Świat w roku dwutysięcznym według “Ilustrowanego Kuryera Codziennego” z 1926.

Chcąc omówić gospodarkę II RP, najpierw należy zbadać tło historyczne oraz czynniki, które miały wpływ na gospodarkę niepodległej już Polski w momencie zakończenia I Wojny Światowej.
historyk
Posty: 331
https://www.artistsworkshop.eu/meble-kuchenne-na-wymiar-warszawa-gdzie-zamowic/
Rejestracja: 19 lis 2010, 20:35

Świat w roku dwutysięcznym według “Ilustrowanego Kuryera Codziennego” z 1926.

Post autor: historyk »

Dzień dobry. Dla takich perełek sprzed lat kilkudziesięciu przeglądam starą prasę. Przewidywania dotyczące przyszłości to nieodłączny element ludzkiej twórczości. Natrafiłem na ten artykuł “przepowiadający” wygląd świata w roku 2000. Takie gdybania często zaskakują zadziwiającą trafnością przewidywań lub śmieszą naiwnością oczekiwań.

Przeczytajcie sobie. Warto.
IKC1926nr7920III.jpg
IKC1926nr7920III.jpg (269.87 KiB) Przejrzano 2366 razy
Kraków, 19 marca.

Różne oznaki zdają się wskazywać na to, że w niedalekiej może przyszłości pokłady węgla, jako źródło wszelkiej energji, zostaną zupełnie wyczerpane. Człowiek przestanie w pocie czoła i w ciężkim mozole wydobywać węgiel z ziemi. Natomiast elektryczność, otrzymywana z przeróżnych źródeł poruszać będzie wszelkiego rodzaju machiny. Wiek XIX był wiekiem wynalazków. Stulecie to obdarzyło nas koleją, statkiem parowym, autem, maszyną do pisania, fotografią, maszyną do szycia, maszyną drukarską, telegrafem bez drutu, kinematografem, promieniami Roentgena. Wszystkie te wynalazki spopularyzowały się niezmiernie szybko i obecnie przedstawiają się nam, jako coś zupełnie naturalnego. Wszystko to tak zrosło się z naszem codziennem życiem, że nie umielibyśmy sobie poprostu wyobrazić naszego życia bez tych wszystkich technicznych udoskonaleń. Chwilowe uszkodzenie jednego z tych wynalazków, odrazu hamuje bieg życia powszedniego.

Ale wszystkie te rzeczy są tylko etapami na drodze rozwoju techniki. Co zatem przyniesie nam przyszłość w tej dziedzinie?

Przedewszystkiem w gospodarstwie naszem domowem wszystko się zmieni. Praca gospodyni zredukowaną będzie do minimum. Tak zwane ognisko domowe zniknie, ustępując miejsca elektrycznym piecom, kuchniom gazowym, do których gaz doprowadzany będzie na odległość. Wielkie centrale energii otrzymywanej z powietrza, będą zaopatrywać miasta obficie w elektryczność. Bogaty właściciel kamienicy będzie może posiadał własną turbinę powietrzną, dostarczającą mu energii elektrycznej w odpowiedniej ilości. Gospodyni nie będzie mleć kawy w młynku, przestanie trzepać dywany, obierać ziemniaki, czyścić obuwie, nie będzie zmuszoną do prasowania bielizny. Wszystkie te czynności spełniać będzie mała elektryczna maszyna, pociągająca za sobą minimalne koszta. Mieszkania będą o wiele hygieniczniejsze, aniżeli obecnie.

A jakże będzie wyglądał wówczas przemysł? I tutaj obraz zmieni się zasadniczo. Znikną dymne kominy i buchające żarem wielkie piece, albowiem węgiel i koks wyjdą z użycia. Metale topić się będą w wielkich piecach elektrycznych. Ludzie zamieszkają w jasnych, czystych domach. Na terenach przemysłowych. obecnie przedstawiających tak ponury obraz, rozciągać się będą zielone, wesołe parki i pola. Robotnicy w warsztatach swoich będą stać przy pracy w białych płaszczach. Elektryczne pochłaniacze pyłu oczyszczać będą nieustannie powietrze, obecnie tak zanieczyszczone dymem węglowym.

A w miastach udoskonalone machiny będą oczyszczać gładkie ulice ze wszelkiego pyłu. Cała komunikacja odbywać się będzie pod ziemią. Zapoczątkowaniem tego są kolejki podziemne. Denerwujące dzwonki tramwajów i warczenie motorów automobilowych, przestanie rozdzierać uszy. Auta pędzić będą po specjalnych na ten cel wybudowanych drogach. Cuchnąca benzyna zostanie zastąpiona innym bezwonnym preparatem. Samoloty o szybkości 600 klm. mknąć będą w powietrzu. Przejażdżka z bieguna północnego na biegun południowy, albo z Ameryki do wnętrza Afryki, będzie drobnostką, zajmująca niewiele czasu, nie pociągającą za sobą żadnego zmęczenia.

Elektryczny aparat dalekowidzący pozwoli człowiekowi podróży informować się, co dzieje się w jego domu. Radjo zostanie tak udoskonalone, że głosy można będzie słyszeć na każdem miejscu, na ziemi, na morzu i w powietrzu. Zostaną utworzone specjalne centrale aparatów do widzenia na odległość. Tak jak się dziś zamawia rozmowę telefoniczną, będzie, można zamówić sobie życie pod piramidami albo nad wodami Gangesu. Przenoszenie fotografji przy pomocy telegrafu bez drutu zostanie do tego stopnia udoskonalone, że film będzie się podziwiać z największej odległości.

Gazety nie będą jak dotychczas, drukowane na papierze. Wydawcy abonentom swoim udzielać będą wszystkich informacyj przy pomocy aparatu dalekowidzącego. Ojciec do synka zamiast powiedzieć: “Pobiegnij po gazetę — powie — nastawno aparat gazetowy”. Przyciska się odpowiedni guzik i matowa z mlecznego szkła szyba, rozbłyska światłem. Odczytuje się najnowsze telegramy artykuły wstępne, wiadomości kronikarskie, felietony. Wszystko to urozmaicone obrazami ruchowymi, rozsianymi w tekście. Biblioteki staną się zbyteczne, ponieważ można się będzie zaabonować i przy pomocy aparatu działającego na odległość, włączyć w każdej chwili interesującą książkę.

Dola ślepych i głuchoniemych ulegnie znacznej poprawie dzięki nowym technicznym wynalazkom umożliwiającym im ścisły kontakt z światem zewnętrznym.

Jak widzimy z tego, warto będzie żyć w roku 2000.
I co myślicie o pomysłach redaktora z “IKC”. Bardzo ciekawe, bardzo ciekawe Wam powiem. Pomylił się co prawda w wieszczeniu świata bez węgla, bez dymów, bez benzyny i z ruchem miejskim przeniesionym pod powierzchnię. Gładkie ulice to jednak wciąż pieść dalekiej przyszłości przynajmniej w naszym pięknym kraju. Już widzę oczyma duszy mojej Kraków bez żadnego automobila w centrum, z szerokimi alejami dla rowerzystów i pieszych.

Domy rzeczywiście stały się elektryczne i gazowe, ale gospodynie i gospodarze mają wciąż pełno pracy. Jest wiele urządzeń ułatwiających życie, lecz brak tego jednego uniwersalnego. I ta energia pobierana z powietrza. Piękna wizja.

Filmy na odległość? Mamy to. Radjo wszędzie? Też to mamy. Informacje, kroniki, wydarzenia uruchamiane za pomocą przycisku, z ruchomymi obrazkami w tekście? Też to mamy. I ta cudna fraza o matowej szybie z mlecznego szkła rozbłyskującej światłem. Też to mamy. Prasa papierowa wciąż istnieje, ale jest w dużym odwrocie.

Globalna wioska, którą można okrążyć błyskawicznie – jest.

Ale najbardziej przerażająca perspektywa, bo dotyczące mnie osobiście, to owo zdanie o zniknięciu bibliotek jako niepotrzebnych instytucji. Na szczęście bibliotekarze w całkiem sporej liczbie odnajdują się w cyfrowej rzeczywistości i starają się adaptować do zmieniających się warunków. Natomiast prawie idealnie trafioną jest wizja książki elektronicznej. Uruchamiamy aparat i “włączamy” interesującą książkę. Czytniki to nie taki znowuż rewolucyjny pomysł.

Miło mieć taką wycieczkę w wizję naszej teraźniejszości sprzed osiemdziesięciu lat. Niemiło jest wiedzieć ile zostało do zrobienia. Świat bez węgla, czysta praca robotników, gładkie ulice, brak bibliotek… tfu! się zagalopowałem. Biblioteki zostaną.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Gospodarka, kultura i społeczeństwo”