III rząd Wincentego Witosa
: 04 maja 2011, 12:45
Rafał Jaźwiński
Stanowiska i działania polityków PSL „Piast” w kwestii powierzenia Witosowi roli premiera, czyli szczegółowy przegląd wydarzeń, które doprowadziły do utworzenia III rządu Wincentego Witosa i sprowokowały przewrót majowy.
Rząd Aleksandra Skrzyńskiego, mający już co najmniej od kwietnia 1926 roku charakter władzy tymczasowej1, choć mającej wciąż szerokie umocowanie polityczne2, był konsekwencją prowadzonej przez Związek Ludowo Narodowy i Polskie Stronnictwo Ludowe „Piast” przemyślanej gry, nastawionej na dobicie politycznych targów. Obu kontrahentom po wycofaniu się z gabinetu Skrzyńskiego Polskiej Partii Socjalistycznej3 zależało na utrzymaniu się przy władzy4 – stąd duża intensywność spotkań liderów obu bloków w okresie poprzedzającym Wielkanoc5. Jedyną możliwością pozostawał ponowny alians tych dwóch sił, których wcześniejszym owocem był pakt Lanckoroński z 1923 roku i tzw. rząd Chjeno-Piasta. Warunki objęcia przez nich rządów były jednak trudne - i to co najmniej z kilku powodów.
Niełatwe warunki
Po pierwsze, w 1923 roku rząd Wincentego Witosa miał za sobą legitymizację społeczeństwa uzyskaną na drodze niedawnych wyborów. W obecnej sytuacji zebrana z trudem większość sił prawicy i centrum nie odbijałaby nastrojów większości społeczeństwa. Co więcej, pozostawałaby nawet w sprzeczności z opinią publiczną6. Zresztą ilość mandatów, jakimi miały w sumie dysponować stronnictwa potencjalnych kontrahentów, również nie odpowiadała rzeczywistości politycznej zaistniałej w 1926 roku. Od ostatnich wyborów parlamentarnych w 1922 roku w PSL „Piast” nastąpiły dwie secesje, widoczny był zwrot społeczeństwa w kierunku lewicowym, dostrzegalny choćby przez wzrost poparcia dla PSL „Wyzwolenie”, Stronnictwa Chłopskiego i Niezależnej Partii Chłopskiej7.
Wincenty Witos
Po drugie, problem stanowiła już sama osoba Witosa. Prezes „Piasta” był kandydatem „prowokującym” lewicę8. Osoby Chacińskiego czy Jana Dębskiego, również rozpatrywane w kontekście premierostwa (byli oni podobnie jak Witos politykami prawicowymi), nie nastręczały partiom lewicowym podobnych emocji9. Wyraz obawy i żywego niepokoju co do urzeczywistnienia się rządów Witosa, czy szerzej „Chjeno-Piasta”, jako „czerwonej płachty” dla lewicy, podkreśla z całą mocą w swych pamiętnikach, wyjątkowo dobrze zorientowany w sytuacji i rozgrywkach politycznych, przede wszystkim z racji sprawowania urzędu marszałka Sejmu, Maciej Rataj. Tak oto wspomina swoją rozmowę z 5 maja 1926 roku z Prezydentem Wojciechowskim:
„Wykładam mu sprawę „gabinetu ludzi i programu”. Radzę, by nie urządzał korowodu posłów do Belwederu. Niech zaprosi Trąmpczyńskiego ewentualnie jednego przedstawiciela prawicy i jednego lewicy. Niech upatrzy kandydata i powierzy mu misję. Wymieniają kandydatów: Witosa, Chacińskiego, Dębskiego i Skrzyńskiego. Ostrzegam przed Witosem, który będzie czerwoną płachtą”10.
W podobnym tonie – tj. powszechnego wśród ludowców niepokoju i wątpliwości, co do „zamiaru powtórzenia (przez Witosa – R.J.) błędnego kroku z roku 1923”11 - przywołuje swoją rozmowę z Witosem Jan Madejczyk. Tak oto relacjonuje swoje spotkanie z Witosem:
„Przed świętami wielkanocnymi 1926 r. wracałem z Krakowa i spotkałem w pociągu Witosa, który opowiadał mi, że wraca z Zakopanego, gdzie przeprowadził wiele politycznych rozmów. Powiada, że zamierza stworzyć ze stronnictwami prawicowymi nowy rząd, ze trzeba skończyć z tym marazmem politycznym w Polsce. Rozwiąże się Sejm, przeprowadzi nowe wybory, z których musi się wyłonić większość (myślał, oczywiści, o większości Piasta z prawicą). Od razu poczułem w sobie trwogę, że to będzie coś niedobrego. „Prezesie - powiadam – gdy cała lewica i mniejszości narodowe pójdą do ostrej opozycji przeciwko nam, a na czele tego wszystkiego stanie Piłsudski, nie wytrzymamy, wieś stracimy”. Na to Witos: „Piłsudskiego ja znam najlepiej, potrzebuje on rok myśleć, by lada głupstwo wymyślić”12.
Z cytowanego fragmentu, oprócz sygnalizowanego już lęku działaczy „Piasta” przed obarczonym złymi doświadczeniami aliansem politycznym z prawicą, przebrzmiewa brak zorientowania w nastrojach społecznych Witosa oraz jego zupełna niewiara w możliwość „wyjścia Piłsudskiego z ukrycia”13. Bezpośredni wyraz temu dał zresztą Witos w wywiadzie prasowym, określanym nie bez racji jako sensacyjny i kłopotliwy, w „Nowym Kurierze Polskim” z 9 Maja. Czytamy tam mianowicie:
„Niechże wreszcie Marszałek Piłsudski wyjdzie z ukrycia, niech stworzy rząd, niech weźmie do współpracy wszystkie czynniki twórcze, którym dobro państwa leży na sercu. Jeśli tego nie zrobi, będzie się miało wrażenie, że niezależny mu naprawdę na uporządkowaniu stosunków w państwie (…). Może po nią (władzę – R.J.) pójść do Belwederu (…). Gdybym ja miał pewne obiektywne dane jak on, o których w tej chwili nie chcę mówić, to stworzyłbym rząd”14.
Owe „obiektywne dane” to wojsko i objęcie władzy za pomocą siły, słowa które zniknęły z artykułu by nie podgrzewać i tak już gorącej politycznej atmosfery15. Sam Witos zebrał od Rataja za ów artykuł nie mało słów krytyki16. Trudno wyrokować czy marszałek Sejmu widział jeszcze szanse jakiejś innej niż ludowo-prawicowa konfiguracji politycznej. Witos w taką możliwość, powstałą na drodze praworządnej, legalnej i konstytucyjnej, wtedy już nie wierzył.
Niech Piłsudski wyjdzie z ukrycia!
Faktem jest, że najlepszym wyjściem z sytuacji było dla Rataja stworzenie gabinetu przejściowego, jak sam to określa: „gabinetu tęgich ludzi i wielkiego programu”, który notabene jeszcze 19 kwietnia, według relacji Rataja, popierał i Witos17, będąc najprawdopodobniej pod wrażeniem zabójstwa byłego prezesa PKO H. Lindego18. Jednak, jak oceniają Andrzej Garlicki i Arkadiusz Kołodziejczyk, rząd „specjalistów” nie był w tym momencie wariantem możliwym do urzeczywistnienia19. Przyczyną była, jak się wydaje, gra na czas samego Piłsudskiego, obliczona jedynie na zyskanie cennych chwil, a pozwalających mu na przechwycenie władzy z rąk znienawidzonej przez siebie sejmokracji.
Prezydent Wojciechowski. Nie bez znaczenia był i afront, jakiego dopuścił się Piłsudski wobec prezydenta20. Narodowa Demokracja natomiast nie była zainteresowana pozbywaniem się władzy czy nawet dzieleniem się nią z lewicą, stąd też i ich wcześniejsze staranie o jak najdłuższe, nastawione na zyskanie potrzebnego czasu, istnienie okrojonego rządu Skrzyńskiego. Zresztą główny ideolog i patron narodowych demokratów – Roman Dmowski, przebywał w tym czasie za granicą, co stanowić mogło również pewną barierą dla realizacji zamysłu Rataja21. Stąd hasło – „gabinetu ludzi”, choć i racjonalne, i pomyślnie funkcjonujące w latach wcześniejszych pozostać musiało polityczną ułudą. Optymistyczna uwaga Rataja: „grunt przygotowałem, tylko kończyć!”22, miała się właśnie z powyższych powodów nie ziścić.
Jeszcze 5 maja, już po poddaniu się przez rząd Skrzyńskiego do dymisji, wieczorem w Belwederze Głąbiński zadeklarował wolę utworzenia rządu parlamentarnego, w skład którego miały wejść kluby: ZLN, ChD, „Piast” i NPR. Tak skonstruowana większość parlamentarna miała niezwłocznie desygnować na prezesa rady ministrów Wincentego Witosa. Wojciechowski wizję rządu parlamentarnego przyjął, akcentując przy tym, iż musi liczyć się z większością parlamentarną oraz głosząc, że „nie chce iść przeciw woli Sejmu”23. Jednak sama już osoba Witosa była dla prezydenta trudna do zaakceptowania. Stąd i propozycje tworzenia rządu złożone przez Wojciechowskiego, i Chacińskiemu, i Dębskiemu – obie jednak dosyć szybko negatywnie zaopiniowane przez samych zainteresowanych24. Wobec nieposiadania innych alternatyw osobowych, prezydent skierował ofertę budowy rządu do Witosa, który z kolei poprosił o potrzebny mu czas do namysłu25.
Witos nie docenił przeciwników?
Witos, świadomy niechęci części członków klubu „Piasta” do rządów ludowców z prawicą uzależnił podjęcie się misji tworzenia rządu od stanowiska swojego klubu26. Rano 6 maja rozpoczęto obrady. Mimo zapowiedzi i pouczeń Witosa, co do wymaganej frekwencji, związanej z doniosłością decyzji, które należało podjąć, „komplet był bardzo słaby”27. Należy zapewne tłumaczyć to lękiem wielu parlamentarzystów „Piasta” przed potencjalnymi implikacjami poruszanych na posiedzeniu kwestii. Tak oto relacjonuje samą debatę w klubie oraz jej konsekwencje marszałek Sejmu:
„Bardzo krytyczne głosy w klubie w sprawie premierostwa Witosa i brania olbrzymiej odpowiedzialności na stronnictwo. Tradycyjnie wyrażono Witosowi votum zaufania i uchwalono konieczność silnego rządu parlamentarnego, ale Witos wyczuwając niechęć w klubie, niezbyt wielki zapał do niego na prawicy i w ChD, a zdecydowaną niechęć na lewicy, odpowiedział Wojciechowskiemu odmownie”28.
Wobec braku pełnego poparcia w Klubie oraz nadmiernych roszczeń wysuwanych przez prawicę w sprawie obsady stanowisk rządowych (sprawy wewnętrzne miały być oddane w ręce S. Grabskiego, który wcześniej rościł sobie prawo do nadzoru nad wojskiem, a armia spocząć w gestii Władysława Sikorskiego29), Witos zrzekł się misji tworzenia rządu. „Przyczyniło się do tego – zauważa Kołodziejczyk – zapewne i oświadczenie zblokowanej lewicy (PPS, PSL „Wyzwolenie”, Stronnictwo Chłopskie, Klub Pracy), że rząd utworzony przez prawicowo-centrową większość pod kierownictwem Witosa uważany będzie za reakcyjny, prowokacyjny dla całej Polski pracującej i napotka najostrzejszy opór ze strony „zorganizowanej demokracji”29.
Prezydent został zmuszony raz jeszcze złożyć ofertę kreacji rządu Chacińskiemu. Ten, tym razem nieco wbrew sobie30, z powodu niemożności wypracowania konsensusu (problem z podziałem tek) musiał ponownie odmówić. Wojciechowski postanowił po raz kolejny złożyć propozycję powołania rządu Witosowi.
Ponowna propozycja
Ten, 7 maja już „od rana konferuje” – jak zanotował w swym dzienniku Rataj. Poglądy i stanowiska działaczy Piasta, w kwestii utworzenia rządu pod przewodnictwem Witosa z ugrupowaniami prawicowymi, były nadal dosyć podzielone. Za przyjęciem premierostwa przez Witosa optują nadal Stanisław Osiecki i Władysław Kiernik – persony mające ogromny wpływ na prezesa Piasta, jednak „nie cieszące się uznaniem i większą sympatią zarówno w stronnictwie, jak i poza nim”31. Działacze ci, w praktyce nie mieli większych szans na urobienie przychylnego stanowiska, tak władz Piasta, jak i jego szeregowych członków. W zarządzie Witos na krótka chwilę przełamuje jednak opór – dzieje się to zapewne za sprawą informacji, iż Marek i Niedziałkowski są gotowi z czasem wstąpić do koalicji, „jeżeli gabinet nie będzie prowokacyjny (zamiast Zdziechowskiego Byrka i nie Sikorski) i jeżeli Witos zdecyduje się załatwić sprawę Piłsudskiego”32. Ci jednak, po alarmie wzniesionym w szeregach PPS-u przez piłsudczykowskich polityków: Miedzińskiego i Poniatowskiego, muszą ze swojej „elastycznej” oferty się wycofać. Interesujące, że cały czas niewzruszenie w „cichej” opozycji do Witosa pozostają Rataj oraz Dębski. Witos był częściowo świadom dwuznacznej gry Dębskiego33. W swych wspomnieniach dotyczących posiedzenia z 6 maja 1926 roku zanotował:
„Zebrał on się (Klub PSL „Piast” – R. J.) na posiedzenie celem powzięcia decyzji. Udział w nim wzięło zaledwie 15 posłów, bo reszta zmęczona oczekiwaniem umknęła po cichu z Warszawy, zostawiając usprawiedliwienie. Po krótkiej dyskusji nastąpiło głosowanie. Dwóch posłów głosowało przeciw objęciu przeze mnie premierostwa, a poseł Dębskiego wstrzymał się od głosowania. Uderzyło mnie to niesłychanie, gdyż do jego stanowiska przywiązywać musiałem dużą wagę i on moją kandydaturę na formalnej konferencji wysunął. Zapytałem go, co ma znaczyć podobne postępowanie. Odpowiedział mi zdenerwowany, że on to zrobił z pewnych względów, ale ja mogę na niego zawsze liczyć”34.
Więcej światła na tą sprawę rzuca relacja marszałka Sejmu:
„Jeden Dębski wstrzymuje go (zarząd Piasta – R. J.) pod moim wpływem, ale skrępowany, bo nie chce się narazić na podejrzenie, że działa na rzecz swojej kandydatury. Ja wywieram nacisk na Witosa, by nie brał premierostwa, chyba, by PPS poszło”35.
Wydaje się, że na postawę Dębskiego wpływ miały, oprócz osoby Rataja, jego pro-piłsudczykowskie zapędy oraz ambicje sięgnięcia w niedalekiej przyszłości po stanowisko premiera (proponowane mu zresztą) lub prezesa Piasta. Być może cechował go i realizm polityczny, umiejętne odczytanie konsekwencji przyjęcia misji tworzenia rządu przez tak znienawidzonego przez lewicę i Piłsudskiego polityka, jakim był Witos. Bardziej prawdopodobne wydaje się, iż Dębski dysponował pewnymi przeciekami z nieformalnego ośrodka skupionego wokół osoby Marszałka. Był świadom zbliżającego się powrotu do polityki Piłsudskiego, który mógł pewnie i jemu samemu przynieść określone korzyści. Raz, zyskać mógł w nowej rzeczywistości politycznej jako polityk konsensu i współpracy. Dwa, wygrać dla siebie mocniejszą pozycję w „Piaście”. Pewnym potwierdzeniem tego mogłyby być relacje z posiedzeń Klubu „Piasta” bezpośrednio po przewrocie majowym oraz zabiegi czynione przez niego dla aprobaty w PSL-u kandydatur na prezydenta, najpierw Piłsudskiego, potem Mościckiego36.
Rataj cały czas pozostawał niechętny przyjęciu misji tworzenia rządu przez Witosa. Ten jednak „ze zdaniem marszałka Sejmu (…) w tym momencie się nie liczył”37. Jednak i ta, już druga próba zakończyła się fiaskiem. Prawdopodobnie na decyzję Witosa miały niebagatelny wpływ trudności czynione mu przez ZLN i ChD w obsadzie poszczególnych ministerstw38. Wpływ mogła też mieć odmowa wejścia do nowego rządu przez niedawnego jeszcze premiera Skrzyńskiego39. Rataj wezwany do Belwederu tak potem relacjonuje spotkanie z Prezydentem Wojciechowskim:
„Ograniczam się do ściśle informacyjnej roli, bo widzę, że Wojciechowskim ktoś kieruje, ktoś mu sufleruje. Płacze, jęczy, ale robi po swojemu. Komunikuje mi, że powierza misję Markowi. Marek zjawia się w Belwederze około północy, zastrzegając sobie, że przyjdzie z świadkiem Niedziałkowskim (!). Przyjmuje misję warunkowo – da odpowiedź stanowczą jutro do godziny 2”40.
Tak minął trzeci dzień przesilenia rządowego – podobnie jak dwa wcześniejsze nie przyniósł żadnych rezultatów.
Zobacz drugą część artykułu >>
Przypisy
1 J. R. Szaflik, Polskie Stronnictwo Ludowe Piast (1926-1931), Warszawa 1970, s. 85.
2 Opierał się on na szeroko zakrojonej koalicji stronnictw, zaczynając od prawicy – ZLN, poprzez centrum – Chd, PSL Piast, NPR, a na lewicy – PPS, kończąc. Powstał w dosyć trudnej sytuacji gospodarczej kraju. Stąd jego głównym celem było wykonywanie ustawy rolnej (postulat ten mocno wyeksponowany w expose premiera Skrzyńskiego został szybko zaniechany przez skreślenie z budżetu kredytów na pierwszy kwartał 1926 r., a przeznaczonych dla ministerstwa reform rolnych), zapobieżenie narastającej inflacji oraz walka z bezrobociem.
3 W kwietniu 1926 roku PPS wycofała z gabinetu Skrzyńskiego dwóch swoich ministrów: N. Barlickiego i B. Ziemięckiego. Bezpośrednim tego powodem były różnice programowe. Jerzy Zdziechowski postulował podwyższenie podatków pośrednich o 10%, zmniejszenie rent i emerytur, zwolnienie poważnej grupy ludzi zatrudnionych w kolejnictwie oraz obniżenie płac urzędniczych. Z tak postawionymi rozwiązaniami nie zgadzali się socjaliści. W swoim programie proponowali zrównoważenie budżetu kosztem ograniczenia wydatków na wojsko, podwyższenia podatku dochodowego dla zamożniejszych grup społecznych oraz zatrudnienie, dzięki uzyskanym oszczędnościom, około 300 tys. bezrobotnych.
4 H. Dzendzel, Powstanie i upadek rządu premiera Wincentego Witosa w maju 1926 roku. (W świetle wspomnień), „Rocznik Dziejów Ruchu Ludowego”, nr 8, 1966, s. 322. Tak opisuje H. Dzendzel w swoich wspomnieniach targi między Piastem a ZLN: „Reprezentanci klubu ZLN, czyniący w chwili rozpoczęcia negocjacji najmniej trudności w obsadzie tek – po jednogłośnie powziętej pierwszej uchwale powierzenia misji tworzenia gabinetu prezesowi Witosowi, wykazali daleko idący umiar i szli poważnie na kompromis. I tylko dzięki ich stanowisku pokonano względnie szybko trudności w obsadzeniu wszystkich tek”. (Tamże, s. 322.). Relacja ta, choć nieco „ocenzurowana” z praktyki prowadzonych targów, ilustruje doskonale chęć zawarcia kompromisu przez obu kontrahentów, często za daleko idące ustępstwa, głównie personalne. Por.: R. Wapiński, Narodowa Demokracja 1893-1939, Warszawa 1980, s. 249-251.
5 Interesująco relacjonuje całą sytuację Jan Madejczyk: „Na wiosnę 1926 r. wyczuliśmy, iż zanosi się znowu na jakieś zmiany polityczne. Witos odbywał ciągle konferencje z prawicowymi politykami. Spotkania odbywały się najczęściej w restauracji „Pod Bachusem” na ul. Chmielnej” (J. Madejczyk, Wspomnienia, Warszawa 1965, s. 171).
6 Pewnym tego świadectwem mogą być wyniki wyborów samorządowych odbywających się w niektórych miejscach w Polsce. Zob.: A. Próchnik, Pierwsze piętnastolecie Polski niepodległej, Warszawa 1983, s. 183
7 J. R. Szaflik, Polskie Stronnictwo Ludowe Piast, dz. cyt., s 86.
8 Jak podkreśla Ewa Maj, w łonie ZLN również istniała silna opozycja co do osoby Witosa. Zarzucano mu przede wszystkim skłonność do korupcji politycznej, demagogii społecznej i klasowości („możnowładca galicyjski”). Sam alians z PSL Piast, już w 1923 roku miał być oceniany przez wcale nie małą część ZLN-u jako polityczny błąd. Zwolennikiem współpracy z Piastem był natomiast Głąbiński. Uważał on, iż alians ten doprowadzi do podporządkowania się ludowców „narodowym” dyrektywom politycznym, dzięki czemu nastąpi ich „wychowanie” w duchu nacjonalistycznym (Zob. E. Maj, Związek Ludowo-Narodowy 1919-1928, Lublin 2000, s. 75).
9 J. R. Szaflik, Polskie Stronnictwo Ludowe Piast, dz. cyt., s. 88.
10 M. Rataj, Pamiętniki 1918-1927, oprac. i wyd. J. Dębski, Warszawa 1965, s. 361.
11 J. Madejczyk, Wspomnienia, Warszawa 1965, s. 171.
12 Tamże, s. 171.
13 A. Kołodziejczyk, Maciej Rataj 1884-1940, Warszawa 1991, s. 143.
14 M. Rataj, dz. cyt., s. 365.
15 Tamże, s. 365.
16 Tamże, s. 365. Rataj zarzucił Witosowi, że „zrywa z przeszłością i parlamentaryzmem”, daje pretekst do ataków na PSL Piast, czy w końcu do wystąpienia zbrojnego sił sprzyjających Marszałkowi. Sam zresztą Witos, jak relacjonuje Rataj, miał później powiedzieć: „wywołałem wilka z lasu” (Tamże, s. 365).
17 Jak się wydaje Witos rozumiał postulowaną przez Rataja ideę rządu „tęgich głów” w odmienny od swojego partyjnego kolegi sposób. W wywiadzie prasowym z 9 maja 1926 roku, który został opublikowany na łamach „Piasta”, dał wyraz swoim zapatrywaniom na formułę rządu i sposób sprawowania przezeń władzy. Tak wypowiadał się o formule rządów, które miały nastać po złożeniu premierostwa przez Skrzyńskiego: „Potem przyjdzie rząd silnych ludzi i tęgich głów, rząd programu, a nie rozbieżnych interesów poszczególnych klubów (…) Można bowiem rządzić w państwie albo ze społeczeństwem, albo społeczeństwem. Kto wie, czy obecnie ta druga formuła nie jest bardziej wskazana. Państwo to jest racja stanu, a nie instytucja humanitarna, więc myślę, że społeczeństwu jest potrzebny silny rząd, który by się nie liczył, powtarzam, z interesami partii (…) Programem jego niechby był tylko rozum. Za takim rządem poszedłby cały naród”. (Zob.: Dwa wywiady, „Piast”, nr 19, 9 V 1926). Z kolei w wywiadzie opublikowanemu „Woli Ludu” z 25 kwietnia 1926 roku dał wyraz swym przekonaniom kto powinien być premierem nowego rządu. Otóż „na czele przyszłego rządu będzie musiał stanąć człowiek o mocnych nerwach i tęgiej głowie”. Odrzucił kandydatury Piłsudskiego, Rataja i Skrzyńskiego jako osób nie mających odpowiednich predyspozycji, a jednocześnie skwitował „po swojemu uśmiechem” uwagę dziennikarza, iż to jego osoba jest przez wielu polityków stawiana jako przyszły szef rządu (Zob.: Z powodu stanu przesileniowego w Polsce, „Wola Ludu”, nr 293, 25 IV 1926). Wyłania się z powyższych tekstów prosta konstatacja: to sam Witos miał być premierem, a formuła jego rządów miała być poparta zmianą konstytucji (wcześniej zapewne ordynacji wyborczej). Jak się wydaje wypowiedzi Witosa na łamach prasy skłaniały, szczególnie lewicową część jej czytelników, do interpretacji niemałych jej fragmentów, w duchu zagrożenia autorytarnego. Por. J. R. Szaflik, Polskie Stronnictwo Ludowe Piast, dz. cyt., s. 86-88.
18 M. Rataj, dz. cyt., s. 358. Zabójstwa Lindego (był ministrem skarbu w gabinecie Witosa z 1923 roku) dokonał sierżant Ćmielowski (Trzmielowski) 17 kwietnia 1926 roku, w przeddzień ogłoszenia przez sąd wyniku rozprawy o nadużycia finansowe, która toczyła się przeciw niemu. Rataj relacjonuje: „zabójstwo było wynikiem atmosfery: „wszyscy kradną bezkarnie…” i specjalnej akcji „Kuriera Porannego” w sprawie Lindego”(M. Rataj, dz. cyt., s. 356).
19 Szerzej: A. Garlicki, Przewrót majowy, Warszawa 1979, s. 208 oraz A. Kołodziejczyk, dz. cyt., s. 142.
20 M. Rataj, dz. cyt., s. 361.
21 A. Garlicki, dz. cyt., s. 208.
22 M. Rataj, dz. cyt., s. 361.
23 Tamże, s. 361.
24 Tamże, s. 362 oraz W. Witos, Moje wspomnienia [w:] Dzieła wybrane, t. 2, dz. cyt., s. 256.
25 M. Rataj, dz. cyt., s. 362.
26 J. R. Szaflik, Wincenty Witos. Zarys życia i działalności [w:] W. Witos, Moja tułaczka, wyd. i oprac. J. R. Szaflik, Warszawa 1967, s. 27-28. Dziwią w tym kontekście pretensje Madejczyka, który z wyrzutem mocno akcentuje niemożność wpływu swojej osoby oraz innych członków Piasta, na podjęcie finalnych decyzji w sprawie powołania III rządu Witosa: „Jadę natychmiast do Warszawy. Przychodzę do klubu i widzę, że wielu naszych posłów jest skonsternowanych, są prawie przerażeni. W dniu tym bowiem rząd Witosa był już uformowany i składał przysięgę. Żadnego posiedzenia klubu w tej sprawie nie było, nikt nic nie wiedział, wszystko odbyło się gdzieś w nocy, a myśmy się dowiedzieli o fakcie już dokonanym”. Mając na uwadze wagę gatunkową decyzji trudno przypuszczać, iż Witos nie zabiegałby o odpowiednią legitymizację aliansu z prawicą w klubie parlamentarnym Piasta, którą dawała właśnie godna frekwencja członków PSL. Wydaje się, że Madejczykiem i innymi posłami, którzy w godzinie trudnych decyzji udali się do domów, kierował prostu strach przed odpowiedzialnością, przerzucanie jej na część klubu która zdecydowała o aliansie politycznym z prawicą. (zob. J. Madejczyk, dz. cyt., s. 171.)
27 W. Witos, Moje wspomnienia [w:] Dzieła wybrane, t. 2, wyd. i oprac. E. Karczewski i J. R. Szaflik, Warszawa 1990, s. 256. Witos pisze w sprawie frekwencji na posiedzeniu Klubu: „Członkom Klubu zapowiedziałem, ażeby się z Warszawy nie wydalali, gdyż w każdej chwili ich obecność może być potrzebna. Nie wszyscy się jednak do tego zastosowali, wymawiając się różnymi urojonymi przeszkodami, albo nie mogąc wstrzymać zbyt długiego wyczekiwania. Na zwołanym posiedzeniu Klubu komplet był bardzo słaby”. (Tamże, s. 256).
28 M. Rataj, dz. cyt., s. 362.
29 Por. J. R. Szaflik, Polskie Stronnictwo Ludowe Piast, dz. cyt., s. 88.; A. Kołodziejczyk, dz. cyt, s. 142 oraz M. Rataj, dz. cyt., s. 362.
30 Por. J. R. Szaflik, Polskie Stronnictwo Ludowe Piast, dz. cyt., s. 88.; A. Kołodziejczyk, dz. cyt, s. 142 oraz M. Rataj, dz. cyt., s. 362.
31 M. Rataj, dz. cyt., s. 362.
32 J. R. Szaflik, Polskie Stronnictwo Ludowe Piast, dz. cyt., s. 89. Brak sympatii w stosunku do obu tych polityków mógł wynikać z tego, iż opinia publiczna czyniła ich odpowiedzialnymi za niska efektywność poprzednich rządów koalicyjnych w których uczestniczyli. Dodatkowo Kiernikowi wypominano m. in. aferę dojlidzką i stłumienie powstania robotników krakowskich w listopadzie 1923 r. Od tamtego czasu przylgnęło do niego przezwisko „krwawego Kiernika”, osoba jego stała się również przysłowiową czerwoną płachtą dla partii lewicowych.
33 M. Rataj, dz. cyt., s. 363.
34 Tak oto Witos w swoich wspomnieniach przytacza rozmowę, jaką przeprowadził z Dębskim bezpośrednio po przyjęciu stanowiska premiera (10 maja) oraz rysuje swoje ówczesne przeczucia co do intencji swojego rozmówcy: „Jeszcze przed objęciem urzędowania zgłosił się do mnie p. Jan Dębski i radził, ażebym w interesie nowego rządu i swoim złożył wizytę p. Piłsudskiemu. Tego nie zrobiłem tak ze względów zasadniczych, jak i z powodu zachowania się Piłsudskiego. Do tej pory nie umiem sobie wytłumaczyć, jaką rolę odegrał p. Dębski w tym czasie. Uważając go za człowieka uczciwego i prostolinijnego, trudno byłoby mi uwierzyć, ażeby on w Klubie i Stronnictwie był ambasadorem piłsudczyzny, tak długo i zręcznie się maskującym, choć wiem, że słabości do Piłsudskiego nie pozbył się nigdy. Dzisiejsze jego postępowanie daje natomiast wiele do myślenia”. (W. Witos, Moje wspomnienia, t. 2, dz. cyt., s. 259).
35 W. Witos, Moje wspomnienia, t. 2, dz. cyt., s. 256.
36 M. Rataj, dz. cyt., s. 363.
37 Zob.: Klub Parlamentarny PSL Piast 1926-1931. Protokoły posiedzeń, oprac. i wyd. J. R. Szaflik, Warszawa 1969, s. 13-18, 27. Tak czytamy w notatce sporządzonej przez protokolanta z jednego z „pomajowych” posiedzeń Klubu „Piasta”: „P. Dębski (…) jest również za legalizowaniem wypadków majowych, bodaj pozorów legalizacji” (Tamże, s. 27).
38 A. Kołodziejczyk, dz. cyt., s. 143.
39 J. R. Szaflik, Polskie Stronnictwo Ludowe Piast, dz. cyt., s. 90.
40 M. Rataj, dz. cyt., s. 363. Rataj pisze pod datą 7 maja 1926: „Gabinet właściwie sformułowany, chodzi jeszcze o Skrzyńskiego, który zwleka z odpowiedzią. Przyjeżdża do Sejmu koło 7 godziny wieczorem, jest u mnie. Chciałby, i boi się… Boi narazić się piłsudczykom i lewicy, zwłaszcza PPS. Jeszcze w południe raczej obiecywał Witosowi wstąpić do gabinetu, obecnie odmawia. Nie potrafi robić polityki zagranicznej bez poparcia PPS na gruncie międzynarodowym. Nie zachęcam go! Wobec odmowy kategorycznej Skrzyńskiego Witos składa misję około 10 godziny wieczorem”.
Zredagował: Kamil Janicki