“Państwo polskie musi zacząć się szanować”. Rozmowa z dr. Andrzejem Zapałowskim

Artykuły historyczne napisane przez użytkowników historiapolski.eu oraz z zaprzyjaźnionych stron.
Niniejszy katalog zawiera artykuły naukowe i popularnonaukowe publikowane w naszym serwisie. Trafiają do niego na bieżąco wszystkie nowe artykuły, zawiera również sukcesywnie uzupełnianą bazę starszych tekstów. POLECAMY!
Warka
Posty: 1570
https://www.artistsworkshop.eu/meble-kuchenne-na-wymiar-warszawa-gdzie-zamowic/
Rejestracja: 16 paź 2010, 03:38

“Państwo polskie musi zacząć się szanować”. Rozmowa z dr. Andrzejem Zapałowskim

Post autor: Warka »

Rozmowa z dr. Andrzejem Zapałowskim, adiunktem Uniwersytetu Rzeszowskiego i przewodniczącym Oddziału Rzeszów Polskiego Towarzystwa Geopolitycznego.

W maju zapadła decyzja władz Lwowa o przekazaniu obiektu na Dom Polski. Mija kilka miesięcy, a do fizycznego przekazania obiektu wciąż jeszcze daleko…?

– Żeby zrozumieć, o co tak naprawdę chodzi, trzeba poznać mechanizmy działania administracji na Zachodniej Ukrainie. Należy pamiętać, że to administracja, która jest w rękach nacjonalistycznej partii Swoboda, bardzo niechętnej Polakom. To ugrupowanie, które jawnie gloryfikuje UPA i podejmuje działania wyraźnie antypolskie. Z samej decyzji o przekazaniu obiektu nie należy się zbytnio cieszyć. W mojej ocenie, procedury związane z pozwoleniami na przebudowę itp. będą w różny sposób odwlekane i potrwają jeszcze długo. To oznacza, że przy w miarę dobrej atmosferze Polacy może za trzy, cztery lata będą mieli szanse realnie wykorzystać ten budynek. Oczywiście wcześniej być może będą mogli wejść do pojedynczych pomieszczeń, ale to nie to, czego wszyscy tak naprawdę oczekujemy.

Na decyzję o przekazaniu obiektu Polacy mieszkający we Lwowie czekali ponad 20 lat, tymczasem w Przemyślu w 2011 r. ukraińska mniejszość bez problemu, praktycznie na życzenie, otrzymała obiekt. Wszyscy pamiętamy, jak ówczesny prezydent Ukrainy deklarował, że również Polacy szybko otrzymają podobny obiekt we Lwowie. Dlaczego trwało to aż dwa lata?

– Do deklaracji polityków zachodnioukraińskich lub sprzyjających nacjonalistycznej Swobodzie zawsze trzeba podchodzić z bardzo dużą rezerwą i ograniczonym zaufaniem. Przypomnijmy, że w Przemyślu przed oddaniem w ręce Ukraińców Narodowego Domu miasto na własny koszt wyremontowało cały dach tego bądź co bądź ogromnego obiektu. Koszt tych prac wyniósł kilkaset tysięcy złotych, a pokryli go polscy, przemyscy podatnicy.

Również w ubiegłorocznym budżecie mniejszość ukraińska w Przemyślu na remont tego domu otrzymała ponad 600 tysięcy złotych. Rzeczywistość jest taka, że nie dość, iż Ukraińcy otrzymali dom, to jeszcze państwo polskie sukcesywnie przekazuje pieniądze na jego remont. Nie mówiąc już o szkole publicznej dla mniejszości ukraińskiej w Przemyślu, gdzie uczęszcza niespełna dwieście dzieci, a miasto rocznie ekstra wspiera ich kwotą od kilkuset tysięcy do miliona złotych. W tej sytuacji należałoby się zastanowić, czy takie nierówne traktowanie wszystkich obywateli jest zgodne z Konstytucją RP. Kolejna kwestia dotyczy ciągłych roszczeń dwu- czy nawet trzyprocentowej mniejszości ukraińskiej w Przemyślu, która mimo ustępstw ze strony lokalnych władz jest ciągle niezadowolona. Podobnie Cerkiew Ukraińska w Przemyślu otrzymała budynek, następnie pieniądze na jego remont od państwa polskiego. Powstaje jednak pytanie: co po stronie ukraińskiej – czy kościół pw. Świętej Magdaleny we Lwowie, czy inne obiekty sakralne, zostały przekazane Polakom. Odpowiedź jest oczywista. Mówiąc wprost, Ukraińcy traktują państwo polskie jak dojną krowę. Inna rzecz, że sami pozwalamy się tak taktować, bo niestety, państwo polskie siebie nie szanuje.

Czy podobnego zachowania, jeżeli chodzi o wsparcie polskiej mniejszości, możemy się spodziewać teraz po władzach ukraińskich?

– Proszę na to nie liczyć. Kilkadziesiąt lat starań i w końcu jest decyzja o przekazaniu obiektu Polakom we Lwowie, ale należy pamiętać, że nie była to decyzja – nazwijmy to – samoistna władz Lwowa.

Co chce Pan przez to powiedzieć?

– Tylko tyle, że była to decyzja wymuszona szantażem, że Platforma Obywatelska odetnie się od rezolucji sejmowej uznającej ludobójstwo na Wołyniu. Wicemarszałek ukraińskiego parlamentu spotkał się w tej sprawie z wicemarszałkiem polskiego Sejmu z Platformy Obywatelskiej i tak jak media informowały, chodziło o to, że dom we Lwowie zostanie przekazany, jeżeli w rezolucji polskiego parlamentu nie znajdzie się słowo „ludobójstwo”. I jak wszyscy doskonale wiemy, tak rzeczywiście się stało. Powiedzmy sobie też uczciwie, że nie jest to przekazanie obiektu na własność, ale w dzierżawę na 49 lat. Zauważmy też, że to nie państwo ukraińskie, a państwo polskie będzie wydawać pieniądze na remont, przebudowę i odnowienie tego obiektu. Po czym po 49 latach użytkowania może się okazać, że obiekt zostanie zabrany, a przekazany kolejny, który będzie również wymagał generalnego remontu.

Mamy obiekt pod Dom Polski we Lwowie, ale czy cena, jaką zapłaciliśmy, nie była zbyt duża. Czy w tej sytuacji polskie władze postąpiły mądrze?

– W tym przypadku nie należy mówić o polskich władzach, ale o władzach Platformy Obywatelskiej. Jeżeli zaś chodzi o decyzję, to o żadnej mądrości i interesie Polski nie może być mowy. Jest to działanie na szkodę Polski, zakłamujące naszą historię. A na kłamstwie czy ukrywaniu prawdy budować się nie da.

Na jakich zasadach powinna się opierać polityka zagraniczna Polski w stosunku do państwa ukraińskiego?

– Przede wszystkim powinna obowiązywać zasada wzajemności, o której mówię i o którą dopominam się od lat. W momencie, kiedy był przekazywany budynek dla mniejszości ukraińskiej w Przemyślu, w tym samym czasie aktem notarialnym powinien być przekazany budynek dla Polaków we Lwowie. Z Ukraińcami wszystko trzeba załatwiać na papierze, inaczej po prostu się nie da. Gdyby polskie władze przypilnowały tej sprawy, nie byłoby dziś problemu. Zasada wzajemności przede wszystkim, a nie opieranie się czy liczenie na dobrą wolę ze strony ukraińskiej, której nie było, nie ma i nigdy nie będzie. Mamy sytuację, kiedy udaje się coś załatwić, ale tylko w drodze ustępstw, i to wyłącznie z naszej strony. Tak niestety jest już od dobrych kilkudziesięciu lat i czas najwyższy z tym skończyć.

Weźmy chociażby sprawę zwrotu majątku Cerkwi greckokatolickiej w Polsce. Jako osoba upoważniona przez prezydenta miasta Przemyśla domagałem się wówczas zwrotu majątku Kościołowi rzymskokatolickiemu na Ukrainie. I co?… I nic. Kiedy byłem europosłem osobiście składałem interpelację do ambasadora Ukrainy przy Unii Europejskiej, rozmawiałem z nim również osobiście, przedstawiając listę kilkunastu obiektów, jakie mi przesłał sekretarz ówczesnego metropolity lwowskiego ks. kard. Mariana Jaworskiego, które mimo iż zgodnie z prawem Ukrainy są własnością Kościoła rzymskokatolickiego, to wciąż nie są pod jego władaniem. Minęły lata i do dzisiaj te obiekty sakralne, których część z roku na rok coraz bardziej popada w ruinę, wciąż nie zostały przekazane prawowitym właścicielom. To efekt błędnej polityki kolejnych polskich rządów. Już kilkanaście lat wstecz należało skończyć z zasadą dobrej woli, a wzajemne stosunki oprzeć na zasadzie wzajemności. A zatem przekazujemy obiekty, ale tylko wtedy, kiedy taka sama postawa towarzyszy Ukraińcom. Mówiąc wprost, akt notarialny z ręki do ręki. Nie ma innej metody współpracy ze stroną ukraińską.

Jak w tym układzie postrzega Pan przyszłość relacji Polski z Ukrainą?

– Rozróżniłbym tu dwie kwestie: relacje między Polską a władzami w Kijowie, czyli z rządem Ukrainy, z którą – niezależnie kto rządzi – należy współpracować, oraz relacje między Polakami a Ukraińcami na terenie Zachodniej Ukrainy. Na Ukrainie na 45 milionów obywateli tylko ok. 5 milionów mieszka w zachodniej części tego kraju. W rzeczywistości Polska ma ciągle problem tylko z tymi pięcioma milionami, i wszelkie napięcia między Polską a Ukrainą są związane z zachodnią częścią tego kraju, a zwłaszcza z ich ideową strukturą, z którą utożsamia się część działaczy Związku Ukraińców w Polsce.

Z 40 milionami, a więc ze zdecydowaną większością Ukraińców, nie mamy zasadniczych problemów. Czas najwyższy skończyć z zabawą, która polega na upodmiotawianiu Lwowa w stosunkach między Polską a Ukrainą, tylko dbać o poprawne relacje z Kijowem. Natomiast w stosunku do Zachodniej Ukrainy nasza polityka powinna być zupełnie inna.

A zatem jaka?

– Chodzi tu o interes i polską rację stanu, dlatego nasza polityka w tym względzie powinna być pozbawiona sentymentów, a oparta na bezwzględnej aż do bólu zasadzie wzajemności. Z wrogo usposobionymi ludźmi, którzy chcą nas tylko wykorzystać, nie wolno zasiadać do stołu na innych zasadach. Ponieważ oni zawsze będą nas zwodzić, oszukiwać, przeciągać sprawy i zrobią wszystko, żeby nie dotrzymać swoich zobowiązań.

Rozmawiał: Mariusz Kamieniecki

Źródło: „Nasz Dziennik” 7.08.2013
ODPOWIEDZ

Wróć do „Artykuły historyczne”