Albert Einstein: nieznana biografia geniusza cz.2

Kącik mówców na wszelkie tematy niezwiązane z historią.
samoludek26
Posty: 5
https://www.artistsworkshop.eu/meble-kuchenne-na-wymiar-warszawa-gdzie-zamowic/
Rejestracja: 07 gru 2015, 12:46

Albert Einstein: nieznana biografia geniusza cz.2

Post autor: samoludek26 »

KTO ROBIŁ NOBLIŚCIE RACHUNKI?

Czym wytłumaczyć tę skrytość geniusza? Przecież były to lata jego największej płodności naukowej. Annus Mirabilis, czyli cudowny rok 1905, zaowocował epokowymi dysertacjami: o kwantowej teorii efektu fotoelektrycznego, o ruchach Browna, o elektrodynamice ciał w ruchu, czyli szczególnej teorii względności, oraz słynną pracą „Czy bezwładność ciała zależy od zawartej w nim energii?”.

Czy jednak Einstein był ich jedynym autorem? Wraz z ukazaniem się listów Alberta do Milevy rozpoczęła się dyskusja na temat jej współudziału w sukcesach męża. Zdania badaczy są podzielone. Nie ulega jednak wątpliwości, że Einstein podziwiał inteligencję Milevy. 27 marca 1901 r. napisał do niej: „Ależ będę szczęśliwy i dumny, kiedy będziemy razem i będziemy mogli uwieńczyć sukcesem nasze prace nad względnością ruchu”. Podobnych cytatów jest wiele. Jedni interpretują je wyłącznie jako wyraz miłości Einsteina do Milevy. Inni widzą w nich dowód na naukową współpracę małżonków. Zwolenniczką tej tezy jest Desanka Trbuhovic-Gjuric, która w wydanej w 1969 roku książce o Marić zebrała opinie dzieci oraz przyjaciół Einsteinów. Potwierdzili oni, że małżonkowie szczegółowo omawiali prace fizyków i matematyków, takich jak: Lenard (Mileva uczęszczała przecież na jego wykłady w Heidelbergu), Helmholtz, Hertz, Drude, Planck, Kirchhoff. Z kolei Senta Troemel-Ploetz w eseju „Mileva Einstein Marić: The woman who did Einstein’s mathematics” dowodzi, że to pierwsza żona zajmowała się matematyczną stroną prac noblisty (po rozstaniu z Marić „rachunki” uczonego przejął Marcel Grossman).

Zachowała się nawet kartka ze studenckiego zeszytu uczonego z jej poprawkami. „Wziąwszy pod uwagę wysoce matematyczny aspekt szczególnej teorii względności, nie można nie dostrzec wagi współpracy” – stwierdziła autorka eseju. Mileva była bardzo lojalna wobec Einsteina. Mówiła, że są jedną skałą: „Ein-Stein”. W roku 1905 napisała do koleżanki: „Zakończyliśmy prace, które uczynią mego męża słynnym na cały świat”. Niestety, w przeciwieństwie do edytorskiej pieczołowitości, z jaką zostały opublikowane listy Einsteina, korespondencję Milevy wydano z budzącymi spory skrótami.KIEDY GENIUSZ POKAZUJE JĘZYK

Kontrowersje dotyczące prac datowanych na 1905 rok na tym się nie kończą. Autor eseju biograficznego pod tytułem „Ms. Einstein” Evan Harris Walker dotarł do prasowej informacji, opublikowanej w 1956 roku (czyli zaledwie rok po śmierci Einsteina). Wynika z niej, że fizyk Abram Joffe – będąc młodym asystentem Wilhelma Roentgena, członka rady wydawniczej prestiżowego czasopisma „Annalen der Physik” – miał okazję widzieć złożony do druku rękopis szczególnej teorii względności. Pamięta, że był on podpisany Einstein-Marity. Marity jest zaś węgierską formą nazwiska Marić! Mileva używała go jedynie w oficjalnych dokumentach. Widnieje na przykład na akcie ślubu. Walker uważa, że gdyby Joffe nie widział zaginionego oryginału rękopisu, nie mógłby go znać. Znamienne jest też, że mimo wielokrotnych nominacji to nie ta teoria dała naukowcowi Nobla.

Ten szczególny laur przyznano mu kilkanaście lat później za wyjaśnienie efektu fotoelektrycznego (bazą były badania Lenarda, na którego wykłady uczęszczała w Heidelbergu Mileva). Uczony nie odebrał nagrody osobiście i nigdy się nią nie chwalił. Co znamienne, niezbyt hojny Albert obiecał Milevie, że gdyby dostał Nagrodę Nobla, przekaże jej całą sumę. Niektórzy biografowie uważają, że był to warunek, aby otrzymał rozwód. Nie wydaje się to prawdą, zważywszy, że oficjalnie rozstali się w 1919 r., a więc trzy lata przed prestiżowym wyróżnieniem. Abram Pais, autor eseju „Subtle is the Lord: The Science and the Life of Albert Einstein”, twierdzi, że był to dżentelmeński gest uczonego. Ale raczej trudno dać temu wiarę, czytając jego listy do kochanki. Opisuje w nich żonę jako stworzenie pozbawione poczucia humoru, które samą swą obecnością zabija w innych radość życia. Wyśmiewa się też z jej niepospolitej brzydoty i ułomności.

Kiedy w 1925 roku Mileva rozważała możliwość napisania pamiętników, eksmąż poradził jej, aby była skromna i trzymała język za zębami. Co nim kierowało?

I – zasadnicze pytanie – dlaczego po rozstaniu z kobietą, którą uwielbiał i znienawidził, nie wniósł już niczego wielkiego do rozwoju nauki? Czy rzeczywiście tylko dlatego, że (jak sam stwierdził pod koniec życia, spacerując po Princeton z rozwichrzonymi włosami i w skarpetkach nie do pary) jedynie w młodości jest się zdolnym do wielkich odkryć? Sekretów dotyczących genialnego naukowca jest więcej. Prof. Umberto Bartocci z Uniwersytetu w Perugii dowiódł, że najsłynniejszy wzór fizyczny świata E=mc2 nie jest autorskim odkryciem Einsteina. Noblista opublikował go w roku 1905 w pracy „Czy bezwładność ciała zależy od zawartej w nim energii?”. Jednak już 2 lata wcześniej formułę tę podał Olinto De Pretto, przemysłowiec i samouk z Wenecji Euganejskiej. Napisał o niej w artykule, który ukazał się po włosku dwa razy: po raz pierwszy w 1903 r. i powtórnie rok później.

„De Pretto, aczkolwiek zdawał sobie sprawę z wagi odkrycia, nie wyprowadził z niego teorii względności. Nie ma oczywiście dowodów, że Einstein znał pracę Włocha. Ponieważ jednak uczony, doskonale władając językiem włoskim, zamieszczał w »Annalen der Physik« recenzje ukazujących się po włosku artykułów naukowych z zakresu fizyki, wydaje się, że i tekst De Pretto nie mógł ujść jego uwadze” – stwierdził prof. Bartocci. W pracach, datowanych na 1905 rok, Einstein nie podał żadnych źródeł i nie zamieścił bibliografii. Wymienił jedynie nazwisko swego najlepszego przyjaciela i powiernika: Włocha Michele Besso.

Nawiasem mówiąc, pochodził on – podobnie jak De Pretto – z północnych Włoch. Czy rzeczywiście Einstein, ekspert techniczny III klasy w szwajcarskim biurze patentowym, w ciągu jednego roku sam jeden dokonał rewolucji w nauce? W świetle nowych dociekań, możliwych po otwarciu archiwum uczonego, coraz bardziej wydaje się to mitem. Ale czy jesteśmy gotowi, żeby się z tym mitem rozstać?
ODPOWIEDZ

Wróć do „Hyde Park”