Jana Długosza Kanonika Krakowskiego DZIEŁA WSZYSTKIE

Artur Rogóż
Administrator
Posty: 4635
https://www.artistsworkshop.eu/meble-kuchenne-na-wymiar-warszawa-gdzie-zamowic/
Rejestracja: 24 maja 2010, 04:01
Kontakt:

Re: Jana Długosza Kanonika Krakowskiego DZIEŁA WSZYSTKIE

Post autor: Artur Rogóż »

390

stało przeciw Czechom, nowemi jeszcze poczty zwiększywszy, poprowadzili w to
miejsce, kędy ojciec ich przebywał, dla zniweczenia zuchwałych zamysłów
Sieciecha, wprzód nimby Władysław zszedł ze świata. "
Gdy się to dzieje w Wrocławiu, przybywa Wojsław ochmistrz Boleslawa, a nie
wiedząc o niczem, żąda wstępu do miasta dla zajęcia się swym obowiązkiem przy
boku książęcia. Nie wpuszczono go atoli z tej przyczyny, że jako bliski krewny
Sieciecha stał się był podejrzanym o knowanie z nim spisku na życie Bolesława.
Chciał Wojsław oczyścić się z potwarzy, zarzekając się, że z Sieciechem żadnego
nie miał porozumienia, i nic zagładę ale raczej dobro i sławę jak największa,
wychowańca swego miał na celu: lecz z nienawiści ku Sieciechowi słuchać go nawet
nie chciano, i nie dozwolono mu, mimo jego usiłowania, połączyć się z wojskiem
idącem do Żarnowca, gdzie książę Władysław, jak wieść niosła, przebywał. Bolało
wielce Wojsława to podejrzenie o spisek, do którego się bynajmniej nie poczuwał,
utrata zaufania i czci należnej jego zasługom, dla urojonej zbrodni, która nigdy
w myśli jego nie powstała.


KSIĄŻĘTA BOLESŁAW I ZBIGNIEW, PO WIELU SPORACH I ZATARGACH, WYPĘDZAJĄ Z KRAJU
SIECIECHA WOJEWODĘ KRAKOWSKIEGO, CZEMU OJCIEC WŁADYSŁAW NAPRÓŻNO PRZESZKODZIĆ
USIŁUJE.

Zgromadzone wojsko, z Wrocławia ruszywszy do Mazowsza pod dowództwem Bolesława i
Zbigniewa, stanęło obozem pod Żarnowcem, lichem miasteczkiem, gdzie książę
Władysław z dworem swoim przemieszkiwał. Zaczęła się rozprawa między ojcem a
synami, nie orężem, bo wszyscy brzydzili się taką zbrodnią, ale wzajemnem do
zgody pośrednictwem. Wiedzieli, że wszystek spór o to się toczył, aby książę
Władysław ojciec oddalił od siebie wojewodę Krakowskiego Sieciecha, żeby mu
odjął wszystkie zamki i warownie zwierzchnictwu jego poruczone, gdy zlane nań
zbyt hojną ręką dobrodziejstwa podnosiły go w pychę i zuchwałość, ubliżającą
godności monarchy, a zagrażającą jego synom niebezpieczeństwem i zgubą. "Nie
podnosimy ręki (mówili książęta) przeciw naszemu ojcu, któremu owszem chcemy
zawzdy publicznie i prywatnie cześć powinną oddawać, ale zamierzyliśmy tylko
ukarać naszego wroga, który nic mogąc nas zgładzić jawnie orężem, przekupił i
nasadził na życie nasze siepaczów. Błagali ojca, żeby obłudy i przewrotności
Sieciecha, która rzeczpospolitą pochyliła prawie do upadku, nie ważył więcej nad
wierność i przychylność synów i wszystkich zacnych obywateli, a straż i dozór
zamków poruczył raczej synom, swoim następcom, niż Sieciechowi. " Do tych
sprawiedliwych żądań, za usilną namową bi-

391

skupów i innych duchownych, którzy dla zagodzenia owego sporu razem się byli
zgromadzili, skłonił się książe Władysław i postanowił natychmiast oddalić
Sieciecha, zobowiązawszy się nadto przysięga, że go nigdy do władzy i
dostojności, jaką posiadał, nie przywróci. Zaczem książęta, broń ułożywszy,
udali się do ojca, iż, kornem czołem a należną mu uczciwością wzajemnie sin
pojednali. We dwa dni potem, gdy Sieciach wojewoda ustępował do zamku, który był
sam zbudował i obwarował mocno wałami i okopami, a od imienia swego Sieciechowem
nazwał, spodziewając się, że w nim może mieszkać bezpiecznie, Bolesław i
Zbigniew poszli za nim z licznemi poczty rycerstwa, aby go poimać, a
przynajmniej, jeśliby to się nie udało, wypędzić z kraju. Nie chciał tego
dopuścić książę Władysław; aby przeto takowemu zamiarowi synów i wszystkiego
rycerstwa przeszkodzić, a Sieciecha od grożącego zasłonić niebezpieczeństwa,
przebrawszy się i zmieniwszy zupełnie swoję postać, o północy, kiedy mniemano,
że spoczywał spokojnie w obozie synów i w swoim książęcym namiocie, z trzema
tylko zaufanymi sługami siadł w łódkę, i Wisła, która w tych miejscach znaczna
już ma obszerność, popłynął do Sieciecha. Postępek ten książęcia Władysława
wielce pomieszał Bolesława i jego rycerstwo. Naradzał się Bolesław, czyli gonić
dalej Sieciecha, czyli miał się zatrzymać. Po długiem wahaniu się, postanowił
wreszcie za powszechnem zdaniem rycerstwa, w dzielnicach od ojca obu synom
naznaczonych poosadzać główne miasta i zamki, które Bolesław i Zbigniew mając w
swem posiadaniu mniejby już obawiali się Sieciech a, gdyby po śmierci ich ojca
knować chciał jakie zdradzieckie zamiary. Natychmiast więc Bolesław zajął i
osadził Kraków, Sandomierz, Sieradz i inne zamki w dzielnicy swojej. Ale
Zbigniew odpędzony sromotnie od zamku Płockiego, który osadzony był silną wojska
załogą, już bowiem i książę Władysław do niego był powrócił, nie śmiał kusić się
o inne warownie. Połączywszy potem swoje wojska Bolesław i Zbigniew, otaczają,
miasto i zamek Płocki, domagając się koniecznie rozłączenia ojca z Sieciechem.
Tymczasem przybył do Płocka Marcin arcybiskup Gnieźnieński, lubo obciążony laty,
ale jeszcze czerstwy i przytomny starzec, chcąc pośrednictwem swojem pojednać
ojca z synem, aby z onych zatargów domowych straszniejsza dla całego królestwa
nie wybuchnęła burza. Jakoż nakłonił Władysława, że pierwsze przyrzeczenie swoje
oddalenia na zawsze Sieciecha mocniejszym zobowiązaniem a nawet przysięgą
potwierdził. Uśmierzyły się zatem z obu stron gniewy i niechęci: a gdy Władysław
dotrzymał słowa, wrócił pokój żądany. Książęta wypędzili z kraju Sieciecha,
który na Ruś ustąpił, a Bolesław oddał ojcu pozajmowane przez siebie miasta i
zamki. Natulawszy się ów Sieciech na wygnaniu przez lat kilka, za łaską dopiero
Bolesława, a wstawieniem się biskupów i pa-

392

nów, odwołanym został z wygnania; ale nie odzyskał już dawnej potęgi i
znaczenia, jakiego za książęcia Władysława aż do zazdrości innych panów używał.
Pochodził on z rodu Toporczyków, mąż bystrego dowcipu, obrotny i do wszystkiego
sprawny; miał za sobą przewagę licznych braci, krewnych i powinowatych, wielkie
przytem posiadłości, z łaski książęcia Władysława jemu i jego rodzinie
ponadawane. Czy-to pychy własnej, czy zazdrości cudzej było dziełem, popadł on w
podejrzenie, jakoby zmierzał do przywłaszczenia sobie rządów królestwa.
Powszechną zaś jest to zasadą i najważniejszą rękojmią bezpieczeństwa każdej
monarchii, ażeby nikogo nie robić nazbyt wielkim.


URBAN II PAPIEŻ SKŁADA Z STOLICY CESARSKIEJ HENRYKA IV, PO KTÓRYM OBRANY SYN
JEGO HENRYK OJCA WŁASNEGO OSADZA W WIĘZIENIU.

Urban II papież, pragnąc zasłonić kościół od prześladowań, jakie wymierzał nań
Henryk IV cesarz, wyzuł go z wszelkich zaszczytów i władzy cesarskiej,
zaleciwszy elektorom państwa, aby wybrali na tron syna jego Henryka, wiernego i
nader powolnego kościołowi i stolicy Apostolskiej; którzy gdy według zalecenia
papieża dopełnili wyboru, nowo wybrany Henryk, syn cesarza Henryka, chcąc usunąć
zgorszenia, jakich się ojciec jego przeciw kościołowi dopuszczał, i nadal
jeszcze lękać kazał, widząc przytem, że w obec żyjącego ojca wybór jego zdawał
się wcale śmiesznym, poimał ojca i osadził w więzieniu.


ŚWIATOPEŁK KSIĄŻĘ KIJOWSKI ODZYSKUJE ZAMEK WŁODZIMIERZ, A KNIAŹ DAWID UCIEKA DO
POLSKI I U KSIĄŻĘCIA WŁADYSŁAWA SZUKA SCHRONIENIA.

Światopełk książę Kijowski, postanowiwszy odzyskać zamek Włodzimierz i ziemię
Wołyńską przez książęcia Dawida opanowaną, zaraz z wiosny ruszył z wojskiem
złożonem z konnicy i piechoty, i szedł ku Włodzimierzowi. Zbliżaniem się jego
strwożony książę Dawid, gdy i drużynie swojej, z niestatecznej wiary dobrze
sobie znanej, nie wiele ufał, opuściwszy obóz umknął do Władysława książęcia
Polskiego, z żoną i całym ruchomym dobytkiem. Światopełk zaś opanował zamek
Włodzimierz; później wielkiego doznał ciosu, straciwszy syna Światosława,
zabitego od swoich dnia 12 Czerwca.

393

ROK PAŃSKI 1099.

BOLESŁAW WYPĘDZA POMORZAN Z ZAMKU SANTOKA, A BRZETYSŁAW KSIĄŻĘ CZESKI, CHCĄC
UCZCIĆ TAK RZADKIE PRZYMIOTY DZIELNOŚCI I BOHATERSTWA W BOLESŁAWIE, SKŁADA MU
DARY ZNAKOMITE.

Pomorzanie, naród niespokojny, a gotowy zawsze do napaści na Polskę, aczkolwiek
dawniejsze nie powiodły im się wycieczki, nowemi przecież poczęli nań godzić
ciosy. Zebrawszy wojska konne i piesze, podstąpili pod zamek Santok, który
naprzód zdradą i przemysłem, a gdy ich nadzieja zawiodła, jawną siłą i przemocą
zdobyć usiłowali. Bezskutecznemi okazały się obadwa środki, albowiem Santok,
uważany niejako za port i wrota królestwa Polskiego, osadzony był silną
rycerstwa załogą, a obok tej obronności miał jeszcze inne ubezpieczenie w samem
położeniu miejsca. Nie zrażeni jednak Pomorzanie takowem niepowodzeniem,
wybudowali naprzeciw tego zamku, (czego im Polacy z swej warowni wzbronić nie
zdołali) drugi zamek z balów dębowych i innych materyałów, jakich im samo
miejsce dostarczyło, i umocnili go wałami i wądołami, a to w takiej bliskości,
że w obu zamkach rozmawiający wzajemnie słyszeć się mogli. Nader wiele
obiecywali sobie Pomorzanie z opanowania tak ważnej u Polaków twierdzy, z której
snadno było im w każdym czasie czynić wycieczki i najazdy na Polskę. O tak
niebezpiecznym zamachu dowiedziawszy się książę Władysław, rozkazał Zbigniewowi,
do którego dzielnicy ta część królestwa należała, aby wziąwszy się do oręża
pospieszył przeciw Pomorzanom, twierdzę nowo przez nich zbudowaną zburzył, i
załodze oblężonej w Santoku czemprędzej podesłał posiłki. Wyszedł Zbigniew dla
wypełnieniu rozkazów ojca z wojskiem wprawdzie dostatecznym, ale nie sprawił się
z taką jak należało gorliwością, i nic nie dokazawszy powrócił, przez co upadli
na sercu oblężeni w Santoku, a Pomorzanie hardo głowy podnieśli. Posłyszawszy o
tem książę Bolesław, prawy syn książęcia Władysława, młodzieniec dzielnego
umysłu i doświadczonej już w bojach odwagi, pobiegł tam acz z małym pocztem, aby
zatrzeć niesławę brata swego, a oblężeńcom Santockim i Ojczyznie spiesznej
udzielić pomocy. Jakoż mimo szczupłe siły wielkich wkrótce dokazał rzeczy. Gdy
bowiem Pomorzanie, widząc tak nieliczne wojsko, wysunęli się przeciw niemu,
jednem natarciem pogromił ich i rozproszonych gnał aż do samych bram twierdzy,
tak iż za uciekającemi o mało nie wpadł do zamku. Potem zburzywszy, a w części
podpaliwszy most wystawiony przez Pomorzan, ścisnął wzajemnie oblężeniem i
zatrwożył nieprzyjacioł, którzy niedawno zamek Polski oblegali. Dzielność tę i

zapał Bolesława, nieletniego jeszcze

394

młodziana, wielbili sami Pomorzanie, głośno powtarzając, że jemu piastować
przystało oręż i zbroję, Zbigniewa zaś gnuśnego i niewieścucha odrzeć z ozdób
rycerskich i postrzydz raczej na mnicha. Z obawy zatem, iżby nie byli zmuszoni
ustąpić z zamku, który świeżo byli zbudowali, podpaliwszy go w nocy uciekli.
Brzetysław książę Czeski, wuj rodzony Bolesława, słysząc z pociechą o
nadzwyczajnej młodzieńca tego waleczności, zaprosił go do siebie przez
wyprawione w tym celu posły, przyjąć ze czcią i najczulszą przychylnością, a
wracającemu oddał wzięty przez siebie zamek Kamieniec, zbudowany nad rzeką
Neissą. A tak Bolesław jedną wyprawą dwóch pokonał nieprzyjacioł; Pomorzan
startych orężem, a Czechów zdumionych jego sławą rycerską. Obdarzył nadto
Brzetysław siostrzeńca swego licznemi upominkami, już-to z osobliwszego ku niemu
przywiązania, już z uwagi na jego piękne przymioty, z których przewidywał, że
będzie kiedyś sławnym w Ojczyznie i u obcych książęciem. Przy odjeździe,
odprowadzając go daleko, polecał mu stateczną dla siebie, jako wuja, i dla
narodu Czeskiego przychylność, i wyrażał niewątpliwą nadzieję, że mu wzajemnej
chęci nie odmówi. Odpowiedział Bolesław z powagą i uprzejmością; wróciwszy zaś
do Polski, wszystkie podarunki, które był przyjął od wuja Brzetysława, rozdał
między rycerstwo.


PO STEFANIE BISKUPIE PŁOCKIM WSTĘPUJE NA STOLICĘ FILIP.

Stefan biskup Płocki, przeżywszy na tej stolicy lat jedenaście, umarł; pochowano
go w kościele Płockim. Nastąpił po nim Filip dziekan Płocki, szlachcic z rodu
Doliwczyków, obrany prawnie przez tajemne głosowanie, mąż dojrzałego wieku i
rozumu, którego na prośbę Władysława książęcia i monarchy Polskiego papież
Paschalis II potwierdził.


KSIĄŻĘTA RUSCY PRZYWOŁUJĄ Z POLSKI DAWIDA, I WYZNACZAJĄ MU CZĘŚĆ WŁASNYCH
POSIADŁOŚCI I DOCHODÓW.

Czterej książęta Ruscy, Światopełk., Dawid, Oleh i Wołodar, zwoławszy zjazd
powszechny na dzień 10 Sierpnia w Wietyczach (Wyethicze), złożyli z swemi
bojarami radę, a po rozmaitych namysłach i układach, umówili wzajemny między
sobą pokój i zgodę. Na ten zjazd przybył z Polski wezwany od nich książę Dawid,
a zabrawszy głos dopytywał się po co był przywołany, oświadczając zarazem, że
każdemu, ktoby miał do niego jakie zażalenie, chętnie się usprawiedliwi.
Książęta odpowiedzieli mu przez

395

Włodzimierza: "Ty sam przez wyprawionego posła żądałeś, aby ci pozwolono na
naszym zjeździe być obecnym, i użalić się na krzywdy których doznajesz. Otóż
zasiedliśmy, gotowi sprawiedliwem uchem skarg twoich wysłuchać: mów zatem, czego
żądasz. " Gdy Dawid wniósł zażalenie, że go pozbawiono jego dziedzictwa, to jest
księztwa Włodzimierskiego, książęta zeszli w osobną radę, i po wzajenmej namowie
wysłali do Dawida posłów, ze strony Światopełka Putatę, z strony Włodzimierza
Ratybora, od Dawida zaś i Oleha Torczyna, którzy przed nim poselstwo temi
odprawiali słowy: " Nie myślą bynajmniej książęta Ruscy wrócić ci twej
Włodzimierskiej stolicy, dlatego iż po nieprzyjacielsku, z orężem w ręku, często
kraje Ruskie napastowałeś, czego przed tobą żaden za pamięci ludzkiej książę nie
czynił. Nie chcą cię karać śmiercią ani więzieniem, ani żadnej przeciw tobie
układają zemsty, dosyć mając na przebaczeniu winy; przydają jeszcze to
dobrodziejstwo, że książę Światopełk z swej strony wyznacza ci Ostróg, Dubin i
Czartoryski Włodzimierz z swojej sto grzywien, Dawid i Oleh podobnież z swoich
działów sto grzywien rocznego zasiłku, ażebyś między obcemi nie tułał się jako
zbieg i wygnaniec z własną i ich ohydą. " Przyjąwszy Dawid takowy układ, siadł
spokojnie w swoim Bożesku. Światopełk do pomienionych posiadłości przydał mu
jeszcze później Drohobuż, gdzie Dawid życie zakończył. Słano także z owego
zjazdu posłów do Wołodara z zaleceniem, aby wziął do siebie ślepego Wasilka i
sprawował z nim razem władzę książęcą w Przemyślu. Ale żądania tego obadwaj
książęta nie przyjęli.


ROK PAŃSKI 1100.

PO ODNIESIENIEM PRZEZ BOLESŁAWA KSIĄŻĘCIA WALNEM I CHWAŁY PEŁNEM NAD POMORZANAMI
ZWYCIĘZTWIE, OJCIEC JEGO KSIĄŻĘ WŁADYSŁAW PASUJE GO UROCZYŚCIE NA RYCERZA.

Władysław książę Polski, chcąc uwieńczyć bohaterskie czyny i zasługi syna swego
Bolesława, wsławiającego się już głośno nawet u postronnych narodów, i roznieśli
blask tej wschodzącej z lędźwi swoich gwiazdy, która świetniejszą jeszcze
rokowała przyszłość w pięknych i podziwu godnych przymiotach, młodzieńca
mającego wtedy lat piętnaście umyślił ozdobić pasem rycerskim, w przekonaniu, że
żaden zaszczyt nie mógł więcej podsycić i ukrzepić w nim szlachetnej żądzy
sławy. Na dopełnionie więc tego rycerskiego obrzędu naznaczył dzień uroczysty
Wniebowzięcia N. Maryi Panny, miasto Płock i tameczny kościół, który także tej
Błogosławionej Dziewicy jest po-

396

święcony. Zapowiedział zjazd wielki u dworu, i wszystkich biskupów, panów i
dostojników Polskich na tę uroczystość zaprosił. Już się zbliżał dzień
naznaczony, już przybywało wiele osób zaproszonych na mające się odprawiać ku
czci monarchy i jego syna z wielkim przepychem i wspaniałością igrzyska, gdy z
nagła doniesiono, że Pomorzanie, zawsze chytrzy i czyhający na sposobną
okoliczność, i teraz korzystając z pory, zamek Santok licznemi tłumy obiegli, i
znowu z całem wysileniem i właściwemi sobie sposoby kusili się o jego zdobycie.
Spodziewali się bowiem, że Polacy w dniu przeznaczonym na obrządek pasowania
Bolesława na rycerza, jako i w dwóch następnych, zajęci uroczystością i oddani
powszechnej ochocie, nie pomyślą o bezpieczeństwie królestwa ani o obronie
zamku, że snadno zatem będzie opanować wtedy zamek. Zuchwały ten acz dobrze
pomyślany zamiar Pomorzan waleczność Bolesława zniweczyła. Odłożywszy bowiem na
inny czas ów obrząd, w którym tak znakomitego miał dostąpić zaszczytu, ażeby go
później nowemi czyny uświetnił, mimo odradzania biskupów dosiadł natychmiast
rączego konia, i zabrawszy z sobą rycerstwo pod ów czas zgromadzone w Płocku,
ruszył pod Santok, i na Pomorzan spoczywających w obozie i snem ujętych uderzył
o samym świcie, a w popłochu sprawionym niespodziewaną napaścią łatwo ich
pokonał, rozgromił, wyścinał, i w krótkim przeciągu czasu zniósł wszystkie
wojska Pomorskie, których część legła pod mieczem, część przemocą w łyka
zabrana, mała ledwo liczba ratowała się ucieczką. A tak, zbroczony krwią
nieprzyjacielską, prowadząc za sobą liczne tłumy jeńców, wrócił do Płocka, gdzie
go oczekiwał ojciec wraz z biskupami, starszyzną panów i wysłużeńców wojennych,
zajmujący się uroczystością na cześć rycerstwa rozpoczętą. Gdy Bolesław złożył
przed ojcem łupy świeżo zdobyte, sędziwy książę naprzód jemu, jako wybrańcowi
swemu, przypasał miecz i przysięgę rycerską od niego odebrał, a potem pasował na
rycerzy wielu z młodzieńców wolno urodzonych, rówienników Bolesława, i broni
jego towarzyszów. Resztę dnia tego, jako i dni następne, strawiono na zabawach i
wesołej ochocie, z podwójną i słusznie ożywiającą wszystkich radością. Bolesław,
nad wiek swój i prawie nad miarę chciwy sławy, nie wzdrygał się żadnych trudów,
żadnej nie unikał przygody, dla dobra i pokoju ojczyzny, dla jej pomnożenia i
zaszczytu, gardząc wszelakiemi niebezpieczeństwy.


MYŚLIWIEC PRZEKUPIONY OD WERSZOWCÓW ZABIJA ZDRADZIECKO NA POLOWANIU BRZETYSŁAWA
KSIĄŻĘCIA CZESKIEGO, PO KTÓRYM BRAT JEGO WSTĘPUJE NA STOLICĘ.

Brzetysław książę Czeski dnia 21 Grudnia tegoż roku nędzną i niesławną zginął
śmiercią. Gdy bowiem powracał z łowów, któremi się przez

397

czas jakiś był zabawiał, i zatrzymał się w bliskości wioski Stebny, myśliwiec
jego Wawrzyniec zwany Lorek, przekupiony hojną nagrodą i obietnicami Bożeja i
Mutyny, szlachty z rodu Werszowców czyli Rawitów, którzy od Brzetysława z
wszelakich dóbr ruchomych i nieruchomych wyzuci i na wygnanie skazani schronili
się byli do Polski, oszczepom który miał w ręku, ugodził zdradziecko książęcia
Brzetysława, i przeszył mu wnętrzności tak zabójczym ciosem, że książę trzeciego
dnia z tej rany śmiertelnej umarł. Po nim brat jego rodzony, a z kolei młodszy,
objął rządy.


POCZĄTEK ZAKONU TEMPLARYUSZÓW.

Pod te czasy powstał zakon Templaryuszów, którzy najpierwej płaszcze białe a
potem krzyż czerwony na nich wyszyty nosili. Pierwszymi założycielami tego
zakonu byli Hugo i Gamfred, a Ś. Bernard ułożyć miał dla niego przepisy.


PO URBANIE II PAPIEŻU WSTĘPUJE NA STOLICĘ PASCHALIS II.

Urban II, papież, przesiedziawszy na stolicy lat dwanaście, miesięcy sześć i dni
piętnaście, umarł w Rzymie i w kościele Ś. Piotra wspaniale pochowany został. Po
nim nastąpił Paschalis II, Toskańczyk, z rodziny Bledów (de Bleda), zwany wprzód
Rajnerem (Reginherius), kardynał tytułu Ś. Klemensa, który trzech papieżów -
samozwańców, Alberta, Arnolfa i Teodoryka przemógł.


ŚWIATOPEŁK KSIĄŻĘ KIJOWSKI ZWYCIĘŻA I BIERZE W NIEWOLĄ KSIĄŻĘCIA JAROSŁAWA.

Książę Jarosław Jaropełczyc wydał wojnę Światopełkowi książęciu Kijowskiemu; ale
w stoczonej bitwie zwyciężony, dostał się w ręce Światepełka, który go związać
kazawszy, zaprowadził do Kijowa i wtrącił do więzienia. Dopiero na usilne prośby
metropolity Kijowskiego i duchowieństwa, gdy przyrzekł, że odtąd nie poważy się
targnąć na Światopełka, wypuszczony został na wolność.
Dnia 15 Września książęta Ruscy, Światopełk, Włodzimierz, Dawid, Oleh i
Jarosław, odprawiwszy zjazd z Połowieckimi książęty w Stakowie, zawarli wzajemny
między sobą sojusz, który aby tem pewniej obwarować, dano z obojej strony
zakładników. Czternastego dnia Kwietnia Wszesław książę Połocki zszedł ze
świata.

398

ROK PAŃSKI 1101.

RUSKICH KSIĄŻĄT, PO SPLĄDROWANIU POLSKI, WRACAJĄCYCH DO KRAJU Z WIELKIEMI ŁUPY I
MNOGIM GMINEM JEŃCÓW, BOLESŁAW KSIĄŻĘ, POLSKI DOGANIA I NA GŁOWĘ PORAŻA.

Nowego zaciągu rycerz, książę Bolesław, z nowym i nieznanym dotąd
nieprzyjacielem wystąpił do walki. Ruscy bowiem książęta, Włodzimierz
Nowogrodzki, Dawid z Olehem Pereasławscy, Wołodar Przemyski i Jarosław
Jaropełczyc, połączeni na wspólną wyprawę, do której sam tylko Światopełk książę
Kijowski nie chciał należeć, pragnąc pomścić się za klęski w poprzednich wojnach
od królów Polskich doznane, i pokazać swą potęgę do tego stopnia urosłą, że nie
oni Polaków, ale ich raczej Polacy bać się byli powinni, z wielką siłą zebranego
rycerstwa wtargnęli do Polski. A podzieliwszy się na cztery oddziały, aby
snadniej w porządku utrzymać się mogli, a mnogością, wojska i trwogę większą
sprawili w Polakach, i grabieże po kraju tem szerzej rozpostarli, poczęli z
mściwą zajadłością ziemie Polskie łupić, pustoszyć i rozlicznemi trapić
klęskami. Jakoż przeciągnąwszy z tą nawałą przez znaczną część królestwa,
nabrawszy siła jeńców i rozmaitej zdobyczy, oparli się aż o brzegi Wisły. Już
więc hardzi z zwycięztwa, pędząc przed sobą tłumy brańców i stada zabranego
bydła, wolnym krokiem na Ruś powracali, gdy książe Bolesław, który przez
wszystek czas najazdu Rusinów ściągał i uzbrajał wojska na obronę, spada na nich
niespodzianie, doścignionym już za granicami królestwa, a pysznych i radujących
się z odbytej tak pomyślnie wyprawy. A lubo wiedział i z osobistych podjazdów, i
z doniesień które mu czyniono, że nieprzyjaciel znacznie siłami go przewyższał,
i że rycerstwo Polskie znużone spiesznym pochodem, nie bardzo sposobnem było do
walki, postanowił przecież korzystać z czasu, w tem zaufaniu, że jeśli Ruś
przeważała liczbą, wojsko jego z łaski Boga górowało męztwem, zapałem i
świadomością boju. Nie chciał żadnej dopuszczać zwłoki, aby Rusini nie wymknęli
mu się z granic królestwa i nie schronili do swoich zamków; z tej przyczyny
umyślił bój przyspieszyć, tusząc, że im rychlej uderzy, tem mniej gotowani
znajdzie ich do walki. W nocy więc, z Soboty na Niedzielę, gdy go upewniono, że
Rusini spokojnie w obozie pozasypiali, wpadł na nich z wielką nagłością,
kazawszy wojsku głośnemi huknąć okrzyki. Potrwożeni jak zwykle bywa w podobnych
razach Rusini, z których mała tylko część usiłowała stawić opór, widząc, że ich
książęta ratują się ucieczką, jedni za drugimi poczęli pierzchać z obozu. Tych
Bolesław w pogoni gromi, płoszy, rozprasza. Nie mało do tej porażki przyłożyli
się jeńcy Polscy przez Rusinów zabrani. Po tak krwa-

399

wem zwycięztwie wrócił Bolesław do ojca obciążony zdobyczą, wiodąc z sobą tłum
wielki brańców oswobodzonych z niewoli. Lud obojej płci witał go z uwielbieniem,
wysławiali wieśniacy których z więzów uwolnił, i żołnierze których tak wielkiemi
łupami ubogacił, wykrzykując z radością: "Szczęśliwa będzie Polska pod takim
książęciem! szczęśliwy naród, nad którym ma panować! szczęśliwe czasy, w których
starodawna chwała, wielkość i ozdoba wróci królestwu Polskiemu! szczęśliwa i
błogosławiona matka, która tak dzielnego wydała na świat wojownika!"


BORZYWOJ, SYN WRATYSŁAWA KSIĄŻĘCIA CZESKIEGO, PO ODNIESIONEM ZWYCIĘZTWIE NAD

OLDRZYCHEM, OBEJMUJE W CZECHACH PANOWANIE.

O zwierzchnicze nad Czechami rządy, które był w roku zeszłym Borzywój, syn
Wratysława, urodzony z Świętochny córki Kazimierza króla Polskiego,
odziedziczył, między tymże Borzywojem a Oldrzychem synem Konrada niegdyś
książęcia Czeskiego, żwawe wytoczyły się zawiści i spory, z których do jawnej
przyszło wojny. Rzeczony bowiem Oldrzych (Odatricus) sobie, jako starszemu,
przywłaszczając księstwo Czeskie, i mając nawet sobie przyznane od cesarza
Henryka, z którym się był zjechał w Ratysbonie, wsparty jego pomocą, z garstką
Niemieckiego wojska wkroczył do Czech, w spodziewaniu, że znaczną liczbę Czechów
ną swoję stronę przeciągnie. Ale gdy Borzywoj z większą nierównie siłą zastąpił
mu w bliskości rzeczki Wizplicy, a Czesi bynajmniej się z nim nie łączyli,
opuścił go on oddział Niemców, którzy nie chcieli na jawne narażać się
niebezpieczeństwo, i wyrzucali mu lekkomyślność. Borzywój, nowy władca,
odwoławszy z Polski Bożeja i Mutynę, zabójców swego rodzonego brata, przywrócił
im miasteczka do nich należące Bożej, Sac, Mutynę i Lutomierz.


PO LAMBERCIE BISKUPIE KRAKOWSKIM WSTĘPUJE NA STOLICĘ BALDWIN.

Dnia 25 Lipca umarł Lambert biskup Krakowski, który zwłoki Ś. Stanisława
przeniósł ze Skałki do katedralnego kościoła. Rządził biskupstwem przez lat
dwadzieścia. Pochowano go w kościele Krakowskim. Po nim nastąpił Baldwin I,
rodem Francuz, od papieża Paschalisa II wyniesiony na biskupstwo Krakowskie,
którem zarządzał lat siedm; nie zaraz jednak po Lambercie objął stolicę, przez
trzy lata bowiem posiadał ją Czesław (Czyaslavus) mąż zacny i uczciwy, nazna-

400

czony od Władysława księcia Polskiego. Był rzeczony Baldwin kanonikiem
Stobnickim, i wspierał swą pomocą Bolesława książęcia i monarchę Polskiego w
wielkiej potrzebie, za jego przeto wstawieniem na stolicę Krakowską wyniesionym
został.
Konrad, syn cesarza Henryka, zmarł w Florencyi, a roku następnego Henryk przyjął
koronę cesarską z rąk papieża Paschalisa, którego niezadługo potem z wielu
prałatami duchownemi poimał i w więzieniu osadził, ale wnet papież wydobył się
na wolność.


ROK PAŃSKI 1102.

WŁADYSŁAW KSIĄŻĘ POLSKI, Z WIELKIM PANÓW KORONNYCH ALE WIĘKSZYM NIERÓWNIE SYNA
BOLESŁAWA ŻALEM, UMIERA.

Władysław książę Polski, zwany Herman, licząc wieku swego rok pięćdziesiąty
dziewiąty, w cięższą zapadł niemoc, którą długo dręczony i z sił do reszty
wyniszczony, dnia 4 Czerwca ducha wyzionął. Książę Bolesław przez wszystek czas
choroby ojca nie odstępował jego łoża, chyba kiedy chorego opatrywano. Był przy
zgonie książęcia Władysława obecnym Marcin arcybiskup, który umierającego sam
opatrzył Najświętszym Sakramentem Ciała Chrystusowego i ostatniem namaszczeniem.
Z pogrzebem zaś zatrzymał się aż do dnia piątego, póki nań nie przybyli synowie,
biskupi, panowie i rycerstwo Polskie. Niektórzy dziejopisowie krajowi twierdzą,
że książę Władysław nie zwyczajną śmiercią zszedł ze świata, ale zgładzony
zdradziecko przez Zbigniewa, syna z nieprawego łoża, którego Polacy przezywali
niekiedy Zbiegiem. Ten, gdy się Obadwaj synowie stawili na pogrzeb ojca, nie
zajmował się wymierzeniem mu czci i ostatniej posługi, ale skarbami, które po
nim zostały. Zwykłym sobie uniesiony szałem, wszczął kłótnię ohydną i gorszącą z
bratem swoim Bolesławem, zalewającym się łzami i pogrążonym w smutku. Pod
pozorem albowiem, że zamek Płocki należał do niego z prawa i ojcowskiego
podziału, przywłaszczał sobie i skarb książęcy, który tam na ów czas był
złożony. Po uśmierzeniu dopiero tej zwady za wdaniem się. Marcina arcybiskupa
Gnieźnieńskiego z innemi biskupy i panami Polskimi, odprawiono pogrzeb, który
trwał przez dni kilka. Zwłoki zmarłego książęcia Władysława złożone zostały z
czcią należną w chórze kościoła Płockiego, nie bez wielkiego żalu Bolesława,
syna prawego, tudzież przytomnych prałatów i panów. Skarb wszystek książęcy, jak
Marcin arcybiskup i inni biskupi Polscy uchwalili, między obu braci, Bolesława i
Zbigniewa, równo rozdzielono. Acz ustawy krajowe (jus

401

municipale) tego nie zastrzegają, a prawo cesarskie i powszechne prawo narodów
wyraźnie zakazuje, aby synowie nieprawego łoża przypuszczani byli do udziału
dziedzictwa; Zbigniew przecież utrzymał się przy Mazowszu i Płocku, jako
dzielnicy nań przypadłej, a Bolesław wrócił do wyznaczonych sobie od ojca
posiadłości. Pierwszy raz wtedy królestwo Polskie poczęło się dzielić i rozrywać
na części. Taką zaś miłość ku zmarłemu ojcu okazał książę Bolesław, jako prawy i
zacny potomek, że zgon jego codziennie rzewnemi łzami opłakiwał, i przez pięć
lat ciągle w żałobie po nim chodził, a nadto nosił na szyi blachę złotą z
wyrytym na niej wizerunkiem i imieniem ojca, której nie zdejmował we dnie ani w
nocy, aby patrzał zawsze jakoby na obecnego i w każdej sprawie oczekiwał niejako
jego sądu. Krzepił się tym sposobem w cnotliwych postępkach, powtarzając z
westchnieniem przestrogi, które mu owa blacha złota szeptała do ucha: "Mowy
twoję, nim ją z ust wypuścisz, miarkuj i powściągaj, aby była czystą i uczciwą:
ojciec twój bowiem słucha jej. Czyny twoje, aby tchnęły zawżdy prawdą i
sprawiedliwością (ojciec bowiem patrzy na każdą sprawę twoję), kieruj na drogę
prawą. Cokolwiek będziesz czynił, mówił albo myślał, pomniej ze czcią na
przytomnego przed sobą ojca, a w każdej myśli napełniaj się miłością Boga,
którego bojaźń jest początkiem mądrości. " Takiemi budując się przestrogami
Bolesław, którego serce samo przez się tchnęło cnotą, wkrótce za łaską
Zbawiciela wykształcił się na męża osobliwszą celującego bystrością umysłu i
przezornością.. Zręczny do oręża i do konia, w pracy na podziw wytrwały, w
mówieniu pełen wdzięku i krasy, a nadewszystko zalecający się pobożnością i na
schwał umiejętnym sprawowaniem rządów, w wojnach przeważny i zawsze szczęśliwy
zwycięzca. Obok przymiotów bohaterskich jaśniały w nim i inne cnoty: rzetelność,
sprawność, roztropność, serce dla wszystkich życzliwe, a dla ubogich i
nieszczęśliwych zawsze skłonne do litości i miłosierdzia. Nieodrodny od ojca,
przewyższał go znacznie biegłością w sztuce wojennej, potęgą siły zbrojnej,
bogactwem ozdób i rynsztunków, ćwiczeńszym rozumem, wspaniałością umysłu,
ludzkością i dowcipem.


ROK PAŃSKI 1103.

BOLESŁAW KSIĄŻĘ POLSKI POJMUJE W MAŁŻENSTWO ZBISŁAWĘ, CÓRKĘ ŚWIATOPEŁKA
KSIĄŻĘCIA RUSKIEGO. POD TENŻE CZAS ZBIGNIEW Z CZECHAMI ZAMIERZAJĄ WTARGNĄĆ DO
POLSKI.

Przystępującemu teraz do najważniejszej części naszego dzieła, do której przy
pomocy Boskiej doszło się jako tako, niech mi się godzi powiedzieć z góry, co u
wielu dziejopisów znajdowałem jak pamiętam na wstępie opo-

402

wiadania. Kreślić mam sławne panowanie i wojny najdzielniejszego i
najszczęśliwszego monarchy, księcia Polskiego Bolesława: którego umysł tak
skorym był w przedsięwzięciach, tak w ich popieraniu silnym i wytrwałym, tak
szybkim w wykonaniu; taką przytem odznaczał się szczodrotą i wspaniałością, tak
liczne i okazałe dał dowody bystrego i przenikliwego rozumu, pomiarkowania w
zwycięztwach, ludzkości dla cierpiących i nieszczęśliwych, gościnności dla
obcych, sprawiedliwości i przychylności dla poddanych (jak-to wielu pisarzy
dzieła poświadczają), że pomiędzy królmi i książętami Polskimi nie było ani
zacniejszego męża, ani wodza bieglejszego w prowadzeniu wojny, ani
waleczniejszego rycerza, ani szczęśliwszego zwycięzcy, gorliwszego miłośnika
ojczyzny i sprawiedliwszego sędziego. Czterdzieści i siedm bitew, jak wiadomo,
wstępnym bojem stoczył, a we wszystkich tak roztropnie i dzielnie się sprawił,
że sam prawie był w każdej zwycięzcą. Miał on usta po jednej stronie nieco
skrzywione, zkąd zwano go Krzywoustym; nie szpeciło to jednak jego twarzy,
dodawało jej owszem jakiegoś wdzięku. Te tak znakomite Bolesława przymioty jedna
ćmiła wada łatwowierności, której w rzeczach nawet niewątpliwych i na
doświadczeniu opartych z taką słabością, podlegał, że owym wielkim i przesławnym
czynom niekiedy cecha lekkomyślności albo zawstydzenie ubliżało. We dwa lata po
śmierci ojca, na nalegania prałatów i panów Polskich, którym napróżno opierał
się, przedstawiając im wiek swój zbyt młody i niedojrzały, pojął w małżeństwo
córkę Wielkiego książęcia Rusi, Światopełka Kijowskiego, imieniem Zbisławę,
dziewicę urodą i zacnemi przymiotami ozdobioną, acz bliską mu czwartym stopniem
pokrewieństwa: obawiali się bowiem owi panowie radni, aby ród tak znakomity nie
wygasł bezpotomnie. Na obrzęd zaślubin, mający się odbyć dnia 16 Listopada,
zaprosił brata pobocznego Zbigniewa, którego bardziej kochał niż gdyby był
rodzonym jego bratem, i ku któremu zwrócił wszystkę miłość, i poszanowanie,
jakie miał niegdy dla ojca. Ten, lubo przyrzekł obecnością swoją uczcić gody
braterskie, czemprędzej atoli wziąwszy z sobą pieniędzy do Czech pospieszył, i
równie Czeskiego książęcia Borzywoja, jako i synowca jego Światopełka, częścią
darem pieniężnym, częścią obietnicami nakłonił, aby przeciw Bolesławowi wzięli
się do broni, i państwo jego najechali, przekładając, że nie było do tego
sposobniejszej pory, jak w ów czas, kiedy Bolesław miał się zajmować weselem.
Ściągnęły już wojska Czeskie do Grecz, gdy nagle powstały szemrania i niechęci
między Czechami, narzekającemi, że ich do niesprawiedliwej wciągano wojny, z
której sami tylko książęta korzyści i obłowu, naród zaś pewnej oczekiwać mógł
straty. Zaczem Borzywoj i Światopełk z obawy rokoszu, porzuciwszy sromotnie
Zbigniewa, łudzonego pozorną obietnicą, że mu w sposobniejszym czasie usłużą,
wrócili z wojskiem do Czech. Uwolniony w ten sposób

403

Bolesław od przeszkody i napaści, którą nań zawistny umysł brata uzbrajał,
odprawił uroczystość weselną z wielkim nakładem i przepychem. Szesnaście dni
trwały te gody, w czasie których między biesiadników i gości wspaniałe i godne
siebie rozdawał upominki. Przeszkodę zaś zachodzącą z powodu bliskiego
pokrewieństwa Bolesława z jego oblubienicą: uchylił papież Paschalis II władzą
swej Apostolskiej stolicy, za staraniem Baldwina biskupa Krakowskiego.
Zawiedziony Zbigniew w spodziewanej pomocy od Czechów, w inną stronę zwrócił
swoje usiłowania, i jął znowu podburzać Pomorzan i Prusaków, aby się wzięli
przeciw Bolesławowi do broni. Tlała, albowiem w Zbigniewie żądza opanowania
całego królestwa i zawiść ku Bolesławowi książęciu. Znając się zrodzonym z
nałożnicy, zazdrościł mu prawego pochodzenia; bolało go to, że Polacy dziwnie
kochali i poważali Bolesława, jemu zaś okazywali niechęć i pogardę. Gdy więc
stracił nadzieję, aby innym sposobem jak zdradą i zbrodnią dostąpić mógł
panowania, wytężył na nie wszystkie siły, i potargawszy ohydnie węzły
braterstwa, nie tylko już skrytym podstępcą, ale jawnym stał się złoczyńcą i
łotrem, we dnie i w nocy czyhającym na zgubę Bolesława. Chytry z przyrodzenia i
zuchwały Zbigniew, im podlejszym widział ród swój macierzyński, tem bardziej
wysilał się na zdrady i zamachy przeciw Bolesławowi, mniemając, że nie inaczej
jak tylko śmiercią brata zatrzeć zdoła rodu swego ohydę. Widząc nadto, jak silny
był Bolesław otaczającą go czcią powszechną, i przychylnością, nadzieję
osiągnienia królestwa sam już tylko w zbrodni pokładał, i wszystkie ku niej
myśli i starania wymierzył. Ani rozum ani obawa niebezpieczeństwa nie zdołały
powściągnąć w nim tego szału; wszetecznie spłodzony nikczemnik, który powinien
był wstydzić się pochodzenia swego z matki nałożnicy, darł się zuchwale do
najwyższej władzy.


WSZYSCY KSIĄŻĘTA RUSCY WIĄŻĄ SIĘ Z SOBĄ, PRZECIW POŁOWCOM I NAJEŻDŻAJĄ ICH
ZIEMIĘ; A STOCZYWSZY Z NIMI BITWĘ, W KTÓREJ DWUDZIESTU ICH WODZÓW POLEGŁO,
PORAŻAJĄ NA GŁOWĘ BARBARZYŃCÓW.

Przeciw Połowcom, łamiącym zawarte z książętami Ruskimi sojusze, i nawiedzającym
ustawicznie kraje Ruskie grabieżą i łupiestwy, książęta rzeczeni złożywszy dnia
ósmego Kwietnia zjazd w Kijowie, uchwalili wyprawić się zbrojno nie czekając
nawet lata. Aczkolwiek rycerstwo Ruskie przedstawiało, że pora zimowa nie była
dlań sposobną do prowadzenia wojny, i utyskiwało wielce na tę wyprawę; gdy atoli
Światopełk książę Kijowski przemówił do swoich:, że wojnę z tym nieprzyjacielem
prowadzić mają, który nie zważając na żadną porę ustawicznie ich najeżdża i
trapi, i któ-

404

rego raz na zawsze, ukrócić trzeba", wyprawę jednomyślnie uchwalono. Ponieważ
wojna ta miała się toczyć wspólnemi siłami całej Rusi, wezwano przeto z innemi
książęty Dawida i Oleha, którey nie byli obecnymi na zjeździe Dawid uczynił
zadość wezwaniu, Oleh zaś pod pozorem zmyślonej słabości odmówił przybycia,
Ruszyli więc za Włodzimierzem, który prowadził naprzód swoje wojska, Światopełk
książę Kijowski, Dawid Światosławic, Dawid Wszesławic, Mścisław synowiec
Hrehora, Więcsław Jaropełczyc i Jaropełk Włodzimierzowicz książęta, każdy z
swoim ludem wyprawionym konno i na okrętach. Wysadzeni potem na ląd, wsiedli na
konie i w bojowym szyku zdążyli do Szuten (Schuten). A skoro u Połowców
gruchnęła wieść o ich przybyciu, zgromadzili się wielkiemi tłumami barbarzyńcy,
zamierzający bój stoczyć z Rusinami, których już mieli za pobitych i
zwyciężonych. Radził im wtedy jeden z książąt Połowieckich, nazwiskiem Ruszoba,
aby poniechawszy walki, układali się raczej o pokój, który sami pogwałcili
napaścią, zwłaszcza, że Rusini w wielkiej wystąpili sile. Ale chociaż zbawienna
była jego rada, pomówiono Ruszobę o gnusność i bojaźń; inni nie chcieli go wcale
słuchać, odkazując się śmiało, że nie tylko Rusinów, którzy przeciw nim
wystąpili, pokonają, ale i ziemie ich i warownie opanują. Rusini posłyszawszy o
tak hardych i zuchwałych przegróżkach, na uproszenie od Boga zwycięztwa gorące
podnosili modły i wielu kościołom i klasztorom hojne ślubowali ofiary. Wtem
Altonoga, wojownik dzielny i śmiały, z znacznym pocztem wysłany od Połowców na
wzwiady, pochwyconym został przez Ruskie czaty, i z wszystkimi towarzyszami, z
których żaden umknąć nie zdołał, padł pod mieczem. Wielka ztąd otucha jakoby
pewnego już zwycięztwa podniosła serca Rusinów. Gdy więc Połowcy wylegli
niezmiernemi tłumy, których Rusini ani okiem zmierzyć, ani potęgi ich obliczyć
nie byli w stanie, puściła Opatrzność między nich trwogę i taki popłoch, że nim
przyszło do spotkania się z Rusią, nie tylko oni sami, ale i konie ich drżeć i
chwiać się poczęły, jakby postrachane przeczuciem klęski: Rusini przeciwnie, w
najlepszym porządku, żwawo i ochoczo wysunęli się do walki, harcując na koniach
rżeniem wesołem dodających odwagi. Na sam ich widok Połowcy strwożeni i upadli
na sercu, nie śmieli bitwy staczać, lecz zabrali się do odwrotu. Nastąpiła
zatem, nie już bitwa, ale rzeź mordercza w pogoni za pierzchającemi Połowcy.
Dwudziestu książąt Połowieckich padło w tej rozprawie na placu, jako to:
Ruszoba, Kocza, Harslonopa, Kiktalopa, Kumana, Azupa, Kurtaka, Czeniehrepa,
Surbor i wielu innych. Wiele tysięcy wycięto, wiele pojmano w niewolą. Rusini
opanowawszy obóz Połowców, zabrali niezmierne bogactwa w złocie, srebrze,
klejnotach, stadach bydła, wielbłądach i rozmaitych sprzętach wojennych. A tak
wojsko

405

Ruskie zbogacone dostatkiem i mnogiemi obciążone łupami, wiodąc z sobą gmin
nader liczny brańców, zwycięzko powróciło do kraju. Sprawił Bóg zastępów w tym
dniu wielką radość ocalonej Rusi, wydawszy jej do rąk srogich i najzaciętszych
wrogów, Połowców. Ale w następnym czasie ziemie Ruskie doznały zniszczenia od
Prusaków i Litwy.


MNIEMANIE NIEKTÓRYCH O KSIĄŻĘCIU MIECZYSŁAWIE, SYNU BOLESŁAWA NIEGDY KRÓLA
WYGNAŃCA.

Utrzymują niektórzy latopisarze Polscy, że w tym roku dopiero, a nie w 1069, jak
to opowiedzieliśmy wyżej, Mieczysław książę, syn Bolesława króla Polskiego, po
zatwierdzeniu w Kruszwicy, kędy była stolica jego, nadania klasztorowi
Mogilnickiemu, założonemu przez jego ojca, wraz z żoną swoją Eudoxyą, dnia 14
Marca zgładzony trucizną, którą oboje w jednym dniu połknęli, umarł. Którego-to
potwierdzenia przywilej pierwotny, na pergaminie spisany, w Mogilnickim
klasztorze ja sam oglądałem, czytałem i rozważałem.


ROK PAŃSKI 1104.

BOLESŁAW KSIĄŻĘ POLSKI WYSYŁA ZBROJNE SIŁY DO CZECH I NA KSIĄŻĄT BORZYWOJA I
KONRADA ZEMSTĘ WYMIERZA.

Bolesław książę Polski urażony na książąt Czeskich Borzywoja i Konrada (?),
którzy acz bliscy jego krewni, z poduszczenia brata jego Zbigniewa wymierzyli
nań zdradziecko napaść w czasie przygotowań do ślubnej uroczystości, i nie tyle
nawet zagniewany na podżegacza Zbigniewa, ile na Konrada (ten bowiem do wydania
wojny Bolesławowi najgorliwiej namawiał uchylającego się od niej książęcia
Borzywoja), wybór rycerstwa i doświadczonej w bojach drużyny powołał do broni. A
zebrawszy potężne siły z własnych tylko zaciągów, postawił na ich czole starostę
(comitem) Zelisława, jako głowę rycerstwa (principem militiae) i do Moraw, na ów
czas dzielnicy Światopełka, zbrojno wyprawił. Tak niecierpliwił zaś pałał żądzą
pomszczenia się na Światopełku, że nie czekając stosowniejszej pory do wojny, w
ciągu trwającego postu ruszyć kazał wojsku do boju; sam nawet chciał iść na tę
wyprawę, i ledwo panowie radni odwiedli go swemi prośby od tego przedsięwzięcia.
Wkroczył zatem wódz naczelny Zelisław trzema oddziałami do Moraw

406

(tak bowiem książę Bolesław był rozkazał naczelnemu wojsk wodzowi) i rozniósł
zaraz po całym kraju łupiestwa i połogi, któremi nie tylko w czasie postu ale i
po świętach Wielkiejnocy lud Morawski srodze gnębił. Przemierzywszy w ten sposób
całą prawie Morawę, gdzie żadnego prawie nie napotkał oporu, z wielką liczbą
brańców i mnogiemi łupy wracał do Polski, i już bliskim był granicy, która
Morawę od Polski przedziela, gdy od podjazdów i szpiegów otrzymał doniesienie,
że Światopełk dogania go z licznem wojskiem, więcej z piechoty niż konnicy
złożonem, i nie dalej jak
o mil dwie ściele się za nim obozem. Wstrzymał natychmiast swój pochód Zelisław,
a wyprawiwszy naprzód słabsze oddziały z choremi, jeńcami i zdobyczą, żeby mu w
czasie rozprawy nie zawadzały, i sprawiwszy swoje szyki do boju, przemówił do
rycerstwa krótkiemi słowy, z upomnieniem: "aby wezwawszy Boga na pomoc mężnie
walczyli", i na tem samem stanowisku, które w dniu poprzednim zajmował, czekał z
całem wojskiem Polskiem na przyjęcie Światopełka. Zbliżył się Światopełk książę
Morawski, a pełen gniewu i oburzenia na sprawców klęski swojej ziemi, stoczył
bój z zaciętością, zaufany w własnej i rycerstwa swego odwadze, jakby z
przeciwnej strony nie było męztwa i waleczności; i z taką pewnością tuszył o
zwycięztwie, że nawet nie przypuszczał żadnego niebezpieczeństwa. Zwarły się
natarczywie oba wojska i trwała bitwa od godziny dziewiątej rannej (a tertiis)
aż do wieczora z wzmagającym się zapałem; obie strony wydzierały sobie nawzajem
zwycięztwo, z jednej i z drugiej wiele krwi wylano, wielu raniono albo położono
na placu. Nareszcie bez stanowczego rozstrzygnienia walki, ustąpiły oba wojska z
pola, i ci do Polski, tamci wrócili do Moraw, nie dokończywszy tej
nieszczęśliwej wojny. Jednakże Światopełk i Morawcy, prócz straty jaką w
poległych ponieśli, ucierpieli jeszcze ten cios bolesny, że nie zdołali odbić
zabranej przez Polaków zdobyczy. W tym boju Zelisław, głowa rycerstwa, pełniący
razem powinności wodza i żołnierza, gdy w kilku miejscach usiłował podtrzymać
walkę, utraciwszy rękę prawą, natychmiast lewą zabił nieprzyjaciela, który go
tamtej pozbawił. Książę Bolesław z zwykłą sobie hojnością nagrodził mu jego
stratę: chcąc bowiem cnotę godnem uczcić świadectwem, nie tylko obszerne nadał
mu włości, ale nadto za utraconą posłał mu w darze rękę z złota ulaną, która
jako znamię dzielności zaszczytne osłaniając kalectwo, więcej go jeszcze
odznaczała niżeli prawdziwa ręka. Wielu nadto Polaków w tej bitwie albo poległo
albo odniosło rany; utrzymywano zaś, że Polacy za to doznali takiej klęski, że
post czterdziestodniowy złamali pożywaniem mlecznej strawy, a w uroczystości
Zmartwychwstania Pańskiego popełniali bezprawia. I w rzeczy samej rycerstwo
Polskie więcej wyniosło z tego zwycięztwa chwały niźli pociechy i korzyści. Za
sprawiedliwe zaś i godne siebie świadectwo uznał książę Bolesław uczczenie wodza
Ze-

407

lisława ręką z złota ulaną, w miejsce tej, którą z rozkazu jego walcząc tak
dzielnie utracił.
Wszystkich zaś dochodów swoich książęcych używał Bolesław, nie jak drudzy, na
zbytki i roskosze, ale im konie, zbroje i inne wodzowi i rycerzowi potrzebne
rynsztunki, ćwicząc się w rzemiośle wojennym z taką usilnością, z takim zapałem
i poświęceniem, że go od tej zabawy żadne inne nie odwołało zatrudnienie, żadna
nie odstręczała powinność, żaden trud i niewczas nie odraził. Przeto też Polacy
pod żadnym innym wodzem śmielej na największe nie odważali się
niebezpieczeństwa.


BOLESŁAW POWTÓRNIE WKROCZYWSZY DO CZECH, KRAJ SRODZE ORĘŻEM PUSTOSZY.

Nie przestając książę Bolesław na tem, co Zelisław i wojsko jemu powierzone
zdziałało, postanowił wznowić wyprawę na Światopełka książęcia Morawskiego.
Zebrawszy zatem nowe i liczniejsze nierównie siły, wkracza do Moraw przez
pograniczne Alpy, którędy gdy po te czasy trudna była przeprawa, on pierwszy
drogę ogniem i żelazem otworzył. Na wieści o jego zbliżeniu się, wieśniacy
pouciekawszy, częścią w warowniach, częścią w miejscach ukrytych pochowali się z
swemi trzodami i dobytkami. Pojmowali bowiem, że książę ich Światopełk,
osłabiony wojną poprzednią, Bolesławowi książęciu Polskiem u, który z świeżem i
liczniejszem wojskiem nadciągał i pragnął spróbować się z nim w boju, w żaden
sposób czoła stawić nie zdoła. Zaczem Bolesław, splądrowawszy całe Morawy i
sroższą jeszcze utrapiwszy je pożogą, zwłaszcza że nigdzie nie znajdował oporu,
z wojskiem bynajmniej nie uszkodzonem, owszem zbogaconem łupami wrócił do
Polski.


LEGAT PAPIESKI PRZYBYWSZY DO POLSKI DWÓCH BISKUPÓW SKŁADA Z STOLICY.

Po powrocie Bolesława z wyprawy Morawskiej przybył do Polski Gwaldo biskup
Bellowaceński, legat papieża Paschalisa wtórego z władzą namiestniczą (legatus
de latere): który od Bolesława książęcia przyjęty z uczciwością, zwiedził według
nakazu Stolicy Apostolskiej Polskę, i dwóch dyecezyi Gnieźnieńskiej biskupów,
rościągnieniem na nich kary kościelnej jako na przestępców, przy pomocy
nalegającego o to książęcia Bolesława, potępił i złożył z dostojeństwa. Którzy-
to atoli i jakich kościołów byli biskupi, mimo usilnego szperania po różnych
rocznikach, nie pomnę abym się doczytał. Domyślano się jednakże z niejaką
pewnością,

408

że jeden z złożonych biskupów był ów Czasław, który dzierżył biskupstwo
Krakowskie bez potwierdzenia papieża, ale z daru jedynie książęcia Polskiego,
Władysława.


BOLESŁAWOWI KSIĄŻĘCIU POLSKIEMU RODZI SIĘ SYN WŁADYSŁAW.

Księżna Zbisława, żona Bolesława, porodziła w końcu tegoż roku syna wdzięcznej
urody, którego rzeczony Gwaldo biskup Bellowaceński z innymi biskupami chrztem
świętym obmył. Z woli ojca otrzymał nowonarodzony imię dziada swego Władysław.


BOLESŁAW KSIĄŻĘ POLSKI WKROCZYWSZY NA POMORZE, DOBYWA KOŁOBRZEGU, LECZ DLA
NIESFORNOŚCI RYCERSTWA PRZYMUSZONY PORZUCIĆ OBLĘŻENIE, WRACA DO KRAJU OBCIĄŻONY
ZDOBYCZĄ.

Przeciw Pomorzanom, królestwo Polskie listownie najeżdżającym, których Zbigniew
skrytemi namowami podburzał i obietnicami zachęcał, Bolesław książę Polski
postanowił tajemną i niespodziewaną uczynić wyprawę. Nikomu, prócz kilku
zaufanych, nie powierzając swego zamiaru, zgromadził same konne półki pod
Głogowem, a dla omamienia Zbigniewa i Pomorzan puścił wieść, jakoby wybierał się
przeciw Czechom. Zaopatrzywszy się nareszcie we wszystko co do tej wyprawy było
potrzebne, prowadził wojsko przez pięć dni ciemnemi po lasach i wzgórzach
manowcami, ku Kołobrzegowi (Cholberk), miastu pod ów czas sławnemu z zamożności.
A gdy szóstego dnia nie o podal od tego miasta stanął obozem, rycerstwu
znużonemu pochodem dawszy nieco wytchnienia, kazał najpierwej ducha pokrzepić
przyjęciem świętego Sakramentu ołtarza, a potem ciało krótkim wczasem posilić.
Dnia siódmego, który przypadał w sobotę, o świcie odprawiwszy godzinki do
Najświętszej Panny, szczególniejsze bowiem miał do niej nabożeństwo, podstąpił
nagle pod Kołobrzeg, aby na nieprzygotowanych nieprzyjacioł uderzyć. Poczem
przez rzekę płynącą pod samem miastem, która wtedy niezwykle nad brzegi wylała,
nie kładąc na niej żadnych pomostów, iżby od przeciwnika nie był dostrzeżonym, z
całem wojskiem wpław przebrnął: a podzieliwszy je na trzy hufce, i dwa z nich
zostawiwszy na odwodzie dla zabezpieczenia się z tyłu od Pomorzan, trzecim z
wielką nagłością uderzył na miasto i dobywać je począł. Już część rycerstwa
wyłamawszy bramy

409

otwarła wstęp innym do wtargnienia; lecz gdy większa liczba, zamiast popierania
szturmu, rozsypała się po przedmieściach dla grabieży, mieszczanie, widząc mały
poczet tych, którzy wdarli się już byli do miasta, zastąpili im tłumem, i
zmusili ich do odwrotu, nie bez wielkiego cofających się niebezpieczeństwa.
Książę Pomorski, który pod ów czas znajdował się w Kołobrzegu, umknął w pośród
tego rozruchu, bojąc się wpaśdź żywcem w ręce Bolesława. Poczem z wielkiem
wytężeniem książę Bolesław, podbiegając z wielu stron do miasta, usiłował zdobyć
je i opanować, ukarawszy żołnierzy, którzy dla nikczemnej chciwości zaniedbali
chwilę najsposobniejszą do zwycięztwa. Przystawiając świeże poczty w miejsce
zmordowanych albo rannych, od rana do wieczora trudził się dobywaniem miasta,
ale napróżno, bo mieszczanie bronili walecznie swoich murów. Nakoniec zważywszy,
że rycerstwo jego, już nad miarę znużone, nie mogło nic dokazać, i że zamachy
wszystkie stały się bezskutecznemi, dał znak do odwrotu i zwinął oblężenie: ale
wtedy dopiero dozwolił wojsku łupieży po przedmieściach, które w wielu miejscach
popalono, i gmin wielki jeńców zabrano; poczem wrócił Bolesław, do swego kraju,
w przekonaniu, że zawistne jakieś przeznaczenie wydarło mu z rąk miasto
Kołobrzeg.

BOLESŁAW KSIĄŻĘ POLSKI WYSWOBADZA Z NIEWOLI WZIĘTEGO OD POMORZAN HOŁDOWNIKA
SWEGO SWATYBORA.

Mniemano, że książę tego lata żadnej już nie przedsięweźmie wojny; lecz on, po
powrocie z wyprawy Kołobrzeskiej, dozwoliwszy rycerstwu tyle tylko spoczynku,
ile go potrzeba było do odzyskania sił i uzbrojenia się na nowo, ruszył z temże
samem wojskiem na Pomorze. Powodem, do tej drugiej wyprawy był Swatybor,
sprawujący zwierzchność w krainie nadmorskiej, książęcia Bolesława hołdownik i
pokrewny, którego Pomorzanie wtrącili byli do więzienia. (Rycerstwo bowiem i
poddani, zmierziwszy sobie uciążliwe jego rządy, złożyli go z zwierzchnictwa, i
skrępowanego wydali Pomorzanom, głównym jego nieprzyjaciołom, w spodziewaniu, że
wkrótce u nich życia pozbawionym będzie). Ten tedy Swatybor, długiem nękany
więzieniem, słał częste i usilne prośby do Bolesława: "aby się nad nim zmiłował,
i przez wzgląd na pokrewieństwo nie dopuszczał mu w więzach tak zelżywych
umierać. " Bolesław, lubo dobrze pamiętał, że tak Swatybor, jak i przodkowie
jego i wszystka rodzina, nie byli nigdy jemu i poprzednim książętom
przychylnemi, ale chwiali się zawsze w wierze lub chytre knowali zdrady;
wszelako mając własne urazy przeciw Pomorzanom, w zamiarze niby oswobodzenia
hołdownika swego Swatybora, wkracza
Artur Rogóż
Administrator
Posty: 4635
Rejestracja: 24 maja 2010, 04:01
Kontakt:

Re: Jana Długosza Kanonika Krakowskiego DZIEŁA WSZYSTKIE

Post autor: Artur Rogóż »

410

zbrojno na Pomorze, grożąc im przez wyprawionych posłów wojną, jeżeli
natychmiast Swatybora nie wydadzą. Pomorzanie, nie już groźby ale nagłem i
niespodziawanem najściem Bolesława strwożeni, zapobiegając klęskom i zniszczeniu
swojej ziemi, uwalniają niebawem Swatybora, i sami go aż do obozu Polskiego
odprowadzają. W czułej podzięce Swatybor wynurzywszy Bolesławowi wdzięczność za
łaskę tak wspaniałą, ocalenie mu życia i przywrócenie wolności, trwał już odtąd
statecznie w wierze i posłuszeństwie.


WOJNA MIĘDZY OJCEM I SYNEM, CESARZAMI, O PANOWANIE; Z KTÓRYCH OSTATNI,
PRZEKUPIWSZY ZNACZNIEJSZYCH W OBOZIE OJCA PANÓW I RYCERZY, ZWYCIĘZTWO ODNOSI.

Henryk V król Rzymski; wyniesiony na tron po złożeniu Henryka IV cesarza, z
rozporządzenia papieża Paschalisa II, za targnienie się przeciw stolicy
Apostolskiej, zgromadziwszy licznych z całego państwa wojowników, wkracza do
Saxonii, zagarnia ją pod swoje władztwo, i wielu książąt, biskupów i panów
Niemieckich, oderwanych od posłuszeństwa ojcu swemu Henrykowi cesarzowi, na
swoję stronę przeciąga, sprzeciwiających się zaś wyzuwa z godności i wypędza. Ku
czemu w odporze gdy Henryk cesarz drugie wojsko przeciw synowi wyprowadził, i
całe Niemcy rozerwane wewnątrz pod plagą miecza i pożogi jęknęły, obadwaj
przeciwnicy, ojciec i syn, do ojcobójczej uzbrojeni wojny, na brzegach rzeki
Renu zetknęli swoje obozy. Zważając wtedy król Henryk, że główna potęga jego
ojca Henryka cesarza polegała na Czeskim książęciu Borzywoju i margrabi
Leopoldzie, znacznemi darami i obietnicami skłonił obudwu do opuszczenia ojca, a
przechylenia się, na jego stronę. Którzy gdy go odstąpili, porzucił i Henryk
cesarz zamiar dalszego prowadzenia wojny; rozpuściwszy więc wojsko, osadził
resztę sił po zamkach, i od togo czasu przechyliło się szczęście na stronę syna,
ojcu zaś coraz gorzej się powodziło.

KONRAD KSIĄŻĘ MORAWSKI, POSTANOWIWSZY STRĄCIĆ BORZYWOJA Z STOLICY CZESKIEJ,
HARDY I NADĘTY, ŻE CZECHÓW PRZECIĄGNĄŁ NA SWOJĘ STRONĘ, PODSTĘPUJE POD PRAGĘ:
ALIĆ ZASTAWSZY W NIEJ SILNĄ ZAŁOGĘ, ZMUSZONY JEST DO ODWROTU.

Konrad książę Morawski, syn Ottona, a wnuk króla Wratysława I, pragnąc chciwie
osięgnienia w Czechach władzy książęcej, postanowił wyzuć stryja swego rodzonego
Borzywoja z dziedziny prawem zgodnych układów nabytej, do czego pobudzała go nie
tylko duma osobista, ale

411

i rady przewrotne niektórych panów Czeskich, życzących sobie nowego rzeczy
stanu. Zebrawszy zatem znaczne wojsko, wkracza do Czech, gdzie wielu obywateli
odstąpiło zaraz Borzywoja a przyłączyło się do jego strony. Tą Czechów
przychylnością podniesiony w pychę, i już tuszący o osiągnieniu zwierzchnictwa
nad całemi Czechami, spiesznym pochodem dążył do opanowania stolicy Czeskiej. I
byłaby nadzieja jego niezawodny odniosła skutek, gdyby Borzywoj nie był
wcześniej podubiegł Pragi, gdzie silną osadziwszy załogę, a zamek Wyszogrodzki
poruczywszy wiernej obronie Hermana biskupa Praskiego, do razu się ubezpieczył.
Chociaż bowiem Światopełk z sześciu pułkami podstąpił pod Pragę, mieszczanie
atoli Prascy zamknęli przed nim bramy; przeto nic nie wskórawszy wrócił do
Moraw. Mógł go Borzywój ustępującego ścigać w odwrocie, mając zwłaszcza wojsko
przeważniejsze liczbą; niedowierzał wszelako Czechom, i obawiał się, aby
opuszczony od nich nie dostał się w ręce bratanka.


ROK PAŃSKI 1106.

WOJSKO POLSKIE POD DOWÓDZTWEM SKARBIMIRA PO DWA KROĆ NAWIEDZA KLĘSKAMI ZIEMIĘ
POMORSKĄ; KSIĄŻĘ ZAŚ BOLESŁAW W CZASIE POKOJU ZABAWIAJĄC SIĘ ŁOWAMI, WPADA W
NIEBEZPIECZNE ZASADZKI POMORZAN, Z KTÓRYCH NIESŁYCHANĄ TYLKO ODWAGĄ I
WALECZNOŚCIĄ WYSZEDŁSZY NIEMAL ZWYCIĘZKO, WYSYŁA ZNÓW WOJSKO NA POMORZE I MŚCI
SIĘ DOZNANEJ ZDRADY.

Panowie radni wstrzymywali Bolesława książęcia Polskiego od wojny, aby dać
wypocząć rycerstwu; on atoli sam pozostawszy w kraju, dla załatwienia spraw
świeckich kościoła, Skarbimira, męża walecznego i w boju doświadczonego, który
mianowany był głową rycerstwa (princeps militiae), wysłał na Pomorze. Ten za
pierwszem wtargnieniem zdobywszy niektóre grody i mniej znaczne warowne jednak
miasteczka, i wielką liczbę brańców z mnóstwem łupów wojennych odprowadziwszy do
Polski, tą samą drogą pospieszył znów na Pomorze, dobył zamku Bytomia przeważnem
rycerstwa swego męztwem, wiele włości złupił i popalił; a gdy nieprzyjaciel
nigdzie nie stawił mu oporu, wrócił powtórnie z bogatą zdobyczą do Polski.
Stawił się zatem przed książęciem swoim Bolesławem w towarzystwie wybrańszych
wojowników, tych zwłaszcza którzy byli dowódzcami pułków, dla dania mu sprawy o
wycieczce uczynionej na Pomorzany. Zastał był Bolesława w domu pewnego rycerza,
u którego właśnie biesiadował, zaproszony na uroczystość poświęcenia w jego wsi
kościoła, a razem odbywające się gody weselne. Bolesław, uradowany szczęśliwym
powrotem Skarbimira, i jego rycerstwa, wstawszy od stołu i zostawiwszy przy
uczcie samych ludzi

412

sędziwych, sam z Skarbimirem i stu młodymi towarzyszami, aby męztwo w spoczynku
nie gnuśniało, wybrał się na łowy do lasów, w których miało się znajdować bardzo
wiele zwierzyny. Znalazł w nich atoli, sroższych od zwierząt Pomorzan: po
ustąpieniu bowiem Skarbimira wkradli się byli kryjomo w granice królestwa
Polskiego, a łotrując kupami chwytali nieostrożnych Polaków. Byłby zatem
Bolesław wpadł mimo wiedzy w ich zgraję, gdyby szczęściem nie poznano ich
wcześniej po znakach wojskowych i koniach. Na te tłumy straszliwe mające wnet
błysnąć tylu dobytemi szablami, spojrzał bohater niezmrużonem okiem, nie
okazawszy w twarzy żadnego nawet poruszenia. Sam wprawdzie wódz i żołnierz
niezwyciężony nie wiedział co miał czynić, cofnąć-li kroku, czy z tak wielką
nawałą bój stoczyć. Ale wnet w duszy wielkomyślnej zawrzało uczucie szlachetnej
dumy: postanowiwszy więc raczej zginąć, niż sromotną ratować się ucieczką, i
przemówiwszy do swoich spokojnie i krótkiemi słowy, "aby go w tak ciężkiej
przygodzie nie opuszczali, i wraz z nim gotowi ponieść śmierć chwalebną, nie
dopuszczali przynajmniej wydrzeć sobie życia bezkarnie; " sam na czele swojej
drużyny wpadł na ów gmin Pomorzan z trzech tysięcy ludzi złożony, a rąbiąc i
ścieląc sobie mieczem tór krwawy, przebił się zwycięzko przez całą ćmę
barbarzyńców. Odwaga niepodobna do wiary! która miasto pozyskania chwały,
wydałaby się raczej zuchwałem junactwem, gdyby jej było nie posłużyło szczęście.
Wrócił się jeszcze powtórnym zawodem, pędząc na przebój i jak lew rozjuszony
kładąc na pował gęsto koło siebie trupy; a gdy po trzeci raz zamierzał podobną,
przeprawę, a już tylko pięciu miał przy sobie rycerzy, inni bowiem częścią,
posłabli, częścią rozbili się na różne strony; jeden z owych pozostałych, widząc
wlokące się po ziemi trzewa z przebitego pod nim konia: "Nie chciej, rzekł,
Miłościwy Książę, nie już siebie tylko, ale Polski całej na tak jawne narażać
niebezpieczeństwo; zachowaj się raczej na lepszą porę. Pamiętaj o sobie,
pamiętaj o ojczyznie, którą ocalisz od zguby, jeżeli własnego życia oszczędzisz.
Oto koń pode mną. zdrowy, wsiadaj na niego, a uchyl się od ciosów tak jawnie
grożących; mniejsza o to, że ja polegnę, byłeś ty, gwiazdo ojczyzny, w którym
żywot wszystkich Polaków zawarty, ocalał. " Gdy rycerz te słowa domawiał,
upadający koń książęcy zsadził z siebie lekuchno przesławnego jeźdźca, książęcia
Bolesława, jakoby znał kogo nosił. Dosiadłszy książę konia, którego mu on
towarzysz podstawił, zboczył z wolna do trzydziestu innych rycerzy, po jednemu
do niego garnących się i broczących ranami. Spotkał wtedy i wodza Skarbimira,
bez oka prawego, które w boju utracił, i pławiącego się prawie we krwi własnej.
Z tymi więc wracał do miejsca, w którem bawił gościną, wrąc jeszcze żądzą boju i
zgrzytając zemstą na Pomorzan, zdumieniem patrzących za nim i nie śmiejących
ścigać go w odwrocie. W połowie drogi złączyła się z nim gro-

413

mada godowników, którzy byli zostali przy biesiadzie, a dopiero posłyszawszy o
onej przygodzie, porwali się do broni i spieszyli na pomoc książęciu. Z
niewysłowioną radością, witając ocalonego monarchę, o którym myśleli, że już
poległ albo dostał się do niewoli, odprowadzili go do rzeczonej gościny. A tak
lekkomyślną śmiałość uwieńczyło zwycięztwo, a wypadek szczęśliwy z
niebezpieczeństwa, zrodził chwałę. Gdy wieść o tej przerażającej przygodzie, jak
zazwyczaj prawdę mieszająca z baśniami, gruchnęła po kraju, zjeżdżały się
zewsząd osoby wszelakiego stanu dla oglądania monarchy i okazania mu radości z
jego ocalenia. Wszyscy zarówno naganiali płochą porywczość, a widząc na hełmie
jego, mieczu i zbroi niezliczonych ciosów ślady, rysy, szczerby, zagięcia, a na
ciele gęste szramy, z których wnosić można było o wielkości niebezpieczeństwa, w
jakiem się książę znajdował, chociaż sam o niem mało mówił, użalali się nań temi
słowy: "Ujmę czynisz meztwu twemu, miłościwy książę, dozwalając je uważać za
zuchwałe junactwo, i marnując w lekkomyślnych harcach, które ci żadnej nie mogą
zjednać chwały; gdybyś w nich poległ, zostawiłbyś tylko pamiątkę mniej godnej
ciebie zuchwałości. " Odpowiedział Bolesław: "Będziecie mieli inny czas do
łajania mnie i czynienia mi wyrzutów: teraz zaś, jeżeli was rany i poniesione
kalectwa i śmierć mojich towarzyszów, a waszych braci, poruszają, nie tylko
wzywam was wszystkich, ale proszę i błagam, abyście jak najprędzej wziąwszy się
do oręża, na Pomorze wraz ze mną pospieszyli, i tym barbarzyńcom, jeżeli
tryumfują z pobicia moich rycerzy, pociechę tę przy pomocy Boskiej skrócili i
wydarli. " Po takiej odezwie rozjechali się wszyscy do domów dla uzbrojenia się
na wojnę, a w kilka dni stanęły liczne hufce tak konnego jak i pieszego

żełnierza w miejscu od Bolesława naznaczonem, mając wyruszyć na Pomorze.
Tymczasem wieść dochodzi, że Czesi z swoim książęciem Światopełkiem, który przy
pomocy panów Czeskich strącił był z tronu Borzywoja, stryja, swego, a prawego
książęcia, i stolicę jego opanował, zamierzają najechać Polskę, i już tym celem
ściągnęli wojska tak piesze jak i konne, i stanęli pod Kłockiem. Borzywój
bowiem, książę Czeski, wygnany od synowca swego Światopełka, tusząc, że
najbezpieczniejsze znajdzie schronienie w Polsce, udał się do książęcia
Polskiego Bolesława, który go wraz z całą drużyną jego towarzyszów łaskawie
przyjął, ale przez to obraził Czechów i Światopełka, tak dalece, że się na nim
orężem zemścić postanowili. Wahał się w swym umyśle Bolesław, na któregoby
wprzódy uderzyć miał przeciwnika; ani bowiem odkładać chciał zemsty swej nad
Pomorzany, ani Czechom podawać sposobności do najazdu na Polskę. Nareszcie, obie
razem uchwaliwszy wyprawy, wojsko swoje na dwie części podzielił. Jednę poruczył

Skarbimirowi i wysłał na Pomorzan, z drugą sam ruszył do Czech przez lasy
oddzielające Czechy od Polski, Hercyńskiemi zwa-

414

ne. Ale Czesi dowiedziawszy się, że Bolesław z wojskiem nadciąga, porzucili
swoje obozy i rozeszli się do domów; Pomorzan zaś Skarbimir ukarał surowo za ich
najazd na Polskę łupiestwy i pożogami, któremi ich trapił przez kilka tygodni.


PO DYONIZYM BISKUPIE POZNAŃSKIM WSTĘPUJE NA STOLICĘ WAWRZYNIEC.

Dyonizy biskup, ośmnaście lat przesiedziawszy na stolicy Poznańskiej, zszedł ze
świata. Nastąpił po nim Wawrzyniec I, proboszcz Poznański, na naleganie kapituły
Poznańskiej i Bolesława książęcia Polskiego, ażeby koniecznie krajowca obrano;
od Marcina arcybiskupa Gnieźnieńskiego mianowany, potwierdzony i poświęcony. Ten
Wawrzyniec rodem był Polak, z niskiego stanu wieśniaków, ale cnota i
nieskazitelność życia podniosły go do godności szlacheckiej.


HENRYK V ZA ZEZWOLENIEM WRESZCIE OJCA OBRANY CESARZEM.

Na zjeździe walnym książąt Niemieckich w Moguncyi, odbytym w dzień Narodzenia
Pańskiego, na którym obecnymi byli i nuncyuszowie Apostolscy, Henryk IV cesarz,
dla oddalenia i utłumienia odszczepieństwa, rozrywającego kościoł z jego
przyczyny, postanowił ustąpić z tronu i zdać rządy królewskie synowi. Twierdzą
niektórzy, że za tę skruchę nie potępienie ale raczej błogosławieństwo uzyskał,
a przez uczynki miłosierne zasłużył na to, aby zdrożne panowania jego postępki
doczesną karą były zgładzone. Znamiona cesarskie legaci stolicy Apostolskiej
złożyli na głowę Henryka, a wybór ponowili jednocześnie książęta Niemieccy.


POŁOWCOM ODBITA ZDOBYCZ Z RUSKIEJ ZIEMI.

Przeciw Połowcom, którzy do ziem Ruskich skryte i zdradzieckie czynili
wycieczki, i okolicę zwaną Zarzeczsko pustoszyli, Światopełk książę Kijowski
wojska z swoich ludów zebrane, pod dowództwem Jana czyli Iwanka Zacharzyca i
Koszaryny, wyprawił. Ci doścignąwszy ich nad Dunajem, odbili wprawdzie zdobycz
zabraną pod Zarzeczskiem, z Połowcami jednak nie przyszli do rozprawy.

415

ZBIGNIEW ZA POŚREDNICTWEM ŚWIATOPEŁKA KSIĄŻĘCIA KIJOWSKIEGO GODZI SIĘ Z
BOLESŁAWEM KSIĄŻĘCIEM POLSKIM. BOLESŁAWOWI RODZI SIĘ CÓRKA ŚWIĘTOSŁAWA.

Tymczasem Zbigniew, brat poboczny Bolesława książęcia Polskiego, z przyczyny
zdrad i spisków, których się przeciw niemu dopuszczał, uchodząc przed
Bolesławem, przybył do Kijowa, w nadziei, że za pośrednictwem książęcia
Światopełka, jako zięcia Bolesława, zdoła się z nim pojednać. Jakoż, zabawiwszy
czas niejaki w Kijowie, na prośbę Światopełka otrzymał od Bolesława
przebaczenie. Ale wnet nadużył jego łaski, udawszy się do Czech, aby nowemi
spiski i namowy Czechów przeciw bratu podburzał.
W tymże roku Zbisława, małżonka książęcia Bolesława, dnia 12 Kwietnia powiła
córkę, którą ochrzczono w kościele Krakowskim, i nazwano Świętosława.


ROK PAŃSKI 1107

BOLESŁAW KSIĄŻĘ POLSKI DOBYWA Z WIELKĄ USILNOŚCIĄ BIAŁOGRODU NA POMORZU, A
WZIĄWSZY GO PRZEMOCĄ, WIELCE ŁASKAWIE OBCHODZI SIĘ Z ZWYCIĘŻONEMI.

Gdy już wszystkie miasta, zamki i warownie Pomorskie skłonne były do poddania
się książęciu Polskiemu Bolesławowi, a sami tylko Albanie, których i
Białogrodzanami (Byelagradenses) zwano, opierali się zuchwale i innych namawiali
do oporu, Bolesław książę Polski, zebrawszy zbrojne siły tak konnicy jako i
piechoty, ruszył z niemi na Pomorze, i zwyczajem swoim rozkazawszy palić
domostwa i włości pustoszyć, podstąpił potem z wojskiem pod Białogród, i ścisnął
go oblężeniem, aby hardość i pychę ufających w swoje dostatki Białogrodzan
(było-to bowiem miasto wielkiemi bogactwy słynące) ująć nieco w kleszcze i
orężem ukrócić. Tusząc wszelako, że oblężonych do poddania się nakłonić zdoła,
posłał do nich z upomnieniem, "aby się nie narażali na ostateczne
niebezpieczeństwo, i nie zmuszali go do tej konieczności, iżby krwią swoich
rycerzy zdobywszy miasto, wzajemnie krew ich rozlewał. " Przyczem kazał im przez
woźnych obozowych podać dwie tarcze, czerwoną i białą, aby wybierali którą wolą:
jedna oznaczała, śmierć ich i zniszczenie miasta, druga pokój i łaskę zwycięzcy.
Białogrodzanie nieustraszeni temi pogróżkami posłów, zaciąwszy się z większa
jeszcze hardością, rozkazali im z miasta ustąpić, z tą odpowiedzią, że żadnej
nie obierają tarczy, ale obiedwie uważają za swoje godło; biała znaczyć ma
odparcie Bolesława od murów miasta, a czerwona rzeź

416

krwawą w jego wojsku, jeśli przedłużać zechce oblężenie. Tak zuchwałą
odpowiedzią Bolesław rozgniewany, począł natychmiast sporządzać szopy, podsuwać
wieże i taranami tłuc mury miejskie i baszty, a wądoły zawalać faszyną. A gdy
wszystko przygotowane było do szturmu, podprowadził wojsko, i przez wyłomy
potłuczonych murów wdzierać się kazał do miasta, rozstawiwszy w okół łuczników,
aby nacierających zasłaniali. Dla dania zaś przykładu i zachęty ociągającym się
i mniej odważnym, sam na czoło swoich zastępów poskoczył do głównej bramy, a
przebywszy wały i okopy, tarczą tylko zasłoniony od ciosów, z niesłychaną, i
prawie nadludzką w jednym człowieku siłą, począł wyrąbywać wrota, i do wspólnej
roboty zagrzewać swoich towarzyszów. Nie odstraszyły go staczane z góry głazy i
opoki, ani strzał gęstych wypuszczane groty, ani chmary broniących się mężnie
oblężeńców i zlewających im głowy smołą wrzącą i ukropem; nie wzruszyły jęki i
konania upadających, ciała martwe pobitych. Póty z tak niebezpiecznego miejsca
nie ustąpił, póki nie wyłamał bramy, którą dopiero cały krwią zbroczony wpadł do
miasta torując drogę swemu wojsku. Wtedy Białogrodzan, usiłujących stawić mu
opór, jednych rozpędza, drugich trupem ściele. Musieli wreszcie oblężeńcy
ustąpić, przywitani gęstemi pociskami; a nawet i ci, którzy murów bronili, nie
mogli się dłużej utrzymać, zgruchotano bowiem taranami mur potrójny i otwarto
zwycięzcom wstęp do miasta. Byłaby nastąpiła rzeź niechybna między wszystkiemi
obojej płci mieszkańcami, gdyby nie rada roztropna Białogrodzan, którzy
przerażeni potęgą Bolesława, rzucając bron i ścieląc się do nóg zwycięzcy z
żonami i dziećmi, błagali jego litości, nie dla siebie, bo sami wyznawali, że
swą zuchwałą odpowiedzią zasłużyli raczej na karę krzyża, ale dla swych
małżonek, dziatek i tylu niewinnych ofiar. Tak pokornem wyznaniem winy snadno
przejednali gniew Bolesława, który darował im życie. A lubo wszystko rycerstwo i
panowie Polscy domagali się koniecznie, aby wyciąć w pień wszystkich
mieszkańców, a miasto w gruzach zagrzebać, dla pomszczenia się towarzyszów przy
jego dobywaniu poległych; Bolesław przecież postanowił okazać się dla nich
łaskawym i wspaniałym, za najgodniejszą siebie zemstę uznawszy miłosierdzie.
Wszystkim zatem Białogrodzanom, nawet swym najzaciętszym nieprzyjaciołom, winę
przebaczył, darował im życie, wolność i majątki, które już dostały się były w
ręce zwycięzców; co większa, zakazał swoim żołnierzom, aby żadnemu z mieszkańców
Białogrodu nie czynili najnmiejszego gwałtu ani szkody. Tą wielkomyślną dla
zwyciężonych łaskawością więcej na Pomorzu miast zdobył niźli orężem. Gdy się
bowiem rozeszła wieść o tak litościwem Bolesława obejściu się z Białogrodzanami,
pospieszyli do niego starostowie i panowie przedniejsi Kołobrzegu
(Golibregensium), Kamienia, Wiolina; Koźlina

417

(Cossominensium?) i innych miast nadmorskich, niosąc mu wspaniałe dary i
błagając przebaczenia; które z łatwością otrzymawszy, poddawali mu się z pokorą,
i przysięgali trwać wiernie w posłuszeństwie i uległości.


PO FILIPIE BISKUPIE PŁOCKIM WSTĘPUJE NA STOLICĘ SZYMON.

Filip biskup Płocki, który przez siedm lat stolicą swoją zarządzał, strawiony
febrą trzeciaczką umarł, pochowany w kościele Płockim. Po nim nastąpił Szymon
archidyakon Płocki, rodem Polak, z szlacheckiego domu Gozdawitów, obrany przez
tajemne głosowanie, a za zezwoleniem Bolesława książęcia i monarchy Polskiego,
potwierdzony i poświęcony przez arcybiskupa Gnieźnieńskiego Marcina. Jak zacnym
i świątobliwym był rzeczony biskup Szymon, świadczy Wincenty syn Kadłubka z wsi
Karwowa, biskup Krakowski, w kronice dziejów Polskich, wymownym stylem
napisanej, gdzie temi słowy mówi: "Gorliwość o dom Boży, godna zapisania piórem
złotem, uzbroiła Szymona i Alexandra Płockich biskupów, którzy dwojakiego
nieprzyjaciela usiłowali odeprzeć od przybytku Pańskiego. " A dalej powiada:
"Wielkim był wprawdzie Alexander biskup Płocki, ale większym, jak uważam, Szymon
od Alexandra, który zagrzewając Polaków do wojny przeciw barbarzyńcom, i w samym
upale bitwy modląc się gorąco za nimi, dopóki nieprzyjaciel nie został zniesiony
do szczętu, wyraził na sobie obraz patryarchy Abrahama i prawodawcy Mojżesza. "
A niżej nieco: "Oto. biskup. Szymon, infułą i przepaską pasterską ozdobiony,
który nie tak łzy jako raczej prośby i glosy powszechne mając na względzie,
woła: W jednym tylko maluczkim jest nadzieja zwycięztwa, a nie w mnogim tłumie;
ani przystoi lękać się śmierci, gdy idzie o dobro bliźnich, bowiem śmierć ciała
nie zabija człowieka, ale zbliża mu nagrodę cnoty. Co wyrzekłszy, swoich
odprowadził do walki, sam zaś oddał się modlitwie, której póty nie poprzestał,
póki wszystek on gmin najeźdzców nie legł pod mieczem, wyjąwszy małą liczbę
ratujących się ucieczką. "

BOLESŁAW KSIĄŻĘ POLSKI NAPRAWIA ZAMEK KOŹLE PRZYPADKOWYM POŻAREM ZNISZCZONY;
ZBIGNIEW ODMAWIA MU HARDO I NIEUCZCIWIE ŻĄDANEJ DO TEGO DZIEŁA POMOCY.

Koźle, zamek leżący blisko granicy Morawskiej, położeniem swojem więcej niżeli
sztuką umocniony, Odra bowiem rzeka i przyległe bagna czynią go niedostępnym,
temi czasy zgorzał przypadkiem. Gdy się o tem Bolesław książę Polski dowiedział,
powziął podejrzenie, że go Czesi umyślnie

418

podpalili, aby go łatwiej opanować mogli: natychmiast więc w to miejsce
pospieszył z garstką rycerstwa, i zamek z gruntu nowy budować począł, nie
szczędząc ku temu usilności i pracy. Obawiając się zaś napaści Czechów w miejscu
pożarem opustoszonem i mniej bezpiecznem, posłał do brata Zbigniewa z żądaniem,
aby mu przyprowadził na obronę albo przynajmniej przysłał kilka hufców swego
rycerstwa; nie zdawało mu się bowiem rzeczą przyzwoitą, do tak małej posługi

trudzić swoich żołnierzy, znużonych świeżo dobywaniem Białogrodu i Pomorską
wyprawą. Ale Zbigniew już wtedy pałający zawiścią ku Bolesławowi, i
zazdroszczący mu głośnej w świecie sławy i powodzenia, dawszy mu hardą
odpowiedź, nawet posłów jego, niepomny na prawa narodów, nieludzkiem obejściem
znieważył, i wyzionąwszy na brata najzłośliwsze obelgi, o kęs srożej nie
pokrzywdził. Zniósł Bolesław cierpliwie tę posłom swoim i sobie wyrządzoną
zniewagę, pokrył urazę obojętnością, a pospieszył z odbudowaniem zamku Koźle,
umyślnie podłożonym ogniem spalonego. Zbigniew albowiem, widząc rosnącą ku bratu
swemu, Bolesławowi książęciu, cześć powszechną i przychylność między Polakami,
ku sobie zaś nienawiść i pogardę, nawet w tych, którzy jego rządom byli
powierzeni; słysząc wreszcie szczypiące go zewsząd przymówki, że był bękartem
podłej nałożnicy, i w niczem do ojca niepodobny, uznał, iż nie miał innego
środka do potłumienia tej zniewagi, na jaką był wystawiony, i osiągnienia
najwyższej władzy, jak tylko w zbrodni; wszystkie więc ku temu obrócił myśli,
ażeby Bolesława skrytym zgubić podstępem.


SIECIECH, CZEŚNIK BOLESŁAWA, ZANIEDBUJĄCY SPOWIEDZI ŚWIĘTEJ, ODBIERA OD Ś.
IDZIEGO WE ŚNIE UPOMNIENIE; POTEM NA POLOWANIU RANIONY ŚMIERTELNIE OD DZIKA, ZA
PRZYCZYNĄ Ś. IDZIEGO ODZYSKUJE ZDROWIE.

Pod on czas, kiedy Bolesław, książe i monarcha Polski, szczególniejszy czciciel
Ś. Idziego (za którego przyczyną i zasługami urodził się był z rodziców długo
niepłodnych) Pomorzan pod swoję i narodu Polskiego władzę podbijał, obiegł także
wojskiem swojem zamek i miasto Pomorskie Szczecin, które po długiem dobywaniu
nakoniec przy pomocy Boskiej i Ś. Idziego opanował. Znajdował się w obozie jego
rycerz jeden nazwiskiem Sieciech, młodzieniec krzepki, wymowy raźnej, i w
drużynie towarzyszów jego rzadką odznaczający się dzielnością, który na dworze
jego urząd Cześnika sprawował. Ten gdy w pierwszym dniu poczętego szturmu, po
wielu harcach i potyczkach, pod murami miasta w oczach Bolesława książęcia
stoczonych, wieczorom do obozu powrócił, z nagła przerażony jakiemś trwożnem
przeczuciem, jakoby nazajutrz przy dobywaniu miasta od miecza nie-

419

przyjacielskiego miał zginąć, temi słowy, nie potajemnie ale jawnie do
towarzyszów swoich mówił: "że nie pójdzie do walki, póki się wprzódy grzechów
swoich nie wyspowiada." Ale dnia następnego, kiedy Bolesław wyprowadzał
rycerstwo swoje do dobywania zamku i miasta, Cześnik ów Sieciech, odzyskawszy
męztwo, nie pomyślał już o wypełnieniu swego ślubu, i poszedł z drugimi
towarzyszami do walki. Za powrotem znowu go tenże sam strach ogarnął i taż
napadła niemoc, że ponowił swój ślub i postanowienie spowiedzi; i tak było
ciągle przez dni kilka; po każdem zejściu z pola, bojaźń dręcząca odwodziła go
od dalszych harców, a napełniała skruchą i chęcią, oczyszczenia się z grzechów,
a z dniem następnym znowu nikły te trwogi, i spowiedź odkładana szła w
zaniedbanie. Tak bowiem czynił ów rycerz Sieciech, jak to i inni mają w
zwyczaju, że kiedy na nich przychodzi strach jakiś i przygoda, obiecują, wtedy
poprawę, a za pomyślniejszą rzeczy zmianą znowu wracają do dawnej pychy i
grzeszą, po swojemu. Po zdobyciu wreszcie zamku i miasta, zwalczeniu
nieprzyjaciół i wzięciu celniejszych obywateli za zakładników, gdy rycerstwo
Polskie wracało do swego kraju, rzeczony cześnik Sieciech, lekceważąc
cierpliwość i miłosierdzie przewłaczającego karę Boga, począł chełpić się przed
towarzyszami, że nie stracił nic na tem iż zaniedbał spowiedzi i pokuty, przez
to bowiem zaniedbanie ocalił życie, które byłby utracił przez spieszne ślubu
wypełnienie. Tym płochym jego przechwałkom poklaskiwali niektórzy z młodszej
drużyny, skłonni do podobnego zuchwalstwa: mężowie jednak roztropniejsi i
żywiący w sercach bojaźń Boga brzydzili się takowem zaślepieniem i ganili je
karcącą przestrogą. Aliżci gdy Sieciech następnej nocy spokojnie używa wczasu,
pokazuje mu się Święty Idzi opat, w poważnej starca postaci, którego chociaż
Sieciech nigdy wprzód nie widział, z natchnienia jednak Bożego zaraz go poznał w
przytomnym mężu, który rzekł "Ty się chełpisz, Sieciechu, że odłożeniem
spowiedzi i pokuty uniknąłeś śmierci, a ja ci oznajmiam, że śmierć tuż jest
przed tobą. " Po wyrzeczeniu tych słów znikła postać szanowna, a Sieciech,
jakkolwiek jej widzeniem i wieszczbą, przerażony, nawet w członkach swych uczuł
niemoc i drżenie, nie poprawił się przecież, i z Bolesławem książęciem, który w
pięć dni potem wybrał się był na łowy do lasów Usosińskich (Vsosin) gdzie
mnóstwo było żubrów, pobiegł użyć myślistwa. A gdy książę Bolesław ubiwszy wiele
zwierząt, żubra jednego nadzwyczajnej wielkości i siły, odłączającego się od
swej gromady pojedynka, którego w języku właściwym zowią odyńcem, wypłoszył z
kniei, w której się ukrywał, a zwierz zalękniony uciekając przed szczekaniem
psów i grotami myśliwych, wyrwał się z zastawionej do koła obławy, i przypadkiem
wbiegł na stojącego mu na, drodze cześnika Sieciecha; ten za rzecz sromotną
uznawszy kryć się albo uciekać, wobec książęcia Bolesława i innych patrzących
nań towarzyszów,

420

zeskoczył z konia i ugodzić chciał, tura oszczepem, ale chybiwszy, rzucił się.
na ziemię, aby wściekłości zwierza tym przynajmniej uniknąć sposobem. Tymczasem
ów żubr, który przyrodzonym sobie obyczajem na leżących najsrożej się pastwi,
Sieciecha naprzód rapciami uderzywszy, a potem wziąwszy na, rogi, podrzucił w
górę i kilka kroć w ten sposób jak piłkę wysadzał i miotał, nakoniec powalonego
w krzaki i ciernie bez duszy prawie zostawił. Dopiero gdy odbiegł, towarzysze
podźwignęli z ziemi rycerza, a owinąwszy go i spowiwszy płatami sukiennemi,
odnieśli do pobliskiego miasta. Nie mógł odzyskać sił ani przytomności umysłu, z
tylokrotnego miotania i wyrzucania w powietrze dostawszy odurzenia i zawrotu, a
znajomi i przyjaciele płakali nad nim widząc go bliskim śmierci. Aliści w
ostatecznym już zgonie ukazał mu się Ś. Idzi, podobną mający postać w jakiej
wprzódy przedstawił mu się był na jawie, i łagodnemi słowy karcąc jego
zatwardziałość i zaniedbanie spowiedzi, rzekł: "Jeżeli mnie nie wezwiesz na
pomoc, czeka cię śmierć nieuchronna. A Sieciech na męża Bożego patrząc jak na
znajomego sobie i przyjaciela, i wielką pokładając w nim nadzieję, rzekł:
"Błagam cię pokornie, mężu Boży, uproś mi naprzód u Boga siły i zdrowie, a potem
staw się za mną przyczyńcą i orędownikiem, przyrzekając, że żywot mój, postępki
i obyczaje poprawię, a za popełniony grzech pokutować będę, nakoniec popioły
twoje i grobowiec pieszo jak najrychlej nawiedzę: " Na co odpowie Święty: "Jać
na prośbę twoję wstawię się modłami memi do Najwyższego, który niczyjej zguby,
ale raczej zbawienia wszystkich żąda; i już ci z łaski Wszechmocnego zdrowie
zupełne przywracam. Ale strzeż się, abyś czynów twych nie pokaził, i nowemi
przestępstwy nie przydał wagi dawnym, przez co pogrążyłbyś się w przepaści i
ściągnął surową karę niebios. " Cud trudny do uwierzenia! ledwo znikło widzenie,
Cześnik Sieciech w członkach swych poranienych, pobitych i pogruchotanych, bez
żadnej ludzkiej pomocy uczuł się natychmiast uzdrowionym. Opowiedziawszy więc z
powszechnem zdumieniem tę cudowną łaskę nieba wszystkim znajomym i przyjaciołom,
wybrał się pieszą pielgrzymką do klasztoru Ś. Idziego w Prowancyi, gdzie ciało
Ś. Idziego spoczywa, i złożywszy u jego grobu szczodre ofiary, uczcił pokornemi
dzięki swojego zbawcę i opiekuna; a za powrotem do ojczyzny, brzydząc się
sprosnotą swoich dawnych występków, pokutował za nie w żalu i głębokiej serca
skrusze.

421

GDY ZBIGNIEW DLA ZBYTNIEJ POWOLNOŚCI BOLESŁAWA CORAZ WIĘKSZYCH DOPUSZCZAŁ SIĘ
ZDRAD I PRZESTĘPSTW, I GDY Z PRZEJĘTYCH LISTÓW POKAZAŁO SIĘ, ŻE CZECHÓW I
POMORZAN PRZECIW BRATU SWEMU PODMAWIAŁ; BOLESŁAW ZAWARŁSZY WPRZÓD ZGODĘ Z
CZECHAMI, WYBRAŁ SIĘ ZBROJNO NA POMORZE, I OPANOWAŁ GNIEZNO WRAZ Z INNEMI
POSIADŁOŚCIAMI ZBIGNIEWA, KTÓRY PRZED NIM UMKNĄŁ NA MAZOWSZE. POSZEDŁ ZA
PRZECIWNIKIEM SWOIM BOLESŁAW, ATOLI PANOWIE POLSCY STARALI SIĘ POJEDNAĆ GO Z
ZBIGNIEWEM; NIE DAŁ MU JEDNAK BOLESŁAW W POSIADANIE NIC WIĘCEJ OKROM MAZOWSZA.

Bolesław książę Polski, obrażony słusznie zniewagą wyrządzoną swoim posłom,
przez których żądał był od Zbigniewa obrony w czasie naprawy zamku Koźla, nie
zaspał swojej krzywdy, lecz zaraz po odbudowaniu twierdzy złożył radę
starszyzny, przed którą użalał się mi swego brata pobocznego Zbigniewa, że nie
pierwsza-to była krzywda, jakiej od niego doświadczył, miał bowiem i inne,
cięższe przeciw niemu urazy. Jakoż wiedzieli wszyscy, i głośno wszędy o tem
mówiono, że Zbigniew podburzał Czechów, Pomorzan i Prusaków przeciw bratu swemu
Bolesławowi, i nie tylko namową i łudzącemi obietnicami, ale nawet układaniem z
nimi tajemnych związków, podsuwaniem pieniędzy, żywności, podarunków i
rozmaitych zobowiązań, podżegał ich do najazdów na Polskę. Chodziły wieści, że
kiedy Pomorzanie wtargnęli do krajów Bolesława, Zbigniew dawał im skrycie
posiłki, obmyślał stanowiska, porozumiewał się z nimi, łączył, a nawet wspólnie
działał i spiskował; że wszystkich jeńców Boleslawa Pomorzanie sprzedawali, a
przeciwnie tych, którzy pochodzili z dzielnicy Zbigniewa i przypadkiem dostali
się w niewolą., na każde jego zgłoszenie się albo piśmienne świadectwo oddawali
wraz z rzeczami i wszystką ich własnością. Biegali też ustawicznie gońcy od
Zbigniewa do Pomorzan, udzielajacych sobie nawzajem doniesień, co Bolesław robi,
gdzie się znajduje, i co przeciw Pomorzanom zamyśla. Słał niemniej Zbigniew
Pomorzanom, a oni jemu wzajemnie upominki, i dzielili się z nim barbarzyńcy
łupami zabranemi w krajach Bolesława. Ile razy zaś Pomorzanie lub inni
nieprzyjaciele najechali ziemie Bolesława, zaraz Zbigniew spieszył do Czechów
albo Prusaków, równie Polakom nieprzyjaznych, albo przez posły i listy namawiał
ich i podżegał, aby z drugiej strony uderzyli na Polskę; nakoniec zbrodnicze z
Czechami, Morawy, Pomorzany, Sasami i innemi ościennikami knował spiski przeciw
Bolesławowi, aby go wyzuć z władzy książęcej, która to chytrość i podstępy stały
się niemal nałogiem i koniecznem zatrudnieniem Zbigniewa; tem zaś śmielej
zdrajca i częściej się ich dopuszczał, im więcej znajdował otuchy w pobłażaniu
brata

422

Bolesława, który, aczkolwiek spraw jego niecnych świadomy, dozwalał mu broić
bezkarnie, i prawie sposobność do zbrodni nastręczał. Bolesław bowiem książę
Polski, gdy mu o tych sprawkach donoszono, zwykł je był karze Boskiej zostawiać.
Wszelako wszyscy radcy książęcia Bolesława obruszyli się na tak zdrożne
Zbigniewa postępki, i do tych, które w krótkich słowach Bolesław im przedstawił,
większe jeszcze i daleko cięższe przydali obwinienia. Uchwalili więc
jednozgodnie: "że nie można było dłużej cierpieć Zbigniewa w Ojczyznie, którą
tyle kroć zdradzał i wydawał nieprzyjaciołom, ale jak nieprzyjaciela
powszedniego i wrogu wyrzucić z kraju, wypędzić i na krańce świata wyścigać,
odebrawszy mu wszystkie ziemie i dzierżawy, które z łaski ojca posiadał. " Wtem
dochodzi wieść, że Zbigniew podmawia Czechów, Pomorzan i innych nieprzyjacioł
przeciw Bolesławowi i jego państwu; podchwytują i gońców Zbigniewa z listami, z
których, podobnie jak z treści otrzymanych doniesień, ukazywały się skryte jego
przeciw bratu zmowy i zamachy. Co wszystko że w jednym czasie przypadło,
pomieszały się wielce rady Bolesława książęcia i jego panów. Sam bowiem nie
wiedział, w którą, stronę pilniej obrócić miał oręż, przeciw Czechom czy przeciw
Pomorzanom, czy wreszcie przeciw samemu Zbigniewowi. Niebawem jednak wyprawił
posłów do Rusi i Węgier, celem zaciągnienia posiłków z żołnierzy płatnych i
ochotników. Dal znać i zięciowi swemu Światopełkowi książęciu Kijowskiemu, w jak
wielkiem zostawał niebezpieczeństwie, zagrożonym będąc od potrójnego
nieprzyjaciela, i prosił, aby mu osobiście z jak najliczniejszem wojskiem
przybył na pomoc. Najroztropniej zaś poradził sobie wyprawiwszy posłów do
rycerstwa Czeskiego i namówiwszy je do powrotu. Ruszył więc przeciw samym
Pomorzanom: którzy zatrwożeni jego przybyciem, zaraz wszyscy pierzchnęli.

Zadrżał w duchu i Zbigniew, a poczuwając się do zbyt wielkiej i jawnej winy, i
nie mogąc już wcale od Bolesława spodziewać się przebaczenia, ustąpił z Wielkiej
Polski (gdzie miał zebrane siły przeciw bratu) i jako winowajca zbiegł do
Mazowsza, tusząc, że przynajmniej od zemsty Bolesława będzie bezpieczny.
Bolesław zaś stolicę władztwa i posiadłości Zbigniewa, miasto Gniezno wraz z
zamkiem w kilka dni opanował, potem zamki Spicymierz i Łęczycę, należąco do
dzielnicy Zbigniewa, odebrał, i w nich swoich rządców i starostów osadził.
Tymczasem nadciągnęły posiłki z Rusi i Węgier, z któremi przeszedłszy Wisłę udał
się na Mazowsze, aby wypędzić ztamtąd Zbigniewa, jako swojego wroga i
przeciwnika, który się w tamtych stronach ukrywał. Dopiero wtedy Zbigniew
zwątpił o sobie, gdy nie już o panowaniu ale myśleć trzeba było o ocaleniu
życia. Stanęli z obojej strony, jako pośrednicy między Zbigniewem a Bolesławem,
Baldwin biskup Krakowski z celniejszymi panami, i przyprowadzono

423

samego Zbigniewa. A gdy Bolesław wymówił mu w oczy wszystkie przestępstwa,
których się przeciw niemu dopuszczał, Zbigniew upokorzony błagać począł: "aby
zmiłowawszy się nad nim, życie mu i cząstkę jaką działu ojczystego darował,
składając ręce i przysięgając, że nigdy przeciw niemu nic działali ani knować
nie będzie, ale we wszystkiem okaże się uległym jak rycerz swoimi książęciu i
panu." Zmiękczony Bolesław jego prośbami i łzami, oddał mu ziemię Mazowiecką,
aby go trzymać o podal od Pomorzan i Czechów: co Zbigniew za największe w ów
czas poczytni sobie dobrodziejstwo. Po zjednaniu się w ten sposób obu braci,
wojska Ruskiei Węgierskie powróciły do swoich krajów. Mimo tego rozgadywał
Zbigniew między swoimi, z tą chytrością która mu była wrodzona, "że gdyby go
tylko wysłuchać chciano, byłby się z wszelkich, jakie mu czyniono, zarzutów
oczyścił. " Ale chociaż śmiało i bezczelnie mówił, widział iż mu nie dawano
wiary; do kogokolwiek zwrócił swoje kłamstwa i wykręty, wszędy się jak o skałę
rozbijały. Znano go jako zmiennika, którego zwyczajem było na różnych stołkach
siadać, uważano za zbiega pełnego obłudy i zdradziectwa, zwajcę i szalonego
prawie zuchwalca, szczwanego w wybiegach i łotrostwach, a rycerza, dzielnej siły
i wymowy.


POMORZANIE, CHCĄC ZABRAĆ W NIEWOLĄ ARCYBISKUPA GNIEŹNIEŃSKIEGO, CHWYTAJĄ
ARCHIDYKONA: ALE STRASZNĄ CHOROBĄ DOTKNIĘCI, WRACAJĄ GO, I ODDAJĄ RAZEM NACZYNIA
ŚWIĘTE KTÓRE POBRALI.

Marcin arcybiskup Gnieźnieński, przejeżdżając z Mikołajem archidyakonom
Gnieźnieńskim przez wieś Spicymierz (Spiczemerz), wstąpił do kościoła
parafialnego tejże dyecezyi, i zwyczajem biskupim z kapłanem idącym do mszy
konfessyą powszechną odmawiał, ostrzegli go z nagła słudzy kościelni, że
Pomorzanie na ową wieś napadli. Dowiedziawszy, się bowiem od szpiegów, że Marcin
arcybiskup w to miejsce przybył, pospieszyli barbarzyńcy z zamków pobliższych
celem schwycenia go i porwania, za, to, iż ich przymuszał do porzucenia
bałwochwalstwa, a wyznawania jawnego wiary katolickiej, i oddawania kościołowi
pierwiastków każdego plonu i dziesięcin. Przelękły arcybiskup nie wiedząc co
miał czynić, widział bowiem że czeladź jego i towarzysze nie sprostaliby licznej
zgrai Pomorzan, gdyby przyszło do walki, i już nawet na sam widok nieprzyjacioł
rozpierzchli się i pokryli, sam jeden pozostał w kościele; gdy go i archidyakon
Mikołaj, modlącego się i płaczem raczej niżeli prośbą wzywającego z niebios
zmiłowania, opuścił, i ratując się wybiegł z kościoła. Tego Pomorzanie wziąwszy
za arcybiskupa, miał bowiem na sobie strój bogaty i świetny, przytrzymują.

424

w ucieczce, i z wielka, radością i tryumfem, nie bez poszanowania jednak na
kibitkę wsadzają. Wpadłszy potem do kościoła, szukają jego towarzysza; lecz gdy
nikogo nie znaleźli, czemprędzej z onego kościoła Spicymierskiego, po zabraniu z
niego świętości, dosyć mając na osiągnieniu celu, cofają, się i uciekają, żeby
sami nie wpadli Polakom do matni. Arcybiskup Gnieźnieński Marcin, którego
zwątlone wiekiem siły strach był pokrzepił, korzystając z pory kiedy Pomorzanie
gonili za archidyakonem, wylazł na szczyt kościoła i skrył się pod belkami
wiązania; kapłan zaś, który miał mszą odprawiać, wtulił się poza ołtarz od
zewnętrznej ściany. Atak Pomorzanie, nie przepatrzywszy wszystkich zakazów
kościoła, albo raczej, jak pobożnie wierzyć można, na prośby i gorące modły
Marcina arcybiskupa olsnąwszy, dozwolili mu za łaską Bożą ujść niewoli. Cud
zaiste podmienia godny! ale któremu nie godzi się uwłaczać wiary, stwierdzają,
go bowiem głośno świadectwa wielu poważnych pisarzy. Ci z Pomorzan, którzy
naczyń kościoła Spicymirskiego dotykali się, bądź na podłe przeznaczyli je
użytki, wszyscy poszaleli albo dostali wielkiej choroby; i nie tylko oni sami,
ale żony ich nawet, dzieci, krewni i powinowaci podobnego doznali obłąkania, że
jak szaleńcy i opętani kaleczyli się wzajemnie żelazem, rzucali na siebie
kamieniami, krewnych i przyjacioł z domów wyganiali: a kiedy drugim szkodzić nie
mogli, sami się zębami kąsali i szarpali pazurami; wielu z nich w takim stanie
szaleństwa pomarło. Przerażeni tą przygodą, poznali nakoniec, ze to była kara
Boska za zbrodnię świętokradztwa i obelgę mężowi Bożemu wyrządzoną; zaczem
wszystkie niemal naczynia święte oddawszy do rąk archidyakona, porzucili swoje
bałwochwalstwo, przyjęli wiarę świętą, i rzeczonemu archidyakonowi zdrowo i
swobodnie do ojczyzny wrócić pozwolili. Nadto dziesięciny i pierwiastki swoich
plonów, których dotąd upornie odmawiali, przyrzekli jak najchętniej składać i
uiszczać. A tak sprawy Pomorskie szczęśliwie zakończyły się w tym roku. Podwójny
więc tryumf odniesiono nad Pomorzany, ale ostatni wydaje mi się nierównie
świetniejszym: jeden orężem Bolesława, drugi prośbami pobożnemi arcybiskupa,
który dopóty w owym kościele trwał na modlitwie, wzdychając i łkając, póki
archidyakon z naczyniami świętemi zdrowo nie powrócił.


BORZYWÓJ WYGNANY I CZECH, W POLSCE SZUKAJĄC SCHRONIENIA, STOLICĘ UTRACONĄ
ODZYSKAĆ PRÓŻNO USIŁUJE.

Za Borzywojem książęciem Czeskim, przez Światopełka i niektórych panów Czeskich
niesprawiedliwie z swego księztwa wyzutym, i prze-


425

siadującym w Polsce na wygnaniu, brat jego rodzony Sobiesław, wielu oraz panów i
szlachty Czeskiej, oburzonych takiem wydzierstwom, zjechało się do Polski. Tych
wszystkich Bolesław książę Polski z wielką przyjąwszy łaskawością, której się
nawet nieprzyjaciele jego dziwili, i pokrzepiwszy ich dobrą nadzieją, uczciwie i
z książęcą wspaniałością podejmował. Potem książe Czeski Borzywój, zasilony od
niego pieniędzmi i szczodrze we wszystko opatrzony, zostawiwszy w Polsce brata
swego Sobiesława, w towarzystwie niektórych roztropniejszych panów udał się z
Polski do cesarza Henryka: którego napotkawszy w Saxonii, przedstawia mu swoje
krzywdy, jako niesprawiedliwie wyzuty z księstwa Czeskiego, słusznem posiadanego
prawem, zelżywe ponosi wygnanie, i nie tylko on, ale i brat jego Sobiesław, i
wielu panów Czeskich, wygnanych przez Światopełka, jałmużną i żebraczym w Polsce
chlebom żyją. Takiem użaleniem się i skargą i przyłączonemi razem obietnicami
snadno cesarza H enryka ujął i do litości nakłonił. Wysyła zatem cesarz jednego,
z swoich rycerzy, wzywając do siebie Światopełka, który, że poczuwał się do
niesprawiedliwego zaboru, i nie chciał takowemu wezwaniu dowierzać, zebrawszy
wojska i poruczywszy je dowództwu brata Ottona, pojechał dopiero do cesarza.
Alić, jak tylko przybył, natychmiast cesarz kazał go związać, i Borzywojowi do
Czech odesłał, przykazując Czechom, którzy w ów czas Światopełkowi towarzyszyli,
aby tomu a nie komu imieniu, jako prawemu książęciu podlegali. Tymczasem gdy
Borzywój z swoją drużyną i Niemcami zbliżał się do zamku Donina i dążył ku
Pradze, Otto, brat Światopełka, już zawiadomiony o jego uwięzieniu; zachodzi
drogę Borzywojowi z wojskiem które miał pod swojemi rozkazy, i zamek Donin
oblega. Poczem Borzywój, przychylnością jedynie Czechów zasłoniony, i wraz z
rycerstwom wypuszczony bez szkody, uszedł do Polski i tym sposobem wymknął się z
rąk Ottona. Swiatopełk zaś, wypłaciwszy cesarzowi obiecano dziesięć tysięcy
grzywien srebra, przyrzekłszy nadto, że wybierającemu się na Węgry przeciw
Kolomanowi, dla shołdowania tegoż pod władztwo cesarza, przyprowadzi wszystkie
wojska swoje w posiłku, uwolniony został z więzienia, i zmuszony dać cesarzowi
brata swego Ottona za zakładnika. Ale i ten, z umysłu mniej dozornie strzeżony,
umknął i do Czech niezadługo powrócił. Dla uiszczenia zaś cesarzowi owych
dziesięciu tysięcy grzywien srebra, musiał Światopełk i skarb książęcy
wyniszczyć, i kościoły Czeskie obrać z naczyń świętych i klejnotów, a na
duchowieństwo i lud podatek nałożyć.

426

BOLESŁAW KSIĄŻĘ POLSKI ZDOBYWA ZAMEK WAROWNY CZARNKÓW.

Bolesław książę Polski, nie przestając na tem, że Białogród i inne części ziemi
Pomorskiej pod swoje władztwo podbił, w jesieni tegoż roku obległ zamek i miasto
Czarnków, zostające jeszcze w posiadaniu Pomorzan, a zbudowawszy cztery wieże
przewyższające wyniosłością swoją mury miasta i twierdzy, tak ich przeważnie i
usilnie dobywał, że oblężeni wysiali nakoniec posłów z poddaniem miasta i grodu.
Po których zajęciu Bolesław książę Polski pana i dziedzica zamku Czarnkowa,
imieniem Gniewomira, z wszystkiemi poddanemi jego, którzy jeszcze wiary świętej
nie byli poznali, ochrzcić kazał, i sam Gniewomira do chrztu trzymał; a na znak
takowego z nim spowinowacenia i dla zobowiązania go do tem stalszej wierności,
wrócił mu zamek i miasto Czarnków, z własnej, szczodrobliwości na nowo dany i
zapisany.


KSIĄŻĘTA RUSCY ZADAJĄ MORDERCZĄ KLĘSKĘ POŁOWCOM.

Połowcy, chcąc wetować szkód zrządzonych sobie przez Rusinów i ich książąt,
najechali ziemie Ruskie wielkiemi tłumy, pod wodzą Boniaka Sarukana i innych
książąt Połowieckich, i stanęli obozem w bliskości Lubni. Przeciw którym wyszli
z potężnemi siły Światopełk książę Kijowski, Włodzimierz, Olelh Światosław,
Mścisław, Więcsław i Jaropełk, Ruscy książęta, a przeprawiwszy się przez rzekę
Sulę, na Polowców i ich stanowiska dwunastego dnia Sierpnia niespodzianie
natarli. Ci zmieszani nagłym popłochem, nie zdążyli już ani pozbierać się w
osobno hufce, ani sprawić do boju, ani nawet w szyku porządnym postępować; ale
jedni dopadłszy koni, jakie się w tym zgiełku nadarzyły, drudzy pieszo z obozu
do pobliskich lasów uciekali. Rusini pędząc za pierzchającemi w pogoni, zadali
im okropną klęskę, jakiej tak wielka liczba nie zdawała się dopuszczać; wielu
Połowców zagarnęli w niewolą, których aż do Choreli ścigali. Brat rodzony wodza
Boniaka, książę Tasza, z wielu innemi poległ. Po opanowaniu zatem obozów
Połowieckich, i zabraniu znacznej zdobyczy, wrócili Rusini do swoich siedlisk z
wielką radością i chwałą.

427

HENRYK IV CESARZ, PRZEZ SYNA SWEGO WYZUTY Z WŁADZY, UMIERA W LIÉGE.

Henryk IV cesarz, odstąpiwszy korony synowi swemu Henrykowi, z możnego i
potężnego władcy przeistoczony w ubogiego i nędzarzu, na przykład straszny i
naukę śmiertelnym, udał się naprzód do Kolonii a potem do Liége (Leodium). Oba
te miasta przyjęły go ze czcią, nie jak wygnańca ale jako cesarza, a Henryk
użalał się przed niemi, że go zdradą i nieprawością zmuszono do złożenia
najwyższej władzy. Poszedł za nim syn z zebranem wojskiem i stanął nad Mozą; ale
odparty przez Henryka książęcia Belgów, zajął się uzbrajaniem nowych i
potężniejszych zaciągów. A w tem ojciec Henryk umarł w Liége, zkąd go do Spiry
przeniesiono, i obok ojca i dziada pochowano. Henryk zatem V, od śmierci ojca
już swobodnie panujący, Francyą i Niemcy wojnami domowemi zawichrzone uspokoił,
i wielu biskupów, którzy w czasie odszczepieństwa poustępowali z swoich stolic,
przywrócił. Jeden z celniejszych baronów Niemieckich, Henryka IV przeciwnik,
podczas biesiady uapadniony od wielkiej zgrai myszy, które go przez ogień i wodę
ścigały, a żadną silą nie dały się powstrzymać, nędznie od nich zjedzony został.
To zdarzenie dlatego tu zapisuję, że przez podobieństwo swoje z podaniem, jakie
w tych księgach wyżej o książęciu Popielu zamieściliśmy, może służyć do jogo
potwierdzenia. Rzeczony Henryk, dzielny wojownik, w tak krótkim czasie całe
państwo shołdował, że wszyscy poddani jarzmo jogo cierpliwie znosili, a
sąsiednie ludy, bojąc się jego przewagi, nie śmiały zaczepiali go orężem.


ROK PAŃSKI 1108.

BOLESŁAW KSIĄŻĘ POLSKI PRZYRZEKA KOLOMANOWI KRÓLOWI WĘGIERSKIEMU POSIŁKI ZBROJNE
PRZECIW CESARZOWI, CZEGO INNI UCZYNIĆ NIE ŚMIELI.

Koloman król Węgierski, wiedząc o nieprzyjacielskich przeciw sobie zamiarach
Honryka cesarza (głośno bowiem chodziły wieści, i przychylni królowi ostrzegali
go o tem w licznych doniesieniach, że Henryk cesarz potężne z krajów Niemieckich
zebrał wojska, zaciągnąwszy prócz tego posiłki od Świętopełka książęcia
Czeskiego i innych sąsiednich książąt) nawzajem z swej strony uzbrajał Węgry,
aby się cesarzowi skutecznie mógł oprzeć. Wojna ta, którą Henryk cesarz przeciw
Kolomanowi królowi Węgierskiemu podnosił, miała, słuszne powody. Wielu bowiem
krzyżowników Niemieckich, ciągnących przez Pannonią na obronę ziemi

428

świętej, Węgrzy szarpali, obdzierali, krzywdzili rozmaitemi gwałtami i obelgami,
a nawet zabijali. Chciał nadto cesarz przywrócić na tron Alina, brata Koloniami,
który przezeń wygnany z Węgier udał się był do Henryka V z prośba, o pomoc. Z
tych więc przyczyn wybierał się cesarz przeciw Węgrom. Zabiegał wzajemnie i
Koloman król Węgierski o obce posiłki przeciw groźnej potędze cesarza: ale gdy
na niczyja, pomoc rachować nie mógł, bo wszyscy lękali się wystąpić przeciw
cesarzowi, aby podobnej jak Węgrzy nie ściągnęli na siebie wojny; prałaci i
baronowie Węgierscy, zaradzając tak trudnym okolicznościom uchwalili zażądać
pomocy od Polaków, w nadziei, że ci narodowi Węgierskiemu zawsze przychylni,
szczerzy i stateczni w wierze, pewnie ich w złym razie nie opuszczą. Zgodził się
na to chętnie król Węgierski Koloman, a, podjechawszy ku granicy Polskiej,
posłał do książęcia Bolesława z zaproszeniem do wspólnej rozmowy, poczem obaj
monarchowie spotkali się z sobą. w ziemi Spiskiej. Przełożył król Koloman
książęciu Bolesławowi cel żądanego zjazdu, i dopraszał się o posiłki przeciw
cesarzowi, przyrzekając mu wzajemną w podobnym przypadku usługę. Po długiem
naradzaniu się panów obojej strony, król Koloman z książęciem Bolesławem zawarli
przymierze, mocą. którego zobowiązali się przeciw wszelkiemu nieprzyjacielowi
wzajemnie sobie pomagać, a przymierze to utwierdzili węzłem ściślejszym
powinowactwa. Koloman bowiem król Węgierski zaręczył syna swego najstarszego
Stefana z Judytą, córką książęcia Bolesława, której ojciec wyznaczył w posagu
ziemię Spiską, należącą wtedy do Polski, a w znacznej części do Krakowskiej
ziemi. Od tego czasu ziemia Spiska oderwana od Polski stała się własnoscią i
dziedziną Węgier.


ZBIGNIEW, SYN WŁADYSŁAWA Z NIEPRAWEGO ŁOŻA, A BRAT BOLESŁAWA KSIĄŻĘCIA, Z KRAJU
WYGNANY.

Wróciwszy książę Bolesław z tego zjazdu, umówił niebawem przez posłów podobny
zjazd z bratem Zbigniewem. Na który gdy Obadwaj książęta z starszyzną duchownych
i radcami państwa pospołu się zebrali, zarzucał Bolesław Zbigniewowi rozmaite
zdrady i spiski na nowo przeciw niemu knowane. Usiłował Zbigniew oczyścić się z
winy, to zapierając się, to usprawiedliwiając swoje postępki; ale próżne były
wykręty, tak się w nich bowiem poplątał, że go posądzano o większe jeszcze
bezprawia od tych, które mu były zarzucane. A gdy wszyscy panowie radni wnosili
i nalegali, ażeby pozbyć się raz tej gadziny, nie mogącej powściągnąć swego
jadowitego żądła, Bolesław, zniecierpliwiony zbyt długiem już pobłażaniem
przewrotności

429

Zbigniewa, odebrał mu Mazowsze nie dawno od niego wyżebrane, i z królestwu,
które wtedy dopiero odzyskało swoję całość, wywołał, wypędził, wyścigał, ażeby
tem skuteczniej pomagać mógł Kolomanowi królowi Węgierskiemu, według danego mu
przyrzeczenia. Chciał Bolesław zabezpieczyć się od chytrych podstępów Zbigniewa,
które go ciągle niepokoiły w domu, i swobodnie rozwijać swoje siły tak w obecnej
jak w innych wyniknąć mogących wojnach.


HENRYK V CESARZ RZYMSKI WRAZ Z CZESKIM KSĄŻĘCIEM WĘGRY ORĘŻEM PUSTOSZY, A
TYMCZASEM BOLESŁAW NAJEŻDŻA MORAWY I CZECHY; ŚWIATOPEŁK ZAŚ KSIĄŻĘ CZESKI
PRZYPADKIEM NABAWIA SIĘ ŚLEPOTY.

Henryk cesarz, zamierzywszy Pannonią pod swoje i cesarstwa swego zagarnąć
panowanie, z licznem, z rozmaitych narodów złożonem wojskiem, wkroczył do
Węgier. Przybył mu w posiłku i Światopełk książę. Czeski, stosownie do obietnicy
utwierdzonej przysięgli, zleciwszy rządy państwa dwom panom znakomitszym,
Wackowi i Mutynie, na których wierze i przychylności najwięcej polegał. Unikał
Koloman król Węgierski wstępnego spotkania, lecz w dogodniejszych tylko dla
siebie miejscach wojska cesarskio urywał i trapił, cesarz zatem przystąpił do
oblężenia Presburga: ale strawiwszy wiele czasu na bezskutecznem dobywaniu
miasta, dzielnie od załogi Węgierskiej bronionego, rozesłał na różne strony
wojska, i kazał kraj ogniem i mieczem pustoszyć, tak iż cały obszar Węgier
między rzekami Dunajem i Wagiem w pustynię zamienil. Niczego jednak więcej nie
dokazawszy, i poniosłszy znaczną w ludziach stratę, którym Węgrzyni srodze z
zasadzek dawali się we znaki, wrócił do Niemiec. Tymczasem Bolesław król Polski,
stosownie do zawartej z Kolomanem królem Węgierskim umowy, posłał mu do Węgier
liczne wyborowogo rycerstwa posiłki, a sam ruszył do Czech z sprawnym i
ćwiczonym wojskiem, mając w swym poczcie książąt Czeskich Borzywoja i
Sobiesława, braci rodzonych, tudzież wielu panów i dostojników Czeskich, którzy
przed srogością, wdziercy Światopełka schronili się byli do Polski. Postanowił
bowiem król Bolesław ukarać Światopełka za wygnanie z ojczyzny własnych stryjów,
prawych książąt Czeskich, i wspieranie swemi posiłkami cesarza Henryka w wojnie
zaczepnej przeciw Kolomanowi królowi Węgierskiemu, krewnemu i sprzymierzeńcowi
Bolesława. Zaszli mu dróg; Wacko i Mutyna, rządcy Czech, na granicach księstwa w
lasach, które Polskę, od Czech przedzielają; lecz w stoczonej nieszczęśliwie
bitwie porażeni na głowę, cofnęli się do Pragi. Bolesław książę Polski w pogoni
Artur Rogóż
Administrator
Posty: 4635
Rejestracja: 24 maja 2010, 04:01
Kontakt:

Re: Jana Długosza Kanonika Krakowskiego DZIEŁA WSZYSTKIE

Post autor: Artur Rogóż »

430

za uciekającymi posuwając się w głąb kraju, opanował niektóre zamki i miasta, a
spustoszywszy znaczną część ziemi Czeskiej, i zagarnąwszy wiele zdobyczy, wrócił
do Polski z Borzywojem i Sobiesławem, oraz wierniejszymi z pomiędzy Czechów,
którzy ich odstąpić nie chcieli. Przerażony otrzymaną, o tem wiadomością
Światopełk, bojąc się, aby całe Czechy nie przeszły pod panowanie jego
przeciwników, porzucił natychmiast cesarza w Węgrzech, a spieszył do Czech dla
stawienia Bolesławowi odporu. Cesarz Henryk uraził się wielce na Bolesława
książęcia, i stroskanego pocieszając Światopełka, przyrzekł mu, a nawet
przysięgą zaręczył pomście; się jego krzywdy na Polakach i ich książęciu
Bolesławie. Wróciwszy z wyprawy Węgierskiej Światopełk, rozżalony klęskami i
spustoszeniem kraju, obruszał się nie tak już na Polaków jako raczej na swoich
namiestników Wacka i Mutynę; a gdy Wacko winę całą na Mutynę zwalił, kazał go
natychmiast ująć Światopełk, jako sprawcę i przyczynę wszystkiego złego, i bez
wysłuchania nawet sprawy śmiercią ukarał. Unisława nadto i Domasława, obu synów
Mutyny, tudzież Bożeja wraz z synem jego Borsakiem (Borszach), (był-to ród
Ursowiczów) naprzód do więzienia wtrącił, a potem stracić rozkazał. Inni z
rodziny Ursowiczów, (wszystkich bowiem wytępić postanowił, przeznaczywszy
majątki ich na nagrodę, zabójcom) pouciekali do Polski, gdzie w Bolesławie
książęciu znalazłszy łaskawego i wspaniałego pana, urośli z czasem w dom możny i
znakomity, posiedli obszerne włości, miasta i zamki, a porzuciwszy dawne
nazwisko Ursowiczów, przezwali się Rawitami. Gdy cesarz Henryk z Węgier ustąpił,
król Koloman pragnąc pomścić się nad książeciem Czeskim Światopełkiem, wtargnął
z wojskiem do Moraw, a srogim obostrzony gniewem, kazał rozszerzyć po kraju
spustoszenie, i wszystko zniszczyć pożogą. Na obronę Morawców od tak zgubnej i
okropnej klęski, wyprowadził wojska swoje Światopełk; ale gdy nieszczęśliwą
przygodą, przez las jeden przechodząc, uderzony gałęzią w oko wzrok utracił,
przymuszony był wrócić z wyprawy. A tak Morawy, zostawione bez obrony, tem
sroższe i dłuższe z ręki Kolomana wytrzymały ciosy.


GDY BOLESŁAW KSIĄŻĘ POLSKI ZATRUDNIONY JEST WYPRAWA. CZESKĄ, POMORZANIE
UBIEGAJĄ, ZAMEK UŚCIE, KTÓRY JEDNAK NIEBAWEM BOLESŁAW ODZYSKUJE, PORAZIWSZY NA
GŁOWĘ POMORCZYKÓW, A ZDRAJCĘ, ZBIGNIEWA, BRATA Z NIEPRAWEGO ŁOŻA, WYPĘDZIWSZY Z
KRAJU.

Kiedy książę Polski Bolesław powracał z wojny Czeskiej, dowiedział się w drodze
o dwóch nieszczęśliwych wypadkach, które go ciężko

431

zasmuciły: księżna bowiem Zbisława małżonka jego umarła, a Pomorzanie opanowali
zamek Uście, a to zdradą owego Gniewomira, którego był Bolesław do chrztu
trzymał, a po zdobyciu zamku Czarnkowa ułaskawił, i, zamek ten wspaniałą
hojnością w posiadanie mu oddał, zmiennikowi, umiejącemu snadź lepiej mówić niż
wiary dotrzymywać. Chytrzy bowiem Pomorzanie dostrzegłszy, że wspomniona
twierdza niedbale była strzeżoną od Polaków zostawionych na załodze, którem w
nieobecności książęcia Bolesława zachciało się biegać za własnemi sprawami do
domów, upatrzyli w niej zdobycz do opanowania, łatwą, i zachęcając jedni drugich
tłumnie ją obiegli. A kiedy szczupła garstka oblężonych, przy wzrastającem
niebezpieczeństwie, czuła się za słabą do dania odporu, powiększył jeszcze
trwogę sam wspomniany Gniewomir, który przez nastrojonego zdradziecko gońca
rzucił im jakby radę z boku: "aby uporczywą a próżną obroną zamku nie narażali
się na niechybną zgubę; wiedział bowiem od naocznego świadka, że wojsko Polskie
w Czechach do szczętu zniesione, a książe, ich Bolesław w niewolą, wzięty i
cesarzowi Henrykowi wydany został." Tem chytrem zmyśleniem przerażeni oblężecy
skłonili się do poddania zamku Uścia Pomórzanom, Zawarowawszy sobie tylko całość
życia i majątków. Niesłychanie rozgniewany o to Bolesław, zaraz w celu
odzyskania zamku ruszył najkrótszą drogą do Czech, wziąwszy z sobą mały tylko
poczet ochotników, reszta bowiem rycerstwa znużonego wyprawą Czeską rozeszła się
była do domów. A lubo wiedział, że zdobycie zamku tak szczupłemi siły było
trudne, a nawet niepodobne, paląc jednak Pomorskie wsie i miasteczka, i
zagarniając wielka, liczbę brańców, popiołami zgorzelisk, o których przyległe
okolice świadczyły, i rozgłosem o przygodzie tych, którzy dostali się w jego
ręce, pokazać chciał, że ani zwyciężonym był ani poimanym, ale wrócił raczej
swobodnym i zwycięzcą, i że wkrótce na Pomorzan srogą wymierzy karę. Po
niedługim więc czasie, w którym dał wypocząć strudzonemu wojsku, nie odkładając
bynajmniej zemsty nad Pomorzan za zuchwale nań targnienie się w jego
nieobecności, wraca Bolesław na Pomorze, mając w swym poczcie brata Zbigniewa,
garstkę Mazowszan prowadzącego mu osobiście w posiłku. Ale pominąwszy zamek
Uście, świeżo przez Pomorzan opanowany (wiedział bowiem, że go mocną uzbroili
załogą), uderzył na zamek Wielen, dokąd się był schronił Gniewomir, i z całem
sił wytężeniem dobywał go dniem i nocą. W czasie oblężenia Pomorzanie, za
podmową Zbigniewa, który z nimi tajemnie się porozumiewał, spiesząc na odsiecz
oblężonym, podstawili w nocy pod obóz Bolesława z samym Zbiniewem na czele, aby
go napaśdź niespodzianie. Poczem gdy na wojsko Polskie z wielkim pędem natarli,
Bolesław, który podług zwyczaju w porze nocnej objeżdżał straże, dojrzawszy
nieprzyjacioł i uderzywszy na nich z tyłu,

432

pogromił ich, rozproszył, część zaganiał w niewolą, część do ucieczki zniewolił.
Pomiędzy jeńcami znalazł się Zbigniew, którego poznano po zdjęciu mu z głowy
szyszaku, a który zatrzymany pod strażą, do dnia następnego, gotował się przez
ten czas i silił mi wykręty, jakiemiby osłonić mógł swoję zbrodnię, i
usprawiedliwić czyn niegodziwy, zbyt już jawny i po obozach rozgłoszony.
Nazajutrz więc zwołano koło rycerskie dla przekonania wszystkich o zdradzie i
przewrotności Zbigniewa, i orzeczenia, na jaką karę za nie zasłużył. Sieciach
wojewoda Krakowski, wezwany aby zdanie swoje otworzył, temi słowy przemawiał:
"Nie możecie bynajmniej wątpić, Miłościwy książę, i wy zacni mężowie, o niecnej
zdradzie Zbigniewa, i zamachu przezeń czynionym na naszą i wojska wszystkiego i
twoję Monarcho zgubę. Chociażbym ja milczał, sam czyn wyświeca najoczywiściej
jego zbrodnię, od której ciosów jedynie Opatrznością Boską i czujnością, naszego
książęcia jesteśmy dziś ocaleni. Gdy bowiem w porze nocnej używaliśmy spokojnie
wczasu, on wiedząc o tem, wyszedł potajemnie z obozu, namówił i sprowadził na
karki nasze nieprzyjacioł; sam poprzedził ich zgraję i tym celem przemienił
szaty, oręż i konia, aby w razie ich zwycięztwa, sobie jako wodzowi i
przewodnikowi przywłaszczył chwałę, a w przypadku przegranej, albo uchodzić mógł
niepoznany, albo dostawszy się w niewolą., udawać chytrze i kłamać, jak to
pewnie zamyśla, że chciał uprzedzić nieprzyjacioł i ostrzedz nas o ich napadzie.
Te przewrotność wziętą z przyrodzenia i ze krwi podłej nałożnicy, podżegła w nim
pobłażająca dobroć ojca i zbyt wolne wychowanie, a ośmieliła cierpliwość nasza
do tego stopnia, że kłamstwem i chytremi zdradziectwy śmie chełpić się
bezczelnie jakby najzacniejszemi przymiotami, i barwić pozornie najczarniejsze
swoje zbrodnie. Lecz jeżeli naród jego i żywot cały zwrócimy uwagę, ujrzymy w
nim stek wszystkich przywar i występków. Urodzony bowiem z nałożnicy, a
wychowany pomiędzy Czechami i Niemcami, napoił się wcześnie i tak dalece przejął
trucizną, niechęci i przewrotności, że naprzód przeciw ojcu zelżywych dopuszczał
się czynów, a potem na zgubę brata Bolesława, w nadziei osięgnienia po nim
rządów, po wiele kroć podmawiał Czechów, Niemców, Pomorzan i Prusaków, snując od
pierwszej młodości pasmo ohydnych zbrodni i występków. Czego zaiste wiele mamy
dowodów, a za wszystkie starczy dzień dzisiejszy. Jeżeli znosiliśmy cierpliwie
dawniejsze jego przestępstwa, niechże nas obecne przynajmniej poruszy; nie
oszczędzajmy dłużej między sobą tej potwory, która nie wprzódy zapewnie złość
swą uśmierzy, aż gdy się zguby naszej doczeka, i krwią rodaków bezkarne nasyci
żądze. " A gdy wszyscy zgodnemi potwierdzili okrzyki, "że takiego zdrajcę nie
tylko żelazem zgładzić i posiekać w kawałki, ale zębami roz-

433

szarpali należało, zkąd w zgromadzeniu powstał zgiełk i rozruch, który Bolesław
zaledwo uśmierzyć zdołał, przekładając, że nie godziło się karać człowieka bez
wysłuchania sprawy; wezwany do tłumaczenia się Zbigniew, najchytrzejszemi
wykręty usiłował zbrodnię swoję osłaniać, usprawiedliwiać się i oczyszczać z
winy: że z nieprzyjaciołmi Pomorzany ani miał porozumienia, ani razem do obozu
wtargnął, ale jedynie, uprzedził ich, aby ostrzedz Polaków o ich napadzie";
upominał radę rycerską, błagał i zaklinał aby na zmyślone i potwarcze wieści, na
rozgłoszone niewcześnie zarzuty i oskarżenia, które on zbić i odeprzeć gotów,
nie obciążano go niesłusznym wyrokiem, nie wydawano na sromoty i niedolę
wygnania. " Wielu nadto innych a nader zręcznych używał fałszów i obrotów, które
go okazywały człowiekiem dziwnie przebiegłym, szczwanym i w chytre wykręty
płodnym. Wtedy Sieciech wojewoda temi do niego przemówił słowy: "Dopókiż więc
Zbigniewie nadużywać będziesz cierpliwości naszej? pókiż nas uwodzić twojem,
zdradziectwem i podstępami ? długoż miotać się będzie na nas twoja wyuzdana
zuchwałość? Więcże gwałty twoje, łupiestwa i klęski, któremi nas obarczasz, mają
ci zawzdy uchodzić bezkarnie? Takli łaskę wspaniałą brata twego,
najdostojniejszego książęcia, i naszą zawdzięczasz przychylność? Zważ, jak cię
ten książę, potomka nieprawego łoża, złoczyńcę i wichrzyciela, żadną nie
zalecającego się cnotą, wydającego w swych czynach sromotę matki, podłego rodu
plemię, nałogiem ustawicznych zbrodni i szałem przowrotności podniecanego do
spisków i zamachów na zgubę narodu Polskiego, na zagładę ojczyzny naszej, nie
tylko surowo jak zasłużyłeś nie karał, ani jak wyrodka i zdrajcę na krańce
świata nie wyścigał, ale nawet do wspólności i uczestnictwa rządów przypuścił. "
Lubo nikt nie wątpił, że Zbigniew kłamstwem się tylko od winy wybiegał, nie
ukarano go przecież śmiercią, na którą zasłużył, ale wskazano na wygnanie.
Ustąpił zatem do Czech. Znużeni nakoniec ciągłą obroną i do rozpaczy
przywiedzeni oblężeńcy Wieleńscy, widząc coraz znaczniejszy sił swoich ubytek w
zabitych i rannych, gdy i posiłki, o które do starszyzny panów Pomorskich
posyłali, nie nadeszły, poddali się dobrowolnie i otwarli bramy Bolesławowi, a
na znak otrzymanej łaski i wyjednanego sobie bezpieczeństwa żądali rękawicy z
prawej ręki zwycięzcy. Gdy chorągwie rycerskie z rozkazu Bolesława wnoszono do
zamku, i obwoływano nakaz książęcia, "aby poddającym się Pomorzanom żadnej nie
czyniono krzywdy", poczęli sarkać na to żołnierze, a potem głośno wyrzekać: "że
nie godziło się wcale, za krew przelaną tylu ich towarzyszów, poległych i
rannych, za tyle wojennych trudów i zimą i latem podejmowanych, odmawiać im
zasłużonej nagrody zwycięztwa; a Pomorzanom odpuszczać bezkarnie ich
przeniewierstwo, zdrady i pogwałcenie sojuszów. " Rzucili się zatem na Pomorzan,
i wszystkich, co ich było w Wie-

434

leniu, mszcząc się niewinnej śmierci swych towarzyszów, wymordowali. Sam
Bolesław nie mógł powściągnąć ich zapalczywości, potężniejszej wtedy nad
wszelką, zwierzchność i władzę. Chciał Bolesław książę Polski w zwykłej sobie
dobroci okazać się wspaniałym dla zwyciężonych, ale trudno mu było wstrzymać
rozjuszone w swojej zemście, poniekąd słusznej, rycerstwo. Z przyrodzenia
ludzki, przez zdradziectwo buntowników okazał się mściwym i okrutnym. Z zajęciem
zamku Wielenia dostał się w ręce Polakom Gniewomir, który książęciu i jego
rycerstwu podwoił radość z otrzymanego zwycięztwa. Za przeniewierstwo i chytre
namowy, któremi Pomorzan odwiódł od posłuszeństwa Bolesławowi, kazał mu książę w
swojej i całego wojska obecności kijem głowę zgruchotać. Tak zginał człek ton
nikczemny, u którego mało ważyły kłamstwa, chytrości i zdradziectwa.

ROK PAŃSKI 1109.

HENRYK CESARZ Z WIELKĄ POTĘGĄ WKRACZA DO POLSKI. BOLESŁAW KSIĄŻĘ POLSKI
ZRĘCZNEMI PODJAZDAMI OSŁABIA GO I ZWYCIĘŻA.

Henryk cesarz, po niepomyślnej do Węgier wyprawie, zwalając winę całą na
Bolesława książęcia Polskiego, że Kolomanowi królowi Węgierskiemu wojsk swoich
dostarczył w posiłku, i Węgrom tak skutecznie dopomógł, sam zaś obróciwszy oręż
mi Czechy, srogiemi je klęskami utrapił, a nadto książąt Czeskich Borzywoja i
Sobiesława, przyjętych u siebie w gościnę, wbrew prawom majestatu cesarskiogo
zamierzył przywrócić na państwo Czeskie, i tym celem wspierał ich swemi ludźmi i
pieniędzmi: urażony wielce, a przytem pałający srogą nienawiścią ku Bolesławowi
i całemu narodowi Polskiemu, celem pomszczenia się takowych krzywd i zniewag,
nakazał zbrojną wyprawę Sasom, Bawarom, Szwabom, Turyngom, Frankom, Miśniakom i
innym ludom. Jątrzyli jeszcze bardziej gniew cesarza przeciw Bolesławowi różnemi
podmowy Światopełk książę Czeski, i Zbigniew brat poboczny książęcia Bolesława,
którego Światopełk na przekór Bolesławowi u siebie przechowywał. Upewniał i
Zbigniew cesarza, że wielu z Polaków snadno do niego, jako prawego dziedzica,
przystanie, i że ich zamki i warownie bez trudności mu się; poddadzą. Zaraz więc
na początku lata, zebrawszy potężne wojsko, które znacznemi poczty tak piechoty
jak konnicy pomnożył Światopełk książę Czeski, już-to przez przychylność; dla
cesarza, już z nienawiści ku Bolesławowi, wtargnął Henryk cesarz do Polski, i tę
część kraju, która się teraz Szlązkiem i Saxonią zowie, począł niszczyć

435

łupiestwy i pożogami. A naprzód obiegł zamek Lubusz, pod ów czas wielki i mocny,
ten bowiem najpierwej mu się idącemu z Niemiec nadarzył; ale przekonawszy się,
że dla warownego położenia i silnej obrony trudnym był do zdobycia, zaniechał
oblężenia (lubo niektórzy utrzymują, że zdobywszy Lubusz darował go na wieczne
czasy arcybiskupowi Magdeburskiemu), i brnąc dalej w głąb Polski, ciągłym
pochodom zdążył w okolico Bytomia. Tu nie śmiejąc kusić się o zdobycia miasta
Bytomia, obwarowanego więcej sztuką niż położeniom miejsca, usiłował oblężonych
do poddania się zniewolić. Lecz gdy załoga Polska ciągłemi podjazdami i
wycieczkami wielce utrudzała wojsko cesarskie, zdziwiony cesarz dzielnym Polaków
odporem, rzekł marszcząc gniewne czoło do Zbigniewa: "Także-to iszczą się
obietnice twoje, że miasta, ludy i zamki Polskie, byleś się tylko pokazał,
poddadzą się mojej władzy? Wszakże ja widzę, że tu wszyscy nam nieprzyjaźni, a
bratu twojemu Bolesławowi sprzyjają z najrzetelniejszą wiarą i przychylnością. "
Od tego czasu stracił Zbigniew względy u cesarza. Jakkolwiek Bolesław książę
Polski nie małe z swego kraju zgromadził wojsko, do którego przyłączyli się
także wychodźcy Czescy, stronnicy Borzywoja; wszelako siły cesarskie zdały mu
się nierównie potężniejsze, tak iż trudno było mierzyć się z niemi w boju bez
widocznego niebezpieczeństwa. Nie raz atoli Bolesław nie zważając na los
wątpliwej walki, i nie pytając o liczbę nieprzyjacioł ani swego rycerstwa,
zapalał się do bitwy, a żołnierze sami wstrzymywali go i przestrzegali ostremi
pogróżki, "że w razie przegranej, pobicia albo rozproszenia rycerstwa, wyda
Polskę pod obce jarzmo. " Nie mógł przecież Bolesław, mąż dzielnej i
bohaterskiej duszy, pozostać w bezczynności, ale dniem i nocą trudził wojska
cesarskie, odkąd wstąpiły na ziemię Polską, konnemi podjazdami wybiegając na
nieprzyjacioł, którzy za grabieżą albo wyszukaniem żywności odłączali się od
swych obozów, płosząc ich, wycinając, albo biorąc w niewolą. Często sam książę,
wyminąwszy cichaczem albo sprzątnąwszy czaty nieprzyjacielskie, podsuwał się
nocną porą pod obóz cesarski, a gdy udało się ubić co z nienacka albo urwać
jeńcem, rzucał taki popłoch na całe wojsko, że cesarz przymuszony był podwoić
liczbę, straży. Na oddziały wojsk cesarskich, ile kroć za dostawą żywności nieco
dalej się zapuściły, wypadając z zasadzok, ścigał je i płoszył pod sam obóz
cesarski, nie przestając na samej porażce ani wstrzymując pogoni, póki nie
poruszył całego wojska, które przeciw niemu występowało do broni: Wtedy dopiero
cofając się wiadomomi sobie wracał uchyłkami. Takie często powtarzając
wycieczki, wojsku cesarskiemu wielkie wyrządzał szkody. Na pojedynczych nawet
żołnierzy w nocy nastrajał czaty, które wybiegających z obozu dla wypróżnienia
żołądka chwytały i zabierały. I tymto sposobem wojowania tak dalece wojsko
cesarskie trapił i niepokoił, że nikt nie śmiał wyruszyć się

436

ani za żywnością, ani dla przyrodzonej potrzeby, nikt wysunąć dalej z obozu bez
zasłony licznego pocztu i zbrojnego ubezpieczenia. Każdy lasek, gąszczyk i
krzewina podejrzane były o zasadzkę. W każdym ciemnym i ustronnym zakątku
zdawało się czyhać widmo Bolesława, i wszyscy żołnierze cesarscy, wysyłani za
służbą lub sprowadzeniem żywności, lękali się co krok jego napadu. I nie było-to
wcale przywidzenie: bo ile razy tylko dojrzał Bolesław wysuwające się jakowo
poczty z obozów cesarskich, natychmiast wypadał na nie, bił, porażał, albo
zmuszał do haniebnego odwrotu. Temi dorywczemi a częstemi napady większy
sprawiał popłoch i większą sobie zjednał sławę, niż gdyby wstępnym był walczył
bojem. Albowiem w wojsku cesarskiem dla niedostatku żywności wiele umierało
ludzi, wiele koni padało. O tak chwalebnych i dzielnych sprawach książęcia
Polskiego sami Niemcy wyśpiewywali głośno w obozie cesarskim pieśni, złożone na
chwałę Bolesława a na obelgę i upokorzonie cesarza. Powtarzano je wszędy po
wsiach i miastach, głosząc sławę, bohatera męztwem i dzielnością zdobytą, pokąd
cesarz nie zakazał ich śpiewania pod gardłem i utratą majątku. Brzmiało jednak i
w piosnkach żołnierzy i w rozmowach potocznych imię Bolesława; wszyscy wielbili
go z uniesieniom i wychwalali jego waleczność. I nie dziw; umilił bowiem samych
nieprzyjacioł serca sobie podbijać, umiał podchodzić ich zdradą, zręcznemi
wybiegi i przemysłom, urywać podjazdami, wycieńczać grabieżą, niczego nie
zaniedbując, co przyłożyć się mogło do zwalczenia tak potężnego przeciwnika.


HENRYK V CESARZ OBLEGA GŁOGÓW, KTÓRY WRESZCIE PODDAJE SIĘ I PRZYRZEKA STAWIĆ
ZAKŁADNIKÓW. Z PRZYCZYNY NIEDOTRZYMANIA UMOWY, CESARZ POWTÓRNIE GO DOBYWA, LECZ
W KOŃCU ZMUSZONYM SIĘ WIDZI PORZUCIĆ OBLĘŻENIE.

Przemierzywszy zbrojno i spustoszywszy większą część Szlązka, zdobywszy
niektóre mniej silne warownie, i zamek Recen (Reczen) mocą wzięty spaliwszy,
Henryk cesarz podstąpił z wojskiem w dzień Ś. Bartłomieja pod miasto Głogów,
które Odra, jedna z znakomitszych rzek w Polsce oblewa. A lubo Bolesław rzekę,
tę i jej brzegi rozstawionemi poczty wszędzie obwarował, aby przeprawy wzbronić
nieprzyjacielowi, cesarz jednak znalazłszy pod murami miasta bród, o którym
Głogowianie sami nie wiedzieli, Odrę niespodzianie przebył, i siła ludzi
zagarnionych w niewolą, między niemi rycerzy niektórych Bolesława, którzy się
byli powydalali z obozu, i wielką ilość bydła w zdobyczy uprowadził. Wnet miasto
Głogów ścisnął oblężeniem, i rzucaniem z kusz pocisków jął burzyć i słabić
niskie pod ów czas i nie dość obronne mury, wieże i warownie miasta.

437

Głogowianie bojąc się wpaśdź w ręce nieprzyjacioł, i narazić siebie i miasto na
pewną zgubę, gdyby przyszło uledz przemocy wyprawili poselstwo do cesarza z
oświadczeniem, iż gotowi są poddać się pod pewnemi warunkami, jeżeli w przeciągu
pięciu dni Bolesław nie przybędzie na odsiecz. Cesarz upewniony w sobie, ze
Bolesław książę Polski nie ośmieli się stoczyć z nim otwartego boju,
odpowiedział, że nie tylko pięciu dni ale dłuszego nawet dozwoli im czasu,
byłoby dla pewności umowy dali w zakład synów najcelniejszych obywateli Głogowa.
Zmuszeni koniecznością obłężońcy, wydali zakładników, a cesarz zapewniwszy sobie
poddanie miasta zaprzestał go dobywać. Tymczasem Głogowianie wysyłają, do
książęcia i pana swego Bolesława gońców z doniesieniem: "w jakiem zostają
niebezpieczeństwie, i jaką z cesarzem związali się umową, błagając pokornie,
ażeby raczył albo przybyć spiesznie na odsiecz i uwolnić ich od oblężenia, albo
stwierdzić umowę i na jej wypełnienie zezwolić. Ale już Bolesław wzmocniony był
zebranem w większej liczbie wojskiem, ściągnęły bowiem do niego liczne hufce
piechoty i konnicy z Mazowieckiej, Sandomierskiej i Lubelskiej ziemi; przybyło i
posiłkowe wojsko Rusinów. Zaufany przeto w swojej sile, czekał tylko sposobnej
pory do spotkania się z nieprzyjacielem. Pochwaliwszy Głogowian, "że
roztropnością swoją usunęli grożące niebezpieczeństwo i miasto aż dotąd
utrzymali", zakazał najsurowiej, "aby warunkom zawartej z cesarzem umowy
bynajmniej nie czynili zadosyć, i raczej synów swoich, niżeli siebie i ojczyznę
poddawali w niewolą. " Przyrzekł, "że w stosownym czasie przybędzie i da im
pomoc żądaną. " Aby zaś tem większą uzbroić ich wytrwałością, zaklął się, "że
gdyby mimo zakazu jego miasto cesarzowi poddali, wszystkich wraz z ich synami w
pień wyciąć każe, skoro nieprzyjaciół odpędzi. " Gdy posłowie miejscy wrócili od
Bolesława książęcia z taką odpowiedzią, przerażeni Głogowianie sami nie
wiedzieli co począć: z jednej strony bojaźń i miłość rodzicielską, z drugiej
obywatelska powinność występowały do walki. Przemogło nakoniec dobro powszednie
nad względami osobistemi, i wszyscy postanowili stać wiernie przy swym książęciu
Bolesławie, obierając raczej śmierć niźli poddanie się cesarzowi. Nie twożyła
ich już potęga wiszącego nad karkiem nieprzyjaciela, nie zrażały ciężkie trudy
oporu i walki, ani wzruszała litość nad losem własnych synów: wszystkich jeden
ożywiał duch, jeden zapał i poświęcenia pełne postanowienie, aby nie szczędzić
krwi w obronie miasta i ojczyzny. Ruszyli więc wszyscy co żywo do naprawy
warowni, i z taką gorliwością, z tak usilnem staraniem pracowali nad
podźwignieniem rozwalonych murów, że dwoma dniami pierwej, nim upłynął czas
naznaczony do rozejmu, ukończyli wszystko co potrzebne było do obrony miasta.
Piątego dnia cesarz wezwał Głogowian, aby według umowy poddali się i wpuścili
jego wojsko do miasta, nie wątpiąc, że mu

438

natychmiast otworzą bramy. Lecz gdy nadspodziewanie inaczej się stało,
Głogowianie bowiem, których miał już za zdobytych, pokrzepieni nadzieją, jak-to
zwykle u ludzi zmienia się umysł ze zmianą powodzenia, stawiwszy się obronnie i
po nieprzyjacielsku, przeciwną dali mu odpowiedź; cesarz rozgniewany
niedotrzymaniem umowy, rozkazał natychmiast szturm przypuścić do miasta,
rozumiejąc że je łatwo zdobędzie, i już układając kary zasłużone na
przeniewierców. Niemcy i Czesi pod okiem samego cesarza, który odwagę w nich
osobiście zagrzewał, dzielnie nacierali, ale i Głogowianie nie mniej silny
dawali odpór. Mniemając cesarz, że oblężeni przez miłość ku swym dzieciom nie
odważą się rzucać na nieprzyjaciół pocisków, i że ich tą miłością, snadniej
niźli orężem pokona; kazał owych zakładników powystawiać na komorach urządzonych
z tarcic, które rycerzy idących do szturmu zwykle zasłaniają, i dlatego tak są
zwane. Lecz gdy Głogowianie ani tym widokiem nie dali się zmiękczyć, ale bez
względu na własnych synów miotali z twierdzy drągi i pociski i staczali na dół
gęste kłody, tak iż z Niemców śmielej podstępujących bardzo wiele ginęło; cesarz
zdjęty litością nad niewinnemi pacholęty, kazał zaniechać tego okrutnego i
ohydnego sposobu wojowania, a żołnierzom podbiegać pod mury i wieże, na których
zdobywaniu dzień cały zeszedł bezskutecznie. Z obojej strony walczono z wielką
zaciętością: cesarskich bowiem zapalało do zemsty niedotrzymanie umowy, i
padanie gęste zabitych i rannych, których miejsce świeżym i zdrowym ludem
zapełniać musieli; oblężonym rozpacz sama dodawała siły. Tak zaś jedni i drudzy
gorliwie krzątali się w swojej sprawie, ci w obronie, tamci w dobywaniu miasta,
że żadnego nie zaniedbano środka z strony oblegających i oblężonych. Niemców i
Czechów odważniej wdzierających się na mury rażono z góry kamieniami, polewano
smołą wrzącą i ukropem; tych, którzy leźli po przystawionych drabinach, spychano
na łeb do przykopów; wielu tym sposobem w oczach przytomnego cesarza śmierć
połknęło. Głogowianie dali w tym razie dowód serdecznego przywiązania do
Bolesława, i tak stateczną, tak bohaterską okazali odwagę i wierność, że woleli
siebie i dzieci własne na największe narazić niebezpieczeństwo, niżeli uledz
sromotnie i poddać miasto nieprzyjacielowi: przeto chwała ich w narodzie
osobliwszym zaszczytem dotąd kwitnie. Po kilkodniowem dobywaniu miasta, i
ponawianych z obu stron walkach, w których wielu panów Saskich i Bawarskich
poległo, cesarz przerażony stratą tylu znakomitych rycerzy, odstąpił od
oblężenia, żeby wojska swego na większe nie naraził szkody. Ciała poległych
Niemców odwieźć kazał do Bawaryi i Saxonii, aby przez ich rodziny uczciwie były
pochowane; Czechów zaś, którzy zginęli w tej potrzebie, pogrzebano w polu
niedaleko obozu. Tymczasem rycerstwo Polskie nalegało prośbami na Bolesława
książęcia, "ażeby je prowadził do walki z cesa-

439

rzem, w zaufaniu, że wszystkich sił użyją do pokonania nieprzyjaciela; że
przystało im raczej dobijać się zwycięztwa albo umrzeć chwalebnie, niźli patrzeć
z upokorzeniem na łupiestwa i pożogi tylu domów i majątków. " Bolesław
pochwaliwszy ten zapał i żądzę chwalebną, zwycięztwa, kazał każdemu z rycerzy
swojej pilnować służby, a czekać cierpliwie czasu sposobnego do walki, który gdy
przyjdzie, obwieści go książęce hasło. "Nie mam zwyczaju (mówił) rzucać się do
walki porywczo, ale zawsze z namysłem i rozwagą; skoro więc upatrzę porę i
miejsce po temu, nie zaniedbam z sposobności korzystać. "


RYCERZ POLSKI ZABIJA ŚWIATOPEŁKA KSIĄŻĘCIA CZESKIEGO W NAMIOCIE CESARSKIM I DO
SWOICH WRACA SZCZĘŚLIWIE.

W czasie oblężenia Głogowa żaden dzień nie upłynął na próżno; Bolesław książę
Polski, to z tej, to z owej strony, we dnie zarówno jak i w nocy, ustawicznemi
harcami i podjazdy trudził i niepokoił wojska cesarskie. Z tej przyczyny nie
mógł nigdy cesarz siłą uderzyć na miasto, ale część większą rycerstwa zostawiać
musiał w odwodzie i pod bronili, aby Bolesław z tyłu na obóz nie napadł;
wiedział bowiem, że bez takiego zabezpieczenia pewna go czekała przygoda. Zwykle
zaś powierzał straż takowa. Czechem połączonym z Niemcami, i na przypadek bitwy
dowództwo nad niemi poruczał Światopełkowi. Tymczasem, kiedy wszystko cesarzowi
zdawało się iść pomyślnie i wojsko jego cieszyło się powodzeniem wojennem, spadł
na nie grom niespodziany, który długo ważył w swych ręku Bolesław książę Polski,
i tem skuteczniej zachwiał potęgę cesarza. Nie tusząc bowiem tenże Bolesław, aby
mógł sprostać w boju tak licznym wojskom cesarskim i Czeskim, zwrócił najpierwej
swą zemstę na Światopełka książęcia Czeskiego, w którym przeciwniejszego sobie
uważał wroga niźli w cesarzu. Postanowił zgubić go jakimkolwiek bądź sposobem,
użyć do podejścia Światopełka i jego rycerzy własnego przemysłu albo zdrady,
gdyby mu się w otwartym boju nie powiodło. Miał zaś słuszne powody do takiej
zawziętości: on bowiem wygnał z kraju własnych stryjów, prawych książąt
Czeskich, i dziedzictwa ich sobie przywłaszczył; a co większa, przeciw niemu,
bez względu na pokrewieństwo (był bowiem Bolesław z księżniczki Czeskiej
urodzony) i przeciw narodowi Polskiemu, plemieniu jednego prawie języka i rodu
podniósł oręż i pomagał Niemcom w obecnej wojnie. Często na tę nieprawość
Światopełka książęcia Czeskiego utyskując między swoimi, obiecywał wielką
nagrodę temu, któryby go zgładził ze światu; a gdy wielu nastręczało się do tej
posługi, pragnących zguby nieprzyjaciela ojczyzny,

440

uprzedził wszystkich Jan, syn Czystego, rycerz krwi szlacheckiej, z domu
Werszowców inaczej Rawitów. Wiedzieli Polacy o wszystkich zamiarach, które
cesarz z książęciem Czeskim i swemi Niemcami knował; wiedzieli dobrze od
szpiegów i niektórych z obozu cesarskiego Czechów, którzy wszystkie ich sprawy i
poruszenia Bolesławowi skrycie wyjawiali, jaki był stan wojska i zamierzone
obroty nieprzyjaciela. Upatrzywszy zatem sposobną porę, Jan Czysty wszedł do
obozu cesarskiego, i udając towarzysza z Czeskiej chorągwi Światopełka (miał
bowiem w jego wojsku wielu krewnych i rodaków) czyhał na zagładę książęcia. Dnia
21 Września, gdy Światopełk książę Czeski stał w namiocie cesarskim, rzeczony
rycerz Jan pchnął go ostrym dzirytem tak gwałtownie, że mu obadwa boki na wylot
przeszył, a książę padł na ziemię, i słowa nie wymówiwszy natychmiast skonał. Po
dokonaniu morderstwa, Jan rycerz wymknął się zaraz z namiotu, i przygotowanego
raźno dosiadłszy konia uciekać począł. A chociaż wielu Czechów puściło się za
nim w pogoń, on wszelako jednych, którzy bliżej docierali, ubił, innych
poobcinał, i do książęcia swego Bolesława zdrów i bezranny powrócił. W nagrodę
za czyn tak śmiały i z taką szybkością wykonany, ponadawał mu książę liczne
zamki, miasteczka i dzierżawy, które rodzina jego aż po dziś dzień posiada.
Zwłoki zabitego Światopełka żołnierze Czescy z namiotu cesarskiego przenieśli do
Czeskiego obozu i złożyli w namiocie książęcym. Powstał natenczas rozruch wielki
i gwar w całem wojsku cesarskiem; rozkazał cesarz wszystkiemu rycerstwu stanąć
pod bronią, a strażom gęsto rozstawionym czuwać z pilnością przez noc całą:
utrzymywali bowiem Niemcy za rzecz pewną, że Bolesław książę Polski w nocy z
swojem wojskiem nadciągnie, i zechce szczęścia doświadczać. Ów rycerz Jan syn
Czystego za popełnione na Światopełku morderstwo, podobnie jak niegdyś Mucius
Scewola Rzymian, wielkie u swoich i obcych uzyskał pochwały, i głośno go wszędy
wysławiano.


CZESI PO OBRANIU NOWEGO KSIĄŻĘCIA PORZUCAJĄ OBÓZ CESARSKI. ZBIGNIEW WRAZ Z NIMI
USTĘPUJE.

Po zgładzeniu Światopełka książęcia Czeskiego powstał między Czechami nocy
następnej płacz wielki, niewiadomo prawdziwy-li czy udany. Nazajutrz Henryk król
Rzymski udawszy się do namiotu, w którym leżały zwłoki Światopełka, okazał
smutek i żal nad zgonem książęcia tak niespodziewanym i niesławnym. Aby zaś tę
stratę Czechom jakokolwiek osłodzić, pozwolił, iżby jednego z pozostałych synów,
Henryka albo Wu-


441

cława, któregoby chcieli, osadzili im stolicy ojcowskiej, przyrzekając, że
wszelki nawet inny wybor z przychylności ku nim uzna i potwierdzi. Atoli panowie
Czescy, obu synów Światopełka pominąwszy, obrali książęciem Ottona, młodszego
brata Światopełka, wbrew przysiędze, która się, byli zobowiązali, że po śmierci
Światopełka nie kogo innego jak tylko Władysława, trzeciego syna Wratysława,
urodzonego z Swantawy, a brata Borzywoja, wezmą do rządów. A tak, z żałobą
pogrzebową połączyli radość z obrania nowego książęcia. Ten aczkolwiek od
Henryka cesarza uzyskał potwierdzenie i Pragę, już objął w posiadanie, w kilka
dni jednak ustąpić musiał, wszyscy bowiem Czesi odrzuciwszy Ottona, wzięli na
księstwo rzeczonego Władysława, który snadno i bez przeszkody zasiadł na stolicy
Czeskiej. Wojsko zaś Czeskie po zabiciu książęcia Światopełka zażądało usilnie
powrotu do swego kraju, z obawy, izby książęta Czescy Borzywój i Sobiesław,
wygnańcy, nie podnieśli w Czechach rokoszu. Henryk król Rzymski zakłopotany
takowem oddaleniem się Czechów, chciał ich wszelkiemi sposobami zatrzymać, i
radził, aby niektórzy tylko z panów Czeskich odprowadzili do Pragi zwłoki
zabitego Światopełka, inni zaś wszyscy aby pozostali w obozie, a nie opuszczali
go w tej chwili, kiedy zamierzał wyprawę przeciw Polakom, przedstawiając, jak
wielkie czekały go najazdy i napaści z strony takiego przeciwnika, który mu we
dnie i w nocy pewnie nie da pokoju. Ale Czesi wyrzekając na tę nieszczęśliwą
wyprawę, w której im książęcia zgładzono, odpowiedzieli, że nie chcą dalej
prowadzić wojny bez wodza swego i pana: zaczem cesarz musiał na ich powrót
zezwolić. Gdy zaś wojska Czeskie wychodziły, Zbigniew, brat poboczny Bolesława
książęcia Polskiego, bojąc się pozostać w obozie (wiedział bowiem, że mu wszyscy
panowie Niemieccy, jako i sam cesarz Henryk, byli nieprzyjazni) zabrał się razem
z Czechami, zasmucony, że przez zgładzenie książęcia Światopełka sprawa jego
wielce zachwiała się i osłabła.


CZYN WSPANIAŁY POSŁA POLSKIEGO U HENRYKA CESARZA, I POCZĄTEK HERBU HABDANK.

Po zgładzeniu w ten sposób, jak się wyżej powiedziało, książęcia Czeskiego
Światopełka, wojsko Czeskie ruszyło z powrotem do Czech, a Henryk cesarz
zwoławszy radę wojenną, zasięgał jej zdania, azali trwać miał dłużej przy
oblężeniu Głogowa, czyli też wrócić do Niemiec. Ale wszyscy radzili
jednomyślnie, aby porzucić to oblężenie, w którem więcej klęsk i straty niżeli
pomyślności doznawali, i wojny nawet tak nieszczęśliwie poczętej całkiem
zaniechać. Tymczasem posłowie Bolesława książęcia Polskie-

442

go (który spodziewając się, że po zabiciu Światopełka skłonniejszym będzie

cesarz do zawarcia pokoju, wyprawił ich z tą myślą do cesarza) przybywają, i
wnoszą: "aby król Rzymski odstąpił od oblężenia Głogowa i wojska swoje z krajów
Polskich wyprowadził; że książę Bolesław bez żadnej z strony swojej zaczepki
widzi podniesiony na siebie oręż cesarza, którym nie prześladować; go i po
nieprzyjacielsku napastowali, ale wspieraliby raczej swą pomocą, powinien w
ciągłych z niewiernem pogaństwem wojnach. " Odpowiedział cesarz posłom
Bolesława: "że jeżeli Polacy i ich książę "Bolesław uznać się zechcą
hołdownikami cesarstwa i zobowiążą do płacenia daniny, a Zbigniewowi dzielnicę
ojcowską powrócą, przychyli się do ich żądania. " Lecz gdy posłowie oświadczyli,
"że książę ich Bolesław i Polacy nigdy do tego się nie skłonią, aby cesarzowi
hołdowali i daninę opłacać mieli, ani też Zbigniewa, tak niebezpiecznego dla
Polski wroga, od którego nowych tylko klęsk i nieszczęść spodziewaćby się mogli,
do kraju nie przyjmą, " cesarz Henryk począł szeroko przed posłami rozwodzić się
o potędze i bogactwach cesarstwa, a potem okazał im skarb, który miał z sobą w
obozie, naczynia i klejnoty złotem i kamieniami drogiemi ozdobione, a wielce dla
chciwości ponętne, i rzekł chełpliwie "że to zapewnie wystarczy do shołdowania
książęcia i całego narodu. " Był na czele poselstwa tego szlachcic i pan
znakomity, Skarbek, (mający w herbie trzy krokiewki łamane, na podobieństwo
gwiazdy u astronomów zwanej Kassiopea (Gasapia), który chcąc upokorzyć cesarza
chełpiącego się swoją potęgą i zaufanego w bogactwach, zdjął pierścień złoty z
palca i wrzucił do skarbu cesarskiego, mówiąc: "przydajmy złoto do złota. "
Henryk zaś król, z przyrodzenia przytomny i przenikliwy, domyśliwszy się, że
poseł onem wrzuceniem pierścienia i wymówionemi dumnie słowy okazać chciał
pogardę, z jaką patrzał na jego bogactwa, na odpór wzajemny tej pogardy rzekł
niemieckim wyrazem habdank, co znaczy dziękuję, jakby temi krótkiemi słowy dawał
mu do zrozumienia: "Chociaż ty pogardzasz tym skarbem i dla tem większej wzgardy
przyrzucasz do niego odrobinę złota, ja i tę z podziękowaniem przyjmuję. "
Posłowie książęcia Bolesława wróciwszy z niczem od cesarza, opowiedzieli
wiernie, jaką, z nim mieli rozmowę; a ów poseł i wszyscy potomkowie jego
przybrali słowo habdank za nazwisko herbu i domu swego, które po dziś dzień
zachowują. Po odłączeniu się wojska Czeskiego wzmagała się coraz większa trwoga
w obozie cesarskim, podwojono w namiocie głównym straże, a przyjaciele cesarza
radzili mu odwrót i zaniechanie wojny, aby i jego Bolesław podobną nie podszedł
zdradą. Dał się snadno namówić cesarz, któremu więcej niźli kto mniemał
rozleżała się w głowie przygoda Światopełka książęcia Czeskiego. Narzekał na
Czechów, że nie z potrzeby, ale z przychylności raczej dla Polaków, odstąpili
jego

443

sprawy, i w przykrzejszym przez to zostawili go położeniu, niż gdyby mu z razu
odmówili byli posiłków.


HENRYK V CESARZ ODSTĄPIWSZY OD OBLĘŻENIA GŁOGOWA CIĄGNIE POD WROCŁAW. BOLESŁAW
ODNOSI NAD NIM WALNE NA PSIEM POLU ZWYCIĘZTWO.

Po odprawieniu posłów książęcia Polskiego Bolesława, napróżno żądających pokoju,
cesarz kilka dni jeszcze zatrzymawszy się pod murami Głogowa, zniewolony radą i
naleganiem starszyzny, odstąpił od oblężenia i ruszył z wojskiem pod Wrocław,
chcąc doświadczyć szczęścia, azaliby mu w dobywaniu tego miasta lepiej się nie
powiodło. Lecz gdy o milę od Wrocławia stanął obozem, Bolesław książę Polski,
ściągnąwszy najspieszniej jak tylko mógł z całego państwa swojego siły,
sporządziwszy hufce, i gmin nawet chłopstwa (ażeby wojsko na pozór wydawało się
tem liczniejsze) zebrawszy i wyprowadziwszy obławą, biegi raczej niźli
zwyczajnym postępował pochodem, ścigając cesarza z taką nagłością, że
strudzonemu dzienną podróżą wojsku w nocy nawet nie dozwalał spoczynku; dognać
bowiem Henryka Rzymskiego króla i stoczyć z nim walną bitwę postanowił. Gdy więc
dopędził go stojącego obozem (jako się rzekło) o milę tylko od Wrocławia,
sprawiwszy szyki do boju, przemówił do rycerzy krótkiemi słowy: "ażeby pomni na
własną i narodu swego sławę, za ojczyznę i wolność dzielnie walczyli; a gdy
cesarza, władcę świata, który im starodawne usiłuje wydrzeć swobody, a swoimi
ich dannikami i hołdownikami uczynić, pokonają, i pomszczą się na nim klęsk i
spustoszonia swego kraju, wieczną okryją się chwałą, i potomkom swoim niepożyte
prześlą zaszczyty. Dzień dzisiejszy (mówił) pokaże, jakim kto z was jest
rycerzem. " Po tej przemowie, zwarły się obadwa wojska z wielkim zapałem i

okrzykiem, obie strony walczyły na zabój wydzierając sobie zwycięztwo; trwała
bitwa uparta od rana do południa. Siła ludzi padło z obojej strony, a cesarskie
wojsko przeważniejsze liczbą często brało górę nad przeciwnikiem. Już się hufce
Polskie chwiać nawet poczynały, już wielu z Polaków zabierało się do ucieczki,
ale czynny Bolesław, obiegając wszędy z przezornością, w miejsce strudzonych
świeże podstawiając szyki, krzepiąc odwagę rycerstwa, i wstrzymując natarcia
nieprzyjaciela, poparł słabiejące siły i bliską, ukończenia odnowił walkę. W
zapale wreszcie najgorętszej rozprawy, wysunąwszy roty Szlązaków, które był
postawił w odwodzie, uderzył niemi z boku na wojsko cesarskie z największą
natarczywością, i złamał szeregi Niemców, a tym klinem otworzył drogę do środka
innym hufcom i przeważył szalę zwycięztwa. Zdumieni bowiem Niemcy tak
niespodziewanym obrotem zaraz upadli na sercu, a Po-

444

lacy stanowczo wzięli przewagę, do czego i ów gmin wieśniaków nie mało się
przyczynił. Jak tylko cesarz postrzegł, że jego szyki pierzchają, natychmiast
zrzuciwszy z siebie szaty i oznaki dostojeństwa, umknął z pola bitwy. Poczem nie
już bitwa ale rzeź powstała mordercza. Uciekali na wszystkie strony Niemcy,
których wielką liczbę Bolesław pobrał jeńcem; kazał jednakże obchodzić się z
nimi uczciwie, i sam okazywał zwyciężonym wielką wspaniałość i ludzkość. Tak zaś
liczne na pobojowisku zaległy stosy trupów, że z całej okolicy zbiegały się psów
gromady na pastwę do onych ciał martwych, i długo dla podróżnych niebezpieczno
było przebywać tamtędy w małym poczcie Samo zaś miejsce nazwano Psiem polem, po
dziś dzień zachowując to nazwisko, świadczy o sławnem zwycięztwie Bolesława nad
cesarzem. Lubo klęska tak wielka sromotną była dla Niemców, wszelako po tem
zwycięztwie i u nich i u innych narodów sąsiedzkich uwielbiano głośno Bolesława
książęcia Polskiego, jak niegdyś Marka Marcella po zawojowaniu Syrakuz i
zburzeniu Noli, albo Hannibala po bitwie nad jeziorem Trazymeńskiem i pod
Kannami: zkąd zaiste pokazuje się, że nic nie ma zaszczytniejszego u ludzi, nic
chlubniejszego nad męztwo. Jakoż czyn ten sławny rozniósł szeroko po świecie i
imię Bolesława i chwałę narodu Polskiego; głoszono wszędy z uwielbieniem jego
bohaterskie dzieła; za osobliwszą poczytano mu sprawę, że w jednymże czasie
dwóch przeciwników, cesarza orężem, a Czechów przemysłem swoim pokonał. Na
podziw swoim i obcym słynął Bolesław książę Polski swą bohaterską odwagą,
przezornością, biegłością w sprawie rycerskiej, karnością obozową i porządkiem;
swoi zarówno jak i nieprzyjaciele przyznawali to zgodnemi głosy, że nie było
nadeń większego wodza i książęcia. Ale po tem zwycięztwie głośniej niżeli
wprzódy zabrzmiała jego sława: i słusznie, jeśli z szczerością i bez uprzedzenia
uważym, że w tej jednej bitwie zwalczył on nie tylko wojsko cesarskie, ale
wszystkie razem Niemieckie ludy.


PO BALDWINIE BISKUPIE KRAKOWSKIM WSTĘPUJE NA STOLICĘ MAUR.

Dnia 7 miesiąca Września umarł Baldwin biskup Krakowski, rodem Francuz, i
pochowany został w kościele Krakowskim, którym rządził lat siedm. W jego miejsce
papież Paschalis naznaczył Maura, a według innych Gelazyusza, rodem Włocha,
Rzymianina, z szlachetnego domu, na którego wybór Bolesław książę Polski
zezwolił.

445

ROK PAŃSKI 1110.

BOLESŁAW KSIĄŻĘ POLSKI JEDZIE DO HENRYKA CESARZA I POKÓJ Z NIM UKŁADA, PROSZĄC
GO ZARAZEM DLA SIEBIE I SYNA SWEGO O ŻONĘ; CO UZYSKAWSZY WRACA DO KRAJU.

Nie mógł się Henryk król Rzymski uspokoić po doznanej w Polsce na Psiem polu
klęsce; ale chociaż zamyślał o powtórnej wojnie z Polakami, dla zatarcia tak
wielkiej dla Niemców sromoty, stały mu jednak na przeszkodzie wewnętrzne sprawy
państwa, i podróż zamierzona w roku następnym do Rzymu na koronacyą;
doświadczywszy nadto oręża Polskiego, przewidywał, że albo stawi mu czoło
Bolesław i śmiało się z nim zmierzy, albo, przy mniejszych siłach unikając
otwartej walki, trapić będzie jego wojsko skrytemi wycieczki, zdradami i
podjazdami. Obawiał się prócz tego, aby w jego nieobecności Bolesław książę
Polski, mszcząc się za podniesioną przeciw sobie wojnę, nie najechał krajów
cesarstwa i swoich dziedzicznych, przyległych Polsce, i nie spustoszył po
nieprzyjacielsku orężem i pożogą. Bolało go wreszcie i to, że wielu znakomitych
rycerzy, których w ostatniej wojnie Polacy zabrali w niewolą, dźwigali więzy
Bolesława; pragnął więc oswobodzić ich przed odjazdem swoim do Rzymu, ażeby
dłużej na nim nie ciężała taka sromota. Do wyjścia z tylu kłopotów najpewniejszą
i najkrótszą obrał drogę, postanowiwszy za radą swej starszyzny przychylić się
do zawarcia pokoju z Polską, którego był Bolesławowi w roku zeszłym odmówił. Co
aby bez ujmy sobie mógł uskutecznić, kazał mu oświadczyć przez swych
pośredników: "że rzucając dawno niechęci, przestaje być nieprzyjacielem
Bolesława, i byleby przybył osobiście do Bamberga, pokoju i przyjaźni, i czegoby
sprawiedliwie żądał, odmówić mu nie zechce. " Długo się nad tem namyślał
Bolesław książę Polski; zważywszy jednak korzyści, jakie z takowych odwiedzin
dla niego i dla państwa wyniknąć mogły, wybrał się z okazałym pocztem do
Bamberga, gdzie poważnie a uprzejmemi słowy przełożył cesarzowi gotowość swoję
do zawarcia pokoju, a to pod warunkami, któreby jemu i narodowi Polskiemu
bynajmniej nie ubliżały, ale owszem zaszczyt i chwałę przynosiły. "Jesieni
(mówił) potomkiem królów Polskich, równym każdemu królowi, chociaż tego tytułu
nie używam. Wiem, że nigdy Polska, ani jej królowie i książęta nie hołdowali
nikomu, lecz od najdawniejszych czasów aż do dnia dzisiejszego szczycili się
niepodległością. Dla jej- to utrzymania przymuszony byłem podnieść oręż i
walczyć z wojskiem cesarskiem, i rychlej wszystko poświęcę, choćby przyszło
naród na najsroższe wystawić klęski, niźli dopuszczę, abym został czyim
dannikiem, a Polska służebną i hołdowniczą. Przekonany jestem, cesarzu, że

446

i ty nie byłbyś obecnej podnosił przeciw mnie wojny, gdyby nie chytre podmowy
książęcia Czeskiego Światopełka i brata mojego Zbigniewa; żadnym bowiem czynem
nie obraziłem twego cesarstwa Rzymskiego. " Prosił nakoniec cesarza, aby go
chciał mieć raczej sprzymierzeńcem niż nieprzyjacielem swego państwa. Henryk
król odpowiedział Bolesławowi z uprzejmością,: "iż wszelkie urazy, które z
cudzego tylko poduszczenia pochodziły, chętnie puszcza w niepamięć, i że kładąc
Bolesława ze czcią w rzędzie książąt chrześciańskich, uznaje go za swego
przyjaciela i sprzymierzeńca cesarstwa, gotów nawzajem uczynić wszystko, czegoby
tylko uczciwie od niego żądał. " Ujęty Bolesław tak przychylnem i wspaniałem
oświadczeniem, prosił cesarza, aby mu dał siostrę swoję za żonę., synowi zaś
jego Władysławowi, z Ruskiej księżniczki urodzonemu, córkę swoję Krystynę,
nadobnej urody dziewicę. Na co wszystko król Henryk bez wahania się zezwolił. Po
odprawionem weselu w Bambergu, wrócił książę Bolesław do Polski w orszaku
towarzyszących mu rycerzy cesarskich z nowo zaślubioną siostrą cesarza, tudzież
narzeczoną Władysława syna swego, Krystyną, panienka w pierwszym wieku kwiecie,
bo jeszcze nie letnią, i wyznaczonym dla nich dwoistym posagiem. Wszystkich
brańców Niemieckich, poimanych w ostatniej wojnie, natychmiast Henrykowi królowi
Rzymskiemu odesłał. I panował od tego czasu miły pokój i zgoda, i zobopólna
przyjaźń między cesarzem a książęciem i ich poddanymi. Henryk król Rzymski
zrzekł się zdobytych w Polsce zamków i powiatów, a mianowicie zamku Lubusza,
który odstąpił wieczystem prawem arcybiskupowi Magdeburskiemu.


BORZYWÓJ PRZY POMOCY POLAKÓW OSIĄGA STOLICĘ CZESKĄ; ALE PRZYZWANY DO CESARZA,
DOSTAJE SIĘ NAGLE DO WIĘZIENIA.

Książę Borzywój, młodszy syn Wratysława I króla Czeskiego, urodzony z królowej
Swantawy, który z bratem swoim Sobiesławem i wielu panami Czeskimi w Polsce u
Bolesława książęcia na wygnaniu mieszkał, dowiedziawszy się, że Czesi brata jego
młodszego Władysława, po morderczej śmierci Światopełka wsadzili na księstwo
Czeskie (które nikomu innemu jak tylko jemu słusznem prawem należało) a usunęli
Ottona, brata Światopełka; prosił Bolesława książęcia Polskiego, aby mu do
odzyskania jego księstwa udzielił pomocy, i albo osobiście poszedł z nim na
wyprawę, albo posłał mu zbrojne poczty rycerstwa w posiłku. Bolesław książę
Polski, ulitowawszy się nad smutnym losem książęcia Borzywoja, poprowadził go
sam do Czech z silnym zastępem swoich rycerzy,

447

i orszakiem licznym panów Czeskich, którzy z nim razem przebywali na wygnaniu, i
wszystkie wyprawy tej podejmował nakłady; Sobiesława zaś, drugiego brata, w
Polsce zostawił. A gdy już zbliżali się do granicy Czeskiej i lasów Hercyńskich,
które przedzielają Polskę od Czech, panowie Czescy dowiedziawszy się o przybyciu
książęcia Borzywoja, wyszli na jego przyjęcie, powitali go z radością, i
prosili: "aby książę Polski Bolesław wrócił z wojskiem do swego kraju,
upewniając, że da sobie radę Borzywoj, i bez podniesienia broni księstwo Czeskie
posiędzie. " Skłoniony Bolesław książę Polski prośbami rycerstwa Czeskiego i
samego nawet książęcia Borzywoja, cofnął się z powrotem do Polski, zostawił
wszelako Borzywojowi znaczny hufiec swoich rycerzy. Wchodzi zatem Borzywoj w
towarzystwie przybyłych panów Czeskich do Pragi, gdzie go uroczyście w wielkiem
zebraniu ludu przyjmowano. Niebawem zajął w posiadanie i zamek Wyszegrad, brat
jego bowiem w Pilznie pod ów czas przebywał; Hermana zaś, biskupa Pruskiego,
kazał schwytać i wtrącić do więzienia. Fabian, starosta Wyszegradzki,
wyśliznąwszy się z rąk Borzywoja, odbiegł wszystkiego i uciekł. Wielu także
innych obywateli Praskich, którzy się poczuwali do winy, jako zmiennicy
przeciwnej strony, poporzucali żony, dzieci i majątki, i zbiegli w sąsiedzkie
kraje. Powstało zatem wielkie w Czechach zaburzenie, rozszerzyły się po wsiach i
miasteczkach łupiestwa i pożogi. Otto, brat Światopełka, z Wackiem, jednym z
możniejszych panów Czeskich, zebrawszy wojska, pokusili się opanować Pragę; ale
odparci przez Borzywoja, obiegli zamek Wyszegrad. Władysław zaś zmartwiony, że
Borzywoj zajął Pragę stolicę z Wyszegradem, pospieszył zbrojno do Pragi, lecz
mimo żądaniu, nie chciano go wpuścić do miasta. Wyprawił więc posłów z skargą do
Henryka cesarza, prosząc, "aby go władzą swoją cesarską przywrócił na państwo. "
Natychmiast posłał cesarz do Czech dwóch od dworu swego książąt, Dypolda i
Berengara z rozkazem: "aby spierający się z sobą o władzę książęta Czescy
zaprzestali boju, a stawili się osobiście przed cesarzem, który w ich sprawie
ostatecznie wyrzecze" Którzy gdy do niego przybyli, cesarz przysądziwszy
księstwo Czeskie Władysławowi, brata jego Borzywoja do więzienia wtrącił.
Takowym Henryka króla Rzymskiego wyrokiem Władysław odzyskawszy księstwo
Czeskie, wielu panów i szlachty Czeskiej, tudzież mieszczan Pragi, o których
wiedział że byli stronnikami brata jego Borzywoja, wskazał na rozmaite kary,
więzienia i katownie; a mając w podejrzeniu stryja rodzonego Ottona, że czyhał
na jego władzę, sprowadził go chytrze do Sacka (Saczko) i uwięziwszy, naprzód w
zaniku Wyszegradzkim, a potem w Krzywokładzie przez trzy lata trzymał, a to z
poduszczenia owego Wacka, który go do wszystkiego namówił.

448

ROK PAŃSKI 1111.

BOLESŁAW KSIĄŻĘ POLSKI PYCHĘ WŁADYSŁAWA KSIĄŻĘCIA CZESKIEGO WIELKĄ KLĘSKĄ
UPOKARZA.

Bolesław książę Polski, tknięty nieszczęściem świekra swego Borzywoja księcia
Czeskiego, którego losem się opiekował, a który przez wdziercę Władysława
pozbawiony księstwa i w więzieniu osadzony został, zebrawszy potężne wojsko, z
Sobiesławem książęciem Czeskim, bratem książęcia Borzywoja, który u niego w
Polsce na wygnaniu przebywał, około dnia Ś. Michała wkroczył do Czech, w
zamiarze pogodzenia braci słusznym należytości wymiarem, a wydobycia w ten
sposób książęcia Borzywoja z więzienia. Zapraszał po wiele kroć przez posły i
listy Władysława książęcia, aby do niego przybył, zaręczając mu wszelkie
bezpieczeństwo, i oświadczając, że spory o księstwo Czeskie między nim a braćmi
Borzywojem i Sobiesławem toczące się stanowczo chce zagodzić, jako wspólny ich
brat i pośrednik: ale Władysław nie przyjął tego wezwania, i pod pozorem
nieufności, jakoby w tem zaproszeniu lękał się ukrytej zdrady, odprawił posłów z
pogardą, i na wojsko Bolesława książęcia Polskiego uderzyć postanowił. O czem
gdy się Bolesław dowiedział, całą okolicę ponad rzeką Elbą ogniem i grabieżą
spustoszyć kazał, a spotkawszy się z wojskiem Władysława, stoczył bój dnia 8
Października nad rzeką Cydliną, kędy go pobił na głowę, wielu panów Czeskich
położył na placu albo poimał w niewolą, i Władysława zmusił do cofnięcia się pod
Pragę: potem złupiwszy jeszcze i popaliwszy wiele włości Czeskich, z Sobiesławem
książęciem Czeskim i swojem zwycięzkiem wojskiem, a przytem wielkiemi zdobyczami
wrócił do Polski. O której-to klęsce, w ów czas Czechom od Polaków zadanej,
nawet z kronik Czeskich przekonać się mogą ci, którzyby ją podawać chcieli w
wątpliwość.


WŁADYSŁAWA I SOBIESŁAWA KSIĄŻĄT CZESKICH MATKA WIEDZIE DO POJEDNANIA I ZGODY.

Swantawa, królowa Czeska, wdowa po Wratysławie I królu Czeskim, a córka
Bolesława niegdyś króla Polskiego, ubolewając wielce nad niezgodą synów swoich,
Borzywoja, Władysława i Sobiesława, z których jednego w więzieniu, drugiego na
wygnaniu, trzeciego od


449

Polaków widziała zwyciężonym, obrała się między nimi za pośredniczkę; a
przełożywszy synowi Władysławowi w sposób rozsądny i przekonywający, że
niesłusznie krzywdził i prześladował braci Borzywoja i Sobiesława, mających
równe prawo do księstwa Czeskiego, aby skrócić gorszące spory, skłoniła go do
zgody z książęciem Sobiesławem, który w Polsce na wygnaniu przebywał. Zawezwany
Sobiesław przez posły i listy równie od matki jako i brata Władysława, przybył
do Czech, i stosownie do rozporządzenia matki Swantawy objął w posiadanie
dziedziczne miasto Zatec (Zacen) z okręgiem i ziemią do niego należącą.


PO PAULINIE BISKUPIE WŁOCŁAWSKIM WSTĘPUJE NA STOLICĘ BALDWIN.

Paulin, biskup Włocławski czyli Kruszwicki, w wieku sędziwym wypłacił dług
śmiertelności, i pochowany został w kościele Kruszwickim, którym lat dwanaście
zarządzał. Na jego miejsce obrany Baldwin Francuz, na wniosek Bolesława
książęcia Polskiego, jako zwierzchniego opiekuna.


POŁOWCÓW DZICZ BARBARZYŃSKĄ KSIĄŻĘTA RUSCY PO DWA KROĆ GROMIĄ ORĘŻEM.

Po zwycięztwach odniesionych nad Połowcami, nabrawszy serca książęta Ruscy,
którzy w innych wojnach podołać im nie mogli, wzięli się znowu do broni przeciw
Połowcom. Ściągają więc zbrojno na wyprawę, Światopełk książę Kijowski z synem
Jarosławem, Włodzimierz z swemi synami, Dawid także z synem jedynakiem, a
położywszy nadzieję w samym Bogu i jego Aniołach świętych, drugiej Niedzieli
postu wojska piesze i konne wyprowadzają na wojnę. Przeprawili się naprzód przez
rzekę Sułę i stanęli w Choroli, gdzie zatoczywszy swoje tabory, urządzili i po
wojennemu rozprawili hufce. Ztamtąd ruszyli nad rzekę Oltę, a po kilkodniowym
spoczynku posunęli się ku innej równie wielkiej rzece Worskli. Przebywszy
wreszcie te wszystkie rzeki, zdążyli z wojskiem nad Don (po łacinie zwany
Tanais), który osobliwszą wielkością swoją tamte rzeki przewyższa; i ztąd,
przywdziawszy zbroje, z rozwiniętemi chorągwiami i w szyku bojowym, jakby już
przed sobą mieli nieprzyjaciela, postępowali. Zbliżyli się potem do zamku
Rukanie, a ugoszczeni od mieszkańców tamecznych winem i rybami, pociągnęli dalej
pod zamek Suwrow (Szuwrow), który spaliwszy wrócili znowu nad rzekę Don. Połowcy
nie zdolni dłużej cierpieć takiego pustoszenia swoich krajów, zachodzą drogę
książętom Ruskim i bitwę
Artur Rogóż
Administrator
Posty: 4635
Rejestracja: 24 maja 2010, 04:01
Kontakt:

Re: Jana Długosza Kanonika Krakowskiego DZIEŁA WSZYSTKIE

Post autor: Artur Rogóż »

450

z nimi staczają. Przyjęli ich mężnie Rusini, którzy wzajemnie zachęcając się do
boju, i postanawiając raczej umrzeć niźli haniebnie opuścić pole, wnet
przełamali naczelne szyki, poczem wahająca się reszta Połowców pierzchnęła. Po
kilku dniach Połowcy, z nowych zaciągów zebrawszy nowe i liczniejsze wojska,
chcieli jeszcze doświadczyć szczęścia, i uderzyli na Rusinów, ale nie z większem
jak wprzódy powodzeniem: książęta bowiem Ruscy pobili ich na głowę, a
uciekających ścigali przez cztery dni o mil kilkanaście; złupiwszy wreszcie ich
obozy, zabrawszy konie, bydło, wielbłądy, statki wojenne, tudzież żony i dzieci,
po odniesionem podwójnem zwycięztwie wrócili do kraju, gdzie ich z wielką czcią
i radością przyjmowano.


ROK PAŃSKI 1112.

POMORZANIE I PRUSACY NAJEŻDŻAJĄCY MAZOWSZE KLĘSKĘ WIELKĄ PONOSZĄ.

W czasie, kiedy Bolesław zatrudniony był wojnami z sąsiednim nieprzyjacielem,
Pomorzanie i Prusacy nie mogąc osiedzieć się spokojnie, składali tajne rady i
namowy, z którejby strony Polskę śmiało najechać można. A ponieważ Bolesław,
książę Polski w Poznańskiem i Kujawskiem najczęściej wtedy przebywał, a na
Pomorzu miał liczne pod swą władzą zamki, silnemi poosadzane załogami, przeto
Pomorzanie, którym on jak piorun był postrachem, umyślili na odleglejsze Polski
uderzyć powiaty, dokąd nie dochodziły jeszcze ich najazdy. Zdradziecko więc i
niespodzianie, bez poprzedniego wypowiedzenia wojny, wpadli do Mazowsza, i
rozsypani kupami po włościach, wsiach i miasteczkach, poczęli szerzyć łupiestwa
i pożogi, spodziewając się, że pierwej nim Bolesław książę dowie się o ich
napadzie, oni z lupami do swych koczowisk powrócą. Ale omyliła ich nadzieja.
Rządził bowiem pod ów czas ziemią Mazowiecką starosta Magnus, który, jak się
wyżej mówiło, był wprzódy starostą Wrocławskim. Ten skoro się dowiedział o
wtargnieniu Pomorzan i Prusaków do ziemi jego rządom i opiece powierzonej, nie
dopuścił im długo szerzyć łotrostw i pożogi, ani unieść bezkarnie złupionej na
Mazowszu zdobyczy: lecz natychmiast uzbroiwszy szlachtę i chłopów, ile ich
zebrać można było na prędce, zastąpił drogę barbarzyńcom pomykającym się coraz
dalej z lupami; a zdybawszy ich na spoczynku, kiedy upewnieni przez szpiegów, że
z nikąd nie było obawy, spokojnie używali wczasu, uderzył na nich o świcie, i
spłoszonym ze snu tak ciężką zadał klęskę, że część znaczna legła pod mieczem,
część poimana w niewolą, mała tylko liczba ratowała się ucieczką. Nagłym
albowiem i niespodzianym przerażeni napadem, nie zdołali barbarzyńcy ani

451

zebrać myśli, ani stawić się zbrojno do odporu: bezbronnych zatem i prawie
nagich rzezano jako bydlęta. Sześćset w tej bitwie miało ich zostać na placu, a
tysiąc dwieście dostać się do niewoli. Zwycięztwo to nad Prusakami i Pomorzanami
przyznawano szczególniej Szymonowi biskupowi Płockiemu, mężowi wielkiej cnoty i
pobożności, który przez wszystek czas trwającego najazdu barbarzyńców nie
przestawał modlić się wraz z duchowieństwem, prośbami gorącemi, postami i
płaczem błagając miłosierdzia Boskiego nad Polakami, póki mu nie doniesiono, że
Magnus starosta z swemi Mazowszanami zupełne nad nieprzyjaciołmi odniósł
zwycięztwo. Tak zaś wielki był pogrom i trwoga rzucona na Prusaków i Pomorzan,
że rozbiegłych i ukrywających się po lasach przez wiele dni potem chwytano, i
nic tylko mężczyźni, ale niewiasty nawet i dziewczęta zbierające grzyby
zajmowały ich, rozbrajały, i z związanemi w tył rękoma przyprowadzały zwycięzcy.
Podobnie poszczęściło się i Ślązakom, którzy pustoszących bezkarnie ich ziemię
rycerzy i towarzyszów Zbigniewa pokonawszy w stanowczej bitwie, częścią
wymordowali, częścią na dolegliwe wskazali pęta.


HENRYK CESARZ WTRĄCA DO WIĘZIENIA PAPIEŻA PASCHALISA, KTÓRY MU POTEM WKŁADA
KORONĘ.

Henryk król Rzymski, między cesarzami czwarty, z Henryków zaś piąty, wkroczywszy
do Toskanii z potężnem, trzydzieści tysięcy ludzi wynoszącem wojskiem, w celu
przywdziania korony cesarskiej, wyprawił posłów do Paschalisa II papieża z
oświadczeniem, iż zrzeka się na zawsze prawa do inwestytury biskupów; wiedział
bowiem, że papież nie byłby inaczej przyzwolił na koronacyą. Przybywszy potem do
Rzymu, przyjmowany był uroczyście i z czcią wielką od całego duchowieństwa; sam
papież Paschalis z kardynałami wyszedł na jego spotkanie, odprowadził go do
Srebrnej bramy i danem mu pocałowaniem uznał za cesarza. Ale gdy się zbliżyli do
Roty porfirowej (Porphyrica Rota), a papież zażądał od Henryka przysięgi na
zrzeczenie się inwestytur biskupich, Henryk król za namową swoich radców kazał
papieża Paschalisa z wszystkimi kardynałami i całym dworem papieskim uwięzić, a
Ulrykowi patryarsze Akwilejskiemu oddal go pod straż, i przez dwa miesiące, póki
nie odwołał swego żądania, trzymał go w więzieniu. Z którego wyzwolony papież, w
dzień Wielkiejnocy Henrykowi przywdział koronę, ale odjeżdżającemu do Niemiec
nową zagroził karą duchowną, nalegając, aby się zrzekł prawa mianowania
biskupów. Dopókąd wszakże żył Paschalis papież, Henryk cesarz trwał zacięcie w
swoim uporze. Powiadają, że uwięzienie papieża doradził był cesa-

452

rzowi Albert rodem Lotaryńczyk, który był potem arcybiskupem Mogunckim, a pod ów
czas kanclerzem królewskim, a którego król po swym powrocie uwięzić i rozmaitemi
kaźniami a zwłaszcza głodem straszliwie umęczyć kazał. Atak ów Albert z
najprzyjaźniejszego zwolennika stał się największym cesarzowi wrogiem, i
słusznie z jego ręki Bóg przepuścił nań taką chłostę,. Niektórzy także bezbożni
z pomiędzy duchowieństwa Rzymskiego, uwiedzeni przez cesarza, po wypuszczeniu z
więzienia Paschalisa poważyli się obrad papieżami trzech herezyarchów, Alberta,
Arnulfa i Teodoryka, którzy acz wiele papieżowi Paschalisowi sprawili kłopotu, w
końcu jednakże pokonani, uledz jego władzy musieli.


SWIATOPEŁK KSIĄŻĘ KIJOWSKI UMIERA. PO NIM BRAT JEGO WŁODZIMIERZ WSTĘPUJE NA
STOLICĘ KSIĘSTWA.

Dnia szesnastego miesiąca Kwietnia Swiatopełk książę Kijowski, a świekr
Bolesława książęcia Polskiego umarł w Kijowie, i pochowany został w kościele Ś.
Michała, który dwoma laty wprzódy z wielką wspaniałością zbudował i złocistym
szczytem przyozdobił. Po jego śmierci Kijowianie wyprawili posłów do
Włodzimierza, brata rodzonego Światopełka, z ostrzeżeniem: "aby pospieszył jak
najrychlej i stolicę Kijowską z ojca i dziada nań spadająca, objął. " Ale gdy
ten żałobnemi zajęty obrzędami przybycie zwłacza, żołnierstwa wyłamawszy się z
karności i posłuszeństwa, napadło na dwór wojewody Kijowskiego Putaty,
największego pod ów czas bogacza, a potem jedne po drugich domy Żydów w Kijowie
zamieszkałych poczęło plądrować i łupić. Powtórnie zatem ślą Kijowianie do
Włodzimierza poselstwo, aby się nie ociągał, oznajmując, jakie łotrostwa, jakie
klęski nawiedziły Kijów, i wyrażając obawę, aby rozhełznane w swej swawoli
żołdactwo nie rzuciło się wreszcie na kościoły i klasztory albo książęce domy.
Tknięty tą wiadomością Włodzimierz przybywa spiesznie do Kijowa, a przyjęty ze
czcią od mieszkańców stolicy, wnet swawolę żołnierzy swoją obecnością powściąga
i ukraca. Jarosław tymczasem, książę Włodzimierski, syn Światopełka niegdy
książęcia Kijowskiego, a brat rodzony Zbisławy księżny Polskiej, wraca do swego
księstwa Włodzimierskiego, zamierzywszy wyprawę przeciw Jadźwingom, którzy
częstemi napadami srodze dokuczali Rusi. Jakoż spustoszywszy orężem znaczną
część ich kraju, i w stoczonej bitwie pogromiwszy hordy barbarzyńskie, wrócił
chlubny zwycięztwem, i pod ów czas, dnia 12 Maja, zaślubił sobie córkę Mścisława
a bratankę Włodzimierza. Wspomniany naród Jadźwingów pochodzeniem swojem,
językiem, religią, zwyczajami i obyczn-

453

jami do Litwinów, Prusaków i Żmudzinów wielce podobny, żył także w
bałwochwalstwie, a głównem ich stadłem i stolicą był zamek i miasto Drohiczyn.


ROK PAŃSKI 1113.

BOLESŁAW KSIĄŻĘ POLSKI, PRZEZ ANIOŁA ZAPROWADZONY NA POMORZE, CIĘŻKĄ ZADAJE
KLĘSKĘ BARBARZYŃCOM, ZDOBYWA ZAMEK NAKŁO I DAJE GO W ZARZĄD ŚWIETOPEŁKOWI.

Bolesław książę Polski, rozgniewany na Pomorzan i Prusaków o zdradziecki ich
najazd na Mazowsze, widząc, że za swoje zuchwalstwo nie dość ukarani byli przez
Magnusa starostę Mazowieckiej ziemi, przedsięwziął nową wyprawę, na Pomorze.
Ściągnąwszy zatem wojska konne i piesze, przybył z niemi pod miasto Kruszwice.;
zkąd gdy w dalszy pochód wyruszano obozy, ukazał się w obec całego rycerstwa na
wierzchołku kościołka Ś. Wita, który stoi w Kruszwicy, młodzieniec ślicznej
urody, oświecający cudowną jasnością nie tylko miasto ale i całą okolicę, z
podziwianiem wszystkich a zwłaszcza książęcia Bolesława. Skoro wojsko,
przypatrujące się z zadumieniem takowemu zjawisku, ruszyło ze swych stanowisk,
spuścił się ów młodzieniec z wierzchołka i poprzedzał hufce, prowadząc je prostą
drogą ku Nakłu, do którego zbliżywszy się, jabłko złote, które widziano w jego
ręku, rzucił na miasto i zniknął: czem w rycerstwie wzbudził otuchę niechybnego
zdobycia miasta. Ożywiony i uradowany Bolesław tak pomyślną wróżbą, obiegł
miasto Nakło, które pod ów czas dzierżyli Pomorzanie, a z którego najczęstsze mi
królestwo Polskie wymierzali najazdy i spustoszenia; poczem szturm
przypuściwszy, kazał podsunąć wieżo i z kusz gęsto miotać pociski, a mury tłuc
taranami; czem najgłówniejsze twierdzy i miasta zapory zwątlił lub pogruchotał.
Gdy więc oblężeńcy widzieli, że Bolesław wojsko pod mury podsuwa, i że w mieście
i zamku długo się nie utrzymają, posiłki bowiem od książąt Pomorskich
spodziewane nie nadciągały; w obawie, iżby po zdobyciu miasta nie byli
wystawieni na ostateczne niebezpieczeństwo, znużeni i pogrążeni w rozpaczy,
posłali do Bolesława z prośbą o zawieszenie broni, oświadczając, że jeśli w
przeciągu dni 15 zamówione posiłki nie przybędą na odsiecz, miasto i zamek
dobrowolnie poddadzą. Przyjęto warunki i stanął w ten sposób rozejm; szturm do
miasta i zamku wstrzymano. Wysłani z pośpiechem gońcy do naczelnika Pomorzan i
Prusaków zastali już wojsko zebrano i mające wkrótce ciągnąć na pomoc: ale gdy
opowiedzieli z swej strony, w jakiem zostawali niebezpieczeństwie, i jaki z
Bolesławem zrobili układ o poddanie zamku

454

i miasto, jeżeli im spieszna pomoc udzieloną nie będzie, wielka między
Pomorzanami powstała trwoga, wielki żal i oburzenie, że miasto i warownia tak
ważna i użyteczna miały się dostać w ręce Polaków, i że ich utrata zbyt dla
Pomorzan dotkliwa, Polakom znaczne obiecywała korzyści. Słuszna była ta żałość:
miasto bowiem Nakło pod ów czas uważane było za główne i stołeczne u Pomorzan,
wzięcie zatem i oderwanie stolicy pociągało za sobą wielki uszczerbek i sromotę.
Temi i innemi powodowani względami, postanowili bronić go do upadłej. Aby zaś
zwycięztwo było tem pewniejsze, zebrawszy niezmierne tłumy młodzieży,. nie tylko
z rycerstwa ale i chłopów, zaklęli się powszechną między sobą przysięgą, że
walcząc o niepodległość ojczyzny nie wprzódy zejdą z pola bitwy, aż gdy
nieprzyjaciel ulegnie. Odprawiwszy zatem gońców, i uczyniwszy oblężeńcem
nadzieję, że nim dni piętnaście upłynie, podeślą im zbrojną pomoc na odsiecz,
sami naradzać się poczęli o sposobie prowadzenia wojny z Bolesławem. A lubo z
obliczonych, sił wojennych pokazało się, że mieli w swym obozie pięćdziesiąt
tysięcy ludzi z górą, świadomi jednak męztwa i dzielności Bolesława, który w
tylu bitwach tak szczęśliwie z niemi wojował, nieśmieli ufać samej liczbie, ale
w zdradzie, podejściach i przemyśle większą pokładali otuchę, i temi środkami
raczej niźli orężem walczyć postanowili z nieprzyjacielem tak szczęśliwym,
ćwiczonym w boju i odważnym. Najlepszą zdało się radą, spiesznie i tajemnie
ubiedz pole, stanąć zbrojne i zaczepnie, nad wszelkie spodziewanie przeciwnika,
tak iżby go z nienacka napaśdz i pogromić. Konie wszystkie zostawić doma, aby
ich rżeniem nie słać zawcześnie pobudki do obozu, a pieszo tylko wystąpić do
walki, gdzie równe dla wszystkich niebezpieczeństwo, odejmując wszelką nadzieję
ratowania się. ucieczką, tem raźniejsze w boju i wytrwalsze miało doradzać
męztwo. Za danym przeto znakiem, o północy, w cichości największej i milczeniu,
ruszyli z swych obozów Pomorzanie, a pomijając wszystkie pola otwarte i
gościńce, przebierali się przez lasy i bory, aż podstąpili pod samo Nakło, tak
kryjomo i niespodzianie, że potrafili obejść czaty i straże Polskie, acz z
wielką czuwające pilnością, korzystając z ciemności, gwiazdy bowiem nie świeciły
owej nocy. Śmiałe to przedsięwzięcie lubo nie osięgło celu, nie było jednak
zupełnie bezskuteczne. Przypadała właśnie uroczystość Ś. Wawrzyńca męczennika,
którą Polacy z wielkiem nabożeństwem obchodzić zwykli. Książę Bolesław i
wszystko rycerstwo, zaufani w rozejmie, i nie przewidujący żadnej z strony
nieprzyjaciela napaści, słuchali nabożeństwa poskładawszy oręże, gdy z nagła, po
odebranem błogosławieństwie wracając do namiotów, postrzegli raczej Pomorzan niż
dowiedzieli się o ich nadejściu. Tak niespodziewane zjawienie się nieprzyjaciela
zatrwożyło wielu Polaków; porwali jednak czem prędzej za broń na skinienie
książęcia Bolesława. Zapewnie Pomorzanie byliby

455

wtedy otrzymali zwycięztwo, gdyby z równym pośpiechem, jak sobie z razu poczęli,
natarli byli na obóz Bolesława. Lecz oni, chcąc lepiej jeszcze ubezpieczyć swe
stanowisko, w miejscu dogodnem i obronnem, które sobie obrali, poczęli je
umacniać rowami i okopami, z przodu i z boków ogradzając się kolczystemi i
wysokiemi ostrokoły, które w ogniu opalone gęsto zabijali w ziemię, aby wojsko
ich od nagiego chroniły napadu. Gdy więc tą robotą się zajmowali, miał czas
Bolesław hufce swoje doraźnie raczej niż rozmyślnie sporządzili i ustawie;
poczem rycerstwo, bynajmniej liczbą nie wyrownywające nieprzyjaciołom, na dwa
podzieliwszy zastępy, jeden poruczyl Skarbimirowi wojewodzie Krakowskiemu, który
pod ten czas był wodzem najwyższym rycerstwa, a nad drugim sam objął dowództwo;
innych w znacznej także liczbie żołnierzy zostawił na straży przy taborach,
sprzętach wojennych i obozie, aby oblężoney w czasie toczącej się walki z
twierdzy nań nie wypadli. Krótkiemi wreszcie słowy, ile taka nagłość dozwalała,
zagrzał swoje rycerstwo, mówiąc: "Nie czas po temu rycerze, ażebym prowadząc was
do boju, obszerniej zwyczajem moim do was przemawiał. Obecny w oczach waszych
nieprzyjaciel, którego tyle kroć zwyciężyliście, mówić mi nie pozwala. Odwagi w
tej chwili a nie słów nam potrzeba, jeżeli chcemy być zwycięzcami; mowa moja na
nicby się nie zdala, gdyby was duch zwykłej odwagi miał odstąpić. Ale ja
świadomy waszej dzielności zdawna mi znanej i doświadczonej, pewny jestem
zwycięztwa, które wydrzeć nieprzyjacielowi, zaufanemu w swych tłumach i
zuchwałej srogości, nakazuje sama miłość ojczyzny i konieczność. Chcemy-li
oglądać ojczyznę naszą, progi domowe, żony, świątynie, dzieci i cokolwiek nam
najdroższego, trzeba nam tę ziemię, na której stoimy, zbroczyć krwią Pomorzan i
Prusaków, najsroższych nieprzyjacioł naszych. Nadzieję wszystkę w pomocy Boga i
błogosławionego Wawrzyńca Męczennika, którego dziś obchodzimy uroczystość, a
nakoniec w męztwie naszem połóżmy. Ja przy łasce Bożej i za przyczyną Ś.
"Wawrzyńca najchwalebniejszą dzisiaj i najpiękniejszą śmiercią za was polegnę,
albo jeżeli mi pomódz zechcecie, sławne i na wieki pamiętne nad dumnemi pogany
odniosę zwycięztwo. " Gdy wszyscy wykrzyknęli, że postanawiają umrzeć albo
zwyciężyć, i odmówili pobożnie rozmaite modlitwy, wzywając pomocy Ś. Wawrzyńca,
Bolesław poprowadził ich na nieprzyjaciela. A ujrzawszy obóz Pomórzan umocniony
wałem silnym i przekopami, pod zasłoną gęstej grodzy ostrokołów, dzid i
oszczepów, tylcami utkwionych w ziemi, a ostrzami kończystemi od góry
nasrożonych, nim zbliżył się na rzut strzały, kazał zwolnić nieco kroku i
stanąć, aby nie narazić wojska na strzały łuków, w których nieprzyjaciele
najwięcej pokładali ufności; a sam z małym pocztem rycerzy ruszył konno na
objazd, upatrując, azaliby z której strony przebić można owe tłumy skupionej i
gęsto natłoczonej

457

czerni. Wielkie i widoczne groziło niebezpieczeństwo, gdyby przyszło na
nieprzyjaciela z czoła albo z boku uderzyć; ale dostrzegł Bolesław, że w tylu
mniej był obóz ubezpieczony ostrokołami, spisami i dardami, i z tej strony
zdawał się przystępniejszym. Uradowany więc takiem odkryciem, rozkazał
Skarbimirowi z powierzonym mu oddziałem rycerstwa wpaśdź z tylu na
nieprzyjaciela: "Gdy ja, rzekł, z przodu na pierwszy Pomorzan uderzę zastęp, i
będziesz widział" że bój żwawo się już toczy, wtedy i ty także witaj z tylu i
wdzieraj się siniało między zamieszane tłumy; ujrzysz bowiem rozpierzchnionych w
nieładzie albo gnuśnie drzymiących,. a nie wielu z gotowym w ręku orężem: zanim
się więc postrzegą i zbiorą przytomność, bij i ściel ich trupem w popłochu;
niechaj krwią przypłacą swój najazd zuchwały, " Poczem z swoim hufcem podstąpił
Bolesław pod obóz, udając, jakoby walki; chciał stoczyć z przeciwnikiem, a
rzeczywiście, aby odciągnąć uwagę jego od Skarbimira. Ten, wierny danym sobie
rozkazom, z zadziwiającą szybkością obszedłszy nieprzyjaciela, uderzył
natarczywie na tylne straże, jednym pędom przesadził wały i okopy, i rum czyniąc
sobie orężem, gromił i płoszył zamieszanych w obozie, gdy tymczasem Bolesław
zatrudniał ich z przodu i odwracał w przeciwną stronę pociski. Powstał zatem
krzyk okropny między zgrają rozbitą od Skarbimira, i wszystkich Pomorzan i
Prusaków, którzy na Bolesława z przodu nacierającego wyrzucali strzały,
niesłychaną przeraził trwogą, tak iż oliwiło zastanowili się nawet w boju,
wątpliwi i niepewni, co im czynić wypadało, w którą stronę zwrócić się mieli,
czy porażonym biedz na pomoc, czy z za wałów i okopów przeciw Bolesławowi
wystąpić. Skarbimir tymczasem rozszerzył w obozie rzeź morderczą, tnąc i ścieląc
na powal Pomorzan i Prusaków, w trwodze i zamieszaniu niezdolnych do oporu i
raczej zawadzających sobie nawzajem. A tak, w krótkim przeciągu czasu osięgniony
był cel żądany; z tyłu bowiem obozu stał gmin odwodowy słabszych i nieświadomych
boju zaciągów, z przednich zaś stanowisk wojsko nie śmiało i nie mogło się
ruszyć dla dania im pomocy. Gdy już Skarbimir większą cześć nieprzyjacioł pobił
i zwyciężył, Bolesław niecierpliwy zwłoki, i zazdroszczący Skarbimirowi, że do
jego walki nie mógł należeć, spiąwszy konia ostrogami, bez względu na
niebezpieczeństwo, na groźne zapory ostrokołów, dzid i oszczepów, z przodu na
nieprzyjaciela uderza. Długo i nie bez straty walczono z temi przeszkodami;
wielu znakomitych rycerzy i wodzów Bolesław a legło pod ciosami nieprzyjacioł,
którzy z tych niedostępów walili ich drągami albo spisami przebijali; wiele pod
jazdą pobito i pokaleczono koni: zaczem jezdcy przymuszeni byli pieszo walczyć.
Ale gdy w miejsce poległych wystąpiły świeże posiłki i wszelkie zawady
przełamane zostały, gdy na obóz ściśniony

458

z przodu i z tylu mierzono z natarczywością;, Pomorzanie i Prusacy nie mogąc
sprostać przemagającemu orężowi Polaków, nie pomni już swoich przysiąg i ślubów,
pierzchnęli i mi wszystkie strony, kędy który mógł, rozsypali się w popłochu.
Wszystkich jeden tylko zajął cel i żądanie, aby dopaśdż pobliskich lasów i życie
gdzie w kącie utaić. Gonili ich Polacy i po lasach nawet trapili w ucieczce,
wiele doścignionych zasiekli i wymordowali: nie maią jednak część, zwłaszcza
tych, którzy świadomi byli miejsca, ocalała pod zasłoną leśnych gęstwin i
zarośli. Czterdzieści tysięcy Pomorzan i Prusaków legło, a dwa tysiące zabrano
jeńców w tym dniu uroczystym Ś. Wawrzyńca. Niektórzy potonęli w bagnach,
jeziorach i trzęsawiskach, lękając się dostać w ręce zwycięzców. Trupy poległych
zgarnione w jedno miejsce przywalając piaskiem, aby nie zarażały powietrzu,
usypano ogromną mogiłę, pamiątkę tak wielkiej klęski nieprzyjaciół a sławnego
zwycięztwa Polaków. Trwa ona po dziś dzień, ukazując miejsce bitwy i
przypominając przeważne jej skutki. Zwycięztwo to przyznawano łasce Bożej i
przyczynie Ś. Wawrzyńca Męczennika, na którego cześć wszystko rycerstwo
wyśpiewywało z radością pobożne pieśni, dziękując za wybawienie z przygody i
chwalę tak wielkiego zwycięztwa. Oblężeńcy Nakielscy, widząc że wszystka ich
potęga upadła, poddali się niezwłocznie wraz z zamkiem i miastem książęcia
Bolesławowi; podobnie uczynili mieszkańcy sześciu miasteczek pobliższych, którzy
posłyszawszy o klęsce Pomorzan wyprawili poselstwo z poddaniem zupełnem swoich
miast i zamków Bolesławowi i Polakom. To sześć miasteczek, wraz z zamkiem i
miastem Nakłoni, poruczył Bolesław radcy swemu królewskiemu Świętopełkowi,
jednemu z przedniejszych panów Polskich, który najprzychylniejszą był mu pomocą,
w namiestniczy zarząd i opiekę, spodziewając się, że monarsze swemu i krajowi
nieskażona; zachowa wiarę. Celował bowiem Świętopełk między innemi nie tylko
urodzoniem wysokiem i bogactwy, ale zręcznym w sprawach obrotem, wiernością i
przeważnemi czyny. Jakoż pochodził on z starożytnego w Polsce domu i rodziny
Gryfitów; mąż prawy, wymowny i dzielny, odznaczający się wielu znakomitemi
przymiotami, osobliwie zaś męztwem i biegłością w sztuce wojennej, których
liczne dał dowody w bojach i rycerskich harcach; ztąd i Bolesław wielce go
poważał i miłował. Nie można było żadnej przypuszczać obłudy i chytrości w tak
szlachetnym i zacnie urodzonym mężu, w którym tyle cnót i pięknych łączyło się
razem przymiotów. Ale wkrótce ukazała się w nim zbyt chciwa panowania żądza,
niezgodna ani z urodzeniem jego, ani stanem, ani obyczajami poprzedniego życia;
począł bowiem dumnie podnosić głowę, i rozmaite wyszukiwać środki do zrzucenia z
siebie jarzma podległości, i przywłaszczenia sobie rządów, nie chcąc już ani
uznawać ani podzielać czyjejkolwiek władzy.

459

SOBIESŁAW KSIĄŻĘ CZESKI USZEDŁSZY Z CZECH SZUKA W POLSCE SCHRONIENIA.

Sobiesław książę Czeski, przestrzeżony od wielu przychylnych sobie Czechów, że
brat jego Władysław książę Czeski, któremu pod ów czas zwierzchnią nad Czechami
przyznawano władzę, skryto ku niemu żywił niechęci, i za radą i chytremi
namowami Wacka zamyślał wtrącić go do więzienia, usadziwszy się zdradziecko,
zamordował tegoż Wacka; a obawiając się za popełnione zabójstwo zemsty książęcia
Władysława, chciał z całą drużyną swoich zwolenników przez Serbią uciec do
Polski. Ale zaproszony w gościnę, przez Ekemborta, starostę zamku Donina, którym
tenże z ramienia cesarza pod ów czas zawiadywał, wpadł w zastawione sidła,
skrępowano go bowiem i odwieziono do "Saxonii, towarzysze zaś jego umknęli do
Polski. W miesiąc potem wyrwał się przecież z więzienia i przybył także do
Polski, gdzie go Bolesław książę Polski łaskawie przyjął, i z wielką
wspaniałością podejmował.
Tegoż roku umarł Michał, rodem Polak, z domu Habdank, mąż rzadkiej pobożności i
gorliwości o wiarę chrześciańską, założyciel klasztoru o. Bonedykta w Lubinie,
który dochodami z dóbr własnych uposażył; pochowany w tymże klasztorze. Tego
roku także klasztor ten trwale wykończony został.


ROK PAŃSKI 1114.

BOLESŁAW KSIĄŻĘ POLSKI ZAMIERZA SOBIESŁAWA KSIĄŻĘCIA PRZYWRÓCIĆ NA STOLICĘ
CZESKĄ; ATOLI NIC NIE SPRAWIWSZY, OKROM SPUSTOSZENIA CZECH I SPALENIA ZAMKU
KŁOCKA, WRACA DO POLSKI.

Bolesław książę Polski, którego umysł niespracowany żadnego nie cierpiał
spoczynku, i od spraw domowych rad przenosił się do zewnętrznych, lubo domowo z
konieczności tylko, zewnętrzne z ochoty podejmował, poskromiwszy Pomorzan i
Prusaków zadaną im klęską w ostatniej wyprawie, zwrócił oręż swój przeciw
Czechom, chcąc krewnego swego Sobiesława, książęcia Czeskiego, własną potęgą,
nakładem i wolą przywrócić na księstwo Czeskie, z którego wyzuł go był
Władysław, brat jego młodszy ale obrotniejszy, i większą posiadający miłość u
rycerstwa i ludu Czeskiego. Zebrawszy więc hufce bitnego i najsprawniejszego w
boju żołnierza, w towarzystwie Sobiesława książęcia Czeskiego i wszystkich
wychodźców Czeskich, wkroczył do Czech. Do Władysława zaś książęcia Czeskiego

460

wyprawił posłów, żądając i nalegając, "aby się pojednał z bratem Sobiesławem, i
oddał mu dzielnicę. jego, prawem dziedzictwa spadającą nań po ojcu. "
Odpowiedział książę Czeski Władysław: "że dosyć już łaski wyświadczył
Sobiesławowi, której on szanować nie umiał; nadał mu bowiem obszerną dzielnicę,
i żadnej nie czynił krzywdy: lecz on zrzekł się sam i stał niegodnym jego łask i
względów, zwabiwszy do siebie dla wspólnej niby rozmowy i zamordowawszy
zdradziecko jednego z celniejszych jego radców i baronów, i ze wspólnikami
swojej zbrodni uciekł do Polski. " Posłowie Bolesława książęcia Polskiego, wedle
danego sobie zlecenia, usprawiedliwiali postępek Sobiesława, mówiąc: "że i
owszem Sobiesław na większy jeszcze niźli wprzódy zasłużył łaskę i przychylność,
przeto iż w zapale słusznego gniewu zgładził człowieka, który między braćmi
zasiewał kąkol niezgody, i jednego przeciw drugiemu ustawicznemi namowy
podburzali Na co odpowiedział Władysław: "że rad wróci do łaski i względów
swoich brata Sobiesława, jeżeli i Bolesław książę Polski w podobny sposób
pogodzi się z bratem swym pobocznym Zbigniewem, który u niego w Czechach tuła
się obecnie na wygnaniu. Dzielić się zaś księstwem Czeskiem z bratem Sobiesławem
nie może bez pozwolenia cesarza. " Taką Bolesław odebrawszy odpowiedź, z której
okazywało się, że Władysław książę Czeski żadnej bratu słuszności wymierzyć nie
chciał, poprowadził wojsko w głąb kraju Czeskiego, i kazał niszczył go orężem,
palić wsie, dwory i miasta, mimo prośby Sobiesława, który wstawiał się za swą
ojczyzną, aby od takiej nie ginęła pożogi. Książe zaś Czeski Władysław chcąc
zasłonić swoje państwo od dalszego zniszczenia, wyprowadził także swoje wojska
do boju, i stanął z niemi niedaleko obozów Bolesława. Przyszłoby było zaraz do
walnej między obiema wojskami rozprawy, gdyby ich nie przedzielała rzeka
Czybina, mająca łoże błotniste. Chcieli bowiem Polacy przebrnąć ją pieszo,
szukając to wyżej to niżej sposobnego brodu; ale Czesi, którzy im towarzyszyli,
przestrzegali ich o wielkiej głębokości rzeki. A tak, jedni i drudzy trafili na
zawadę, której bez widocznego niebezpieczeństwa przebyć nie mogli. Żądał potem
Bolesław książe Polski od Władysława książęcia Czeskiego przez wyprawionych do
niego gońców: "żeby albo on nie przeszkadzał przeprawić się spokojnie przez
rzekę hufcom Polskim, albo sam z wojskiem swojem z podobnej korzystał przeprawy.
" Lecz gdy książę Władysław na to oboje nie przystał, Bolesław książę Polski
ruszył z swem rycerstwem ku Labie (Elbie) i w pobliżu tej rzeki przeszedłszy
strumień Cydlinę bez szkody, wracał spiesznie ku owym miejscom, kędy stały
Czeskie obozy. Ale już ich nie zastał na tem stanowisku, ślady tylko obozów i
ognisk w miejscu Czechów, którzy korzystając z pomroki sprawionej nadzwyczajną

461

burzą z grzmotami i piorunami;, nieznacznie się ztamtąd wyniośli. Nie wiadomo,
co spowodowało Władysława księcia do opuszczenia swego stanowiska: zamierzał-li
tym niespodziewanym obrotem groźniej na nieprzyjaciela wystąpić, czyli też dla
zwykłej sobie niestateczności umysłu, raz wojny, drugi raz pragnąc pokoju,
cofnął swoje wojska z obawą. Naradzał się zatem Bolesław, co miał czynić: wrócić
do Polski, albo ścigać Czechów i pustoszyć ich ziemię ? Różniły się w tej mierze
zdania: starsi radzili, aby po zniszczeniu już tylu powiatów Czeskich, gdy
nieprzyjaciel wyzywany do walki starannie jej unikał, skończyć raczej wyprawę;
młodsi przeciwnie, nie chcieli wracać aż po zwojowaniu i zgnębieniu
nieprzyjaciela, a spustoszeniu całych Czech, po sarnę stolicę Pragę, Bolesław
zdawał się trzymać z młodszem kołem radców, ale gdy mu oznajmiono, że już w
obozie wyczerpano były wszystkie zapasy, która z sobą wzięto, skłonił się do
zdania starszych. Postanowiwszy zatem wracać do Polski, wydany poprzednio na
prośbę Sobiesława zakaz palenia domostw i pustoszenia włości uchylił, a nakazał
owszem rozszerzyć po kraju jak najsroższe łupiestwa i pożogi. Gdy zaś z wojskiem
przybył pod Kłock, a mieszczanie zamknęli przednim bramy, kazał Bolesław
podpalić przedmieścia, zkąd gdy wiatr przeniósł pożar do miasta, całe Kłocko
zgorzało, choć już mieszkańcy poddali się zwycięzcy; reszta wydana na pastwę
żołnierzy. Często Bolesław książę Polski dozwalał podobnych grabieży swemu
wojsku, któremi przy zwykłej sobie hojności i uprzejmości tak wszystkich rycerzy
serca sobie zobowiązał, że najżywszą pałali żądza, walczeniu pod jego
dowództwem, a największe trudy i niebezpieczeństwa chętnie i z odwagą

podejmowali.


BOLESŁAW KSIĄŻĘ POLSKI, POBIWSZY WOJSKA WŁADYSŁAWA KSIĄŻĘCIA CZESKIEGO,
POWTÓRNIE CZECHY ORĘŻEM PUSTOSZY.

Spaliwszy Kłocko z okolicznemi wsiami i miasteczkami, wracało wojsko prostą
drogą do Polski, nie przestając grabieży i spustoszenia, która roznosili po
włościach żołnierze pod zasłoną osobnej dla ich bezpieczeństwa straży. Już
wchodzili do lasów zwanych wielką puszczą, Czechy od Polski przedzielających (ta
bowiem droga, którą Bolesław wkraczał do Czech, i wszystkie inne drzewami
podciętemi były zawalone); wtem nagle w cichości nocnej, kiedy książę według
zwyczaju odmawiał swoje modlitwy, powstał krzyk w obozie, ostrzegający, że
nieprzyjaciel nadciąga: wołaniem jednego żołnierza poruszone całe wojsko, w
trwodze i popłochu gotowało się do niezwłocznej bitwy. Natychmiast wyskoczył
Bolesław z namiotu, w którym odprawiał swoje nabożeństwo, i dla uśmierzenia
niewczesnego rozruchu, wbiegłszy na

462

miejsca nieco wynioślejsze, iżby od wszystkich mógł być słyszany, przemówił do
rycerstwa z upomnieniam: "aby byli spokojni, i nie trwożyli się lada wieścią,
płonną zapewnie i fałszywi, a mężnym i statecznym umysłem oczekiwali mogącego
się zdarzyć czy teraz czy później spotkania z nieprzyjacielem. " A tak, śmiały i
roztropną mową wszczynający się popłoch uśmierzył. Skoro dzień zajaśniał, i
powzięto wiadomość równie z podjazdów jak i od szpiegów, że Czesi poobsadzali w
lasach różne stanowiska sobie dogodne a dla Polaków niebezpieczne, zkąd
przochodzących łatwo razić mogli; Bolesław książę Polski kazał w obec wojska
uroczyste odprawić nabożeństwo z mszą śpiewaną i kazaniem w języku krajowym, a
wielu z rycerzy, jakoby do pewnej w dniu następnym gotując się walki,
wyspowiadali się swoich grzechów i przyjęli ciało Pańskie. Poczem książę
Bolesław zagrzał jeszcze rycerstwo temi słowy: "Nie tajne wam, jak mniemam,
rycerze, z jakich przyczyn, domowe nawet porzuciwszy sprawy, wyszedłem z wami na
tę wojnę Czeską: oto iżby Sobiesław, obecny tu wśród nas książę Czeski, z
dzielnicy swojej książęcej wygnany, moją i waszą pomocą mógł ją odzyskać, i
abyśmy hardą zuchwałość Czechów, za podmową Zbigniewa brata mego, ojczyzny
naszej ustawicznego wroga, kraje Polski ustawicznie najeżdżających, raz przecież
ukrócili i starli. Prawdę mówiąc, teraźniejsze do Czech wtargnienie nasze,
spustoszenie kraju, popalenie miast i włości (chociażby dawne, któreśmy tu
prowadzili wojny, nie były im dosyć pamiętne), starczy na odwet za mnogie
krzywdy i klęski, w tylokrotnych najazdach na ziemię Polską nam wyrządzone.
Albowiem, rozgościwszy się szeroko w ich ziemi, złupiliśmy i popalili w wielu
powiatach wsie i miasta; a nawet szukaliśmy ich i wzywali do otwartej walki,
której oni przyjąć nie śmieli. Teraz dopiero, jak słychać, zastępują nam
zdradziecko w lasach, które przebywać mamy, chcąc doświadczać z nami boju w
miejscach dla nas niedogodnych. Wzywam was zatem, rycerze, abyście wszyscy z
odwagą, bez wahania się, bez opieszałości, bez trwogi, ale raźno, dzielnie,
ochotnie podnieśli oręż do walki, żadnego nie wzdrygajac się niebezpieczeństwa.
Czesi w samem tylko niemęztwie waszem nadzieję pokładają zwycięstwa: dzień
dzisiejszy pokaże, która strona w słuszniejszej wojuje sprawie. Pomścimy się za
łaską Bożą tylokrotnych najazdów na nas i przodków naszych po nieprzyjacielsku
wymierzanych; ukarzemy tę hardą pychę, nienawiść i zelżywość, któremi nam Czesi
odpłacają naszą przychylność, ludzkość, rzetelność i wiarę. Pamiętajcie wśród
boju i stawcie to sobie przed oczyma, jakiemi kraj nasz krzywdzili nie raz
zaborami: jak srodze złupili kościół Gnieźnieński, tę matkę naszą i stolicę, z
jakich odarli go ozdób i bogactw, ilu brańców uprowadzili w niewolą, jak
sromotnie gwałcili nasze niewiasty i dziewice; ile razy, gdyśmy z obcemi
walczyli nieprzyjaciołmi,

463

podchodzili nas z tyłu, zdradzali, napadali. To wszystko przytomne mając w
pamięci, tem dzielniej i odważniej uderzać będziecie na nienawistnego wroga, i
chlubne nad nim odniesiecie zwycięztwo, albo polegniecie z chwałą". Taką,
Bolesław do swoich uczyniwszy odezwę, gorzka, wprawdzie i dotkliwa Sobiesławowi
książęciu i goszczącym w Polsce Czechom, zapaliwszy w sercach odwagi; i gotowość
na wszelkie niebezpieczeństwa, i żądze. zemsty za krzywdy tylokrotnie od Czechów
poniesione, ruszył z wojskiem w głąb lasów. Szedł przodem główny zastęp
rycerstwa, mając z czoła i w tylnej straży najdzielniejszych żołnierzy, w środku
słabszych niedorostków i tabory wojenne; reszta wojska postępowała odwodem w
pewnej odległości; lewe skrzydło Skarbimierz wojewoda Krakowski, wódz najwyższy,
zasłaniał wybranym pocztem rycerstwa, prawe zaś sam Bolesław, z przedniejsze
także drużyna, waleczników. Gdy w ten sposób przebyto znaczny część lasu,
zatrzymał się w pochodzie pułk jeden Gnieźnieńskim zwany (że się składał z
rycerstwa ziemi Gnieźnieńskiej) i odpoczywał na równinie, oczekując nadejścia
Bolesława, który zbliżywszy się do tego miejsca, w mniemaniu, że napotkał
nieprzyjaciela, tylko co nie uderzył na swoich; ale szczęściem, poznano ich po
znakach. Nie wiele już zostawało do przebycia puszczy, gdy Czesi rozumiejąc, że
przy wynurzeniu się z lasów Polacy mniej już czujni postępować będą bez porządku
i ostrożności, z różnych stron wypadli obławą, i wraz na Skarbimira i Bolesława
hufce, i na straż która je poprzedzała, natarli gwałtownie, i wszędzie bój żwawy
rozpoczęli. Walczono z obu stron z zaciętością; a lubo Skarbimir nie wiedział,
co się działo z Bolesławem i głównem jego wojskiem, a ten wzajemnie nie wiedział
o Skarbimirze, obadwaj jednak z zapałem dobijali się zwycięztwa. Bolesław sani
wyprzedziwszy swoich, poskoczył przeciw jednemu z Czechów, ktory z nim pierwszy
na harc wystąpił, i przebił go oszczepem. Cześnik książęcy, Dzierży sław, za
przykładem swego pana podobnież wybiegłszy z szyku, innego Czecha zwalił z konia
i ubił. Co widząc rycerstwo tak się zapaliło do boju, że wnet przełamano z
odwagą pierwsze i najdzielniejsze Czechów zastępy, a hufiec Bolesława otworzył
innym drogę do zwycięztwa. Gdy bowiem przytomny w tej bitwie Władysław książę
Czeski postrzegł, że jego lud pod gęstym ciosem upada, nie chcąc reszty wojska
narażać na podobną klęskę, dal rozkaz do odwrotu. Który posłyszawszy Czesi,
poczęli uciekać raczej na wszystkie strony, niżeli cofać się z pola bitwy.
Polacy zaś mniemając, że nieprzyjaciel nie z trwogi ale z umysłu ustępuje, i
ucieczkę biorąc za cofanie się podstępne, zwłaszcza że przedzielający oba wojska
wzgórek podejrzanym czynił ten odwrót, nie śmieli z razu następować w pogoni:
potem dopiero, gdy się przekonano, że Czesi rzeczywiście pierzchnęli, poskoczyły
za nimi przednie szyki rycerstwa, i wsiadłszy im na karki, kładły

464

trapem albo zabierały w niewolą, zwłaszcza tych; którym konie poustawały, i nie
mogli zdążyć za drugimi. Wymknął się wtedy i Zbigniew, zdrajca ojczyzny, brat
poboczny Boleslawa książęcia, który przybył Czechom ku pomocy, wraz z spólnikami
swoich płochych i zuchwałych zamiarów, ostrząc oręż na zgubę i zagładę Polaków.
Książę także Czeski Władysław z rycerstwem swojem i panami umknął z placu boju i
ratował się ucieczką. Po tem zwycięztwie Bolesław, zabrawszy z sobą rannych,
wrócił do Czech, i ponowił jeszcze najsroższe łupiestwa i pożogi: nareszcie
obciążony zdobyczą, i dumny z poskromienia zuchwałych nieprzyjaciół, wiodąc gmin
niezliczony bratków, i wyśpiewując radośnie z calem wojskiem pieśń dziękczynną
Bogu za odniesione zwycięztwo, powrócił z Sobieslawem książęciem Czeskim do
Polski.


KOLOMAN KRÓL WĘGIERSKI UMIERA. PO NIM OBEJMUJE RZĄDY SYN JEGO STEFAN.

Dnia trzeciego Lutego umarł Koloman król Węgierski, i w Białogrodzie stołecznym
ze czcią pochowany został. Ten, jak twierdzą, takim miał być okrutnikiem, że
złączonego z sobą bliskiem pokrewieństwem książęcia Alma zamierzywszy zgładzić
ze świata, gdy mu się nie udał jego zamach, a rzeczony książę umknął do Polski,
kazał syna jego Belę, wydarte z łona matki niemowlę w pierwiastku życia, wzroku
pozbawić, aby nie przeszkadzał kiedyś jego synom w następstwie na królestwo
Węgierskie, i jako kaleka niezdolnym był do piastowaniu korony. Po nim objął
rządy syn jego Stefan, zięć Bolesława książęcia Polskiego, mający za żonę córkę
tegoż Bolesława Judytę, z pierwszej małżonki zrodzoną. Koronacyą jego i królowej
Judyty odbyła, sie w Białogrodzie stołecznym, któremu to obrzędowi przewodniczył
arcybiskup Strygoński Wawrzyniec, wraz z innemi Węgierskiemi biskupy i pany.


ROK PAŃSKI 1115.

BOLESŁAW KSIĄŻĘ POLSKI GODZI SOBIESŁAWA I WŁADYSŁAWA KSIĄŻĄT CZESKICH.

Bolesław książę Polski zapowiedział rycerstwu nową wyprawę przeciw Czeskiemu
książęciu Władysławowi, postanowiwszy póty nie składać oręża, pókiby Sobiesława,
drugiego książęcia Czeskiego, który u niego w Polsce na wygnaniu przebywał, nie
osadził na wspólnej dzielnicy, słusznem prawem jemu należnej. O czem gdy się
Władysław książę Czeski dowiedział (nie mogły się bowiem utaić przygotowania do
tej wojny, gdy

465

wielu Czechów przesiadywało pod ów czas w Polsce na wygnaniu) wyprawił do
Bolesława księcia Polskiego posłów, z prośba, o pokój na sprawiedliwych ułożony
warunkach, i obietnicą przyjęcia brata Sobiesława do udziału pewnej części
księstwa Czeskiego; przyczem żądał wypuszczenia z niewoli brańców Czeskich,
poimanych w bitwie ostatniej, stoczonej w lasach. Bolesław, książe, Polski,
naradziwszy się z Sobiesławem książęciem Czeskim i drużyną Czechów, jego
stronników, odpowiedział: "ze pokój chętnie przyjmuje, i jeńców Czeskich uwolni,

byleby pewną mógł mieć rękojmię, że. Sobiesław książę Czeski dziedziczna, część
swojej ojcowizny odzyska. " Co aby snadniej przyszło do skutku, wyprawił
nawzajem Bolesław poselstwo do Władysława książęcia Czeskiego, dla ułożenia
warunków żądanego pokoju. Mile było Władysławowi książęciu przybycie Polskich
posłów; przyjąwszy ich zatem z wielką uczciwością, ugodę pokoju zawarł, i
przyrzekł pod obowiązkiem przysięgi, że Sobiesławowi należącą mu część państwa
wydzieli, a wszelkie urazy, krzywdy i niechęci w wieczną puści niepamięć. Do
wypełnienia rzeczonego układu naznaczono z obu stron czas i miejsce, i w dzień
Ś. Prokopa Władysław książe Czeski z Bolesławom książęciem Polskim zjechawszy
się nad rzeką Nissą, pokój umówiony zawarli, potwierdzili, i uroczystą uświęcili
przysięgą. Otrzymał wtedy Sobiesław książę Czeski jako przypadającą nań
dzielnicę miasto Hradec z czterema zamkami i obwodom do niego należącym w
Czechach, a ziemię Ołomuniecką z jej stolicą w Morawie. Obchodzono potem
uroczyście zawartych sojuszów związki, wypuszczono jeńców na wolność, wychodźców
odwołano z wygnania, książęta obdarzyli się nawzajem upominkami i uradowani miłą
zgodą powrócili do domu. Ale bohater wojennego ducha, Bolesław, rzadko kiedy,
chyba tylko w zimie, i to na czas krótki zawieszał oręż dla spoczynku; nie znał
on żadnej innej roskoszy prócz wojny, tak iż do spraw rycerskich zdawał się być
wyłącznie zrodzony.


BOLESŁAW KSIAŻĘ POLSKI NISZCZY OGNIEM I GRABIEŻĄ WSZYSTEK KRAJ PRASKI, NIE
DOZNAJĄC NIGDZIE OPORU.

Aby więc po zawartym z Czechami pokoju rycerstwo Polskie nie gnuśniało, Bolesław
książę Polski w zimowej porze tegoż roku wtargnął z lekką jazdą do ziemi
Pruskiej, dokąd latem trudny był przystęp dla licznych jezior, bagnisk i

mokradli. Zapuściwszy naprzód zagony w pograniczne okolico, kazał je ogniom i
grabieżą pustoszyć; potem posunąwszy się w głąb kraju, trzymał wojsko w obozie,
pewney spodziewając się walki z Pru-


466

sakami, przygotowanem jak słyszał do obrony. Ale gdy całe Prusy przeszedł z
wojskiem, a Prusacy, czując się słabszemi w siłach, i ustępując w lasy, góry i
bezdrożne manowce, starannie unikali boju, którego Bolesław najmocniej pragnął;
książę, zmieniwszy sposób wojowania, kazał szeroko rozpostrzeć w kraju
spustoszenia, paląc i niszcząc grabieżą miasteczka, wsie i osady Pruskie. Gdy
przecież i temi klęskami niemógł Prusaków ani do walki ani do poddania sin
przymusić, kazał nie tylko bydło ale i ludzi w plen zabierać; których tłumy
obojej płci do obozu zgarnąwszy, zniszczywszy ogniom prawie wszystkie miasta,
wsie, sioła. Pruskie, wrócił szczęśliwie do Polski z niezmienia; w ludziach i
trzodach bydlęcych zdobyczą. Brańców Pruskich porozsyłał wtedy na osady, i
przoznaczył do uprawy roli; tym sposobem zaludnił Prusakami wiele wsi, które od
nich wziąwszy nazwiska po dziś dzień je zatrzymują.
Cesarz Rzymski Henryk V, po koronacyi swojej opuściwszy Włochy, a następnie
wkroczywszy z wojskiem do Belgii, hrabię Rajnalda w zamku Barra dłigiem
ściśnionego oblężeniom do poddania się przymusił; Lotaryusza zaś książęcia
Saskiego, z pokorą i boso ścielącego mu się u nóg, do łaski cesarskiej
przywrócił. Złożywszy potem zjazd u dworu w Moguncyi, Matyldę dziewicę, córkę
Henryka króla Angielskiego, pojął w małżeństwo, i z królewskim przepychem obrząd
ślubny tamże odprawił.


ROK PAŃSKI 1116

ZBIGNIEW WRACA DO POLSKI Z DUMĄ I URĄGANIEM, ALE WNET ŚMIERCIĄ JE PIECZĘTUJE.

Zbigniew, brat poboczny Bolesława książęcia Polskiego, widząc, że wszelkie w
orężu pokładano nadzieje odzyskania jakiej cząstki dziedzictwa w Polsce upadły;
że przymierze w roku przeszłym zawarte z Wladysławem książęciem Czeskim nad
rzeką Neissą, przecięło dlań sposobność wymierzania na Polskę napadów z Czech,
kędy na ów czas przebywał, i zasięgania pomocy od Czechów, w których cala jego
spoczywała otucha; słysząc prócz tego, że i Pomorzanie od Bolesława zwojowani
ciężką klęskę, ponieśli; zawiedziony we wszystkich swoich zamiarach i
knowaniach, uznał nareszcie, że jedyna pozostała mu nadzieja w łasce i
miłosierdziu brata, książęcia Polskiego Bolesława. Wyprawił zatem do niego
posłów z prośbą o przebaczenie i łaskę; którzy gdy otrzymali posłuchanie,
przedstawiwszy książęciu ostateczna; niedolę i nędzę, jaką Zbigniew ponosił
przez wszystek czas swego sprawiedliwego wygnania, nie bez ciężkiej dla niego i
dla samego Bolesława książęcia sromoty, prosili po-

467

kornie: "aby książę uczynił koniec jego cierpieniom, i odwoławszy go z wygnania,
przeznaczył ran z samej litości, łaski i przywiązania braterskiego jaką cząstkę
dziedzictwa w Polsce, iżby dłużej jak tułacz, w nędzy, w uciśnieniu, w niedoli,
nie poniewierał się na obcej ziemi." Przyczem obiecywali, że "Zbigniew odtąd z
stateczną wiernością, pokory i posłuszeństwem służyć będzie Bolesławowi
książęciu Polskiemu, jako swemu panu i dobroczyńcy. " Książe. Bolesław w
zaufaniu, że przyrzeczenia przez posłów czyniono były rzetelne i uczciwe, z
łatwością skłonił się do litości; a wymieniwszy posłom wielokrotne zdrady,
podstępy i przeniewierstwa, których sie. Zbigniew przeciw niemu i Ojczyznie
dopuszczał, nadużywając tyle kroć jego laski, mimo przeciwnego zdania radców, i
wtedy naganiających książęciu jego zbytnią powolność, oświadczył iż mu
przebaczy, i część pewna w posiadanie wydzieli, byleby żalu swego i pokory,
szczerego pojednania się i miłości rzetelne dał dowody. Z ta, nadzieja posłowie
odprawieni, Zbigniewa upewnionego o łasce Boloslawa książęcia do Polski
odprowadzają.. Który gdy się na jego spotkanie przybliżał, czy-to z wrodzonej
sobie przewrotności, czy z poduszczenia złośliwych ludzi, wszystkiego
zapomniawszy co był przez posłów swoich przyrzekał, zuchwałą nadęty pycha.,
wstępował do stolicy huczno i okazale. Niesiono przed nim miecz, a dalej
postępowała drużyna śpiewaków i grajków, nucących uroczyste pieśni i
przygrywających na surmach, szalamajach (organis), kotłach i innych narzędziach
muzycznych, aby snadź z tej wystawność wnoszono, że nie odwołany z wygnania, ale
przebłagany w tryumfie wracał; nie ukarany ale przywrócony do swoich praw, nie w
pokorze lecz w hardem urąganiu, nie iżby służyć miał lecz rozkazywać, nie ulegać
ale raczej panować i rządzić; że nie na prośbę jego, ale z konieczności
przywołany był do Polski; że wreszcie tej zawiści i przeniewierstwu, któremi dał
się. Polsce we znaki, teraz śmielej niż przedtym rozpuścić myślał wodze. Cała
postać jego i ruchy wydawały nie już niewdzięcznika tylko, ale szaleńca i
bezkarnego zuchwalca. Bolesław przecież roztropnym umiarkowaniem pokryć usiłując
tę głupią zarozumiałość Zbigniewa, przyjął go łaskawie i z uprzejmością: ale
zaraz trapić się w duszy i żałować począł, że człowieka tak przowrotnego,
zawistnika i wroga, który czyhał ustawicznie na jego życie i zdrowie, i którego
chytrości tyło razy doświadczył, niewcześnie przywrócił do łaski. Radcy i
panowie Polscy, którym odwołanie Zbigniewa z wygnania wielce było niemile i
złowrogie, oburzeni przeciw niemu, jątrzyli bardziej jeszcze serce zraniono
Bolesława, biorąc pochop z owej dumy i zuchwałości, jaką Zbigniew okazał przy.
swym powrocie. "Otoż owoc twej książe, łatwowierności i zbytniego pobłażania.
Mimo przeciwne rady nasze, przywołałoś do Polski Zbigniewa, którego należało
raczej wypędzić gdzie na koniec świata, jako podnietę wszystkich niezgód
domowych, zdra-

468

dziectw, zatargów i bojów; który nałogowo przywykły do chytrości, fałszu i
podstępu, wyćwiczony w matactwach i obłudzie, póki żyw, ostrzyć będzie dawne
przeciw nam niechęci i złości. Mniemasz li, że poniecha występków, któremi tak
się dotąd odznaczał ? że powściągnie w sobie żądzę łupiestw, knowań i podstępów,
tak zgubnych dla. kraju, i z tylu osobistemi krzywdami połączonych ? że się
wyzuje z swej przewrotności, wlanej mu prawie z przyrodzenia, kiedy nawet w tej
chwili, gdy mu jako wygnańcowi uwolnionemu z tułactwa przystało jak największa;
okazywać pokorę, nie mógł swego zuchwalstwa w sobie u tłumić? Możesz-li tuszyć,
że zwierzchność i panowanie twoje spokojnie znosić będzie ten, który wspólnictwa
panowania nie znosił ? Czyliż on, od młodości samej karmiąc nadzieję zuchwała,
ogarnionia całego królestwa Polskiego, mógłby w wieku podeszłym cierpieć w tobie
zwierzchnika i pana? Na cóż on z czasem się nie odważy, gdy pycha jego bezkarna
jeszcze wyżej głowę podniesie, gdy wszystkich przewrotnych i złośliwych ku sobie
pociągnie? Nie mogąc działać jawnie, wymierzy tajemne ciosy na twoję i synów
twoich zgubę, ażeby sam jeden owładnął po tobie rządy; nasadzi lada nikczemnika,
ujętego obietnica, sowitych nagród, żeby cię żelazem albo trucizna zgładził.
Zgoła, czego nie mógł orężem i przemocą, to zdradzieckiem mytom będzie usiłował
dokonać. Trudno wypowiedzieć i określić słowy, ile zbrodniczych zamiarów, ile
zdrad i ciosów przeciw ojczyźnie i tobie waży Zbigniew w swym przewrotnym
umyśle. Trzeba więc tę klęskę, jaka on na ciebie i na nas wszystkich od tak
dawna wymierza, zwrócić raczej na jego głowę; skarcić stanowczo nie już
zawistnego brata ale najsroższego nieprzyjaciela, plagę i zarazę niszczącą jędzę
zgubną i potworę, nim jej złośliwe zamachy nas samych obarczą. Czas pomścić się,
miłościwy książę, za tyle krzywd tobie i ojczyznie wyrządzonych, czas dotknąć
słuszną karą zbrodniarza, i życie twe przed jego ciosami zasłonić. Zgładź i
uprzątniej nieprzyjaciela wszystkich cnotliwych, wroga ojczyzny, łotra i
przeniewiercę; usuń tę klęskę nad głowami naszemi wiszącą; a spiesz, nie
zwlekaj, aby wyśliznąwszy się z rąk naszych sroższym nie stał się dla nas
przeciwnikiem. Pomniej, że nie jawnego tylko mamy w nim nieprzyjaciela, ale
zdrajcę i skrytego mordercę, który na podwójną zasłużył kurę: trudniej bowiem
tajemnego niż otwartego ustrzedz się niebezpieczeństwa, i chytry zdrajca gorszy
jest niż jawny nieprzyjaciel. " Taką namowa zjątrzony i podburzony Bolesław
książę Polski, gdy w nim gniew nakoniec przezwyciężył litość, od żalu
przeszedłszy do nienawiści, w zapale i oburzeniu niezwykłem zgodził się z radą
swej starszyzny, i wydal na Zbigniewa wyrok, który długo odwlekał: uznał
albowiem, że póty kraj nie mógł być spokojnym i bezpiecznym, póki żyw był ten
potwór srogi i zjadliwy; że umysł jego przewrotny, chytry i burzliwy żadnej nie
obiecywał poprawy, i nie przestałby nigdy skrytem ka-

469

lać się przeniewieristwem. Chociaż więc niektórzy pobożni i litościwi panowie
Polscy błagali za nim Bolesława, ażeby pomny na słabość i ułomności ludzka,
powściągnął gniew swój i oburzenie, i przebaczył bratu, słuchając raczej głosu
miłości niżeli zemsty, i urazę poświęcając przyrodzonym krwi i braterstwa
związkom; chociaż byli i tacy, którzy oburzając się na zbrodnię bratobójstwa,
radzili, aby zasiać Zbigniewa w najodleglejsze jakie kraje na wygnanie, kędyby
go los własny dokonał: rycerze wszelako, którym Bolesław dał był to zlecenie,
upatrzywszy czas sposobny i miejsce, naszli zbrojno Zbigniewa, a po wyrzuceniu
mu na oczy wszystkich zbrodni i niegodziwości, jakich się przeciw Polsce
dopuszczał, w wznieconej z tego powodu. kłótni, zdrajcę, napróżno wzywającego
ratunku i litości książęcia Bolesława, zamordowali. Kronikarze niektórzy piszą,
że Zbigniew nie zabity ale tylko wzroku był pozbawiony, i nędzę ślepoty w
sieroctwie i opuszczeniu od wszystkich przez długie lata ponosił. Po
zamordowaniu Zbigniewa, trapił się ciężko w duszy Bolesław, że wszystek żywot
swój poprzedni i swoje chwalebne sprawy splamił nie lada zbrodnią, której długo
unikał; czuł to bowiem, o ile byłby szczęśliwszym, gdyby brzydząc się
bratobójstwem, zachował był ręce wolne od takiej zmazy. Jakoż zozwolenie na czyn
tak srogi i okrutny zdaje się niezgodne z ludzkością i łaskawością, tak
wspaniałego z inąd i dobrotliwego monarchy.


ZJAZD STEFANA KRÓLA WĘGIERSKIEGO Z KSIĄŻĘTY CZESKIMI, NA KTÓRYM MIASTO POKOJU
WZAJEMNA ZAPALA SIĘ NIEZGODA I WOJNA.

Nad rzeką Olson (Ołszen); Węgry od Moraw przedzielającą, zjechali się byli
według umowy Stefan król Węgierski z jednej, a Władysław, Sobiesław i Otto
książęta Czescy, z drugiej strony, w celu załatwienia sporów między ich
poddanymi z różnych przyczyn wynikłych, i ustalenia wzajemnego pokoju. Aliści z
rozpoczęciom między posły układówi gdy za poddmuchem czarta, w żwawych a dumnie
nastrojonych słowach jedna strona drugiej nie folgowała, porwano się nagle do
broni, i z taką wybuchnięto zapalczywością, jakby nie dla ułożenia zgody ale
raczej stoczenia walki owi książęta przybyli. Wszczął się zatem bój krwawy, w
którym z obojej strony wiele ludzi poległo. Władysław książę Czeski pobity od
Węgrów umknął do Czech; ale Sobiesław i Otto, w innej stronie walczący, poparli
dzielnie sprawę, i poraziwszy Węgrów zmusili ich do ucieczki, a obóz z całą
zdobyczą zabrali. Stefan król Węgierski, ocalony jedynie przychylnością swego
arcybiskupa Strygońskiego, Wawrzyńca, wrócił szczęśliwie do Węgier.
Artur Rogóż
Administrator
Posty: 4635
Rejestracja: 24 maja 2010, 04:01
Kontakt:

Re: Jana Długosza Kanonika Krakowskiego DZIEŁA WSZYSTKIE

Post autor: Artur Rogóż »

470

ROK PAŃSKI 1117

SkARBIMIR WOJEWODA KRAKOWSKI ZA PODNIESIENIE ROKOSZU PRZECIW KSIĄŻĘCIA
BOLESŁAWOWI UKARANY ŚLEPOTĄ, A DOSTOJNOŚĆ WOJEWODY ZNIŻONA ODTĄD I UPOŚLEDZONA.

Po zwojowaniu Pomorzan i Prusaków wszczęła się między samemi zwycięzcami wojna.
Skarb i mir bowiem, wojowoda Krakowski; głowa rycerstwa Polskiego, nad którego
podówczas nie było między panami wyższego urodzeniem, radą, przemysłom i
dzielnością, ducha, hardy z dwóch znakomitych zwycięztw, nad Czechami w lasach
Hercyńskich (Silva magna) i nad Pomorzanami pod Nakłam, acz pod wodzą, samego
książęcia Bolesława odniesionych, w taką urósł pychę i zuchwałość, że poezyi
stawiać się w oporze i nieposłuszeństwie. swoimi książęciu i panu, szarpiąc iv
pokątnych szemraniach jego sławę, przywłaszczając sobie samemu owo zwycięztwa, i
roztrębując chełpliwie, że gdyby nie on, nigdyby Bolosław nie zdolal był
pokonali Pomorzan i Prusaków. Puszczał to z razu Bolesław książę Polski mimo
uszu; lecz gdy Skarbimir wojewoda, nie przestając na zaocznych obmowach, jął
częstemi przygryzki szczypai! i w obec znieważać książęcia, przyszło do jawnej
między nimi różnicy, niechęci i zawiści. Ta zaśłopiona pycha i zuchwałość
Skarbimira do togo stopnia wygórowała, że zaufany w potędze swych przyjacioł,
braci, krewnych i osobistych stronników, których licznemi zobowiązał sobie
dobrodziejstwy, jawny i zbrojny podniósł rokosz przeciw Bolesławowi swemu panu,
postanowiwszy z pomocną sobie drużyną zwolenników targnąć sie nań orężem, gdyby
książę surowo chciał z nim poczynać. Ale Bolesław, unikając domowej walki, kazał
go schwytać, okuć w pęta, a wtrąconego do więzienia po kilku dniach wzroku
pozbawić. Tym sposobom utłumił w prędce pożar, który swojem knowaniem Skarbimir
wzniecić usiłował. Pozbawiwszy go zaś urzędu i dostojeństwa wojewody
Krakowskiego, za zbrodnię obrażonego majestatu, stopień i godność wojewody,
który pierwej przodkował przed kasztelanem, zniżył i podrzędnym uczynił.


PO MAURZE BISKUPIE KRAKOWSKIM WSTĘPUJE NA STOLICĘ RADOST.

Dnia 5 Marca umarł Maur biskup Krakowski; pochowano go w kościele Krakowskim,
którym rządził lat siedm. Po nim nastąpił Radost, rodem Polak, naznaczony przez
Paschalisa II papieża. Biskup ten kościołowi i klasztorowi. Jędrzejowskiemu, nie
mającemu jeszcze nadania

471

ani opatrzonemu dochodami,. ilu już zbudowanemu, przy poświęceniu kościoła,
którego sam dopełnił, odkazał dziesięciny snopowe do stołu biskupiego należące,
w wsiach Marowicach, Przeniesławiu (Przenezlavye), Konarach, Michowie i
Węglowie.


BOLESŁAW GODZI KSIĄŻĄT CZESKICH BORZYWOJA I WŁADYSŁAWA, DZIELĄ MIĘDZY NICH
KSIĘSTWO CZESKIE.

Borzywój książe Czeski, uwolniony z wiezienia, w którem u Henryka cesarza przez
lat ośm wysiadywał, brata młodszego Władysława, przy właściciela rządów
Czeskich, a sprawcę jego niedoli, wielkim strachem przeraził, aby przy pomocy
Bolesława książęcia Polskiego i brata Sobiesław a panującego w Morawie, nie
wyzuł go z księstwa Czeskiego, i na podobne, jakie on mu zgotował, nie wskazał
więzy. Do załatwienia przeto między nimi sporów wybrany z obojej strony Bolesław
książę Polski, podzielił ich księstwem Cześkiem tak, iż Władysławowi dostała się
część północna kraju rościągająca się nad Łabą, reszta zaś Czech przyznana
Borzywojowi. W ten sposób stanęła zgoda między braćmi.


SPORY I ROZTERKI MIĘDZY KSIĄŻĘTAMI RUSI.

Włodzimierz książę Ruski, który po zejściu brata rodzonego Światopełka książęcia
Kijowskiego zasiadł był na stolicy Kijowskiej, obawiając się Jarosława, syna
Światopełka, a swego rodzonego synowca, aby od niego z stolicy Kijowskiej nie
był zepchnięty, postanowił jak najrychlej użyć nań gwałtu i przemocy. Wsparty
posiłkami książąt Dawida Wasilka, Rościsława Wołodorowicza i synów Olcha, ruszył
zbrojno przeciw Jarosławowi, który nie tusząc aby sprostał tylu książętom,
zamknął się w zamku Włodzimierskim. Lecz Jarosław nie poczuwając się do żadnej
winy, bezbronny pospieszył z zamku do książęcia Włodzimierza i innych książąt
Kusi, a przemówiwszy do nich przyjaznemi słowy, Włodzimierza, podburzonego
fałszywą pochlebców namową, snadno przejednał i do zgody nakłonił. Jakoż
Włodzimierz odstąpił zaraz od oblężenia i wrócił do Kijowa, nie oszczędziwszy
Jarosławowi surowych wprzódy upomnień i wyrzutów.

472

ROK PAŃSKI 1118

SŁOTY I NADZWYCZAJNE NIEPOGODY WSTRZYMUJĄ BOLESŁAWA KSIĄŻĘCIA POLSKIEGO OD
ZAMIERZONEJ WYPRAWY.

Bolesław książę Polski gotował nową wyprawy przeciw Pomorzanom, poznawszy, że
Świętopełk, którego rządom powierzony był zamek Nakło sześcią miastami i
warowniami, chwiać się począł na nowo w zaprzysiężonej wierności. Ale stanęły na
przeszkodzie ustawiczne deszcze i słoty, które począwszy się z wiosną przez całe
lato nic ustawały. Te ciągle ulewy i powodzie nie tylko w Polsce ale i w
okolicznych krajach wielkie poczyniły szkody, zatopiwszy całą niemal ziemię, a
ztąd przeszkodziwszy zasiewom i zbiorom. Najwięcej jednak ucierpiały okolico
leżące nad większemi rzekami, które nadzwyczaj powzbierały i z brzogów
powystępowaly. Tego także roku zdarzyło się, że całe niebo przez trzy godziny
krwawą czerwieniało luną, tak iż zdawało się, jakoby ogniom i płomieniom
gorzało: które-to zjawisko, u wielu za cud poczytane, miało być wróżbą jakiegoś
wielkiego wydarzenia. Wkrótce potem takie spadły ulewy i nawałnice, a z nich tak
gwałtowne powstały wód wylewy, że niektórzy lękać się zaczęli powtórnego potopu.


PO MARCINIE ARCYBISKUPIE GNIEŹNIEŃSKIM WSTĘPUJE NA STOLICĘ JAKÓB I.

Marcin I, metropolita kościoła Polskiego, arcybiskup Gnieźnieński, zszedł ze
świata i pochowany został w kościele Gnieźnieńskim, którym rządził lat
dwadzieścia sześć. Po nim nastąpił Jakób I, urodzony w mieście Żninie (Zneyna),
z rodziców szlacheckiego stanu, naznaczony od Kalixta II papieża.


JAROSŁAW KSIĄŻE WŁODZIMIERSKI SZUKA SCHRONIENIA U BOLESŁAWA KSIĄŻĘCIA POLSKIEGO.

Włodzimierz książę Kijowski, poduszczony przez nieprzyjacioł Jarosława książęcia
Wlodzimierskiego chytremi obmowy, jakoby godził na jego życie i strącenie go z
stolicy Kijowskiej, srogim przeciw niemu zapaliwszy się gniewem, postanowił
zwabić go do Kijowa, i słał tym celem nalegające listy i posły. Jarosław
odpowiedział, że nie pierwej przybędzie, aż gdy Włodzimierz zapewni go osobistą
przysięgą, że mu żadnej

473

krzywdy nie uczyni. Ale chociaż Włodzimierz, dla większego upewnienia Jarosława,
nie wahał się takowej dać rękojmi z swej godności książęcej, wszelako Jarosław,
ostrzeżony od radców i rycerzy Włodzimierza książęcia Kijowskiego ( nie wiadomo,
szczerze-li czy podstępnie), że nań zdradzieckie zastawiano sidła, nie chciał
przybyć do Kijowa. A wnet namówiony chytrze od swoich, poruczywszy rycerstwu
straż i obronę Włodzimierskiego zamku, z żoną, synami, całym wreszcie zasobem i
mieniem, umknął do Polski, na dwór Bolesława, książęcia Polskiego, niegdyś
małżonka siostry swojej Zbisławy; od którego łaskawie i z ludzkością przyjęty,
przez lat cztery w Polsce mieszkał, opatrywany hojnie we wszystko od książęcia
Bolesława. Tymczasem żołnierze Jarosława, osadzeni w zamku Włodzimierskim,
poddali go Włodzimierzowi Książęciu Kijowskiemu: a gdy Rusini obawiali się, aby
zamku tego nie opanowali Polacy, zlecił w nim dowództwo Włodzimierz synowi swemu
Romanowi; po zejściu zaś jego w dniu 14 Stycznia, posłał drugiego syna Andrzeja
na objęcie rządów w Włodzimierzu.
Cesarz Henryk wróciwszy do Włoch, w nieobecności Paschalisa papieża wkracza do
Rzymu, gdzie chociaż lud wszystek miał po sobie, panowie jednak przedniejsi
sprzeciwili się jego koronacyi: wezwał zatem Maurycego arcybiskupa, który
stronnikiem był cesarskim, i kazał mu się koronować.


ROK PAŃSKI 1119.

POMORZANIE POBICI I STARCI OSTATECZNĄ KLĘSKĄ PODDAJĄ SIĘ BOLESŁAWOWI KSIĄŻĘCIU
POLSKIEMU.

Bolesław książę Polski, przywodząc do skutku odłożoną w roku przeszłym wyprawę
na Pomorzan, mimo burze gwałtowne, które i tego lata wichrzyć poczęły, tak iż w
wielu miejscach zrywały i wywracały domy, ściągnął swoje rycerstwo, i z
odpowiednią siłą ruszył na Pomorze, gdzie rozkazał zburzyć albo zniszczyć pożogą
cokolwiek jeszcze ocalało, lub co było naprawione. Pomorzanie nawzajem i Prusacy
zebrali potężne wojsko, a uzbroiwszy młódź wszystkę do wojny zdatną, spędziwszy
nawet gmin ludzi wiejskich, wyszli przeciw Bolesławowi, aby z nim spróbować
szczęścia. Bolesław, skory zawsze do boju, nie chciał go długo odwlekać, lecz
jak tylko pokazały się zbrojne szyki Pomorzan i Prusaków, kazał wytrąbić hasło i
hufce swoje poprowadził na nieprzyjacioł. Starły się obadwa wojska mężnie i z
zapałem, i przez niejaki czas z równem szczęściem walczyły. Ale


474

wnet Polacy uniesieni gniewem i do wściekłości prawie w walce pobudzeni,
złamawszy przednie Pomorzan szyki, i dobrawszy się do środka, gdzie wątłe stały
młodzieży poczty, poczęli górę brać nad słabiejącym i do odwrotu skłonnym
przeciwnikiem. Co gdy postrzegł Bolesław, świeżym zastępem uderzył na potrwożone
tłuszcze, i żwawo nacierając zmieszał wojsko Pomorzan, które niebawem poszło w
rozsypkę. Nie kazał zabijać uciekających ale brać do niewoli, a oszczędzać
młodzieży i chłopów, aby nie zbywało rąk do uprawy roli. Poimano więc znaczną
liczbę, jeńców, którzy przyprowadzeni do Bolesława, zaraz doznali jego
łaskawości, wielu z nich bowiem wypuścić a nawet odzieżą opatrzyć kazał. Po tym
nieszczęśliwym dla Pomorzan i Prusaków boju, w którym ostatecznie prawie
pokonani, rozpacz tylko i trwogę przypuszczali do serca (cokolwiek bowiem siły,
co nadziei mieli w młodem swojem rycerstwie, wszystko na raz było stracone)
poddali się Bolesławowi książęciu Polskiemu; i już odtąd nie śmieli wierzgać
zuchwale, ani podnosić przeciw niemu broni. I od tego czasu książę Polski
dzierżył spokojnie aż do zgonu obadwa kraje, to jest Pruski i Pomorski.


ŚWIĘTOPEŁK PRZENIEWIERCA, ŚCIŚNIONY OBLĘŻENIEM W NAKLE, DAJE NARESZCIE SYNA
SWEGO ZA ZAKŁADNIKA, I W TEN SPOSÓB SIĘ UWALNIA.

Zawojowawszy w ten sposób, podbiwszy i zagarnąwszy pod swoje panowanie Pomorzan
i Prusaków, ruszył Bolesław pod Nakło, celem ukarania Świętopełka, znanego i
ohydzonego z swoich zbrodni zuchwalca, którego nie tylko Bolesław książę, ale i
wszyscy panowie Polscy mieli w nienawiści, przeto iż on podburzał Pomorzan do
podniesienia oręża przeciw Polsce. Obiegłszy twierdzę i miasto Nakło, w. krórem
zamknął razem Świętopełka, dobywał go począwszy od święta Narodzenia N. Maryi aż
do świąt Narodzenia Pańskiego, mimo dokuczających wojsku mrozów i śniegów. Lecz
jakkolwiek Bolesław wytężył swoje siły, nie mógł wszelako przez tak długi czas
zdobyć Nakła, bronionego mężnie przez Świętopełka, który dowiedziawszy się o
klęsce Pomorzan i Prusaków, jako zmiennik i krzywoprzysięzca, poczuwający się do
tak znacznej winy przed Bolesławem, opatrzył był rzeczony zamek i miasto więcej
niż na rok jeden w broń, żołnierzy i żywność. Mimo tego wszystkiego, nie czuł
się. Świętopełk ani spokojnym ani bezpiecznym, ale dzień i noc rozmyślał sobie i
trapił się obawą, żeby go Bolesław jakim sposobem w zamku nie dostał, i nie
ukarał śmiercią za zdradę i przeniewierstwo, którego się przeciw panu i
dobroczyńcy swemu dopuścił. Słał przeto do Bolesława częste i naprzykrzone
prośby, aby mu raczył przebaczyć, obiecując zbrodnię swoję szczerszą

475

na potem zagładzić wiernością, dać z swojej strony zakładników, i wyliczyć karę
pieniężną, jakiejby Bolesław żądał. Odrzucał przecież Bolesław książę Polski
wielokrotnie jego prośby, odpowiadając, że nie czuł się bynajmniej skłonnym do
litości, gdy jej sam Świętopełk okazał się niegodnym. Pragnął gorąco Bolesław
ukarać i zetrzeć tego zdrajcę, a podniecała w nim tem bardziej żądzę zemsty
rana, którą był od strzały z miasta wypuszczonej odebrał. Ale gdy nadzieja
zdobycia zamku i miasta coraz upadała, (bronili bowiem dzielnie murów i warowni
Pomorzanie, a próżnym było trudem i mozołem zataczać kusze i inne statki wojenne
w okolicy bagnistej, pełnej moczar i trzęsawisk, które zwłaszcza, w zimowej
porze jeszcze bardziej oślizgły), gdy już i żołnierze szemrali, że nie tylko
przez lato całe, ale i zimą trzymani w boju, wielkie ponosili trudy i niewczasy;
nie dość bowiem było na pracy oblężenia, dokuczały im więcej natężone po całych
dniach i nocach, a zwłaszcza w mroźnej porze czuwania: skłonił się wreszcie
Bolesław do prośb Świętopełka obiecującego poprawę, a raczej uległ sarkaniom
rycerstwa nie chcącego dłużej trwać na wojnie; przebaczył Świętopełkowi, a
wziąwszy winę pieniężną, na którą go był za jego zbrodnie skazał, a nadto syna
jego za zakładnika, odstąpił od oblężenia.


PASCHALIS PAPIEŻ UMIERA. PO NIM WSTĘPUJE NA STOLICĘ GELAZYUSZ, KTÓRY PRZEZ ROK
TYLKO JEDEN RZĄDZI KOŚCIOŁEM.

Tegoż roku umarł papież Paschalis II, który siedział na stolicy lat ośmnaście,
miesięcy pięć i dni dziesięć; pochowany w kościele Lateraneńskim. Miał on trzech
przeciwników, wdzierców na stolicę papieską, Alberta, Arnulfa i Teodoryka,
którzy różnemi czasy ubiegali się o rządy kościoła, a potem nieszczęśliwą

zginęli śmiercią. Po nim nastąpił Jan kardynał Gaetański, rodem z Kampanii,
obrany przez kardynałów i Gelazyuszem II nazwany. Ten obawiając się
prześladowania Henryka cesarza (który urażony, że wybór ten bez jego wiedzy i
zezwolenia nastąpił, obecnym pod ów czas będąc we Włoszech chciał go unieważnić
i kogo innego obrać papieżem) schronił się do Gaety. O czem dowiedziawszy się
Henryk cesarz, większym jeszcze obostrzony gniewem, Hiszpana pewnego nazwiskiem
Burdina naznaczył na papiestwo i nazwał Grzegorzem, acz inni mienili go anti-
papieżem. Gdy więc o tem Gelazyusz posłyszał siadł w Gaecie z gronem kardynałów
na okręt i puścił się do Francyi, a przybywszy do klasztoru Kluniackiego
zachorował i umarł, i tamże pochowany został. Siedział na stolicy rok tylko
jeden i dni pięć.

476

ROK PAŃSKI 1120.

ŚWIĘTOPEŁK POWTÓRNIE W NAKLE OBLĘŻONY, A POTEM UJĘTY I NA ZAWSZE DO WIĘZIENIA
WTRĄCONY; JEGO TAKŻE POTOMKOWIE OD WSZELKIEGO PRZEŁOŻEŃSTWA NAD MIASTAMI I
ZAMKAMI ODSĄDZENI.

Nie dotrzymał Świętopełk książę Pomorski i starosta Nakielski umowy, którą był
zaprzysiągł, dawszy własnego syna w zakład wierności. Obrażony książę Bolesław
tylokrotnem jego zmiennictwem i krzywoprzysięstwem, ruszył znowu tego lata z
wojskiem na Pomorze, ażeby go ukarał. Znając zaś słabe siły przeciwnika, który
od Pomorzan już zwalczonych i shołdowanych nie mógł się spodziewać pomocy,
przebrakowawszy wojsko, i odprawiwszy do domów drużyny słabsze i źle ubrane, z
wyborem tylko rycerstwa ćwiczonych w boju wysłużeńców, ruszył w celu odebrania
miast, warowni i zamków, które był Świętopełkowi powierzył. Najpierwej podstąpił
pod Wyszogród, miasto umocnione warownią, które przez dni szesnaście tłukąc
taranami i rozmaitym rodzajem narzędzi wojennych, zdobył przemocą i pod swoje
objął zwierzchnictwo. Poczem przez ośm dni dozwoliwszy spocząć strudzonemu
rycerstwu, i zostawiwszy silną załogę w Wyszegrodzie, poszedł dalej odbierać
inne miasta, zamki i warownie; przedewszystkiem opasał miasto i zamek Nakło,
którego w roku przeszłym zdobyć był nie mógł. Zaraz świtaniem począł je ściskać
ze wszech stron i pod mury podbiegać, rozumiejąc, że mieszczanie i załoga
zamkowa, przerażeni trwogą, poddadzą, mu się dobrowolnie. Ale mężniejszy znalazł
odpór Bolesław, niżeli się spodziewał; kiedy bowiem żołnierze z zaciętością
bronili murów, niewiasty podawały im rozmaitego rodzaju pociski, kamienie i
smołę wrzącą z ukropem. Próżno więc kuszono się o zdobycie twierdzy. W wielu
miejscach pozataczano kusze wielkie, któremi tłuczono mury i strażnice; ale
Naklanie nie zaniedbali niczego, co służyć mogło do skutecznej obrony, to
naprawiając spiesznie rozwalone mury, to nagłemi wycieczki wpadając na okopy i
stanowiska Polaków. Rozkazał zatem Bolesław przystawić wyższe nad mury wieże,
pozawalawszy wprzód przekopy ziemią i kłodziną.: a miecąc z nich gęste strzały
na nieprzyjaciół, i nie dozwalając im utrzymać się na murach, usiłował wedrzeć
się do miasta, i zamku. Broniący ich żołnierze i mieszczanie, zagrzewani przez
Świętopełka, aby żywo przynajmniej nie oddawali się w ręce Bolesława, dla
odparcia grożącego niebezpieczeństwa poznosili pod one wieżyce stosy drzewa
smolnego sosnowego, a namiotawszy w nie słoniny, smoły, masła i innych rzeczy
palnych, podłożyli ogień. Gdy się to tłustości zajęły, rozgorzał pożar, którego
Polacy w żaden sposób stłumić nic mogli; a tak

477

one wieże spłonęły. Nowe zatem, w miejsce spalonych, z wielką usilnością i
pośpiechem zbudowano wieże, które przecież Naklanie, podobnem jak i pierwsze
staraniem i przemysłem spalili. Gdy po trzeci raz jeszcze, z nie mniejszą, jak
tamta szybkością zbudowane wieże Pomorzanie ogniem zniszczyli, kazał Bolesław
czwarte, ale tak blisko murów przystawić, że oblężeńcy musieli wręcz ścinać się
i walczyć z dobywajacemi. Wszczęła się zatem z obojej strony zacięta i przez
cały dzień ponawiana walka, w której Pomorzanie ustawicznie ogień pod owe wieże
podkładali, a Polacy starannie pożar gasili. Padało codziennie między Polakami
wielu zabitych i rannych, ale większe były straty Pomorzan, którzy tak
uporczywie się bronili, że więcej na sile ręcznej niż na zasłonie murów
polegali. Nakoniec oblężeńcy posłali do Bolesława z prośbą o pokój, pod tym
warunkiem, aby im wolno było wyjść zdrowo i bezpiecznie: czego gdy im odmówiono,
żądali potem usilnie rozejmu na dni kilka; lecz gdy Bolesław jeszcze twardszym
okazał się w oporze, a Pomorzanom brakowało już i sił, i wojennego zasobu i
żywności, nadewszystko zaś odwagi w obec wytrwałego męztwa Bolesława,
przywiedzeni do ostatniej rozpaczy wyprawili posłów z prośbą pokorną, aby
Bolesław przynajmniej im życie darował. Co gdy im przyrzeczono, poddali się
zwycięzcy. Świętopełk dostawszy się żywcem w ręce zwycięzców, na wieczne
więzienie skazanym został. Nakło opanowane, inne miasta i zamki popoddawaly się
dobrowolnie. Postanowiono wtedy, żeby ani Świętopełkowi ani synom jego, jako
zmiennikom chytrym i podstępnym, żadnych nie poruczać miast ani warowni lub
zamków. Od tego czasu rycerstwo Polskie mocniej jeszcze przywiązało się do
Bolesława książęcia Polskiego, widząc jak nieulękłym był w każdej przygodzie,
jak wytrwałym na wszelkie trudy i wojenne znoje, jaką w każdej sprawie okazywał
cierpliwość, jak bystry umysł w przewidywaniu rzeczy, jak szybki w wykonaniu.


BORZYWOJ KSIĄŻĘ CZESKI SZUKA SCHRONIENIA W POLSCE, ZKĄD UDAJE SIĘ POTEM DO
WĘGIER, I TAM UMIERA.

Niedługo trwała zgoda między Borzywojem a Władysławem książęciem Czeskim,
rodzonemi braćmi, którzy księstwo Czeskie podzielili byli między sobą, w ten
sposób jednak, iż zwierzchnie rządy zostały przy Borzywoju jako starszym.
Przyszło znowu do podobnych jak dawniej sporów, kłótni i niechęci, gdy Czesi
sami, to pochlebstwami, to poduszczoniem złośliwem, jątrzyli waśnie miedzy
bracią. Nakoniec Borzywoj, upewniony o groźnej Władysława brata ku sobie
nienawiści, obawiając się, iżby za namową swoich stronników nie uczynił nań
jakiego zamachu, opuścił Cze-

478

chy, i w dawnej gościnie swojej Polsce u Bolesława książęcia szukał schronienia.
Przyjęty z uprzejmością przebywał tam przez czas niejaki; potem dla rozrywki
wyjechawszy do Węgier, tamże umarł.


PO GELAZYUSZU PAPIEŻU WSTĘPUJE NA STOLICĘ KALIXT II.

Po zejściu Gelazyusza papieża, który tylko rok jeden i dni pięć na stolicy
siedział, na uroczystem zebraniu kardynałów w Kluniaku obrany został papieżem
Gwido, Burgundskiego rodu, syn hrabiego Burgundyi, arcybiskup Wienneński,
nazwany Kalixtem II: który powszechny mając głos-za sobą, gdy z Kluniaku do
Rzymu zjeżdżał, Burdy na mieniącego się papieżem w Sutri poimać kazał, a
wsadziwszy go na mulicę, twarzą do ogona, który mu podano do rąk miasto uzdy,
wprowadził do Rzymu, potem osadził w wieży, i w ciężkiem więzieniu aż do śmierci
trzymał. Mąż ten dzielnego umysłu, ludzki i przystępny, a ztąd powszechnie
miłowany, cesarza Henryka mieszającego się do inwestytur biskupich powtórną
obłożył klątwą. Cesarz widząc, że dla wielkiej ku niemu przychylności ludu
zwyciężyć go nie zdoła, postanowił zrzec się na zawsze prawa mianowania
biskupów, i tym celem zwołał do Wormacyi zjazd walny książąt Niemieckich.
Obawiając się zaś, aby z powodu ciążącej na sobie klątwy nie utracił władzy
cesarskiej (już był bowiem posłyszał, że wielu z książąt knowało przeciw niemu
spiski) zrażony przykładem ojca, na żądanie legata papieskiego Lamberta, który
potem usiadł na stolicy pod imieniem Honoryusza, zrzekł się inwestytur
biskupich, i zaraz przez tegoż legata od klątwy uwolniony został.


ŻYROSŁAW BISKUP WROCŁAWSKI UMIERA. PO NIM WSTĘPUJE NA BISKUPSTWO HEYMO.

Żyrosław biskup Wrocławski, spłacając dług śmiertelności umarł w Wrocławiu;
pochowano go w kościele Wrocławskim, którym przez lat dwadzieścia ośm roztropnie
i chwalebnie rządził. Po nim nastąpił Haimo (Heymo), inaczej Imisław, rodom
Polak, herbu Leszczyc albo Bróg, naznaczony od Kalixta II, za wstawieniem się
książęcia Polskiego Bolesława, który sam jeden go popierał i słał za nim listy i
posły do papieża.

479

POCZĄTEK ZAKONU PREMONSTRATEŃSKIEGO I Ś. JANA CHRZCICIELA JEROZOLIMSKIEGO.

Tegoż roku zaprowadzono zakon Premonstrateński; którego ustanowicielem pierwszym
był Ś. Norbert Lotaryńczyk, mąż świątobliwy, szlachetnego rodu. Zakon ten w
początkach wielką kwitnący pobożnością, miał wielu znakomitych mężów, którzy go
wspierali i rozkrzewiali: ale po owym nagłym wzroście chylić się z czasem
począł, aż wreszcie, jako dziś widzimy, a zwłaszcza w Polsce, wielce podupadł i
znikczemniał. W tym czasie także powstał zakon S. Jana Chrzciciela
Jerozolimskiego, ustanowiony przez czcigodnego męża Rajmunda, miłośnika
ludzkości, wylanego na dobro uczynki: który to zakon w krótkim czasie znakomicie
zakwitnął.


ROK PAŃSKI 1121.

WŁADYSŁAW, SYN BOLESŁAWA KSIĄŻĘCIA POLSKIEGO, ZAŚLUBIA KRYSTYNĘ CÓRKĘ CESARZA
HENRYKA.

Gdy Krystyna, córka Henryka IV, a według niektórych V, cesarza, którą był
Bolesław książę Polski Władysławowi najstarszemu synowi swemu z pierwszego
małżeństwa zaręczył, i z Niemiec sprowadzoną do Polski od lat dziesięciu
wychowywał, doszła już lat sposobnych do zamęścia, Bolesław naznaczywszy dzień
ślubu, na uroczystość weselną zaprosił przez posły i listy Stefana króla
Węgierskiego, zięcia swego, z wielu panami i baronami Węgierskiemi, Jarosława
książęcia Włodzimierskiego, szwagra swego, i innych książąt. Rusi, swoich także
prałatów, dostojników i panów. Którzy gdy nader licznie zjechali się do Krakowa,
Bolesław chcąc wystąpić z całym okazem swej wspaniałości, potęgi i szczodroty,
gody weselne przedłużył do dni kilkunastu, każdego z gości hojnie i z
uczciwością podejmował, a za otrzymane upominki godnie się odwzajemniał. Nadto,
dla uczczenia i zabawienia goszczących, wyprawiał rozmaite igrzyska, a zwłaszcza
rycerskie z szablami i kopijami, a dla zwycięzców powyznaczał nagrody.
Uroczystości te odbyły się z wielką uciechą i Wesołością. Rzeczona zaś
księżniczka Krystyna tak była dumna i wyniosła, że z pogardy ku Polakom
przestawać z nimi nie chciała, nawet do stołu swego i społeczeństwa ich nie
przypuszczała, otaczając się samymi Niemcami, których rada używała do wszelakich
posług, a z zelżywością twierdziła o Polakach, że byli nieschludni i zawżdy
cuchnęli. Stroju i obyczajów Polskich cierpieć nie mogła. Duchownych Polskich,
zarówno jak

480

świeckich, miała w nienawiści, a ztąd żadnej czci, żadnego nie okazywała im
poszanowania.
Nadzwyczajne susze i upały przez trzy miesiące, tu jest Marzec, Kwiecień i Maj
trwające, tak spiekły ziemię, że nie tylko jare zasiewy ale i oziminy przypalone
zniszczały; przeto ciężki był ten rok dla Polaków z przyczyny nieurodzaju i
drożyzny. Sąsiedzkie także ziemie i okolice podobną posuchą i nieurodzajem
dotknięte cierpiały przez czas niejaki głód i niedostatek.


ROK PAŃSKI 1122.

BOLESŁAWOWI KSIĄŻĘCIU POLSKIEMU RODZI SIĘ Z ŻONY ADELAIDY SYN KAZIMIERZ.

Po odbytych godach weselnych najstarszego syna Władysława, obchodził wkrótce
Boleslaw nową uroczystość, która uwieńczyła a raczej podwoiła jego radość:
księżna bowiem Adelajda, małżonka Bolesława, córka Henryka IV, a siostra Henryka
V, cesarzów, po dziesięcioletniej niepłodności, powiła syna we środę przed
świętem Wniebowzięcia N. Bogarodzicy Maryi. Z przyjścia jego na świat uradowany
Bolesław, zaprosiwszy na obrząd chrztu do Krakowa wielu prałatów i panów, odbył
go z wielką wspaniałością i przepychem. Radost biskup Krakowski, w obec licznego
zebrania panów i ludu, ochrzcił w kościele Krakowskim nowonarodzone dziecię,
któremu książę, wybierając między swojem a dziada swego imieniem, nadał imię
Kazimierz.


WOŁODAR KSIĄŻĘ PRZEMYSKI NAJEŻDŻAJĄCY ZIEMIE POLSKIE DOSTAJE SIĘ DO RĄK
RYCERSTWU POLSKIEMU, I LEDWO POTEM WIELKIM OKUPEM WYDOBYWA SIĘ Z NIEWOLI.

Wołodar książę Przemyski, wypadając niekiedy z swego zamku Przemyśla, najeżdżał
granice Polskie i grabieżą pustoszył: przeto książę Polski Bolesław wyprawił
posłów do książęcia Włodzimierza i innych książąt Rusi, z użaleniem na krzywdy,
które od niego Polacy ponosili. Ale gdy książęta Ruscy na tę skargę okazali się
obojętnymi, wydał rozkazy do swego rycerstwa i starostów, ażeby napaści Wołodara
nie przepuszczali odtąd bezkarnie. Skoro więc Wołodar począł nowym najazdem
granice Polski pustoszyć rycerze Polscy, stosownie do wydanych sobie rozkazów,
zastąpili drogę Wołodarowi, a stoczywszy z nim bitwę, w której wielu znakomitych
wojowników poległo, porazili go na głowę, zdobycz uniesioną z Polski odbili,
samego Wołodara w ucieczce dogoniwszy pod Wyso-

481

kiem poimali i w więzach do Krakowa do Bolesława książęcia Polskiego
odprowadzili, gdzie przez czas niejaki wysiadywał niewolą. Ale poźniej przybyli
do Krakowa posłowie od Wasilka książęcia Przemyskiego, i z książęciem
Bolesławem, który za uwolnienie jego z niewoli żądał ośmdziesiąt tysięcy
grzywien srebra, umówili się na dwadzieścia tysięcy, i zaraz dwanaście tysięcy
grzywien wypłacili, na zapewnienie zaś reszty dali syna Jarosława za zakładnika.
Niezadługo potem uiścili się z całkowitej należytości, przywiozłszy pięćdziesiąt
naczyń, srebrnych, jako to mis, dzbanów i kubków greckiej roboty. Wołodar zatem
z więzów uwolniony pojednał się. z książęciem Polskim Bolesławem, a zawarłszy i
zaprzysięgłszy tak z nim jako i z Kolomanem, bratem króla Węgierskiego,
przymierze, wrócił do Przemyśla dniu 22 miesiąca Lipca.


ROK PAŃSKI 1123.

SOBIESŁAW KSIĄŻĘ MORAWSKI, ZWYCIĘŻONY OD BRATA WŁADYSŁAWA KSIĄŻĘCIA CZESKIEGO, I
Z KRAJU WYGNANY, NAPRZÓD W NIEMCZECH A POTEM W POLSCE SZUKA SCHRONIENIA.

W Czechach wszczęły się między książętami Władysławem i Sobiesławem, rodzonemi
braćmi, żwawe spory, z których do srogiej przyszło wojny. Ody bowiem Sobiesław,
dzierżący w posiadaniu Morawę, Władysławowi pilnującemu w Czechach podlegać nic
chciał, a nadto częstemi naprzykrzał się skargami, wyrzucając mu hardo i
zelżywie, że sprawcą był wygnania drugiego brata Borzywoja, który już wtedy
starzał się na tułactwie; wzniecone z obu stron waśnie w otwartą wybuchnęły
wojnę. Porwali się zatem obadwaj do oręża, i zbrojnemi siły, jak najzaciętsi
nieprzyjaciele, stoczyli bój krwawy, w którym wiele ludzi zginęło. Sobiesław
zwyciężony i zmuszony do ucieczki utracił Morawę, której część oddał Władysław
Leutoldowi, synowi Konrada, starszego i pierworodnego brata Wratysława niegdyś
króla Czeskiego, część Ottonowi i Światopełkowi, synom Ottona, brata rzeczonego
Wratysława; żonę zaś Sobiesława brata na większą jego ohydę i ukaranie z kraju
wypędził. Sam Sobiesław po odniesionej w boju klęsce uciekł do Niemiec, do
Henryka V cesarza, u którego szukał pomocy w swojem nieszczęściu. Ale gdy
widział, że prośby jego często ponawiane cesarz zbywał z pogardą, i obawiać się
począł, aby go tenże cesarz z przychylności ku Władysławowi, bratu jego i
nieprzyjacielowi, nie przytrzymał, opuściwszy Niemcy udał się

482

z całą drużyną swoją do Polski, do Bolesława książęcia Polskiego. Przyjął
nieszczęśliwego wygnańca Bolesław z uprzejmością, opatrzył go wraz z przybyłemi
towarzyszami hojnie we wszystko, upadłego pocieszył, wątpiącego i pogrążonego w
rozpaczy ożywił nadzieją rychłej pomocy. Jaką się zaś Sobiesław odpłacił
niewdzięcznością, za te tak wielkie dobrodziejstwa jemu i bratu jego Borzywojowi
w największej niedoli wyświadczone, niżej opowiemy. Żona Sobiesława, imieniem
Alma (Almusa), wygnana przez Władysława, jako krewna Stefana króla Węgierskiego,
ustąpiła do Węgier, i tam przez wszystek czas wygnania swego zamieszkała.


BOLESŁAW KSIĄŻĘ POLSKI ODPROWADZA JAROSŁAWA KSIĄŻĘCIA WŁODZIMIRSKIEGO NA STOLICĘ
KSIĘSTWA.

Bolesław książę Polski, zamierzywszy przywrócić na państwo Włodzimierskie
krewnego swego książęcia Jarosława, który od lat blisko czterech w Polsce
przemieszkiwał, ruszył z wojskiem z krajowców zebranem na Ruś i stanął obozem
pod Przemyślem, dokąd przybył także z znacznemi siły Koloman brat króla
Węgierskiego, mający posiłkować Jarosława przeciw Włodzimierzowi książęciu
Kijowskiemu. Przyprowadzili nadto swoje wojska na pomoc książęta Ruscy Wołodar i
Wasilko, tudzież Włodzimierz Wołodorowicz, i połączyli się z Kolomanem
Węgierskim i Bolesławem Polskim książęciem. Dano zatem Jarosławowi książęcia
Włodzimierskiemu siedm tysięcy konnego żołnierza z Węgrów i Polaków, z któremi
szedł naprzód, a za nim postępowali Koloman i Bolesław z wojskiem obciążonem
wozami i taborami. Oblężono po drodze Bełz, Czerwień, Włodzimierz i inne zamki,
Jarosławowi pracz Włodzimierza odebrane, które nie mogąc wytrzymać oblężenia po
kilku dniach poddały się jego władzy. Po odzyskaniu rzeczonych zamków, ruszono z
całem wojskiem przeciw Włodzimierzowi do stolicy Ruskiej Kijowa. A gdy Jarosław
książę z powierzonym sobie oddziałem w pochodzie pod Kijów Kolomana i Bolesława
kilku dniami poprzedził, zastąpiła mu drogę piechota wysłana przeciw niemu z
Kijowa, z którą natychmiast bój stoczył, a otrzymawszy zwycięztwo, gnał
uciekających aż do bramy nazwanej Polską, tnąc ich i ścieląc trupem albo imając
w niewolą. Nadciągnęły atoli w miejsce straconych świeże i nierównie liczniejsze
pułki piechoty, a w ponowionej walce wielu Polaków i Węgrów z zastępu Jarosława
poległo; pod samym Jarosławem ubito konia, który mnogich nie mogąc wytrzymać
ciosów, powalił się z swoim jeźdzcem na ziemię. A gdy Rusini pochwycić go w
niewolą, Polacy zaś i Wę-

483

grzy z niebezpieczeństwa wyrwać usiłują, powstała walka zacięta, w której już-to
Polacy już Węgrzyni biorąc stopniami górę, odparli w końcu Kijowian,
przymuszonych ustąpić z pola i cofnąć się do zamku. Lubo książę Jarosław
osłabiony wielu ranami w kilka dni umarł, Koloman jednak Węgierski z Bolesławem
książęciem. Polskim popierali oblężenie zamku Kijowskiego: aż nareszcie Andrzej,
któremu rząd i obronę Kijowskiego zamku powierzył był Włodzimierz, nie śmiejąc w
nim pozostać, przed nadciągnieniem Kolomana i Bolesława wyszedł z zamku i z
pokorą prosił o pokój. Za pośrednictwem więc Wołodara i Wasilka, książąt
Przemyskich, zgodzili się nań Koloman i Bolesław, tem łatwiej, że już nie żył
książę Jarosław, z którego przyczyny wojna ta była rozpoczęta. Stanęło
przymierze między Kolomanem Węgierskim i Bolesławem Polskim książęciem z jednej,
a Wołodarem, Wasilkiem i innemi Ruskiemi książęty z drugiej strony, mocą którego
przyrzeczono sobie w każdym razie pomoc wzajemną. Nareszcie Koloman do Węgier a
książę Bolesław wrócił do Polski.
Około tego czasu, z dopuszczenia Boskiego, wynurzyli się Tatarzy jak mniemano z
wnątrza góry jakowejś, w której od wieków zamknięci siedzieli w głodzie i nędzy;
naród nikczemny i ladaco.


ROK PAŃSKI 1124.

BOLESŁAW KSIĄŻĘ POLSKI JEDZIE DO DANII, ZKĄD PRZYWOZI DO POLSKI SKARBY
KRÓLEWSKIE. POCZĄTEK RODZINY HERBU ŁABĘDŹ.

Trzy lata odtąd używała Polska domowego pokoju, poskromiwszy lub shołdowawszy
okoliczne narody: ale Bolesław książę Polski, który wszystkę gorliwość swoję,
wszystkie siły i zdolności zwracał ku zabawom rycerskim, i w nich największą
roskosz pokładał, mając sobie i rycerstwu swemu za sromotę gnuśnieć długo w
pokoju i bezczynności, zebrał znaczną liczbę okrętów pod Gdańskiem i w innych
miastach nadmorskich, i siadłszy na nie z wybranemi poczty rycerzy, puścił się
za pomyślnym wiatrem do Danii, dokąd z całą flotą szczęśliwie i bez szkody
zawinął. Nie żądza dumna zawojowania cudzego królestwa, ani chciwość łupu lub
czyjejkolwiek krzywdy, lecz słuszny i użyteczny zamiar pobudką był do tej
wyprawy. Gdy bowiem sława zwycięztw Bolesława, i wrodzona jego dla wszystkich a
zwłaszcza cudzoziomców uprzejmość, ludzkość i wspaniałość, nie tylko u
sąsiednich ale i najodleglejszych narodów głośnym i wziętym go uczyniła, tak iż
wielu rycerzy z dalekich stron świata ściągało do Polski dla nabycia chwały i
znajo-

484

mości wojennej sztuki; przybył między innemi z Danii (Dacia) młodzieniec
celujący wśród swoich urodą, bogactwami, zacnością i dowcipem, imieniem Piotr,
jednego z najprzedniejszych panów, który pod ten czas jako zwierzchnik i głowa
rządu stał u steru wszystkich spraw Danii, syn jedyny i wielce ukochany.
Przywiózł on listy zalecające od swego króla do Bolesława książęcia Polskiego, z
prośba., aby go książe przy boku swoim umieścił. Z wielką uprzejmością, przyjął
go Bolesław, tak przez wzgląd na wstawiającego się za nim króla, jako i na
osobiste przymioty Piotra, który skromną i układna, obyczajów przystojnością,
więcej niż pochlebnemi słowy, umiał się podobać Bolesławowi; a wnet siłą i
odwagą rycerską w różnych sprawach okazaną, roztropnością prawie nad lata
wyższą, uprzejmem i miłem ze wszystkiemi obejściem, zjednał sobie miłość i
poważanie nie tylko u samego książęcia, ale i całego dworu i towarzyszów oręża,
wszystkich dostojników i panów Polskich, co rzadko zdarza się na dworach a
zwłaszcza obcym przybyszem. Z taką zaś pilnością przyłożył się do nauki języka
polskiego, tak ochoczym i łatwym się okazywał do każdej posługi, tyle dał
dowodów przywiązania do kraju Polskiego w wielu innych i trudnych sprawach, że
nie z Danii przychodniem ale rodzonym zdawał się być Polakiem, Książę Bolesław,
chcąc go tem więcej przywiązać do Polski, żeby własnej zapomniawszy ojczyzny
stale już w niej zamieszkał, nadał mu wiecznem dziedzictwem wiele zamków, miast,
ziem i wiosek, między innemi miasto Skrzynno (Skrzin) z włościami przyległemi, i
całem państwem (comitatus) Skrzyńskiem; a nakoniec świetnem ożenieniem z Maryą
księżniczką Ruską, pierwszej żony swojej bliską pokrewną, zaszczycił go, uzacnił
i wywyższył. Zdarzył się tymczasem smutny w Danii wypadek, że Henryka króla
Duńskiego brat rodzony Abel, dla przywłaszczenia sobie królestwa, wielu razami
morderczo poraniwszy ze świata zgładził. Pozostał po tym królu skarb ogromny,
przez dawniejszych królów Duńskich długiemi czasy uzbierany, o którym sam tylko
ojciec Piotra z niektóremi wiedząc powiernikami, zatrzymał go w swoich ręku i
tajemnic przechował. A gdy już był starym i czuł się bliskim śmierci, obawiając
się, aby po jego zgonie skarb tak wielki nie przeszedł w ręce tyrana i
bratobójcy Abla, który po zamordowaniu brata Henryka królestwo sobie
przywłaszczył, wysiał kryjomo do Polski zaufanego powiernika z oznajmieniem
synowi, że ów skarb był w jego posiadaniu, i że go nikomu nie odda tylko jemu
samemu; żądał zatem, aby przybył do Danii jak najrychlej, ale z dostateczną
siłą, tak iżby zabezpieczyć się mógł od króla przywłaściciela, i skarb przez
ojca sobie odkażany przywieźć do Polski. Piotr widząc niepodobieństwo wykonania
tak trudnego przedsięwzięcia bez pomocy Bolesława książęcia Polskiego, począł
sobie w tej mierze z roztropnością: przełożył książęciu rzecz całą; prosząc
pokornie, "aby nie

485

opuszczał sposobności i chwały przysporzenia znacznego dobra nie tylko sobie
samemu ale i całemu królestwu." Pochlebnie i nader rzetelnie brzmiało to
oświadczenie, snadno więc ponęciło książęcia Bolesława. Jakoż zebrawszy
pieniądze na zaciągnienie rycerstwa, które miał z sobą, przewieźć do Danii, i na
przygotowanie całej morskiej wyprawy, zajął się mą staranniej i z wielką
gorliwością, już sam przez się, już przez swoich starostów. I zaraz z wiosną,
jak tylko otwarła się pora sposobna do żeglugi, zabrawszy z sobą Piotra, kwoli
któremu, jako się wyżej rzekło, cała wyprawa była przedsięwziętą, wsadził wojsko
na okręty pod Gdańskiem, miastem swojem książęcem, i ruszył w podróż tę równie
kosztowną, jak tęskną i uciążliwą dla siebie, nie przywykłego bynajmniej do
morskich przewozów : a nie wzdrygając się żadnych trudów i niebezpieczeństw dla
zbogacenia i uświetnienia swojej ojczyzny, zawinął szczęśliwie do Danii. Aby zaś
tem łatwiej zamierzonego przedsięwzięcia dokonać, nie obudzając przybyciem
swojem podejrzeń, a garnąc do siebie przychylności i serca Duńczyków, puścił
wieść pozorną, że zamiarem jego było pomścić się śmierci zgładzonego niewinnie
króla, przyjaciela swego, czem wszystek naród prawie pobudził do oręża przeciw
mordercy i przywłaścicielowi tronu brata, i z łatwością go na swoję stronę,
przeciągnął. Zaczem ów tyran bratobójca, od swoich opuszczony, lękając się, aby
żywo nie wpadł w ręce Bolesława, porzucił z rozpaczą królestwo, które był
rozlewem krwi braterskiej osięgnął. Bolesław zaś książę Polski, wszystkie zamki
Duńskie opanowawszy, oddał je pod rząd i władzę przedniejszymi panów Danii, z tą
radą i namową, aby sobie innego pana, prawego i roztropnego obrali. Poczem
wszystek skarb pozostały po ojcu Piotra, dla którego rzeczywiście wyprawiał się
do Danii, i rodzinę jego całą zabrawszy, wrócił do Polski pełen chwały, i
dwojaką uradował serca pociechą, szczęśliwem przybyciem i sprowadzeniem tak
znacznego skarbu. Za te pieniądze ów Piotr Duńczyk (Dacus), inaczej Piotrek,
który potem wielkim żupanem albo wojewodą (magnus palatinus et comes) był
nazwany, siedmdziesiąt siedm kościołów z gładkiego ciosowego kamienia zbudował,
dla umniejszenia niesławy Polsce, w której pod ówczas nie wiele było kościołów
murowanych. Założył nadto dwa klasztory: jeden w Strzelnie, dla mniszek zakonu
Premonstrateńskiego, który po dziś dzień tamże oglądamy. Pierwotnie, jak
wiadomo, zbudował go był we wsi Chalinie blisko Izdbicy (Gistbicza) w dyecezyi
Włocławskiej, kędy i kościół pod wezwaniem Maryi Magdaleny, dotąd się
utrzymujący, z dużego ciosowego kamienia wystawił; ale że okolica ta była płonną
i bezludną, przeniósł potem rzeczony klasztor z Chaliny do Strzelna, położonego
w tejże samej dyecezyi, w miejscu nierównie żyzniejszem i więcej zamieszkałem.
Drugi za dozwoleniem książęcia Polskiego Bolesława na przedmieściu Wrocławskiem,

486

pod wezwaniem Ś. Wincentego, także z ciosowego kamienia, dla mnichów zakonu
Premonstrateńskiego (który pod ów czas, jako nowo ustanowiony, wielkie miał
poważanie) wspaniale i znacznym zbudowany nakładem, hojnie uposażył. Kwitnie po
dziś dzień ród i potomstwo Pietra, mające za herb Łabędzia w polu czerwonem.
Rozkrzewione z niego liczne domy i rodziny samemi imionami i nazwiskami dowodzą,
że ich głową pierwotną był Piotr, i że pochodzą z Danii. Ale pod ów czas miał on
w herbie łabędzia ponad hełmem, a na tarczy białej znak podobny do dużej głoski
K z trzema poprzecznemi kresami od strony zewnętrznej, tym kształtem jak tu jest
wyrażony:


WOŁODAR KSIĄŻĘ PRZEMYSKI W NIEOBECNOŚCI KSIĄŻĘCIA BOLESŁAWA POLSKĘ PUSTOSZY.

Wołodar książę Przemyski, dowiedziawszy się, że Bolesław książę Polski popłynął
do Danii, niepomny na przymierze, które był z tymże Bolesławem zawarł i
zaprzysiągł, syna swojego Włodzimierza wysłał z wojskiem na złupienie i
splądrowanie Polski. Jakoż Włodzimierz najechawszy ją niespodzianie i bez
poprzedniego wypowiedzenia wojny, rozniósł po kraju grabieże i pożogi aż pod
miasto Biecz, a gdy nigdzie nie napotkał oporu, z wielką zdobyczą, zwłaszcza
licznemi stadami bydła, na Ruś powrócił.


ROK PAŃSKI 1125.

MIASTO KRAKÓW POŻAREM PŁONIE.

Smutne zdarzenie, zwyczajną szczęścia ludzkiego odmianą, przerwało pasmo
pomyślności, którą królestwo Polskie pod rządem Bolesława książęcia kwitnęło,
wśród domowej ciszy i ubezpieczonego zewnątrz i wewnątrz pokoju. Pożar bowiem
przypadkowo wszczęty w Krakowie, zniszczył miasto całe, wielu gmachami
drewnianemi wprawdzie lecz ozdobnemi zabudowane, a bogactwy i mnóstwem towarów,
które tu z okolicznych krain zwożono, zamożne i sławne, pochłonąwszy liczne
domy, kościoły i świątynie, i pogrążywszy je na czas długi w nikczemności i
ubóstwie. Niektórzy twierdzą, że ogień ten nie był przypadkowy, ale że Czesi
podbiegłszy zdradziecko zapalili miasto Kraków i zniszczyli je pożarem, mszcząc
się na Bolesławie książęciu Polskim, że nieprzyjaciela ich książęcia Sobiesława,

487

wygnanego z Czech i wszędy odepchnionego z pogardą, któremu nawet Hennryk cesarz
odmówił w swoich państwach przytułku, przyjął u siebie w gościnę.


SOBIESŁAW WRACA DO CZECH, I PO ŚMIERCI BRATA WŁADYSŁAWA USIADA NA STOLICY
KSIĘSTWA.

W czasie długiej choroby Władysława książęcia Czeskiego, brat jego rodzony
Sobiesław, który jak wyżej mówiliśmy, w Polsce u Bolesława książęcia na wygnaniu
przebywał, z pomocą i wojskiem tegoż Bolesława do Czech powrócił. Wtedy matki:
Swantawa, zmartwiona niezgodą synów, i pragnąca między nimi pokoju, zagodziła
roztropnością swoją trwające od lat wielu kłótnie i nienawiści; za jej więc
pośrednictwem nastąpiło szczera pojednanie braci, tem łatwiej, że Władysław
książę Czeski, czul się bliskim już zgonu. Który, gdy po ciężkiej chorobie dnia
dwunastego Kwietnia umarł, u w rodzie książąt Czeskich nie było nikogo wiekiem
starszego, Sobiesław, za zezwoleniem panów i ludu, prawem dziedzictwa wstąpił
dnia ośmnastego Kwietnia na państwo Czeskie, mimo przeszkód i zabiegów
czynionych z strony Ottona, starszego synowca Ottonowego, który wdzierał się
usilnie do rządów.


BOLESŁAW KSIĄŻĘ POLSKI WYMIERZA POMSTĘ NA WOŁODARZE KSIĄŻĘCIA PRZEMYSKIM,
ZNIOSŁSZY WOJSKA JEGO DO SZCZĘTU I SPLĄDROWAWSZY KRAJE RUSKIE.

Bolesław książę Polski, mszcząc się w sprawiedliwym gniewie za pogwałcenie
przymierza i spustoszenie swego kraju przez Wołodara i syna jego Włodzimierza,
wkroczył z całą potęgą swoją do księstwa Przemyskiego, i rozszerzył jak tylko
mógł najdalej łupiestwa i pożogi, niszcząc ogniem miasta, wsie i osady. Wyszedł
przeciw niemu książę Wołodar z swojem i innych książąt Ruskich wojskem, i
zastąpił mu w miejscu zwanem Wilichów, gdzie natychmiast stoczył bitwę; ale od
licznych wojsk Polskich zniesiony i jak plewa rozwiany, zostawiwszy na placu
mnóstwo Rusinów, pierzchnął i obóz wszystek wydał na łup zwycięzców. Polegli
wtedy z innemi dwaj znakomici i dzielni w boju rycerze, Nawrotnik i Zaszczytnik,
nie małą liczbę jeńców zagarniono w niewolą. Książę Wołodar, nie mogąc swoich
zatrzymać w ucieczce, sam nareszcie umknął i nie oparł się aż w Haliczu, kędy
zbierał nowe siły, chcąc powtórnie

488

zmierzyć się z Bołesławem książęciem Polskim, który po utrzymanem zwycięztwie
niszczył ogniem i mieczem wszystkie kraje Ruskie.
Zima w tym roku nadzwyczaj ostra była i ciężka. Wiele z przeziębienia upadło
bydła i wyginęło ludzi. Powymarzały i zasiewy, zkąd potem nastąpił głód w
krajach Polskich.


ROK PAŃSKI 1126.

BOLESŁAW KSIĄŻĘ POLSKI PRZYOZDABIA KOŚCIOŁ KRAKOWSKI WYBUDOWANIEM DWÓCH WIEŻ, I
PRZYDAJE MU DWUDZIESTU KANONIKÓW.

Bolesław książę Polski, poczuwając się do wdzięczności Bogu, z którego łaski tak
liczne otrzymał dobrodziejstwa, tyło znakomitych i sławnych odniósł zwycięztw,
pokonał i shołdowal tyło narodów, z chwałą i wywyższeniem swego królestwu; i
pragnąc wdzięczność tę według przewożenia ludzkiego jakimkolwiek wynurzyć
gorliwości swojej okazem; postanowił dźwignąć wspaniałej i nad inne kościoły
Polskie uświetnić kościół katedralny Krakowski, który z szczególniejszem
nabożeństwem umiłował. Naprzód więc mury tego kościoła, dotąd niskie i
nikczemne, podwyższył, i dwie wieże z posad samych wybudowane do niego
przyłączył. Obdarzył go potem kielichami, ornatami, krzyżami z złota i srebra
urobionemi, i wielu sprzętów bogactwem przyozdobił. Dla większej zaś powagi jego
i wspaniałości, kanoników i prebendarzów Krakowskich, których poczet był dotąd
nader szczupły i ubogi, za radą duchownych i zezwoleniem Radost biskupa
Krakowskiego, pomnożył do liczby dwudziestu, przydawszy im do dziesięcin
snopowych, ustąpionych przez rzeczonego biskupa Radosta, znaczne uposażenie w
wioskach i innych posiadłościach z szczodroty swej książęcej nadanych. Trwa
dotąd i wiecznie trwać będzie pamięć wdzięczna wspaniałości tego książęcia, i
dobrodziejstw kościołowi Krakowskiemu przez niego wyświadczonych. Moc również
udzielania tych kanonij i prebend, przez siebie i Radosta biskupa ustanowionych
i uposażonych, i zwierzchnie nad niemi prawo nadawstwa i opieki odkazał
wieczyście Radostowi i następcom jego biskupom Krakowskim.


WOŁODAR KSIĄŻĘ PRZEMYSKI I WŁODZIMIERZ KSIĄŻĘ KIJOWSKI SCHODZĄ ZE ŚWIATA.

Dnia dziewiętnastego Marca umarł Wołodar książę Przemyski, pochowany w Przemyślu
w kościele Ś. Jana, który sam był założył i nadał.

489

Pozostali dwaj synowie Włodzimierz i Rościsław uczynili między sobą podział w
ten sposób, że Włodzimierzowi Zwinigród, Rościsławowi zaś Przemyśl dostał się
spadkiem dziedzicznym. Książęta ci, połączywszy zebrano jakie takie wojska, acz
sami nie śmieli stanąć na czele, posiali je do Polski, aby kraj ten spustoszyć i
splądrować. Ale i wojsko nie więcej odważne, zaledwo dotknąwszy granic Polskich,
i spaliwszy kilka wiosek nad rzeką Wisłoką, powróciło z wyprawy. Dnia
dziesiątego Maja umarł Włodzimierz książę Kijowski i w kościele Ś. Zofii w
Kijowie obok ojca popiołów pochowany został. Syn jego starszy Mścisław nastąpił
po nim i usiadł na stolicy Kijowskiej; drugi zaś, brat tegoż księcia Jaropełk,
zatrzymał rząd zwierzchni nad Pereasławiem. Połowcy zaś dowiedziawszy się o
śmierci Włodzimierza, wtargnęli zbrojno do ziemi Ruskiej; ale od Jaropełka
książęcia Pereasławskiego, który nie czekając na posiłki braci bitwę z niemi
stoczył, pokonani i nagnani do wody, w znacznej liczbie potonęli.
Kalixt II papież, przesiedziawszy na stolicy lat pięć, miesięcy dziesięć i dni
sześć, umarł w Rzymie i w kościele Lateraneńskim pochowany został. Po nim,
zgodnemi głosy kardynałów wybrany Honoryusz II, rodem Bonończyk, przed
wyniesieniem na papiestwo zwany Lambertem, Ostyeński biskup kardynał.


HENRYK V CESARZ UMIERA. PO NIM OBEJMUJE RZĄDY PAŃSTWA LOTARYUSZ.

Po zejściu Kalixta papieża nastąpiła wkrótce śmierć cesarza Henryka, który gdy w
mieście Utrechcie (Trajectum) w Fryzyi w czasie Zielonych Świątek miał zjazd
wielki u dworu, nagle zachorowawszy, dnia dwudziestego szóstego Maja umarł,
żadnego nie zostawiając syna następcy. Ta jego bezpotomność uważaną była za
słuszną kary Boską, zesłaną nań za to, iż ojca swego Henryka cesarza, którego
według przykazania Bożego czcić był powinien, wtrącił do więzienia, i trzymał w
niem aż do śmierci. Na tym Henryku V cesarzu wygasł do szczętu ród Henryków z
domu Saskiego. O śmierci jego dowiedziawszy się papież Honoryusz, wyprawił do
Niemiec posłów, aby zgromadzonym w Moguncyi celem obrania nowego cesarza
elektorom zalecili zgodę i jednomyślność, radząc im wybrać do rządów pana
roztropnego, pobożnego i przychylnego kościołowi. Zgodnemi przeto głosy wyborców
wyniesiony został na tron Lotaryusz książę Saski, od Fryderyka arcybiskupa
Kolońskiego pobłogosławiony i namaszczony. Zwłoki cesarza Henryka V, sprowadzone
Artur Rogóż
Administrator
Posty: 4635
Rejestracja: 24 maja 2010, 04:01
Kontakt:

Re: Jana Długosza Kanonika Krakowskiego DZIEŁA WSZYSTKIE

Post autor: Artur Rogóż »

490

Kolonią nad Renem, w mieście Francuskiem Spirze, przy zwłokach ojca, dziada i
pradziada cesarzów, złożono i pochowano. Lotarynsz zaś, skoro tylko wstąpił na
państwo Rzymskie, zaraz pozostałych krewnych Henryka prześladować poezyi, i
wszystek ród jego poniżył, zkąd wielu srogich doznało cierpień na duszy i na
ciele.



PO HEYMONIE BISKUPIE WROCŁAWSKIM WSTĘPUJE NA STOLICĘ ROBERT.

Umarł także biskup Wrocławski Haimo, który rządził kościołem Wrocławskim lat
sześć. W jego miejsce nastąpił, za przychylnem zezwoleniem Bolesława książęcia
Polskiego, tajnemi głosy wybrany od kapituły Robert czyli Rupert (Ropertus),
kustosz Wrocławski, rodem Polak, z szlachetnego domu Korabitów. Zgodził się na
jego wybór Bolesław książę Polski panujący, a Jakób I arcybiskup Gnieźnieński
potwierdził go w Opatowie i w kościele Kaliskim poświęcił.


SOBIESŁAW KSIĄŻĘ CZESKI WYPĘDZA Z MORAW OTTONA, KTÓRY POTEM, MIMO UZYSKANĄ POMOC
OD CESARZA, W BITWIE STOCZONEJ GINIE.

Między książętami Czeskiemi Sobiesławem i Ottonem wzmagały się z każdym dniem
niechęci i zawiści o państwo Czeskie; nareszcie Sobiesław wtargnąwszy zbrojno do
Moraw, wyzuł Ottona z posiadanej przezeń dzielnicy w Morawach, i dał ją
Wratysławowi, synowi Oldrzycha. Otto uciekając przed Sobiesławem udał się do
Lotaryusza króla Rzymskiego z prośba, o pomoc, która, uzyskawszy, wrócił do
Czech, i wraz z tymże Lotaryuszem królem Rzymskim, towarzyszem wyprawy, stoczył
bitwę pod miasteczkiem Chlumek, gdzie nie tylko zwyciężony ale i zabity został.
Wielu Niemców w bitwie poległo bądź dostało się w niewolą. Sam Lotaryusz król
Rzymski, widząc rzeź okropną w swoim obozie, przymuszony by umknąć z pola. A tak
początki swego panowania skaził sromotną klęską i ucieczką.


ROK PAŃSKI 1127.

BOLESŁAWOWI RODZI SIĘ Z ADELAIDY SYN BOLESŁAW KĘDZIERZAWY.

Adelaida, żona Bolesława książęcia Polskiego, a siostra rodzona zmarłego
niedawno Henryku V cesarza, powiła małżonkowi swemu

491

drugiego syna, którego przyjście na świat ukoiło nieco żal sprawiony zgonem
brata jej cesarza Henryka. Z rozkazu Bolesława, syn ten nowonarodzony otrzymał
na chrzcie imię ojca i dziada swego, Bolesław. A że z dzieciństwa i od urodzenia
samego miał włos kędzierzawy, przeto ztąd i w dalszym czasie rzeczony był
Bolesławem Kędzierzawym.


PODNIESIENIE KOŚCI Ś. WOJCIECHA, DOTĄD SPOCZYWAJĄCYCH W UKRYCIU.

Spoczywały dotąd w kościele Gnieźnieńskim zwłoki Ś. Wojciecha Męczennika,
niegdyś biskupa Praskiego, a potem arcybiskupa Gnieźnieńskiego, w tajemnem
ukryciu, o którem mógł tylko wiedzieć arcybiskup taneczny z niektórymi prałatami
i kanonikami, troskliwie i w wielkiej tajemnicy przechowywano, z ostrożności,
aby ich Czesi lub inni jacy cudzoziemcy nie zabrali. Dopiero Jakób arcybiskup
Gnieźnieński z natchnieniu Bożego umyślił nie trzymać ich dłużej w ukryciu;
przeto naradziwszy się z prałatami swemi i kanonikami, podniósł z owej ochrony
naprzód głowę a potem wszystkie kości Ś. Męczennika, i jakby po raz pierwszy
znalezione, dla pociechy królestwa Polskiego i wszystkich Polaków, wyjawił,
ukazał, i ku czci powszechnej prawowiernych wystawił.


PO WAWRZYŃCA I BISKUPIE POZNAŃSKIM WSTĘPUJE NA STOLICĘ MARCIN I.

Umarł tegoż roku sędziwy i wiekiem strawiony Wawrzyniec biskup Poznański, który
rządził kościołem lat dwadzieścia jeden; pochowano go w kościele Poznańskim.
Następcą jego był Marcin dziekan Poznański, rodem Polak, niskiego rodu, od
kapituły zgodnemi głosy obrany, którego za zezwoleniem Bolesława książęcia
Polskiego i monarchy Jakób I arcybiskup Gnieźnieński w Łęczycy potwierdził i na
biskupa wyświęcił.


WŁODZIMIERZ I ROŚCISŁAW, BRACIA, SYNOWIE WOŁODARA KSIĄŻĘCIA PRZEMYSKIEGO, W
WZAJEMNYCH ZATARGACH I WOJNIE.

Skryte niechęci i zawiści, wszczęte między bracią rodzonymi Włodzimierzem i
Rościsławem, synami Wołodara niegdyś Przemyskiego książęcia, w tak srogie i
gorszące wybuchnęły prześladowania, że niszcząc wzajenmie swoje dzierżawy, jeden
na drugiego zgubę a nawet życie

492

zdradziecko godził. Aby więc snadniej swe zamysły przywieśdź do skutku, szukali
obadwaj pomocy u obcych, Włodzimierz u Węgrów, Rościsław zaś u Rusi. Ale gdy
Węgrzy z żądanym posiłkiem nie zaraz do Włodzimierza pospieszyli, a Rościsław
zyskał niebawem pomoc Rusinów, to jest Mścisława książęcia Kijowskiego,
Grzegorza i Iwana Wasilkowicza, przeto ruszył zbrojno przeciw Włodzimierzowi.
Chcieli pośredniczyć między bracią panowie i rycerstwo, i w celu pojednania ich
zjechali do Szczyrzyc (Sczirzec); ale dni kilka strawiwszy na płonnych układach,
nie zdołali przywrócili zgody. Znowu więc wzięto się do oręża. Rościsław książę
Przemyski, zaufany w potędze swoich sprzymierzeńców, zamek brata swego Zwinigród
oblężeniem opasał i zdobywać począł, tusząc iż go z łatwością opanuje. Lecz gdy
zamek rzeczony miał osadzoną przez Włodzimierza trzechtysięczną załogę, która go
mężnie broniła, Rościslaw, straciwszy znaczna; liczbę swoich, odstąpić musiał
oblężenia. A lubo później z większem jeszcze usiłowaniem ponowił swoje zamachy,
gdy jednakże nadzieja powtórnie go zawiodła, albowiem oblężeńcy częstemi
Włodzimierza wycieczkami z twierdzy wielkie w wojsku jego zrządzili klęski,
porzucił stanowczo oblężenie.


ROK PAŃSKI 1128.

CESARZ LOTARYUSZ WDZIERAJĄCEGO SIĘ DO BERŁA KONRADA GROMI ORĘŻEM.

Wybór na dostojność cesarska, Lotaryusza, książęcia Saskiego, poprzednio za
staraniem i wpływem papieża Honoryusza II zgodnie dokonany, niezadługo potem
niektórzy z elektorów chcąc unieważnić, ogłosili królem Rzymskim Konrada
książęcia Szwabskiego, siostrzeńca cesarza Henryka V, i spokojne Niemcy
zakłócili wojną domową; znaleźli się bowiem między książętami i baronami
Niemieckiemi stronnicy jego, którzy to rozdwojenie popierali. Alić Lotaryusz
król, oburzony krzywdą i obelgą sobie tak niesłusznie wyrządzoną, ściągnąwszy z
wszystkich berłu swemu podległych krajów wojska i wzmocniwszy je posiłkami
książąt sprzymierzonych, przeciw spółzawodnikowi swemu Konradowi zbrojno
wyruszył w pole. Nie uchylał się i Konrad od walki, który wiedząc o wojennych
przygotowaniach Lotaryusza, pozbierał znaczne siły z przychylnych sobie książąt
i stronników i stanął do rozprawy. Stoczono z wielką zaciętością bitwę, w której
wiele rycerzy i znakomitych wojowników z obojej strony poległo; ale w końcu
przemógł Lotaryusz, Konrada zmusił do ucieczki, i znaczną liczbę jego żołnierzy
zabrawszy do niewoli, świetne nad swym

493

przeciwnikiem odniósł zwycięztwo, do którego mu sam Bóg obrońca słusznej sprawy
dopomógł. Tą klęską ponękany Konrad już się więcej praw swoich nie domagał, ale
za sprawą zobopólnych rozjemców pogodził się z Lotaryuszem. Pośrednikiem głównym
do tej zgody miał być, jak piszą niektórzy, Ś. Bernard opat w Clairvaux.


SOBIESŁAW KSIĄŻĘ CZESKI BRATANKÓW SWOICH SRODZE PRZEŚLADUJE.

Sobiesław książę Czeski, po osiągnieniu władzy książęcej i otrzymaniu zwycięztwa
nad Lotaryuszem królem Rzymskim, stawszy się dumnym i srogim samowładcą, począł
prześladować synowców swoich; a naprzód Konrada, syna Leutolda a brata
Oldrzycha, skazawszy na więzy, osadził w zamku Wyszegradzkim; potem na
Sobiesława i Brzetysława, braci rodzonych, a synów Konrada, starszego niegdyś
brata Wratysława I, książęcia Czeskiego, chociaż ani czynem, ani słówkiem
najmniejszem przeciw niemu nie zawinili, dla samego tylko podejrzenia srogość
swoję wywarł, kazał albowiem obudwóch uwięzić i osadzić w zamku Donin.


BOLESŁAW SYNOWI SWEMU ZAŚLUBIA CÓRKĘ KRÓLA DUŃSKIEGO.

Bolesław książę Polski pod te czasy przybyłe do niego poselstwo z Dannii
przyjmował uroczyście w Wielinie (Wyelyn), kędy Periesława za występne knowania
i rozboje spalić kazał na stosie, a córkę króla Duńskiego, sprowadzoną do Polski
z bogatem wianem przez znakomitych panów Danii, synowi swemu dał za żonę, i gody
weselne z wielkim wyprawiwszy przepychem, posłów owych, którzy narzeczoną
przywiedli, hojnemi obdarzonych upominkami do Danii odesłał.
Włodzimierz książę Zwinigrodzki, oburzony na Rościsława książęcia Przemyskiego,
że napastniczym orężem często go zaczepiał i po nieprzyjacielsku nań napadał,
udał się z żoną i rodziną swoją do Węgier, aby przeciw temuż bratu Rościsławowi
wszelakim sposobem i przemysłem starać się u Węgrów wyjednać posiłki.


PO BALDWINIE BISKUPIE KRUSZWICKIM WSTĘPUJE NA STOLICĘ SWIDGER.

Po śmierci Baldwina biskupa Kruszwickiego objął stolice Kruszwicką Swidger I,
rodem Niemiec, mąż łagodnego umysłu, ludzki i uprzejmy, naznaczony od papieża
Honoryusza II.

494

ROK PAŃSKI 1129.

BOLESŁAW ODPRAWUJĄC POKUTĘ ZA POPEŁNIONE PRZEZ SIEBIE NIEKTÓRE ZDROŻNOŚCI,
NAWIEDZA Z WIELKĄ POBOŻNOŚCIĄ CIAŁO Ś. IDZIEGO WE FRANCYI.

Aczkolwiek Bolesław książę Polski zbrodnię zabójstwa popełnionego na bracie
pobocznym Zbigniewie, i pozbawienia wzroku Skarbimira wojewody Krakowskiego,
wedle rady i nakazu spowiednika swego zgładził już duchowną pokutą, a biskupi,
opaci, zakonnicy i kapłani we wszystkich prawie kościołach królestwu odprawili
zaspokojne ofiary i modły, na uproszenie mu odpuszczenia grzechów; wszelako
książę, pragnąc przebłagać Boga surowszem zadosyćuczynieniem, przedsięwziął
odbyć pobożną pielgrzymkę do grobu Ś. Idziego we Francyi. Pomny bowiem, że
niegdyś przez zasługi tego Świętego przyszedł na świat z niepłodnej matki,
tuszył również za jego przyczyną, w której największą pokładał ufność, zyskać
odpuszczenie grzechów. Aby zaś skrucha jego i dobrowolnie podjęta pielgrzymka
tem milszą Bogu i skuteczniejszą była, przez cały post czterdziestodniowy
zachował ścisłą wstrzemięźliwość, jak najmniej używając pokarmu, susząc o
chlebie i wodzie, a ciało pokrywając ostrą włosiennicą. W takiej odzieży nocy
bezsenne na modlitwach trawił, zmorzony snem legał w popiele, rozdawał szczodre
jałmużny, karmił ubogich, pielgrzymom i nędzarzom nogi umywał, tak twardą ducha
i ciało trapiąc pokutą, że wielu wprawiał w podziwienie. Potem przybrawszy się w
odzież pospolitą, aby od nikogo nie był poznany, i wziąwszy z sobą kilku
kapłanów i kleryków, tudzież świeckich, znanych z pobożności mężów, za
towarzyszów podróży, o której wiedzieli niektórzy tylko z panów, zaraz po
Świętach Wielkanocnych ruszył do Francyi, do patrona i opiekuna swego Św.
Idziego. Nie zwolnił bynajmniej i w podróży tej ostrości pokuty, lecz ciągle
jednaką a nawet coraz ściślejszą starał się zachować wstrzemięźliwość. Każdego
dnia wychodząc boso z gospody, odmawiał pobożnie pacierze kapłańskie i godzinki
o N. Maryi Pannie, potem psalmy pokutne, często i modlitwy za dusze zmarłych; i
póty nie wdziewał obówia, póki tego wszystkiego nabożeństwa nie odprawił. Wylany
na pobożne uczynki, otwartą zawsze miał rękę dla ubóstwa; żadnego kościoła
katedralnego, opackiego, zakonnego, ani kollegiackiego nie pominął, żeby mu nie
złożył jakiej znakomitej w złocie lub srebrze ofiary; żadnego szpitala ani
żebraka nie zostawił bez pociechy i szczodrej jałmużny. Gdy się zbliżał do
klasztoru Św. Idziego, opat miejscowy, już wcześnie o jego przybyciu
zawiadomiony, wyszedł przeciw niemu z processyą i przyjął go z oznakami czci
należnej, których książę radby był wcale uniknął. Wprowadzony potem do klasztoru
albo

495

raczej do kościoła przed grób Ś. Idziego, padł na twarz łzami zalany, składając
pobożnie patronowi swemu dzięki, że przez jego święte zasługi na świat
przyszedł, za jego przyczyną wsławił się tylu zwycięztwami w bojach, i żyw tak
długo, doczekał tej pociechy, iż mógł nawiedzić błogosławione jego popioły.
Piętnaście dni zabawił w rzeczonym klasztorze, spędzając wszystek ten czas na
nabożeństwie i ostrem umartwieniu ciała, którem mnichów samych przewyższył,
podejmowany przez opata klasztoru i braci zakonnych z wielką miłością i
gościnnością. Poczem, złożywszy ku czci Ś. Idziego klasztorowi i kościołowi jego
znakomite ofiary, wracał tym samym obyczajem jak wprzódy, zajmując się po drodze
nabożeństwem i rozdawaniem hojnem jałmużny; aż wreszcie zawitał szczęśliwie do
Polski, kędy z wielką radością przyjmowali go duchowni i świeccy, ciesząc się,
że książę wypełniwszy swoje pobożne śluby, z tak dalekiej pielgrzymki zdrowo
powrócił.
Tego czasu zszedł ze świata Mścisław książę Kijowski, po którym objął rządy
Kijowskiego księstwa Jaropełk książe Pereasławski; sami Kijowianie wyprawili po
niego posłów, i przyjęli go z wielką czcią i radością. Władysławowi,
pierworodnemu synowi Bolesława książęcia Polskiego, narodził się z małżonki jego
księżny Krystyny syn, któremu dano imię Władysław, a z przyczyny że był
nadzwyczaj wysmukłych goleni, nazywano go także Laskonogim.


PO SZYMONIE BISKUPIE PŁOCKIM WSTĘPUJE NA STOLICĘ ALEXANDER.

Dniu siódmego Maja umarł Szymon biskup Płocki z długiego cierpienia na wątrobę;
pochowano go w kościele Płockim, którym rządził lat dwadzieścia i jeden.
Nastąpił po nim mąż równie zacny Alexander, pochodzeniem Polak, rodu
szlacheckiego, herbu Dołęga, obrany prawnie przez głosowanie, za wpływem i
zezwoleniem Bolesława książęcia i monarchy Polskiego, od Jakóba arcybiskupa
Gnieźnieńskiego potwierdzony i wyświęcony na biskupstwo Płockie. Wspomina o nim
kronika Wincentego z wielkiemi pochwałami; mówiąc: "Mazowsze celuje radą,
wyborem rycerstwa i majestatu powagą. Między przedniejszymi zaś mężami tej
ziemi, największego podziwu godnym sądzę Alexandra biskupa Płockiego, który tak
rozlicznym i ważnym sprawom skutecznie mógł podołać: i jagnię razem i lew, i
wilk i pasterz, i biskup i rycerz zbrojny, i kapłan takiej pobożności, że nawet
wśród ustawicznych trudów i niewczasów obozowych nie zaniedbywał obowiązków
swego powołania. Wielki był wprawdzie w wojnach Alexander król Macedoński, ale
większy w służbie Bożej Alexander Płocki biskup. Bo iż zamilczę zbudowano przez
niego aż do zazdro-

496

ści innych kościoły, możnaż odmówić temu pobożności, kto tak znakomity kościół
P. Maryi z samych posad zbudował, i nie tylko wewnątrz zbogacił go i uposażył
rozmaitemi sprzętami i ozdobami, ale nawet zewnętrznie ubezpieczył i obronną
strażą zewsząd obwarował ?"


ROK PAŃSKI 1130.

BOLESŁAW KSIĄŻĘ POLSKI PO POWROCIE Z FRANCYI NAWIEDZA GRÓB Ś. STEFANA W
BIAŁOGRODZIE, A POTEM CIAŁO Ś. WOJCIECHA W GNIEŹNIE, NA KTÓREGO UCZCZENIE SKŁADA
WIELKIE OFIARY.


Dopełniwszy książę Bolesław ślubów pielgrzymki do grobu Ś. Idziego we Francyi,
przedsięwziął zaraz drugą wędrówkę, aby podejmując trudy po trudach, za grzechy
swoje tem ostrzej odpokutował. Ruszył więc pieszo do miasta Białogrodu
stołecznego w Węgrzech w dyecezyi Wesprymskiej, gdzie zwłoki Ś. Stefana
spoczywają. Towarzyszył mu liczny orszak duchowieństwa i rycerzy Polskich;
żywność zaś i rzeczy książęce wieziono na wozach i kibitkach; już bowiem nie w
skromnem utajeniu jak pierwej, ale jawnie odbywał tę podróż. Stefan król
Węgierski, dla uczczenia teścia swego i gościa tak znakomitego, wysłał naprzeciw
niemu znaczny poczet rycerstwa, sług i dworzan, aby mu w drodze obmyślali
gospody, i dostarczali wszystkiego tak książęciu jak i jego drużynie; sam zaś z
Bolesławem spotkawszy się w Budzie, przyjął go z wielką uczciwością jako teścia
swojego i odprowadził aż do Białogrodu, gdzie złożył książęciu godne siebie i
teścia upominki, wszystkich towarzyszów podróży jego hojnie udarował, i nowych
naznaczył sprawników, którzyby go w powrocie z podobnąż podejmowali usługą i
wygodą. Bolesław zaś książę Polski, po odwiedzeniu i uczczeniu zwłok Ś. Stefana,
udarowawszy szczodrze i z książęcą wspaniałością kościół Białogrodzki, jako też
inne kościoły katedralne, kollegiackie i zakonne, które spotykał po drodze,
wracał do Polski, a biskupi i panowie Węgierscy, przez których majątki droga mu
przypadała, zapraszali go do siebie w gościnę. Nie mógł książę bez uchybienia
przyzwoitości uprzejmym odmawiać prośbom, wstępował zatem do ich domów, i
odbierając wszędy najwystawniejszej czci okazy, w których oni biskupi i panowie
na wyścigi się przesadzali, a które Bolesław nie rad przyjmował w pielgrzymce
przedsięwziętej dla pokuty i umartwienia ciała. Wróciwszy do Krakowa, jakkolwiek
znużony i ledwo oddychający, wybrał się zaraz do Gniezna, aby nawiedzić także i
uczcić grób Ś. Wojciecha, chwalebnego biskupa i Męczennika, patrona swego
królestwa: dokąd zbliżywszy się, szedł boso, w kornem milcze-

497

niu, z nabożeństwem i płaczem rzewnym. A skoro przybył na miejsce, przez dni
kilkanaście u grobu Błogosławionego Wojciecha padając na twarz i gorącym oddając
się modlitwom, błagał ze łzami odpuszczenia grzechów. Dał potem ośmdziesiąt
grzywien czystego złota, tudzież mnóstwo drogich i rzadkiej wielkości kamieni na
ulanie i ozdobienie trumny mającej mieścić zwłoki święte. Biskupom, także
kanonikom, kapłanom, niemniej drużynie rycerstwa i panom, którzy go wtenczas
otaczali, porozdawał kosztowne szaty; wszystkich nakoniec księży kościoła
Gnieźnieńskiego, nie zapominając nawet o sługach kościelnych, hojnie
obdarzywszy, odjechał.


SOBIESŁAW KSIĄŻĘ CZESKI PRZYJACIOŁ SWOICH I DWORZAN SRODZE PRZEŚLADUJE.

Sobiesław, książe Czeski, wielu pod te czasy panów Czeskich, zwłaszcza z rodu
Ursowiczów, niektórych także z przyjacioł i ulubionych dworzan swoich,
oskarżonych, jakoby na życie jego knowali spiski, a to z poduszczenia synowca
jego Brzetysława, syna Konrada, którego był uwięził i pod strażą; trzymał, już-
to śmiercią, pokarał, już na rozmaite poskazywał kaźnie; samego zaś Brzetysława
książęcia, synowca swego, nielitościwie wzroku pozbawił. Tak daleko zaś doszły
jego podejrzenia, że nawet Menarda biskupa Praskiego i niektórych kapłanów
dosięgły.


ROK PAŃSKI 1131.

BOLESŁAWOWI KSIĄŻĘCIA POLSKIEMU UMIERA SYN KAZIMIERZ, A RODZI SIĘ MIECZYSŁAW.

Pierworodny syn Bolesława książęcia Polskiego, Kazimierz, z Niemki urodzony, z
dawna słabowity, zapadł w chorobę stopniami wzmagającą się i umarł, zkąd
Bolesław ojciec wielki uczuł żal i zmartwienie. Ale pocieszyli się nieco w swoim
smutku rodzice, gdy rzeczona księżna, córka króla Rzymskiego, powiła w tymże
samym roku drugiego syna, któremu z woli ojca dano na chrzcie imię Mieczysław.
Książę ten z wzrastającym wiekiem taką okazywał roztropność, że wielu podziwiało
w młodzieńcu szczególniejszy statek, dojrzałość zdań i powagę, zkąd dla starego
niby rozumu Starym go nazwano.

498

PO STEFANIE KRÓLA WĘGIERSKIM OBEJMUJE RZĄDY BELA ŚLEPY.

Stefan król Węgierski, syn Kolomana, a zięć Bolesława książęcia Polskiego, po
latach ośmnastu i pięciu miesiącach panowania umarł i w Waradynie pochowany
został. W jego miejsce Węgrzyni, pominąwszy synów tegoż Stefana, sprawiedliwą
karą niebios, za zbrodnię dziada ich Kolomana, na dziecinie małej popełnioną,
Belę ślepego, syna Alma, którego rzeczony król Koloman z obawy, iżby kiedyś z
krzywdą jego synów i wnuków nie odziedziczył po nim królestwa, w niemowlęctwie
porwanego z łona matki oślepić kazał, obrali królem i sprowadziwszy do
Białogrodu stołecznego, dnia dwudziestego siódmego Kwietnia ukoronowali. Ten
później za namową żony swojej Heleny, córki cesarza Konstantynopolitańskiego, z
którą miał czterech synów, Gejzę, Władysława, Stefana i Alma, skazał na śmierć
sześciudziesiąt ośmiu panów i szlachty, za to, iż doradzić mieli Kolomanowi i
zezwolić, ażeby go wzroku pozbawił; rodziny zaś ich wywołał z kraju, a zabrane
po nich majątki kościołom katedralnym rozdarował.
Honoryusz papież, przesiedziawszy na stolicy lat pięć, miesięcy dwa i dni trzy,
umarł, i w kościele Ś. Jana na Lateranie, inaczej zwanym bazyliką Konstantyna W.
(Constantiana), ze czcią pochowany został. Po jego śmierci wielkie w kościele
Bożym było zamieszanie z przyczyny niezgodnej kardynałów elekcyi. Większa bowiem
część i starszyzna obrała papieżem Innocentego II, syna Jana, rodem Rzymianina;
mniejsza zaś Piotra, syna Leona, który się zwać kazał Anakletem. Ale że Piotr
syn Leona przeważniejszy był siłą, gdy i Rzymianie w większej liczbie i Roger
książę Sycylii stronę jego popierali, przeto Innocenty chroniąc się
prześladowania Piotra zamknął się z swemi kardynałami w domach rodziny
Frangipanich w Koliseum. Widząc wreszcie wzrastającą przewagę wdziercy, który z
kościoła Ś. Piotra uniósł krzyż szczerozłoty, dwanaście koron i wszystek skarb
zabrał, inne także kościoły poobdzierał, i obawiając się, aby przezeń nie został
uwięziony, wsiadł na okręt i wraz z kardynałami na dwóch statkach popłynął do
Francyi, gdzie na zwołanym zjeździe duchownym w Clairmont i Reims Piotra syna
Leona potępił; wnet i Lotaryusz król Rzymski oświadczył się gotowym do
udzielenia mu żądanej pomocy, o której papieża Innocentego przez uroczyste
poselstwo, to jest Konrada Wiwameńskiego i Ekiberta Minsterskiego biskupów
upewnił.

499

ROK PAŃSKI 1132.

BOLESŁAW KSIĄŻĘ POLSKI, PRAGNĄC SYNOM STEFANA KRÓLA WĘGIERSKIEGO PRZYWRÓCIĆ ICH
OJCZYSTE DZIEDZINY, WYPRAWIA SIĘ ZBROJNO DO WĘGIER; LECZ PO OTRZYMANEM
ZWYCIĘZTWIE, GDY JUŻ ZMIERZA DO STOLICY BUDY, DOWIEDZIAWSZY SIĘ, ŻE SOBIESŁAW
KSIĄŻĘ CZESKI WPADŁ DO POLSKI I ZIEMIE JEJ PUSTOSZY, WRACA ŚPIESZNIE NA OBRONĘ
KRAJU.

Po koronacyi ślepego Beli, synowie Stefana króla Węgierskiego wyłączeni od
tronu, obawiając się, aby ich los ostateczny nie spotkał, z matką swoją Judytą,
córką Bolesława książęcia Polskiego, i niektóremi z przychylniejszych im
Węgrzynów, udali się do dziada swego Bolesława książęcia Polskiego, ratując
życie przynajmniej od zagłady. Bolesław wzruszony nad sieroctwem wygnańców,
postanowiwszy wziąć ich w opiekę i przywrócić na królestwo ojcowskie, gotował
się z wyprawą na Węgry, a to tem snadniej, że z stron sąsiedzkich żadnej pod ów
czas nie mógł przewidywać napaści: ale na tej rachubie wielce się zawiódł. Bela
bowiem król Węgierski, lękając się potęgi Bolesława książęcia Polskiego, wszedł
przeciw niemu w przymierze z Sobiesławem Czeskim książęciem: do którego-to
przymierza tem łatwiej dali się wciągnąć Czesi z Sobiesławem, że z dawna pałali
żądzą podniesienia oręża przeciw Polsce. Bolesław książę Polski nie wiedząc, co
nań chytrze knowano, z znacznemi siły wtargnął do Węgier, i począł kraj grabieżą
i pożogami pustoszyć. Dla zabieżenia tej niszczącej klęsce, wysłał przeciw niemu
król Bela wojska Węgierskie, które wsparte obecnością i posiłkami Alberta
margrabi Austryi, spotkały go na Spiżu (Sczepusz), gdzie zaraz żwawą stoczono
walkę, i Bolesław książę Polski odniósł zwycięztwo, acz drogo krwią opłacono. Za
wzajemnem bowiem spotkaniem poczęły się mieszać Węgierskie i Niemieckie pułki; a
skoro pierwsze przełamano szyki, pierzchnęła wnet i reszta, której nawet
Bolesław ścigać nie kazał. Ciągnął zatem zwycięzca pod Budę, i już niemal w
połowie był drogi, gdy mu doniesiono, że Sobiesław książę Czeski, niepomny na
doznaną gościnność i na związki powinowactwa, którem z Bolesławem książęciem był
połączony, a wierny przymierzu zawartemu z królem Węgierskim, wkroczył do
Polski, i okolicę Wrocławską ogniem i mieczem pustoszył. O tak niespodziewanym
wypadku dowiedziawszy się w Węgrzech Bolesław, długo namyślał się i wahał, dokąd
miał kroki swoje zwrócić. Ale przemogły bliższe i ważniejsze względy, gdy i
Polacy sami wołali, że radniej było swoje niźli cudze proso oganiać. Ustąpił
zatem Bolesław z Węgier, nie

500

bez żalu wielkiego i strapienia synów króla Stefana, którzy już wtedy z swym
dziadem w jednym walczyli obozie. Opuściwszy Węgry, przymuszony był przeciw
książęciu Sobiesławowi najkrótszą spieszyć drogą. Ale obciążone taborami wojsko,
w długim pochodzie przez tak wielką ziemi przestrzeń, dosyć zostawiło czasu
Sobiesławowi książęciu Czeskiemu do nasycenia się grabieżą i powrócenia z łupami
do swego kraju.
Jaropełk książę Kijowski z książętami Ruskimi Izasławem i Andrzejem,
oblegającymi zamek Kijów, przez wzajemne układy i wysadzonych z obojej strony
posłów zawarł pokój, mocą którego Andrzejowi Poreasław, Izasławowi
Światosławicowi oddał w posiadanie Włodzimierz.
Księżna Polska, żona Bolesława, powiła i w tym roku syna, który na cześć i
pamiątkę dziada Henryka, i wuja rodzonego także Henryka cesarza Rzymskiego,
nazwany został Henrykiem I; a wprowadzono w ów czas to imię po raz pierwszy do
rodziny królów i książąt Polskich dlatego, aby domu cesarzów Rzymskich Henryków
pamięć do szczętu nie wygasła.

ROK PAŃSKI 1133.

BOLESŁAW WKRACZA POWTÓRNIE Z WOJSKIEM DO WĘGIER, A SOBIESŁAW TYMCZASEM NA
SZLĄZKU I W POLSCE DO TRZECHSET WSI NISZCZY POŻOGĄ: ZA CO MSZCZĄC SIĘ BOLESŁAW,
WPADA DO MORAW, I SZEROKO ROZPOSTARŁSZY GRABIEŻE, WRACA OBCIĄŻONY ŁUPAMI DO
POLSKI.

Książę Polski Bolesław, w słusznem na Czechów oburzeniu sposobił groźną przeciw
nim wyprawę; atoli synowie króla Węgierskiego Stefana, i niektórzy z panów
Węgierskich i szlachty, którzy opuściwszy króla Belę przylgnęli byli do synów
króla Stefana, potrafili skłonić usilnemi prośbami Bolesława, aby z wojskiem
przeznaczonem na wyprawę Czeską do Węgier raczej pospieszył. Zostawiwszy zatem w
ziemi Wrocławskiej dostateczne siły do odparcia Czechów, gdyby powtórnie
najechać ją usiłowali, ruszył Bolesław zbrojno do Węgier. Za jego przybyciem
wielo rycerstwa Węgierskiego, opuszczając Belę, przechodziło na stronę synów
króla Stefana; a gdy siły ich w ton sposób wzrastały, Bela zamknął się w zamku
Wyszegradzkim, sposobiąc się do wytrzymania długiego oblężenia. Sobiesław
tymczasem, zebrawszy z Czech i Moraw wszystkie siły zbrojne, wkracza do Polski,
nie wstrzymany bynajmniej od załogi Wrocławskiej rycerstwa, która widząc, iż
przewadze tak znacznej sprostać nie zdoła, cofnęło się do zamku. Ów książę
Czeski Sobiesław,

501

którego wtedy wygnańca i tułacza, chroniącego się przed gniewem brata Władysława
książęcia Czeskiego, przyjął Bolesław książę Polski i w nieszczęściu ratował,
godniej jeszcze wywdzięczając się swemu dobroczyńcy, jął palić wszędy klasztory
i kościoły, i więcej jak trzysta wsi wraz z świątyniami na Szląsku i w okolicy
Wrocławskiej z dymem puściwszy, zagarnąwszy stada bydła i siła innej zdobyczy,
do Czech powrócił. O tak srogiem ziemi swojej spustoszeniu gdy się Bolesław
książę Polski dowiedział, porzuca znowu wyprawę Węgierską, ciągnie z wojskiem do
Moraw, i znaczną część kraju ogniem i mieczem niemiłosiernie pustoszy; poczem
tłumy niewolników i stada bydła zabranego w zdobyczy z sobą uprowadza. Po
odejściu zawczesnem Bolesława z Węgier, upadła niemal zupełnie sprawa synów
króla Stefana, a ślepy król Bela, wspierany opatrzną Boga łaską, umocnił się na
swoim tronie. Nie mógł już bowiem Bolesław książę Polski udzielić im rychłej
pomocy, sam ustawicznemi zatrudniony wojnami, gdy nie tylko obawiać się musiał
Sobiesława książęcia Czeskiego, ale nadto króla Rzymskiego Lotaryusza, który od
Beli zjednany przez posłów, mających na swojem czele Piotra proboszcza
Belgradzkiego, i wielkiemi podarkami ujęty, przyrzekł mu pomoc zbrojną przeciw
Bolesławowi książęciu Polskiemu i wnukom jego, synom króla Stefana.


ZAŁOŻENIE KLASZTORU ZAKONU PREMONSTRATEŃSKIEGO W STRZELNIE.

Piotr Duńczyk (Dacus) z Skrzynna zakłada klasztor i stawia z ciosowego kamienia
kościoł dla mnichów zakonu Premonstratońskiego we wsi swojej Strzelnie, w
dyecezyi Kruszwickiej, nadając temuż klasztorowi rzeczoną wieś Strzelno wraz z

wielu innemi posagiem, a to w uroczystość poświęcenia kościoła, dnia piętnastego
Marca. Dopełnił tego obrzędu, w obecności Bernarda biskupa Lubuskiego i
wspomnionego Piotra żupana (comitis), Swidger biskup Kruszwicki, który poświęcił
kościół rzeczonego klasztoru na cześć Krzyża Św. i N. Maryi Panny.


ROK PAŃSKI 1134.

BOLESŁAW SPLĄDROWAWSZY WIĘKSZĄ CZĘŚĆ KRAJU CZESKIEGO, GDY NIGDZIE CZECHÓW NIE
MÓGŁ WYWABIĆ DO BITWY, WRACA DO POLSKI; A SOBIESŁAW DĄŻY SPIESZNIE ZA NIM, I NA
GRANICACH POLSKICH SZERZY GRABIEŻE.

Podwójnego najazdu na królestwo Polskie nie mógł Bolesław książę Polski
przebaczyć Sobiesławowi książęciu Czeskiemu, który za tyle

502

odebranych dobrodziejstw tak niewdzięcznym mu się okazał. Ściągnąwszy zatem
zbrojne siły ze wszystkich krajów swoich, i wzmocniwszy je nadto licznemi
posiłkami Rusi, wtargnął z wielką potęgą do Czech, i rozszerzył w kraju
spustoszenie, paląc i niszcząc wszystko orężem aż po rzekę Elbę. A lubo
Sobiesław książę Czeski kusił się po wiele kroć stoczyć bój z Bolesławem, i
wstrzymać te niszczące grabieże i pożogi, ale bacząc że zaszczupłe miał siły,
aby niemi mógł sprostać przeważniejszej Polaków liczbie, nie śmiał stawić mu
czoła i narażać się na niechybną klęskę; z zasadzek więc tylko i w sposobnej
porze urywał mu wojska, czatując zwłaszcza na czeladź wychodzącą z końmi na
paszę, albo żołnierzy snujących się o podał od obozu. Bolesław zaś książę
Polski, znając z doświadczenia przebiegi Czechów, wiedząc, że nieprzyjaciel
dopadkami tylko podsuwał się, aby mu szkodzić, postępował z wielką ostrożnością,
i trzymał w skupieniu swoje wojsko, a w pochodzie palił wsie, miasta i
drobniejsze osady, szerząc jak tylko mógł najdalej pożogi i spustoszenia.
Zniszczywszy w ten sposób i splądrowawszy Bolesław większą część kraju, gdy ani
ogniem ani grabieżą nie mógł wywabić Czechów do walki, z łupami i gromadą
brańców wrócił szczęśliwie do Polski. Dopiero gdy po skończonej wyprawie wojsko
Polskie rozeszło się do domów i w różne strony rozpierzchło, Sobiesław książę
Czeski, mszcząc się zniewagi i spustoszenia swego kraju, z zebranem w jak
największej liczbie z Czech i Moraw wojskiem wtargnął nagle do Polski, i
niektóre włości i okolice przyleglejsze granicy Czeskiej, ponad rzeką Odrą,
najezdniczym raczej niźli wojennym obyczajem (obawiał się bowiem powrotu
Bolesława) złupił i spustoszył. Nie mógł już Bolesław zapobiedz tej klęsce, bo i
wojsko rozpuszczone już było zwinęło obozy, i pora zimowa nastawała.


JAROPEŁK KSIĄŻĘ KIJOWSKI ZAMIERZA ZBROJNY ROKOSZ, ALE PIOTR WŁOSZCZOWICZ CHWYTA
GO ZDRADZIECKO I PROWADZI DO BOLESŁAWA: W TEN SPOSÓB ZAPOBIEŻONO BUNTOWI.

Tymczasem książęta Ruscy, za podmową Jaropełka Włodzimirzowicza książęcia
Kijowskiego, w tajemnych zjazdach i rokowaniach naradzali się często między
sobą, w jakiby sposób zrzucić mogli jarzmo, w którem ich dotąd Bolesław i Polacy
niewolniczo trzymali. Główny działacz i przywódzca w sprawie odzyskania swobody,
książę Jaropełk Włodzimierzowicz, temi słowy do nich przemawiał: "Uciążliwe
jarzmo, które dotychczas dźwigaliśmy, i które wiecznie w synach i wnukach
naszych dźwigać będziemy, jeżeli teraz w jakikolwiek sposób sobie nie zaradzim,
wielką nas i wszystek naród Ruski okrywa hańbą. Wolni niegdyś i swobodni
staliśmy

503

się służebnikami, gdy i daniny Polakom płacić, i wojny w zaściennych krajach z
Węgrami i Czechami, z narażeniem życia własnego, o podał od domów i ojczyzny
prowadzić przymuszeni jesteśmy, pod znakami i wodzą obcego książęcia, narodu
innych obyczajów i wiary, nie bez ciężkiej dla nas ohydy i sromoty. A lubo
dawniejszym czasem trudno się było odjąć tej niesławie, z obawy, iżby Bolesław i
Polacy sroższą nie ucisnęli nas niedolą, teraz wszelako, gdy ciemięzcy nasi
Czeską i Węgierską zaprzątnieni wojną, z przodu i z tylu groźnych mają
nieprzyjacioł, nadarza się nam z dawna upragniona a nader łatwa sposobność
otrząśnienia z karków tego jarzma i wydobycia siebie i ojczyzny na wolność,
jeżeli tylko korzystać z pory, a na ród nasz i swobody dawne po rycersku pomnieć
zechcemy. Bo zaprawdę ani przypuszczać można, aby Bolesław książę Polski trzem
wojnom na raz podołał, gdy z Czeską i Węgierską nasza się wojna połączy, a
Bolesław z trwogą ujrzy, że Rusini, przy których pomocy Czechom i Węgrom
dotychczas strasznym bywał, przeciwko niemu powstali, i z sprzymierzeńców stali
się jego nieprzyjaciołmi. Powstańcie więc, i łączcie się pod mojemi znakami do
odzyskania sobie, dzieciom i potomkom, i Ojczyznie waszej wolności straconej;
nie dopuszczajcie, abyśmy zrodzeni do swobód i swobodni niegdyś, postarzeli się
w więzach i niewoli, i tę sromotę potomkom naszym odkazali. " Ta mowa gdy
wszystkim panom przypadła do serca, uchwalają zgodnie, aby w sposobnej chwili
podnieść rokosz, a tymczasem przysięgają sobie na zachowanie tajemnicy. Nie
dotrzymano jednak wiernie przysięgi, i wnet Bolesław książę Polski dowiedział
się, o tym spisku i całym jego układzie: Rusini bowiem niestałego są umysłu,
łatwo odmieniają swoje zdanie, i rzadko między nimi tajemnica zachowaną być
może. Wiadomość ta żywo obeszła Bolesława, i nie małą przeraziła obawą, aby
jednocześnie w kilka wplątany wojen nie wydal się na jawne niebezpieczeństwo.
Natychmiast przeto zwoławszy radców, badał ich rozumienia, coby w tak trudnych
wypadało począć okolicznościach. Rozmaite były ich zdania, wszyscy jednak
zgadzali się na to, że jeśli spisek Rusinów nie będzie stłumiony w samym
zarodzie, wielkie zadać może klęski rzeczypospolitej. Był na ów czas między
panami Polskimi mąż celujący w radzie książęcej rozumem i światłem, Piotr
Włoszczowicz pan na Książu (Xansch). Ten zapytany o zdanie, rzekł: "Nie obalisz
drzewa, obłamując tylko gałęzie i prątki, jeżeli pnia i korzenia nie podetniesz;
ani osuszyć można wody, pókąd źródło z góry bijące podsycać jej nie przestanie.
Daremną byłoby rzeczą z Rusinami zamyślającemi o rokoszu przedsiębrać wojny,
jeżeli podżegacza tego spisku i rokoszu, sprawcę i sprężynę wszystkiego złego,
książęcia Jarosława Włodzimierzowicza nie zgnębimy do szczętu, bo wtedy dopiero
wszystkie zamachy Rusinów upadną. " Ta rada gdy wszystkim się

504

spodobała, włożono wykonanie dzieła na samego Piotra, ku czemu Bolesław książę
Polski nie szczędził pomocy i nakładu. Do uskutecznienia tak trudnego
przedsięwzięcia niepospolitej trzeba było zręczności i przemysłu. Zaczem Piotr
Włoszczowicz pan na Książu wziąwszy z sobą kilku towarzyszów zaufanych, którym
jednak zamiaru swego nie powierzył, udał się do Włodzimierza książęcia, i stawił
się przed nim z smutną twarzą i postawa, która zdawała się wyrażać jakieś skryte
cierpienie. Gdy książę Jaropełk zapytał go ciekawie o przyczynę jego przybycia:
"Jestem, rzecze, tułaczem, ściganym niełaską i wielorakiemi krzywdy Bolesława
książęcia Polskiego. Z obawy, iżby mnie los ostateczny nie spotkał, obrałem
dobrowolne wygnanie, udając się do monarchy, znanego z ludzkości i łaskawości, z
prośbą o przytułek i opiekę. " Pożądane było Jaropełkowi książęciu Ruskiemu,
przygodne wielce i Rusinom, zabierającym się właśnie do powstania, przybycie
Piotra Włoszczowicza, który w sam czas zdawał się im jakby z nieba zesłany.
Tuszyli, że to przybycie znaczną pomocą będzie ich sprawie, i że rokosz
zamierzony ten rychlej przywiodą do skutku. Za radą więc i przewodem Piotra
Włoszczowicza, mniemanego wygnańca i wroga Bolesława książęcia Polskiego,
obiecują tegoż Bolesława i Polaków pokonać. A gdy towarzysze Piotra
Włoszczowicza często dopytywali się go o przyczynę ucieczki, która im wcale nie
była wiadoma, upominał ich, "aby byli spokojni i żadnemi w tej mierze nie
nagabali go więcej pytaniami, ale raczej w milczeniu i cierpliwości oczekiwali
końca, a gdy przyjdzie czas działania, aby byli gotowi zbrojno i z odwagą
wystąpić. " Zaczem upatrzywszy czas sposobny, kiedy książę Jaropełk
Włodzimierzowicz z nielicznem gronem domowników siadł do obiadu, zawołał Piotr
swych towarzyszów do broni, i z wierną sobie drużyną wpadł do komnaty, w której
książe biesiadował, stawił mu się nie gościem już ale wrogiem, broniącego się
powalił na ziemię, a związawszy odesłał spiesznie do Polski, dokąd po drodze na
wszystkich rzekach gotowo już były przewozy, i znakomitego jeńca Bolesławowi
książęcia Polskiemu przystawił. Wychwalał Bolesław przed radcami swemi i w
kołach rycerskich ten walny czyn Piotra, który z narażeniem własnej tylko głowy
wielką i niebezpieczną wojnę odwrócił od Polski; za co potem znacznemi dobrami i
upominkami nagrodził tegoż Piotra Włoszczowicza; poimanie zaś książęcia
Jaropełka, i wyjawienie się spisku, którego główni sprawcy ukarani zostali,
utrzymało innych książąt i panów Ruskich w Mierności, i wojnę już niemal
wybuchłą wstrzymało.

505

ROK PAŃSKI 1135.

CESARZ LOTARYUSZ NIE MOGĄC SKLEIĆ POKOJU MIĘDZY KSIĄŻĘTAMI POLSKIM I CZESKIM,
UKŁADA TRZECHLETNI ROZEJM.

Wybierał się Bolesław książę Polski z licznem wojskiem i niezwykłą potęgą do
Czech, dla pomszczenia się krzywd sobie wyrządzonych, gdy nadjechali posłowie od
królu Lotaryusza, z listami, w których tenże zapraszał Bolesława uprzejmie, "aby
zaniechawszy wojny Czeskiej do niego osobiście raczył przybyć, " obiecując swoje
pośrednictwo do ułożenia między nim a Sobiesławem książęciem Czeskim na
sprawiedliwych warunkach pokoju. Zamierzał pod te czasy Lotaryusz król Rzymski
podróż do Włoch, dla urządzenia zawichrzonych spraw kościoła, i przywdziania
cesarskiej korony: nalegał nań zatem Sobiesław książę Czeski, aby wprzódy
utłumił pożar zawziętej między nim a Polakami wojny; w przeciwnym bowiem razie
nie mógłby Lotaryuszów i należnych z państw swoich dostawić posiłków, będąc sam
wojną sąsiedzką zatrudnionym. Bolesław zaś książę Polski, uprzejmem Lotaryusza
króla Rzymskiego ujęty zaproszeniem, skłoniony nadto radą wielu Polaków,

pojechał z licznym i świetnym orszakiem do Lotaryusza króla znajdującego się pod
ów czas w Bambergu w Niemczech. Dokąd gdy jednocześnie i Sobiesław książę Czeski
przybył, długo za pośrednim wpływem Lotaryusza targowano się o zgodę między
Bolesławem Polskim u Sobiesławem Czeskim książęciem; ale daremne były
usiłowania, nie dał się skleić pokój na słusznych oparty warunkach, gdy obie
strony przesadzały w żądanem za krzywdy swoje zadosyć uczynieniu. Żeby jednak
książęta, miasto podania sobie ręki, wzajemnemi obostrzeni wymówkami, w gorszej
nie rozjechali się zawziętości, sam zaś Lotaryusz nie postradał przez to
posiłków Czeskich, jął się tenże król skuteczniejszej rady; prośbami bowiem i
usilną namową starał się wymódz na książęciu Polskim Bolesławie, aby wojnę
zamierzoną odłożył aż do powrotu jego z Włoch, zawieszając oręż na trzy lata.
Jakoż skłoniwszy się Bolesław książę Polski do żądania Lotaryusza króla,
przystał na rozejm trzechletni, zaręczony powagą tegoż Lotaryusza.

506

BOLESŁAW KSIĄŻĘ POLSKI JEDZIE DO CESARZA, A TYMCZASEM SYN JAROPEŁKA NASADZA
PEWNEGO ZDRAJCĘ WĘGRZYNA, KTÓRY BYŁ ZBIEGŁ DO BOLESŁAWA: TEN WPADŁSZY ZBROJNO DO
WIŚLICY, MIASTO PODPALA, A WSZYSTKICH MIESZKAŃCÓW W PIEŃ WYCINA.

Chytry podstęp Piotra Włoszczowicza pana na Książu, który poimaniem
zdradzieckiem książęcia Jaropełka Włodzimierzowicza zapewnić miał pokój i
bezpieczeństwo Polsce, im korzystniejszym zdawał się dla kraju, tem większe
później ściągnął nań klęski i utrapienia, jako słuszną karę za zgwałcenie
gościnności i prawa narodów, którego się niegodnie tenże Piotr pan na Książu za
radą niektórych panów starszych dopuścił. Wasilko bowiem, syn Jaropełka
książęcia Kijowskiego, pragnąc skrócili niedolą ojca i wyswobodzić go z niewoli,
zebrał co tylko miał pieniędzy i skarbów, i zapłaciwszy jaką Bolesławowi
podobało się naznaczyć cenę; wykupił go z więzów, pełen skrytej żądzy
pomszczenia się za swoje i ojca krzywdy. Czego gdy jawną przemocą dokazać nie
mógł, użył podobnej zdrady i podejścia, jakiem ojca jego złowiono, przenająwszy
pewnego Węgrzyna, znakomitego między swoimi rodem i dostojeństwem, przeto iż na
niego jako cudzoziemca mniej padać mogło podejrzenie, gdy przeciwnie w każdym
Rusinie łatwo domyślonoby się zdrady. Tego więc znacznemi darami, a
powabniejszemi jeszcze obietnicami ujął i na książęcia nasadził. Zbiegłszy
wrzekomo ów Węgrzyn do Bolesława książęcia Polskiego, udał, jakoby od Beli króla
Węgierskiego, za wierne sprzyjanie wnukom jego a synom króla niegdyś Stefana,
prześladowany i z wszelakiego majątku, jaki na Węgrzech posiadał, wyzuty, a
nawet śmiercią zagrożony, gdyby przed niebezpieczeństwem rychłą nie ratował się
ucieczką, schronienia szukał u Bolesława, jako dziada i opiekuna synów króla
Stefana, z których przyczyny w takie popadł nieszczęście, zwłaszcza że inne
kraje sąsiednie obawiając się potęgi króla Beli przyjąćby go nie chciały.
Bolesław książę Polski nie domyślając się w jego słowach żadnej zdrady, tem
bardziej, że pamiętano, jak w czasie wyprawy Węgierskiej Bolesława,
popierającego sprawę synów króla Stefana, stawał gorliwie po ich stronie,
uwierzył Węgrzynowi, jakby w mowie jego najszczersza mieściła się prawda, i
przyjął go w gościnę. Starał się zdrajca pozyskać u Bolesława książęcia w małych
rzeczach zaufanie, z tą chytrze układaną myślą, aby upatrzywszy sposobność, w
większej i ważniejszej okoliczności tem snadniej go zdradził i pognębił. Jakoż
Bolesław nie tylko do łask swoich i względów, ale do stołu go nawet swego i
tajemnic najskrytszych przypuścił; trudno bowiem było przeniknąć jego obłudę,
pokrywającą się zręcznie barwionemi słowy i ochoczą do każdej wysługi
gotowością. Dał mu nadto w dzierżawę, na odpowiednie jego stanowi utrzy-

507

manie, Wiślicę z włościami przyległemi, miasto pod ów czas ludne i kwitnące,
samem położeniem swojem na podziw warowne, na skale bowiem jakby w wieniec
zabudowane, a oblane rzeką Nidą, już w tem miejscu znacznie szeroką, bo rzek
innych spławem powiększoną, bagnistą, i niemal jeziorem stojącą; zgoła gród
możny, i od samej przyrody przeciw wszelkiej napaści nieprzyjacielskiej jak
najmocniej ubezpieczony. Żal się Boże! rozumiał Bolesław i panowie Polscy, że
serce jego tak było szczere, jak usta pochlebne udawały. Kiedy więc Bolesław
książę Polski wybrał się był do Niemiec, do Lotaryusza króla Rzymskiego, celem
odnowienia pokoju, jakośmy wyżej powiedzieli, zdala się onemu Węgrzynowi ta
chwila najsposobniejszą do wykonania zamierzonej zdrady, którą w następujący
sposób znowu uknował. Rozgłosił naprzód: "jakoby ostrzeżonym był przez listy i
wysłane gońce, że książęta Ruscy podniósłszy jawny rokosz, z całą wojsk swoich
potęgą wtargnęli do Polski i posuwając się szybko zabijali lud i uprowadzali w
niewolą. " Wydał zatem rozkaz: "aby wszystka szlachta i włościanie okoliczni, z
majątkami swemi i szacowniejszą iścizną, chronili się do miasta Wiślicy, jako
twierdzy bezpiecznej. " A iżby to zalecenie tem skuteczniej obostrzyć, przydał
groźbę, "że ktokolwiek go nie posłucha, wszystek majątek zabrany mu będzie na
skarb książęcy. " I najazdem przeto nieprzyjacielskim i karą zagrożeni
mieszkańcy owej ludnej okolicy nad Nidą, stosownie do rozkazu, bez żadnego
omieszkania i zwłoki, zbiegli się mnogiemi tłumy do miasta Wiślicy,
zgromadziwszy z sobą wszystkie dostatki swoje, rodziny, i cokolwiek miał kto
najdroższego. Gdy już wszystko zdrajca, co do wykonania zamiaru jego było
potrzebne, widział dopełnionem, śle tajemnie gońca do Jaropełka książęcia i jego
syna, "aby co prędzej z wojskiem, jak może być najliczniejszem, przybywali pod
miasto Wiślicę, które im na dzień ósmy Lutego wydać obiecuje z wszystkim ludem
zgromadzonym i jego dobytkami. " Przybiegł z wielkim pośpiechem książę Jaropełk,
a w nocy, kiedy wszyscy spali, otwarłszy zdrajca cichaczem bramy, wpuścił do
niego książęcia Jaropełka wraz z synem i całą potęgą zbrojną. Opanowawszy
Jaropełk Wiślicę, rzucił się nań z wściekłością, i nie szczędząc ani wieku, ani
stanu, ani płci, wszystkich mieszkańców miasta, i tych którzy się do niego
schronili, wymordował albo zabrał w niewolą: zaledwo mała liczba w tem
zamieszaniu ratować się mogła ucieczką przez rzekę Nidę. Złupiwszy wreszcie i
spaliwszy miasto, bez żadnej przeszkody i oporu, zbroczony krwią Polaków, wrócił
na Ruś z mnogim plonom dostatków, bydła i innej zdobyczy, i zabranych z sobą
jeńców. A tak zdrada Piotra Włoszczowicza podobnym przez onego Węgra pomszczona
odwetem, równą a nawet straszniejszą na Polaków ściągnęła klęskę. Książę zaś
Ruski Jaropełk nagrodził jej sprawcę sowiciej jeszcze niźli obiecał: kazał mu
bowiem język

508

urznąć i oczy obadwa wyłupić; a iżby nie rozpleniał się ród zdrajców, otrzebić i
męzkiej dzielności pozbawić. Bolesław książę Polski dowiedziawszy się o
Wiślickiej klęsce, uczuł ją boleśnie; przejęła go zgrozą chytra, obłuda i
przewrotność Węgrzyna, który mimo tylu wyświadczonych sobie dobrodziejstw, jemu
i Polsce tak zawistnym okazał się wrogiem. I wtedy dopiero poznał Bolesław, jak
mało ufać można było Węgrom, zawsze niewiernym i fałszywym.


ROK PAŃSKI 1136.

BOLESŁAW KSIĄŻĘ POLSKI, PO ZDRADZIECKIM NAPADZIE NA MIASTO WIŚLICĘ, RUŚ CAŁĄ
PUSTOSZY I WIELKĄ Z NIEJ ZDOBYCZ DO POLSKI OPROWADZA.

Pragnąc pomścić się godnie onej klęski Wiślickiej, chytrem zdradziectwem przez
Jaropełka Włodzimierzowicza dokonanej, powołał Bolesław do broni nie tylko młódź
rycerską, ale i gmin pospolity i wieśniaków, i wtargnął zbrojno do ziemi
Ruskiej, srogim rozsierdzony gniewem, i gotowy wszelkie wytężyć siły na ukaranie
Jaropełka książęcia i jego syna za popełniony czyn tak okrutny. Jaropełk
trapiony zgryzotą sumienia i lękając się gniewu Bolesława książęcia Polskiego,
opuścił zamki swoje i warownie, acz silnie ubezpieczone, i ustąpił na ostatnie
krańce Rusi, kędy w lasach i puszczach, bagnistych i niedostępnych miejscach,
szukał schronienia. Bolesław zaś, mszcząc się krwi swoich niewinnie przelanej,
kazał Ruś całą napełnić rzezią i morderstwem. Zabijano wszystkich bez
miłosierdzia, tak starszych jak i nieletnich, pastwiąc się nawet na nieczułych
domostwach i mieszkaniach. Więcej wtedy ludzi gniew pobił, niżeli ich na wojnach
ginąć zwykło. Nikomu bowiem nie przebaczano, za żadną głowę nie godziło się
największego nawet przyjąć okupu. A w odwet za spalenie Wiślicy, wszystko ziemię
Włodzimierską wraz z przyległem okolicami zniszczono mieczem i pożogą,
zagarniono gmin wielki ludu obojej płci w niewolą, i mnogie stada bydła
uprowadzono do Polski.
W cztery lata od czasu, jak wdzierca Piotr, syn Leona, siadł na opanowanej
przemocą stolicy Rzymskiej, Innocenty II papież, czczony i poważany od królów
Francyi i Anglii, opatrzywszy się we wszystko co mniemał potrzebnem do obalenia
samowładzy Piotra, fałszywego papieża, wkroczył do Włoch, Spotkał go na granicy
Lombardyi król Rzymski Lotaryusz z licznem gronem arcybiskupów i biskupów, i z
największą czcią aż do bram Rzymu odprowadził. Wszedłszy potem z wojskiem do tej
sto-

509

licy, i wypłoszywszy z niej Piotra, synu Leona, przywrócił na tron papieski
Innocentego, i przyjął z rąk jego koronę cesarską w kościele Ś. Zbawiciela,
który się inaczej bazyliką Konstantyna zowie; kościół bowiem Ś. Piotra zajęty
był przez Piotra syna Leona i nasrożony umieszczoną przy nim załogą. A po
wytępieniu w Rzymie wszystkich stronników tegoż Piotra, fałszywego papieża,
tudzież pokonaniu Rogera, usiłującego opanować Sycylią, upewnił pokój kościołowi
i do Niemiec powrócił. Z Niemiec udawszy się potem do Saxonii, zbierał na nowo
wojska na wyprawę Włoską. Zjechał się z nim Bolesław książę Polski w Bambergu, i
uczcił go wspaniałem przyjęciem i hojnemi upominkami, które cesarz wdzięcznie
przyjąwszy, żądał, aby Bolesław złożył mu hołd lenności z ziem przezeń
posiadanych Rugii i Pomorza, i daninę mu zapłacił. Ale gdy książę Bolesław
wykazał, że Rugia i Pomorze były rodzimemi częściami Polski, i nigdy do
cesarstwa ale do Polski należały, odstąpił cesarz swego żądania.


ROK PAŃSKI 1187.

PO UPADKU I KLĘSCE RUSINÓW, JAROSŁAW KSIĄŻĘ HALICKI UCIEKA DO BOLESŁAWA
KSIĄŻĘCIA POLSKIEGO: KTÓRY GDY CHYTREMI UŁUDZONY NAMOWY RUSINÓW I WĘGRÓW USIŁUJE
GO PRZYWRÓCIĆ NA STOLICĘ, WPADA W ZASTAWIONE SIDŁA I LEDWO UCHODZI Z POGROMU. W
SAMYM ZAPALE BITWY, PEWIEN WOJEWODA Z ZNACZNYM POLAKÓW ZASTĘPEM PIERZCHA Z
PLACU, A POTEM WIESZA SIĘ Z ROZPACZY.

Sroga i zgrozą przenikająca pomsta na Rusinach za onę klęskę Wiślicką,
rozjątrzyła i do wściekłości prawie pobudziła książąt i panów Buskich, tkniętych
do żywego takiem kraju swego zniszczeniem. Zjechawszy się więc w Włodzimierzu,
radzili niemal wszyscy, aby wojnę wydać Bolesławowi i Polakom: ale Jaropełk
Włodzimierzowicz książę Kijowski, dojrzalszy wiekiem i rozsądkiem, odmiennego
był zdania, nie tusząc, iżby Rusinom wojna otwarta z Bolesławom mogła się udali
pomyślnie. "Inaczej, mówił, z Bolesławem wojować trzeba, jeżeli go pokonać
chcemy; nie ma na niego i na Polaków innego środka tylko podejście i zdrada.
Przestańcie więc myśleć o wojnie z Bolesławem, a zdajcie na mnie to staranie,
które mnie właściwiej niż komu innemu przynależy; kiedykolwiek zaś co rozkażę,
bądźcie posłuszni i gotowi. " Gdy wszyscy książęta przyrzekli mu swoję pomoc,
jeden tylko książę Halicki Jarosław nie chciał trzymać z niemi; osądziwszy więc,
że o wszystkiem donosiłby pewnie Bolesławowi, strącili go ze stolicy Halickiej i
z kraju wypędzili.
Artur Rogóż
Administrator
Posty: 4635
Rejestracja: 24 maja 2010, 04:01
Kontakt:

Re: Jana Długosza Kanonika Krakowskiego DZIEŁA WSZYSTKIE

Post autor: Artur Rogóż »

510

Uległ Jarosław ich przemocy, a nie mogąc gdzieindziej, szukał schronienia u
Bolesława, od którego przyjęty łaskawie, otrzymał znaczne na utrzymanie swoje
dzierżawy. Po niejakim czasie przybyli do Polski do książęcia Bolesława posłowie
Haliccy, nastrojeni chytrze przez Jaropełka, z prośbą: "aby im książęcia ich
Jarosława do kraju odesłał, a dla uczynienia powrotu jego tem świetniejszym i
zaszczytniejszym, aby go sam odprowadził do Halicza, gdzie żadnego nie ma się
obawiać niebezpieczeństwa; przeciwnicy bowiem jego strwożeni pokryli się jak
dzikie zwierzęta po kniejach, i w księstwie Halickiem cicho jest i spokojnie"
Naostatek dziękowali Bolesławowi książęciu Polskiemu z wielką uprzejmością, że
książęcia ich raczył do siebie przyjąć i tak łaskawie podejmować", oświadczając,
"że to względy jego starać się będą zawdzięczyć jak największą z swej strony
czcią i przychylnością. " Jeszcze posłowie Ruscy nie odebrali żadnej stanowczej
odpowiedzi, kiedy w tęż porę przybyli niektórzy z znakomitszej szlachty i panów
Węgierskich, pograniczni i sąsiedzi Haliczan, którzy należeli do spisku
uknowanego na zgubę Bolesława. Powtarzali oni toż samo co posłowie Ruscy,
prosząc usilnie, "aby Bolesław z książęciem Halickim nie zwłaczał udać się do
Halicza, gdy i oni gotowi byli wszystkiemi siły swojemi pomagać mu do
przywrócenia Jarosława. " Nie przenikał Bolesław chytrej zdrady Rusinów i
Węgrów, którym potęga jego zarówno uciążliwa była i groźna. Książę ten,
jaśniejący wielu chwalebnemi przymiotami, za nadto był łatwowiernym; wszystkiemu
co posłyszał, dawał wiarę, z skorszem niźli roztropność i powaga książęca
wymagała zaufaniem: przeto ów bohater niezwyciężony orężem, często dla swej
lekkowierności ulegał zdradom i podstępom. Pochwaliwszy więc tę gorliwość
Rusinom i Węgrzynom, jakby cnotę najchwalebniejszą, oświadcza: "że Jarosława
książęcia przywróci, i sam z nim osobiście na dzień umówiony przybędzie. "
Jakoż, obadwa te poselstwa poczytując za szczere i prawdziwe, w towarzystwie
Jarosława wygnańca udaje się do Halicza z znakomitym orszakiem rycerstwa, jakoby
na uczty i gody, i w dniu umówionym stawa w Ruskiej stolicy. Wystąpiły na
przyjęcie jego hufce Węgierskie; aliści niebawem poczęły w tył zachodzić i
zmieszały się z szeregami w ostatnim idącemi zastępie. Przepiknęło to Bolesława,
w którym zaraz złowrogie obudziło się podejrzenie. Kiedy potem liczniejsze pułki
Haliczan, ciągnąc z dala na jego spotkanie z udaną czcią i przychylnością,
zwróciły się podobnież i zajęły z tyłu toż samo co Węgry stanowisko, przekonał
się Bolesław książę Polski, że z swem rycerstwem wciągniony był w zasadzkę, i że
potrzeba było męztwem i próbowaniem szczęścia wydobyć się z przygody.
Przywoławszy zatem Wszebora wojewodę Krakowskiego i wodza rycerstwa: "Czy nie
postrzegasz, rzecze, zdrady, któ-

511

rej ja się domyślam?" A gdy Wszebor dopytywał się ciekawie, jakąby książę
upatrywał zdradę: "Azaliż nie widzisz, rzeki, że wszystkie hufce tak Rusinów
jako i Węgrów, które tu niby dla powitania nas ściągnięto, dopełniwszy
zdradzieckiej powinności, pozachodziły nam w tył, i umyślnie zajęły to
stanowisko, żeby za nadejściem nowych hufców (a przeczuwam, że niebawem je przed
sobą ujrzymy) wzięły nas z przodu i z tyłu w kleszcze, i jak bydlęta
wymordowały. Zanim więc przyjdzie tu ostateczność, mniemam, że nałoży nam
wydobyć się z toni. się czekajmy przybycia liczniejszych i potężniejszych
nieprzyjaciół, ale doświadczajmy szczęścia, i drogę do powrotu męztwem i orężem
sobie otwórzmy. " Jakoż gdy się przekonał, że zdrajcy co innego udawali a co
innego czynili, chociaż nierówny im liczbą i potęgą, uznał, że w takiem
niebezpieczeństwie nie było innej rady, jak sprobować szczęścia w boju, i z
szczupłą ludzi garstką, upomniawszy ich nieco krótkiemi ale ożywiającemi słowy,
uderzyć na nieprzyjaciela i uprzedzić jego ciosy. Zachęcał zatem swoich: "aby
raczej krew przelali chwalebnie, niźli w sromotną poddawali się niewolą. "
Jeszcze mówić nie skończył, gdy z nagła ukazał się zastęp najliczniejszy
Rusinów, z którym Jaropełk książę Kijowski spiesznie nadciągał. Już więc dłużej
nie mogąc odwlekać walki, gdy nieprzyjaciel stał przed oczyma, jeszcze raz
przemówił krótko do swej drużyny: "aby pomnieli iż są mężami, i nie dozwalali
życia wydrzeć sobie bezkarnie"; a lubo zewsząd groziło mu niebezpieczeństwo,
bohaterską jednak uzbrojony odwagą i pałający żądzą zwycięztwa, nie zważając na
godzące nań z czoła i z tyłu zamachy, uderza najprzód na ten oddział
nieprzyjaciół, który z przodu przybywał; a gdy usiłowanie jego wsparł hufiec
postawiony na skrzydle, wsiadł żwawo Rusinom na karki i znaczną ich liczbę
trupem położył. Tnąc potem w pień co się nawinęło, przełamał pierwsze szyki; a
chociaż nieprzyjaciel parł na niego z przodu i z tyłu, nie tracił wcale otuchy,
i z taką walczył odwagą, że wszystkie dawniejsze czyny swoje w tej walce
przewyższył. Nie uległ niepewności losu, ani dozwolił mu nad swym bohaterskim
umysłem przewagi; ale dopóki szczęście dawało się użyć, biegł śmiało do
zwycięztwa, chwytając się ostatniego środka obrony, rozpaczy, którą zagrzany
siał pogrom na wszystkie strony, żeby przynajmniej nie ginął bez zemsty.
Walczyli jedni i drudzy z zaciętością, a w miarę przedłużającego się boju szala
zwycięztwa za łaską Bożą poczęła się chylić na stronę Polaków. Jakkolwiek
Bolesław książę Polski widział się ze wszech stron otoczonym, mógłby był wyjść
zwycięzko, i nadzieja jego byłaby wkrótce spełnioną, gdyby nie tchórzliwość
jednego z wodzów Bolesława, wojewody (palatinus baro), którego imię, ród i
znaczenie. wszyscy kronikarze Polscy nie wiedzieć dla czego obojętnie
przemilczeli. Ten postawiony na czele swoich hufców nie wytrwał z odwagą, ale
haniebnie pierzchnąwszy z pola

512

bitwy, większą część wojska za sobą pociągnął i nieprzyjaciołom Węgrom i Rusinom
drogę do zwycięztwa otworzył. Wtedy dopiero Bolesław uznał się raczej
zwyciężonym niżeli zwycięzcą; nie opuścił jednakże rąk wraz z tymi, którzy mu
placu dotrzymali, ale słał jeszcze koło siebie gęsto trupa; aż gdy wreszcie sam
tylko jeden pozostał, a chmury pocisków wyrzuconych z dala, z bliska zaś
wymierzone miecze i groty ubiły pod nim konia, zwalony na ziemię o kęs życia nie
postradał. Opierał się przecież ciosom to z przodu tu z tyłu nacierającym, póki
nie wybawił go z przygody rycerz niejaki, szeregowiec prosty, który poznawszy
książęcia pieszo ścinającego się z nieprzyjacielem, i zadrżawszy na ten widok,
żeby z klęską i ohydą całego kraju nie legł pod mieczem albo żywcem nie był
poimany, czemprędzej zeskoczył z konia, i wsadził nań Bolesława wśród
świszczących do koła strzał i wymierzonych z bliska orężów, ratując w ten sposób
życie monarchy z narażeniem własnego, i nalegając głośnem wołaniem: "Wsiadaj,
książę Miłościwy, na tego konia, chociaż utrudzonego, a chroń od zguby nie już
tylko siebie, ale nas i naród wszystek, ażebyś zgonem twoim albo niewolą nie
powiększył obecnej klęski, a nieprzyjaciołom, którzy tak zdradziecko i
niegodziwie oręż na nas podnieśli, nie przydał tryumfu. Mnie zaś zachowaj w
pamięci, który jak widzisz twoje zdrowie nad własne przeniosłem, nie zapominaj i
tego dnia i tej godziny; zbyt ważna to bowiem i wielka chwila, abyś ją miał
zapomnieć, gdy do królestwa zdrowo i szczęśliwie powrócisz. " Żołnierz ten, acz
niskiego rodu, dzielnemi jednak czyny, któremi w tej bitwie się odznaczył, i
wierną ku książęciu swemu w niebezpiecznym razie przychylnością, odwagą wreszcie
i szlachetnością duszy nad stan swój wyższy, wielu rycerzom zacnie urodzonym,
którzy w owej bitwie książęcia swego porzuciwszy haniebnie pierzchnęli, może swą
zaletą przodkowali. Gdy więc Bolesław dosiadł konia podstawionego sobie od owego
rycerza, widząc, że do wznowienia walki nie podołałby już nic ani orężem ani
głową, że zdobywszy się na dzieła nadzwyczajnej odwagi, które nieprzyjaciół
samych w podziwienie wprawiły, i utraciwszy tylu dzielnych rycerzy, bądź
poległych w boju, bądź poimanych w niewolą, zaledwo sam cudem Boskim ocalał,
smutny i żałosny po tak ciężkiej klęsce wrócił do Polski. Niebawem owemu
wojewodzie, który uciekł był z pola bitwy, i większą część wojska za sobą do
ucieczki pociągnął, w nagrodę jego tchórzostwa posiał trzy upominki: skórkę
zajęczą, kądziel i wrzeciono, wyrażając przez kądziel niewieściucha, przez
skórkę zajęczą nikczemnego tchórza, a przez wrzeciono mydłka umiejącego ze
wszystkiego się wykręcić. Ta sromota nad śmierć stała się dla niego sroższą:
znośniej bowiem rycerzowi zgon ponieść niżli niesławę. Otóż ów nędznik
odebrawszy rzeczone dary, których znaczenia snadno się domyślił, chociaż mu ich
nikt nie tłumaczył, w taką wpadł zgryzotę, że się sam w dzwonnicy swego kościoła
powiesił,

513

i w ten sposób życie zakończył: mąż szlachetnie urodzony i zacnych przodków
potomek, który jednak swoim zgonem sromotnym zaszczyt swego szlachectwa i
spółcześnie i u potomnych skaził, i stał się domu swego obrzydły zakałą,
obrawszy w tak ohydnej śmierci zelżywą acz godną siebie karę. Już tej śmierci
haniebnej wróżbę mieściły w sobie owe dary od Bolesława posiane: kądziel
oznaczała szubienicę, wrzeciono z przędziwem powróz, a, zając pierzchliwego
ducha, który marnie z ciała jego uleciał. Owego zaś rycerza, który także z placu
bitwy uszedł szczęśliwie, Bolesław za wyświadczone sobie dobrodziejstwo
szlachectwem nadał, zbogacił i zaszczytami ozdobił, z najzacniejszemi mężami
porównał, i nie tylko wsiami i dzierżawami, ale i urzędy dostojnemi obdarzył, z
stanu niskiego i ubogiego wyniósł z całym rodem i potomstwem do znaczenia i
dostatków, wylewając nań hojnie swoję łaskę książęcą. Na okup jeńców, lubo
wszelakie, dawniejsze nawet skarby książąt i królów Polskich wyczerpał, nie mógł
jednak wszystkich Polaków wykupić; przeto wielu rycerzów i szlachty znakomitej,
których zwycięzcy z przyczyny ubóstwa skarbu publicznego sprzedali barbarzyńcom,
w więzach i niedoli skończyć życie musieli. Trapił się wielkomyślny monarcha tą,
nieszczęśliwą klęską, poniesioną; przez zdradę Węgrów i Rusinów, niepokoiła go
taka szczęścia odmiana. Z żalem ciężkim i wzdychaniem przeklinał ustawicznie
wojewodę, chociaż już za swój niecny postępek własną ręką uduszonego, który
przez niewczesne opuszczenie bitwy tyle hufców Polskich na mordercza, naraził
klęskę. Wstydził się, że odbywszy szczęśliwie tyło wypraw, pokonawszy tak wielo
wojsk potężnych, i wsławiwszy się tylu świetnemi zwycięztwy, uwiedziony chytrem
podejściem raczej podłych zmienników niż nieprzyjacioł, nie orężem ale zdradą
dał się pokonać. Wyrzekał na los, który tak długo mu przyjazny, zachował go
wreszcie na tak ciężki i sromotny upadek. Dopiero bowiem po raz pierwszy doznał
odmienności szczęścia, jak zwykło niestatecznego, która chwałę tak wielkich i
pamiętnych czynów i pasmo najświetniejszych powodzeń zatarło i przerwało. Jakoż
nieszczęśliwa ta bitwa zostawiła wątpliwość, czy odwaga czy szczęście daje
zwycięztwo w boju. Ustawiczną, przeto troską biedził się i dręczył ów ślachetny
i niezłomny umysł bohatera, że po odniesionych w boju czterdziestu siedmiu
zwycięztwach, w klęsce tej poniósł jakby ostateczną ranę, nie bacząc na śliskość
i odmienność szczęścia, które Juliusza Cezara, Hektora, Hannibala, Scypiona, po
tyle kroć zwycięzców, na ostatku przecież zdradziło.

514

BOLESŁAW, DLA SNADNIEJSZEGO DZIAŁANIA PRZECIW RUSI, ZAWIERA POKÓJ Z SOBIESŁAWEM.

Nim trzechletni upłynął rozejm między Bolesławem Polskim a Sobiesławem Czeskim
książęciem, za pośrednictwem Lotaryusza królu Rzymskiego zawarty, panowie Polscy
i Czescy naradzali się wzajemnie o ułożeniu wieczystego sojuszu między ich
państwami i książęty. A że obie strony pragnęły szczerze pokoju, uchwalono, aby
obadwaj książęta zjechali się osobiście w mieście Kłocku. Dokąd gdy niezadługo
przybyli, Bolesław książę Polski, w obec zgromadzonych panów tak Polskich jako i
Czeskich, wyrzucał Sobiesławowi książęciu Czeskiemu niewdzięczność za
wyświadczono sobie tylekroć dobrodziejstwa. Sobiesław nawzajem odpierając
zarzuty, wywodził przed Bolesławem książęciem Polskim swoje krzywdy i urazy. Za
wstawieniem się dopiero panów obojej strony, umorzono wszystkie dawniejsze
niechęci, zagodzono wszystkie spory, skargi i urazy, uchwalono szkód wzajemnych
wynagrodzenie, i stanął pokój wieczysty między obu książętami i ich mocarstwy.
Był obecnym przy tych układach syn najstarszy Bolesława książęcia Polskiego,
Władysław, który na znak wiernego przymierza, syna Sobiesława książęcia
Czeskiego, imieniem Wacława, do chrztu trzymał. Wiedziano dobrze, że Bolesław
książę Polski dlatego z taką łatwością na ten pokój zezwolił, aby uspokoiwszy
się z strony Czech, i zabezpieczywszy Szlązk od ich napadu, mógł tem potężniej
uderzyli na Rusinów, i pomścili się ileby mu sił stało klęski zdradziecko sobie
zadanej. Tak dalece bowiem tej klęski się sromał, tak się nią gryzł i trapił, że
bolejąc nad stratą rycerzy poległych i zabranych w niewolą, a prawie unikając
wszelakiego społeczeństwa i rozmowy, szukał zawsze samotności, pogrążał się w
milczeniu, i nie chciał od przyjacioł przyjmować żadnej pociechy, na którą uszy
sobie zatykał. Nie było to oznaką słabości ducha i zwątpionia, ale tlejącej w
zarzewiu strasznej zemsty, która dojrzewała w tym uniesionym i bohaterskim
umyśle. Ze wszystkich bowiem królów i monarchów Polskich żaden nie miał tyle
rycerskiego zapału, i żaden z poprzedników w boju mu nie wyrównał. Odznaczali
się inni świetnością stroju i okazałym dworzan orszakiem, upodobaniom w
myślistwie lub wytwornych stołach, oddawali się radzi wczasom i rozrywkom,
urządzaniu spraw domowych, albo zbieraniu bogactw: Bolesław wojną tylko oddychał
i walecznością celował; tęsknił za rycerską zabawą, ile kroć odpornej lub
zaczepnej nie prowadził wojny, a ożywiał się i podnosił w duchu kiedy oręż imał
do walki. Wytrwały na głód, zimno i niewczasy, w męzkiej dzielności i ochocie,

515

sprawności i obrotności rozumu, sile i zręczności ciała nikomu nie ustępował,
odwagą wszystkich przewyższał.
Lotaryusz IV, cesarz Rzymski, po latach jedenastu panowania słynnego ludzkością,
i łagodnością, i które zakończył szczęśliwem uspokojeniem Włoch i Sycylii, gdy
jesienną, porą wracał z wyprawy Włoskiej, zachorowawszy w Trydencie, umarł z
wielką pobożnością, w zamku swoim Botburgu, i w Brunświku pochowany został.
Śmierć jego zawczesna wielce bolesną była tak dla duchowieństwa jako i panów
świeckich. Tuszyli bowiem, że przy jego cnocie i roztropności państwo na nowo
zakwitnie i wróci do dawnej świetności i chwały. Utrzymują niektórzy, że nie w
Brunświku, ale w Saxonii w klasztorze Luter, który za życia był wystawił,
pochowano jego zwłoki. Sprawy cesarza Lotaryusza, wypisano na blachach
ołowianych, aby ich żaden czas nie zatarł w pamięci, złożono przy nim w grobie.


ROK PAŃSKI 1138.

BOLESŁAWOWI RODZI SIĘ SYN KAZIMIERZ: TA JEDNAKŻE POCIECHA NIE WYSTARCZA MU DO
NAGRODZENIA ŚWIEŻO PONIESIONEJ KLĘSKI.

Księżna Polska, małżonka Bolesława książęcia, powiła nowym połogiem syna,
którego na chrzcie nazwano Kazimierzem. Ale i ta świeża pociecha nie zdołała
ukoić trosk Bolesława, aż do zbytku bolejącego nad klęską poniesioną pod
Haliczem; usychał bowiem z smutku i trawił się wewnętrznym żalem nad stratą
rycerzy poległych w boju i poimanych w niewolą, których serdecznie był miłował;
zwłaszcza, że dla sędziwego już wieku, i ubytku rycerstwa przerzedzonego ową
klęską, tudzież wyczerpania skarbu książęcego, nie łatwo mu już było zebrać tak
silną, jakiej pragnął, potęgę, z którą mógłby wyruszyć przeciw Węgrom i Rusinom,
i pomścić się należycie za doznane krzywdy.
Na stolicę cesarską osieroconą po śmierci Lotaryusza, zgodnemi głosy książąt
zgromadzonych w Koblenz (Confluentia) w połowie postu, obrany został Konrad II
książe Szwabski, dziewięćdziesiąty trzeci po Auguście. Był zaś ten Konrad, drugi
jako cesarz, a trzeci jako król, siostrzeńcem rodzonym Henryka V, po którym też
majątek osobisty prawem spuścizny odziedziczył, gdy Henryk żadnego płci męzkiej
potomka nie zostawił. Podług innych, był on ośmdziesiątym piątym po Auguście W
początkach panowania Lotaryusza IV ubiegał się z nim o władztwo Rzymskie. Zgodna
elekcya nastąpiła za sprawą Teodwina biskupa kar-

516

dynała, wysłanego od papieża Innocentego II do Koblenz Konrad przybywszy do
Akwisgranu otrzymał namaszczenie królewskie z rąk rzeczonego kardynała Teodwina
(Arcybiskup bowiem Koloński, do którego ta powinność należała, nowo - mianowany,
nie miał jeszczo palliusza): towarzyszyli obrzędowi Moguncki, Trewirski i inni
biskupi. A lubo zdawało się, że Henryk książę Saski i Bawarski, zięć cesarza
Lotaryusza, przy swych bogactwach, w jakie obfitował, i przeważnej potędze,
sławi opór Konradowi, wszelako opuszczony od wszystkich, i od Konrada króla na
wygnanie skazany, wyzuty nakoniec z swej dziedziny książęcej w Goslar, doznał
większego nad wszelkie mniemanie upokorzenia.


ROK PAŃSKI 1139.

BOLESŁAW KSIĄŻE POLSKI, PODZIELIWSZY PAŃSTWO MIĘDZY PIĘCIU SYNÓW, Z KTÓRYCH
JEDEN TYLKO KAZIMIERZ, W NIEMOWLĘCYM NA ÓW CZAS WIEKU, ŻADNEGO NIE OTRZYMAŁ
UDZIAŁU, UMIERA; POCHOWANO GO W KOŚCIELE PŁOCKIM. BYŁ ON ZWANY KRZYWOUSTYM, MĄŻ,
Z KTÓRYM ŻADEN Z KRÓLÓW POPRZEDNICH RÓWNAĆ SIĘ NIE MOŻE.

Bolesław książę Polski, nieukojony w troskach po doznanej pod Haliczem porażce,
on wojownik wyniosłego umysłu i do powodzeń ciągłych nawykły, tak żywo czuł
sromotę zadanej sobie chytrym podstępem klęski, że nie przypuszczając do serca
żadnej przyjemności i pociechy, i mimo rady przyjaciół, aby się ustawicznemu nie
oddawał zmartwieniu, nie odpychając ale zwiększając jeszcze swoje troski,
więdnął stopniami i słabiał, aż wreszcie w ciężką zapadł niemoc. A chociaż ta
przez użycie środków lekarskich dałaby się była uleczyć, że jednak Bolesław
książę ze wstrętem odrzucał wszystkie leki, wielce zawzięła się i wzmogła. Gdy
więc przez rok niemal cały Bolesław zwiększającą się chorobą do łoża przykuty
czuł się bliskim śmierci, zwołał do siebie starszyznę przedniejszych prałatów i
panów. A oznajmiwszy im o zbliżającym się dni swoich kresie, błagał: "aby po
jego zgonie zachowali między sobą jedność i zgodę, a nie dopuszczali, iżby kraj
przez ich rozerwanie zdążył do upadku i zguby. " Pięciu żyjących zostawiając
synów, przewidywał podobno przyszłe kraju nieszczęścia, które i wielu Polaków
wróżyło, nie tusząc, aby między tylu książęty długo utrzymać się mogła zgoda; co
się potom ziściło, jak to następnie opowiemy. Dla zabieżenia przeto domowym
wojnom, zwadom i rozterkom, mogącym po jego zgonie wybuchnąć, królestwo Polskie,
którego dotąd sam jeden książęciem był i monarchą, między synów swoich podzielił
w ten sposób, że najstarszemu Władysławowi zrodzonemu z Rusinki odkazał ziemię
Krakowską,

517

Sieradzką, Łęczycką, Szlązk i Pomorze, zalecając, aby przy nim jako pierworodnym
zostało prawo starszeństwa, zwierzchnia władza i powaga, i aby mu wszyscy bracia
z powolnością ulegali: twierdzi! bowiem, że w Polsce, gdyby nie było żadnego
zwierzchnictwa i głowy rządu, wnetby się wszystko rozchwiało i, upadło.
Bolesławowi zaś Kędzierzawemu naznaczył ziemię Mazowiecką, Dobrzyńską, Kujawską
i Chełmińską; Mieczysławowi Staremu Gnieźnieńską, Poznańską i Kaliską, a
Henrykowi I Sandomierską i Lubelską, wraz z ich powiatami i przynależnościami.
Miał jeszcze Bolesław piątego syna Kazimierza, narodzonego w roku zeszłym,
niemowlę w kolebce, któremu przy rozdziale ziem i prowincyj między czterech
synów żadnej nie wyznaczył dzielnicy. Zdawało się wszystkim, którzy temu
rozporządzeniu byli obecni, że książę długą chorobą mając osłabioną pamięć,
zabaczył o Kazimierzu; przypomnieli mu więc imię i sieroctwo piątego syna, z
prośbą, ażeby jemu także przez wzgląd na stan jego niemowlęcy równą część
dziedziny w spadku zostawił. Na co Bolesław: "Już dawno, rzecze, obmyśliłem mu
dziedzictwo. A gdy wszyscy zdziwieni dopytywali się, któraby - to była piąta
dzielnica: "Alboż nie zważacie, rzekł, że między czterema kołami spoczywa w
środku piąta i najwolniejsza część wozu, siedzenie, która po polsku zowią
właściwie wasągiem. Tak i to dziecię między czterema bracią współdziedzicami
odkażaną ma spuściznę, która będzie większą i poważniejszą niżeli ich dzielnice.
Przestańcie zatem troskać się o tę sierotę, ani mi przyganiajcie, żem ją w mojem
rozporządzeniu pominął: trzeba staranie o niej zostawić opiekunom. " Przeczuwał
podobno, że niektórzy z synów nie pożyją długo; i rzeczywiście nie zawiódł się w
przeczuciu. Czyli zaś to słowa z wieszczego mówił natchnienia, czy w obłędzie i
nieprzytomności umysłu, jak to bywa przy zgonie, czy wreszcie lękał się
większego jeszcze rozdzielenia królestwa, trudno odgadnąć, i my nie chcemy sądem
naszym rozstrzygać. Opatrzony potem ŚŚ. Sakramentami, przesławny ten książę,
miłośnik i gorliwy obrońca ojczyzny, życie zakończył, strawiony raczej smutkiem
i zgryzotą, niżeli chorobą ciała, przeżywszy lat blisko sześćdziesiąt. Łagodność
jego i wspaniałość wtedy najbardziej uwielbiać poczęto. Zgon Bolesława długo
opłakiwał naród wszystek. Zwłoki przewieziono do miasta Płocka z czcią należytą
pochowano w kościele Płockim i złożono obok popiołów ojca. Umarł zaś w roku
panowania trzydziestym szóstym, a wieku swego pięćdziesiątym czwartym.
Niezawodną jest rzeczą, że śmierć jego przyspieszył żal i smutek po doznanej
przez zdradę klęsce pod Haliczem, mógłby był bowiem żyć nierównie dłużej.
Dzielny ten z przyrodzenia i wielkiego ducha wojownik często zaczepne prowadził
boje dla popisania się z walecznością. Od młodzieńczych lat wćwiczony w wojny,
żadnym ich rodzajom nie nużył się ani zrażał. Naj-

518

większe przygody i niebezpieczeństwa podejmował z odwagą, chciwy zaszczytu i
sławy, w trudach i pracach nie raz siły jego przewyższających wytrwały i
niezłomny. W ubiorze skromny, rad na, mierności przestawał. Wadę miał
łatwowierności, dla której każdemu doniesieniu ucho podawał, i zdawał się być
raczej lekkomyślnym niżeli przezornym i roztropnym. Równie skory do gniewu, jak
do łaskawości skłonny, w zapale łajał, gromił i karał, a udobruchawszy się
nagradzał i obsypywał darami. Do spraw rycerskich z młodu zaprawiony, budową
ciała silny, żywy, czerstwy i tęgi rębacz, rwał się ochoczem sercem do walki, i
wytrzymywał ją z odwagą i statecznością. Z przyrodzenia porywczy do boju i
zapędny, w łaskawości wylany i wspaniały, tę jednę miał przywarę, że cokolwiek
mu doniesiono, łatwowiernie przyjmował za prawdę. Mąż śmiałego i bohaterskiego
ducha, co dzieła jego rycerskie i wojny tak liczne poświadczają, w innych
sprawach okazywał się uprzejmym i łagodnym. W samym dniu nieszczęsnym jego
zgonu, rycerstwo zgromadzone w znacznej liczbie uwielbiało go wielkiemi
pochwałami, wyznając, że nie mieli nigdy Polacy między swemi książęty równego mu
wojownika, waleczniejszego żołnierza, i tylu zwycięztwy wsławionego wodza,
Czterdzieści bowiem i siedm bitew wstępnym stoczył bojem, i z każdej wyszedł
zwycięzcą. Nazywano go zaś Krzywoustym, co w polskiej mowie znaczyło że miał
nakrzywione usta; w młodym bowiem wieku wrzód nieco mu był wargi nakrzywił i
przyszpecił, zkąd poszło to nazwisko. W licznych z nieprzyjaciołmi bojach
dokazywał cudów odwagi, zawsze zwycięzca chwalebny i szczęśliwy, wyjąwszy w
ostatniej bitwie, w której zdradą był pokonany.
Ten to książę Bolesław uposażył swoją hojnością i wspaniałością klasztor
Sieciechowski zakonników Ś. Benedykta nad Wisłą położony, nadawszy mu wielo
miast i przywilejów, i mnogiemi obdarzywszy go upominkami: za co klasztor ten
obchodzi corocznym nabożeństwem pamiątkę swego dobroczyńcy.


JAROPEŁK, KSIĄŻĘ KIJOWSKI, PO NIESZCZĘŚLIWEJ Z OLHOWICAMI BITWIE, PROSI O ZGODĘ
I POKÓJ ZAWIERA.

Synowie Oleha książęcia Rusi, uzyskawszy posiłki u Połowców, wtargnęli do ziem
Ruskich w bliskości rzeki Suli, i poniszczyli ogniem okoliczne wsie i
miasteczka. Pomknąwszy się potem pod Peraasław, rozszerzyli po kraju rzezie i
rozmaite klęski, spalili Uście, i dotarli aż do Supon (Szupon). Wyszedł przeciw
nim zbrojno Jaropełk książę Kijowski z braćmi swoimi, synami Włodzimierza, i
stoczył walną bitwę, w której z obu stron wiele ludzi poległo; synowie Oleha
zwyciężeni, Połowcy

519

pierzchnęli, a Rusini ścigając ich w popłochu siłą, nazabijali i nabrali w
niewolą. Lecz gdy z pogoni wracali na pobojowisko, uderzyli na nich Olhowice i
ciężką zadali im klęskę. Sam Jaropełk książę Kijowski i Wasilko bratanek jego z
wielu bojarami dostał się do niewoli. Uszedł z niej wprawdzie Jaropełk i
pospieszył do Kijowa, gdzie nowe pościągał siły; ale wnet oblężony od Olhowiców,
nie śmiał ponawiać walki: przyszło więc do układów, i stanął pokój z Olhowicami.

520

SPIS
obejmujący nazwiska osób, miejsc i t. d. o których w Tomie I. jest mowa,
Liczba oznacza stronnicę, nawias () wyrażenie Długosza z właściwą mu pisownią m.
miasto, w. wieś, zam. zamek.

Aaron opat Tyn. arcyb. Krak. 258. 259. 262. 263.
282. 283. 285.
Aba I. Owon król Węg. 252. 253. 201. 202..
Abraham patryar. 85.
Abel królewie Duński. 484.
Achab mąż Jezabeli. 79.
Adalbort ob. Wojciech Ś.
Adalbert bisk. Magdeb. 114.
Adalmunda żona Lotar. ces. 115.
Adam pierw. czł. 1. 2.
Adelalda ks. Pol. zaśl. Gejzie kr. Węg. 99, 103-106. 127. 166.
Adslaida żona Wratysł kr. Czesk. 278. 291. 347.
Adolaida żona Bol. Krzyw. 480. 490.
Adryan cesarz. 153.
Adryatyckie morze. 5. 9.
Afryka 2. 7.
Agapit II. papież 85. 108-110. 115.
Agnieszka żona Henr. III. ces. 201. 279.
Akwileja in. 9. 25. 115.
Akwisgran In. 153. 510.
Alan potomek Jafeta 4.
Alanowie 4.
Albanie ob. Białogrodzanie.
Albert (Albericus) syn Berengara 110. 115.
Albert wdzierca na stolicę pap. 398. 475.
Albert arcyb. Sloguncki 453.
Albert margr. Austr. 499.
Alberyk ob. Albert.
Alberyk zakonodawca Cystersów 379.
Albin arcyb. Mogunc. 204.
Albin bisk. Płocki 196 203. 249.
Albula Ob. Tyto.
Aldemburg, Altonburg, m. 70.
Alemania, Alemanowie ob. Niemcy.
Alexander ob. Paschalis.
Alexander bisk. Płocki 418. 405.
Aloxandor II. papież 229. 293., 112. 327.
Alexy ob. Oleli.
Alm (Almus) ks. Węgier. syn Beli 429. 401.
Alma ks. Czeska 482.
Alpy Sarmackie, Karpaty, 9. 18. 19. 22. 24.
Alpy Węgierskie, Tatry, 11.
Amazonki 57.
Anaklet wdzierca na stolicę pap. 498.
Anastazya kr. Węgier. 268.
Andrzej kr. Węgier. 211. 225. 201 — 266. 208 — 272. 277. 285. 293 — 290.
Andrzej syn Wlodzim. ks. Kijów. 473. 500.
Andrzej bisk. Olom. 301.
Andrzej ob. Jędrzej.
Angelet bisk. Płocki 101. 115.
Anglia (Britania) 4. 23. 89. 297. 358.
Anioła Ś. zamek 142.
Anna siostra Bazyl. i Konst. ces. 121. 122. 102.217.
Antorior 4.
Anzelm ob. Alexander II.

521

Apulczykowie 3.
Apulia, Capitanata 273. 278.
Armenia większa (Assyryn) 2.
Armenon 4.
Arnulf kr. Frank. 81. 82.
Arnulf wdzierca na stolicę pap. 398. 475.
Arsonium (?) m. 45.
Ascenas głowa Sarmatów plem. 3.
Askaukalis (?) m. 45.
Atanazy podskar. kr. Bol. 173.
Ateńczykowie 132.
Augsburg m. 153.
August ces. Rzym. 82.
August syn ces. Ottona 107.
Augustulus ces. Rzym. 25.
Augustyanie 141.
Augustyn Ś. 33.
Austopyk opat 131. 135. 137.
Austrya 260.
Auxen ob. Euxyn.
Azya 2. 3.

B

Baba, Babia góra 36.
Babilońska wieża 2.
Bajan ks. Bulgar. 128.
Baldwin bisk. Krak. 400. 4-15.
Baldwln bbk. Kruszw. 423. 450. 493.
Balga m. 183.
Baltyckie morze (mare oceamun) 3. 25. 70.
Bamberg in. 272. 4-16. 505. 509.
Ban jezioro 20.
Banowice w. 10.
Baptysta bisk. Kruszw. c. Włoch. 344. 356. 388.
Baranowo 17. 18.
Baranowe błoto, bagniska 19.
Barbarzyńskie, północne morze 6.
Bardo ob. Kamieniec.
Barkowice w. 14.
Bamabas tow. Ś. Wojc. 133.
Barnabas pustelnik 159. 160. 165.
Barra zam. 466.
Barta, Barthen, Bartonia 183.
Barwin syn Leszka III. 70. 71.
Barycz rz.. 16.
Baża (Bassa) rz. 18.
Bawarya 4. 9. 201, 435. 439.
Baworów m. 10.
Bazyli ces. Grecki 119. 121,
Bazyli starosta Włodzim. zam. 379.
Beata żona Henr. IV. ces. 349.
Bębnow (Bambnow) w. 14.
Bela kr. Węgier. 211. 225. 264. 265. 271. 280. 293. 294. 295. 297. 302. 305.
Bela ślepy kr. Węgier. 464. 499. 500.
Belgia 466.
Belkaczów w. 16.
Bołz rz. 19.
Bełz zam. 482.
Benedykt tow. Ś. Woje. 133.
Benodykt pustelnik 137. 159. 164. 221.
Benedykt V. pap. 92. 116.
Benedykt VI. pap,. 127. 128.
Benedykt VII. pap. 112. 130. 1: 11. 112. 117.
Benedykt VIII. pap. 180. 181. 182. 1111. 201.
Benedykt IX. pap. 216. 229. 237. 2: 81. 211. 259. 263.
Bendykt wdzierca na stolicę pap. 201.
Benedykt I. bisk. Pozn. 216. 266.
Benedyktyni w Polsce 34. 45. 167. 177. 194. 135.198. 338. 259. 260, 295. 386.
518.
Benewent III. 122. 274.
Berengar ( Berengarius ) rządca Włoch 108. 110. 115.
Berongar dwarzanin Henr. V. ces. 418.
Berestow zam. 367.
Borostowskie ksiestwo l62.
Berożnica (Brzetmicza) 21.
Berezyna rz. z ujściem do Wilii 20.
Berezyna (Brzoszina) rz. z ujściem do Dniepru 21.
Bernard Ś. 398. 192.
Bernard bisk. Lubuski 501.
Berno (Brno) Brun, m. 7. 365.
Berta ces. 298.
Bersty, Berskie jezioro 32.
Boszteryk bisk. Weg. 265.
Biała, Białe, jezioro na Pomorzu 29.
Biała, Białe, jezioro w ziemi Chełm. 30.
Biała rz. z ujściem do Wisły 11.
Biała rz. z ujściem do Dunajca 11.
Biała rz. z ujściem do Brnwy 12.
Biała rz. z ujściem do Warty 17.

Biała w. 11.
Biała woda ob. Wisła.
Białe jezioro (Biołozero) m.: 52.
Białogród (Album Castrum) m. nad morzem Czarnem 10. 18.
Białogród królewski (Alba Rogalis) m. w Węgrzech 103. 225. 253. 2112. 266. 280.
205. 297.307. 469.
Białogrod, Belgrad, m. na Pomorzu 418. 420.
Białogrodzanie (Albanie) 416. 417.
Białowieża zam. 102.
Biebrza, Bóbr, rz.. 13.
Biecz m. 12. 486;
Bielina rz. 219.
Biełozor ob. Białe jezioro.
Bielsk m. w Płockiem 13.
Blielsk m. w Podlastkiem 19.
Bielsko jezioro 28.
Bielsko w. 28.

522

Biesce (Bleszczo) jezioro 23.
Beskid (Byeszkod) góra 11. 18. 37.
Bieszków w. 14.
Bitynozykowie 132.
Bizancyum, Carogrod, ob. Konstantynopol
Blandno jezioro 25.
Bleda ob. Paschalis II.
Blinów w. 12.
Bliżyna (Bliszyna) w. II.
Błozwia (Błoszwla) rz. 19.
Błotnia rz, 19.
Blud bojar Kwiki 111.
Bóbr rz. ob. Biebrza.
Bóbr, Bober, rz. z ujściem do Odry l6..
Bóbr, rz. z ujściem do Dniepru 21.
Bobrosław (?) ob. Dobrosław.
Bobrujsk m. 21.
Bobrza rz. 14.
Bobrzyoa góra II.
Bogdal syn Lesz. III, 70. 71
Bogor syn Negnona 4.
Bogumin, Oderberg, m. 15.
Bogunów w. 259.
Bogusz z Zemlic: 308.
Boguszyn w. 206.
Boh rz. 21.
Bohemia ob. Czechy.
Bolechowica w. 27.
Bolel III. 71.
Bolesław syn Lesz. III. 69. 71.
Bolesław syn Wratysl. Łs. Czeski 96 — 98. 103. 109. 151. 194. 219
Bolesław Wielki albo Chrobry, kr. Pol. 13. 19 104. 112. 116. 117. 121. 125. 137.
138-202. 214 210. 222. 232. 247. 343.
Bolesław II. kr. Pol. 253. 263. 288-316. 363.
Bolesław syn Miecz. II, (zmarły r. 1019) 190. 212.
Bolesław Pobożny, ks. Cz. 109. 110. 130. 151.
Bolesław, syn Bol. Poboż. ks. Cz. 130. 154-157.
Bolesław Wysoki 386.
Bolesław III. Knywousty, kr. Pol. 44. 352. 374. 379. 381, 384 — 386. 388 — 302.
394. 396. 399. 401-518.
Bolesław IV. Kędzierzawy 491. 517
Bolin (Bolmo?) 295.
Boniak wódz Połowcu 378 427.
Bonifacy VII. pap 128. 130.
Bonifacy ks, Lukki 312.
Borsak (Borszach) Czech 431.
Borys syn Włodzim. ks. Rusi 112. 162. 163. 169 178. 332.
Borys syn Czesł. ks. Rusi 325
Borysów (Boryszow) rz. 21.
Boryszów, Boryssowo, m. 21.
Borzecico w. 17.
Borzęcin w. 12.
Borzychowo jezioro 29.
Borzymowskie jezioro 28.
Borzywój ks. Czeski 96.
Borzywój syn Wratysł. ks. Cz. 291. 400. 403. 406 411. 414. 425. 426. 430. 435.
442. 447—449. 471. 477. 481.
Borzywój syn Msty 349.
Bosfor 3.
Bosnia 5. 6.
Bossuta (Bosutta) arcyb. Gnieźń. 207. 227.
Botfolden m. 279.
Bożej Czech z rodu Ursw. 398. 400. 431.
Bożej m. 400.
Bożena albo Beata, ks. Czes. 206.
Bożesko m. 396.
Brabancya ob. Lotaryngia.
Brama Metropolitalna, ob. Fazan.
Brandeburgia, Barndeburska marchia, Brandeburg, ob. Zgorzelec
Brandeburski margrabia, elektor 158.
Bratyan, Bretzen, Bretschen, zam. 32.
Brda rz. 15. 29. 30.
Brdów jezioro 28.
Brema ob. Bremen
Bremen (Brema) Brzemię, III 48. 70. 71
Brenno m. 27.
Brenwica w. 12.
Brna rz. 31.
Brnow rz. 12.
Brno, ob. Berno.
Bruno, ob. Grzegorz V.
Bruno, ob. Leun IX.
Bruno założyciel zak. Kartuz. 324. 357.
Brunświk m. 218. 231. 515.
Brunthal m. 16
Brunwillerski klasztor 243.
Brynica n. 14.
Brył (Britto) 4.
Brytania ob. Anglia.
Brzeg m. 23. 44.
Brzegi w. 14.
Brzemie ob. Brema
Brześć Litewski, tu. 19. 178. 376.
Brzeska ziemia 20.
Brzotysław ks. Połocki 179.
Brzołysław ks. Czeski 163.
Brzetysław syn Oldrzycha 206. 219. 222 — 224. 229. 230. 243. 2-18. 251. 252.
269. 271. 277.
Brzetysław syn Wratysława 291. 305. 372. 373. 381. 386. 389. 395. 397.
Brzetysław syn Konrada 497
Brzeźnica rz. z ujściem do Wisłoki 11.
Brzeźnica ob. Bereźnica
Brzozów m. 11.
Buda m. 225. 496.
Buda Węgrzyn 225. 252. 253. 264.

523

Buda dworzanin Jarosława ks. Rusi 170.
Budli bisk. Węg. 265.
Budorigum (?) Budorgis, m. 45.
Bug rz. 10. 19. 20. 21. 51. 170. 176. 188.
Buków (Bukkow) ob. Bukowiec
Bukowlany w. 14.
Bukowiec ob. Lubeka.
Bulgarya (Moesia inferior) 5. 6. 22. 357.
Bulgarowie 21. 100. 344.
Burs wódz Pieczyngów 108.
Burdyn ob. Grzegorz antip.
Burgund 4.
Busk m. 376
Busko m. 19.
Byczyna m. 17. 272.
Byczyńska dyecezyą, ob. Wrocławska.
Bydgoszcz m. 28.
Bystrzyca rz, 12.
Byszow ob. Koronowo.
Bytom m. 16. 29. 412. 436
Bzura rz. 15. 44.

C.

Calissia l. Kalissia, ob. Kalisz
Cebid 4.
Celtyborya.. b. Hiszpanin.
Cencyusz patryc. Rzym. 328
Cerekwica (Czyrekwica) w. 17.
Cores. ob. Marzanna.
Cetniow (Czetniow) w. 15.
Cetubalowie ob. Hiszpanie
Cetym syn Jawana 3.
Cezar 181.
Cezarea (Masaka) 4.
Cezus bisk. 128.
Chaldea 2. 5.
Chalina, 15. 485.
Cham 2.
Chanadyn m. 261. 265.
Charbrowo w. 29.
Charzykowo jezioro 15. 29 30.
Chęciny m. 36
Chęciny góra 36
Chełm, Chełmno, Culm, m. 23. 42
Chełm góra w ziemi Sieradz. 37.
Chełm góra w ziemi Chełmskiej 36.
Chełm w. 36.
Chełm m. i zam. w ziemi Chełmskiej 20. 43. 311. 313
Chełm, Chełmin, w. 17
Chełmińska dyecezya 260.
Chełmińska ziemia 183. 184. 517.
Chełmska ziemia 19. 36. 311.
Chełmskie biskupstwo 101. 102.
Chełmża m. 32.
Chersyn (Kyerszynius) Chersinus, Chesinus, jedna z rzek Kurońskich 22.
Chlumek m. 490
Chmielowa w. 19
Chodcza rz. 14
Chodel rz. 12.
Chojewice w. 20.
Chojnice m. 29.
Chrapkowice w. 15.
Chranow w. 295.
Chroberz m. 195
Chrobry ob. Bolesław Chr.
Chropi ob. Pabianice.
Chrzanów w. 12.
Chwostek (Chosthsko) przezwisko Popiela II. 74
Ciechanów (Czechonow) m. 13. 295.
Ciepielów m. 14
Cieśnina (Czosznina) m. 48.
Cieszyn (Thosohin) m. 71.
Cietrzew, Teterew, rz. 21
Cinereus, Osserich ob. Popiel.
Cissa (Cyszza) n. 18. 37. 294
Citium m. 3.
Clairmont (Claromontium) klasztor 358.
Cronis (?) rz. 22
Curuntlus rz. ob. Dźwina północna
Cudnow m. i zam. 21.
Cybina rz. 17.
Cydlina rz. 449. 460
Cylica 3.

Cylikowie 3.
Cymbrowie 33.
Cynków w. 15.
Cypr 3.
Cypryjozykowie 3.
Cyrekwica w. 17.
Cyryl Ś. 'Mi.
Cysemin (Czyszemin) 17.
Cystersów zakon 379
Czarna rz. 14
Czarno jezioro, w Lubelskiem 27.
Czarno jezioro, w ziemi Chełmskiej 27. 31
Czarno morze ( Auxen, Euxyn, mare Ponticum, mare majuz, mare Leoninum) 5. 10. 22
Czarnków m. i zam. 18. 427
Czarnobyl zam. 20.
Czarnogród (nigrum Castrum) m. 10. 33.
Czarnowąz w. i klasztor 15.
Czarnowice ob. Czerniowce.
Czartorya jezioro 25.
Czartorysk m. 396

Czasław, Czesław, brat Ś. Wojciecha 125
Czasław (Czyaslavus) Czeslaw, nom. bis. Krak. 400. 409.
Czchów l. Czechów, in. 11. 137.
Czech. głowa Czesk. plem, 6. 7. 24
Czechy (Bohemia) 5. 6. 7. 8.. 10. 57. 61. 98. 109. 136. 137. 155. 158. 105. 221.
244. 248. 251.

524

207. 277. 287. 288. 290. 355. 365. 373. 400. 103. 408. 411. 416. 430. 431. 432.
433. 448. 449. 459. 477. 481. 501.
Czeniątki w. 14.
Czerniechów m. i zam. 183. 271. 284. 325. 348. 351
Czerniechowskio księstwo 213. 284.
Czerniowce m. 17. 10.
Czeremoszna w. 18.
Czernogrod (Czyrniegrod) ob. Czarnogród.
Czersk m. 15.
Czerski las 13.
Czerwień (Czyrwyen) zam. 118. 482.
Czerwieńsk zam. 20. 7.
Czerwieńsk w. 295.
Czesi 40. 54. 68. 99. 120. 120. 126. 127. 129. l5l. 154. 156. 200. 208. 200.
219. 222 — 224. 244. 261. 257. 287. 365. 383. 389. 412. 414. 416. 418. 422. 423.
420. 439. 440. 441. 442. 445. 447. 459 — 465 477. 480. 505.
Czeski książę; elektor 108.
Czesław brat Ś. Wojc. 125
Czestmir (Czesimir, Czeszemir) 70. 71.
Częstochowa 1. Jasna góra 35
Człuchow 1. Słuchow (Slochov) m. 15. 29
Czyrnielów w. 353.
Czyszybeyszy (?) m. 18.

D.

Dąbrowica w. 18.
Dabrowica (Dambrowicza) Dubrowica. m. 18. 21.
Dąbrówka żona Miecz I. 97 — 104. 100. 110. 111. 138. 151.
Dąbrówka las 19.
Dąbrowno (Damhrowno) jezioro 32.
Dacya 8. 9. 33.
Dalen, Dalemberg m. 71.
Dalmacya 5. 6. 9. 380.
Damaszek Syryjski 2,
Damazy II. pap. 264. 267.
Damiani Piotr, autor przyt. przez Dług. 204.
Dania (Dacia) 22. 483.
Daszów m. 10. 21.
Dawid król. Węgier. syn Andz. 344.
Dawid Światosławic ks. Nowogr. 363. 3667. 375 388. 395. 398. 399. 404.
Dawid Hrohorowic 375.
Dawid Wszesławic 405.
Dębno w. 17.
Deszczno jezioro 29.
Dozyderyusi ob. Wiktor III.
Ditivonia ob. Holzacya.
Dłubnia rz. 13. 61.
Dniepr (Boristhones, Danapris) 10. 21. 22. 23. 24. 33. 43. 172. 291. 302.
Dniestr (Danastris, Thorisannis albo Tyras) 10 18. 21. 24. 33. 36. 37.
Dobin m. 70.
Dobro w. 12.
Dobrostanskie ługi 19.
Dobrogniowa, Marya. kr. Pol. żona Kazim. I. 246. 253. 257. 263. 266. 276. 282.
307. 355.
Dobrogost w. 296.
Dobrogost rycerz 349,
Dobrogostów w. 259.
Dobrosław, brat Ś. Wojc. 125.
Dobrzyca rz. 18.
Dobrzyń m. 33. 295
Dobrzyńska ziemia. 33. 517.
Dodani syn Jawana 3.
Dołęga herb 495.
Doliwczyki, dom szlachty herbownej 395.
Dolobów w. 19.
Dolsk m. 26.
Domasław syn Mutyny ks. Cz. 431.
Dominice. Błotnik, jezioro 27.
Don (Tanais) 3. 33. 450.
Donin zam. 420. 493.
Donus II. pap, 128. 130.
Doryjczykowie 132.
Drahim zam. 18. 27.
Drahomira (Drahomiria) ks. Cz. 96.
Dratow (Drzatow) jezioro 28.
Draussen (Druszen) jezioro 32.
Drawa (Drwa) rz, 18, 27.
Drawsko jezioro 18. 27.
Drdzeń 1.
Drezdonko, zam. 369.
Drewlanie (Drewnanie, Drzeweanie) 47. 52- 107. 111. 162.
Drewna w. 19.Drewnia rz. 19.
Drohiczyn m. i zam, 10. 454.
Drochun (Drochum) m. 19.
Drohobuż 396.
Drużyna, dom szlachty herb. 335.
Drwęca rz. 13.
Drwęca w. 13.
Drzowica rz. 14.
Dubeczno (Dubiecko) w. 31.
Dubice jezioro 33.
Dubice m. 33.
Dubin m. 396.
Dubno w. 20.
Duleb 51.
Dulebianie ob. Łuczanie.
Dunaj (Danubius) rz. 5. 6. 23. 430.
Dunajec Czarny, rz. 11.
Dunajec Biały, rz. 11.
Duryng 61.
Dworce w. 19. 20.
Dworzyska w. 12.

525

Dyana ob. Dziewanna.
Dyonizy I. bisk. Pozn. 355. 415.
Dypold ks. Czes. 96.
Dypold dworzanin Henr. V. ces. 448.
Dyr 51. 52.
Dytmar (Dethmarus) bisk. Prag. 109. 114.
Dzedzno w. 15.
Dziadowice w. 17.
Działdów, Sołdau, m. 13.
Dziedzilla (Dzydzilelya) bóstwo u Pol. bałwochwal. 39.
Dziergowiec w. 16.
Dzierzążna w. 14. 308.
Dzierzków w. 14.
Dzierżysław, Dersław, Dzierżek 463.
Dziesna (Dzosza) rz. 18.
Dziowanna bóstwo u Pol. bałochwal. 39. 100.
Dziewka (Dzewka) góra 36.
Dzików w. pod Karpatami 19.
Dzików w. w ziemi Bełz. 12.
Dziwna w. 10.
Dźwierczno w. 127. 213.
Dźwina zachodnia (Rubo) Daugawa 22.
Dźwina północna (Curuntius?) Turuntes 22. 33.

E.

Edyl ob. Don.
Egejske morze 5.
Eger ob. Ogrza.
Egipt 2.
Eisenberg (Mons ferreus) m. 137.
Ekembert starosta zam. Donina 459.
Elba ob. Łaba.
Elbląg (Elbing) m. 9. 32. 45.
Eliasz 84.
Elidowie 3.
Eliza (Elisa) syn Jawana 3.
Eliza, kraj Negnona 5.
Elizeusz 84.
Emeryk syn Ś. Stef. kr. Węg. 34. 166. 167. 193.
Emilowie 3.
Enetowie I. Henetowie, ob. Wenetowie.
Engelbert arcyb. Trewir. 356.
Eolczykowie 132.
Epir 9.
Erald kr. Bryt. 297.
Eudoxya żona Miecz. królewica Pol. 358. 406.
Europa 2. 3. 4. 5.
Euxyn ob. Czarne morze.
Euxyn m. 5.
Ewika ob. Iwika.
Ezzon Reń. wojew. 123. 148. 150.

F.

Fabian starosta Wyszegr. 448.
Fabianice ob. Pabianice.
Faston 82.
Falkemburg m. 18.
Faryzeuszowia 276.
Fazan, brama Metropolitalna (Porta Metropolis), dzielnica m. Rzymu 177.
Felsztyn, bagno 19.
Filip bisk. Płocki 395. 418.
Filka w. 11.
Fischhaus (Ffeszhausch) m. 132.
Flandrya 23. 358.
Florencya, Kleparz, przedm. Krak. 41.
Florencya m. Włoskie 276. 278.
Fordon (Fordan) m. 15.
Formentera (Frumentaria) wyspa. 3.
Francya 192. 358. 428.
Frank 4.
Frankfurt m. 16. 23.
Frankonia 4.
Frankowie 4. 435.
Friedland m. 16.
Frumentarya ob. Frmentern.
Fryderyk ob. Stefan IX.
Fryderyk arcyb. Kol. 489.
Frygia 3.
Fryzya 4.
Fryzowie 70.
Fürstenwald m. 42.

G.

Gabaltów w. 11.
Gąbie w. 13.
Gać (Gacz) jezioro 15.
Gać w. 15.
Gados ob. Kudyx.
Gadytańskie, Hiszpańskie morze 3.
Galatowie (Gallograeci) 3.
Galinda ob Galindya.
Galindya (Galinda) Golędziń ziemia 183.
Gałka w. 16.
Gallacya ob. Gallicya.
Gallia, Francya 4.
Gallia Cisalpina, Włochy północne 293.
Gallicya (Gallaecia) 3.
Gallowie 49. 54.
Gallowie Sonońscy 3.
Gallus (Martinus Gallious) ob. Marcin Gallus.
Gamfred założyciel zak. Templ. 398.
Gaudenty (bl.) Kodzyn, arcyb. Gnieźn. 120. 127. 131. 139. 144. 167. 223.
Gdańsk (Gdanum) Gedanum, Dantiscum, m. 3. 9. 15. 23. 45. 485.
Gebeard (Gobohardus) ob. Wiktor II.
Gebhard bisk. Ratysb. 209. 270.
Gebhard arcyb. Mogunc. 301.

Gebhard ob. Lucko.
Gebhard ob. Jaromir bis. Prag.

526

Gedeon bisk. Krak. 44.
Gejza (Yesse, Geysza) ks. Węg. 103 — 106. 117. 127. 128.
Gejza kr. Węgier. 211. 307. 300. 324. 330.
Gejza, syn Beli ślep. 498.
Gelszyusz pap. 445. 475. 478.
Gemblce m. 27.
Gepidowie (Jepidowie) 33.
Gepard 8. 262. 265.
Gerard ob. Mikołaj II.
Gerbert ob. Gilibert.
German Ś. 88. 89
Germania 1. 7. 22. 23. 21.
Germanowie ob. Niemcy.
Germańskie c. Sarmackie góry 5.
Getowie c. Sarmaci 9.
Gezerich (Geszrzicz, Geszruch), Jeserich-See Jeziorak 13. 32
Giebułłów w. 353.
Giec (Gethcza) góra 37.
Gielczew, Jelczew, rz. 12.
Giersztany ( Gierszany) jezioro 20.
Gillbert, Gerbert, ob. Sylwester II.
Gimel w. 302.
Gizella (Gisla) żona Ś Stef. kr. Węg. 166. 225.
Głda (Gwda) rz. 18.
Gleb ob. Hleb.
Głębokie (Glambokie) Głębowskie jezioro 27.
Głęboka, Glębowsk, w. 27.
Glewice m. 16.
Głogów wielki, m. 44. 409. 437 — 440. 442.
Głogów mały, m. 44.
Głowna rz. 17.
Głuszyn (Głuchino) m. 44.
Głuszyna m. 16. 26
Gniew (Mewe) m. 15. 23.
Gniewczyn w. 11.
Gniewomir 427. 432. 435.
Gnieźnieńska dyecezya 260. 339.
Gnieźnieńska ziemia 517.
Gnieźnieńskie arcybiskupstwo 100 — 102. 110.
Gniezno m. 27. 38. 39. 42. 49. 54. 71. 87. 90. 93. 94. 95. 98. 99. 107. 117.
121. 129. 181. 141. 143 — 145. 149. 150. 154. 167. 177. 181, 188. 194. 203. 205.
215. 222. 223. 228. 230. 234. 245. 247. 282. 496. 517.
Goczanów w. 296
Godzieszów w. 12.
Golesz góra 35.
Golesz zam. 12.
Gołumbin w. 295.
Gomor syn Jafeta 3.
Gompo arcyb. Krak. 203. 211.
Goniądz m. 13.
Gopło jezioro 16. 17. 18. 26. 28. 44.
Goplenica rz. 17. 26. 27.
Górka w. 12.
Górki w. 17.
Gorzno jezioro 33.
Gosiar m. 516.
Gotfryd bisk.. Wrocł. 101. 116.
Gotfryd ks. Lotaryngoo 261.
Gotfryd ks. Spoletański 290.
Gotowie 4. 5. 25. 33.
Gozdawici, dom szlachty herb. 418.
Gozdnica w. 12.
Grabia rz. 12. 17.
Grabie jezioro 15.
Grabin (Grabino) zam. 15.
Grachowie Tib. i Caj. Rzymianie 53.
Gradek, Hradek, m. 366.
Grak (Graccus) Grach, ob. Krak.
Gran (Strigonium) Ostrzyhom 39. 364
Greckie wyznanie 119.
Grecya 3. 5.
Grecy 3. 22. 49. 69. 121. 122. 128. 241. 344.
Grecz zam. 373.
Grobesk (Grobost) m. 295.
Grodek, Grudek, w. na Wołyniu 19.
Grodek, w. na Pomorzu 29.
Grodek, Dawidgrodek, nad Prypecia 21.
Grodek zam. 292.
Gromadno m. 37.
Grotków m. 15.
Grotnik w. 14.
Grudziądz m. 13. 23. 205.
Gruzdów w. 20.
Gryfici, dom. ślachty herb. 458.
Grynfeld m. 32.
Grzegorz V. pap. 117, 126. 142. 152. 158.
Grzegorz VI. wdzierca na stolicę pap. 201. 231. 210. 261.
Grzegorz VII. pap. 279. 327. 328. 329. 336. 339. 340. 346. 349. 356. 358.
Grzogorz antip. 475. 478.
Grzegorz Węgrzyn, zabójca Borysa 163.
Grzegorz syn Jarosława ks. Włodzim. 271. 276. 313.
Grzegorz Wasilkowicz 492.
Grzegorz rycerz Polski 255.
Grzymisław ob. Neklan
Gula ks.. Siedmiogr. 106.
Gurmeńska ziemia 96.
Gusna pan Węgier 264.
Gutland w. i jezioro 15.
Gwaldo legat pap. 408. 409.
Gwibert arcyb. Raweński, potem pap. Klemens II. 328. 349. 357. 358.
Gwido ob. Kalist II.
Gwiskard ob. Robert Gwiskard.

527

H.

Habdank herb szlachecki 443.
Hawel (Habela) rz. 70.
Haf (Hab) odnoga Wisły 9.
Haimo (Heymo) bisk. Wrocł. 478. 490.
Halicz góra 36.
Halicz m. i zam. 18. 42. 487. 510.
Ham ob. Hamburg.
Hamburg (Ham) m. 48.
Hamorsztyn (Emerstin) m. 29.
Hannibal wódz. Kartag. 132. 445.
Hanusborg jezioro 32.
Hanusborg m. 32.
Hatlo arcyb. Gnieźn. 107.
Hebrajski język 2.
Helena ob. Olha.
Helena żona Beli ślep. 498.
Henryk Lew ks. Sas. 70.
Henryk, brat Ottona I. 153.
Henryk II. ces. 153. 158. 182. 203. 201.
Henryk III. cos. 240. 243. 244. 248. 219. 351. 261. 202. 264. 266. 268 — 274.
278. 279.
Henryk IV. ces. 279. 285. 290. 293. 294. 298. 301. 305. 306. 324. 328. 329. 330.
339. 341. 349. 355. 350. 358. 393. 415. 428.
Henryk V. ces. 393. 101. 411. 415. 426. 428. 429. 433. 437.. 441. 442 — 446.
148. 452. 466. 473. 478. 481. 489.
Henryk syn Bol. Krzyw. ks. Sandom. 500. 517.
Henryk ks. Belg. 428.
Henryk syn Światopelka ks. Czesk. 441.
Henryk kr. Duński 484.
Henryk ks. Saski i Bawar. 516.
Hercyńskie lasy (Silva magna) 7. 23. 288. 414. 430. 448. 401.
Herenfryd ob. Ezzon.
Heresburg zam. 108.
Herkules 172.
Heribert arcyb. Koloński 153.
Herman ks. Lotaryngii 341.
Herman buk. Prag. 412. 418.
Heriberg m. 16.
Hesperya, Hesperia ultima, Hiszpania 4.
Hestywik ks. Czeski 96.
Heymon ob. Haimo.
Hieronim Ś. 275.
Hieronim bisk.. Wrocł. 272. 282. 289.
Hildebrand ob. Grzegorz VII.
Hippolit arcyb. Gniezn. 108. 203. 200.
Hispan 4.
Hiszpansa 4. 192. 358.
Hiszpania 4. 40. 49.
Hleb 1. Gleb, syn Włodzim, ks. Kusi 112. 162. 163 169. 332.
Hleb Światosławic, ks. Nowogr. 311,
Holendry 70.
Hołowno w. 20.
Holzacya (Ditivonia) Holstein 71.
Honoryusz II. pap. 489. 492.
Horodec zam. 388.
Horyń (Orinya) rz. 21.
Hrabienie w. 47.
Hradec m. 465.
Hrubieszow m. 43.
Huczew. Huczawa, rz. 19
Hugo założyciel zak. Templ. 398.
Hui rz. 6.
Hunnowie 4. 5. 24. 103. 104.
Huska Połonina, równina u źródła Sanu 11.

I. J.

Jabłonkowa m. 15.
Jacynt (Jacinctus) bisk. Lubuski 101.
Jadźwingowie, Jaćwież 253 — 256. 266. 453. Jafet 2. 3. 5. 6. 197.
Jakób z Zbilatowic szlachcic pol. 308.
Jakób I. arcyb. Gnieźn. 472. 490. 491.
Jakuj ks. Waragów 182.
Jan, wnuk Jafeta 6.
Jan Ś. Męcz. 85.
Jan XII. pap. 85. 92. W. 110. 115. 116.
Jan XIII. pap. 91. 99. 102. 100. 107 118. 122.
Jan XIV. pap. 127. 142.
Jan XV pap. 142.
Jan XVI. pap. 112. 152.
Jan XVII. pap. 158. 164. 196
Jan XVIII. pap. 119. 174. 177.
Jan XIX. pap. 177. 180.
Jan XX. pap. 180. 201. 216.
Jan bisk. Wrocł. 289. 310.
Jan bisk. Ołom. 356.
Jan ob. Gelazyusz II.
Jan ob. Grzegorz VI.
Jan tow. Ś. Wojc. 133.
Jan pustelnik 159. 160. 164. 221.
Jan cesarz Grecki 122.
Jan ślepy Luxzemb. 57.
Jan Zacharzyc, wódz Światopełka ks. Kijów. 415.
Jan Czysty (Czystes) Czech 411.
Jan z Jakuszowic 308.
Jangrot w. 13.
Jankowa w. 17.
Janowice w. 14.
Janowmłyn m. 18.
Janus Węgrzyn 205.
Jarojewiszcze, Jaroceńskie bagna 19.
Jaromir syn Brzetysł. ks. Czesk. 277. 287 — 290.
Jaromir bisk. Prag. 299. 300. 301. 312. 356. 363.
Jaromir syn Bol. ks. Czesk. 156. 157. 168. 206. 219.
Jaropełk syn Światosława ks. Drewl. 107. 111.

528

Jaropełk syn Zasławn, ks. Wyszegr. 320. 325. 331.
Jaropełk syn Wszewoloda, ks. Turów. 326.
Jaropełk syn Włodzimierza, ks. Pereasł. i Kijow, 489. 495. 502. 506. 507. 508.
509. 511. 518.
Jarosław jedynowładca. Rusi 124. 162. 169-174. 178. 179. 182. 188. 183. 205.
213. 214. 227. 211. 217. 250. 271. 347.
Jarosław syn Światopełka ks. Włodz. 377. 450. 453. 471. 472. 473. 479. 482.
Jarosław Jaropełczyc 398. 399. 427.
Jarosław arcyb. Gnieźn. 44.
Jasiel rz. 12.
Jasiełda (Jaszolda) rz. 21.
Jaskitarg albo Filistyński targ, m. 19
Jasło m. 12.
Jasnoch (Lucidus) bisk. Kruszw. 101, 127.
Jastrzębiec przydomek 289.
Jawan syn Jafeta 3.
Jawornik góra 36.
Jawryn (Javarinum) Raab, m. 262. 270.
Jaxa syn Leszka III. 70. 71.
jaxa (Jacza) książę Serb. 178.
Iber, Ebro rz. 4.
Iberowie, ob. Hiszpanie.
Idzki, bisk. Tuskul. legat pap 102
Idzi Ś. 349. 352. 419. 494.
Jedlna w. 27.
Jedlno jezioro 27.
Jędrzej bisk. Kruszw. 278. 344. 356.
Jędrzej ryc. Bol. II. 296. 349.
Jędrzejowski klasztor Cyster. 470.
Jeleń jezioro 27.
Jelowicz 163.
Jemielno (Jemlolno) w. 17.
Jeroboam kr. Izrael. 275.
Jerozolimski zakon Ś. Jana 479.
Jerzmanowice w. 13.
Josionów w. 20.
Jesso (Yesza) 39.
Jozabel żona Achaba 79.
Jeziora rz. 15.
Jeziorak ob. Gezerich.
Ihor (Ror) Igor 52.
Iława, Deutsch Eylav, m. 32.
Illirya 5.
Ilow (Oilow) Iłów. m. 70. 71.
Iłża (Iszlscha) rz. 14.
Imisław ob. Haimo.
Inflanty (Livonia) 10.
Ingewonowie 23
Innocenty II. pap. 508. 516.
Jończykowie 3. 132.
Jońskie morze 3. 5.
Jordan bisk. Pozn. 101. 152.
Jowisz Ob. Jesse
Irlandya (Hibernia) 3.
Ister ob. Dunaj.
Istrya 6. 9. 357.
Istula I. Vistula, ob. Wisła.
Istwarta albo Liczwarta, rz. 17.
Isycyon 4.
Italia ob. Włochy
Italowle 5. 69.
Itlar wódz Połowców 362.
Judyta żona Bol. Chr. 117. 121. 181. 185 — 188.
Judyta ks. Czeska 277. 291.
Judyta żona Wład. Herm. 347. 349. 350. 352. 353. 357. 381.
Judyta żona Stef. ks. Węgier. 429. 464. 499.
Julian bisk. Kamień. 101.
Julianna, żona Witolda ks. Lit. 37.
Iwan Wasilkowia 492.
lwika (Ewika) wyspa 3.
Iwanko Zacharzyc, wódz Światopełka ks. Kijów. 415.
Iwanowo zam. 71.
Izaak, tow. Ś. Wojc 133.
Izaak pustelnik 159. 160. 164. 224.
Izasław syn Jarosława. ks. Rusi 183.
Izasław (Yszesiaus) syn Włodzimierza ks. Rusi 112. 124. 162. 302. 367.
Izasław Światosławicz 500.
Izdbica (Gystbicza) Izbica, m. 28. 485.

K.

Kadyx (Gades, Gadis) 3
alabrowie 3.
Kalabrya 117. 122.
Kaliska ziemia 517.
Kalisz m. 44. 45. 517.
Kalixt II. pap. 476. 489.
Kamień w. w Mazow. 15.
Kamień w. na Litwie 20.
Kamień m. 42. 417.
Kamieniec w. 15.
Kamieniec, dawniej Bardo, zam. 386. 395.
Kamieniec Podolski, m. 18. 42
Kamieniec Mazowiecki, Kamieńczyk, m. 19.
Kamieńska dyecezya 260.
Kamieńskie biskupstwo 101. 102.
Kamionna, Kamionka 1.
Kamienna rzeka 14.
Kamionna rz. na Pomorzu 15.
Kandul bisk. Parmy 290.
Kapa w. 26.
Kappadocyanie 4.
Karniola, Kraina, ob. Dalmacya.
Karol ob. Kazimierz I.
Karol W. ces. 39. 69. 82.
Karpaty ob. Alpy Sarmackie..
Karpotyn góra 33.
Kartuzya klasztor mnichów t. n. 358.

529

Kartuzy zak. 324. 357.
Karwów w. 418.
Kacyntya 5. 9. 341.
Kaspijskie morze 33.
Kassiopea (Gasapla ?) 443.
Kaszuby 5. 48. 70. 71. 88. 90. 91. 180. 209
Katy (Kathi) w. 17.
Katzbach (Kaczbach) rz. 16.
Kauffung (Koffun) m. 16.
Kazimierz syn Leszka 111. 69. 71.
Kazimierz I. kr. Pol. 185. 197. 205. 215-220. 225.
232-232. 303. 315.
Kazimierz kr. Pol. znany Wielkim 26. 41. 44.
Kazimierz, syn Bol. Krzyw, (zmarły r. 1131) 480. 497.
Kazimierz syn Bol. Krzyw. (ur. r. 1138) 515. 517.
Kazimierz m. w Wielkopol. 159. 224.
Kazimierz m. przedmieście Krak. 41.
Kazimierza mała (Kazimierza minor) 308.
Kazogi (Koschoys) 152.
Kcynia w. 353.
Kiejdany (Kyedany) m. 20.
Kielce m. 41.
Kij (Kig) założyciel Kijowa 43. 51.
Kijów m. i urn. 19. 20. 23. 24. 43. 52. 107. 111. 124. 137. 162. 163. 169. 171 —
173. 178. 182. 213. 214. 271. 284. 286. 291. 303-305. 310. 313. 319. 320. 348
351. 366. 307. 375. 404. 416. 453. 482. 500.
Kijowskie księstwo 107. 162. 163. 169. 178. 182. 310. 348. 388.
Kirlaba góra 19.
Kitani wódz Połowców 362.
Klemens II. pap. 240. 241. 261. 349.
Klemens ob. Gwibert.
Klemens I. bisk. Smogorzow. 165. 203. 207.
Kiecko (Kloczsko) Kłodzko m. 154 461 514.
Kłodawa m. 28. 353.
Kłodnica rz. 16.
Kluniak, Cluni, opactwo Bened. 226. 227. 235. 211. 242. 258. 263. 267. 274. 283.
478.
Kłuszów w. 19.
Koblenz (Confluentia) Cobleuz 515.
Kobryń góra 36.
Kocawa rz. 16.
Kochan Czech155. 219.
Kocieł ks. Slow. 90.
Kodrąb w. 17.
Kojata Czech z rodu Ursowiczów 386.
Kołczow (Kolthow) w. 10.
Kolno w. 16.
Kołaczyce m. 35.
Kołobrzeg (Cholberk) Colberg, m. 409. 417.
Koloman król Węgierski 377. 378. 380. 426. 428. 430. 431. 433. 464.
Kolonia m. 243. 428.
Koloński arcybiskup. elektor 158.
Kolpite jezioro 12.
Konary w. 470.
Kończyco (Kanzirz) w. II.
Koniusza góra (Equirea) 35.
Konrad ces. 204. 240. 243.
Konrad, syn Brzestysł. ks. Czesk.. 277. 287. 290.
Konrad ks. Moraw. 294. 299. 346. 347. 365. 372. 411.
Konrad syn Henr. ces. 401.
Konrad II. ces. 492. 515.
Konstantyn ces. Grecki 119. 121.
Konstantynopol m. 3. 52. 128. 211.
Kopalna w. 17.
Kopcowico w. 13.
Kopielow m. 10.
Kopilów w. 21.
Kopki w. 12.
Koprzywnica rz. 11. 17.
Korabiei dom szlachty herb. 490.
Korczyn ob. Nowe miasto.
Korew, Chorew 1. Choryw 51.
Korewica, Chorewica, zam. 51.
Koronowo, Byszow, m. 15.
Korsyka wyspa 3.
Korszun (Korschun) zam. 121. 122.
Kościerzyn, Kościerz, teraz Behrend 15. 29.
Kosmas bisk. Prag. 361.
Kossow (Kossowo) 295.
Kostrzyn n. 10. 19.
Kostrzyń m. 16.
Koszaryna, wódz Światopełka ks. Kijów. 115.
Koszohorcy (Koschohori) 179.
Koszyce m. 13.
Kotra rz. 20.
Kowal m. 28.
Kowalewo m. 32.
Kowno m. 20.
Kozarowie l. Chozarowie 102. 182.
Kozielsko w. 47.
Koziorowa rz. 36.
Koźle m. i zam. 16. 418. 419.
Koźlin m. 417.
Kozłów w. 15.
Koźmin, Kuźmin 21. 26.
Koźmin wielki m. 16.
Krąg (Krag) jezioro 29.
Krak (Graccus) 41. 53-56. 61.
Krak, syn Kraka 1. 57.
Kraków m. 9. 13. 23. 41. 54. 65. 71. 129. 204. 205. 47. 257. 263. 291. 298. 300.
308. 353. 358. 388. 392, 480. 486. 517.
Krakowska ziemia 14. 517.
Krakowska dyecezya 260.
Krakowskie arcybisk. potem biskupstwo 100-102. 110. 118. 285. 286. 320.
Artur Rogóż
Administrator
Posty: 4635
Rejestracja: 24 maja 2010, 04:01
Kontakt:

Re: Jana Długosza Kanonika Krakowskiego DZIEŁA WSZYSTKIE

Post autor: Artur Rogóż »

530

Krampnica rz. 18.
Krampsko, Kramsko, jezioro lna Pomorzu 15. 18. 29.
Krampsko, jezioro w Wiel. Pol. 27.
Krasnystaw m. 12.
Krasocin w. 14.
Krempa rz. 14.
Krascenty patryc. Rzym. 142. 152. 153.
Kreta. Kandya 3.
Krowo m. i zam. 21,
Kroaci I. Chorwaci 24.
Kroacya (Karwacya) l. Chorwacya 5. 6. 9. 24. 38. 136. 380.
Krobia m. 353.
Kromnow w. 295,
Kromołów m. 10.
Krosno m. 16.
Kroże (Krosy) 20.
Kruszwica m. 42. 72. 73. 81 — 85. 101. 385. 406. 451.
Kruszwicka dyecezyą, ob. Włocławka.
Kruszwickie biskupstwo, ob. Włocławskie.
Krynica jezioro 34.
Krystyn towarzysz Ś. Wojc. 133.
Krystyn pustelnik 159, 160, 164. 221.
Krystyna żona Mścisława rycerza 314.
Krystyna żona Władysława ks. Pol. 447. 479. 495.
Krywe kapłan u pogan Litwinów 131. 133.
Krzczonów w. 12.
Krzczyn m. 14.
Krzemianka rz. 31.
Krzemieniec góra 36.
Krzemno jezioro: 31.
Krzeszów m. 12.
rzewiąta (Krzewiantha) jezioro 28.
Krzywokład zam. 448.
Krzywosąd, nadawca klaszt. Sieciech. 178.
Krzyżacy 26. 32. 37. 184. 358.
Książ (Xansch) m. 503.
Ksiażnice (Xangnicze) w. 353.
Kuczuwna w. 11.
Kuczyn m. 70.
Kujawy 15. 17. 205. 388. 517.
Kuno (Cuno) 201.
Kunowie: 313. 357
Kupran 378.
Kurcyusz obyw. Rzym. 128.
Kurza góra w. 26.
Kurzelów m. 44.
Kustek naczelnik Kunów 343. 357.
Kuźmin ob. Koźmin..
Kuźmińskie bagna18.
Kwidzyn, Marienwerder, m. 13. 20.
Kwieciszówka rz. 17.
Kwisza (Qwyssa) rz. 16.

L.

Lacyum 3.
Lada bóstwo u Pol. balwochw. 39.
Lambert ob. Honoryusz.
Lambert syn Beli ks. Węgier. 807. 309.
Lambert arcyb. Krak. 128. 134. 135. 147. 181.
Lambert Zula, arcyb. Krak. 286. 301. 308, 326,
Lambert herbu Habtdank. biskup Krak. 346. 349 350. 352. 359. 400.
Lamach ojciec Noego 4.
Landsberg m. 18.
Lasota góra (mons Lyasszotinus) 64.
Laszko 163.
Laszkowice w. 17.
Latynowie 3. 4. 5.
Leba, Lebsko, jezioro 15. 29
Leba rz. 15. 29,
Lec (Lyecz) Lötzen, m. 32.
ech głowa Lechitów c. Polaków 6. 7. 22. 24. 38. 39. 42. 49.
Lech syn Kraka 57. 58.
Loch syn Popiola 11. 75.
Lechia 23. 39.
Lechici c. Polacy 22. 23. 24. 38. 48.
Lednica jezioro 25. 26. 27.
Loman rz. 4
Loon I. pap. 25.
Leon VIII. pap. 94. 99. 115. 116. 118. 228.
Leon IX. pap. 267. 272. 273. 274.
Leon I. ca. 25.
Leonard P. bisk. Wrocł. 219.
Leopold Ś. 204.
Leopold margr. Austr. 310. 411.
Leszczyc albo Bróg, herb, 478.
Leszczyny w. 15.
Leszek (Lestko) albo Przemysław, ks. Polski, ob.
Przemyśl.
Leszek zdrajca 66. 67.
Leszek II. ks. Pol. 67. 68. 69.
Leszek III. ks. Pol. 69. 70. 71.
Leszek syn Ziemowita 91.
Leszkowie, potomkowie Lecha 64.
Lotyczów w. 12.
Leukaristus (?) m. 45.
Leutold ku. Czeski 481.
Lew ks. Rusi 37.
Lewonta syn Wład. Łys. 211. 225. 264. 265. 266.
Lgota w. 17.
Lgów w. 17.
Libed 51.
Libicz (Lybicz) m. 125. 126.
Libusza córka Kraka 50. 57.
Licowno w. 12.
Liczwarta ob. Istwartu.
Lidynia rz. 13.

531

Liege (Loodium) m. 259. 428.
Lignica (Legnicza) m. 44.
Ligurowie 3.
Lik (Lyk) Ełk, jezioro 32.
Lilia (Gilgo) odnoga Niemeńska10.
Limosalcum (?) m. 45.
Lipa (Lippa) rz. 18.
Lipietnica rz. 11.
Lis herb. szlach. 310.
Lisiec w. 296.
Lisna, Lissa, Lisnia 5.
Lisow w. 17.
Litwa 20. 21.
Litwini 34. 35. 131. 132. 406. 454.
Liw, Liwiec, rz. 19.
Liwna rz. 13.
Liwocz góra 35.
Liwowie ob. Inflanty.
Lötzen ob. Lec.
Longobard 4.
Longobardowie 5.
Lotaryngia 4.
Lotaryusz władca Gallii 117.
Lotaryusz ces. 480. 490. 402. 505. 507. 508. 514.
Lubecz (Lubyecz) zam. 169.
Lubek ob. Lubeko.
Lubeka (Lubyk) Bukowiec, m. 3. 48. 70. 71. 210.
Lubelska ziemia 517.
Lubenów ob. Lubieniow.
Lubiąż (Lubons) Leubus, 259.
Lubień ILuben) m. 10.
Lubieniow (Lubenow) w. 17.
Lubin m. i kl. Bened. 459.
Lubnia m. 427.
Lubochyń w. 31.
Lubomla zam. 20.
Lubow ob. Mikelburg.
Lubstowo jezioro 27.
Lubuska dyecezya 260.
Lubuskie biskupstwo 101. 102.
Lubusz m. 42.
Lubusz zam. 436. 447
Lucemir (Lucomir) jezioro, ob. Szacko.
Lucemir rz. 30.
Luciąża ( Lucieża) Bogdanówka rz. 14.
Lucilli I. bisk. Smogorz. c. Wrocł. 219
Lucko albo Lucek, bisk. Prag. 299. 300
Ludomiła Ś. 96.
Ludomiła ob. Swantawa.
Ludynia w. 14.
Ludzimierz w. 11.
Lugidunum (?) m. 15.
Lukie ob. Łuka.
Lukka m. 290.
Luna ob. Luneburg.
Luneburg (Lunemburg, Lunburg) 70. 71.
Luta rz. 21.
Lutumie, Lutom, jezioro 15. 29 30.
Lutomierz, Leutmiertz, 400.
Lutycy (Liutici populi) 278.
Lutynia rz. 17. 37.
Lwie morze ob. Czarne.
Lwów 42.

Ł.

Łaba (Laba, Albis l. Albia) Elba rz. 6. 7. 22. 23. 24. 33. 70. 180. 208. 100.
Łabędź herb 483. 486
Łabiczyn m. 18.
Łaciński obrządek. 119.
Łada rz. 12.
Łaglewniki w. 15.
Łagów m. 14.
Łagowska kasztelania 353.
Łąki (Lanky) w. 11.
Łaszyn m. 184.
Ławarzyszki w. 20.
Ławickie jezioro 18.
Ławy w. 14.

Łazarz (Łazar) ku. Ruski 376.
Łążyn (Lanizin} m. 295.
Łęczna (Lanczna) w. 26.
Łęczno (Lanczno) jezioro 28.
Łęczyca m. i zam. 388. 423. 491.
Łęczycka ziemia 17. 205. 388. 517.
Łękno m. 17.
Łososina nr. 11.
Łowczyce w. 19..
Łowicz m. 44.
Łubno jezioro 32.
Łuck m. i zam. 21. 43. 331. 379
Łucka ziemia, ob. Wołyńska.
Łuczanie (Dulebianie, Wołhanie) 51.
Luka (Lukie) jezioro 31.
Łukawa, Opatówka rz. l4. 44.
Łuków m. 19.
Łukowa w. 12.
Łysa góra albo Łysiec w Sandom, 34. 166.. 167. 194.
Łysa góra, pod m. Lwowem 36.

M.

Macedonia 6.
Mączyna, Maczyna, Czech 386.
Madai syn Jafeta 3.
Magdeburg (Moydburg). Międzyborze, Partenopolis 71. 108. 116. 218.
Magdeburskie arcybiskupstwo 153.
Magnopol ob. Mikelburg.

532

Magnus star. Wrocł 382 — 381. 451. 454.
Magnuszew (Magnuszewo) w. 13.
Magog syn. Jafeta 3. 4.
Magtyda 117.
Mahometańskie wyznanie 119.
Majorka wyspa 3.
Maldesse (Maldesze) jezioro 32.
Malechow m. 70.
Małgorzata z Zębocina 322.
Malpadew, Malapane, rz. 15,
Maniak wódz Połowców 367.
Marcelli I. bisk. Włocł. c. Kruszw. 182. 203. 213.
Marcelli bisk. Pozn. 266. 296.
Marcin Gallus, kronikarz 39. 69.
Marcin, nadawca klaszt. Sieciech. 178.
Marcin III. pap. 106. 108.
Marcin I. arcyb. Gnieźn. 371. 380. 388. 392. 401.
424. 425. 472.
Marcin bisk. Płocki 163. 190.
Marcin I. bisk. Pozn. 491.
Marcyalis (Martialis) bisk. Płocki 115. 163.
Marek bisk. Płocki 298.; 356.
Marienwerder, Mariana insula, ob. Kwidzyn.
Marlowo m. 71.
Marowice w. 470.
Mara ob. Lada.
Marya ob. Dobrogniewa.
Marya żona Piotra z Danii 484.
Marzana bóstwo n Pol. bałwochw. 39. 100.
Masaka ob. Cezara,
Masław przywł. Mazowszu 221. 232. 219. 250. 251. 253. 200.
Massageci ob. Scytowie.
Mateusz towarzysz Ś. Wojc. 133.
Mateusz pustelnik 159. 160. 164. 224.
Matylda żona Rudolfa Niem. 279.
Matylda rzymianka 290. 312.
Matylda żona Henr. V. ces. 466.
Maur bisk. Krak. 445. 470.
Maurycy Ś. 149.
Maurycy I. bisk. Włoch 127. 182.
Matowszanla I. Mazury 37. 250. 452.
Mazowsze, wprzódy ziemia Płocka, 85., 205. 221. 227. 232. 249. 251. 253. 256
388, 391, 402. 423. 430. 451. 454. 517.
Mechtylda siostra Ottona III. ces. 118.
Medowie 3. 49.
Medya 3.
Melno jezioro 32.
Memel, Kłajpede, m. 10.
Menard bisk. Prag. 497.
Mengasius opat Mogilnicki 296
Meotyckie jezioro 3.
Merecz m. 20.
Merecz, Mereczanka, rz. 20.
Metodyusz 8. 90 96
Moydburg ob. Magdeburg.
Mezya (Mossla. ) 22.
Mezyanie 22.
Metanastes ob. Wołochy.
Michał ces. Grecki 90.
Michał stryj Ś. Stef. kr. Węg;. 225.
Michał założyciel kl. Benedykt, w Lublinie 459.
Miechów w 470.
Mieczniki w. 20.
Mieczysław I. (Mieszko) ks Pol. 42. 92 — 95. 97 — 139. 190. 198. 273.
Mieczysław II. król Pol. 121. 148. 150. 157. 181.: 185. 194. 197. 199 201. 203 —
214. 217. 280
Mieczysław, syn Knzirn. I. 263. 296.
Mieczysław syn Bol. II. 301. 342. 318. 357. 360. 303. 400.
Mieczysław Stary kr. Pol. 497. 517.
Mieczysław. Jarosławowicz ks. Smol. 276.
Miednik I. Wornie, m. 43.
Miodniki, Krożęta rz 20. 43.
Międzyborze, Meydburg, ob. Magdeburg.
Międzyrzecz m. i zam.. 17. 379.
Mieszek (Mieszko) ob. Mieczysław.
Mikel, Mikołaj, ks. Słow. 210.
Mikelburg (Magnopolis), Nicolsburg l. Niklasburg, Lubow m. 70. 71. 210.
Mklon Ob. Mikelburg 71.
Mikołaj II. pap. 280. 290.
Mikołaj z Mikołajowa, szlachcic pol. 308.
Mikołaj z. Zębocina 322.
Mikołaj archid.. Gnieźń. 424.
Mińsk.m. 291.
Mińsk las 13.
Minorka wyspa 3.
Misnia (Myszna) 47. 70.
Miśniacy 435.
Mitylena, Metelino 3.
Mizya, ob. Mezya.
Młada ks. Czeska 103. 110.
Młecka rz. 11.
Młyny w. 14.
Mnata ks. Czeski 61.
Mnichów w. 17.
Mogiła w. i klasztor Cyster. 13.
Mogiła grobowiec Wandy 61.
Mogilnicki klasztor 295. 296. 406.
Mogilno m. 295.
Moguncki arcyb. elektor 158.
Moguncya m. 328. 355. 415. 466. 489.
Mohilno m. 20.
Mokowo jezioro 33.
Mołdawa rz. 19.
Momaur 4.
Moniaczowice w. 17.

533

Morawa l. Morawy 5. 7. 8. 157. 158. 195. 208. 287. 299. 346 365. 373. 406 — 408.
431. 471. 481. 190.
Morawa rz. 6. 7.
Morawcy, Morawianie 63. 68. 208. 203. 224. 346. 373. 407. 422.
Morawica rz. 14. 16.
Morza północne, ob. Bałtyckie.
Morzysława w. 17. 26.
Moskorzów w. 11.
Mosoch syn Jafeta 3. 4.
Moszczenica rz. 15.
Motława re. 15.
Moza rz. 128.
Mruków, góra 36.
Mścisław syn Zasława ks Kijów. 285. 304 305.
Mścisław Włodzimierzowic 112. 102. 182. 205. 213. 363. 867. 489. 492. 495.
Mścisław syn Świntopelka ks. Kijów. 377.
Mścisław ks. Nowogr. 427.
Mścisława ks. Ruska173.
Mszanne (Mszane) jezioro 30.
Mszczuj z Jakuszowic 308.
Mtawa, Mątawa rz. 15.
Mtawsko, Mątawsko, jezioro 15.
Muchawiec rz. 19. 36.
Muksza jezioro 29,
Mulda ob. Weltawa.
Munuczkowica w. 21.
Muronie 162.
Musur (Muszur) m. 303.
Mutyna Czech 398. 400. 430.
Mutyna m. w Czechach 400.

N.

Nadelbiańcy ob. Nadłabańcy.
Nadłabańcy 208. 209.
Nadrawia (Nadrowa) 183.
Nadrowa ob. Nadrawia
Nadrybie jezioro 28.
Nakiel rz. 369.
Nakto (Nakel) zam. 370. 454 — 458. 472. 474. 476.
Nałęcz herb. 283.
Nalihin w. 259.
Napstyr w. 259.
Narew rz. 10. 12. 13. 44.
Nasielsk. 295.
Natangia (Nawktaga) 183.
Nawktaga ob. Natangia.
Nawoz w. 12.
Nawrotnik rycerz, pol. 487.
Negno 4. 5.
Neklan (Neklam) albo Grzymisław, kr. Czeski 61 96.
Nemrod olbrzym 2.
Neustift (Novae cellea) 16.
Nicko góra 37.
Nida rz. 14. 26. 44. 507.
Nidborze (Nidborg) Neidenburg 13.
Nidzica (Niedzica) rz. 14. 41.
Nielisz w. 12.
Niemcy (Germania, Alemania, Theutonia) 5. 49. 68. 70. 90. 148. 411. 428. 439.
410. 444.
Niemcy (Germanowie, Alemanowie, Teutonowie) 4. 23. 32. 33. 270. 297. 374. 492
Niemcza rz. 291.
Niemen (Cronis) Chronus, Memel, rz. 10. 20. 21. 22. 24. 183.
Niemiecka Ostrawa, m. 16.
Niewiara (Niewier) w. 30.
Niewiaza (Nyewyasza) rz. 20.
Niewieniszany, m. 20.
Niewszastow, w. 17.
Niezamyśl, Zaniemyśl. jezioro 26.
Niezamyśl, Zaniemyśl, m. 26.
Nija (Nya) 39.
Nlklot 70.
Nimisław 61.
Niniwa m. starożytne 2.
Nir (Nyr) Ner, rz. 17.
Nirzec rz. 17.
Nissa (Nyssa) Niża m. 44.
Nissa l. Neissa rz. z ujściem pod. Surgostem 15. 386.
Nissa rz. z ujściem pod Wilkoszynem 16.
Nissa rz. z ujściem pod w. Szydłami 16.
Nobiel (Nobel) jezioro 31.
Nobllny jezioro 18. 27.
Nochowa w 47.
Noe 4.
Nogat 9.
Norbert Ś. 479.
Nordmanowie, Normannowie, 273. 278. 358.
Norwegia 5. 22.
Noteć (Nothesz) rz. 10. 10. 17. 18. 28.
Noteć (Nothesz) m. 16. 18. 26.
Nowe, Neuenburg, m. 15.
Nowo miasto nad Wkrą 13.
Nowo miasto Korczyn U. 25.
Nowodwór m. 12. 13.
Nowogrod m. 24. 33. 52. 162. 179. 367.
Nowogrodzanie 163. 172.
Nowogrodzkie księstwo 107. 102. 179. 363.
Nowosiedlce w. 21.
Nowytarg w. 259.
Nowy Raciąż (Nowo Radzim?) 295.
Nubia 2.
Nur (Nurzec) rz 19.
Nyszkin 52.

534

O.

Obidowa góra 11.
Obnig klasztor 16.
Oborniki m. i zam. 18.
Obotryci 70.
Obra rz. z ujściem do Warty 16. 25.
Obra rz. z ujściem do Odry 17.
Obra w. 16.
Oddo ob. Urban 11.
Oddon syn Leszka III. 70. 71.
Odmuchow m. 44.
Odoacor 24. 25,
Odolan 296. 310.
Odra (Guttalus) rz. 10. 15. 16. 17. 21. 23. 33. 42. 44. 259. 418. 437.
Odra m. 10.
Odroważ w. 14
Ogrodziniec m. 13.
Ogrza, Ohra (Egra) Eger, rz. 6. 7.
Ohra ob. Ogrza.
Okald 51. 52.
Okka rz. 51.
Oktawian ob. Jan XII.
Oktawian bisk. Chełmski 101.
Okunin jezioro 31.
Oława rz. 16.
Olbiasz jezioro 31.
Olbraohcice m. 16,
Oldrzych (Udalryk) syn Bol, ks. Czesc. 156. 158. 168. 206. 210.
Oldrzych syn Konrada ks. Czesk. 400.
Oleh (Holeh) Alexy syn Światosława 107. 111.
Oleh l. Alexy ks. Czern. i Pereasł. 325. 354. 362. 300. 367. 375. 388. 395. 398.
399. 404. 427.
Olesko m. z zam. 10. 18. 20. 21.
Olosno (Oloszna) tu. 10.
Olha, Olga, potem Helena 52. 107. 110.
Olha rz 178. 284.
Olkusz (Ilkusz) m. 36.
Ołobok w. i klasztor 16.
Ołobok (Ołobog) rz. 17.
Ołomuniec m. 365. 465.
Ołomuniecka ziemia 405.
Ołomunieckie biskupstwo 312. 350. 301.
Olsen (Olszen) rz. 409.
Olsza rz, 15.
Olta rz. 450.
Omulew (Omolew) rz. 13.
Opatów m.. 34 44. 490.
Opatowiec m, 11.
Opawica rz. 16.
Opole m. 44.
Orest 25,
Orla rz. 16.
Orle (Orlye) jezioro 28.
Orle (Orlye) w. 15. 16.
Orsza m. i zam. 21.
Orsza rz. 21.
Orzyc (Orzic) Orszyca, rz. 13,
Orzechów jezioro 31.
Orzechowiec jezioro 30.
Orzechowe jezioro 30.
Orzek w. 11.
Osieczno, Osieczna, m. 20.
Osieczne jezioro 29.
Osiek zam. 29
Osielsk (Oszelzch) 295.
Oskald ob. Okald
Ośla głowa, godło herbowe 308.
Osobita góra 36.
Osobity strumień 36.
Ossa l. Mokra, rz.. 13. 131. 132, 183. 184. 292 303.
Osserich ob. Popiel.
Ossobłoga rz. 15. 44
Osterode m, 32.
Ostrawica rz. 16.
Ostróg m. 396.
Ostrołęka m. 13.
Ostrów w. w Mazowieckim 14.
Ostrów w. w ziemi Chełmskiej 31.
Ostrowie jezioro 30.
Ostrowit jezioro 29
Ostrzeszów m. 16.
Ostrzyhom l. Ostryhom'm. ob. Gran.
Ostwysz, Uściwierz, jezioro 28,
Osuchów w. 14. 15.
Oświecim m. 11. 13. 36.
Otard ks. Saski 248. 249.
Otto I. ces. 85. 92. 96. 107. 108. 110. 112. 116. 116. 118.
Otto II. ces, 107. 100. 110. 117. 122. 123. 142.
Otto III. ces. 117. 123. 130. 142 150. 152, 153. 154. 173. 203.
Otto syn Kazim. I. kr. Pol. 267.
Otto syn Brzetysł. ks, Czesk. 277. 287. 290.
Otto ks. Moraw 299. 324. 346. 347. 365.
Otto syn Ottona ks. Moraw. 365. 481. 400.
Otto brat Święropełka ks. Cz. 420. 442. 447. 448.
Otropol m. 351.
Owon ob. Abn.


P.

Pabianice , dawniej Kropie l. Chroni, w. 353.
Padniew w. 296.
Paflagończycy 3.
Paflagonia 3.
Paklica, Paklicz, rz. 17.
Pakość m. 17. 18. 27. 28,
Pałowice w. 16

535

Pakosław w. 14. 16.
Pałuki, część północna Wielk. Pol. miedzy rz. Wełną i Notecią 18. 47.
Pannonia, Pannonowie, ob. Węgry.
Pannońskie góry, ob. Alpy Węgierskie.
Parczow (Parcov) m. 12. 27.
Parczowice m. 16.
Parkanie w. 278.
Partenopolis ob. Magdeburg.
Partecino (Partheczino) jezioro 32.
Parusza, w 14.
Paschalis bis. Płocki 219. 295. 298.
Paryż m. 218.
Paschalis II. pap. 398. 404. 411. 452. 475.
Paulin bisk. Pozn. 192. 203. 216.
Paulin I. bisk. Kruszw. 389. 450.
Paweł Ś. Męcz. 85.
Paweł rycerz 296. 349.
Pawłowice w. 14.
Pczowo jezioro 27.
Pczyna ob. Psyna.
Pella 3.
Pełczyska góra 3. 36.
Pereasław m. i zam. 136. 271. 328. 348. 375, 518.
Persowie 49.
Petrona ob. Wraku.
Piana w. 10.
Piaseczno jezioro na Pomorzu 29,
Piaseczno, Piaseczno, jezioro w ziemi Chełmskiej, 31.
Piast ku. Pol. 83-89.
Pieciokościoł (Quinque Ecclesiae) Funfkirehen 310.
Pieczora w. 18.
Pieczyngowie (Pieczynyegi) 106, 107. 108. 136. 137. 162. 170. 174. 178. 213.
303.
Pietrzykowo w. 17.
Pilca, Pilica, rz. 14.
Pilczyca rz. 14,
Pilica m. z. zam. 14.
Pilzno m. 448.
Pińsk m. 20. 21.
Piorun, Perum, bóstwo u Pol. balw. i Rusi 112. 124.
Piotr l. Piotrek, rycerz wskrzeszony przez Ś. Stanisława 315 — 317. 337. 338.
Piotr kan. Krak. 350.
Piotr arcyb. Gniezn. 282. 289. 325. 339, 371.
Piotr bisk. Wrocł. 310. 360.
Piotr kr. Węgier. 225. 251. 252. 261. 262. 264 — 266. 269. 270. 285.
Piotr z Danii (Petrus Dacus) 37. 484 — 486. 501.
Piotr starosta Rzym. 122.
Piotr ks. Bułgar. 128.
Piotr z Zbilutowic 308.
Piotr ob. Anaklet.
Piotr proboszcz Belgr. 501.
Piotr Włoszczowicz 503. 506, 507.
Piotrawin w, 315 — 318.
Pirenejskie góry 4.
Pis (Pisz) Pissa, rz. 12.
Pis (Pisz) jezioro 12.
Pis (Pisz) zam. 12,
Pkanów w. 353;
Placentyn ob. Jan XVI.
Pleozemin bród 18.
Plisk rz. 16.
Płocice jezioro 31.
Płock m. z zam. 23. 42. 295. 392. 397. 401. 517.
Płocka dyecezyą 260.
Płocka ziemia, ob. Mazowsze.
Płockie biskupstwo 101. 102.
Płoczanie (Mazury) 250.
Płona rz. 13.
Płońsk m. 13. 295.
Plunen, Plauen (?) m. 70.
Pluto Ob. Nija.
Pobiedziska m. 17. 26.
Pobóg (Pobodze) przydomek 228.
Podgorzyce w. 17.
Podhorzyce w. 19.
Podkowa z krzyżem, herb 335.
Podole 51.
Pogeza ob. Pogozanja.
Pogezania (Pogeza) Hoherland 183.
Pogoda bóstwo u Pol. bałwochw. 39.
Pogonia w. 14.
Pohost w. 20.
Pola m. 314.
Polabowie 70.
Polacy (Polanie) 8. 24. 38. 39. 40. 42. 45. 49. 62. 63. 611. 113. 183. 195.
Polanie ob. Polacy.
Połaniec m. 14.
Polapa w. 31.
Polikbów w. 19.
Polmo, Pulmo, jezioro 31.
Polmo, Pulino, w. 31.
Połock m. i zam. 21. 22. 162. 179. 291. 304. 305.
Połockie księstwo 21. 162.
Połoczanie 179. 232.
Połota rz. 21.
Połowcy 130. 174. 281. 284. 325. 328. 844. 850. 351. 364. 862. 360. 307. 369.
376 — 378. 404. 405. 415. 427. 450. 451. 489. 518.
Polska 5. 7. 8. 21. 22. 24. 37. 45. 70. 82. 83, 129. 134. 148. 151. 183. 389.
343. 356..
Połtew, Pełtew, rz. 19.
Polwica w. 20.
Pomorzanie 5. 33. 48. 90. 91. 210. 211. 364. 365. 368 — 871. 372. 379. 385. 887.
394. 397. 404.

536

409. 410. 412 — 415. 419. 422. 424. 425. 431. 433. 451. 454 — 458. 473. 474.
470. 477.
Pomorze 15. 29, 48. 71. 88. 180. 211. 292. 370. 372. 388. 409. 410. 412 415.
416. 454. 476. 509. 517.
Pompejus 131.
Pontianus wódz Niem. 294.
Popiel (Pompilius) ks. Pol. 69 — 73.
Popiel II. ks. Pol. 73 — 82. 181. 428.
Popiel, syn Popiela II. 75.
Popo ob. Damaz II.
Poppo arcyb. Krak. 181. 194,
Poprad (Poprod) rz. 11.
Por rz. 12.
Poraj brat Ś. Wojc. 125.
Poraj ob. Róża.
Porafa ob. Wołga.
Poricus fluvius ob. Wołga.
Porostow w. 21.
Porsza rz. 205.
Poswizd (Poszwyszd) syn Włodzim. ks. Rusi 124. 162.
Potieszyn w. 19.
Potylic góra 37.
Potylic zam. 37.
Potylic m. 37. 47.
Potylica rz, 37.
Powidz m. 26.
Powidzkie jezioro 26.
Pożdziemierz w. 19.
Poznań m, 17. 23. 42. 138. 143. 197. 199. 201. 214. 215. 222. 281. 517.
Poznańska ziemia 517.
Poznańska dyecezya 260.
Poznańskie biskupstwo 101. 102.
Prądnik rz. 13. 65.
Praga m. 7. 137. 156. 224. 230. 251. 355. 372. 412. 430. 442. 448. 449.
Praskie biskupstwo 109. 110. 151. 356.
Prażanie 61.
Premonstratonski zakon 479. 485. 486. 501.
Prosburg (Posonium) m. 324. 430.
Prędocin (Prandoczyn) w, 17.
Prohor 1. Prohort (Prohorius) arcyb. Krak. 101. 118.
Prokop hr, Bieliński (Belinensis) 249.
Prokulf (Prooulphus) arcyb. Krak. 118. 128.
Prosna (Przosna) rz. 17. 44.
Prosna w. 47.
Proszowice m. 35. 322.
Prusacy (Prutheni) 90. 131. 132. 139. 140. 183. 184. 249. 250. 253 — 257. 266
292. 363-365. 369. 872. 385. 404. 400. 422. 451. 454 — 458. 465. 473. 474.
Pruska ziemia 131. 132. 184. 184. 465.
Prusyasz król Bitynii 132.
Prut rz. 18. 19. 24.
Pryam król Trojański 4.
Prypeć (Przypeusz) rz. 20. 21. 30. 31,
Przecława ks. Ruska 173.
Przedborz m. 37.
Przemąków w. 11.
Przemęt w. i klasztor 27.
Przemsza Biała, rz. 13.
Przomsza Czarna, rz. 13. 14.
Przemyśl m. i zam. 43. 118. 305. 308. 309. 311. 375. 377. 396. 480. 482. 489.
Przemyśl c. Przemysław, ku. Czeski 57. 61.
Przemyśl c. Przemysław, ks. Pol. 63. 65.
Przemysław syn Leszka III. 70. 71.
Przeniesławie (Przenezlavye) w. 470.
Przewłoka góra 26.
Przeworsko, w. 19.
Przybysław syn Leszka III. 70. 71.
Przebysław syn Niklota 70.
Przybysław ob. Koniusza góra.
Przypust w. 295.
Psary w. 6.
Psary zam. 6.
Psie pole, Hundsfelsd 445.
Pstrokoń w. 17.
Psyna rz. 16.
Pszczewo (Pczowo) jezioro 27.
Pszczerwo m. 27.
Ptolemaeus jeograf star, 44. 45.
Ptur, Pturek, jezioro, 28.
Ptur w. 28.
Pułtusk (Polthowsko ) m. 44.
Putata wojew. Kijów. 378. 396. 453.
Puteolanus dziejopis star. 22.
Putsza 163.
Pyzdry m. 23. 37.

R.

Raba rz. 11.
Rabsztyn góra 36.
Raoeburg (Raczesburg) Racibor, m. 70. 71.
Rachelin arcyb. Krak. 211. 220. 261.
Racibor (Raozibor) ob. Raceburg.
Raciborz m. 23. 44.
Racowie ob. Rascyn.
Raczno jezioro 21.
Radomierza, Radzimierza, Radomka, rz. 14.
Radost bisk. Krak. 470. 480. 488.
Radunia rz. 15.
Radzanów m. 37.
Radzieszów.. w. 17.
Radzim, 51.
Radzim m. ob. Radzyń.
Radzimiczanie (Radzyniczanie, Radimycze ) 51. 118.

537

Radzistow (Radstow) w. 30.
Radzyn ob. Gaudenty.
Radzyń m. 13. 32. 183.
Ragneta, Ragnit, m. 10.
Rajmund ustanowiciel zak. Ś. Jana Jerozol. 479.
Rajnald (Roginaldus) 466.
Rajner (Reginherius) kardynał, ob. Paschalis II.
Ramigole w. 20.
Ramiris kr. Amgonu 247.
Rania ob. Rascya.
Rascya, Bacowie, Rascyanie 5. 71.
Rata rz. 19.
Ratibor poseł Włodzim ks. Rus, 396.
Ratno zam. 21.
Ratysbona m. 103. 248. 262. 272. 328. 400.
Raurak 5.
Rawa rz. 15.
Rawici, dom szlachty herbowej 151. 152. 386. 398. 431.
Recen (Reczen) 364. 437.
Rededi (Rededa) 170.
Raims m. 498.
Remigiusz: Ś. 88.
Ren rz. 23. 411.
Renia rz. 13.
Reński palatyn 203.
Retzen ob. Recen.
Robert I. arcyb. Gnieźn. 107- 128. 130.
Robert bisk. Wrocł 490.
Robert kr. Franc. 173.
Robert kr. Anglij 279.
Robert Gwiskard (Gwiscardi) 274. 328.
Robert opat 379.
Rochanie (Rachanye) w. 12.
Rodus wyspa 3.
Rodyjczykowie 3.
Roger ks. Sycyl. 509.
Rogowo jezioro 17.
Rogoźnik większy, rz. 11.
Rogoźnik mniejszy, rz. 11.
Rogoźno w. 12. 32.
Rogoźno m. 184.
Rokitno w. 13.
Roman syn Alana 4.
Roman ks, Ruski 328.
Roman syn Wlodzim. ks. Kijów. 473.
Romanów targ m. 19.
Romowe dawna stolica Pruska 131. 132. 183.
Romuald Ś. 159. 227.
Romulus 56.
Ropa rz 12.
Roi (Rosz) rz. 10. 21.
Rościsław ks. Słów. 90.
Rościsław syn Wszewołda ks. Kijów. 332. 347. 351.
Rościsław syn Wolodara ks, Przem. 471. 489. 491. 493.
Rosprza m. 14. 295.
Rostok (Rostoki) m. 70 71.
Rostow m. 162. 367.
Róża herb 125. 128. 139.
Rożan m. 13.
Rozkopaczów jezioro 28.
Rozkopaczowska Woja, w. 28.
Różyców dom szlachecki 125. 130. 366.
Ruda (Rudka) rz. z ujściem do Odry 16.
Ruda rz. z ujściem do Warty 17,
Ruda klasztor 16.
Rudawa rz. 13.
Rudger opat Mogilnicki 296.
Rudolf ks. Saski 279. 329. 330. 330. 341.
Rudolf kardynał 312.
Rudolf ks. Burgundyi 328.
Rudzka ziemia, ob. Wieluńska.
Rugia 509.
Rugianie (Rugi) Runowie 33. 70.
Regium (?) m.. 45.
Rukanie zam. 450.
Rupert (Ropertus) ob. Robert bisk. Wrocł.
Ruryk (Rurek, Rurko) 52.
Rus głowa Ruskiego plemienia 2. 23. 24.
Ruś, Ruskie państwo 5. 8. 21. 22. 24. 51. 107. 137. 150. 170. 178. 188. 195.
205. 217. 271. 281. 284. 302. 313, 319. 325. 351. 355. 404. 415. 427. 482. 488.
508.
Rusini 19. 22. 24. 25. 51. 52. 118. 124. 136. 170. 174 — 177. 188 — 190. 205.
241. 247. 257. 284. 303. 306. 311. 314. 319. 325. 355. 363. 366. 378. 399. 405.
423. 427. 438. 450. 482. 492. 510. 519.
Rybitwy w. 12.
Rybniki m. 16.
Ryczów w. 165.
Ryczywół m, 14.
Ryczywół zam 18.
Ryfat syn Gomera 3.
Ryfejskie c. Uralskie góry 3. 23.
Ryga m. 21.
Rymacze (Rimacz ) jezioro i w. 31.
Rypin m. 295.
Rypnik (Rapnik) w. 296.
Rytogar, Rytygier, wódz Teuton. 58 — 60.
Ryxa żona Miecz. kr. Pol. 148 — 150. 181. 185. 190. 203. 205. 212-219. 226. 232.
234. 235. 241-244.
Rzechów w. 14.
Rzędowice (Zandowice) w 14.
Rzepica (Rzepicza) Rzepca 1. Rzepicha, żona Piasta 84.
Rzerzuchowa góra 37.

538

Rzym m. 24. 25. 56. 110. 122. 153. 837. 280. 413.
Rzymianie 4. 49. 182. 328.
Rzyp góra 7.

S.

Sac (Sacz) m. 400.
Saoko (Saczko) m. 448.
Sącz (Sandecz) m. 44.
Sądek w. 14.
Saleweld, Salzwedel, m. 242.
Sala rz. 303.
Salomon kr. Węgier. 285. 293. 234. 305. 306. 308. 309. 310. 324. 330. 343. 314.
357.
Sama ob. Sambia.
Sambia 183.
San rz. 11. 12. 18. 37. 305. 306.
Sandomierska ziemia 14. 35. 43. 388. 517.
Sandomierz m. 23. 43. 392. 517.
Sanna rz. 12.
Santocin (Santocino) w. 13.
Santok zam. 10. 16. 18. 387. 394. 397.
Saraceni 40. 122. 356. 358.
Sardynia 3.
Sarepta m. 84.
Sarmaci c. Polacy 3. 9. 24. 38. 39.
Sarmacki ocean, Ob. Sarmackic morze.
Sarmackie góry, Karpaty 10. 11. 12 — 15. 18. 23. 33.
Sarmackie morze, część północna Bałtyku 3. 10. 71.
Sarmacya Europejaka 7. 24. 25.
Sarmacya wschodnia i zachodnia 33.
Sarnia (Saxonia) 5.
Sarnowo m. 37.
Sarolt (Sarolth) żona Gejzy ks. Węg. 106,
Saruth 33.
Sasi 70. 108. 179. 278. 422. 433.
Saski książę. elektor 158.
Satyczów w. 21.
Saxo, syn Negnona 4. 5.
Saxonia 4. 8. 9. 179. 218. 411. 435. 439.
Schilling (Scheylang) jezioro 32.
Schodnia rz. 14.
Śćkło (Steklo) Szkło, rz. 19.
Scurgum (?) m. 45.
Scytowie 4. 23. 24.
Scytya 24.
Sem 2. 3.
Semian syn Leszka III. 70. 71.
Sennaar 5.
Sępich w. 295.
Serb 48.
Serbia 5. 6. 71..
Serbowie 48. 209.
Seret Podolski, rz. 19..
Seret rz. z ujściem do Prutu 18. 19.
Seret góry na Wołoszczyznie 19.
Sergiusz IV. pap. 180. 181.
Serock (Siraczoc, Szirozch) m, 13. 295.
Softdawa (?) m. 45.
Sowerus bisk. Prag. 223. 229. 230. 251. 287. 299.
Sewo góra 23.
Sieciech wojew. Krak. 169. 178. 194. 198. 369. 373. 379. 381 — 384. 389 398.
433.
Sieciach cześnik Bol. III. 419 — 421.
Sieciechów (śweciechow) w. i zam. 26, 177. 198. 392.
Sieciechowski klasztor Benedykt. 177. 194. 518,
Sieciechowskie jezioro 26.
Siedlce w. 19.
Siedmiogród 944.
Sieradz m. 23, 398.
Sieradzka ziemia 14. 17. 388. 517.
Siostrzewitów w. 12.
Sigeburg m. 70.
Skałka góra w Karpatach 9.
Skałka wzgórze pod Krakowem z kościołem Ś. Michata 334. 337. 359.
Skamant olł. Skomęckie jezioro.
Skandya, Skandynawia 3. 33.
Skąpsko (Skapsko) Skępsko jezioro 33.
Skarbek poseł do Henr. V. ces. 449,
Skarbimiesz l. Skalbmierz, m. 44.
Skarbimir wojew. Krak. 412-416. 450-458. 403. 470. 494.
Skawa rz, 11.
Skoczow m. 9.
Skomeckie jezioro (Skamant) 32.
Skotniki w. 14.
Skrzeczno góra 36.
Skrzynno (Skrzin ) m. 481.
Skurskio jezioro 18.
Skwirzyna m. 17.
Sławęta bojar Ruski 362.
Sławonia 6. 38. 91.
Sławianie albo Słowianie 5. 24. 180.
Slawibor ojciec Ludomily Ś. 96.
Sławnik ojciec Ś. Wojc. 114. 181. 139.
Slavonia 70.
Sleszyn (Slezino) m. 26.
Sleszyńskle jezioro 26.
Slezwik (Sloszwyk) 48. 70.
Słodków w. 14.
Słonim m.. 12.
Słońszczanie (Slunenses) 253.
Słowiańszczyzna 8. 70. 90.
Słuchow ob, Człuchów.
Słucz wielki rz. 20. 24.
Słucz mniejszy rz. 21.
Słuniew rz. 21.
Słup, Słupia, w. 184.

539

Słupia (Słupca) w. 14.
Słupska ziemia 29.
Śmierdząca rz. 13.
Śmierdząca w. 13.
Śmierdząca woda, jezioro 17.
Smogorzów w. i kościół 101. 116. 165. 219. 272.
Smogorzowskie biskupstwo, ob. Wrocławskie.
Smoleńsk m. 33. 271.
Smolice w. 11.
Smolniany I. Smolany, m. 21.
Smetrycz rz. 18. 24. 48.
Sobień zam. 10. 18. 37.
Sobiesław syn Leszka III. 70. 71.
Sobiesław syn Wratysława ks. Czesk. 291. 426. 430. 433. 442. 447. 449. 459. 462
— 465. 469. 471. 481. 486. 487. 490. 493. 497. 499 — 502. 514,
Sobków w. 15.
Sobor brat Ś. Wojc. 125.
Soch 4,
Sochaczow m. 45.
Sochow w. 16.
Soczawa rz. 19. 43.
Soczawa m. 20. 43.
Sokal m. 19. 20.
Sokołów (Socolovo) w. 296.
Soła rz. 11. 36.
Solec m. 14.
Solecznik w. 20.
Solinus jeograf 23. 47.
Sopotrz. 12.
Sośnice w. 16.
Sosno (Szoszno) w. 20.
Sosnowico w. 20.
Spicygniew syn Leszka III. 70. 71.
Spicymierz zam. 423.
Spicymierz (Spiczemerz) w. 424.
Spicymir syn Leszka III 70. 71.
Spicymir brat Ś. Wojc. 125.
Spicymir kasztel. Krak. 44.
Spira m. 279. 490.
Spirding (Sperden) jezioro 32.
Spitygniew syn Borzywoja ks. Czesk. 96.
Spitygniew syn Brzetyslawa ks. Czesk. 277. 287.
Spiż (Szczepusz) 429. 499.
Sprea (Sprewa) Sprowa rz. 16.
Srebrnik potok 16.
Śródziemne morze 6. 9.
Stakow m 398.
Stanisław z Zemlic 308.
Stanisław Ś. Wek. Krak. 35. 41. 308. 314 — 318. 323, 325. 329. 330. 332 — 338.
339. 340 — 342. 345- 359. 400.
Stanisław syn Włodzim. ks. Kijów. 162.
Starodub m. 367.
Starogrod, Storygrod, Stargard, m. 29.
Stebna w. 398.
Stefan Ś. król Wągier. 105. 128. 134. 135. 166. 219. 225.
Stefan VIII. pap. 106.
Stefan IX. pap. 280.
Srefan I. arcyb. Gnieźn. 216. 219. 228. 229. 234. 245. 282.
Stefan I. bisk. Płock. 356. 395.
Stefan syn Kolomana kr. Węgier. 429. 464. 469. 479. 496. 408 — 501.
Stefan syn Beli ślep. 498.
Stefan opat zak. Cyster. 379.
Stefanowice w. i jezioro 18.
Steklin (Stotin ?) 295.
Stakino jezioro 29,
Stepin w. 259.
Stężyca m. 12.
Stobrawa rz. 16.
Stolps (?) Stolpie, w, 295.
Strzacikwas, Struchkwas 103. 110. 120. 151.
Stradom w. 16
Stralsund, Strzalmit, m. 10.
Stratkwas ob. Stracikwas.
Strawa (Strwa) rz. 13,
Stróża (Strosza ) w. 12.
Stróżki w. 15.
Stryboż jezioro 31.
Strygoń, ob. Grań.

Stryj rz. 18. 37.
Strypa (Strlppa) rz. 19.
Strzałmit ob. Stralsund
Strzelno m. 485. 501.
Strzemię, herb, 335.
Strzemieńczyki, dom szlachty herb. 322.
Strzeszno m. 21.
Strzeżysława, matka Ś. Wojc. 114. 131. 139.
Stunia (Stuhnya ) rz. 351.
Stworzona Gac, Zwornagać, jezioro, 29.
Styr rz. 20. 21. 24. 43.
Styrya, Styrsko 5.
Sucha góra 36.
Suchum (?) jezioro 29.
Sudawia (Sudowa, Sudorum terra) 183.
Sudomir rz. 179.
Sudowa ob. Sudawia.
Sudysław syn Włodzim. ks. Kijów. 124. 162.
Sula (Zolawa) rz. 172. 180. 303, 427. 450. 518.
Sułoszowa w. 13.
Sulow (Szulew) Sulowskie lasy 13.
Surgost m. 15.
Susdan (Szuszdan) zam, 368
Suwrów (Szuwrow) zam. 450.
Swantawa ob. Świątochna.
Swatybor 410.
Swewowie 4.
Światopełk ks. Słow, 90.

540

Swiatopełk syn Jaropełka ks Kijów. 111.
Swiatopełk syn Zasława ks. Kijów. 285.
Swiatopełk syn Włodzim. ks. Kijów. 112. 124. 162. 163. 169 — 173. 178. 173.
Swiatopełk syn Zasława, ks. Kijów. 305. 320. 348. 350. 351. 352. 354. 357. 362,
366. 876 — 378. 388. 393. 395. 398. 399. 403. 404 415. 416. 423. 425. 427. 440.
450. 453.
Swiatopełk ks. Czeaki 365. 406 — 408. 414. 425. 426. 428. 430. 431. 435. 441.
442. 447. 481.
Swiatosław syn Igora 52. 53.
Swiatoaław ks. Rusi 102 106. 107. 108. 111.
Swiatostaw syn Włodzim. ks. Rusi 112. 124. 162.
Swiatosław ks. Czerniech. 271. 284. 291. 304. 310. 311. 320. 427.
Swider rz. 13.
Swidger bisk. Kruszw. 493. 501.
Swidnica m. 16,
Swidyger bisk. Bamborski, potem papież Klemens II. 240. 264.
Swiecie, Świec, Succia, m. 15. 23.
Swięta (Śwyctha) rz. 20.
Swięta w. 20.
Swiętochna córka Kozim. I. zaślub. Wratysł. ks. Czesk. 276. 291. 347. 356. 400.
449. 487.
Swiętopełk rządca Pomorza 458. 472 — 474. 476. 477.
Swiętopełk ob. Swiatopełk.
Swietosława, niewiasta świątobliwa 359
Swiętosława, córka Bol. Krzyw. 416.
Swiętosz syn ks. Rusk. Dawida 378.
Swięty Krzyż, klasztor na Łysej górze 166. 167. 194. 198.
Swiger l. Swedeger ob. Kwidyger.
Swinia w. 10.
Swinia rz. z. ujściem do Raty 19.
Swinia rz z ujściem do morza niedaleko Rygi 21.
Swinigrod ob. Zwinigród.
Swirad l. Zorad, pustelnik 137.
Swisłocz (Wisłucz) rz, z ujściem do Niemna 20.
Swisłocz rz. z ujściem do Berezyny 21.
Switiaż (Swythaz) Świteż, jezioro 30.
Switlaż w. 30.
Sycylia 3.
Sycylianie 3.
Sygfryd arcyb. Mogunc. 328.
Sylwania, niższa Brytania 4.
Sylwester II. pap. 165. 173.
Sylwester bisk. Sabiń, wdzierca na stolicę papieską 231. 240. 264.
Synow (Szlnow) jezioro 31.
Synów w. 31.
Szacko (Szaczsko) inaczey Lucemir (Lucomir) jezioro 30.
Szack w. nad jeziorem t. i. 30.
Szack w. nad jeziorem Czarnem 31.
Szaławia (Szalowa) Scalovia 183.
Szalowa ob, Szaławia,
Szarlej zam. 26.
Szaszun rz. 51.
Szczecin m. 419.
Szczocińskie jeziora 18.
Szczek (Sczyek) Szczyk 51.
Szczodrohoszcze w. 30.
Szczodrochowce w. 31.
Szczykawica zam. 51.
Szczyrzyce (Szczlrzerc ) m. 492.
Szczytno, Ortelsburg zam. 13.
Szekal wódz Polowców 281.
Szkocya 3.
Szlązk 85. 288. 435. 437. 517.
Szlazacy 437.
Szrem m. 47.
Szreniawa (Strzeniawa) rz 13.
Szreniawa, herb 335.
Szreniawici, dom szlachty herbowej 35.
Szwaby 435.
Szwecya 4. 5. 22.
Szydła w 16.
Szymon bisk. Płocki 418. 495.
Szyniew 52.
Szystow w. 12.

T.

Tagmar 108.
Talicz 169.
Tanais ob. Don.
Tanan, ojciec Nemroda, 2.
Tanew (Thnew) rz. 12.
Targ (Targus) syn Negnona 4.
Tarhowyszcze m. 18.
Tarnów m. 44.
Tarsis syn Jawana 3.
Tarsus 3,
Tarszek w. 353.
Tasza wódz Połowców 427.
Tatarzy 483.
Tatry ob. Alpy Węgier.
Tekucie (Thekucze) m. 18.
Tomplaryusze zakon 398.
Tenczyn w 13.
Teodor bisk. Pozn. 296. 355.
Teodor obyw. Rzym. 126.
Teodoryk kr. Gotów 24. 25. 153.
Teodoryk wdzierca na stolicę pap. 398. 475.
Teodwin kard. 515.
Teofania żona Ottona II. 117. 122. 123.
Teremno (Tremno) w. 21
Teterew ob. Cietrzew.
Teutonia, Teutonowie, ob. Niemcy.
Togor syn Gomera 3.

541

Tonowo jezioro 18.
Toporczyki, dom szlachty herbownej 194. 393.
Torcz zam. 351.
Torczyn poseł Dawida Światosł. ks. Rus. 396.
Toruń m. 23. 45.
Tracya, Trakowie 4. 6. 9..
Trawnianie 48.
Trębowica w. 16.
Trebur (Triburium) m. 298.
Trembowla m. i zam. 375.
Trewirski arcyb. elektor 158.
Trewizańska marchia 115.
Trlag (Trlang) jezioro 27.
Trlag w. 27.
Troja 3. 4.
Trubiesza rz.. 136. 367.
Trubor ks. Ruski 52.
Trybuch góra 11.
Tryncza w. 11.
Trzcianno (Trzaczano) jeziora 28.
Trzebieszowo m. 71.
Trzemeśl ob.. Wiercica
Trzemeszno m. 141.
Tubal 3. 4.
Tuchola zam. 29.
Tuhortkan wódz Połowców 367.
Tur jezioro w Kujawskiem 28.
Tur jezioro w ziemi Chełmskiej 30.
Turoy 5.
Turek m. 17.
Turobińska knieja 12.
Turów m. W. 20. 162. 367.
Turowskie księstwo 162.
Tursko (Tusco ) 61.
Trydent m. 515.
Turyngia 4.
Turyngowie 435.
Turza góra 37.
Turzyn (Tuszyn ?) m. 14.
Tuszyn m. 17.
Tworów, Tworków, w. 16.
Tyber rz. 61.
Tyberyułz ces. Rzym. 4. 38. 61.
Tykocin m. 13.
Tymbark m. 11.
Tymoteusz bisk. Pozn. 152. 192.
Tymutrokany 162.
Tyniec góra 35. 268.
Tyniecki klasztor 258. 259. 283. 296. 353.
Tyras I. Torias 3. 4.
Tyrreńskie, Toskańskie morze 3. 4,
Tyśmienica rz. z ujściem do Wieprza 12.
Tyśmienica rz. z ujściem do Dniestru 18.
Tytus syn Teodora Rzymianina 128,

U.

Uborć m. 21.
Udalryk I. Odalryk, ob. Oldrzych.
Udon arcyb. Magdeb. 153.
Ujście m. 18.
Ultryk patryar. Akwil. 452.
Uniejów m. 17.
Unisław syn Mnaty ks. Czesk. 61.
Unisław syn Mutyny 431.
Urban I. bisk. Wrocł. 116. 165.
Urban II. pap 355.. 158. 393. 398.
Urow (Uhrow) zam. 362
Ursowicze (Urschovienses) Wersowicze 1. Werszowce 152. 155. 157. 168. 206. 219.
386. 397. 431.
Uście m. i zam. 11. 432. 497. 518.
Uście w. 18.
Uścimow (Ustimow ) jezioro 27.
Usocin (Ustim ) w. 27.
Usocin w. 420.
Ustronie (Wstronie ) w. 9.
Uszew, Uszwica, rz. 11.
Utrecht (Trajactum) m. 279. 489.

W.

Wacha dc Belus, Węgrzyn 265.
Waoko wielkorządca Czech 430. 448. 459.
Wackow m. 15.
Wacław Ś. syn Wratysł. ks. Cz. 96. 100. 109. 151.
Wacław syn Bol. Poboż.. 136.
Wacław (Wyenozslaus) kr. Czeski 57.
Wacław (Weczeslaus) syn Jarosł. ks. Kijów. 271. 427.
Wacław syn Świętopełka ks. Czesk. 442.
Wacław kr. Pol. i Czeski 44.
Wągrowiec m. 18.
Wałcz, Wałęcz, m 27.
Walentynian ces. Rzym. 38. 39.
Walgot 4.
Wanda. kr. Pol. 9. 57. 58 — 61.
Wandal głowa Wandal, plem. 4. 9.
Wandal rz. inaczej Wisłą zwana 4. 9. 23. 24. 61.
Wandalowie plemię Sarmatów 4. 23.. 24. 33.
Waragowle (Warahy) Wariagi 52. 70. 162. 170. 172. 174. 179. 303.
Warąż (Warosz) zam. 111
Warazowie ob. Wuragowie.
Waroisław (Warczyslaus) syn Mikołaja księcia Słow. 70.
Warszawa m. 13. 23. 45.
Warta rz. 10. 16. 17. 21. 22. 25. 42.
Warta m. 17.
Warta w. 15

542

Wasilko Rościsławic ks. Przem. 344. 375. 396. 481. 482. 484. 519.
Wasilko syn Jaropełka ks. Kijów. 506.
Wąsosze w. 17.
Watykan 142.
Wawel (Wawel) góra 34. 35. 41. 54.
Wawrzyniec (Laurantius) bisk. Pozn. 415. 491.
Wawrzyniec zw. Lorek, zabójca Przemysława ks. Czesk. 398.
Wawrzyniec arcyb. Strygoń. 464. 469.
Wazul 225.
Wda I. Czarnowoda, rz. 15.
Wech bisk. Ołom. 364.
Węglowo w. 470.
Węgry (Pannonia) 5. 6. 8. 9. 22. 24. 33. 37. 39. 90. 103. 117. 128. 252. 262.
260. 270. 293. 296. 306. 308. 324. 314. 380. 430. 464. 499.
Węgry, Wegrzyni (Pannonowie) 22. 63. 68. 69. 103. 104. 135. 252. 261. 261. 265.
266. 269. 270. 277. 294. 297. 306. 324. 330. 344. 373. 378. 423. 429. 433. 482.
492. 498 — 501. 508. 510.
Weleryk (Welerich) w. 297.
Wełna rz. 17.
Wołtawa (Mulda) rz. 6. 7.
Wenancyusz bisk. Kruszw. 213. 278. 344.
Wenecya m. 3. 4. 9.
Wenera ob. Dziedzilia.
Wenetowie 3.
Weriem, Werl, m. 70.
Werona m. 115.
Werszowce l. Wersowicze (Urszoviconsos) ob. Ursowicze.
Westfalia 4. 70.
Westfalczykowie 70.
Wiar rz. 11. 377.
Wiatko (Wyatko) wódz Rus. 51.
Wiatyczanie 51.
Widawa rz. 16. 17.
Więcław (Wyonczslaus) ob. Wacław.
Wiecnino (Wyocznino) jezioro 32,
Wieczysław syn Jarosl. kg. Rusi 213.
Wielegrad, ob. Wielogród.
Wielgie (Wielikie) w. 16.
Wielin l. Wieleń, m. 417. 432. 435. 493.
Wielka Polska l. Wielkopolska 15. 17. 388.
Wielka puszcza, góra 36.
Wielkie (Welikie) jezioro 31.
Wielkopolanie 37.
Wielogrod (Wyelyagrod) Welehrad Morawski, m. 7. 90.
Wielopolo (Wyelopolye) m. 11.
Wieluń m. 17. 44.
Wieluńska ziemia, ob. Wieluń.
Wieprz rz. 12.
Wieprzec rz. 12.
Wieprzec w. 12.
Wieprzowe jezioro 12.
Wiercica (Wierzczyca) rz. inaczej zwana Trzemeślą 17.
Wierzchowiska w. 12.
Wierzchowisko w. 12.
Wierzohrata w. 19.
Wierzysza (Wierzycha). Werysa, Fers l. Ferze, rz. 15.
Wietle w. 30. 31.
Wietycze (Wyethiczo) m. 395.
Wikszyno w. 259.
Wiktor II. pap. 275. 276. 278 — 280. 283.
Wiktor III. pap. 356. 358.
Wildeński klasztor (Wilithina) 342.
Wilhelm margr. Saski 278.
Wilhelm wódz Węgier. 294.
Wilia rz. 20. 43.
Willbald (Vilibalinus) arcyb. Gnieźn, 101. 107.
Willchów w. 487.
Wiligost arcyb. Mogunc. 153.
Wilki w. 20.
Wiłkomierz (Volkomirla) m. 20.
Wilkoszyn w. 16.
Wilków w. 16.
Wilna rz. 20. 43.
Wilno m. 20. 43.
Winoenty syn Kadłubka 418. 495.
Viritium (?) m. 45.
Virunum (?) m. 45.
Wirtpurga ks. Moraw. 366.
Wiskitno w. 17.
Wisła (Vistula, Istula, Wandal, Biała woda) rz. 4. 9. 11. 12. 13. 15. 21. 23.
24. 26. 30. 33. 35. 41. 42. 45. 61. 177. 183.
Wisław syn Leszka III. 70. 71.
Wisława (Wiszeslawa) żona Boles. II. 297. 301. 361.
Wiślica m. 43. 194. 506. 507. 508.
Wisłok rz. 11.
Wisłoka rz. 11. 12. 489.
Wisłucz ob. Swisłocz.
Wiśnia rz. 19.
Wiśnica rz. 12.
Witba, Widźba, Witebka. rz. 22.
Witebsk m. 22.
Witołd ks. Lit. 37.
Wizmar (Viszimiria) m. 71.
Wizymir syn Leszko III. 70. 71.
Wkra rz. 13. 37.
Władysław syn Leszka III. 70. 71.
Władysław Ś. kr. Węgier. 211. 307. 309. 324. 330. 342. 343. 348. 357. 364. 380.
Władysław Herman ks. Pol. 257. 345 — 101.
Władysław syn Bol. Krzyw. 409. 479. 495. 514. 516. 517.

543

Władysław Laskonogi ks. Pol. 495.
Władysław syn Beli ślep. kr. Węg. 498.
Władysław syn Wratysława ks. Czesk. 291. 442. 447 — 461. 464. 469. 471. 477.
481. 487.
Wlasta (Valasta) 57.
Włochy 3. 24. 25. 00. 11. 1. 131. 153. 182. 192. 264. 278.
Włocławek (Vladislavia) m. 15. 23. 42. 101.
Włocławska dyecezya 260.
Włocławskie biskupstwo 101. 102. 353.
Włodawa rz. 19.
Włodzimierska albo Łucka ziemia, ob. Wołyńska.
Włodzimierskie księstwo 162. 271. 396.
Włodzimierz m. i zam. 162. 311. 313. 375. 377. 379. 393. 471. 482. 509.
Włodzimierz syn Światosława ks. Nowogr. 107. 111. 112. 117. 119. 121. 122. 124.
136. 137. 150. 162.
Włodzimierz syn Jarosława sam. Rusi 241.
Włodzimierz syn Zasława, ks. Smol. 320. 453.
Włodzimierz syn Wszewołoda ks. Czerniech. 326. 331. 332. 347. 351. 354. 366.
388. 398. 399. 405. 427. 450. 471. 472. 473. 482.
Włodzimierz syn Wołodara ks. Kijow. 482. 480. 487. 489. 491.
Włodzisław m. 295.
Włosi 142.
Włoszczowice w. 14.
Włoszczowicz ob. Piotr Włoszcz.
Wojciech 8. (Adalbertus) bisk. Prag. potem arcyb. Gnieźn. 42. 114. 120. 125 —
133. 139. 149. 151. 222. 223. 491. 496. 497.
Wojsław rycerz 194. 198.
Wojsław ochmistrz Bol. Krzyw. 385. 389. 391. Wolborz m. 15. 295.
Wolborza rz. 14. 15.
Wolfgang Ś. 272.
Wołhanie (Wolhanye) ob. Dulebianie.
Wolczwin rz. 19.
Wołek góra 30.
Wołga (Porata, Pireton, fluvius Poricus) rz. 33.
Wołgoszcz (Volgosth) m. 10.
Wolin zam. 311.
Wołochy (Valachia) 18. 33.
Wołodar ks. Przem. 376. 395. 399. 480. 481. 482. 483. 486. 487.
Wołucza rz. 12.
Wołyń zam. 19.
Wotyńska albo Łucka ziemia 19. 170. 311. 508.
Wonieska, Wojnieszcz, jezioro 26.
Wormacya m. 273. 478.
Worskla rz. 450.
Woszczyce (Woskrzyce) w. 16.
Wraka, inaczej Petrona, kr. Aragońska 248.
Wratysław syn Leszka III. 70. 71.
Wratysław syn Wratysł. ks. Cz. 291.
Wratysław syn Mnaty ks. Czesk. 61.
Wratysław syn Borzywoja ku. Cz. 96.
Wratysław syn Brzetysława, ks. Czeski 277. 287. 288. 290. 291. 293. 294. 299.
300. 301. 312. 346. 347. 355. 356. 363. 305. 372.
Wratysław syn Udalryka c. Oldrzycha 490.
Wrocław m. 23. 42. 222. 272. 382. 384. 389. 391. 444.
Wrocławska dyecezya 200.
Wrocławska ziemia 381. 380. 388. 389.
Wrocławskie biskupstwo 101. 102. 272.
Września rz. 17.
Wrzeszyca rz. 19.
Wścieklica szlachcic pol. 308.
Wszebor wódz rycerstwa pol. 294. 302. 510. 511.
Wszesław ks. Połocki 284. 285. 291. 303. 305. 398.
Wszewołod syn Włodzim, ks. Włodzim. 112. 124. 162.
Wszewołod syn Jarosława, ks. Kijow. 271. 281. 284. 291. 304. 310. 311. 312. 313.
326. 320. 328. 331. 347. 350.
Wysock w. 18.
Wysokie m. 480.
Wyszegrad zam. 156. 157. 412. 448. 500.
Wyszesław syn Włodzim. 112. 124. 162.
Wyszko pan Węgier 264.
Wyszogrod m. 15. 295. 476.
Wyzew (Wiszew) Wyzwa rz. 21.
Wzdziec (Wzdzycze) Wdzydze, jezioro 29.

Z.

Zabawa herb. 194.
Zac (Zacen) Zatec m. 450.
Zagnańsko w. 14.
Zakroczym m. 295.
Zalesie w. 13.
Zamorowice w. 30.
Zaromar kr. Dalm. i Kroacyi 380.
Zarzeczsko m. 415.
Zasław ks. Kijow. 271. 284. 291. 303. 304. 305. 309. 310. 311. 320. 325. 350.
Zaszczytnik rycerz pol. 487.
Zaszków w. 19.
Zaleczania 61.
Zawada w. w Łęczyckiem 14.
Zawada w. pod Poznaniem 17.
Zawichost; zam. 12.
Zawieprzyce w. 12.
Zawisza brat Ś. Wojc. 125.
Zbąszyn m. 26.
Zberaskie góry 18.
Zbieg ob. Zbigniew syn Wład. Herm.
Zbierko w. 17.
Zbigniew syn Leszka III. 70. 71.

544

Zbigniew syn pob. Wład. Herm. 381 — 385. 388 — 393. 394. 401 — 404. 406. 409.
416. 419. 422 — 424. 429. 433. 435. 436. 442. 443. 460. 464. 466 — 469. 494.
Zbijów (Sdbiow) 14.
Zbilut szlachcic pol. 296. 349.
Zbisława żona Bol. Krzyw. 402. 409. 416. 432. 453.
Zborów biskupi w. 353.
Zborsko m. 52.
Zbrucz rz. 18. 24.
Zbuczymierz (Sbuczmir) w. 295.
Zdaków (Sdaków) w. 11.
Zdbiów ob. Zbijów.
Zderad pan Czeski (baro major) 365.
Zdoryk (Sdericus) Czech 61.
Zolisław wódz rycerstwa pol. 406. 407.
Zerna (Zema) szlachcic pol. 296. 349.
Zgierz m. 15.
Zgłowiączka (Zgowiathka) rz. 15. 28.
Zgorzelec (Zgorelioia) Brandeburg 71. 209.
Zgorzelica ob. Zgorzelec.
Ziemia Ś. 358
Ziemomyśl, syn Lesz. III. 70. 71.
Ziemomyśl, Ziemomysł, syn Leszka z. rodu Piastów 91 — 95.
Ziemowit syn Lesz. III. 70. 71.
Ziemowit syn Piasta. 84. 89. 91.
Złotorya w. 13.
Złotorya zam. 13.
Znin (Zneyna) m. 472.
Zofia l. Zofonia, żona Wład. Herm. 357.. 387.

Zofia córka Henr. III. ces. 272. 286.
Zorard ob. Swirad.
Zubowce w. 19.
Zula ob. Lambert.
Zwanowo zam. 71.
Zwerin m. 70. 71.
Zwinlgrod, Świnigrod l. Dźwinogrod, Zwenihorod, 332. 489. 492.
Zydaczow m. 18.
Zygmunt król Rzym. i Węgier. 37.
Zymiskos (Czomisky) 52.
Zywiendzic (Ziwyondzicz) w. 295.
Żarków w. 18.
Żarnów w. 295.
Żarnowiec m. 391.
Żarnówka potok: 36.
Źarnówka góra 36.
Żary m. 16.
Żobracze w. 11.
Żelazne nogi, las, 19.
Żerniki ob. Żyrniki.
Żmudź 20.
Żmudzini 131. 132. 454.
Żółkiew rz. 12.
Żółkiew w. 12.
Żubrza w. 19.
Żydzi 40. 49.
Żyrków góra 37.
Żyrniki (Szyrniki) w. 14.
Żyrosław bisk. Wrocł. 366. 384 478.
Żytawa (Szytawa) m. 16.
Żywie bóstwo u Pol. bałwochw. 39.
Żywiec m. 36.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Teksty źródłowe”