Powstanie - jeśli nie 1830, to kiedy? 1848, czy 1853

Polska przez 123 lata była pod zaborami. W ciągu tych dziesięcioleci Polacy niejednokrotnie chwytali broń przeciwko zaborcom. Te zrywy nazywane są powstaniami narodowowyzwoleńczymi.
ziomeka
Posty: 443
https://www.artistsworkshop.eu/meble-kuchenne-na-wymiar-warszawa-gdzie-zamowic/
Rejestracja: 01 cze 2010, 03:37

Powstanie - jeśli nie 1830, to kiedy? 1848, czy 1853

Post autor: ziomeka »

Zastanawiam się, skoro do walki w 1830 roku byliśmy kompletnie nieprzygotowani to która z nadarzających się później okazji byłaby bardziej prawdopodobna? Czas Wiosny Ludów? Przemawiają za tym problemy Prus, Austrii i pusty Rosyjski skarb w 1848 roku (który nie pozwolił na ruszenie z kontrrewolucyjną nawałą wtedy, ale rok później było już lepiej...). Natomiast przeciwko stają argumenty takie, jak to, że stronnictwo konserwatywne stosunkowo szybko odzyskało kontrolę nad wypadkami w Prusach i kto wie, czy przy możliwości podjęcia wspólnego działania Mikołaj I nie poszedłby na Kongresówkę z tym, co miał na stanie. Sytuacja natomiast w 1853 wydaje się nieco lepsza, jednak, czy kraje zachodnie ryzykowałyby wtedy wciągnięcie do wojny Prus kosztem podjęcia aktywnie sprawy polskiej? Zapraszam do dyskusji!
Artur Rogóż
Administrator
Posty: 4635
Rejestracja: 24 maja 2010, 04:01
Kontakt:

Re: Powstanie - jeśli nie 1830, to kiedy? 1848, czy 1853

Post autor: Artur Rogóż »

Witam;
listopadowy: wszelkie bredzenia o możliwości uzyskania czegoś więcej niż to co było w latach 20 trzeba odłożyć do kosza i o nich zapomnieć. Siła państwa to nie trmomtradacja wsparta górnolotnymi słowami, ale silna gospodarka, zdrowy pieniądz, dobre warunki rozwoju. Czym innym jest wywalczenie niepodległości i modlitwa do Najwyższego aby jakoś dało się żyć, a czym innym jest brak owej formalnej niepodległości i naprawdę gwałtowne zmiany gospodarcze, dostatek i świadomość tego, że spora część przemysłu skupiona jest w rękach osób uznających się za Polaków.
I w '30 i w '48 i w każdym innym roku powstanie było bzdurą. Sens miałoby ono jedynie w chwili kiedy po przeciwnych stronach frontu stanęliby zaborcy. Tak się stało w '14. 1914.
pozdr
stach
Posty: 496
Rejestracja: 19 cze 2010, 03:48

Re: Powstanie - jeśli nie 1830, to kiedy? 1848, czy 1853

Post autor: stach »

przeceniasz 1914 rok. Sama Wielka Wojna nic Polakom nie dawała. Zmieniłaby co najwyżej granice, gdyby nie fakt, że przegrali wszyscy nasi zaborcy. A to nikomu się nawet nie śniło, a pomysł ten uznawano za taki, iż trzeba go "odłożyć do kosza i zapomnieć". Co zmieniłaby wygrana Rzeszy i CK Monarchii? Co zmieniłaby wygrana Caratu? Raczej niewiele. Sytuacja jaka wykształciła się w trakcie WW była niezwykła, nikt jej się nie spodziewał, a tak naprawdę to ona zmieniła diametralnie sytuację w Europie, w tym sytuację Polaków.
I w '30 i w '48 i w każdym innym roku powstanie było bzdurą.
Militarnie nie taką znowu bzdurą.
Czym innym jest wywalczenie niepodległości i modlitwa do Najwyższego aby jakoś dało się żyć, a czym innym jest brak owej formalnej niepodległości i naprawdę gwałtowne zmiany gospodarcze, dostatek i świadomość tego, że spora część przemysłu skupiona jest w rękach osób uznających się za Polaków.
Owszem, sytuacja taka jest beznadziejna, ale samym przemysłem też nie da się niepodległości uzyskać. Poza tym, pamiętajmy jeszcze o czynniku wynaradawiającym. Czekając w nieskończoność (przypomnę, że nikt nie spodziewał się takiej sytuacji, jaką przyniósł 1918, a owa wspominana jedynie jako pobożne życzenie wojna pomiędzy zaborcami, nie była aż taka pewna) na sposobną okazję do sięgnięcia po niepodległość bez wysiłku, można było obudzić się w takiej sytuacji, że po tą niepodległość nie miałby kto sięgać...
ziomeka
Posty: 443
Rejestracja: 01 cze 2010, 03:37

Re: Powstanie - jeśli nie 1830, to kiedy? 1848, czy 1853

Post autor: ziomeka »

Paweł Jasienica bodajże, który chyba raczej historykiem bywał, stwierdził kiedyś, że na brukach Paryża w 1831 roku mogłoby się dokonać zlanie Kongresówki z Rosją. Pomińmy fakt, że nawet Mikołaj I de facto nie myślał poważnie o interwencji, ale aspekt wynarodowienia to coś na co nie zwróciłem wcześniej uwagi. Jednak, czy dbanie o ducha narodowego nie mogło się dokonać ,,po czesku" w domowym zaciszu? Kongresówka, wspierana przez Konstantego, który w końcu chciał mieć swoje podwórko do rządzenia, do którego co więcej był przywiązany, kwtinąca gospodarczo, czy nie mogłaby być siłą w 1848 roku (w końcu wiemy, że rozkaz aresztowania członków Sprzysiężenia i poprowadzenia ich do Leszna odwołano w ostatniej chwili, jak podaje Święcicki), która sporo by zamotała? Zabór Pruski ogłasza akces do Królestwa, to samo Galicja, ani jedna, ani druga prowincja nie trzymana już pod strażą, Prusy szachowane problemami na własnym podwórku, Rosja bez pieniędzy. Czy wtedy nie uratowałyby się też Węgry? Czy ludy jako takie nie osiągnęłby więcej? A może koła antypolskie w Berlinie szybciej by się skonsolidowały? Czy w 1848 nie pozostałoby mocarstwom uznać zaistniałego stanu? Mielibyśmy i gospodarkę i armię, a tron... możnaby dać Romanowom. W końcu Traktat Wiedeński już niedługo miał odejść do lamusa, a przynajmniej Święte Przymierze.
Dlaczego nie 1848?
ODPOWIEDZ

Wróć do „Powstania”