KRONIKA POLSKA - Gall Anonim

Artur Rogóż
Administrator
Posty: 4635
https://www.artistsworkshop.eu/meble-kuchenne-na-wymiar-warszawa-gdzie-zamowic/
Rejestracja: 24 maja 2010, 04:01
Kontakt:

Re: KRONIKA POLSKA - Gall Anonim

Post autor: Artur Rogóż »

Pieśń o śmierci Bolesława.

Ludzie wszelkiej płci i wieku! Wszystkie stany, spieszcie!

Pogrzeb króla Bolesława w bólu dziś obaczcie!

Nad wielkiego męża zgonem ze mną w płacz uderzcie!

Biadaż nam, o Bolesławie! Gdzież twa sława wielka?

Gdzie twe męstwo? Kędy blask twój? Kędy moc twa wszelka?

Jeno łzy ma dziś po tobie Polska-rodzicielka!



Podźwignijcie mnie mdlejącą, pany-towarzysze

Wojownicy, niech współczucie z waszych ust posłyszę!

Żem dziś wdowa, żem samotna - spójrzcie, ach, przybysze!

Jakaż boleść, jaka żałość śród książąt Kościoła!

Wodze w smutku odrętwieli, pochylili czoła.

I kapłany, i dworzany - każdy "biada" woła.



Wy, panowie, co nosicie łańcuch, znak rycerzy,

Coście dzień po dniu chadzali w królewskiej odzieży,

Wraz wołajcie: "Biada wszystkim! Wszędy ból się szerzy!"



Wy, matrony, swe korony rzućcie niepotrzebne!

W kąt schowajcie stroje cenne, złociste i srebrne,

W suknie strójcie się włosienne, żałosne i zgrzebne!



Przecz odchodzisz od nas, ojcze Bolesławie? ...Gorze!

Przecz mężowi tak wielkiemu śmierć zesłałeś, Boże?

Przecz nie dałeś i nam wszystkim umrzeć w jednej porze?



Cała ziemia opuszczona, wdowa swego króla,

Jako pusty dom bezpański, w którym wicher hula,

Pada, słania się w żałobie, ani się utula.



Wszyscy ze mną czcijcie pogrzeb męża tej zacności:

Bogacz, nędzarz, ksiądz czy rycerz, i wy, kmiecie prości,

Czy kto rodem jest z słowiańskich, czy z łacińskich włości!



Czytelniku, niech ma prośba nie będzie daremną:

I ty wzrusz się i łzę wylej, choćby potajemną!

Bo nieludzki byłbyś wielce, byś nie płakał ze mną!
Artur Rogóż
Administrator
Posty: 4635
Rejestracja: 24 maja 2010, 04:01
Kontakt:

Re: KRONIKA POLSKA - Gall Anonim

Post autor: Artur Rogóż »

[17] O wstąpieniu na tron Mieszka II, syna sławnego Bolesława.

Skoro tedy wielki Bolesław zeszedł z tego świata, tron objął syn jego Mieszko II, który już za życia ojca pojął za żonę siostrę cesarza Ottona III, z której spłodził Kazimierza, to jest Karola, odnowiciela Polski. Ten zaś Mieszko był zacnym rycerzem, wiele też dokonał dzieł rycerskich, których wyliczanie za długo by trwało. On też stał się przedmiotem nienawiści dla wszystkich sąsiadów, a to skutkiem zawiści, jaką żywili dla jego ojca; lecz nie odznaczał się już tak jak ojciec ani zaletami żywota, ani obyczajów, ani też bogactwami. Opowiadają też, że Czesi schwytali [go] zdradziecko na wiecu i rzemieniami skrępowali mu genitalia tak, że nie mógł już płodzić [potomstwa], za to, że król Bolesław, jego ojciec, podobną im wyrządził krzywdę, oślepiwszy ich księcia, a swego wuja. Mieszko tedy powrócił wprawdzie z niewoli, lecz żony więcej nie zaznał. Lecz zamilczmy o Mieszku, a przejdźmy do Kazimierza, odnowiciela Polski.
Artur Rogóż
Administrator
Posty: 4635
Rejestracja: 24 maja 2010, 04:01
Kontakt:

Re: KRONIKA POLSKA - Gall Anonim

Post autor: Artur Rogóż »

[18] O wstąpieniu na tron i o wygnaniu Kazimierza po śmierci ojca.

Po śmierci więc Mieszka, który niedługo przeżył króla Bolesława, pozostał jako mały chłopaczek Kazimierz, z matką z cesarskiego rodu. Ale choć wychowywała ona syna w sposób odpowiadający jego godności i rządziła królestwem dbając o jego sławę, o ile to było możliwe dla kobiety, zdrajcy przez zawiść wypędzili ją z królestwa, zachowując jej syna na tronie dla oszukańczego pozoru. A skoro on sam dorósł i objął rządy, niegodziwcy z obawy, by nie mścił się za krzywdy matki, powstali przeciw niemu i zmusili go do udania się na Węgry. W owym zaś czasie rządził Węgrami święty Stefan i wtedy dopiero nawracał je na wiarę [chrześcijańską] prośbą i groźbą. Z Czechami, najzawziętszymi nieprzyjaciółmi Polaków, utrzymywał przyjaźń i pokój, toteż jak długo żył, ze względu na nich nie puścił [Kazimierza] na wolność. Gdy zaś zeszedł z tego świata, tron węgierski objął Piotr Wenecjanin, który zaczął [budować] kościół Św. Piotra w Bazoarium, którego aż do dziś dnia żaden król nie dokończył w tych rozmiarach, jak został zaczęty. Piotr ów, proszony również przez Czechów, by Kazimierza nie puszczał, jeżeli chce zachować z nimi przyjaźń odziedziczoną po przodkach, miał odpowiedzieć z królewską godnością: "Jeśliby jakie stare prawo przepisywało, że król Węgier ma być strażnikiem więziennym u króla czeskiego, uczynię, czego żądacie". A odpowiedziawszy tak z oburzeniem poselstwu Czechów i mało wagi przywiązując do ich przyjaźni lub nieprzyjaźni, dał Kazimierzowi sto koni i tyluż rycerzy, którzy za nim poszli, i z honorami wypuścił go, zaopatrzywszy w oręż i szaty, i nie wzbraniał mu udać się, dokądkolwiek by zechciał. Kazimierz zaś, podziękowawszy mu za to, ruszył w drogę i niebawem dotarł do ziemi niemieckiej, gdzie przez pewien czas - nie wiem jak długi - bawił u matki i u cesarza, lecz pozyskał tam uznanie w czynach rycerskich jako nieulękły rycerz. Ale pozwólmy mu nieco wypocząć wraz z matką, a powróćmy do spustoszenia i wyniszczenia Polski.
Artur Rogóż
Administrator
Posty: 4635
Rejestracja: 24 maja 2010, 04:01
Kontakt:

Re: KRONIKA POLSKA - Gall Anonim

Post autor: Artur Rogóż »

[19] O odzyskaniu królestwa polskiego przez Kazimierza, który był mnichem.

Tymczasem królowie i książęta sąsiedni, każdy od swojej strony, gnębili Polskę i do swego władztwa każdy przyłączał miasta i grody graniczne, lub zdobywszy równał [je] z ziemią. I choć tak wielkie krzywdy i klęski znosiła Polska od obcych, to jeszcze nierozsądniej i sromotniej dręczoną była przez własnych mieszkańców. Albowiem niewolnicy powstali na panów, wyzwoleńcy przeciw szlachetnie urodzonym, sami się do rządów wynosząc, i jednych z nich na odwrót zatrzymali u siebie w niewoli, drugich pozabijali, a żony ich pobrali sobie w sprośny sposób i zbrodniczo rozdrapali dostojeństwa. Nadto jeszcze, porzucając wiarę katolicką - czego nie możemy wypowiedzieć bez płaczu i lamentu - podnieśli bunt przeciw biskupom i kapłanom Bożym i niektórych z nich, jakoby w zaszczytniejszy sposób, mieczem zgładzili, a innych, jakoby rzekomo godnych lichszej śmierci, ukamienowali.

W końcu zaś zarówno od obcych, jak i od własnych mieszkańców Polska doznała takiego spustoszenia, że w zupełności niemal obraną została z bogactw i ludzi. Wtedy to Czesi zniszczyli Gniezno i Poznań i zabrali ciało św. Wojciecha. Ci zaś, co uszli z rąk wrogów lub którzy uciekali przed buntem swoich poddanych, uchodzili za rzekę Wisłę na Mazowsze. A wspomniane miasta tak długo pozostały w opuszczeniu, że w kościele Św. Wojciecha męczennika i Św. Piotra apostoła dzikie zwierzęta założyły swe legowiska. Klęska ta zaś dlatego tak powszechnie miała dotknąć całą ziemię [polską], że podobno Gaudenty, brat i następca św. Wojciecha, z nie znanej mi przyczyny obłożył ją klątwą. To, co [tu] powiedziano o zniszczeniu Polski, niechaj wystarczy i niech posłuży ku poprawie tym, którzy przyrodzonym panom nie dochowali wiary.

Kazimierz więc, przez krótki czas zabawiwszy u Niemców i zdobywszy tam wielką sławę i rozgłos rycerski, postanowił powrócić do Polski i poufnie oznajmił to matce. A gdy go matka przekonywała, by nie wracał do ludu wiarołomnego i jeszcze niezupełnie utwierdzonego w chrześcijaństwie, lecz spokojnie zadowolił się posiadaniem matczynego dziedzictwa - i sam cesarz prosił, aby pozostał z nim, chcąc mu nadać nie byle jakie księstwo, odrzekł sentencjonalnie, jako człowiek wykształcony: "Żadnego dziedzictwa po wujach lub matce nie posiada się tak słusznie i zaszczytnie, jak [dziedzictwo] po ojcu". I zabrawszy z sobą 500 rycerzy, wkroczył w granice Polski, a postępując dalej naprzód zajął oddany mu przez swoich [zwolenników] pewien gród, z którego powoli, zarówno męstwem, jak podstępem uwolnił całą Polskę, zajętą przez Pomorzan, Czechów i inne sąsiednie ludy i poddał ją pod swoje władztwo. Następnie wziął sobie z Rusi żonę szlachetnego rodu i z wielkimi bogactwami, z której spłodził czterech synów i jedną córkę, przyszłą małżonkę króla czeskiego. Imiona zaś synów jego są następujące: Bolesław, Władysław, Mieszko i Otto. Lecz najpierw skończmy o Kazimierzu, opisując, co zdziałał, a potem opowiemy w lepszym porządku o [jego] synach, który z nich panował najpierw, a który później.
Artur Rogóż
Administrator
Posty: 4635
Rejestracja: 24 maja 2010, 04:01
Kontakt:

Re: KRONIKA POLSKA - Gall Anonim

Post autor: Artur Rogóż »

[20] O bitwie komesa Miecława z Mazowszanami.

Po uwolnieniu tedy i odbiciu ojczyzny i po wygnaniu obcych ludów, nie mniejszy pozostał Kazimierzowi trud orężnego pokonania własnego ludu i swoich prawowitych poddanych. Był bowiem pewien człowiek, imieniem Miecław, cześnik i sługa jego ojca Mieszka, a po śmierci tegoż we własnym przekonaniu książę i naczelnik Mazowszan. W tym czasie mianowicie Mazowsze było tak gęsto zaludnione przez Polaków, którzy, jak powiedziano, uciekali tam poprzednio, iż pola roiły się od oraczy, pastwiska od bydła, a miejscowości od mieszkańców. Stąd poszło, że Miecław, ufny w odwagę swego wojska, a nadto zaślepiony żądzą zgubnej ambicji, próbował zuchwale sięgnąć po to, co mu się nie należało ani z prawa żadnego, ani z przyrodzenia. Stąd też do takiej posunął się hardości i pychy, że odmawiał posłuszeństwa Kazimierzowi, a nadto z bronią w ręku i podstępem stawiał mu opór. Lecz Kazimierz, oburzony, że sługa ojca i jego własny siłą zatrzymuje Mazowsze, i przekonany, że gdyby nie dochodził swych praw, groziłaby mu wielka szkoda i niebezpieczeństwo, zebrał nieliczną wprawdzie, lecz zaprawioną w walkach garść wojowników i stoczył zbrojnie bitwę, w której Miecław poległ, a on tryumfalnie zdobył zwycięstwo, pokój i cały kraj. Miała tam nastąpić ogromna rzeź Mazowszan, jak na to dotychczas wskazuje miejsce walki i urwisty brzeg rzeki. Sam też Kazimierz, osobiście siekąc mieczem, niezmiernie się utrudził, ramiona, całą pierś i twarz ubroczywszy rozlaną krwią, i tak zapamiętale ścigał sam jeden uciekających wrogów, że byłby musiał zginąć, nie znajdując pomocy ze strony swoich; pewien wszakże prosty żołnierz, choć nie ze szlachetnego rodu, szlachetnie pospieszył mu z pomocą, gdy już miał zginąć, co następnie Kazimierz hojnie mu odpłacił, bo i miasto mu nadał, i co do godności wyniósł go między najdostojniejsze rycerstwo. W owej zaś bitwie mieli Mazowszanie 30 sprawionych hufców, podczas gdy Kazimierz posiadał zaledwie 3 pełne hufce wojowników, gdyż, jak powiedziano, cała Polska niemal że pustką stała.
Artur Rogóż
Administrator
Posty: 4635
Rejestracja: 24 maja 2010, 04:01
Kontakt:

Re: KRONIKA POLSKA - Gall Anonim

Post autor: Artur Rogóż »

[21] O bitwie Kazimierza z Pomorzanami.

Wygrawszy zatem chlubnie tę bitwę, Kazimierz z nieliczną garstką pospieszył bez wahania, by zajść drogę wojsku Pomorzan, które przybywało na pomoc Miecławowi. Uprzednio bowiem doniesiono mu o tym i z góry wiedział, że przybywają na pomoc [jego] wrogom. Dlatego roztropnie postanowił najpierw z osobna skończyć z Mazowszanami, a potem już łatwiej stoczyć walkę z Pomorzanami. Tym razem bowiem Pomorzanie wyprowadzili do boju cztery legiony rycerzy, Kazimierzowe zaś rycerstwo nie stanowiło nawet połowy jednego [legionu]. Ale cóż? Gdy przybyli na pole bitwy, Kazimierz, jako mąż wymowny a doświadczony, w ten sposób zachęcał swych rycerzy:

Oto dzień od dawna upragniony,
Oto kres trudów i walk ziszczony!
Pogromiwszy fałszywe chrześcijany,
Już bez trwogi uderzcie na pogany!
To nie liczba stanowi o zwycięstwie,
Lecz kogo Bóg swą łaską wesprze w męstwie.
Wspomnijcie więc dawniejszą waszą cnotę
I walczcie, by nie walczyć nigdy potem!

To powiedziawszy z pomocą Bożą rozpoczął walkę i wielkie odniósł zwycięstwo. Miał też nader gorliwie i pobożnie czcić Kościół święty, a zwłaszcza mnożyć zgromadzenia mnichów i świętych dziewic, ponieważ w pacholęcym wieku oddany został przez rodziców do klasztoru, gdzie otrzymał gruntowne wykształcenie religijne.
Artur Rogóż
Administrator
Posty: 4635
Rejestracja: 24 maja 2010, 04:01
Kontakt:

Re: KRONIKA POLSKA - Gall Anonim

Post autor: Artur Rogóż »

[22] O wstąpieniu na tron drugiego Bolesława, zwanego Szczodrym, syna Kazimierza.

Dotknąwszy tedy zaledwie tych pamięci godnych czynów Kazimierza, a bardzo wiele innych dla pośpiechu pominąwszy milczeniem, kiedy on dobiegł kresu życia, połóżmy kres i piszącemu [te słowa]. Skoro więc Kazimierz pożegnał się z tym światem, syn jego pierworodny, Bolesław, mąż hojny a wojowniczy rządził królestwem polskim. Byłby on na pewno dorównał swymi czynami czynom przodków, gdyby nie kierował nim pewien nadmiar ambicji i próżności. Albowiem gdy na początku swego panowania władał zarówno nad Polakami, jak Pomorzanami i zgromadził ich niezmierne mnóstwo w celu oblężenia grodu Gradec, to przez swój lekkomyślny upór nie tylko że nie zdobył grodu, lecz [nadto] zaledwie uszedł zasadzek czeskich i w ten sposób utracił panowanie nad Pomorzem. Lecz nie ma się co dziwić, jeśli ktoś nieco zbłądzi z nieznajomości [rzeczy], skoro zdoła potem mądrością naprawić to, co zaniedbał.
Artur Rogóż
Administrator
Posty: 4635
Rejestracja: 24 maja 2010, 04:01
Kontakt:

Re: KRONIKA POLSKA - Gall Anonim

Post autor: Artur Rogóż »

[23] O spotkaniu Bolesława z księciem ruskim.

Nie godzi się więc pomijać milczeniem wielorakiej zacności i hojności króla Bolesława II, lecz [wypada] spośród wielu przykładów przytoczyć niektóre na wzór tym, którzy władają państwami. Król Bolesław II był tedy rycerzem odważnym i dzielnym, łaskawym gospodarzem dla gości i najhojniejszym ze szczodrych dawców [darów]. On również, podobnie jak pierwszy Bolesław Wielki, jako zdobywca wkroczył do stolicy królestwa Rusinów, znamienitego miasta Kijowa, i uderzeniem swego miecza pozostawił pamiętny znak na Złotej Bramie. Tam też osadził na tronie królewskim pewnego Rusina ze swego rodu, któremu należały się rządy, a wszystkich, którzy nie byli mu posłuszni, usunął od władzy. O, świetności doczesnej sławy! O, zuchwała śmiałości rycerska! O, majestacie królewskiej władzy! Prosił zatem Bolesława Szczodrego ustanowiony przezeń król, by wyjechał naprzeciw niego i oddał mu pocałunek pokoju dla czci jego narodu; otóż Polak wprawdzie zgodził się na to, ale Rusin dał [to], czego [on] zechciał. Policzono mianowicie ilość kroków konia Bolesława Szczodrego od jego kwatery do miejsca spotkania - i tyleż grzywien złota złożył mu Rusin. [Bolesław] jednak nie zsiadając z konia, lecz targając go ze śmiechem za brodę, oddał mu ten nieco kosztowny pocałunek.
Artur Rogóż
Administrator
Posty: 4635
Rejestracja: 24 maja 2010, 04:01
Kontakt:

Re: KRONIKA POLSKA - Gall Anonim

Post autor: Artur Rogóż »

[24] O tym, jak Czesi wywiedli w pole Bolesława Szczodrego.

Zdarzyło się w tymże czasie, że książę czeski z całą armią swoich rycerzy wkroczył do Polski i przebywszy leśne gąszcze, rozłożył się [obozem] na pewnej równinie, dość odpowiedniej na miejsce walki. Usłyszawszy o tym Bolesław Szczodry ochoczo pospieszył przeciw wrogom i pospiesznie obszedłszy ich, obsadził i zamknął drogę, którą przybyli. A ponieważ znaczna część dnia [już] przeminęła i wojsko swoje znużył pospiesznym pochodem, zawiadomił Czechów przez posłów, że następnego dnia stawi się do walki, i usilnie ich zapraszał, aby i oni także pozostali na miejscu i dłużej go już nie trudzili - mówiąc w te słowa: "Przedtem, wychodząc z lasu jak wilki zgłodniałe, zwykliście byli porwawszy zdobycz bezkarnie, w nieobecności pasterza znikać w kryjówkach leśnych, teraz jednak, gdy nadszedł myśliwy z oszczepami i z psami rozpuszczonymi za śladem, będziecie mogli [już tylko] nie ucieczką lub podstępem, lecz męstwem ujść rozpiętych sieci!" Ze swej strony książę czeski odpowiedział Bolesławowi z przewrotną chytrością, że nie godzi się, by tak wielki król trudził się do niższego [od siebie], lecz jutro, jeśli jest synem Kazimierza, niech w pogotowiu oczekuje na swym stanowisku służb od Czechów.

Bolesław zaś, by się okazać synem Kazimierza, pozostał na miejscu, zadość czyniąc podstępnym przedłożeniem Czechów. A następnego dnia już południe było w obozie polskim, gdy wywiadowcy donieśli, że Czesi ubiegłej nocy podjęli ucieczkę, a nie walkę. Wtedy dopiero Bolesław, bolejąc nad tym, że się dał tak wywieść w pole, energicznie ruszył w pościg za uchodzącymi na Morawy, wielu ich schwytał i zgładził, po czym zawrócił ze złością na samego siebie, że tak mu uciekli.

Dodać tu jeszcze należy, dlaczego zaginął w Polsce prawie zupełnie zwyczaj używania kolczug, które dawniej wojsko króla Bolesława Wielkiego z ogromnym zamiłowaniem nosiło powszechnie.
Artur Rogóż
Administrator
Posty: 4635
Rejestracja: 24 maja 2010, 04:01
Kontakt:

Re: KRONIKA POLSKA - Gall Anonim

Post autor: Artur Rogóż »

[25] O zwycięstwie Bolesława Szczodrego nad Pomorzanami.

Zdarzyło się mianowicie, że nagle wpadli do Polski Pomorzanie, a król Bolesław usłyszał o tym, znajdując się daleko stamtąd. Pragnąc wszakże gorąco oswobodzić kraj z rąk pogan, zanim jeszcze wojsko się zebrało, musiał wyprzedzając je maszerować nazbyt nieostrożnie. Gdy przybyto nad rzekę, poza którą obozowały gromady pogan, rycerstwo obarczone orężem i kolczugami, nie szukając mostu ani brodu, rzucało się w jej głębokie nurty. I wielu pancernych poginęło tam przez własne zuchwalstwo, a pozostali zrzucili z siebie kolczugi i przepłynąwszy rzekę, odnieśli zwycięstwo, aczkolwiek okupione stratami. Od tego czasu odzwyczaiła się Polska od [noszenia] kolczug i dzięki temu każdy swobodniej nacierał na wroga i bezpieczniej przepływał stojącą na przeszkodzie rzekę bez ciężaru żelaza na sobie.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Teksty źródłowe”