Wielki przyjaciel Polski? Nuncjatura Achillesa Ratti

Obszerny opis dziejów całości życia oraz dokonań wybitnej postaci.
Warka
Posty: 1570
https://www.artistsworkshop.eu/meble-kuchenne-na-wymiar-warszawa-gdzie-zamowic/
Rejestracja: 16 paź 2010, 03:38

Wielki przyjaciel Polski? Nuncjatura Achillesa Ratti

Post autor: Warka »

Wielki przyjaciel Polski? Nuncjatura Achillesa Ratti w latach 1918–1921
Jarosław Pietrzak
O Achillesie Rattim mówimy zwykle jako o bohaterskim nuncjuszu, który nie opuścił Warszawy w momencie jej zagrożenia przez hordy bolszewickie w 1920 roku lub jako o późniejszym papieżu Piusie XI. Czy był, jak zwykło się twierdzić, wielkim przyjacielem Polaków? A może raczej nieodpowiedzialnym, upolitycznionym imperialistą, jak przedstawił go Jarosław Jurkiewicz?

W poniższym artykule pragnę przybliżyć wiedzę o tej postaci, ukazać wielość pryzmatów, przez które można postrzegać działalność Rattiego. Postanowiłem, że publikacja ta nie będzie typowym materiałem biograficznym. Jej głównym zadaniem ma być pokazanie, jak postrzegano misję pierwszego nuncjusza w odrodzonej po 123 latach niewoli Polsce. W dużej mierze będą to relacje osób, które zetknęły się z monsignorem Rattim, a potem papieżem Piusem XI.

Ze względu na niedostatek literatury źródłowej wykorzystam także głosy późniejszych historyków, oceniających przebieg tej misji z pewnej perspektywy czasowej. Taka formuła artykułu wydaje mi się najodpowiedniejsza, bowiem pozwala nie tylko na prezentację życiorysu, co jest dość powszechne i mało oryginalne, ale może stać się przyczynkiem do pokazania zmieniających się cech literatury historycznej. Wybrany sposób prezentacji tematu zdaje się bardziej twórczy, pozwala na zapis mnogości przemyśleń. Ponadto spisanie przeze mnie kompletnej biografii jest w praktyce niemożliwe, ponieważ większość materiałów i świadectw życia Rattiego znajduje się bądź to w Mediolanie, bądź w Bibliotece Watykańskiej, a przecież tego typu opracowania winny bazować w pierwszej kolejności na źródłach.

Za cezury czasowe wyznaczające granice mojej pracy wybrałem lata 1918–1921. Maj 1918 roku to czas, kiedy rozpoczęła się misja Achillesa Rattiego jako wizytatora apostolskiego w Warszawie. Datę krańcową, acz płynną, wyznacza rok 1921, kiedy to w kwietniu zakończyła się misja Rattiego już jako nuncjusza i kiedy opuścił Polskę, by objąć arcybiskupstwo w Mediolanie. Płynność, o której wspomniałem, wynika z faktu, że nawet po wyborze na Stolicę Piotrową, już jako Pius XI miał on bardzo duży moralny i w pewnym sensie polityczny wpływ na dzieje II Rzeczypospolitej. Z okresu jego pontyfikatu pochodzi wiele relacji na temat nuncjatury, wspomnień ze spotkań, które dopełniają obrazu postaci. W nawiązaniu do tego postaram się także przedstawić najważniejsze decyzje Piusa XI dotyczące Polski aż do roku 1939, kiedy zmarł.

Za cel niniejszej pracy stawiam sobie próbę ustalenia, czy rzeczywiście nuncjusz Ratti winien być postrzegany jako przyjaciel Polski i Polaków, czy jest to kolejny mit narodowy i rację ma Jarosław Jurkiewicz, iż należy odbrązowić postać nuncjusza i „odkurzyć ją spośród dymu kadzideł”, jak sugeruje1. W rozstrzygnięciu tego ważkiego problemu pomogą mi niektóre publikacje.

Tak to się zaczęło...
Ratti jako młody ksiądz. Fot. z: Francis Aidan Gasquet, His Holiness Pope Pius XI: a pen portrait. W lombardzkim mieście Desio 31 V 1857 roku na świat przyszedł syn właściciela przędzalni bawełny Francesco Rattiego – Ambrosio Achilles Ratti. Wychowywany od wczesnych lat w duchu religijności przez matkę Teresę Galii postanowił wstąpić do szkoły elementarnej księdza Volontierego w Mediolanie. Głęboka religijność oraz droga zawodowa Achillesa rozwijały się także w dużej mierze dzięki poparciu jego wuja, księdza Damiana Rattiego. Naukę kontynuował w licealnych zakładach kościelnych od 1867 roku. Po jej zakończeniu, kiedy zdał państwową maturę, wstąpił do seminarium duchownego w Mediolanie. Tam też, po jego ukończeniu, nauczał łaciny i matematyki. Ze względu na osiągnięcia naukowe został wysłany na dalsze kształcenie do Rzymu, gdzie zdobył aż trzy fakultety: z teologii na uniwersytecie La Sapienza, filozofii w Akademii świętego Tomasza oraz prawa kanonicznego na Gregorianum. W tym czasie otrzymał świecenia kapłańskie (w 1879 roku) i odprawił mszę w bazylice laterańskiej, co było szczególnym wyróżnieniem, bowiem była to bazylika papieska. Po powrocie do Mediolanu w 1882 roku pracował w tamtejszym seminarium duchownym, tym razem jako profesor dogmatyki i wymowy kościelnej. Ta praca nie trwała jednak długo, tak jak i duszpasterstwo, bowiem już w 1888 roku otrzymał nowe zajęcie jako archiwista Biblioteki Ambrozjańskiej. Doskonalił tam swoje umiejętności w zakresie badań historycznych nad dziejami Mediolanu w XIII i XV wieku. Zaowocowało to wydaniem przez niego krytycznie opracowanych źródeł do dziejów miasta oraz pozwoliło mu na poszerzenie wiedzy o świętym Ambrożym. Z drugiej strony była to również okazja do wielu wyjazdów naukowych do Berlina, Paryża, Wiednia i Oxfordu.

Na skutek zdobytego doświadczenia w 1907 roku został dyrektorem Ambrosianum. W tym okresie nie zaniedbywał także prowadzenia rekolekcji w takich instytucjach jak Stowarzyszenie Nauczycieli Katolickich oraz kierowania duszpasterstwem akademickim. Miał swój udział w szerzeniu nauki katolickiej wśród laikatu poprzez zawiązanie Akcji Katolickiej. Z pracy tej wyrwała go w 1911 r. nominacja na wiceprefekta Biblioteki Watykańskiej. Po śmierci przełożonego, jezuity Franciszka Ehrle w sierpniu 1914 roku został obdarzony prefekturą.

Można śmiało rzec, że od tego momentu zaczął spływać na niego prawdziwy deszcz różnorodnych godności. Już 24 września 1914 roku został kanonikiem Bazyliki świętego Piotra, a w październiku był mianowany na protonotariusza papieskiego. Obie te funkcje zbliżyły go do środowiska Kurii Rzymskiej, a przede wszystkim do osoby sekretarza stanu, kardynała Pietro Gasparriego, co wróżyło szanse na awans2.

Wizytator apostolski i nuncjusz – w obliczu wielkiej misji
Dom w Desio, w którym urodził się późniejszy papież. Źródło: ibidem. Wraz z wybuchem I wojny światowej, a szczególnie w momencie ustąpienia wojsk rosyjskich z Warszawy w sierpniu 1915 roku, zaczęła krystalizować się sytuacja Rzeczypospolitej. Niezwykle istotna, z punktu widzenia arcybiskupa warszawskiego Aleksandra Kakowskiego, okazała się konieczność zrzucenia represyjnych wobec Kościoła carskich ustaw oraz odbudowa zniszczonych w wyniku działań frontowych struktur administracji kościelnej i jej kadr. Sam Kakowski, by umożliwić sobie pewną swobodę działania, poparł pomysł stworzenia Królestwa Polskiego na mocy tzw. aktu dwóch cesarzy z 5 listopada 1916 roku oraz jej czołowych instytucji, jak: Rada Stanu i Rada Regencyjna, w której zasiadał. W mojej ocenie Kakowski był zwolennikiem aktywnego działania, który poprzez konferencje episkopatu metropolii warszawskiej w styczniu i wrześniu 1916 roku, a potem w marcu i grudniu 1917 roku pragnął rozwiązać problemy związane z reorganizacją Kościoła.

Część diecezji była od przeszło 50 lat nieobsadzana, jak na przykład mińska czy janowska, ze względu na oderwanie od kraju przez podziały administracji cywilnej. Niektóre z diecezji miały ordynariuszy w wieku starczym, jak na przykład Kazimierz Ruszkiewicz, ordynariusz warszawski, który liczył sobie 80 lat. To w istotny sposób wpływało na brak aktywnych działań ze strony Kościoła i uniemożliwiało odpowiedź na aktualne potrzeby społeczeństwa w przededniu niepodległości. Prymas Królestwa Polskiego nie pragnął, aby Kościół był pomocniczą instytucją, firmą, a propagatorem katolickiej nauki życia. Poza tym arcybiskupa martwiła kwestia przynależności księży do partii politycznych, niekoniecznie związanych z ideologią chadecką.

Arcybiskup chciał, aby zainteresowanie działalnością konferencji episkopatu, dotyczące podniesienia poziomu życia religijnego w postaci wprowadzenia Kodeksu Prawa Kanonicznego, przygotowanie materiałów do przyszłego konkordatu oraz sprawy społeczne wpłynęły na stanowisko Stolicy Apostolskiej, a przede wszystkim papieża Benedykta XV. Wyrazem poparcia było na przykład papieskie pozwolenie dla Kakowskiego na jego działalność w Radzie Regencyjnej w październiku 1917 roku3. Można się domyślać, że papież uważał, iż przyniesie to w tej części świata tak upragniony przez niego pokój. Dawało to także Radzie poparcie w stosunkach z rządami państw okupacyjnych i uznaniem polskich dążeń niepodległościowych. Wyżej wymienione postanowienia, dotyczące konkordatu czy kandydatów na wakujące biskupstwa, były przekazywane Sekretariatowi Stanu via Monachium przez tamtejszego nuncjusza. Piszę o tym dość rozlegle, aby ukazać, że istniała konieczność przysłania do Warszawy kogoś, kto na miejscu byłby obserwatorem i nadzorcą spraw Kościoła, a jednocześnie swą obecnością zaznaczyłby, że papież popiera nadal polskie dążenia. Słowem chodziło o osobę, która udzieliłaby również wsparcia moralnego.

W tym właśnie celu, po konsultacji z władzami niemieckimi i komisją papieską, powołano wizytatora apostolskiego. Komisja uznała, że osobą najbardziej pożądaną byłby człowiek wielkiego rozumu, jednocześnie stroniący od wielkiej polityki. Taki ktoś jak monsignore Ratti, prefekt Biblioteki Watykańskiej. Istniejące relacje dotyczące tego wydarzenia mają w mojej ocenie już nieco mityczny, gloryfikujący postać prałata charakter. Pachucki wspomina tu słowa papieża Benedykta XV, przytoczone przez Rattiego podczas jego wizyty w Kielcach w lipcu 1918 roku:

Nie obawiaj się trudności, idziesz przecież do narodu, u którego wiara zawsze pierwsze zajmuje miejsce i który wśród innych narodów słynie powszechną religijnością: Polonia semper fidelis. Idziesz do narodu męczennika, który dziś jak Łazarz wstaje z grobu do nowego życia i choć jeszcze ma na sobie śmiertelne pęta, już nie jest w grobie4.

Wypowiedź ta świadczy o kilku rzeczach. Po pierwsze obrazuje, jak nikłe pojęcie o dyplomacji miał Ratti. Nic więc dziwnego, że obawiał się, czy sobie poradzi. Jako pracownik Biblioteki nie wyrobił sobie przecież kontaktów z głowami państw czy czołowymi politykami. Jednak w moim odczuciu właśnie o to chodziło papieżowi – Ratti nie był człowiekiem związanym ze światem politycznym i żadnym układem. Dlatego jego misja niosła możliwość obiektywnego działania i rzetelnych, dalekich od matactwa relacji.

Ukazuje to również Rattiego jako człowieka, który jest gotów poświęcić się idei, co było wówczas nieczęste. Chyba nie będzie nadużyciem z mojej strony, jeśli stwierdzę, że Ratti bardziej wierzył w siłę sprawiedliwości niż w siłę zbrojną, czyli był człowiekiem ponad podziałami. Temu też trudno się dziwić. Ratti, przybywając do Polski, nie miał do spełnienia misji politycznej, ponieważ nie był akredytowany przy władzach okupacyjnych, a przy episkopacie. Miał on, zgodnie z poleceniem papieża, zająć się ogromem spraw kościelnych. Należy także pamiętać, co sugeruje ksiądz Gnatowski, że chciano do Warszawy wysłać kogoś na pozór mało zdolnego, by nie budził zastrzeżeń Berlina5.

Z drugiej strony ta krótka wypowiedź świadczy o tym, że wokół Rattiego bardzo wcześnie budowano pewną aurę mistycyzmu, związanego z hasłami zmartwychwstania narodu i wiecznie wiernej katolicyzmowi rzymskiemu Polski. Stworzony został pewien schemat odpowiadający ówczesnym pragnieniom Polaków dotyczącym posiadania własnego państwa. Podobny styl przyjmuje ksiądz Gnatowski, przytaczając fragmenty pokuty Irydiona, autorstwa Krasińskiego: Idź na północ w imieniu Chrystusa, idź i nie zatrzymuj się, aż staniesz na ziemi mogił i krzyżów6. Zacytowany fragment pokazuje, że o prałacie pisano, uwzględniając aspekt immanentny, nadnaturalny.

Ratti to w odczuciu biografów zwiastun niepodległości i wolnej Polski. Inna sprawa, że do czasu oficjalnej nominacji 25 kwietnia 1918 roku (bullą In maximis) Ratti poznawał Polskę, jej historię dzięki aktom zgromadzonym w Sekretariacie Stanu z okresu nuncjatur Viscontiego i Pignatellego, czyli z XV i XVI wieku. Znał także „Trylogię” i „Quo Vadis” Sienkiewicza, kazania Skargi i w końcu „Irydiona” Krasińskiego7.

Ksiądz arcybiskup nuncjusz Ratti w Rzymie. Źródło: Pachucki Marian, Papież Pius XI. Żywot i rządy, Poznań 1930, s. 17. W podróż do Polski udał się 29 maja, drogą przez Wiedeń i Berlin, co też miało znaczenie. Benedykt XV wysłał Rattiego z nader delikatną misją zachęcenia kanclerza pruskiego, Georga von Hertlinga do zakończenia wojny i kapitulacji Niemiec. Natomiast w Wiedniu miał możliwość spotkania się z biskupem krakowskim – księciem Adamem Sapiehą oraz prałatem Przeździeckim, którzy poinformowali go o sytuacji na terenach Królestwa Polskiego. Do Warszawy przybył Rotti na początku czerwca 1918 roku, dokładnie w Boże Ciało, stąd sam potem twierdził, że przyniósł Polakom Chrystusa w rękach8. W piśmiennictwie spotkałem się z poglądem księdza Gnatowskiego, że był to kolejny przejaw uwielbienia Rattiego dla Polski, a zarazem wyrażający błogosławieństwo dla niej9.

Zupełnie inaczej misję Rattiego postrzega Jarosław Jurkiewicz. Uznaje on, że Benedykt XV, powołując wizytatora apostolskiego, chciał nie tyle moralnie wesprzeć Polaków, ile władze okupacyjne na czele z generał-gubernatorem Hansem von Beselerem. To nie koniec, autor posuwa się do oskarżenia samego wizytatora o nadzór nad stosunkami kościelnymi na całym obszarze odebranym Rosji, a ponadto o realizację żądań niemieckich w Królestwie Polskim. Uważa, że rewolucja październikowa i ustanowienie Rad Delegatów Robotniczych i Żołnierskich wywołało na tyle dużą konsternację w Watykanie, iż przeszkodziło w urzeczywistnieniu planu zaniesienia katolicyzmu na austriackich i niemieckich bagnetach na Wschód.

Ten krótki opis pokazuje, że nie tyle idee marksizmu, czyli walki klas stanowią główne wytyczne dla autora, ale że jest on zaangażowany w nurt historiografii, widoczny po 1945 roku, kiedy to niejako priorytetem stało się pozytywne przedstawianie historii kraju zaprzyjaźnionego, czyli ZSRR. Z drugiej natomiast strony autor jest wyraźnie przeświadczony o istnieniu teorii spiskowej w postaci hasła Drang nach Osten, czyli pochodu na Wschód celem ekspansji terytorialnej i gospodarczej ze strony Watykanu. Na tym przykładzie widać jednoznaczną ocenę misji Rattiego, która miała być w odczuciu autora niczym innym jak szpiegostwem i dywersją czynioną przeciwko narodowi polskiemu.

Szkoda tylko, że autor nie popiera swoich rewelacji żadnym opracowaniem naukowym ani źródłem, oddając głos „Krótkiemu kursowi WKP (b)”. Na jego podstawie próbuje udowodnić, że wizytator Ratti przeczył istnieniu jedynych postępowych i rozwojowych sił w postaci państwa proletariackiego. Uznaje, że już samo pochodzenie Rattiego z kręgu bogatej burżuazji włoskiej, reakcyjny klerykalizm wpojony mu w seminarium, a w końcu zamknięcie się w pracy w archiwum spowodowały, że stał się niewrażliwy na niedolę mas pracujących. To z kolei pociągnęło za sobą nienawiść do Rosji Radzieckiej i jego proniemieckie sympatie, wywołane dodatkowo pracą w towarzystwie ojca Ehrle i Paccelego. Na opisanym przykładzie autor w ramach schematu czarno-białej historiografii stara się wskazać wrogów – Kościół katolicki i Niemcy dążące do imperializmu.

Po roku 1945 i tragedii II wojny światowej taki pogląd znajdował niewątpliwie uzasadnienie i dawał możliwość złożenia na czyjeś barki odpowiedzialności za niegodziwości oraz wskazywał konieczność rozliczenia winnych. Dla koncepcji stalinowskiej było to wygodne stanowisko. Wskazany styl pisania wywołany był również zmianami terytorialno-politycznymi Polski. Autor, w mojej opinii, zastosował generalizację, zniekształcającą obraz wydarzeń, jakie zaszły w odniesieniu do ustroju i terytoriów państwa.

Pomimo tego uważam jednak, że warto wspomnieć o tej pracy, bowiem pokazuje ona, że ideologii nie wolno mieszać z badaniami, jeśli chce się, żeby były one wiarygodne. Ratti, będący stronnikiem programu odbudowy diecezji wschodnich, staje się dla Jurkiewicza wyraźnym przykładem naruszenia programu granicy wschodniej na linii Curzona, przyjętego po 1945 roku. I tym samym zaprzecza prawu do samostanowienia narodów ukraińskiego i białoruskiego. Stąd posądzenie Rattiego o wrogie zamiary. Natomiast pochodzenie i kontakty czynią go w oczach Jurkiewicza wrogiem ludu. Posuwa się on do stwierdzeń, iż misja Rattiego była zamierzeniem Watykanu pragnącego, aby ktoś nadzorował proces zduszenia rewolucji. Tym kimś, zdaniem autora, był Ratti – oko i ucho papieża, posłuszny wykonawca jego dyrektyw, jak sam pisze10. Stąd już tylko krok do utożsamienia wizytatora z faszyzmem. Dla porównania i pewnego kontrastu pokażę, jak odmiennie charakteryzuje go Pachucki, używając słów listu Benedykta XV do episkopatu:

Zbyteczną prawie jest rzeczą polecać Wam jego osobę, gdyż pobożność jego, gorliwość dla religji, doświadczenie i wiedza znana wszystkim, więcej go polecają, niż potrzeba. Co jednak chcemy, byście wiedzieli, to to, że my taką ufność pokładamy w osobie jego…11.

Ta swoista rekomendacja miała pokazać biskupom, zebranym w czerwcu na kolejnym posiedzeniu episkopatu metropolii warszawskiej, jak znaczącą osobą jest Ratti i jak odpowiednią do tego, żeby nie angażować się w cele polityczne, a stanowić wyłącznie rodzaj łącznika pomiędzy episkopatem a papieżem. Ukazuje Rattiego jako osobę kompetentną do rozpoznania potrzeb religijnych i zapewnienia pomocy duchowej.

Nuncjusz Ratti po uroczystości w Belwederze w towarzystwie wiceministra spraw zagranicznych Władysława Skrzyńskiego i Stanisława Przeździeckiego, szefa protokołu dyplomatycznego. Źródło: Ibidem, s. 28.
Misja wizytatora apostolskiego utrudniana była przez władze niemieckie, stąd też nie mógł on swobodnie poruszać się po terytorium Królestwa oraz po terytoriach Ober-Ostu w celu odwiedzenia Sejn i terenów Chełmszczyzny. Dopiero interwencja kardynała Gasparriego pozwoliła Rattiemu na odbycie potrzebnych wizytacji diecezji. Do tego czasu uczestniczył w spotkaniach z duchowieństwem i świeckimi oraz odwiedzał domy opieki, sierocińce, jak ten u Felicjanek na Woli, gdzie roztkliwiał się nad biednymi sierotami. Wizytował także szpitale Czerwonego Krzyża, gdzie rozdawał papieskie dary. Udzielał sakramentu bierzmowania oraz uczestniczył w posiedzeniach Rady Stanu wyłącznie jako obserwator. Ratti mógł ponadto przyjrzeć się życiu mieszkańców Warszawy, mieszkając nie w budynku willowym, jakim była nuncjatura na Alei Szucha, którą zajmował dopiero od 1924 r., ale na plebani parafii świętego Aleksandra, gdzie trafił dzięki pomocy księdza Brzeziewicza. Było to wynikiem zarówno braku troski władz o przyzwoite lokum dla papieskiego wizytatora, jak i ogólnych trudności lokalowych, które dotknęły nie tylko Warszawę w roku 191712.

Po otrzymaniu formalnej zgody na podróże wizytacyjne oraz po odbytej w dniach 20–21 czerwca 1918 roku konferencji episkopatu metropolii warszawskiej Ratti postanowił zbadać za radą biskupów sprawę nominacji biskupów i kwestię sytuacji Kościoła na Chełmszczyźnie, Podlasiu, Litwie, Ukrainie, Rosji i Finlandii13. Na podstawie tych informacji mogę wysnuć, że misja Rattiego miała jeszcze jedno zadanie, a mianowicie sprawdzić sytuację w regionach, o których Kuria Rzymska miała wiedzę nieaktualną, którą chciała zweryfikować.

Pierwszym miejscem odwiedzin była Jasna Góra, dokąd przybył 15 lipca. Zostało to odczytane symbolicznie jako konieczność materialnej i moralnej odbudowy narodu. Gnatowski interpretuje to posunięcie jako potrzebę odnowy życia konsekrowanego, dotkniętego represjami czasów carskich w postaci kasat zakonów oraz odebraniem proboszczom ich beneficjów, co powodowało ruinę materialną sieci parafialnej i osłabiało jej funkcjonowanie14. Wizyta w Kielcach w lipcu 1918 r. miała za zadanie nakłonić tamtejszego ordynariusza, biskupa Augustyna Łosińskiego do ściślejszej współpracy z Radą Regencyjną, którą rzeczony uznawał za przejaw filogermanizmu i aktywizmu. Chodziło również o zmuszenie go do udziału w obradach Rady Stanu, gdyż uważano, że absencja uniemożliwia zarówno jemu, jak i następcom wpływ na życie społeczne i polityczne, a zarazem stanowi rezygnację z misji obrony religii.

Rolą ostatnich misji było także zbadanie działalności Zjednoczenia Ludowego, budzącego obawy w związku z szerzonymi treściami socjalistycznymi przy udziale niższego duchowieństwa. Kolejne odwiedziny nastąpiły we wrześniu, kiedy Ratti przeprowadził objazd diecezji sandomierskiej i lubelskiej w związku z niepokojącą sprawą Chełmszczyzny. Region ten na mocy postanowień w Brześciu 9 II 1918 roku pomiędzy Niemcami i Austrią a Ukrainą został wyłączony z obszaru Królestwa. Rodziło to obawę, że nie wejdzie on w skład odrodzonej Polski i dlatego też Ratti na zaproszenie biskupa Sapiehy wizytował Chełm, Lublin, Sandomierz i Kraków15.

Ratti w swym posłannictwie nie uciekał od kontaktów z prostymi ludźmi. Charakteryzuje to we wspomnieniach ksiądz Gnatowski:

Monsinior Ratti otoczony był niepodzielnem uznaniem wszystkich, nawet najbardziej przeciwnych sobie czynników, przebył spokojnie ostatnie półrocze okupacji i doczekał się wyzwolenia Polski16.

W innym zaś miejscu pisze tak:

Przystępny dla każdego, zawsze pogodny i łatwy w obejściu, gotów znaleźć radę i oddać przysługę, zdobywał wszystkie serca. Z episkopatem łączyła go wieź ścisła oparta na wzajemnym poszanowaniu i ufności. Kler patrzył nań jak na tęczę, powtarzając szczegóły z jego budującego życia i pełnego miłości traktowania. Lud garnął się naprzód głównie z ciekawości, ale później z coraz większą czcią i przywiązaniem do tego obcego prałata, w którego oczach wyczuwał tak serdeczne uczucie. Świat naukowy przekonał się również rychło jak niepospolitym był przybywający do Warszawy uczony17.

Oba cytaty charakteryzują monsignora Rattiego nie tylko jako człowieka kompromisu, ale też zwykłego, nie stwarzającego sztucznego dystansu i umiejącego odnaleźć się w każdej sytuacji i grupie społecznej, nie ograniczającego się do własnej kasty. Udowodnił to szczególnie podczas wizyty w Chruślinie i Łowiczu, którą odbywał w towarzystwie arcybiskupa Kakowskiego. Jak zaznacza Gnatowski, bardzo cieszyły go powitania w formie honorowego orszaku z udziałem ludzi ubranych w tradycyjne regionalne stroje. Prowadził też procesje Bożego Ciała we wsi Kołbiela oraz wizytował prowincjonalne klasztory, jak ten sióstr Niepokalanego Poczęcia w Szymonowie18. Ze swojej strony dodam, że jeszcze przed powstaniem diecezji łódzkiej prałat Ratti gościł w parafii świętej Doroty na Mileszkach, gdzie do dziś przypomina o tym tablica pamiątkowa umieszczona wewnątrz kościoła. To wszystko dawało ludności możliwość zamanifestowania swego patriotyzmu oraz przywiązania do wiary.

Fotografia z sierpnia 1920 roku. Od lewej: nuncjusz Ratti, Naczelnik Państwa Józef Piłsudski, monsignore Pellegrini, audytor nuncjatury.
Do ostatnich najważniejszych zadań należało zatwierdzenie ordynariuszy na stolicach biskupich. Rozpoczęło się od konsekracji biskupa mińskiego Zygmunta Łozińskiego w lipcu 1918 roku. Zaraz potem Ratti przybył do upragnionych Sejn, gdzie namaścił na ordynariusza biskupa Jałbrzykowskiego. Po zatwierdzeniu listy ordynariuszy przez Kurię Rzymską ustalonej w grudniu 1917 roku posypały się kolejno nominacje biskupie: Owczarka, Krynickiego, Szelążka, Kubickiego, Dubowskiego. Prałat reaktywował stare diecezje w Mińsku, Łomży, Kamieńcu Podolskim, Rydze, Janowie, Lublinie, Wilnie i patronował powstaniu nowych: w Kaliszu, Częstochowie, Łomży, Siedlcach oraz dopiero w 1922 roku w Łodzi.

Jego staraniem utworzono ordynariat polowy Wojska Polskiego i mimo przetargów, co do osoby jego duszpasterza pomiędzy Episkopatem a Tymczasowym Naczelnikiem Państwa (a potem premierem), Paderewskim, w końcu stycznia 1918 r. zgodzono się na Stanisława Galla19. Rola wizytatora w tej kwestii była znaczna, bowiem to on opiniował kandydatury. Jak twierdzi Gnatowski, scalało to episkopat i powodowało, że jako jeden organizm mógł wpływać na nastroje społeczne i kształtować religijność. Ja osobiście widziałbym w tym także zaznaczenie maksymalnego programu granicznego przyszłej niepodległej Polski.

W tym miejscu przychodzi mi po raz kolejny odwołać się do pseudonaukowej literatury Jurkiewicza, który w wyżej opisanych działaniach Rattiego dostrzega przygotowania do podjęcia właściwych akcji. W domyśle potencjalny czytelnik miał zrozumieć pewnie, że chodzi o działalność wywrotową wobec państwa polskiego, a w pierwszej kolejności przeciw Rosji Radzieckiej. Jurkiewicz sugeruje, że liczne wizytacje diecezji, klasztorów, szpitali etc. oraz konsekracje biskupie są budowaniem siatki szpiegowskiej. Twierdzi ponadto, że zorganizowane z inicjatywy Rattiego trzy konferencje episkopatu to czas poświęcony na obmyślanie planu wobec aktualnej sytuacji politycznej, tj. upadku Niemiec. Uważa, że chodziło o utrzymanie niemieckiego planu dotyczącego posiadania ziemi i kapitału junkrów oraz zorganizowanie w Polsce bazy wypadowej na Wschód. Miało to wynikać, jak pisze dalej, z lojalnego stosunku Rattiego do władz okupacyjnych. Oskarża nuncjusza o budowanie kordonu mającego odgrodzić Kraj Rad od Europy Zachodniej20.

Te słowa skwituję stwierdzeniem, iż Jurkiewicz ma niezwykłą umiejętność szukania sensacji tam, gdzie jej nie ma. Zarzuty o kolaborację, jak już wcześniej pisałem, są zbliżone do tego, co miało miejsce po II wojnie światowej, kiedy to władze komunistyczne próbowały zdyskredytować Kościół w chwili, gdy ten nie był już chroniony konkordatem i nie chciał podporządkować się władzy państwowej. Istnienie instytucji, szerzącej niezgodne z duchem marksizmu idee i cieszącej się autonomią, a zarazem stanowiącej ewentualne źródło oporu, musiało się spotkać z potępieniem w literaturze.

Jurkiewicz zarzuca Rattiemu, iż ten nigdy nie był w Gnieźnie czy Poznaniu, oddając w ten sposób inicjatywę Niemcom. Z tym także się nie zgadzam, bo przecież istniały nuncjatury w Wiedniu czy Monachium, które miały te sprawy nadzorować. Jak podkreśla Stanisław Wilk, z chwilą zakończenia działań wojennych biskupi z Galicji i Wielkopolski zwracali się do Rottiego o dyspensy, przywileje, interwencje, na które odpowiadał. Jednocześnie w marcu 1919 r. wystarał się o sanację tych postanowień u Ojca Świętego21.

Ratti miał także zabrać głos, jeszcze jako nuncjusz, w kwestii walk o Lwów, kierując do arcybiskupów obu obrządków, to jest rzymskokatolickiego i ormiańskiego, w styczniu 1919 roku słowa Benedykta XV z apelem o pokój oraz 9 lutego 1919 roku z uznanie działalności Sejmu Ustawodawczego. Pisał:

Poczytuję sobie za najwyższy zaszczyt, za jedną z najważniejszych w życiu mojem pociech, że mogę złożyć Panu [Ignacemu Paderewskiemu – przyp. J.P.] w imieniu Stolicy Apostolskiej formalne uznanie wskrzeszonego państwa polskiego i rządu. Wspomniałem o uznaniu formalnym; albowiem o ile chodzi o uznanie faktyczne, to Ojciec św. miał je na celu i to wyraźnie już wówczas, gdy u progu odrodzenia waszej sławnej ojczyzny raczył wysłać mnie w zaszczytnej misji do tego szlachetnego kraju, do tego męczeńskiego narodu, do tej Polski zawsze wiernej (...)22.

W ten sposób nuncjusz stał się nie tylko oficjalnie dyplomatą, ale też dziekanem korpusu dyplomatycznego, po uprzednim sporze o tę funkcję z posłem francuskim Eduardem Pralonem23. Na mocy starych postanowień z kongresu wiedeńskiego z 1815 roku został zobowiązany do reprezentowania korpusu dyplomatycznego wobec władz państwa przyjmującego24. Dla nuncjatury Rattiego ważna była inna jego funkcja, a mianowicie zbieranie dyplomatów celem uzgodnienia taktyki działania w okresie zagrożenia państwowości w warunkach zbliżającej się wojny. Za to właśnie, wraz z ewakuacją ciała dyplomatycznego, był odpowiedzialny w sierpniu 1920 roku.

Ratti został akredytowany, zgodnie ze zwyczajem dyplomatycznym, po wręczeniu papierów uwierzytelniających na ręce głowy państwa, którą to funkcję pełnił zgodnie z zasadami małej konstytucji Naczelnik Państwa – Józef Piłsudski. Uroczystość, zorganizowana z pompą, miała miejsce 19 lipca 1919 roku w Belwederze. Należało godnie powitać nowego i pierwszego po latach niewoli nuncjusza. Cała oprawa z korpusem szwoleżerów, kapelą, która odegrała hymn papieski, zrobiła wielkie wrażenie na Rattim, co widać w jego mowie powitalnej:

Ojciec święty raczył uczynić mi wielki zaszczyt mianując mnie pierwszym przedstawicielem nuncjatury w Polsce, również na nowo powołanej do życia. W tych właśnie słowach widzę nakreślone wielkie i piękne linie mojego programu: jestem w Polsce przy Waszej Ekscelencji, Panie Naczelniku Państwa, któregoś tak godnie powitał. Jestem widomym, mówiącym i działającym wyrazem uznania i życzliwości Ojca świętego dla tego szlachetnego narodu do wczoraj męczeńskiego […]. Te dowody oraz pańskie życzliwe przyjęcie, Panie Naczelniku Państwa, upewniają mnie i dają mi ufność, która poza pomocą Boską jest pierwszym warunkiem każdej owocnej pracy25.

W dalszej części wypowiedzi Ratti zobowiązywał się do rozwijania sił religijnych jako wyraziciel woli Benedykta XV oraz do harmonijnego układania stosunków z każdą z warstw społecznych. Dla Piłsudskiego – jak podkreśla apologeta nuncjusza, ksiądz Gnatowski – Ratti to persona grattisima w Belwederze, której zdania Naczelnik zasięgał chętnie i z którym się liczył26. Kolejną, i chyba ostatnią o takiej doniosłości uroczystością, było konsekrowanie przez arcybiskupa Kakowskiego Achillesa Rattiego na biskupa tytularnego Lepanto, które miało miejsce w archikatedrze warszawskiej. Ceremonia ta miała miejsce 23 października z udziałem wszystkich biskupów (nawet litewskich i ukraińskich) oraz władz państwowych i generalicji.

Z całego natłoku wydarzeń i dat ważne pozostają słowa Rattiego, wygłoszone tego dnia podczas spotkania w Pałacu Prymasowskim: Konsekrowany jestem na polskiej ziemi, przez Polaka, uważać się odtąd będę za polskiego biskupa i słowu temu wierny pozostanę27. Nuncjusz łączył swą misję nie tylko z Polską. Papież przeznaczył mu zadanie zatroszczenia się o sprawy krajów bałtyckich oraz Finlandii i Rosji. W związku z obszernością zagadnienia ograniczę się do tego, że Ratti angażował się dość poważnie w rozwiązanie sporu polsko-litewskiego. Stąd jego podróż do Wilna, gdzie odwiedził sanktuarium Matki Boskiej Ostrobramskiej. Również z tego powodu rozpoczął w Kownie rozmowy z biskupem wileńskim Matulewiczem, biskupem kowieńskim Karewiczem, prezydentem Antanasem Smetoną i premierem Woldemarasem, zachęcając wszystkich do zgody i pokoju między oboma narodami. Misję tę, ze stycznia 1920 r., wspominał potem Józef Piłsudski przy okazji uroczystości koronacyjnych obrazu Madonny Ostrobramskiej z 2 sierpnia 1927 roku:

Złączeni jesteśmy z Jego Świątobliwością [Piusem XI – Achillesem Rattim – przyp. J.P.] pierwszymi poczynaniami życia państwowego. Gdy Jego Świątobliwość był nuncjuszem jako Achilles Ratti, z jego przeżyć ówczesnych wspólnych nie mogliśmy nie wynieść głębokiego przekonania, że możemy być zawsze pewni jego uczuć i sentymentu do nas. Chcę zaznaczyć, że Polska nie tylko ma serdecznego przyjaciela, ale i że sercem umie to być okazanym (...)28.

Te piękne, wzniosłe słowa stoją w sprzeczności z tym, jak interpretuje działalność Rattiego Jarosław Jurkiewicz. Przypomnę, iż uważał on samo zawiązanie stosunków polsko-watykańskich za widomy znak kształtowania się imperialistycznego bloku skierowanego przeciw Rosji Radzieckiej oraz zaktywizowania kontaktów burżuazyjnego rządu polskiego z kurią. Jurkiewicz dostrzegał w tym także początek rozpowszechniania wrogiej propagandy polegającej na uznawaniu Rosji Radzieckiej za krzewiciela bolszewizmu. W swoich rozważaniach krytykował kompetencje nadane Rattiemu oraz zarzucał mu jego serdeczny stosunek do Polski! To, w mniemaniu autora, miało służyć tylko jednemu, czyli przygotowaniu wyprawy interwencyjnej do Rosji.

Jurkiewicz oskarżał Rattiego także o to, że popierał moralnie i ideowo zamiary Piłsudskiego (takie jak wyprawa kijowska z kwietnia 1920 roku) oraz że poprzez te działania zupełnie zaniedbał diecezje na Pomorzu i Śląsku, gdzie do władzy doszli księża germanizatorzy29. W polityce bałtyckiej natomiast Ratti miał budować kordon sanitarny odgradzający Rosję od Europy Zachodniej. Jurkiewicz sugeruje, iż Ratti czynił to z pomocą zaufanych agentów, czyli biskupa wileńskiego Matulewicza, biskupa ryskiego O’Rourka i arcybiskupa Roppa.

Omówiłem tu dość obszerny fragment tekstów autora, które miały na celu krytykę nuncjusza. Pragnę zwrócić jeszcze uwagę, jakim językiem posługuje się Jurkiewicz. Jego styl jest agresywny, pełen sloganów i uproszczeń, co powoduje, że prezentowane wydarzenia mają jednoznacznie negatywny wydźwięk. Autor jest w moim odczuciu zbyt popędliwy, zapomina o tym, że w owym czasie granice państwa polskiego wciąż były płynne, choćby ze względu na nierozstrzygnięte plebiscyty na Warmii. Mazurach i Górnym Śląsku. Wyraźnie widać, że punkt widzenia Jurkiewicza zgodny jest z linią literatury socrealistycznej, zaangażowanej ideologicznie.

Przypisy
1 J. Jurkiewicz, Nuncjatura Achillesa Ratti, wyd.2, Warszawa 1953, s. 90.

2 Z. Zieliński, Papiestwo i papieże dwóch ostatnich wieków, t. 2, Warszawa 1980, s. 87-88.

3 S. Wilk, Nuncjusz Achilles Ratti i jego rola w procesie kształtowania się państwa polskiego, [w:] Powrót Polski na mapę Europy, pod red. Cz. Bloch, Lublin 1995, s. 331–333.

4 M. Pachucki, Papież Pius XI, Żywot i rządy, Poznań 1930, s. 18.

5 J. Gnatowski, Z Polski do Rzymu, Papież Pius XI, Warszawa bdw., s. 22; S. Wilk, op. cit., s. 334, 338.; J. Jurkiewicz, Nuncjatura…, s. 20. Przy tej okazji warto wspomnieć, że w starszej literaturze funkcjonuje pogląd tytułowania go Wizytatorem Apostolskim Polski, Litwy, Łotwy, Estonii, Finlandii, Syberii i całej Bolszewii. Zdaniem Stanisława Wilka pogląd ten jest nieuzasadniony, bowiem nigdzie, ani w bulli In maximis, ani w komunikacie Sekretariatu Stanu, ta nazwa nie występuje. Pewnie bierze się ona stąd, że ludność, którą wizytował Ratti, tak go zwyczajowo nazywała. Odpowiadało to aspiracjom Polaków dążących do niepodległości. Jednak sam Rotti, na przykład przebywając na Litwie, nie używał tego tytułu, by nie zadrażniać sytuacji, ponieważ dopiero 30 czerwca 1918 r. otrzymał nominację na wizytatora apostolskiego na Rosję oraz Litwę.

6 Ibidem, s. 20.

7 M. Pachucki, op. cit., s. 19.

8 Ibidem, s. 20–21. Autor ponadto przytacza powitanie wizytatora przez mieszkańców stolicy, kiedy to mieli uznać w słowach doń skierowanych, że kwiat pojawił się na ziemi naszej. To symboliczne nawiązanie do kwiatu wolności i wiosny przynoszącej odrodzenie nie tylko natury, ale i państwa.

9 J. Gnatowski, op. cit., s. 24.

10 J. Jurkiewicz, Nuncjatura..., s. 18-28.

11 M. Pachucki, op. cit., s. 21.

12 J. Gnatowski, op. cit., s. 27.

13 S. Wilk, op. cit., s. 336.

14 J. Gnatowski, op. cit., s. 31.

15 S. Wilk, op. cit., s. 337-338.

16 J. Gnatowski, op. cit., s. 36-37.

17 Ibidem, s. 37.

18 Ibidem, s. 38-40.

19 Ibidem, s. 41-43.

20 J. Jurkiewicz, op. cit., s. 34–41.

21 S. Wilk, op. cit., s. 339.

22 M. Pachucki, op. cit., s. 22–23.

23 Ibidem, s. 376.

24 T. Orłowski, Protokół dyplomatyczny. Ceremoniał i etykieta, Warszawa 2002, s. 114–115. Do jego obowiązków należało też rozwiązywanie sporów wynikłych między dyplomatami, kontakt z protokołem dyplomatycznym i składanie różnych próśb, zażaleń i życzeń dyplomatów. Co ciekawe, to właśnie dziekan pełnił wiele funkcji ceremonialnych, takich jak powitanie nowych dyplomatów w kraju przyjmującym, objaśnianie im zwyczajów owego kraju oraz uczestnictwo w świętach ogólnopaństwowych, włącznie z witaniem szefów rządów.

25 M. Pachucki, op. cit., s. 26.

26 J. Gnatowski, op. cit., s. 37.

27 Ibidem, s. 45.; M. Pachucki, op. cit., s. 35. Gnatowski podaje dodatkowo informacje, że Ratti miał możliwość konsekracji w Mediolanie, ale zrezygnował z tej okazji.

28 W 85. rocznicę Cudu nad Wisłą, www.prawica.net.

29 J. Jurkiewicz, Nuncjatura…, s. 44–49.

Redakcja i korekta: Bożena Pierga; Skład: Kamil Janicki
Warka
Posty: 1570
Rejestracja: 16 paź 2010, 03:38

Re: Wielki przyjaciel Polski? Nuncjatura Achillesa Ratti

Post autor: Warka »

Jarosław Pietrzak
O Achillesie Rattim mówimy zwykle jako o bohaterskim nuncjuszu, który nie opuścił Warszawy w momencie jej zagrożenia przez hordy bolszewickie w 1920 roku lub jako o późniejszym papieżu Piusie XI. Czy był, jak zwykło się twierdzić, wielkim przyjacielem Polaków? A może raczej nieodpowiedzialnym, upolitycznionym imperialistą, jak przedstawił go Jarosław Jurkiewicz?

Achilles Ratti wkrótce po objęciu papiestwa jako Pius XI. Ratti zostanie niezapomniany w Polsce nie tylko z powodu wszystkich uroczystości, które poprowadził i niezliczonych podróży po kraju i za granicą, ale również dzięki wydarzeniu, które obchodzone jest do dziś jako Święto Wojska Polskiego i święto kościelne – Matki Bożej Królowej Polski.

Ratti pozostanie w pamięci jako bohaterski nuncjusz, który nie opuścił Warszawy, wtedy gdy niektórzy przedstawiciele rządu zostali już ewakuowani i udali się do Poznania w obawie przed najazdem bolszewickim. Próbując interpretować ówczesną postawę nuncjusza spotkałem się z wieloma hipotezami, dotyczącymi tamtych wydarzeń. Zarówno historycy kościelni okresu międzywojennego, jak i politycy dostrzegali w działaniu Rattiego pełną realizację jego słów, iż nigdy nie opuści ziemi polskiej. Opinie te są ważne, dlatego też je przytoczę.

Bardzo dramatycznie rozpoczyna Marian Pachucki, tj. od momentu, w którym Ratti przybył do Warszawy i polecił audytorowi nuncjatury, Pellegriniemu, by udał się do przebywającego w Poznaniu rządu. Mimo zakazu ze strony papieża, Ratti za zgodą ministra Sapiehy pozostał w mieście 15 sierpnia, a więc w momencie rozstrzygnięcia walki pod Radzyminem. Korzystając ze swojego autorytetu, chciał podnieść ducha walki, za co dziękowali mu potem na forum Sejmu premier Witos oraz generał Haller. Pachucki przytacza w związku z tym pewną anegdotę, trafnie ukazującą postać Rattiego w rozmowie z dominikaninem o Theisslingiem:

Byłem w Warszawie w tym czasie, kiedy hordy bolszewickie miały spaść na stolicę Polski. Wszyscy byli przerażeni, ciało dyplomatyczne gotowało się do wyjazdu. Udałem się do abp. Rattiego. Byłem oszołomiony jego spokojem. – Wszyscy wyjeżdżają – rzekłem. – Ja zostaję – odparł niewzruszony. A gdy z tego powodu wyraziłem zdziwienie dodał spokojnie: – Doskonale zdaję sobie sprawę z powagi sytuacji, ale dziś rano przy ofierze mszy świętej poświęciłem życie Bogu. Przygotowany jestem na wszystko1.

W czasach późniejszych propagandowo umiano wykorzystać postać Rattiego, ukazując go jako przyjaciela Polski i Polaków. Możemy zaobserwować powstawanie pewnej charakteryzacji jego postaci, kreowanie na postać historyczną. Przykładem może być utrzymana w patetycznym tonie druga cześć laudacji na cześć Piusa XI, wygłoszona przez Józefa Piłsudskiego w 1927 roku w Wilnie:

Był on wtedy skromnym monsignorem reprezentującym Watykan w Polsce. Jako zawodowy historyk powiedział mi, że jest wdzięczny losowi, że rzucił go do Polski w chwili tak przełomowej i krytycznej dla narodu polskiego i że jako historyk obserwować może życie i powstanie nowych tworów Boskich, i ludzkich bezpośrednio naocznie, gdyż do tej pory mógł jedynie z książek wyczytać2.

Do tego wydarzenia często także odwoływał się Ratti, już jako Pius XI, podkreślając uczucia, jakie wówczas nim targały. Czynił to także w momencie przełomowym roku 1924, kiedy zostały zacieśnione kontakty polsko-watykańskie po podniesieniu rangi poselstwa do ambasady polskiej przy Stolicy Apostolskiej i negocjacjach konkordatowych:

Wspomnienie lat spędzonych przez nas u was i z wami w Polsce obudziło w nas uczucie pełnego słodyczy wzruszenia. Te lata dały nam możność szerszego poznania waszego pięknego kraju od Karpat po Bałtyk; pozwoliły nam poznać naocznie pierwsze zapały waszego odrodzenia i porywy do życia, następnie trudności, niebezpieczeństwa, walki, rozterki i bohaterstwa, gdy w tych na zawsze okrytych chwałą dniach przed świętem Wniebowzięcia Matki Boskiej w 1920 roku na brzegach waszej cichej Wisły odbył się ten cudowny bój między aniołem życia i aniołem śmieci, w którym najsłodsza Królowa Korony Polskiej z Jasnej Góry częstochowskiej raczyła natchnąć czynem męczeńskim księdza Skorupkę i jego młodocianych towarzyszy dla zbawienia Polski i zbawienia Europy3.

Wypowiedź ta, jak sądzę, może skłonić do zastanowienia się nad tym, czy to nie nuncjusz był właściwym twórcą później przyjętej w prasie narodowej demokracji koncepcji cudu nad Wisłą. Bowiem to właśnie on od początku zaznaczał duchowy i religijny aspekt zwycięstwa. Podkreślał, że triumf nad śmiercią – bolszewizmem musi przyjść przez życie ― katolicyzm. Ingerencja Matki Boskiej i związany z tym bój księdza Skorupki lokują tę bitwę w kręgu mitów narodowych czy też przypomnienia czasów chwały Polski „zawsze wiernej”. Poza tą prostą interpretacją niektórzy historycy starali się dopatrzyć pewnej warstwy głębszej.

Nuncjusz Ratti po uroczystości w Belwederze w towarzystwie wiceministra spraw zagranicznych Władysława Skrzyńskiego i Stanisława Przeździeckiego, szefa protokołu dyplomatycznego. Źródło: Ibidem, s. 28.
Pisze o tym dość chętnie Hansjakob Stehle w swojej książce, sugerując, że po ewentualnym zwycięstwie bolszewików Ratti mógłby szybko skontaktować się z dowództwem sowieckim, a potem z Leninem i pertraktować w sprawie aresztowanego arcybiskupa mohylewskiego, Edwarda von der Roppa i jego sufragana, biskupa Jana Cieplaka lub przynajmniej wystarać się o pozostawienia na byłych ziemiach polskich gwarancji religijnych4. Inaczej zapatruje się na to Edward Pałyga, twierdząc, że pozostanie w Warszawie łączyło się ściśle z chęcią poznania przez Rattiego prawdziwego oblicza bolszewizmu, by móc te informacje przekazać do Sekretariatu Stanu5.

Zupełnie fantastyczna interpretacja należy do Jurkiewicza, który twierdzi, że Ratti, pozostając w Warszawie, chciał obudzić fanatyzm religijny i zohydzić Rosję Radziecką. Ratti miał nadto wraz z generałem Weygandem, posłem amerykańskim Gibbonem oraz lordem d’Abernonem i ambasadorem francuskim Jusserandem tworzyć grupę przygotowującą interwencję i wzbudzać polski szowinizm. Jurkiewicz jest ostatecznie przeświadczony o tym, że gdyby nie pozostanie Rattiego w Warszawie, doszłoby do wyzwolenia proletariatu, z czym nuncjusz nie chciał się pogodzić. Dlatego też w oczach Jurkiewicza Ratti był zwolennikiem „reakcyjnego łańcucha państw”. Nuncjusz w jego ocenie starał się by to, iż pozostał w stolicy, odczytywane było jako znak pokojowych intencji oraz wyraz braku poparcia dla ludności niemieckiej na Górnym Śląsku.

Moim zdaniem bliższy prawdy jest Pałyga, o czym świadczyć może późniejsze, czyli już czasach pontyfikatu, zainteresowanie Piusa XI walką z reżimami i ich ideologiami, czego wyrazem stały się encykliki: Divini Redemptoris – piętnująca ateistyczny komunizm i Mit brenneder Sorge – skierowana przeciw nazizmowi. Ratti został nagrodzony za ten czyn – jego papieskim imieniem nazwano ulice, a ku jego czci wybijano medale pamiątkowe.

Perypetie papieskiego komisarza – zakończenie misji w Polsce
Co zatem zadecydowało o wyjeździe Rattiego z Polski? Z całą pewnością szeroko komentowaną sprawą stała się nowa rola Rattiego jako papieskiego komisarza plebiscytowego na terenach Górnego Śląska, Warmii i Mazur. Nominacja na to nietypowe i nie poparte żadną tradycją stanowisko nastąpiła 20 marca 1920 roku.

Liczni badacze problemu wskazują na akcję przeprowadzoną przez polskiego posła przy Stolicy Apostolskiej, Józefa Wierusz-Kowalskiego, który działając w imieniu rządu polskiego, nie chciał, aby ewentualnym kandydatem został monsignore Pacelli – nuncjusz w Monachium – lub jakiś inny obcokrajowiec sprzyjający Niemcom6. Inni twierdzą, że był to wynik rozmów przeprowadzonych między wyżej wspomnianym a kardynałem Adolfem Bertramem, ordynariuszem wrocławskim, który w grudniu 1919 roku przybył do Rzymu7.

Fotografia z sierpnia 1920 roku. Od lewej: nuncjusz Ratti, Naczelnik Państwa Józef Piłsudski, monsignore Pellegrini, audytor nuncjatury.
Ratti tę misję zdołał podjąć dopiero w kwietniu 1920 roku. Do powierzonych mu zadań należała wizytacja terenów plebiscytowych, ze szczególnym uwzględnieniem monitorowania, aby propaganda religijna nie służyła celom wyborczym, a spory były rozstrzygane na bazie prawa kanonicznego. Ratti nie posiadał jednak żadnych kompetencji ustawodawczych czy wykonawczych. Na taką formę wspomnianego urzędu wpływ miały prawdopodobnie głosy delegatów państw sprzymierzonych oraz działalność kardynała Bertrama, który chciał oddalić pomysł stworzenia na terenach plebiscytowych odrębnej niepodlegającej mu administracji apostolskiej. Co istotne, Ratti mógł wydawać listy pasterskie i vice versa tylko w konsultacji z ordynariuszami terenów plebiscytowych8.

Komisarz po raz pierwszy przybył na tereny Górnego Śląska w kwietniu 1920 roku, kiedy to odwiedził Opole, Wrocław i Piekary Śląskie. Ten krótki pobyt zakończył wyjazdem do Rzymu, jednak już w czerwcu tego samego roku Ratti powrócił do swoich obowiązków na terenach Warmii i Mazur.

Pierwsze rozmowy przeprowadził w Kwidzyniu, gdzie tamtejszy przewodniczący Zjednoczenia Zawodowego Polskiego prosił go o zapewnienie potrzeb duchowych Polakom9. Potem we Fromborku i Olsztynie spotkał się z biskupem warmińskim ― Bludanem (mającym opinię polakożercy), gdzie potwierdzono wolność i sprawiedliwość głosowania plebiscytowego i potępiono niesprawiedliwe akty. W Olsztynie natomiast złożył wizytę niemieckiemu komisarzowi plebiscytowemu, baronowi von Gaylowi. To spotkanie stało się między innymi powodem niechęci do Rattiego. Uważano bowiem, że zbyt często przebywa w niemieckim towarzystwie, a Polaków traktuje instrumentalnie. Przykładem takiej postawy, jak sądzi Pałyga, była krótka wizyta u polskiego komisarza plebiscytowego, Baczewskiego i brak zrozumienia dla wniosków zgłaszanych przez stronę polską, by pozbawić kompetencji biskupa Blaudena. Ratti miał na to zareagować tylko zdawkowym: Bóg z wami10.

Po tej wizycie Ratti, oficjalnie już jako komisarz plebiscytowy, przybył 20 czerwca 1920 r. do Opola, witany przez generała Henriego Le Ronda. Jednak zagrożenie wiszące nad Warszawą nie pozwoliło mu na dłuższy pobyt. Osią całego zamieszania stał się dekret arcybiskupa Bertrama z 21 listopada 1920 roku, który zakazywał księżom bez zgody proboszcza głoszenia kazań zawierających elementy propagandy plebiscytowej oraz zabraniał (pod karą ekskomuniki) kapłanom, przybywającym z innych diecezji, głoszenia podobnych poglądów nie tylko w kościele, ale również w szkołach i salach parafialnych.

Papież Pius XI Kardynał zastrzegał, że czyni to za zgodą Stolicy Apostolskiej, czyli w domyśle za przyzwoleniem nuncjusza Rattiego. Dekret ten uderzał głównie w wikarych, często narodowości polskiej, a dawał możność głoszenia haseł politycznych proboszczom, w dużej mierze Niemcom.

Bertram w praktyce posuwał się nawet do deportowaniu polskich księży, którzy przybyli na Śląsk z diecezji krakowskiej lub gnieźnieńsko-poznańskiej w celach misyjnych. Byli oni zsyłani do Meklemburgii i Bawarii, a na ich miejsca arcybiskup powoływał Niemców. Wszystko to spowodowało, że odium winy spadło na Rattiego, oskarżanego o niedopełnienie obowiązków. W rzeczywistości Ratti starał się powstrzymać Bertarma przed wizytą duszpasterską na terenach diecezji, czego wcześniej zakazał ordynariuszowi wrocławskiemu Benedykt XV. Powszechnie sądzono, że zostanie to wykorzystane w ramach agitacji politycznej.

Wielka burza na temat dekretu rozpętała się w Sejmie Ustawodawczym 30 listopada 1920 roku, gdzie zgłoszono wnioski dotyczące wyjaśnienia sprawy z nuncjuszem, powołania administracji apostolskiej na terenach plebiscytowych oraz doprowadzenia przez poselstwo w Watykanie do zniesienia dekretu. Autorami wniosków byli poseł profesor Edward Dubaniewicz i ksiądz Maciejewicz.

Najbardziej radykalny był wniosek posła Tadeusza Regera z Polskiej Partii Socjalistycznej, który zażądał, aby w związku z tą sprawą odwołać posła Wierusz-Kowalskiego i zwrócić papiery uwierzytelniające Rattiemu, co oznaczało zerwanie stosunków ze Stolicą Apostolską11.

Właśnie ów wniosek łączy się z kolejną teorią Jurkiewicza. Uważa on, że jest to niepodważalny dowód wrogich działań Rattiego na Śląsku oraz jego sprzymierzenia się z kardynałem Bertramem, uznanym za czołowego germanizatora, nuncjuszem Pacellim i junkrami pruskimi. Po raz kolejny Jurkiewicz stara się bronić programu granic polskich po 1945 roku, tym razem w odniesieniu do tzw. Ziem Odzyskanych. Uważa, że to nuncjusz zaprzepaścił szanse, które pojawiły się w 1920 roku, na odzyskanie tych terenów, zbyt intensywnie żądając „awanturniczo zagrabionych” ziem Ukrainy i Białorusi.

Tezę tę można łatwo obalić. Jeśli wyczytamy się w stenogram posiedzenia Sejmu i odrzucimy wstęp autorstwa Jurkiewicza, zauważymy, iż nigdzie nie jest zaprotokołowane, że winnym jest Ratti. Tekst wskazuje na posła polskiego jako nie dość zaradnego. W obronie nuncjusza występuje kilku historyków.

Pierwszym z nich jest Pachucki, który twierdzi, że Ratti nie został w ogóle powiadomiony o dekrecie, a kardynał skłamał, mówiąc, że ma zgodę Stolicy Apostolskiej na jego wydanie. Dodaje, że Ratti nie mógł kierować się uprzedzeniami do Polaków ze Śląska, ponieważ później powołał na prymasa księdza Augusta Hlonda, który pochodził z tamtych regionów.

Jeszcze wiarygodniejsza jest interpretacja księdza Bańki, który wytyka wady dekretu związane z brakiem korelacji dokumentu z prawem kanonicznym. Taka wpadka nie mogłaby się przydarzyć Rattiemu – doktorowi z tej dziedziny. Bańka powołuje się także na zapis stenogramu, w którym książę Sapieha, minister spraw zagranicznych, poinformował posłów o tym, że ksiądz Ratti przysiągł, iż nic o dekrecie nie wiedział i że będzie interweniował u papieża. Ksiądz Bańka przywołuje także zapis rozmowy Rattiego z biskupem Teodorem Kubiną, w której komisarz oficjalnie przysięga, że dekretu nie zatwierdził12.

Najdziwniejszą teorię na temat przyczyn zakończenia misji Rattiego podaje ksiądz Gnatowski. Uważa, że tzw. Warszawka, czyli przedstawiciele sfer rządowych (głównie z ugrupowań lewicy i ludowców), masonerii, arystokracji, prostytutek i hazardzistów, chciała zemścić się na Rattim za to, że potępiał jej styl życia – wyrażający brak szacunku dla nuncjusza i Polski. Rzeczony autor zaprzecza, jakoby Ratti miał pozostać w stolicy w sierpniu 1920 roku za namową polskiej arystokratki. Zdaniem arystokracji Ratti był bowiem człowiekiem ascetycznym, stroniącym od rautów i bali, czym zawiódł ich oczekiwania. Z całą powagą oskarża Warszawkę o farmazoństwo i libertynizm13.

Jakkolwiek nie spojrzeć na powyższą teorię, warto pamiętać, że prawdą jest, iż ówczesny minister wyznań i oświecenia publicznego, Maciej Rataj wstrzymał wiosną 1921 r. nadanie Rattiemu doktoratu honoris causa Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Warszawskiego.

Wtedy właśnie kończy się okres nuncjatury. Cały ten czas, od stycznia do czerwca 1921 roku jest, w mojej opinii, niezwykle zagadkowy, gdyż właściwie żadna z publikacji nie zajmuje się ówczesną działalnością Rattiego. Ten brak mogłyby uzupełnić Acta Nuntiaturae Poloniae, ale odpowiedni tom pod redakcją Stanisława Wilka nie został jeszcze wydany14.

Ostatnią czynnością nuncjusza Rattiego było powołanie komisji mieszanej z udziałem biskupów i zakonników oraz przedstawicieli rządu w celu rozpatrzenia kwestii parcelacji majątków kościelnych. Te zabiegi były podstawą późniejszego ustanowienia konkordatu i wyznaczenia zasad uposażenia kleru.

Wyjazd Rattiego z Polski przyspieszyło jeszcze jedno wydarzenie, a mianowicie śmierć arcybiskupa Mediolanu, Andrei Ferrariego 2 lutego 1921 roku. Papież Benedykt XV postanowił na wakującą metropolię powołać właśnie Rattiego. Zdaniem Pachuckiego, Ratti wzbraniał się przed przyjęciem urzędu, twierdząc, że należy się on komuś młodszemu, kto będzie kontynuował dzieło Ferrariego, czyli prowadzenie Akcji Katolickiej i Wszechnicy Najświętszego Serca Jezusa15. Mimo obiekcji, 4 czerwca 1921 roku Ratti opuścił Warszawę, żegnany przez władze państwowe, przedstawicieli dyplomacji oraz warszawiaków. Wyjazd nuncjusza bardzo ciekawie, acz bajkowo i nieco pompatycznie, opisuje ksiądz Gnatowski:

Teraz dopiero, gdy miał opuścić kraj, poczęto rozumieć jak ogromną był wartością i jak niepowetowaną stratą dla Polski był jego odjazd. Zaroiło się też w skromnych pokoikach nuncjatury od rzesz, pragnących jeszcze raz spojrzeć w to oblicze pełne słodyczy, w te promienne oczy. Do stóp nowego kardynała przypadały jedne po drugich stowarzyszenia, instytucje i jednostki, unosząc błogosławieństwo i dobre słowo. Garnął się zwłaszcza do nowego kardynała episkopat i kler, najbliższe jego osoby. Na ulicach lud schylał nisko przed nim głowy, żegnając go spojrzeniem, pełnym czci i żalu. Naczelnik Państwa ozdobił go najwyższym z polskich odznaczeń – wielką wstęgą Orła Białego16.

Fragment ten ukazuje, jak najbliższy współpracownik nuncjusza umiał ubarwić całe wydarzenie, dopuszczając się przy tym pewnych przekłamań. Już sam styl przywodzi na myśl opisy hagiograficzne. Jest to oczywiście przejaw uwznioślenia postaci nuncjusza. Ratti był idealnym obiektem gloryfikacji – liczne spotkania z duchowieństwem i władzami państwowymi świadczyły o jego pozytywnym stosunku do państwowości polskiej oraz wskazywały na konieczność poszanowania tych organów dla zachowania niepodległości. O Rattim można by powiedzieć, korzystając z dzisiejszej nomenklatury, że był osobą, która firmowała i reklamowała władzę.

Wspomniane przekłamania propagandowe związane są chociażby z nadaniem Rattiemu Orderu Orła Białego, co w rzeczywistości miało miejsce 22 stycznia 1922 roku, czyli długo po opuszczeniu placówki w Polsce, a przed wyborem na papieża. Być może, jak przypuszczam, ks. Gnatowski chciał w ten sposób podreperować pozycję rządu, któremu zarzucano wpływ na opuszczenie Warszawy przez nuncjusza. Order symbolizował, że Ratti przysłużył się sprawie polskiej, a zatem wszystkie zarzuty, na przykład te z okresu plebiscytów, są bezpodstawne.

Ratti został konsekrowany na stolicę świętego Ambrożego 13 czerwca i w tym samym dniu, po tajnym konsystorzu, został kardynałem. Papież uzasadniał tę decyzję uznaniem dla dzieła nuncjatury Rattiego w warunkach niepewnych i niebezpiecznych oraz chęcią podziękowania za wybitną działalność naukową.

Papież Pius XI – przywiązanie do polskiej ziemi
Po konsekracji Ratti wyruszył z pielgrzymką do Lourdes oraz Monte Cassino. Zamierzał wizytować całą, podlegającą mu metropolię. Dzieła tego jednak nie dokończył, bowiem po śmierci Benedykta XV i konklawe 6 lutego, został wybrany nowym namiestnikiem św. Piotra, przybierając imię Piusa XI17.

Wiadomość ta dotarła do Polski już następnego dnia, gdzie swoje zadowolenie wyraził między innymi Naczelnik Państwa:

[…] o łasce Opatrzności, która na tron Piotrowy powołała męża, co jako przedstawiciel Kościoła był świadkiem tylu wydarzeń, związanych ściśle z naszem życiem narodowym, począwszy od wielkich dni, które uświęciły naszą wolność poprzez ciężkie przejścia prześladowania, aż do zwycięstwa18.

Pius XI natomiast skierował osobne pozdrowienia dla Polaków i Polski po przyjęciu hołdu od kardynałów:

[…] widzę Polskę, pozdrawiam ją i proszę jej synów, aby się za mnie modlili. Widziałem bowiem, jak Polacy modlić się umieją. Pozdrawiam Polaków i kocham, i nadal miłować będę drogą Polskę, i modlić się za nią nie przestanę19.

Pius XI otwiera Radio Watykańskie Myślę, że pierwszy cytat nie wymaga komentarza, gdyż wyraża uczucia. W każdej z wypowiedzi nadrzędną wartością jest Polska jako państwo, a dopiero potem jej naród. Polska staje się imperatywem, także w programie papieża. Choć, jak sądzę, nie jest to przypadkowe, gdyż taka propaństwowa postawa miała służyć lepszej negocjacji konkordatów, jednak uważam, że nie jest to wyłącznie wyraz kurtuazji czy zwykłego koniunkturalizmu. Ratti wielokrotnie demonstrował, a nawet wręcz manifestował poczucie bycia Polakiem, mimo iż jako papież był zwierzchnikiem wszystkich chrześcijan, niezależnie od narodowości. Wyróżniał w ten sposób między innymi polskich pątników przybywających do Rzymu i dotyczyło to nie tylko duchowieństwa:

Nigdy nie ujdą nam z pamięci te chwile, które razem z wami przeżyliśmy, a które rzecznik wasz z taką czcią i tak serdecznie przypominał, i cieszymy się, że wśród was byliśmy jako jeden z was, jako Polak między Polakami. Nigdy nie zapomnimy chwili, gdyśmy zaraz po przybyciu naszem jako wysłaniec Stolicy Świętej nieśli Przenajświętszy Sakrament przez ulice Warszawy. Królową waszą i naszą Matkę i Panią zaraz na wstępie odwiedziliśmy w naszej stolicy w Częstochowie, gdzie żyje i drga imię i serce Polski20.

Szczególnym okresem wspominania wspólnego losu, który związał Rattiego z Polską, był czas żałoby po jego śmierci, która nastąpiła 10 lutego 1939 r.. Wówczas, tak samo jak w okresie wyboru na papieża, pojawiła się powszechna fala manifestacji tych uczuć. Wyrazem wypełnienia pustki po odejściu papieża miały być, jakże ważne w przeddzień wybuchu wojny, słowa polskich hierarchów kościelnych, przypominających, jaką rolę winna pełnić Polska i jej naród. I tak prymas Polski, arcybiskup August Hlond w wypowiedzi radiowej mówił o zmarłym:

[…] Polsce przypisywał dziejową misję, w którą mocno wierzył. Pamiętam jak lękał się o ducha narodu, gdy napór laicyzmu był aż zbyt widoczny. Pamiętam jak nalegałby wyleczyć życie religijne z powierzchowności, a rodzinne z plagi rozwodów.

Pamiętam jak wołał: «Jesteście rycerzami wiary, w tej roli będziecie najlepszymi rycerzami Polski». Był szczęśliwy, gdy mógł się Polsce przysłużyć, ale przysłużyć naprawdę. Kochał nas głęboko. Pragnął Polski katolickiej, szczęśliwej, potężnej21.

Podobne orędzie skierował do wiernych biskup polowy Wojska Polskiego, Józef Gawlina:

[…] Był z nami za pontyfikatu Swego. Błogosławił Polsce, której walka z najeźdźcami zdobi Jego sanktuarium w Castel Gandolfo, a obraz Najświętszej Panienki Jasnogórskiej króluje w Jego ołtarzu papieskim. Wojska nasze otaczał najczulszą miłością, wyróżniając Armię Polską i Jej Wodza Naczelnego [Józefa Piłsudskiego – przyp. J.P.] szczególnym błogosławieństwem. Naprawdę: umarł nasz Papież Polski22.

Obie wypowiedzi wskazują na pewien motyw przewodni. Nie tylko ukazują Rattiego jako papieża Polaka, ale traktują jak prawdziwego rodaka, potomka ziemi polskiej. Zwracają uwagę, że Pius XI powinien zostać zapamiętany przez wzgląd na swe czyny, m.in. wskazywanie na konieczność opierania się zgubnym ideologiom jako warunku istnienia państwa polskiego. Mogę tylko domniemywać, że papież sugerował, aby Polska opierała się żądaniom Hitlera i nie wiązała się zbyt silnie z ZSRR.

Ratti w Polsce – próba oceny
Mam nadzieję, iż udało mi się w niniejszej pracy wykazać, mimo niekompletnej bazy źródłowej, że nuncjusz Ratti i jego misja przysłużyli się budowie państwa polskiego. Jednocześnie liczę, że skutecznie podważyłem zasadność poglądów, jakoby konieczna była rewizji wizerunku nuncjusza w tym okresie.

Stanowisko Jarosława Jurkiewicza, którego poglądy mieszczą się w ramach ówczesnej ideologii stalinowskiej, dalekie jest od rzetelnej postawy historyka, który winien dążyć o obiektywizmu. Jednostronna ocena nie jest, w moim odczuciu, właściwa historykowi, którego naczelnym zadaniem – zgodnie z filozofią Hegla – jest nie osąd ostateczny, lecz badanie.


Pragnąłem wykazać nie tylko, w jaki sposób rozwijała się misja Rattiego, jej aspekty polityczne i dyplomatyczne, ale także jak rozwijał się sam Ratti. Począwszy od zwykłego archiwisty, poprzez stanowisko bibliotekarza watykańskiego, doszedł do godności wizytatora, potem nuncjusza, a w końcu papieża. Za tymi zaszczytnymi awansami szła oczywiście większa władza, ale i większa odpowiedzialność.

Myślę, że Ratti umiał podołać wielu obowiązkom i jako człowiek apolityczny potrafił je rozwiązywać z punktu widzenia wiary i tradycji. Był w stanie przeciwstawić się ideologiom zła, czyli nazizmowi i komunizmowi, na co nie było stać jego następcy, Piusa XII. Pius XI zapisał się w dziejach Kościoła jako papież apostolstwa, organizując wśród laikatu Akcję Katolicką czy Apostolstwo Chorych.

Pragnął, aby to świeccy odnaleźli miejsce we wspólnocie, jaką jest Kościół. Celowi temu miała też służyć inicjatywa powołania rozgłośni Radia Watykańskiego, która aktywizowała katolików. Pius XI jako pierwszy papież odszedł od zasady Syllabus errorum z 1894 roku, według której wszystkie wynalazki są złem. Wykorzystywał radio do głoszenia kazań i homilii nie tylko na terytorium Europy, ale też Ameryki.

W polskiej pamięci jest utożsamiany z podpisanym w 1924 roku konkordatem oraz kanonizacją w 1938 r. polskiego męczennika, świętego Andrzeja Boboli. Ważny był również sposób prowadzenia przez papieża polityki wschodniej, czego początki były widoczne jeszcze w okresie nuncjatury. Wysyłanie misjonarzy do ZSRR i Meksyku świadczyły nie tylko o zaangażowaniu Rattiego w walkę z komunizmem, ale i dążeniu – w przypadku Rosji – do zbliżenia, a nawet unii, obu Kościołów. Dlatego też Pius XI był postrzegany jako papież, dopiero „raczkującego”, ekumenizmu.

Przedstawiony w mojej pracy okres nuncjatury dał Polakom poczucie, że ich trudy zostały nagrodzone i moralnie usankcjonowane ze strony Stolicy Apostolskiej. Rattiemu natomiast działalność na gruncie polskim dawała doświadczenie w sensie posługi wobec narodu oraz była szkołą dyplomacji.

Kardynał August Hlond wygłaszający przemówienie na okoliczność śmierci Piusa XI w Polskim Radio. Źródło: Rękas Michał, Wielki papież Pius XI 1939, Lwów 1939.
Z drugiej strony cała aktywność nuncjusza pozwalała na sformułowanie nowej drogi duszpasterskiej w Polsce. Wiele informacji o naszym kraju, w wyniku działań wizytacyjnych Rattiego, zostało na nowo zweryfikowanych już w samym Rzymie. Ratti poprzez swoje posłannictwo przetarł szlak pozostałym nuncjuszom. W związku z tym możliwe było chociażby prowadzenie polityki konkordatowej po 1921 roku przez Lorenzo Lauriego i Francesco Marmaggiego. Wynika z tego, że Ratti umiał działać nowatorsko, a jednocześnie z pełnym przekonaniem, że czyni to ad maiorem Dei gloriam.

Uznanie, które zyskał po pobycie w Polsce, pozwalało mu też pretendować do miana autorytetu. Właśnie to łączyło go z nieżyjącym już Janem Pawłem II. Sądzę, że obaj byli osobowościami, które przysłużyły się sprawie polskiej. Z jednej strony były to narodziny Polski niepodległej po latach zaborów i jej moralna odnowa, z drugiej te same procesy, które towarzyszyły Polakom po 1989 roku. Obaj papieże umieli wprowadzić nie tylko Polskę, ale i całą Europę w nowy okres, często zakłócany przez konflikty. Zachęcali do naprawy życia moralnego oraz utrwalenia wartości chrześcijańskich w życiu świeckich, czyli podjęli dzieło ewangelizacji narodów. Obaj także są w oczach zarówno ludzi wierzących, jak i ateistów postaciami niezwykle zasłużonymi, co uwidacznia się w nadaniu im przydomku „wielki”.


Bibliografia
Bańka Józef, Dekret ks. kard. Adolfa Bertrama z 21 XI 1920 roku a ks. Achilles Ratti, późniejszy papież Pius XI, „Nasza Przeszłośc”, Warszawa 1971, nr 36.
Davies Norman, Orzeł biały – czerwona gwiazda, Wojna polsko-sowiecka 1919-1920, Warszawa 2002.
Gnatowski Jan, Z Polski do Rzymu, Papież Pius XI, Warszawa bdw.
Jurkiewicz Jarosław, Nuncjatura Achillesa Ratti w Polsce, wyd. 2, Warszawa 1953.
Idem, Dokumenty antypolskiej polityki Watykanu, Kardynał Bertram, plebiscyt i „polski papież”, „Sprawy Międzynarodowe” 1949, nr 1-2.
Orłowski Tomasz, Protokół dyplomatyczny, Ceremoniał i etykieta, Warszawa 2002.
Pachucki Marian, Papież Pius XI, Żywot i rządy, Poznań 1930.
Pałyga Edward J., Polsko-watykańskie stosunki dyplomatyczne, Warszawa 1990.
Idem, Watykański komisarz plebiscytowy (tzw. „incydent górnośląski”), „Kwartalnik Opolski” 1979, nr 1.
Rękas Michał, Wielki papież Pius XI 1939, Lwów 1939.
Sobkowiak Wacław, Papież Pius XI kocha i zna Polskę, Lublin 1932.
Stehle Hansjakob, Tajna dyplomacja Watykanu, Papiestwo wobec komunizmu 1917-1991, Warszawa 1993.
W 85. rocznicę Cudu nad Wisłą, www.prawica.net.
Wilk Stanisław, Nuncjusz Achilles Ratti i jego rola w procesie kształtowania się państwa polskiego, [w:] Powrót polski na mapę Europy, Materiały z sesji naukowej, pod red. Czesława Blocha, Lublin 1995.
Zieliński Zygmunt, Papiestwo i papieże dwóch ostatnich wieków, tom 2, Warszawa 1980.
Przypisy
1 M. Pachucki, Papież Pius XI, Żywot i rządy, Poznań 1930, s. 33–34.

2 W 85. rocznicę Cudu nad Wisłą, www.prawica.net.

3 M. Pachucki, op. cit., s. 65.

f4. H. Stehle, Tajna dyplomacja Watykanu. Papiestwo wobec komunizmu 1917–1989, Warszawa 1993 s. 20.

5 E.J. Pałyga, Polsko-watykańskie stosunki dyplomatyczne, Warszawa 1990, s. 45.; N. Davies, Orzeł biały ― czerwona gwiazda, Warszawa 2002, s. 89.

6 Idem, Watykański komisarz plebiscytowy (tzw. „incydent górnośląski), „Kwartalnik Opolski”, nr 1, 1979, s. 26-27.; M. Pachucki, op. cit., s. 31.

7 S. Wilk, Nuncjusz Achilles Ratti i jego rola w procesie kształtowania się państwa polskiego, [w:] Powrót Polski na mapę Europy, pod red. Cz. Bloch, Lublin 1995, s. 355.

8 Ibidem, s. 355–356.

9 M. Pachucki, op. cit., s. 33.

10 E. J. Pałyga, Polsko-watykańskie stosunki…, s. 50.

11 J. Jurkiewicz, Dokumenty antypolskiej polityki Watykanu. Kardynał Bertram, plebiscyt i „polski papież”, „Sprawy Międzynarodowe”, nr 1-2, Warszawa 1949, s. 237–245.

12 J. Bańka, Dekret księdza kardynała Adolfa Bertrama z 21 XI 1920 roku a ksiądz Achilles Ratti, późniejszy papież Pius XI, „Nasza Przeszłość”, nr 36,Warszawa 1971, s. 301-303.

13 J. Gnatowski, Z Polski do Rzymu, Papież Pius XI, Warszawa bdw., s. 80-85.; H. Stehle, op. cit., s. 21.

14 Do tej pory z serii Acta Nuntiaturae Poloniae ukazały się woluminy 1–7, tom 57 za lata 1918–1920 (III). W większości jest to zbiór korespondencji nuncjusza Rattiego odtworzony na podstawie akt watykańskich i krajowych.

15 M. Pachucki, op. cit., s. 37.

16 J. Gnatowski, op. cit., s. 94-95.

17 Z. Zieliński, op. cit., s. 83–84. Autor podaje, że imię to miało odwoływać się do dzieł Piusa IX i Piusa X, za których pontyfikatów Ratti rozpoczął działalność duszpasterską oraz wyznaczać program papieskich rządów, czyli niesienia pokoju dla świata zgodnie z mottem Pax Christi In Regno Christi.

18 M. Pachucki, op. cit., s. 44.; W. Sobkowiak, Papież Pius XI kocha i zna Polskę, Lublin 1932, s. 7.

19 Ibidem, s. 44.

20 Cyt. za M. Sopoćko, Piętnaście lat rządów Piusa XI, s.17.; M. Pachucki, op. cit., s. 67. Słowa te zostały skierowane 22 maja 1922 roku do grupy polskich pielgrzymów pod przewodem arcybiskupa lwowskiego Józefa Bilczewskiego.

21 M. Rękas, Wielki Papież Pius XI, Lwów 1939, s. nlb.

22 Ibidem.

Redakcja i korekta: Bożena Pierga; Skład: Kamil Janicki
ODPOWIEDZ

Wróć do „Biografie”