Czarno-białe Kresy

Zamieszczony katalog zawiera książki z dziedziny historii Polski. Jest to swoisty przewodnik po literaturze poświęconej historii naszego państwa. Katalog jest podzielony na kategorie, aby usprawnić wyszukanie konkretnej pozycji.
stach
Posty: 496
https://www.artistsworkshop.eu/meble-kuchenne-na-wymiar-warszawa-gdzie-zamowic/
Rejestracja: 19 cze 2010, 03:48

Czarno-białe Kresy

Post autor: stach »

Nakładem Wydawnictwa AA ukazała się książka Joanny Wieliczki-Szarkowej Czarna księga Kresów. Tytuł brzmi poważnie i nawiązuje do wydanej kilka lat temu naukowej pozycji autorstwa S. Courtois’a, N. Werth’a, J. Panné’a, A. Paczkowskiego, K. Bartoška i J. Margolina Czarna księga komunizmu. Zbrodnie, terror, prześladowania. To podobieństwo jest jednak mylące, bo sugeruje, że obie książki mają tożsamą formę oraz wartość poznawczą. Tymczasem analogii pomiędzy nimi nie ma właściwie żadnych. Niestety.


Recenzowana książka pokazuje historię związku ziem kresowych z Polską, począwszy od czasów Kazimierza Wielkiego, kiedy to do Królestwa Polskiego włączono Ruś Halicką, unii polsko-litewskiej w Krewie (1385 r.) i podpisania unii polsko-litewskiej w Lublinie (1569 r.), aż po czasy współczesne. Opisuje też najważniejsze wydarzenia m.in. wojnę z Tatarami, konflikty z Rosją, represje okresu rozbiorów, prześladowania polskich powstańców, politykę wynarodowienia, wojnę z bolszewikami, represje i prześladowania w okresie międzywojennym, zbrodnie sowieckich komunistów, Wielki Głód, stalinowski i hitlerowski horror w czasie II wojny światowej, tragedie Polaków zamieszkałych na Wołyniu, powojenne losy i tułaczkę Kresowian, wreszcie systematyczne niszczenie Polaków i polskości w republikach radzieckich.


Żałuję, że pozycja Joanny Wieliczki-Szarkowej nie jest opatrzona wstępem odautorskim, z którego wynikałoby do kogo właściwie skierowana jest Jej praca, jakie cele przyświecały Autorce przy pisaniu tekstu i czy udało się je osiągnąć, czy też nie.


Poważny tytuł książki sugeruje, że Autorka poczyni choćby próbę podsumowania wielowiekowej obecności polskiej na Kresach w postaci statystyk strat poniesionych przez Polaków na tych ziemiach, wykazów zniszczonych zabytków itd. Niestety brakuje takich rzetelnych danych, opatrzonych przypisami do dokumentów oraz dostępnej literatury. Publikacja w ogóle nie zawiera aparatu naukowego ani odesłań do archiwaliów; jest opatrzona tylko nielicznymi przypisami i to do literatury już opublikowanej. Książka nie wnosi zatem niczego nowego do obiegu naukowego. Jest właściwie skompilowaniem faktów dobrze na ogół opisanych, znanych, ale podanych tylko w innej formie – na zasadzie „Znacie to? Nieszkodzi, przeczytacie raz jeszcze”. Połowę tekstu stanowią cytaty z opracowań lub wspomnień, zresztą już publikowanych. Owszem wspomnienia świadków historii są istotne w opracowaniach historycznych, jednakże odpowiednie proporcje powinny być zachowane, a komentarz autora-badacza jest konieczny i nie powinien być zdominowany przez kaskady cytatów.


W publikacji Joanny Wieliczki-Szarkowej razi mnie wiele uproszczeń, brak wnikliwości przy opisywaniu pewnych sytuacji historycznych. Autorka pisze tylko o efektach zdarzeń bez analizy przyczyn ich wystąpienia. Naukowiec nie można przemykać nad politycznie niewygodnymi tematami, a zatrzymywać uwagę tylko na tych wygodnych. To prowadzi do zakłamania rzeczywistości.


Bezmiar tragedii Polaków na Kresach Autorka oddaje poprzez liczne, bardzo przemawiające do wyobraźni cytaty. Ale pomijanie, brak analizy faktu, że tereny te nigdy nie były i nie są rdzennymi ziemiami polskimi, wydaje mi się dużym nadużyciem, zwłaszcza u historyka. Sytuacja na Kresach była wyjątkowa i złożona. To fakt, że rdzenni mieszkańcy tych ziem – Litwini, Białorusini, Ukraińcy byli nieświadomi swej odrębności. Dopiero na przełomie wieków XIX i XX zaczęła się u nich rodzić świadomość narodowa. Przez wieki byli poddanymi polskich właścicieli ziemskich, ale to nie odbiera im prawa do ziemi, którą zamieszkiwali. Gdy zaczęli świadomie walczyć o swą ziemie nie przebierali w metodach, traktowali Polaków jak najeźdzców. Ponadto ulegali zbyt łatwo propagandzie komunistycznej Rosji/RFSRR/ZSRR, która wykorzystywała ich w rozgrywkach z państwem polskim. Przecież początkowo komunizm był dla chłopów, zwłaszcza ukraińskich, bardzo atrakcyjną ideologią. A potem – po rozczarowaniu tą ideologią – przyszło szaleństwo nacjonalizmu połączonego z antypolskim szowinizmem. Autorka opisuje wydarzenia w dużej mierze przez pryzmat walk o wpływy na Kresach Turków, Rosjan, Tatarów i Polaków. Ludność rdzenna (poza Ukraińcami, którym poświęca trochę więcej uwagi) pozostaje na uboczu.


Kolejnym przykładem uproszczeń, których w książce znajduje się wiele, jest stwierdzenie (s. 129) „Wrogami polskiego państwa była również ludność żydowska Galicji Wschodniej. Po wyparciu Ukraińców ze Lwowa, 22 i 23 listopada 1918 roku doszło w mieście do pogromu Żydów”. Brak komentarza i niewyjaśnienie sytuacji powoduje, że Czytelnik opisywane zdarzenie przyjmuje jako oczywistość i – być może – uznaje za przyzwolenie do takich zachowań.


Całość pracy jest chaotyczna. Zachwiana proporcja pomiędzy opisem historii Kresów północnych i południowych (przecież odmienna!) powoduje, że czyta się ją z pewnym trudem. By nie być gołosłowną podam przykład, że Wileńszczyźnie lat 1944–1945 Autorka poświęciła zaledwie kilka stron tekstu, a Kresom południowo-wschodnim kilkukrotnie więcej.


Tekst razi patetyczną narracją oraz idealizowaniem polskiej obecności na Kresach. Oczywiście zrozumiały jest sentyment do tych ziem (jak każdy Polak, ja też z rozrzewnieniem myślę o nich), ale badacz, zwłaszcza historyk nie może sobie pozwolić na pomijanie przy okazji niewygodnych kwestii, które nie pasują do idyllicznej, z góry przyjętej koncepcji pracy.

I jeszcze jedna drobna edytorska uwaga. Zdjęcia na pierwszej stronie okładki są marnej jakości. Niewyraźna, rozmyta fotografia mjr. "Łupaszki" i rażące na zdjęciu niżej - widoczne (!) - piksele nie świadczą dobrze o warsztacie edytorskim wydawnictwa.


Na plus muszę policzyć Autorce to, że udało się Jej doskonale oddać ogrom tragedii, jakich doświadczyły Kresy. Niewątpliwą zaletą jest też język pracy – przystępny i potoczysty powoduje, że czyta się ją – mimo trudnej problematyki – z przyjemnością. Pomysł na książkę był bardzo dobry, niestety nie został zrealizowany – zbyt mało w niej pogłębionej (także historycznie) refleksji i znaków zapytania, za dużo nieco na siłę narzucanej jednostronnej wizji przeszłości. Podobny schemat pisarstwa już kiedyś przerabialiśmy. Mnie on jednak nie odpowiada.


Joanna Wieliczka-Szarkowa, Czarna księga Kresów, Wydawnictwo AA, Kraków 2012.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Książki historyczne”