KRONIKA POLSKA - Gall Anonim

Artur Rogóż
Administrator
Posty: 4635
https://www.artistsworkshop.eu/meble-kuchenne-na-wymiar-warszawa-gdzie-zamowic/
Rejestracja: 24 maja 2010, 04:01
Kontakt:

Re: KRONIKA POLSKA - Gall Anonim

Post autor: Artur Rogóż »

[3] Również [o tym], jak Władysław najechał Pomorzan, lecz nie zwyciężył.

Ponownie jednak, przyzwawszy z Czech trzy hufce na pomoc, wkroczył Władysław na Pomorze około św. Michała. Tam to podczas oblegania grodu Nakła niesłychane przytrafiały im się dziwy, które ich co noc zbrojnych i zupełnie gotowych do walki z wrogiem napawały strachem. Gdy zaś takie przywidzenia już przez dłuższy czas cierpieli i coraz bardziej się nad ich istotą zdumiewali, pewnej nocy zwykłym strachem pędzeni wyszli dalej [niż zwykle] z obozu, ścigając i usiłując pochwycić cienie nocne, ulegając złudzeniu, że to nieprzyjaciel; tymczasem zaś załoga grodu pospiesznie zeszła z wałów i spaliła ich maszyny [oblężnicze] oraz część obozu. Wobec tego Polacy, gdy spostrzegli się, że niczego nie zdziałali ani też nie znaleźli [sposobności do] walki, skoro dużej części wojska, a zwłaszcza Czechom zabrakło żywności - rozpoczęli odwrót, poniósłszy na darmo tyle trudu. Tak to Pomorzanie powoli wzbili się w pychę wobec Polski, aby ulec [dopiero] synowi Marsa, którego [czyny] piórem kreślimy. Niech jednak nikt nie myśli, że chcemy rozwodzić się tylko nad radosnymi tematami, [bo] my raczej gotowi jesteśmy narazić się na zawiść złych ludzi niż na sromotny zarzut, żeśmy coś [umyślnie] pominęli. I niechaj nikt roztropny nie weźmie tego za niedorzeczność, jeśli w tej historii wprowadzony zostanie razem z prawym [synem] syn nałożnicy. Bo przecież i w historii naczelnej wzmiankowani są dwaj synowie Abrahama, lecz z powodu niezgody zostali przez ojca od siebie rozdzieleni; obaj spłodzeni wprawdzie z nasienia patriarchy, lecz nie zrównani wcale w prawie do dziedzictwa po ojcu.
Artur Rogóż
Administrator
Posty: 4635
Rejestracja: 24 maja 2010, 04:01
Kontakt:

Re: KRONIKA POLSKA - Gall Anonim

Post autor: Artur Rogóż »

[4]

A więc Zbigniew zrodzony przez księcia Władysława z nałożnicy, w mieście Krakowie w dojrzałym już wieku oddany został na naukę, a macocha odesłała go do Saksonii, do klasztoru mniszek, aby tam się kształcił. W tym czasie był komesem pałacowym Sieciech, mąż wprawdzie rozumny, szlachetnego rodu i piękny, lecz zaślepiony chciwością, przez którą wiele popełniał czynów okrutnych i nie do zniesienia. Jednych mianowicie z błahego powodu zaprzedawał w niewolę, innych z kraju wypędzał, ludzi niskiego stanu wynosił ponad szlachetnie urodzonych. Stąd poszło, że wielu z własnej woli, bez przymusu uchodziło z kraju, gdyż obawiali się, że doznają bez własnej winy tegoż samego losu. Lecz gdy przedtem ci zbiegowie błąkali się w różnych stronach. teraz za radą księcia Brzetysława zaczęli gromadzić się w Czechach. I tak z czeską chytrością wynajęli jakichś ludzi, którzy po kryjomu wydobyli Zbigniewa z klasztoru mniszek. Mając tedy ze sobą Zbigniewa w Czechach zbiegowie posłali do komesa wrocławskiego, imieniem Magnus, poselstwo w te słowa: "Co do nas, komesie Magnusie, to bawiąc na obczyźnie jakoś znosimy zniewagi ze strony Sieciecha, lecz tobie, Magnusie, któremu tytuł książęcy więcej przynosi chluby niż władzy, żałośnie współczujemy, skoro masz [tylko] trudy związane z władzą, ale nie władzę samą, bo nie śmiesz wydawać rozkazów przystawom Sieciecha. Lecz jeżelibyś chciał zrzucić z karku jarzmo niewoli, przyjmij spiesznie pod tarczę swej obrony młodzieńca, którego mamy [wśród siebie]". A wszystko to podsuwał [im] książę czeski, który chętnie siał niezgodę między Polakami. Usłyszawszy to Magnus, długo zrazu wahał się, lecz zasięgnąwszy rady co przedniejszych i znalazłszy ich poparcie, przychylił się do propozycji, przyjmując go [Zbigniewa].

Zasmucił się tym ojciec jego Władysław, lecz Sieciech z królową o wiele więcej się przerazili. Posłali więc do Magnusa i magnatów z okolic Wrocławia posła z zapytaniem, co by to miało znaczyć, że Zbigniewa wraz ze zbiegami przyjęli bez rozkazu ojca: czy chcą być buntownikami, czy też zachować dlań posłuszeństwo? Na to wrocławianie jednomyślnie odpowiedzieli, że nie wydali kraju Czechom lub [innym] obcym narodom, lecz przyjęli [za] pana syna książęcego i przygarnęli własnych rodaków wygnanych, sami zaś chcą księciu panu i prawemu synowi jego, Bolesławowi, być wiernie posłusznymi we wszystkim i pod każdym względem, lecz pragną wszelkimi sposobami przeciwstawić się Sieciechowi i jego złym postępkom. Lud zaś chciał posła ukamienować, ponieważ fałszywymi wykrętami bronił strony Sieciecha.

Wzburzony tym wielce Władysław i uniesiony wielkim gniewem Sieciech wezwali sobie na pomoc przeciw wrocławianom króla Węgier Władysława i księcia czeskiego Brzetysława, ale odnieśli stąd więcej hańby i szkody, niż sławy i zysku. Albowiem król Władysław byłby Sieciecha w więzach zabrał ze sobą na Węgry, gdyby ten ratując się nie uciekł wraz z malutkim Bolesławem. Gdy więc niczego siłą przeciw wrocławianom wskórać nie mogli, ponieważ swoi przeciw swoim nie chcieli prowadzić wojny, wbrew własnej woli zawarł ojciec pokój z synem i wtedy to po raz pierwszy uznał go swoim synem. Tymczasem Sieciech wróciwszy z Polski, dokąd był uciekł, kusił chytrze znaczniejszych spośród nich obietnicami i darami i powoli przeciągał ich na swoją stronę. W końcu zaś, po pozyskaniu przeważnej [ich] części, książę Władysław z wojskiem podstąpił pod miasto Wrocław, mając już w ręku oddane sobie okoliczne grody. Zbigniew zaś widząc, że wielmoże w samym Wrocławiu i na zewnątrz opuścili go, i rozumiejąc, że trudno jest wierzgać przeciw ościeniowi, niepewny wierności pospólstwa i własnego życia, w nocy zbiegł, a uciekłszy wkroczył do grodu Kruszwicy, bogatego w rycerstwo, wpuszczony [tam] przez załogę grodu.
Artur Rogóż
Administrator
Posty: 4635
Rejestracja: 24 maja 2010, 04:01
Kontakt:

Re: KRONIKA POLSKA - Gall Anonim

Post autor: Artur Rogóż »

[5]

Ojciec wszakże rozgniewany, że on tak bezkarnie uszedł oraz że go kruszwiczanie przyjęli, [występując w ten sposób] przeciw niemu samemu, z tym samym wojskiem ruszył w pościg za uciekającym i z wszystkimi siłami podstąpił pod gród kruszwicki. Zbigniew zaś, przyzwawszy [na pomoc] mnóstwo pogan i mając [przy sobie] siedem hufców kruszwiczan, wyszedł z grodu i stoczył walkę z ojcem, lecz sprawiedliwy Sędzia rozsądził sprawę między ojcem a synem. Była to bowiem wojna gorzej niż domowa, gdzie syn przeciw ojcu, a brat przeciw bratu wzniósł zbrodniczy oręż. Tam to, jak sądzą, nieszczęsny Zbigniew przeklęty przez ojca zasłużył sobie na to, co się [z nim] stać miało; tam też Bóg wszechmogący księciu Władysławowi tak wielkie okazał miłosierdzie, że wytępił nieprzeliczone mnóstwo przeciwników, a z jego żołnierzy tylko bardzo niewielu śmierć zabrała. Tyle bowiem rozlano tam krwi ludzkiej i taka masa trupów wpadła do sąsiadującego z grodem jeziora, że od tego czasu żaden dobry chrześcijanin nie chciał jeść ryby z owej wody. W ten sposób Kruszwica, opływająca przedtem w bogactwa i [zasobna] w rycerstwo, zamieniła się nieomal w pustynię. Zbigniew tedy, ocaliwszy się wraz z nieliczną garstką ucieczką do grodu, nie był pewien, czy życie straci, czy któryś z członków. Atoli ojciec, nie szukając pomsty za młodzieńczą głupotę, by w rozpaczy nie przystał do pogan lub obcych ludów, skąd większe [jeszcze] mogłoby grozić niebezpieczeństwo - udzielił mu żądanej gwarancji nietykalności życia i członków, zabrał go [jednak] ze sobą na Mazowsze i tam go przez czas pewien trzymał w więzieniu w grodzie Sieciecha. Później zaś przy konsekracji kościoła gnieźnieńskiego za wstawieniem się biskupów i możnych przyzwał go do siebie i za ich prośbami odzyskał [Zbigniew] łaskę, którą utracił.
Artur Rogóż
Administrator
Posty: 4635
Rejestracja: 24 maja 2010, 04:01
Kontakt:

Re: KRONIKA POLSKA - Gall Anonim

Post autor: Artur Rogóż »

[6] Cud św. Wojciecha.

A ponieważ w tym miejscu wypadło właśnie uczynić wzmiankę o kościele gnieźnieńskim, nie godzi się pominąć milczeniem cudu, jaki znamienity męczennik św. Wojciech okazał zarówno poganom, jak i chrześcijanom w przeddzień poświęcenia kościoła. Zdarzyło się mianowicie owej nocy, że do pewnego grodu polskiego jacyś zdrajcy owego grodu wciągnęli na sznurach do góry Pomorzan, a ci wpuszczeni [w ten sposób] oczekiwali na wałach [świtu] dnia następnego na zgubę załogi grodu. Lecz ten, który zawsze czuwa, a nigdy nie zaśnie, ustrzegł śpiącą załogę czujnością rycerza swego św. Wojciecha, a pogan czuwających w zasadzce na chrześcijan spłoszyła groza duchowego oręża. Ukazał się bowiem Pomorzanom jakiś mąż zbrojny na białym koniu, który straszył ich dobytym mieczem i pędził ich na złamanie karku ze schodów i przez podwórze grodu. Tak to grodzianie, przebudzeni krzykami pogan i hałasem, bez wątpienia za przyczyną chwalebnego męczennika Wojciecha ocaleni zostali od grożącego im niebezpieczeństwa śmierci. To na razie niech wystarczy, co opowiedziałem o świętym, a po tej przerwie niech pióro moje powróci do poprzedniego wątku opowiadania.
Artur Rogóż
Administrator
Posty: 4635
Rejestracja: 24 maja 2010, 04:01
Kontakt:

Re: KRONIKA POLSKA - Gall Anonim

Post autor: Artur Rogóż »

[7] O podziale królestwa między obu synów.

A więc po poświęceniu bazyliki gnieźnieńskiej i po odzyskaniu przez Zbigniewa łaski ojcowskiej, książę Władysław powierzył obu synom swe wojsko i wysłał ich na wyprawę na Pomorze. Oni zaś, odszedłszy i powziąwszy nie znane mi bliżej postanowienie, zawrócili z dróg z niczym. Wobec tego ojciec, podejrzewając [w tym] coś natychmiast podzielił między nich królestwo, jednakże nie wypuścił ze swych rąk głównych stolic państwa. Lecz co przy podziale któremu z nich przypadło, uciążliwym byłoby mi wyliczać, ani też i wam niewiele by przyszło z usłyszenia tego.
Artur Rogóż
Administrator
Posty: 4635
Rejestracja: 24 maja 2010, 04:01
Kontakt:

Re: KRONIKA POLSKA - Gall Anonim

Post autor: Artur Rogóż »

[8]

Ojciec zaś, zapytany przez możnych, który z nich ma wybitniejsze zajmować miejsce przy wysyłaniu i podejmowaniu poselstw, w powoływaniu [pod broń] wojska i prowadzeniu go oraz w rozlicznych dziedzinach zarządu tak wielkiego królestwa, odpowiedzieć miał w te słowa:

"Moją jest wprawdzie rzeczą, jako człowieka starego i słabego, podzielić między nich królestwo i sądzić o tym, co jest teraz; lecz jednego wywyższyć nad drugiego lub też dać im zacność i mądrość to nie jest [już] w mej możności, lecz w mocy Boskiej. To jedno natomiast pragnienie mego serca mogę wam odsłonić, iż życzę sobie, byście po mojej śmierci wszyscy jednomyślnie posłuszni byli roztropniejszemu [z nich] i zacniejszemu w obronie kraju i w gromieniu wrogów. Tymczasem zaś tak, jak podzielone zostało między nich królestwo, niech każdy dział swój dzierży. Po śmierci mojej atoli Zbigniew niechaj ma Mazowsze wraz z tym, co obecnie posiada, Bolesław zaś, prawy syn mój, niech obejmie główne stolice królestwa we Wrocławiu, w Krakowie i w Sędomirzu. Na koniec zaś, jeśliby obaj nie byli zacni lub jeśliby przypadkiem niezgoda ich rozdzieliła, to ten, który by do obcych przystał ludów i sprowadził je dla zniszczenia królestwa, niechaj pozbawiony władzy straci prawo do ojcowizny; ów zaś niech tron królestwa na wieki prawnie posiędzie, który lepiej będzie się troszczył o sławę i pożytek kraju". Po dokonaniu tedy w powyższy sposób podziału państwa i po [tej] wcale pięknej mowie ojca, każdy z synów udał się do swojej części państwa, ojciec ich zaś zawsze najchętniej przemieszkiwał na swym Mazowszu.
Artur Rogóż
Administrator
Posty: 4635
Rejestracja: 24 maja 2010, 04:01
Kontakt:

Re: KRONIKA POLSKA - Gall Anonim

Post autor: Artur Rogóż »

[9]

Tymczasem niech się nikomu nie wyda w żadnym stopniu dziwnym, jeśli zapiszemy coś pamięci godnego o chłopięcym wieku Bolesława. Nie uganiał się on bowiem za czczymi zabawami, jak to zwykła [czynić] częstokroć swawola chłopięca, lecz starał się naśladować dzielne i rycerskie czyny, o ile mógł to w tym wieku. I aczkolwiek jest zwyczajem chłopców szlachetnego rodu zabawiać się psami i ptakami, to Bolesław jeszcze w pacholęctwie więcej cieszył się służbą rycerską. Jeszcze bowiem nie zdołał o własnych siłach dosiąść lub zsiąść z konia, a już wbrew woli ojca lub niekiedy bez jego wiedzy, wyruszał na wyprawę przeciw wrogom jako wódz rycerstwa.
Artur Rogóż
Administrator
Posty: 4635
Rejestracja: 24 maja 2010, 04:01
Kontakt:

Re: KRONIKA POLSKA - Gall Anonim

Post autor: Artur Rogóż »

[10] Sieciech i Bolesław spustoszyli Morawy.

Teraz zaś przedstawmy pewien początkowy epizod jego chłopięcej wojaczki i tak powoli przejdźmy od pomniejszych spraw do większych. Jak wiadomo, książę Władysław, obarczony dolegliwościami starości, powierzał swe wojsko komesowi pałacowemu Sieciechowi i jego wysyłał na wojnę lub celem pustoszenia ziem nieprzyjacielskich. Gdy zatem miał najechać Morawy, poszedł wraz z nim chłopaczek, by z imienia tylko walczyć. Tym razem spustoszyli przeważną część Moraw, przywiedli stamtąd obfity łup i jeńców i powrócili bez wypadku na polu bitwy lub w drodze.
Artur Rogóż
Administrator
Posty: 4635
Rejestracja: 24 maja 2010, 04:01
Kontakt:

Re: KRONIKA POLSKA - Gall Anonim

Post autor: Artur Rogóż »

[11] Bolesław w chłopięcym wieku zabił dzika.

Wiele mógłbym pisać o odwadze tego chłopca, gdyby nie to, że czas już nagli, by zdążać do głównego tematu dzieła. Jednemu wszakże faktowi nie pozwolę pozostać w ukryciu, skoro godny jest błyszczeć jako wzór dzielności. Pewnego razu Marsowe dziecię, siedząc w lesie przy śniadaniu, ujrzało ogromnego dzika, przechodzącego i chowającego się w gęstwinę leśną; natychmiast zerwał się od stołu, pochwycił oszczep i popędził za nim, atakując go zuchwale sam jeden, nawet bez psa. A gdy zbliżył się do bestii leśnej i już cios chciał wymierzyć w jej szyję, z przeciwka nadbiegł pewien jego rycerz, który powstrzymał jego ramię, wzniesione do ciosu, i chciał mu odebrać oszczep. Wtedy to Bolesław, uniesiony gniewem oraz męstwem, sam zwycięsko stoczył w cudowny sposób podwójny pojedynek: z człowiekiem i ze zwierzem. Albowiem i owemu [rycerzowi] oszczep wyrwał i dzika zabił. Ów zaś potem zapytany, dlaczego to uczynił, wyznał, że sam nie wiedział, co robi; z tego powodu jednak przez długi czas pozbawiony był jego łaski. Chłopiec zaś powrócił stamtąd zmęczony i ledwo [wreszcie] odzyskał siły [długo] wachlowany.
Artur Rogóż
Administrator
Posty: 4635
Rejestracja: 24 maja 2010, 04:01
Kontakt:

Re: KRONIKA POLSKA - Gall Anonim

Post autor: Artur Rogóż »

[12]

Nie zamilczę też o innym jego dziecięcym czynie, podobnym do poprzedniego, choć wiem, że rywalom nie we wszystkim będę się podobał. Tenże chłopiec, wędrując z kilku towarzyszami po lesie, zatrzymał się przypadkiem na nieco wzniesionym miejscu i spoglądając w dół tu i ówdzie, zobaczył, jak olbrzymi niedźwiedź zabawiał się z niedźwiedzicą. Ujrzawszy to, natychmiast kazał się innym zatrzymać, a sam zjechał na równinę i bez trwogi zbliżył się na koniu do krwiożerczych bestyj; kiedy zaś niedźwiedź zwrócił się przeciw niemu z podniesionymi łapami, przebił go oszczepem. Czyn ten w wielki podziw wprawił obecnych tam, a tym, którzy nie widzieli, należało o tym opowiedzieć ze względu na tak niezwykłą odwagę chłopca.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Teksty źródłowe”