Moda ziemiańska
: 16 mar 2013, 04:47
Broda - chętnie bym już skończył z kwestiami fryzur (por. hasła – wasy, łysy); niech więc broda będzie ostatnia, choć zaiste wiele z analizy brody możemy się o dawnych naszych przodkach dowiedzieć. Nie należała chyba broda do elementów obowiązkowych mody szlacheckiej. (por. hasło - szlachta) Co nie zmienia faktu, iż na wielu portretach widać mężczyzn z brodą. Jacek Kowalski (por. hasło - miłośnik staropolszczyzny) w swojej świeżo wydanej „Wielkiej Encyklopedii Staropolskiej” zauważa owe szczere westchnienia Jana Chryzostoma Paska na widok moskiewskich oddziałów: Przyznać to każdy musi, że moskiewskie wojska, a osobliwie owe bojarskie chorągwie, w szyku stojące, są tak straszne, jako naród żaden nie jest. Spojrzawszy na owe ich brody, to się tak jakoś reprezentuje maiestas jakby się na panów ojców porwał. Co pointuje, Kowalski, nie Pasek, słusznie: w Polsce brody nosili „ojcowie” tak rodzin, jako zakonni, a także prawosławi popi. Przeglądając wizerunki szlachty rzadko kogo spotkamy bez brody: Zamoyski, Czarniecki, Kochanowski, Potocki, który nawet raz doświadczył może jakiejś złośliwości z racji swojego na twarzy owłosienia:
Ktoś nazwał mojżeszowym moją brodę krzakiem,
Goląc wąsy po włosku sam, bywszy Polakiem.
Ja też, żebym mu z Pisma odżartował potem,
Jego twarz gołą nazwę filistyńskim wotem,
Które, kiedy im zadki opanują wrzody,
Oddawszy szczerym złotem, Żydom ślą w zawody
Z tą brodą Potockiego musiało dziać się coś niezwykłego; jakiś rodzaj wieloletniej zażyłości, która doprowadziła poetę do zaskakujących, niekiedy, wyznań ewidentnie nawiązujących trochę niefrasobliwie do słynnej fraszki Mistrza Jana Fraszki nieprzepłacone…:
Brodo moja, poczciwa, najmilejsza brodo,
Żal ci mi, wierę, żem cię zapuścił tak młodo,
Bo jeśli się co wyrzec gębie czasem przyda,
Tobą ją konfunduje, tobą każdy wstyda.
Twój statek jej na oczy wyrzucają i twą
Powagę, że gdybym miał cyrulika z brzytwą,
Nabrałabyś się czasem z swoim statkiem strachu,
Podobno bym z przedniego odkrył piersi blachu.
Cierpi gęba dla ciebie; przyjdzie czas bez mała,
Że i ty będziesz kiedyś dla gęby cierpiała.
Chyba w noszeniu brody był jakiś wyraźny znak stateczności (stąd ten zbożny lęk Paska (por. hasło - Pasek) przed Moskwą, która wzbudzała respekt samym swoim tradycyjnym wyglądem), skoro poecie udało się zapisać interesujący dialog na interesujący nas dzisiaj temat:
„Dobra broda dla statku, i ja jej nie ganię,
Aleć by, Janie, trzeba zawsze patrzyć na nię.
Wielkie bowiem nic grzeczy, gdy, jak ogon sroce,
Chwieje się, kiedy gęba leda co blekoce.”
„Trzebaby mi u pasa zwierciadło piastować,
Chciał ci bym brodę widzieć i dla niej statkować,
Patrzyć, co by mówiła, co by gęba jadła.”
„Zapuścić ją do pasa, nie trzeba zwierciadła.”
Choć pointy, przyznam szczerze, nie rozumiem, zastanawiam się co dzisiaj jest dla nas wzorem, a raczej wędzidłem stateczności, widzialną formułą trzymania się w ryzach? Kiedy świat nasz pełen jest starców młodocianych, wygolonych gładko, przyodzianych w ubrania ludzi młodych? (por. hasło - oni-my) Jak oznaczamy naszą stateczność? W jaki sposób się osłaniamy przed zachowaniem, które przełamuje decorum?
Oto też przygoda jednego szlachcica z brodą zapisana wiernie przez Mistrza:
Nie zawsze broda płuży. Szlachcic jeden stary,
Zostawszy katolikiem z luterańskiej wiary,
Żeni się na Mazoszu, kędy, jako słychać,
Wolą człowieka zabić, wolą głodem zdychać,
Niż post zgwałcić. Trafiło potem się przy piątku,
Nieprzywykłego będąc ów szlachcic żołądku,
Zdobywszy gdzieś kawalec syra z chlebem spory,
Chce zażyć bez zgorszenia, wlazszy do komory.
Jakoż nieźle się w onym posiłkował głodzie;
Ale skoro postrzeże okruszyny w brodzie
Żwawa żona, prawieć miał, nieborak, posiłek,
Kiedy mu z kucharkami ocięła zatyłek.
Odrzekał się tam syra; już woli chleb z solą.
W czas z brodą do balwierza, kiedy zadek golą.
Intuicje pisarzy, choć w zamierzeniu żartobliwe, bywają niezwykle trafne: co powiedziawszy lekko się wycofuję z platońskiego piętnowania poetów (por. hasło –libertas - 2) Oto bowiem mam w rękach wiersz, który choć żartobliwy, jest dosyć ważnym opisem ludzkich zachowań; opisem umieszczonym w kulturowym kontekście descriptio gentium. Oto opisywane są w rzeczonym dziele ludy „robiące szpadą” (proszę zwrócić uwagę kult młodości, który idzie za tymi ludy); oraz ludy robiące mieczem (te nie mają problemu ze swoim wiekiem); wreszcie też lud żydowski, którego brodom autor przypatruje się charakterystycznie sprzyjającym spojrzeniem. No, ale posłuchajmy poety:
Jeszcze nie doszła między uczonymi zgoda,
Ozdobą czy z potrzeby dana ludziom broda.
Choć ci wszystkie narody, które szpadą kolą
Nie tylko brodę z twarzy, nie tylko wąs golą,
Ale czemu się dziwisz i przyznasz, że głupie,
Ostrzygszy z głowy swoje, włosy noszą trupie.
Pewnie by tam nie znalazł anioł Abakuka,
Gdyżby mu tam próżna w garści została peruka,
Kiedy z cudzych posila Danijela garców.
Nie uznasz tam szędziwych po siwiźnie starców;
Próżna śmierć chcą oszukać, niech nie tylko włosy
I skórę łupią, pewnie nie ujdą jej kosy:
Tylkoć to Apollina, z Bachusem bezbrodym,
Wiecznie czynią pogańscy teolodzy młodym.
Lepiej zaś te narody, które szablą robią,
Poczciwe zapuszczając brody, starość zdobią.
Ale między wszytkimi, choć chodzą bez broni,
Żydzi ją zaraz ze mchu wieszają u skroni,
Chyba znakiem żałoby: gdzie inszy zaroszczą,
Oni golą swe brody, gdy się o co troszczą.
Poganie dla powagi, Polacy je noszą
Dla statku, od potrzeby Węgrowie z Wołoszą:
Jeśli który z nich kogo rozbije na borze,
Aż nie on, skoro brodę od gęby odporze.
Ty krzty statku nie mając, czemuś ją zapuścił?
Podobno, żebyś jedząc, suknie nie utłuścił;
Jakoż, ma-li się prawda rzec, idzie o szkodę,
Bo łacniej, niźli suknią, możesz wyprać brodę.
Jest tak jak pisze! W Księdze Danielowej (14,33) faktycznie czytamy: W Judei zaś był prorok Habakuk. Przygotował on polewkę i rozdrobił chleb w naczyniu i poszedł na pole, by zanieść to żniwiarzom. Anioł Pański odezwał się do Habakuka: „Zanieś posiłek, jaki masz, Danielowi do Babilonu, do jamy lwów.” Habakuk odpowiedział: „Panie, nie widziałem nigdy Babilonu, ani nie znam jamy lwów.” Ujął go więc anioł za wierzch głowy i niosąc za włosy jego głowy, przeniósł do Babilonu na skraj jamy z prędkością wiatru.” Fakt: u Francuza w ręku Anioła zostałaby peruka. (por. hasło - Lampeczka oświeceniowa)
Krzysztof Koehler
Ktoś nazwał mojżeszowym moją brodę krzakiem,
Goląc wąsy po włosku sam, bywszy Polakiem.
Ja też, żebym mu z Pisma odżartował potem,
Jego twarz gołą nazwę filistyńskim wotem,
Które, kiedy im zadki opanują wrzody,
Oddawszy szczerym złotem, Żydom ślą w zawody
Z tą brodą Potockiego musiało dziać się coś niezwykłego; jakiś rodzaj wieloletniej zażyłości, która doprowadziła poetę do zaskakujących, niekiedy, wyznań ewidentnie nawiązujących trochę niefrasobliwie do słynnej fraszki Mistrza Jana Fraszki nieprzepłacone…:
Brodo moja, poczciwa, najmilejsza brodo,
Żal ci mi, wierę, żem cię zapuścił tak młodo,
Bo jeśli się co wyrzec gębie czasem przyda,
Tobą ją konfunduje, tobą każdy wstyda.
Twój statek jej na oczy wyrzucają i twą
Powagę, że gdybym miał cyrulika z brzytwą,
Nabrałabyś się czasem z swoim statkiem strachu,
Podobno bym z przedniego odkrył piersi blachu.
Cierpi gęba dla ciebie; przyjdzie czas bez mała,
Że i ty będziesz kiedyś dla gęby cierpiała.
Chyba w noszeniu brody był jakiś wyraźny znak stateczności (stąd ten zbożny lęk Paska (por. hasło - Pasek) przed Moskwą, która wzbudzała respekt samym swoim tradycyjnym wyglądem), skoro poecie udało się zapisać interesujący dialog na interesujący nas dzisiaj temat:
„Dobra broda dla statku, i ja jej nie ganię,
Aleć by, Janie, trzeba zawsze patrzyć na nię.
Wielkie bowiem nic grzeczy, gdy, jak ogon sroce,
Chwieje się, kiedy gęba leda co blekoce.”
„Trzebaby mi u pasa zwierciadło piastować,
Chciał ci bym brodę widzieć i dla niej statkować,
Patrzyć, co by mówiła, co by gęba jadła.”
„Zapuścić ją do pasa, nie trzeba zwierciadła.”
Choć pointy, przyznam szczerze, nie rozumiem, zastanawiam się co dzisiaj jest dla nas wzorem, a raczej wędzidłem stateczności, widzialną formułą trzymania się w ryzach? Kiedy świat nasz pełen jest starców młodocianych, wygolonych gładko, przyodzianych w ubrania ludzi młodych? (por. hasło - oni-my) Jak oznaczamy naszą stateczność? W jaki sposób się osłaniamy przed zachowaniem, które przełamuje decorum?
Oto też przygoda jednego szlachcica z brodą zapisana wiernie przez Mistrza:
Nie zawsze broda płuży. Szlachcic jeden stary,
Zostawszy katolikiem z luterańskiej wiary,
Żeni się na Mazoszu, kędy, jako słychać,
Wolą człowieka zabić, wolą głodem zdychać,
Niż post zgwałcić. Trafiło potem się przy piątku,
Nieprzywykłego będąc ów szlachcic żołądku,
Zdobywszy gdzieś kawalec syra z chlebem spory,
Chce zażyć bez zgorszenia, wlazszy do komory.
Jakoż nieźle się w onym posiłkował głodzie;
Ale skoro postrzeże okruszyny w brodzie
Żwawa żona, prawieć miał, nieborak, posiłek,
Kiedy mu z kucharkami ocięła zatyłek.
Odrzekał się tam syra; już woli chleb z solą.
W czas z brodą do balwierza, kiedy zadek golą.
Intuicje pisarzy, choć w zamierzeniu żartobliwe, bywają niezwykle trafne: co powiedziawszy lekko się wycofuję z platońskiego piętnowania poetów (por. hasło –libertas - 2) Oto bowiem mam w rękach wiersz, który choć żartobliwy, jest dosyć ważnym opisem ludzkich zachowań; opisem umieszczonym w kulturowym kontekście descriptio gentium. Oto opisywane są w rzeczonym dziele ludy „robiące szpadą” (proszę zwrócić uwagę kult młodości, który idzie za tymi ludy); oraz ludy robiące mieczem (te nie mają problemu ze swoim wiekiem); wreszcie też lud żydowski, którego brodom autor przypatruje się charakterystycznie sprzyjającym spojrzeniem. No, ale posłuchajmy poety:
Jeszcze nie doszła między uczonymi zgoda,
Ozdobą czy z potrzeby dana ludziom broda.
Choć ci wszystkie narody, które szpadą kolą
Nie tylko brodę z twarzy, nie tylko wąs golą,
Ale czemu się dziwisz i przyznasz, że głupie,
Ostrzygszy z głowy swoje, włosy noszą trupie.
Pewnie by tam nie znalazł anioł Abakuka,
Gdyżby mu tam próżna w garści została peruka,
Kiedy z cudzych posila Danijela garców.
Nie uznasz tam szędziwych po siwiźnie starców;
Próżna śmierć chcą oszukać, niech nie tylko włosy
I skórę łupią, pewnie nie ujdą jej kosy:
Tylkoć to Apollina, z Bachusem bezbrodym,
Wiecznie czynią pogańscy teolodzy młodym.
Lepiej zaś te narody, które szablą robią,
Poczciwe zapuszczając brody, starość zdobią.
Ale między wszytkimi, choć chodzą bez broni,
Żydzi ją zaraz ze mchu wieszają u skroni,
Chyba znakiem żałoby: gdzie inszy zaroszczą,
Oni golą swe brody, gdy się o co troszczą.
Poganie dla powagi, Polacy je noszą
Dla statku, od potrzeby Węgrowie z Wołoszą:
Jeśli który z nich kogo rozbije na borze,
Aż nie on, skoro brodę od gęby odporze.
Ty krzty statku nie mając, czemuś ją zapuścił?
Podobno, żebyś jedząc, suknie nie utłuścił;
Jakoż, ma-li się prawda rzec, idzie o szkodę,
Bo łacniej, niźli suknią, możesz wyprać brodę.
Jest tak jak pisze! W Księdze Danielowej (14,33) faktycznie czytamy: W Judei zaś był prorok Habakuk. Przygotował on polewkę i rozdrobił chleb w naczyniu i poszedł na pole, by zanieść to żniwiarzom. Anioł Pański odezwał się do Habakuka: „Zanieś posiłek, jaki masz, Danielowi do Babilonu, do jamy lwów.” Habakuk odpowiedział: „Panie, nie widziałem nigdy Babilonu, ani nie znam jamy lwów.” Ujął go więc anioł za wierzch głowy i niosąc za włosy jego głowy, przeniósł do Babilonu na skraj jamy z prędkością wiatru.” Fakt: u Francuza w ręku Anioła zostałaby peruka. (por. hasło - Lampeczka oświeceniowa)
Krzysztof Koehler