Wojsko Polskie w 1939 roku (wywiad)

1 września 1939 nazistowskie Niemcy napadają na Polskę. Armia broniąca granic stawia opór, jednocześnie czekając na pomoc sojuszników, którzy niebawem deklarują wojnę Rzeszy. Pomoc jednak nie nadchodzi, dodatkowo 17 września wojsko ZSRR wkracza na tereny wschodniej Polski. Przy olbrzymiej dysproporcji sił, Polska przegrywa kampanię wrześniową.
Warka
Posty: 1570
https://www.artistsworkshop.eu/meble-kuchenne-na-wymiar-warszawa-gdzie-zamowic/
Rejestracja: 16 paź 2010, 03:38

Wojsko Polskie w 1939 roku (wywiad)

Post autor: Warka »

Z Tymoteuszem Pawłowskim rozmawiał Łukasz Wojtach




Naszą rozmowę o jakości Wojska Polskiego w 1939 roku zacznijmy od najliczniejszego rodzaju sił zbrojnych – piechoty. Jak prezentowały się polskie dywizje na tle niemieckich i sowieckich?

Jeśli porównamy polską dywizje piechoty z dowolną inną dywizją piechoty – niemiecką, francuską, czy belgijską to w niczym im ona nie ustępowała. Stała na najwyższym europejskim poziomie. Trzeba jednak pamiętać na specyfikę naszej armii. Francuzi, czy Belgowie przygotowywali się do walki na wąskim froncie przeciwko Niemcom. My musieliśmy być przygotowani również do odparcia najazdu sowieckiego na rozległym froncie wschodnim. To przekładało się na różnice w uzbrojeniu i wyposażeniu – Wojsko Polskie musiało być mobilne i odporne na braki zaopatrzenia. Dla przykładu: gdy w początku lat dwudziestych Polacy wybierali ciężką haubicę, nie zdecydowano się na najpotężniejsze z dostępnych dział – jak uczynili to Francuzi, czy Niemcy. Polacy wybrali nieco gorszą balistycznie haubicę wz.17. Gorszą balistycznie, ale dwakroć lżejszą i gotową do otwarcia ognia niemal z marszu. Podobnie było z innymi elementami uzbrojenia.

Trudno natomiast porównywać Wojsko Polskie z Armią Czerwoną. Na papierze sowieckie dywizje wyglądały niemal tak dobrze, jak polskie. Stan faktyczny jest do dziś nieznany, wszystko wskazuje na to, że był on fatalny.


Czyli polska piechota – ogólnie rzecz biorąc – nie ustępowała jakością broni niemieckiej... A czy Polacy dysponowali wystarczając liczbą broni przeciwczołgowej?

W 1939 roku – w przeciwieństwie do Norwegów, Belgów, Holendrów, Francuzów, Brytyjczyków, Słowian Południowych, Greków, Sowietów czy nawet Brytyjczyków – Polacy skutecznie walczyli z niemieckimi czołgami. Ani razu nie rozbiły one pozycji obronnych polskiej dywizji piechoty! Skuteczność polskiej obrony przeciwpancernej nie powinna dziwić. Mając za sąsiadów państwa z olbrzymią ilością czołgów musieliśmy rozwijać broń przeciwczołgową. Lepiej wyposażeni byli chyba tylko Niemcy i Francuzi. Co więcej Wojsko Polskie jako jedyna armia miała rozwinięty cały system przeciwpancerny – coś, czego nie udało się zorganizować innym przeciwnikom Niemców aż do 1942 roku. O ile niemiecka broń pancerna nie popisała się w Polsce, to kluczem do sukcesu okazały się ciężarówki.


Ciężarówki, nie czołgi?

W 1939 roku podstawowym środkiem transportu we wszystkich europejskich armiach był wóz konny. Tak samo jak w czasach Napoleona piechota maszerowała na nogach, a jej ciężki sprzęt był ciągnięty na wozach przez konie. Różnica pomiędzy Niemcami a Polską polegała na tym, że naszych zachodnich sąsiadów było stać na wystawienie kliku dywizji zmotoryzowanych i pancernych. W Polsce nie było aż tylu samochodów. W całości zmechanizowaliśmy jedynie 10. Brygadę Kawalerii oraz Warszawską Brygadę Pancerno-Motorową.


Tu poruszamy kwestię mobilności polskich jednostek. Czy nie tu tkwiła pięta achillesowa naszych dywizji w 1939 roku?

Na poziomie dywizji piechoty, nie było różnicy – koń polski i niemiecki jest w stanie uciągnąć taką samą ilość sprzętu. W Wojsku Polskim uważano, że rozwiązania połowiczne nie mają sensu, skoro cała dywizja porusza się w tempie piechura inwestowanie w motoryzację jednego z elementów dywizji jest marnotrawstwem. Niemcy zmarnotrawili w ten sposób bardzo dużo zasobów, nie zwiekszając możliwości swoich wojsk. Dobrym rozwiązaniem było zorganizowanie samodzielnych kolumn transportowych. Niemcy mieli ich więcej, dzięki czemu mogli nie tylko przewozić swoją piechtę na duże odległości (co często czynili również Polacy), ale przede wszystkim zaopatrywać wysunięte jednostki.


A jak to było w Armii Czerwonej?

Jak już wspomniałem stan faktyczny jest do dziś nieznany, ale wszystko wskazuje na to, że był on fatalny. Sowietom brakowało nie tylko sprawnego sprzętu i wyszkolonego personelu ale także dyscypliny marszowej i bojowej. Sowieckie działania w 1939 – a także w latach późniejszych – pokazują, że każda zmiana szyku z bojowego na marszowy (czy odwrotnie) to ryzyko dużych opóźnień, a nawet dezorganizacji jednostki.

W opracowaniach dotyczących kampanii 1939 roku można przeczytać o licznych problemach z łącznością pomiędzy kolejnymi szczeblami dowodzenia. Jak od strony technicznej był zorganizowany obieg informacji w Wojsku Polskim?

Całkiem dobrze. W niczym nie odbiegała od łączności w państwach sąsiednich, a wielu aspektach je przewyższała. Polska elektrotechnika stała na najwyższym światowym poziomie – byliśmy jednym z pierwszych państw świata dysponujących telewizją. Nic więc dziwnego, że polska łączność radiowa stała na bardzo wysokim poziomie. Polacy wykorzystywali też – chętniej niż na Zachodzie – łączność telefoniczną. W innych państwach zakładano, że łatwo linie telefoniczne będą przerywane silnym ogniem artyleryjskim – tak jak miało to miejsce podczas Wielkiej Wojny. Polacy jednak słusznie zakładali, że wojna będzie miała charakter manewrowy i nie osiągnie się takich gęstości ognia jak na froncie zachodnim.

Należy wziąć pod uwagę, że nasza armia niemal cały czas znajdowała się w odwrocie. To są najtrudniejsze warunki dla służb łączności. Niemcy, gdy znaleźli się w podobnych okolicznościach nie radzili sobie wcale lepiej..


Lotnictwo w okresie międzywojennym było symbolem nowoczesności. Jak się dzisiaj ocenia stan polskiej floty lotniczej z 1939 roku?

Dzisiaj zbyt często porównuje się polskie lotnictwo z 1939 roku, do tego, które walczyło w bitwie o Anglię. Niby to tylko rok różnicy, ale w rozwoju lotnictwa to prawdziwa epoka. Jednak ilościowo byliśmy słabsi praktycznie rzecz biorąc jedynie od ZSRR, Niemców, Francji, Włoch i Anglii. Polska miała bardzo dobre lotnictwo bombowe. Zarówno Łosie, jak i trochę starsze Karasie były nowoczesnymi samolotami – jak na 1939 r.


A myśliwce?

Najważniejszy z nich, PZL P-11C był, jak na 1939 r. samolotem przeciętnym. Kilka lat wcześnie, w połowie lat 30. P-11 był samolotem fenomenalnym. Gdy sąsiednie państwa zbudowały nowszą generację samolotów, one były minimalnie lepsze od P-11. Dlatego polscy sztabowcy uznali, że nie warto projektować nowego samolotu, który nie różniłby się znacznie od P-11. Czekano na taki samolot. Produkcję nowych, doskonałych myśliwców – P-50 Jastrząb – rozpoczęto wczesnym latem 1939 roku. Nie zdążyły one wejść do polskiej służby. Niemcom natomiast dopisało szczęście, w 1939 roku pojawiły się fenomenalne – w tym czasie dorównywał im tylko brytyjski Spitfire – Messerschmitty Bf-109E. Od Bf-109E polskie PZL-11C dzieliła epoka.

Trzeba pamiętać, że po pierwszym tygodniu wojny większość lotnictwa wycofano na wschód Polski, aby użyć go w drugiej fazie wojny. Nie zdążono – po 17 IX samoloty te albo zniszczono na lotniskach, albo ewakuowano do Rumunii.


A jak się miała rzecz z obroną przeciwlotniczą?

W porównaniu z innymi państwami Polska bardzo wcześnie zaczęła rozwijać obronę przeciwlotniczą. Ot, chyba jako pierwsze państwo na świecie dysponowaliśmy specjalnymi okrętami przeciwlotniczymi. Liczebnie w 1939 roku polska obrona przeciwlotnicza była jedną z najsilniejszych w Europie, choć oczywiście, że nie zapewniała ona całkowitego bezpieczeństwa. Przewaga niemieckiego lotnictwa była wyraźnie widoczna, szeroko rozreklamowana i bardzo efektowna, ale jej efektywność była niezbyt duża. Niemcy nie potrafili jeszcze sprawnie koordynować współpracy pomiędzy wojskami na ziemi i samolotami w powietrzu…


Nasuwa się więc pytanie: czemu właściwie przegraliśmy?

Powodów było wiele, ale na pewno nie dlatego, że Wojsko Polskie nienowoczesne. Ten mit o zacofaniu Wojska Polskiego wymyślono później, przez przeciwników II Rzeczpospolitej i sanacji. Ta czarna legenda szczególnie spodobała się propagandzie komunistycznej, gdyż udowadniała – zgodnie z marksistowskimi zasadami determinizmu historycznego – nieuchronność upadku polskiego "państwa burżuazyjnego" i ukazywała konieczność zbudowania komunistycznej Polski. Co więcej zrzucenie winy za przegraną kampanię na nienowoczesne i zacofane wojsko pozwalało uniknąć drażliwych pytań o rolę sowieckich sojuszników Hitlera i o wpływ, jaki na klęskę Rzeczpospolitej miało sowieckie uderzenie z 17 września 1939 roku.


Serdecznie dziękuję za rozmowę.
I ja dziękuję.
gruzinka
Posty: 3
Rejestracja: 21 sty 2013, 18:34
Kontakt:

Re: Wojsko Polskie w 1939 roku (wywiad)

Post autor: gruzinka »

Bardzo ciekawy artykuł ;) Dzięki,
_______________________________________________________________________
noclegi nad morzem
tadeusz79
Posty: 11
Rejestracja: 26 lis 2013, 13:31
Lokalizacja: Skarżysko Kamienna
Kontakt:

Re: Wojsko Polskie w 1939 roku (wywiad)

Post autor: tadeusz79 »

Artykuł ciekawie i obrazowo przedstawiony. Co do przyczyny porażki naszej armii w 1939 to sprawa bardzo dyskusyjna. Ja podeprę się tutaj wypowiedzią Pana Wołoszańskiego (o przyczynach tej porażki z którą się zgadzam) - <<tutaj>>. Może nie każdy podziela tą opinię ale w tym jest wiele prawdy.

_________________________________________
Ciekawe miejsce na wakacje: http://www.edytak.ulotka.org/sielpia.html
xerxon
Posty: 2
Rejestracja: 14 paź 2015, 02:40

Re: Wojsko Polskie w 1939 roku (wywiad)

Post autor: xerxon »

Też oglądałem tę wypowiedź i muszę przyznać, że dużo w tym prawdy...

__________
Ksw 32 Online
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kampania wrześniowa”