Polska święta włócznia

Podstawą średniowiecznej gospodarki za czasów pierwszych Piastów było rolnictwo. Przeważająca liczba ludności zamieszkiwała wsie w tym okresie.
Liczba ludności stopniowa zaczęła się zwiększać. Miało to duże znaczenie dla rozwoju gospodarczego, ponieważ wymuszało zagospodarowywanie nowych terenów na potrzeby rolnictwa. Aby powiększyć tereny na role wykarczowano (wycięto) lasy, osuszono wiele bagien. Chłopi coraz częściej przebywali duże odległości w poszukiwaniu terenów do zagospodarowania.
Zaczęły tworzyć się osady. Osadnictwo skupiało się w dolinach rzek, gdzie lekkie, choć z reguły mało wydajne gleby były łatwe w uprawie. Osada liczyła najczęściej kilka, rzadziej kilkanaście gospodarstw.
naiwniak
Posty: 97
https://www.artistsworkshop.eu/meble-kuchenne-na-wymiar-warszawa-gdzie-zamowic/
Rejestracja: 04 gru 2010, 17:47

Polska święta włócznia

Post autor: naiwniak »

Chociaż nie używano jej podczas koronacji, była dla polskich królów legitymizacją ich władzy. Omal nie przepadła podczas II wojny światowej…

Włócznia to nie tylko oręż. Od czasów starożytnych była też symbolem władzy i sprawiedliwości. To ją dzierżyła np. grecka bogini Atena. Rzymianie rozszerzyli znaczenie tej broni. Wypowiadając komuś wojnę, rzucali zakrwawioną włócznię na jego ziemię. To także oni zaczęli mocować pod grotem płat tkaniny, a powstały w ten sposób sztandar stał się znakiem rozpoznawczym rzymskich legionów.

Wszystkie te wielowiekowe tradycje złożyły się na to, że gdy we wczesnym średniowieczu cesarz lub król uznawał czyjeś panowanie nad danym terytorium, na potwierdzenie tego faktu przekazywał mu włócznię. Tak było m.in. w Burgundii, Niemczech czy Italii.

Jednak do symbolicznego znaczenia włóczni doszła z czasem nowa wartość: sakralna.

Krew Chrystusa


Według tradycji chrześcijańskiej broń ta była też narzędziem Męki Pańskiej – tzn. wierzono w istnienie włóczni rzymskiego legionisty Longina, którą przebił bok ukrzyżowanego Chrystusa. We wczesnym średniowieczu relikwia ta przechowywana była na terenie Cesarstwa Bizantyjskiego – najpierw w Jerozolimie, potem w Konstantynopolu. Czyli na Wschodzie chrześcijańskiego świata. Tymczasem również Zachód chciał mieć swoją świętą włócznię. Szerzyła się tam legenda, opowiadająca o św. Maurycym – rzymskim centurionie chrześcijaninie z III w., który zginął męczeńską śmiercią za wiarę, nie chcąc oddać czci rzymskim bogom. Posiadaniem jego włóczni szczycili się Frankowie – to dzięki niej Karol Młot miał pokonać Saracenów pod Poitiers w 732 r., zatrzymując pochód islamu w głąb Europy.

Ta broń świętego wciąż jednak nie mogła równać się z lancą Męki Pańskiej, przechowywaną przez Bizantyjczyków. Dlatego na Zachodzie pojawiła się nowa wersja legendy o św. Maurycym. Mianowicie, że to on posługiwał się włócznią Longina! W końcu obaj byli rzymskimi żołnierzami. Na dodatek do włóczni św. Maurycego dodano gwóźdź, pochodzący rzekomo z Krzyża Pańskiego. I tak dwie tradycje połączono w jedno.

Włócznię św. Maurycego początkowo posiadali królowie Burgundii. Następnie trafiła do króla Niemiec Henryka Ptasznika, a po nim odziedziczył ją Otton I – od 962 r. władca Świętego Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego. Włócznia stała się potężnym symbolem o charakterze politycznym, sakralnym i propagandowym. Jej kopiami niemieccy cesarze obdzielali swoich sojuszników: Czechów, Węgrów i Polaków.

Cesarski dar

Otton III obdarzył nią Bolesława Chrobrego podczas zjazdu gnieźnieńskiego w roku 1000. Jak relacjonował Gall Anonim ponad sto lat później: „I zdjąwszy z głowy swój diadem cesarski włożył go na głowę Bolesława na zadatek przymierza i przyjaźni i za chorągiew tryumfalną dał mu gwóźdź z Krzyża Pańskiego wraz z włócznią św. Maurycego”. Tak stała się dla polskich władców oznaką suwerenności. Choć nigdy nie używano jej podczas koronacji polskich królów, pamiętano jednak o jej historycznym i symbolicznym znaczeniu. Razem z gwoździem z Krzyża Pańskiego była troskliwie przechowywana.

Ciekawa rzecz, że kronikarz Gall Anonim nie wspomina, że Otton III przekazał Chrobremu kopię, nie oryginał świętej włóczni. Wynika to po części z ówczesnego pojmowania „oryginalności”. Otóż dla ludzi średniowiecza wystarczało, że kopię zetknięto z pierwowzorem, a uzyskiwała ona jego właściwości.

Hitlerowski epizod

Dziś historycy nie mają wątpliwości, że cesarz nie oddał Chrobremu swojej największej, „oryginalnej” relikwii (ta trafiła po wiekach do Schatzkammer, skarbca na wiedeńskim zamku Hofburg). Wcześniej jakieś wątpliwości jednak były, skoro jeszcze w XX wieku sprawie postanowili przyjrzeć się… naziści.

Adolf Hitler zawsze był pod wrażeniem insygniów cesarskich z Wiednia. Uważał, że „emanują czymś magicznym”. Z kolei szef SS, Heinrich Himmler, uważał się za reinkarnację niemieckiego króla Henryka Ptasznika, który tysiąc lat wcześniej kupił włócznię św. Maurycego od Burgundczyków. Dla włodarzy III Rzeszy ustalenie, który z egzemplarzy świętej broni jest pierwowzorem, było więc sprawą najwyższej wagi. Po aneksji Austrii Hitler zabrał wiedeńską włócznię do Norymbergi. Także tam w styczniu 1940 r. wywieziono na badania grot z katedry wawelskiej. Wrócił do Krakowa po czterech latach.

Znając politykę władz III Rzeszy, można powiedzieć: dobrze, że w ogóle wrócił. Pytanie jednak, co porabiali z nim hitlerowscy badacze, wśród których nie brakowało „speców” od rozmaitych teorii paranaukowych, praktyk okultystycznych etc. Przecież już rzut oka na oba groty wystarczy, żeby stwierdzić, co jest pierwowzorem, a co kopią! Krakowska włócznia musi być młodsza od wiedeńskiej, bo odwzorowuje powstałe na tamtej pęknięcie, spojenie drutem, a nawet umieszczenie świętego gwoździa.

Symbol zjednoczenia

Być może hitlerowcy zastanawiali się, czy nie przywłaszczyć sobie zabytku. Nawet jeśli krakowska włócznia jest kopią, to sprzed tysiąca lat! Jest poniekąd najważniejszym zabytkiem w Polsce.

Włócznia dowodzi też, że stosunki polsko-niemieckie nie zawsze były wrogie. Otton III był pod wrażeniem państwa Polan. Wręczenie włóczni Chrobremu nie było równoznaczne z koronacją, ale stanowiło poważny polityczny gest. Było dowodem uznania Bolesława za samodzielnego władcę, a jednocześnie za „człowieka cesarza”. Czyli za członka swoistej „Europy ojczyzn”, połączonych wspólną kulturą chrześcijańską, o jakiej marzył Otton III. Krakowska włócznia św. Maurycego jest więc – do pewnego stopnia – dowodem na ciągnące się od wieków marzenia o zjednoczonej Europie.

Zwróćmy na koniec uwagę, że wedle przekazu Galla Anonima razem z włócznią Bolesław Chrobry otrzymał gwóźdź z Krzyża Pańskiego. Co z nim się stało? Wywiózł go z Polski do Francji Jan Kazimierz po abdykacji. Potem gwóźdź trafił do skarbca opactwa Saint Germain-des-Prés, gdzie prawdopodobnie został zniszczony podczas grabieży w trakcie rewolucji francuskiej. A może jakimś cudem przetrwał? Wiemy o przechowywanych w skarbcach ponad trzydziestu fragmentach świętych gwoździ, o nie zawsze jasnym pochodzeniu. Może to któryś z nich…
ODPOWIEDZ

Wróć do „Gospodarka, kultura i społeczeństwo”