Germanie na ziemiach polskich

Od najdawniejszych czasów Słowianie zamieszkiwali ziemie położone na północ od Sudetów i Karpat. Zachodnią granicę terenów słowiańskich stanowiły rzeki : Odra i Nysa Łużycka. Na północy Słowianie osiągali wybrzeża Morza Bałtyckiego pomiędzy ujściem Odry i Wisły. Pierwotne puszcze wzdłuż jezior między dolnym biegiem Wisły i Niemna oddzielały Słowian od ich sąsiadów Prusów i Litwinów. Na wschodzie siedziby Słowian docierały do środkowego Dniepru.
Warka
Posty: 1570
https://www.artistsworkshop.eu/meble-kuchenne-na-wymiar-warszawa-gdzie-zamowic/
Rejestracja: 16 paź 2010, 03:38

Germanie na ziemiach polskich

Post autor: Warka »

Germanie na ziemiach polskich w zaraniu średniowiecza

Spieranie się o historię jest niewątpliwie zajęciem niebezpiecznym. Co więcej, działanie takie może rodzić podejrzenia o hochsztaplerstwo i szukanie sztucznych sensacji. Skoro jednak od prawieków motorem rozwoju bywało właśnie wzbudzanie sensacji, a co szokowało zyskiwało miano (oczywiście nie zawsze!) kanonu, to:
- czy winniśmy dokonać nowej próby interpretacji pozostałości dawno minionych wydarzeń?,
- czy mamy prawo formułować hipotezy podważające opinie uznawane dziś jeszcze omalże za aksjomaty?
Sadzimy, ba, jesteśmy pewni, że odpowiedź brzmi: tak! I choć niektórzy z oburzeniem lub wzgardą odnieść się mogą do poniższych uwag, to winniśmy pamiętać, iż każde działanie zmierzające do poznania prawdy – także prawdy historycznej – jest zajęciem pożytecznym.
Przejdźmy jednak do meritum… Ogromna większość opracowań poświęconych wielkim wędrówkom ludów słowiańskich na przełomie starożytności i średniowiecza koncentruje się na oznaczeniu ich punktu wyjścia. Zadanie to nie lada jakie bo idzie tu o ustalenie siedzib Słowian przed ich bezpośrednim pojawieniem się na arenie dziejów. Niestety, bezdyskusyjnej odpowiedzi na tę zagadkę nie udzielił jeszcze nikt. Zdaje się, że spór – szczególnie w zakresie tzw. Praojczyzny – trwać będzie jeszcze długo, choć wiele wskazuje na to, że twierdzenia o autochtonizmie Słowian na terenach obecnej Polski i zachodniej Ukrainy nie da się dłużej utrzymać. Liczne są również prace zajmujące się chronologią opanowywania przez nich ziem środkowej Europy, lecz i w tym przypadku ciągle daleko nam do uzgodnień powszechnie akceptowanych. Moglibyśmy tak bardzo długo… Jak wiadomo, mało które zagadnienie dotyczące wczesnych dziejów Słowian doczekało się ostatecznego rozwiązania. Przy większości z nich wciąż wyzywająco tkwią znaki zapytania.
My chcielibyśmy dotknąć tematu związanego również z początkami Słowiańszczyzny, aczkolwiek traktowanego zarówno dawniej jak i dziś zupełnie marginalnie. Wprawdzie w pierwszych dekadach ubiegłego wieku starano się mówić i pisać na ten temat, ale miast rzeczowej dyskusji pojawiały się zamiary wykorzystywania wstępnych ustaleń do celów politycznych. Zagadnienie, które mamy na myśli dotyczy losów ludów niesłowiańskich po opanowaniu ziem Odrowiśla przez naszych językowych przodków. Chociaż w sferze naszych zainteresowań znajdują się olbrzymie obszary pomiędzy Bałtykiem a Morzem Śródziemnym pomni na ogrom materiałów oraz inne, w znacznej mierze niezależne od nas ograniczenia, w niniejszym szkicu postaramy przyjrzeć się terenom objętym (zasadniczo) aktualnymi granicami Polski. Nim jednak zajmiemy się szczegółowym omówieniem tematu przedstawimy sytuację w jakiej znalazła się Europa środkowa na krótko przed wielkimi procesami, których skutki na naszych ziemiach są widoczne do dziś.
Uderzenie Hunów na Alanów w latach siedemdziesiatych IV stulecia n.e., a następnie atak na państwo Gotów nadczarnomorskich , wywołało lawinę zdarzeń określanych dziś symbolicznie mianem Wędrówek Ludów. Świat stanął w płomieniach, a decydujący głos co do losów plemion znaczącej części Barbaricum uzyskali przybysze będący nosicielami z gruntu odmiennej cywilizacji. Dotychczasowe stosunki i obyczaje panujące pomiędzy często wrogimi lecz znanymi sobie i żyjącymi w swoistej symbiozie ludami, zostały z wyroków losu, a właściwie za sprawą huńskiego oręża, wywrócone na nice. Co prawda z upływem czasu najeźdźcy powoli ulegali wpływom środowiska i – jeśli można tak to nazwać – cywilizowali się na wzór swych poddanych, ale w początkowym okresie sprzeciwianie się ich woli było równoznaczne z wyrokiem śmierci na całe rodziny, rody, plemiona… Nie dziwi zatem fakt, iż wielkie masy ludzkie żyjące dotąd pomiędzy wschodnimi Karpatami, Dunajem i Donem opuszczały swe ojczyste siedziby by nawet z wielkim ryzykiem szukać nowych ziem zamiast upatrywać swej szansy w konfrontacji z azjatyckimi najeźdźcami. W takiej sytuacji znaleźli się m.in. Goci (Ostrogoci i Wizygoci), Herulowie, Skirowie, Tajfalowie, Karpowie, różne grupy sarmackie.
Po zawierusze wywołanej pojawieniem się Hunów w Europie środkowej stosunki polityczne i osadnicze uległy najprawdopodobniej jako takiej stabilizacji. Rozumieć to należy w ten sposób, iż ludność, która nie zdążyła czy nie chciała opuścić swych ojcowizn została pobita i zniewolona, a następnie wprzęgnięta w rydwan nienasyconych ambicji kolejnych władców huńskich. W drugiej ćwierci V stulecia n.e. uzależnione plemiona, nie będące rdzeniem konfederacji huńskiej, otrzymały rolę dostarczycieli określonych kontyngentów wojskowych lub/i środków materialnych niezbędnych dla prowadzenia wojen. Znajomość obyczajów politycznych z kręgu tursko-mongolskiego pozwala założyć, że jeśli nawet pewne ugrupowania podejmowały próby wymknięcia się spod zwierzchności koczowników to były to najpewniej wypadki incydentalne, bowiem w tymże kręgu kulturowym plemię raz zniewolone pozostaje takim na zawsze, chyba, że … samo unicestwi swych panów. W okresie sprawowania władzy przez Oktara, Ruasa, a potem Bledę i Attylę, Hunowie stali u szczytu potęgi, stąd też każdy rozważający plany ucieczki do Galii, Italii, za Dunaj czy nad Ren musiał poważnie brać pod uwagę scenariusz zakończenia żywota w mękach podczas kolejnego huńskiego najazdu albo w najlepszym razie powrotu do swych starych siedzib w pętach. Z drugiej strony dla ludów uzależnionych lub przynajmniej określonych ich części współpraca z Hunami miała też swoje uroki. Liczne, zwykle zwycięskie i czasem odbywające się bez wielkiego przelewu krwi wyprawy wojenne przynosiły przecież znaczące korzyści. Jeśli nie był to nawet udział w okupie przekazywanym przez zagrożone państwa i społeczności , to z pewnością jakieś trofea w postaci niewolników, bydła, wartościowych precjozów udawało się przywieźć wojownikom powracającym do domów.
Uśmiech losu nie trwa wiecznie. Wydarzenia z początku lat pięćdziesiątych V w. n.e. ukazały wyraźnie, że potęga Hunów nie jest niezwyciężoną. Wyprawy do Galii oraz Italii zakończyły się dla nich faktycznymi i z perspektywy czasu strategicznymi porażkami. Dla ludów uznających wciąż zwierzchnictwo Attyli był to widomy znak. Rychła śmierć „Bicza Bożego” stała się dla wszystkich niezadowolonych i uciemiężonych sygnałem do działania. Tradycja głosi, że decydujące starcie miało miejsce nad rzeką Nedao w roku 454/5 n.e. Skonfederowane siły germańskie odniosły w nim bezdyskusyjne zwycięstwo nad dowodzonymi przez Ellaka Hunami oraz ich stronnikami. Od tej pory imię tych azjatyckich przybyszów nie wywoływało już panicznego strachu wśród ludów zamieszkałych od Atlantyku po Ural.
Próżnia polityczna i osadnicza potrwała zapewne bardzo krótko. Dotychczasowi panowie imperium huńskiego rozbiegli się na cztery strony świata szukając szczęścia na służbie Bizancjum oraz Rzymu, a pewne ich odpryski w ucieczce przed mściwym mieczem zwycięzców zawędrowały już to w okolice delty Dunaju, już to w nadczarnomorskie stepy. Dla wyzwolonej ludności germańskiej otwierały się nowe możliwości. Część śmiało skorzystała z szansy wybierając wciąż jeszcze bogate i pozbawione poważniejszej osłony ziemie rzymskie. Odłamy Skirów, Turcylingów, Gotów, Herulów i Rugiów żyjących dotąd w bezpośrednim sąsiedztwie Hunów, podążyły w kierunku słonecznej Italii, Dalmacji i Noricum. Zwolnioną przestrzeń zajęli skwapliwie głównie Gepidowie i pozostałe grupy Herulów oraz Rugiów. Kotlina Karpacka czyli polityczne centrum europejskiego Barbaricum stała się na cały wiek domeną ludów germańskich. A w czyim władaniu po upadku Hunów znajdowały się ziemie na północ od Karpat?
W okresie wpływów rzymskichi terytorium obecnej Polski dowodnie zamieszkiwały ludy germańskie. Najznaczniejsze spośród nich to Wandalowie, Goci, Burgundowie, Gepidowie. Oprócz wymienionych istniało wiele mniejszych plemion, które prawdopodobnie uznawały jakąś formę zależności od silniejszych sąsiadów lub wręcz przynależały do reprezentowanych przez w.w. związków plemiennych. Wydaje się również, że gdzieniegdzie żyły grupy ludności niegermańskiej zachowującej jeszcze własne oblicze etniczne lub będącej w trakcie stapiania się z dominującym ówcześnie etnosem. Mogły to być szczątki Celtów , odłamy Bałtów oraz innych – nieznanych nam dziś – społeczności.
O poziomie gospodarczym ziem nadwiślańskich w owym okresie świadczą liczne pozostałości ujawnione już i wciąż ukazywane światu przez archeologów. W oparciu o ustalenia tychże badaczy trzeba stwierdzić, iż na obszarach Odrowiśla ok. połowy IV stulecia n.e. żyły ludy posługujące się stosunkowo zaawansowanymi technologiami, utrzymujące żywy kontakt z Imperium Rzymskim i posiadające dość złożoną organizację społeczną.
Skutki huńskiego naporu nie ominęły też terytoriów leżących w sferze naszych zainteresowań. Świadczą o tym tak źródła pisane jak i archeologiczne. Z tych pierwszych dowiadujemy się, że w początkach V stulecia zbrojne zagony Hunów zapędziły się już dość daleko na zachód od swych nadczarnomorskich koczowisk. Taki wniosek można wywieść z zachowań wielkich mas różnoplemiennej, choć w swej przewadze zapewne germańskiej ludności, która pod przywództwem Radagaisa (405/406 r. n.e.) wyruszyła w panice ku Italii, widząc w ucieczce do tej odległej krainy szansę na ratunek. Podobnie, potężne rzesze Wandali (Hasdingów i Silingów) , Alanów i Swebów porzuciły dotychczasowe przykarpackie siedziby i – jak podają źródła – w noc sylwestrową roku 406 n.e. łamiąc opór sprzymierzonych z Rzymianami Franków wdarły się do Galii. Wiadomości o tych ruchach plemiennych dość łatwo skonfrontować z danymi uzyskanymi przez prehistoryków, którzy w zasadzie jednogłośnie potwierdzają fakt ubytku ludności na północnych stokach Karpat w owym czasie. Spalone osady, tezauryzacja monet oraz innych wartościowych wyrobów, porzucenie ośrodków wytwórczych dowodzą gwałtowności wydarzeń. Nie ulega jednak wątpliwości, że na skutek tych wypadków ziemie na północ od Karpat i Sudetów nie wyludniły się całkowicie. Co prawda ubytek ludności był całkiem spory bo obliczany szacunkowo na 40 do 60 procent, ale znaczące grupy ludności z pewnością pozostały w swych siedzibach. Co więcej, można przyjąć, iż w dorzeczach górnego oraz średniego biegu Odry i Wisły wraz z nawałą huńską pojawiły się nieliczne grupy irańskojęzycznych stepowców. Przypuszcza się, iż wśród nich najznaczniejsi byli Serbowie oraz – być może – Chorwaci , pełniący w imieniu swych zwierzchników role policyjno-skarbowe.
Po upadku przewagi Hunów na obszarach od Dunaju po „wyspy na Oceanie” , i od Donu po Ren, ludność zamieszkująca te terytoria wkroczyła na nową drogę dziejową. Jednym z głównych graczy zbierających profity z powodu przewartościowania stosunków polityczno-militarnych okazał się lud Słowian. Brak huńskiej bariery zachęcił naszych przodków do ekspansji, a i ciągle niewygasły ferment wśród plemion germańskich był zapewne dość istotnym ułatwieniem. Słowiańskie masy zbierając po drodze obce etnicznie grupy ludności , ruszyły na linię dolnego Dunaju by w drugim dziesięcioleciu VI w. n.e. po raz pierwszy dać się we znaki wschodnim Rzymianom. Nieco wcześniej ich forpoczty najprawdopodobniej docierają przełęczami karpackimi do dzisiejszej wschodniej Słowacji i na tzw. Ruś Zakarpacką. Linię Wisły osiągają – zdaje się – w końcówce wieku V n.e. lub początkach VI stulecia.
Jaki obraz ukazał się oczom naszych protoplastów gdy w swym pochodzie dotarli do brzegu królowej polskich rzek? Można chyba przyjąć, że bardziej zaskakującymi były dla nich warunki fizjograficzne nowych krain niźli zastane w tychże stosunki etniczne, gdyż tuziemcy Odrowiśla to dla Słowian nie była na pewno gens - aenigma. Przecież na swej drodze napotykali przedstawicieli kultury czerniachowskiej i przeworskiej. Podobnie od dziesiątek czy też setek lat bywali w dość zażyłych relacjach z plemionami sarmackimi. Zarówno „czerniachowców” jak i „przeworców” wiąże się głównie z ludnościa germańską , a w obecność Germanów (i ewentualnie Sarmatów ) w dorzeczu Wisły oraz Odry na przełomie starożytności i średniowiecza wątpić nie wypada. Dowodów na poparcie takiego twierdzenia mamy całkiem sporo.
Jednym z najdonioślejszych, choć nie mającym w naszym kraju dobrej prasy , jest fragment starogermańskiego poematu „Widsith”. Utwór powstał prawdopodobnie ok. końca VI stulecia n.e., a dotarł do nas w postaci spisanej najpewniej w wieku IX n.e. Zawiera znany fragment dot. ziem polskich. Do niedawna, a właściwie do dziś w nauce polskiej przeważa pogląd "wygenerowany" przez G. Labudę , co do treści (tłumaczenia) jak i znaczenia świadectwa dla dziejów Odrowiśla. Mało kto pamięta, iż do niedawna „Widsith-em” w Polsce nie zajmowali się angliści z zacięciem historycznym lecz wyłącznie (chyba) historycy. Jeden z takich nietypowych głosów należy do J. Fisiaka , który wspomniany fragment tłumaczył tak:
„Wulfhera odwiedzałem i Wyrmhera,
Często tam walka nie ustawała,
Kiedy Hredów wojsko twardym mieczem,
Obok Gotów Wiślańskich puszczy bronić musiało,
Starej ojczyzny, przed wojami Attyli / ludami etlowymi.”
W przytoczonym fragmencie warto zwrócić uwagę na bardzo znaczący i zdaje się niezauważany element. Otóż, w powyższym tłumaczeniu pojawiają się dwa(!) gockie ugrupowania. Jedno z nich to znani z innych źródeł Hredowie , natomiast drudzy to Goci Wiślańscy (inaczej Wiślanie ). Wynikałoby z tego, że przeciw huńskim najeźdźcom wystąpiła koalicja składająca się z doświadczonych już azjatyckim mieczem Ostrogotów (Hredów) oraz ich pobratymców Wiślan. Autorzy „Widsitha” nie mogli obok znanych powszechnie Hredów stawiać fikcyjnych towarzyszy broni! Uwzględniwszy ten fakt, zaryzykujemy twierdzenie, iż jest to dowód potwierdzający istnienie Gotów w Odrowiślu około schyłku IV lub/i w 1 poł. V stulecia. Taka interpretacja znajduje uzupełnienie w innym, równie krytycznie ocenianym jako przyczynek do dziejów ziem polskich źródle. Herwararsaga, bo ją mamy na myśli, w części zwanej „Pieśnią o Hunach” opisuje konflikt gocko-huński. Miejsce zmagań, a szczególnie już czas wydarzeń pozostają nie do końca ustalone. Część badaczy twierdzi, że teatrem działań były ziemie dzisiejszej Ukrainy albo nawet południowej Rosji. Inni stwierdzają, że były nim obszary naddunajskie lub ziemie polskie. Okres, w którym zdarzenia miały miejsce jest przyjmowany dość szeroko, bo od ostatniej ćwierci IV stulecia aż po okolice połowy V w. Analiza treści utworu skłania ku przyjęciu późnej chronologii wydarzeń i umiejscowieniu ich na ziemiach południoworuskich. Dla nas jednak jest najistotniejszym, że „Pieśń o Hunach” informuje o ściąganiu wsparcia przez władcę Gotów dla obrony zagrożonych włości w tych słowach: „Gdy Angantyr dowiedział się wszystkiego o wojsku Hunów, wtedy rozesłał na wszystkie strony ludzi i zaprosił do siebie każdego wojownika, który chce wstąpić do szeregów, a potrafi władać bronią”. To, że wśród przybyłych zbrojnych znajdować się mogli Germanie znad Wisły nie jest założeniem pozbawionym podstaw. Z punktu widzenia stosunków panujących zwykle pomiędzy ludami gockimi jest to nawet bardzo prawdopodobne. Nie widać też zastrzeżeń natury geograficznej. Dodatkowo ich kontyngent musiał być na tyle liczny lub odegrał tak znaczącą rolę, iż został zauważony przez twórców dwóch niezależnych pieśni. Osłabianie ich wymowy poprzez wskazywanie na rodzaj oraz odosobnienie świadectw nie wydaje się skuteczne.

Rys. nr 1. Grot włóczni z germańskimi napisami runicznymi odnaleziony na Wołyniu i datowany na III-V w. n.e..

Istnienie ludności germańskiej w omawianym okresie poświadcza również wzmianka zamieszczona przez Prokopa z Cezarei w De bello Vandalico. Zawiera ona informację mówiącą o tym, że pod koniec lat 30tych V w., lub w następnym dziesięcioleciu do władcy wandalskiego przybyło poselstwo z prośbą o zgodę na zajęcie obszarów leżących gdzieś w Europie środkowej. Tereny te należeć miały niegdyś do ludzi przebywających obecnie w północnej Afryce. Sądzimy, iż zgodnie z poświadczoną u ludów germańskich tradycją przed wyruszeniem w nieznane część plemienia zawarowała sobie u pozostających w domowych pieleszach pobratymców, że w razie porażki ekspedycji będą mogli powrócić do swej ojczyzny i zagospodarować ponownie opuszczone ziemie. Jako, że władzy Gejzeryka podlegali przede wszystkim germańscy Hasdingowie i Silingowie przypuszczamy, że to właśnie spośród części tych ludów pozostałych w dawnej ojczyźnie składało się sławne poselstwo.
Innego rodzaju dowody na zasiedlanie ziem polskich przez ludność germańską przed zajęciem jej przez Słowian dostarcza nam archeologia. Szczególną kategorię dla tej epoki stanowią znaleziska artefaktów z napisami runicznymi oraz monet, które według znawców tematu należy kojarzyć z osadnictwem germańskim.


W świetle powyżej przytoczonych argumentów obecność ludów germańskich na ziemiach polskich na przełomie starożytności i średniowiecza jawi się jako pewna.
W zastany krajobraz etniczno-kulturowy „wbijają” się około przełomu V i VI stulecia nasi językowi protoplaści. W drodze ku dzisiejszym ziemiom wschodnich Niemiec dewastują kulturę czerniachowską i przeworską, a ludność reprezentującą profil wielbarski mocno naznaczają swą obecnością. Jak ze szczegółami wyglądało to parcie ku nowej ojczyźnie, na podstawie posiadanej przez nas wiedzy trudno dziś stwierdzić. Nie wpływa to jednak na nasze postanowienie dotyczące podjęcia próby opisu sytuacji na ziemiach polskich po napływie w rejon Odrowiśla naszych przodków. W tym miejscu pragniemy zwrócić uwagę na fakt, że według wszelkich dostępnych danych plemiona słowiańskie dotarłszy w rejon źródeł Wisły przez kilkanaście (a może kilkadziesiąt?) lat zatrzymały się w swym pochodzie na linii naszej największej rzeki. Dowodem na uzasadnienie tego przypuszczenia są przede wszystkim słowa Jordanesa. Ten gocko-alański mnich na podstawie informacji uzyskanych od ówczesnych erudytów, ale także w oparciu o własne spostrzeżenia jako pierwszy pozostawił nam dokładniejsze wiadomości dotyczące rozprzestrzenienia Słowian w jego czasach. Naszym zdaniem zasięg ludności słowiańskiej na ziemiach polskich w drugiej dekadzie VI w. wyglądał w przybliżeniu tak jak na poniższej mapce.


Przypuszczamy też, że około roku 518 n.e. miały miejsce wydarzenia, które wpłynęły na aktywizację ludów słowiańskich przejawiającą się we wznowieniu ekspansji terytorialnej. Dla ziem polskich taką cezurę przyjąć możemy w oparciu o ustalenia archeologów. Stwierdzają oni mianowicie, iż masowe występowanie złotych monet do tego czasu pojawiających się dość licznie urywa się na emisjach Anastazjusza I. Ma to być wskazówka mówiąca o przerwaniu kontaktów Odrowiśla ze światem śródziemnomorskim w wyniku inwazji Słowian. Ekspansja owego czasu doprowadziła do zdominowania przez najeźdźców ziem południowej i środkowej Polski.
Kolejnym etapem, było wdarcie się mas słowiańskich na pobrzeże bałtyckie. Uważamy, że wydarzenia te były skutkiem wystąpienia na arenę dziejów kolejnego „gracza wagi ciężkiej”. W roku 557 w okolicach północnego Kaukazu pojawił się nowy lud. Określany bywał rozmaicie , ale najczęściej mówiono nań Awarowie. W ciągu kolejnych kilku lat konni przybysze uzależniają od siebie Kutiugurów, Utiugurów, Sabirów i Barsilów. Następnie posuwają się nad dolny Dunaj i w roku 562 po raz pierwszy zapędzają się do serca Europy. W niedługim okresie stają się ważnym graczem wśród nacji i państw środkowo i wschodnioeuropejskich. Inspirowani przez bizantyjskich dyplomatów oraz Longobardów przeprowadzają akcję prewencyjną (566/567) wymierzoną pośrednio w Gepidów. Jednak ich prawdziwe dziejowe znaczenie objawia się poprzez współdziałanie z plemionami słowiańskimi.
Sądzimy, że opanowanie Pomorza, północnego Mazowsza i południowego Połabia dokonało się w wyniku kooperacji słowiańsko-awarskiej. Lata sześćdziesiąte i siedemdziesiąte VI stulecia były decydującymi dla ukształtowania etnicznego krajobrazu sporej części kontynentu. Uznajemy za wielce prawdopodobne, iż połączone siły azjatyckich koczowników i pozostających w bliżej nieokreślonym stosunku mniejszej lub większej od nich zależności Słowian, spowodowały ostateczne wyrugowanie z Odrowiśla i ziem przyległych większych grup tubylczej ludności germańskiej.
Siłą rzeczy Awarowie jako lud koczowniczy i organicznie przywiązany do pasterskiego modelu gospodarczego najpewniej nie mogli na stałe w swej masie zasiedlić obszarów nad Odrą i Wisłą. Natomiast Słowianie podążając wraz ze swoimi sprzymierzeńcami w dół największych polskich rzek systematycznie intensyfikowali swą obecność rugując, wyniszczając lub/i asymilując zastaną ludność.
Jesteśmy przekonani, że do schyłku VI stulecia n.e. większość ziem dzisiejszej Polski weszła w posiadanie Słowian. Czy byli oni jedynymi gospodarzami zajętych obszarów? Na to pytanie postaramy się odpowiedzieć już za chwilę. Jednak przed rozpatrzeniem wskazówek dotyczących ewentualnego przetrwania ludności germańskiej na ziemiach polskich po V stuleciu n.e. przyjrzyjmy się krótko informacjom mówiącym o losach epigonów plemion germańskich przemierzających Europę w okresie Wędrówek Ludów na innych obszarach naszego kontynentu. Są to bardzo ciekawe dane.


1. Goci „litewscy”:
Nasz XVIII wieczny dyplomata , podczas kwerendy w archiwach Kopenhagi natknął się podobno na informacje o egzystowaniu ludności gockiej w okolicach Wilna (Velni) i Trok (Tryk) w XI/XII stuleciu. Co prawda źródła tego komunikatu nie udało się ustalić do dziś , jednak po uwzględnieniu faktu rzeczywistej penetracji ziem litewskich przez Duńczyków w tym właśnie okresie oraz występowania na wczesnodziejowej Litwie pewnych elementów nawiązujących do obyczajowości świata germańskiego, pobyt odprysków germańskich w tym rejonie wydaje się prawdopodobny. Ludność ta mogła przywędrować na te ziemie w dobie walk z Hunami i utrzymać swą, być może już bardzo ograniczoną odrębność etniczną po wiek XI/XII.
2. Goci „kubańscy” (tzw. Tetraksyci):
W wyniku ataku Hunów na państwo Ostrogotów jedna z grup ludności gockiej znalazła schronienie nad Kubaniem. Ta grupa charakteryzowała się wybitnymi zdolnościami bojowymi i dość szybko znalazła się w orbicie wpływów Konstantynopola, który skwapliwie korzystał z walorów nowych poddanych. Przemarsze kolejnych ugrupowań koczowników nie potrafiły złamać ich samodzielności. Jeszcze w IX stuleciu pojawiają się w źródłach w roli sprzymierzeńców stronnictw bizantyjskich. Jako odrębny etnos przetrwali przynajmniej do IX w.
3. Goci Krymscy:
Wiemy o nich stosunkowo dużo. Zawdzięczamy to przede wszystkim pozostawaniu ich przez wieki w orbicie zainteresowań Bizancjum. W ciągu setek lat niejednokrotnie uznawali przewagę kolejnych zdobywców półwyspu aczkolwiek zwykle zachowywali ograniczoną samodzielność. Jej wyrazem było m.in. posiadanie własnych dynastów oraz hierarchii kościelnej. Aż po wiek XII wykazywali znaczną aktywność i dopiero po inwazji mongolskiej na dobre weszli w fazę schyłkową swych dziejów. Utraciwszy atrybuty autonomii politycznej wciąż jednak posługiwali się swym językiem, którego praktyczne używanie zostało poświadczone aż po wiek XVI.
4. Goci Mezyjscy/Traccy (tzw. Goci Mniejsi):
Potomkowie Gotów osiadłych na południe od Dunaju jeszcze w IV w. Relacje świadectw określają ich jako lud niewojowniczy. W czasie podejmowania decyzji o wędrówce w kierunku Italii w przeciwieństwie do głównej masy plemiennej opowiedzieli się za pozostaniem w dotychczasowych siedzibach , w których widzimy ich najprawdopodobniej jeszcze w IX w.
5. Gepidzi z Siedmiogrodu i znad Cisy:
Stanowili część plemienia, która wywędrowała znad pobrzeża Bałtyku w III w. n.e.
Wbrew licznym głosom nie zniknęli z powierzchni ziemi po klęsce poniesionej z rąk Longobardów i Awarów. Wzmianki pisarzy bizantyjskich potwierdzają, iż byli jeszcze aktywnymi w końcówce VI i początkach VII stulecia. Wprawdzie w Siedmiogrodzie archeologiczne ślady wiązane z Gepidami zanikają po roku 670 n.e. , ale jeszcze Paweł Diakon pod koniec następnego stulecia wspomina o ich ciężkim losie pod jarzmem awarskim. Istnieją także nieliczne poszlaki mówiące o tym, że w niewielkiej ilości przetrwali aż do najazdu Madziarów czyli do początków X w.
6. Goci z pogranicza słoweńsko – chorwackiego:
W czasie sprawowania władzy przez Teodoryka Wielkiego do państwa ostrogockiego przynależały także terytoria nad Sawą. Załogom tam stacjonującym towarzyszyła gocka ludność cywilna. Ślady archeologiczne oraz mniej pewne językowe pozwalają przypuszczać, iż osadnictwo germańskie przetrwało na tych obszarach upadek państwa Ostrogotów w Italii.
7. Longobardowie:
Pojawiając się w Italii w roku 568 w ciągu niedługiego czasu zawojowali znaczące jej obszary. Osadnictwo tego ludu oraz innych grup plemiennych z nimi sprzymierzonych wprawdzie objęło południowe i centralne rejony dzisiejszych Włoch, lecz głownie skoncentrowało się na terytorium Lombardii. Mimo kulturowego oddziaływania ludności romańskiej oraz polityczno-militarnych nacisków Franków i Bizantyjczyków przybysze trzymali się mocno tradycji przodków, gdyż Paweł Diakon poświadcza żywotność językową Longobardów jeszcze dla schyłku VIII stulecia. Inne świadectwa pozwalają przyjąć, iż językowa wyspa longobardzka w Italii przetrwała po wiek X.
8. Wizygoci Septymańscy:
Najwcześniejsze wzmianki o pobycie zachodniego odłamu Gotów w południowej Galii pochodzą z pierwszej połowy V w. W dobie istnienia państwa wizygockiego na płw. Iberyjskim, w Septymanii zamieszkiwały nadal grupy Gotów. Ich liczebność wzrosła w wyniku inwazji muzułmańskiej (711 r. n.e.) kiedy to nie pogodzone z władztwem arabsko-berberyjskim liczne rody wizygockie przekraczały Pireneje i chroniły się pod skrzydła Franków. W niektórych aspektach ludność gocka zachowała odrębność do XII stulecia.
9/17 Wizygoci hiszpańscy (katalońscy i kantabryjscy):
Upadek wizygockiej Hiszpanii spowodował, że przed wieloma rodzinami z dotąd uprzywilejowanej warstwy pojawił się dylemat: jaką postawę wobec muzułmanów należy przyjąć? Niektórzy wybrali kolaborację. Inni walkę , a pozostali prawdopodobnie postawę apolityczną z jednoczesnym pielęgnowaniem dawnych obyczajów. Zdaje się, iż spośród tych ostatnich wywodzili się ludzie najdłużej, bo aż po XIII stulecie , trwający przy tradycji i widzący w niej bardzo istotny składnik własnej tożsamości.
10. Ludność germańska z Panonii
Terytorium Panonii przez znaczną część VI stulecia pozostawało pod zwierzchnictwem Longobardów. Wywędrowanie głównej masy plemiennej stworzyło warunki dla ekspansji awarskiej i słowiańskiej. Oba etnosy dominowały na wspomnianych obszarach, ale nawet z VIII w. posiadamy świadectwa mówiące o grupach ludności germańskiej daleko na wschodzie bo aż nad jeziorem Balaton. Dopiero inwazja Madziarów z przełomu IX i X w. „wymiotła” grupy germańskie z omawianych terenów.
11. Germanie z Czech (Longobardowie?, Markomanowie?, Hermundurowie?):
Obszary dzisiejszych Czech jeszcze w starej erze stały się celem migracji ludności germańskiej. O zasiedziałości i potencjale demograficznym tej ludności świadczą organizmy polityczne stworzone przez nią w Kotlinie Czeskiej. Czy Germanie stojący w obliczu inwazji słowiańskiej stanowili silną liczebnie grupę? Tego zapewne nie dowiemy się nigdy. W każdym razie w zachodnich rejonach Czech przetrwali najpewniej do schyłku VI stulecia , a może nawet znacznie dłużej.
12. Glommowie (Dalemińcy, Talaminzi):
Według relacji tzw. Widsitha plemię Glommów posiadało swe siedziby gdzieś na terenie dzisiejszych Niemiec wschodnich. Podobieństwo nazw germańskich Glommów ze słowiańskimi Głomaczami jest wprost uderzające. W związku z wątpliwościami natury geograficznej , przyjęcie takiego założenia nie wydaje się pewne, jednak istnieje prawdopodobieństwo, że mamy tu do czynienia z wtrętem dawnej ludności do etnosu słowiańskiego.
13. Hawolanie (Stodoranie):
Jedno ze najpotężniejszych i najbitniejszych plemion Słowian połabskich. Aż po XII stulecie zacięcie broniące swej niezależności. Zdaje się, że udział ludności przedsłowiańskiej, zapewne swebskiej , w etnogenezie tego ludu był znaczny . Na takie przypuszczenie pozwalają nam wskazówki przechowane w nazwach terenowych jak i w źródłach pisanych.
14. Warnowie:
Plemię germańskie wspominane chyba już przez Ptolemeusza z Aleksandrii (Awarinowie?). W dobie Wędrówek Ludów Warnowie nie odgrywali ról pierwszoplanowych jednak wykazali się sporą dynamiką. W ciągu VI stulecia naszej ery widzimy ich nad brzegiem Bałtyku i nad Salą. W drugiej połowie tegoż wieku zorganizowali państewko lokalizowane przez badaczy najczęściej w widłach Sali i Łaby. Poturbowani przez Franków, ulegli w VII w. n.e. przewadze Słowian. W spadku przekazali części najeźdźców swe imię, co świadczy na rzecz ich slawizacji dokonanej zapewne w ciągu VII-VIII w.
15. Rugiowie:
Odłam tego nie najznaczniejszego, jakkolwiek jednego z najaktywniejszych plemion germańskich posiadał siedziby na wyspie Rugii. W dobie ekspansji Słowian na ziemie nadłabskie był, być może, ostatnim ludem germańskim spośród tych, które w samych początkach średniowiecza uległy przybyszom ze wschodu. Wniosek o tym można wysnuć na podstawie wzmianki dotyczącej wydarzeń z VII w. Asymilacja Rugiów dokonała się najpewniej w ciągu VIII w.
16. Goci italscy:
Po klęsce poniesionej z rąk Belizariusza i Narzesa ocalałe resztki Ostrogotów wybrały dwie drogi. Jedni wobec przewagi bizantyjskiej i utraty samodzielności postanowili opuścić Italię, inni pozostali w dotychczasowych siedzibach uznając zwierzchnictwo Konstantynopola. Po wkroczeniu Longobardów część ludności ostrogockiej przyłączyła się do najeźdźców aby dzielić z nimi dalsze dole i niedole. Niewielkie grupki zachowały znaczącą odrębność przez kolejne dwieście lat , a w zakresie obyczaju prawnego aż w głąb wieków średnich, tzn. po XI stulecie .
18. Germanie słowaccy:
Na Słowacji wzajemne przenikanie się kultur germańskiej ze słowiańską dokonywało się w wielu miejscach. Kiedy pozostałości poprzedników Słowian rozpłynęły się w masie przybyszów trudno określić. Nie popełnimy wielkiego błędu jeśli przyjmiemy, iż nastąpiło to w ciągu stulecia lub w nieco dłuższym okresie, licząc od momentu spotkania się obu etnosów.
19. Swebowie z Galisji:
Gdy dotarli wraz z Wandalami i Alanami na płw. Iberyjski przy podziale łupów przypadł im północo-zachodni skrawek dzisiejszej Hiszpanii i północna część Portugalii. W ciągu półtora wieku niepodległego bytu tylko przez bardzo krótki okres zaznali smaku „mocarstwowości”. Około połowy VI stulecia doznali kilku znaczących porażek z rąk Wizygotów i praktycznie stracili znaczenie jako samodzielny podmiot dziejów. O resztkach Swebów słychać jednak aż po schyłek tegoż wieku , a ich ostateczne zejście z areny dziejów dokonało się prawdopodobnie w jakiś czas po inwazji muzułmańskiej.
Zakończywszy krótkie przypomnienie schyłkowych dziejów niektórych plemion germańskich przejdźmy do analizy informacji mogących świadczyć na korzyść przypuszczenia o przetrwaniu poprzedników Słowian na ziemiach polskich. Nasze poszukiwania przeprowadzimy w sposób uporządkowany, tak aby zakończyć je omówieniem śladów dla każdego historyka najważniejszych, czyli zawartych w źródłach pisanych.
Już dawno temu dostrzeżono przydatność toponomastyki dla opisu historii etnicznej. Dzięki przebadaniu wskazówek ukrytych w nazwach geograficznych uzyskała wsparcie niejedna śmiała hipoteza (np. w zakresie osadnictwa Słowian w Grecji, dziejów Piktów, zasięgu ekspansji Normanów) . W naszej nauce sięgano równie często po tego rodzaju źródła, a ich wykorzystanie doprowadziło do rozjaśnienia wielu, pozostających dotąd w ukryciu, zagadnień. Mimo to pokutuje wciąż założenie, nieco wprawdzie naiwne ale posiadające jeszcze dziś spore rzesze zwolenników, że wyniki badań można interpretować, jeśli nie dowolnie to z pewnością elastycznie. Jak bowiem nazwać opinie głoszące, iż nazwy takich osad jak: Sarbiewo, Sarby, Sarbinowo, Klwaty, Chabrowo, Hotyń, Czechy, Pomorzany są pozostałościami po osadnictwie (odpowiednio) Serbów, Chorwatów, Czechów i Pomorzan , a toponimy nawiązujące do ludności germańskiej (nie niemieckiej!) wyjaśniane są na ogół mocno pokrętnie lub całkiem pomijane. Pozostawmy jednak zastrzeżenia natury „parapolitycznej” i przejdźmy do przedstawienia naszego poglądu.
Wiadomym jest powszechnie, że w pamięci ludzkiej pozostają zwykle rzeczy i zdarzenia posiadające oryginalny, nietuzinkowy i odmienny od znanego nam otoczenia charakter. W przypadku migracji rzesz ludzkich na nowe tereny osadnicze w oczach nowoprzybyłych takie wyróżniające się cechy posiada miejscowa ludność. Stosunkowo świeże doświadczenie wyniesione z czasów napływu Europejczyków na kontynenty amerykańskie oraz Rosjan na Syberię uczy, że mimo zdarzającej się przewagi technologicznej, kulturowej, jak również częstej pogardy dla poziomu życia tuziemców zawsze lub prawie zawsze przybysze czerpali z zasobów językowych swych poprzedników. Nazwy rzek, gór, strumieni, nietypowych tworów geologicznych oraz miana osiedli przechodziły do języka zdobywców bezpośrednio lub w postaci mniej lub bardziej zmienionej, bo uwarunkowanej specyfiką ich mowy. Jeśli zjawisko to jest znanym i naukowo potwierdzonym , spróbujmy zastanowić się: czy i na naszej ziemi zachowały się takiego typu relikty minionych czasów?
Zgodnie z opinią badaczy niezwykle trwały charakter posiadają nazwy wód. Co do pochodzenia tego rodzaju zasobu nazewniczego na ziemiach polskich trwał i dotąd trwa zażarty spór. W ciągu ubiegłego wieku, który obfitował w tego rodzaju dyskusje, powstało mnóstwo wartościowych prac, a ich autorzy podzielili się na kilka obozów. Niektórzy z przekonaniem twierdzili, iż pomiędzy Karpatami a Bałtykiem występują w przytłaczającej przewadze lub przede wszystkim nazwy o nieposzlakowanej słowiańskiej proweniencji. Inni, poza słowiańskimi skłonni byli dostrzegać znaczną ilość nazw nie pochodzących od tej rodziny językowej lecz starali się tworzyć konstrukcje tak niepewne, że krytycznie oceniane nawet przez osoby bez fachowego przygotowania. Istniała również znaczna (choć pozostająca w cieniu) grupa językoznawców głoszących opinie o niezwykłym stopniu skomplikowania badanej materii. Nie mniej nie wahali się przyznawać, że ślady bytności ludów przedsłowiańskich (w tym głównie germańskich) są bardzo widoczne.
Ci ostatni dla wsparcia głoszonych poglądów podawali m.in. następujące przykłady: Skrwa , Elbląg , Bug , Pełta/Pełtew , Morachwa , Tyrachwa , Dyrbok , Żołobok , Ołobok , Pilica , Gwda , Wieprz . Dorzucali do tego zbioru: Gopło , Wdzydze , Trląg , Trłoga oraz imiona gór: Karpaty , Ślęża , Giewont , Jeseniki , Beskidy . Dla pełni obrazu nadmienimy, że i nazewnictwo osad zwróciło uwagę badaczy. O pochodzenie germańskie podejrzewano bowiem: Gdańsk , Gdynię , Grudziądz i Toruń . My ze swej strony zwracamy uwagę na liczną grupę nazw niewielkich osad zawierających rdzeń pochodzący prawdopodobnie od etnonimu jednego z ważniejszych ludów germańskich, a mianowicie Gotów.


Chcemy dodać, że mimo istotnych zastrzeżeń , do zaliczenia tego zbioru w poczet śladów osadnictwa germańskiego skłoniło nas:
-stwierdzenie fałszywości wywodzenia omawianych toponimów głównie z języka niemieckiego czyli "gut" = dobrze/dobry, gdyż przeważająca część osad o takich nazwach zlokalizowana jest poza zasięgiem znaczniejszego (czy też jakiegokolwiek) osadnictwa niemieckiego zarówno w średniowieczu jak i w czasach nowożytnych ,
- lokalizacja omawianych osad dość dobrze wpisuje się w zasięg kultury wielbarskiej w jej najmłodszej fazie .
Kolejnych danych dostarcza nam antropologia. Jeden z najwybitniejszych reprezentantów tej gałęzi nauki, pół wieku temu stwierdził, „…że dla obszaru lechickiego, a przede wszystkim polskiego, aktywnym ośrodkiem, wyrzucającym fale ekspansji germańskich, była Skandynawia.” Lwowski ośrodek antropologiczny prowadzony przez autora tych słów czyli J. Czekanowskiego wypracował dorobek, który w świetle dzisiejszych osiągnięć genetyki uznać należy za wiekopomny. Jednym z niezwykle istotnych osiągnięć tejże szkoły było ustalenie, iż wykształcone w ciągu dziejów społeczności jako określone całości posiadały indywidualne i zdatne do wychwycenia cechy. Praktyczne zastosowanie twierdzenia umożliwiło rozróżnienie – często z dużym prawdopodobieństwem – szczątków grup ludzkich pod kątem ich przynależności etnicznej. Zbadanie cmentarzysk i luźnych znalezisk ze schyłku starożytności i wczesnego średniowiecza wykazało, że Słowianie nie wchodzili do całkowicie wyludnionych krain nad Wisłą.
Okazuje się, że analizy czaszek z powiatu dzierżoniowskiego na Śląsku, ze Słaboszewa na Kujawach i z rejonu ujścia Wisły, materiału kostnego z wielkopolskich grobów rzędowych w Kazimierzu i Ulejnie oraz badania pozostałości ludzi pochowanych w grobach rzędowych z okolic Płońska pozwalają na przyjęcie wniosku o przetrwaniu Germanów na ziemiach polskich i ich asymilacji z dominującym etnosem słowiańskim.
Badania archeologiczne dostarczyły i wciąż dostarczają nam także wiele wymownych wskazówek. Obok zabytków materialnych dostępnych do oglądu bez pracochłonnych czynności , posiadamy wielką ilość świadectw do niedawna przez wieki zalegających pod ziemią. Zaliczyć tutaj możemy głównie: zabytki archeo związane z życiem codziennym i artefakty towarzyszące pochówkom.
Zadaniem niełatwym było znalezienie metody, która pozwoliłaby na określenie chronologii zajmowania ziem polskich przez Słowian, a to ze względu na ubóstwo wczesnosłowiańskiej kultury materialnej , wędrowny charakter części ich plemion , a także stan rozpoznania archeologicznego. Nie pozostajemy jednak bezradni, gdyż „… można wcale dokładnie uchwycić datowanie najpóźniejszych na poszczególnych terytoriach znalezisk o charakterze przedsłowiańskim i w ten pośredni sposób zrekonstruować również chronologię posuwania się samych Słowian.” Dzięki zastosowaniu takiego rozwiązania uzyskujemy nieco mglisty, ale intrygujący i w wielu miejscach zaskakujący obraz.
Materialne pozostałości poprzedników Słowian rozrzucone są po całym naszym kraju. Jeszcze do niedawna na podstawie ich koncentracji sądzono, iż poza Pomorzem (i obszarami północno-wschodnimi) reszta terytorium była bardzo rzadko zaludniona. Zatem gdy w drugim lub na początku trzeciego dziesięciolecia VI w. masy słowiańskie przekroczyły linię Wisły, tylko gdzie-niegdzie napotykały na tubylców. Dziś, w świetle nowych odkryć wiemy, że tzw. pustka osadnicza nie ma poparcia w źródłach archeologicznych. Co prawda znacząca ilość mieszkańców południowej i środkowej Polski wyemigrowała na początku V stulecia tworząc ugrupowanie, któremu przewodził Radagais oraz związek plemion wdzierających się do Galii w 406 r., lecz pozostała ludność tworzyła wcale liczne i ludne skupiska osadnicze , które dotrwały aż do nadejścia nowego, tym razem słowiańskiego zagrożenia.
Najeźdźcy słowiańscy w swym marszu przez zdobywane regiony najpewniej postępowali podobnie jak na Bałkanach, w krainach przyalpejskich i na Połabiu , ale i w dorzeczu Wisły i Odry, niczym wysepki suchego lądu po przejściu fali powodziowej, enklawy dawnej ludności przetrwały. Archeologia podpowiada nam, iż istniały one m.in. w górnym dorzeczu Wisły (Wisłoki, Raby, Nidy), na Górnym Śląsku, w okolicach Kalisza, Łęczycy, Płocka, Kutna, Sieradza i na Kujawach. W tej ostatniej dzielnicy stwierdzono stosunkowo nieliczne ale widoczne pozostałości pozwalające przyjąć założenie o współistnieniu dawnej, kultywującej tradycje okresu rzymskiego ludności z przedstawicielami kultury wczesnosłowiańskiej. Najwyraźniej ślady takie wystąpiły w Radziejowie, Nowinach i Dobrem. Również na Pałukach, w okolicach znanego chyba wszystkim Biskupina rozpoznano stanowiska zawierające olbrzymią ilość materiałów, których pobieżny przegląd wskazuje na współistnienie germańskich i słowiańskich mieszkańców. Podobna kohabitacja miała miejsce w Wielkopolsce i w Świętokrzyskiem, co wykazały wykopaliska w Beznazwie, Konarzewie, Podłozinach, Dzierżnicy, Latkowie k./Inowrocławia oraz w Bizorendzie.
Wymowa źródeł archeologicznych pozwala przyjąć, iż spotkania dawnej i nowej ludności odbywały się w wielu miejscach. Kontakty te miały zapewne niejednakowy charakter. W niektórych przypadkach w jednej osadzie zamieszkiwali tak tubylcy jak i przybysze, w innych stara i nowa ludność żyła nie ze sobą ale obok siebie. Nie można też wykluczyć, że przez jakiś, zapewne niedługi czas, przetrwały rejony śladowo lub w ogóle nie objęte napływem Słowian. Taki scenariusz jako dość prawdopodobny można przyjąć dla niemałego obszaru w środkowej Polsce czyli w części dorzeczy Warty, Prosny i Bzury , części Kujaw, Pomorza i pewnych rejonów Wielkopolski .




Zastanówmy się teraz czy źródła pisane przynoszą wsparcie dla obrazu wyłaniającego się z układanki językowo-antropologiczno-archeologicznej. Musimy zaznaczyć, że przekazów zdatnych do oceny nie ma zbyt dużo, są one jednakowoż niezwykle intrygujące. Rozpocznijmy nasz przegląd od świadectw często niedocenianych, a w naszym odczuciu bardzo wartościowych.
„Przy samym Oceanie, gdzie trzema gardzielami morze spija wody Vistuli, usadowili się Widiwariowie, zlepek różnorodnych szczepów.” Słowa Jordanesa opisują stan rzeczy z pierwszej połowy VI w. Nazwa Widiwariów była zapewne określeniem zbiorczym na podobieństwo Baiuwarii i Amsiwarii, a określała ludność kraju … No właśnie. Czy należy przyjąć, iż chodziło tu o mieszkańców lasów , kraju Wenedów czy też kraju With ? Jeśli przyjęlibyśmy za właściwy ostatni z trzech wymienionych wariantów to znalazłby on potwierdzenie w innym, wysoko przecież ocenianym źródle jakim jest niewątpliwie Chorografia Orozjusza w przekładzie króla Alfreda. Dzieło to jest również pomocnym przy ustalaniu składu etnicznego Widiwariów.
Powstały w IX w. anglosaski przekład Orozjusza zawiera relację Wulfstana z podróży po Morzu Bałtyckim. Znajdujemy w niej m.in. następujący fragment: „A Słowiańszczyznę mieliśmy aż do ujścia Wisły przez cały czas po prawej stronie. Wisła ta jest wielką rzeką i przez to dzieli Witland [kraj Wit?] i kraj Słowian. A Witland należy do Estów.” Powszechnym jest pogląd, że „Witland” oznacza ziemie na wschód od dolnej Wisły. Zasięg tej krainy budzi wśród naukowców wątpliwości lecz akurat ten aspekt nie jest dla naszych rozważań najistotniejszy. Interesuje nas natomiast fakt, że terytorium to nosiło w IX stuleciu i jeszcze kilkaset lat później właśnie takie miano. Dlaczego jest to istotne? Otóż, oparty o kilka wieków wcześniejszą tradycję „Widsith” wspomina o odważnej drużynie With-Myrgingów. Według G. Labudy słowo „with” należy interpretować jako „waleczni”. Wydaje się jednak, że takie rozumowanie nie musi być prawidłowym. Jeśli bowiem zauważymy, iż w poemacie pojawiają się „Hredh-Goci”, „Sudh-Denowie”, Rum-Walowie” i „Sea-Danowie” i każda z przytoczonych form nazw plemiennych zawiera moment geograficzny lokujący dane plemię w przestrzeni to można założyć, że i w omawianym przypadku nazwę „With-Myrgingowie” należy tłumaczyć jako „Myrgingowie z kraju With”. Nasze przypuszczenie znajduje delikatne wsparcie w samym „Widsith-cie”, gdyż autor/autorzy wyraźnie zaznacza/ją, że istniały przynajmniej dwa ugrupowania Myrgingów. Znając ruchliwość i wszędobylstwo plemion germańskich nie wolno wykluczyć ich obecności w okolicach ujścia Wisły.
O ile obecność Myrgingów nad dolnym biegiem naszej najdłuższej rzeki jest, wprawdzie wysoce prawdopodobnym, ale tylko przypuszczeniem, o tyle bytność Gepidów jawi się jako pewna. Co ważne, w siedzibach na południowym wybrzeżu Bałtyku jakaś ich grupa żyła, być może, jeszcze w VI stuleciu. W poemacie Beowulf znajdujemy wzmiankę o tym, że król Jutów posiadając wsparcie głównego bohatera nie potrzebował dokonywać werbunku wśród Gar-Danów, Swionów ani Gepidów! Siedzib tych Gepidów szuka się zwykle na płw. Skandynawskim jednak takie rozwiązanie napotyka sporą przeszkodę w postaci braku tego plemienia na jordanesowej liście szczepów skandynawskich. Można oczywiście przyjąć, iż chodziło tu o grupy gepidzkie z Kotliny Karpackiej , ale wcale niezgorszym jest uznanie, że potencjalnymi zaciężnymi byli Gepidowie z północnej Polski, z kraju With. Sądzimy, że w skład „zlepka różnorodnych szczepów” zwanego Widiwariami mogły wchodzić m.in. wspomniane powyżej plemiona.
Z kilku następnych stuleci brakuje nam zupełnie świadectw mogących rozświetlić pomrokę losów ziem nadwiślańskich i społeczności je zamieszkujących. Dopiero wieki XI i XII przynoszą nieco danych pozwalających na analizę pod kątem interesujący nas zagadnień. Kilka z nich postaramy się omówić.
Opisując wydarzenia 1017 roku związane z interwencją niemiecką w Polsce biskup merseburski zanotował: „Nemzi, eo quo a nostris olim sit condita”. Wzmianka ta dowodzi, że Thietmar rozumiał, iż gród Niemcza został dawno temu założony przez „naszych”. Pytaniem podstawowym jest to co pod pojęciem „nasi” rozumiał nasz kronikarz? Jedna odpowiedź brzmi, iż Niemcza została zbudowana przez jeńców niemieckich. Druga tłumaczy informację Thietmara w ten sposób, że zasugerował się on nazwą i na jej postawie wyciągnął pochopne wnioski. Ostatnia wreszcie ewentualność prowadzi nas do wniosku polegającego na tym, że gród ten został postawiony przez pochodząca jeszcze z doby wędrówek ludów germańską ludność na Śląsku. Za tym ostatnim rozwiązaniem mogą przemawiać następujące spostrzeżenia:
- ludność germańska przetrwała w krainie śląskiej pierwotny okres naporu słowiańskiego,
- kronikarz pod pojęciem „nasi” rozumiał społeczności (plemiona) używające języka germańskiego (niemieckiego).
Uwaga Thietmara wskazująca, iż Niemcza powstała „dawno temu” każe domniemywać, że sam gród mógł powstać na długo przed rokiem 1017, ale dokonało w takiej przeszłości, że wśród miejscowej ludności słowiańskiej utrwaliła to wierna pamięć.
Gall w swojej kronice napisał: "Lecz skoro trafiła się sposobność do wzmianki o owej krainie, nie będzie od rzeczy dodać co nieco z opowiadań przodków. Mianowicie za czasów Karola Wielkiego, władcy Franków, gdy mu Saksonia stawiała opór i nie chciała przyjąć jarzma jego panowania ani wiary chrześcijańskiej, lud ów na łodziach przypłynął z Saksonii i wziął w posiadanie tę krainę, a od kraju przyjął nazwę." Powyższy fragment Kroniki dotyczy ludu Sasinów zamieszkujących południowo-zachodnie Prusy. Według części językoznawców nazwa ludu i krainy wywodzi się z pruskiego sasnis czyli zająca. Może tak, a może nie (wywód ten jest nieco podobny do wywodzenia nazwy Antów z kaczorów). A czy możemy wykluczyć, że nazwanie Sasinami części ludności zamieszkującej wczesnośredniowieczne Prusy nie jest wynikiem skojarzenia ich mowy z mową zachodnich sąsiadów? Powszechnie przecież znanym jest fakt, iż Słowianie zachodni Niemców potocznie nazywali Sasami (podobnie jak ludy zareńskie Frankami). Mogły to być resztki Gotów pozostałe po wyruszeniu rdzenia plemienia na południowy-wschód lub "repatrianci" znad Morza Czarnego i Dunaju albo nawet emigranci sascy znad Łaby „wymieszani” z ludnością bałtycką. Pewnego rodzaju wzmocnieniem takiego przypuszczenia jest uznawana za wysoce prawdopodobną czasowa wspólnota dziejów Gotów z Galindami lub przynajmniej ich częścią. Oznacza to, że kontakty bałtyjsko-wschodniogermańskie były zażyłe, a tereny obecnych ziem północno-wschodniej Polski i sąsiednich doskonale znane rodakom Teodoryka Wielkiego. Inny argument za takim rozumieniem dziejów Sasinów podsuwa nam archeologia. Badania przeprowadzone na terytorium zajmowanym przez to plemię wykazały, że liczne zabytki pochodzące z VI-VIII stulecia nawiązują swym charakterem do artefaktów wiązanych z germańskimi kręgami kulturowymi.
Tacyt, w swej Germanii przytoczył następującą informację:
"Różnica w karach [u Germanów] zależy od przestępstwa. Zdrajców i zbiegów wieszają na drzewach, tchórzów, gnuśników i wszeteczników topią w błocie i bagnie, a z wierzchu chrust narzucają. Ta różnica kar wynika z zapatrywania, że karząc należy zbrodnie stawiac pod pręgierzem, sromoty ukrywać."
W. Kadłubek opisując losy Miecława po klęsce poniesionej z rąk Kazimierza Odnowiciela wspomina: "Ów zaś dumny książę [Miecław] ucieka do Getów, gdzie go wynoszą na wyższy stopień godności. Alebowiem Geci, poniósłwszy dotkliwe straty w swoich zabitych, wszyscy na niego zrzucają winę, na nim mszczą się za śmierć wszystkich. Po wielu dopiero mękach wieszają go na bardzo wysokiej szubienicy i mówią: "W górę dążyłeś, góry się trzymaj - aby oczywiście nawet umierającemu nie brakowało szczytu upragnionej wysokości." Rodzaj kary u obydwu ludów wymierzany - zdaje się - za podobne przewinienia. U Tacyta "zdrajcy i zbiegowie", a u Kadłubka śmierć Miecława jako skutek strat w ludziach (zdrada?) i ucieczka.
W naszej opinii może to dowód na żywe obyczaje konkretnego ludu w Prusach albo tylko reminiscencja obyczajowa przekazana Prusom przez Germanów przed ich asymilacją.
Warka
Posty: 1570
Rejestracja: 16 paź 2010, 03:38

Re: Germanie na ziemiach polskich

Post autor: Warka »

Gerwazy z Tilbury (XII/XIII w.) współautor albo nawet twórca dzieła Otia Imperialia przy zbieraniu informacji umożliwiających mu stworzenie tej mapy korzystał najpewniej z pomocy mieszkańca ziem polskich (sam o tym wspomina). Uczeni przypuszczają, że źródłem informacji mógł być nasz W. Kadłubek (przebywający w Paryżu lub Bolonii). Najciekawsze jest jednak to, iż opisując ziemie polskie Gerwazy wspomina o rzece "Armilla". Słowo to określa ozdobę noszoną w czasach starożytnych i wczesnośredniowiecznych na przedramieniu lub/i na łydce przypominającą kształtem węża. Ciekawe, że w języku gockim słowo *baug-s oznaczało spiralę, naramiennik (niemieckie -> biegen -> giąć). Mamy również rzekę Bug, która jest typową rzeką nizinną, meandrującą, tworzącą liczne zakola i starorzecza. Niczym pełzający wąż właśnie! Jak ulał pasuje tutaj przyrównanie "Armilla"=*baug = rzeka Bug. I teraz pytanie. Jeśli autorem informacji dla Gerwazego był mieszkaniec ziem polskich (Kadłubek lub ktoś inny) skąd wpadł na przełożenie słowa Bug na Armilla? Czyżby znał kogoś kto mieszkał nad Bugiem (płn. Mazowsze) i posługiwał się jakimś językiem wschodniogermańskim?
Kolejny ślad obecności wtrętu germańskiego odnajdujemy w słowiańskiej nazwie plemiennej z pogranicza polsko-ruskiego. PML wspomina: „Dulebowie zaś mieszkali nad Bugiem, gdzie dziś Wołynianie…”. Istnieją dwa wytłumaczenia nazwy Du(d)lebów z języków germańskich. Pierwsze, zgodne z poglądem uczonych przekonanych do idei wybitnej roli jednostek w dziejach społeczeństw i państw, szuka źródła w imieniu Dietlieb. Konkurencyjne opiera się o zasób słownikowy Gotów, gdzie Þiuda oznaczało lud/społeczność, a laiba(n) znaczyło pozostawać/zostać. W tym przypadku nazwę omawianego plemienia winniśmy tłumaczyć jako „tych którzy zostali” (pozostały lud, resztka plemienia, spóźnieni). W świetle oglądu historycznego i geograficznego drugi wariant jawi się jako najbliższy stanowi faktycznemu.
Przejdźmy teraz do omówienia zabytku o fundamentalnym znaczeniu dla naszych rozważań. W roku 1586 Sarnicki wspomniał o grobowcu Bolesława Chrobrego znajdującym się w katedrze poznańskiej. Z kolei wspominali o nim Władysław Łubieński, Szymon Starowolski, Krzysztof Hartknoch. Omówieniem pomnika zajmowali się m.in.: Adam Naruszewicz, ksiądz .Albertrandy, Tadeusz Czacki, Joachim Lelewel, Józef Łukaszewicz, Karol Hoffmann, Ryszard Gansiniec, Brygida Kürbis. Przez bardzo długi okres dominowało przekonanie o późnym powstaniu grobowca naszego pierwszego króla. Sądzono bowiem, iż zarówno sam pomnik jak i napis go wieńczący sporządzono najwcześniej w drugiej połowie XIV stulecia. Szczegółowa analiza wykazała, że problem należy rozpatrywać dwuwarstwowo. Jest bowiem pewnym, że obudowa pochówku i sam napis to dwa osobne zagadnienia. Według znawców tematu przekazy naszych kronikarzy odnoszą się do zmodernizowanego w XIV w. pomnika, który został, odnowiony z poszanowaniem pierwowzoru, a sam wielowiersz podczas rekonstrukcji został odwzorowany z najwyższą starannością. Generalnie przyjmuje się, że pomnik wraz z napisem powstał niedługo po śmierci Bolesława Mieszkowica. Z naszego punktu widzenia istotnym jest brzmienie napisu grobowego umieszczonego na jego grobowcu:
„Inclite dux tibi laus, strenue Boleslaus,
Regnum Sclavorum, Gothorum sive (seu?) Polonorum,
Cesar praecellens a te ducalia pellens”
co można przetłumaczyć:
“ Imię twoje w sławie, więc chwała ci Bolesławie,
Tak królestwo Słowian, Gotów czyli (zwanych) Polan(ami),
Cesarz wyniósł wyżej, byś księciem już nie był dłużej”
Jeśli odczytamy powyższy napis prawidłowo czyli w zaproponowanej powyżej postaci, uzyskujemy materiał pozwalający na wysunięcie daleko idących hipotez. Według nas na nagrobku Bolesława umieszczono informacje oddające rzeczywisty stan świadomości społeczeństwa polańskiego lub przynajmniej warstw przywódczych w dobie jego śmierci. Innymi słowy wzmianka o Gotach mogła być projekcją żywotnych w owych czasach przekonań o państwie polskim będącym pochodną działań czy też spadkiem po germańskich poprzednikach Słowian na ziemiach Polski (Wielkopolski).
Swoistym potwierdzeniem naszych przypuszczeń może być analiza informacji przekazanych nam przez naszego najstarszego dziejopisa. Gall wspomina przecież o początkach rodu władców w ten sposób: „Po tym wszystkim młody Siemowit, syn Piasta Chościskowica, wzrastał w siły i lata i z dnia na dzień postępował i rósł w zacność do tego stopnia, że król królów i książę książąt za powszechna zgodą ustanowił go księciem Polski, a Popiela wraz z potomstwem doszczętnie usunął z królestwa.”. W związku z przytoczonym tekstem chcemy zwrócić uwagę na dwa aspekty. Mamy nieodparte wrażenie, iż opis Galla dotyczy sporu pomiędzy dwoma osobnikami sprawującymi władzę na obszarach środkowej Polski. Są to: Piast i Popiel. Wydaje się, iż taki dualizm władzy już skądś znamy. I nie jest to fałszywe odczucie. Dziejopisowie z przełomu starożytności i średniowiecza wielokrotnie wspominają o oryginalnym modelu sprawowania władzy wśród wielu plemion germańskich. Wyjątkowo wyraźnie widzimy taki schemat wśród plemion gockich. Sarus i Ammius, Alatheus i Safraks, Suerid i Kolias… Czy aby nasi Piast i Popiel nie stanowili późnej projekcji władczych uwarunkowań gockich? Naszym zdaniem nie jest to wykluczone. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że imię Piast zostało zapisane w Kronice jako Pazt , a podobieństwo z VI-wiecznym imieniem gockim z Panonii jest uderzające, to absolutnie nie będzie dla nas zaskoczeniem, iż Chościsko (Chosischonis) możemy porównywać z germańskim imieniem rodowym. Podobnie imię Popel niejednoznacznie ale jednak wiązać należy z germańskim środowiskiem językowym. Sądzimy, że w relacji Galla objawia się rywalizacja dwóch jednostek albo nawet grup zorganizowanych wokół osobników dążących do objęcia zwierzchnictwa nad ludnością Wielkopolski (i Kujaw?) . Obaj reprezentowali tradycję związaną z dziejami ludów dorzecza Wisły i Odry sprzed przybycia Słowian. Jeden i drugi rywalizowali o wpływy w miejscowych społecznościach, lecz tylko Piast odwołując się do egalitaryzmu słowiańskiej większości uzyskał takie wsparcie, które pozwoliło mu na zdecydowane zwycięstwo. Jednak nawet po tych wydarzeniach duch przeszłości nie został wygnany z obszaru wschodniej Wielkopolski. Uzupełnieniem takiego przypuszczenia jest znane świadectwo zwane „Dagome Iudex”. Jedną z najciekawszych zagadek dotyczących tego dokumentu jest określenie władcy Polski jako „iudex-a”. Określenie to jest tym bardziej wymowne, że w zachodnim odłamie Gotów istaniała osobliwość ustrojowa objawiająca się w występowaniu urzędu sędziego, zwanego w źródłach łacińskich „iudex”, a w greckich „dikastes”. Przetrwanie takiego porządku przez kilkaset lat na obszarach ziem polskich wbrew pozorom nie jest zjawiskiem niewyobrażalnym.
Dla uzupełnienia przeglądu świadectw związanych z ewentualnym pobytem szczątków ludów germańskich na ziemiach polskich po V stuleciu n.e. chcemy zwrócić uwagę, bez szczegółowego ich omówienia, na następujące kwestie:
- imiennictwo osobowe słowiańskie (polskie) ,
- obyczajowość ludności ziem polskich ,
- opinie obcych dotyczące pochodzenia Polaków .
Wszystkie trzy kategorie wpisują się wyraźnie w nasze przypuszczenie o odegraniu przez Germanów znaczącej roli w ukształtowaniu charakteru, tradycji i specyfiki narodu polskiego.
Jak znaczący to był wkład można przyjąć na podstawie badań demograficznych dotyczących omawianego okresu. Sądzi się, iż u schyłku IV stulecia ludność ziem polskich liczyła ok. 600 000 mieszkańców. Uwzględniają perturbacje związane z najazdem Hunów i następującymi po ich pokonaniu odpływami ludności do bardziej ponętnych krain trzeba liczyć się z tym, że w dobie ekspansji słowiańskiej wciąż jeszcze pomiędzy Bałtykiem i Karpatami oraz Bugiem i Odrą żyło około 150 000 - 250 000 Germanów. Pewna ich część wybrała ucieczkę, inni zginęli lecz znaczna ilość pozostała na ziemiach ojców. Czy taka masa mogła odcisnąć swe piętno na obrazie etnicznym naszego kraju? Biorąc pod uwagę to, że około końca X stulecia Polskę zamieszkiwało w przybliżeniu 1 000 000 – 1 200 000 ludności , odpowiedź brzmi: zdecydowanie tak. Sądzimy, iż stosunek ilościowy autochtonów do napływowej ludności słowiańskiej w wieku VI mógł wynosić 1 : 3 lub 4. To wystarczyło aby cały kraj stał się słowiańskim, ale równocześnie proporcje były na tyle znaczące, że jeszcze dziś charakterystyka antropologiczna i genetyczna Polaków w znaczącym stopniu przypomina tą sprzed półtora tysiąca lat.
Naszym zdaniem syntetyczne ujęcie zagadnienia winno wyglądać tak: Około przełomu V i VI stulecia ludy słowiańskie zajęły południowo-wschodnie rejony dzisiejszej Polski. W drugim dziesięcioleci VI w. przekroczyły linię Wisły i w groźnym pochodzie dotarły aż po Odrę, Noteć i środkowy bieg naszej królowej rzek. W latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych VI w. we współpracy z Awarami pokonały opór ludność tubylczej na południowym Połabiu, Pomorzu i północnym Mazowszu. W swej krwawej wędrówce Słowianie zwalczali wszelki opór stawiany im przez ludność miejscową, ale w niektórych regionach przez wiele lat wciąż egzystowali mieszkańcy związani z tradycją przedsłowiańską. Z upływem czasu społeczności niesłowiańskie wtapiały się w dominujący etnos lecz niektóre ich odłamy wciąż pielęgnowały pamięć o minionych czasach. W ciągu wieków potomkowie ludności poprzedzającej Słowian zatracili swą językową odrębność przy jednoczesnym pielęgnowaniu tradycji kulturowej. Ostatnie ślady dawnych czasów uległy zatarciu w ciągu X i XI stulecia, tzn. wtedy gdy przyjęto nowe wartości i wierzenia, a pamięć o dawnych czasach stała się już tylko balastem obśmiewanym i nieakceptowanym przez reprezentantów Nowego.
Zdajemy sobie sprawę, iż powyższe uwagi stanowią li tylko subiektywny obraz, który może, a nawet powinien być poddany ostrej i jednocześnie rzeczowej krytyce. Sądzimy jednak, że nasza projekcja rozwoju wydarzeń z zamierzchłych czasów nie odbiega znacząco od rzeczywistości. Podstawą naszych przypuszczeń jest bowiem przekonanie, że suma wskazówek absolutnie nie może być wynikiem przypadku ani kumulacją pomyłek. Pośrednio wspierają taki pogląd dane dotyczące schyłkowych dziejów grup germańskich w wielu innych regionach Europy. Czy takie spojrzenie jest uzasadnione? O tym prawdopodobnie zadecydują następne pokolenia.

Jesień 2010 r.
















Informacja bibliograficzna:

"Acta universitatis Nicolai Copernici", Archeologia XXIII, Toruń 1995.
"Anonim tzw. Gall", "Cronica et gesta ducum sive principum polonorum", Wydał, wstepem i komentarzem opatrzył K. Maleczyński, Kraków 1952.
"Archeologia o poczatkach Słowian", red. P. Kaczanowski i M. Parczewski, Kraków 2005.
"Beowulf", Sandomierz 2009.
"Dawid z Sasunu", z przedmową I. Sikiryckiego, Warszawa 1983.
"Gall Anonim", "Kronika polska", Przekład, wstęp i przypisy R. Grodecki, Wrocław-Warszawa-Kraków 1999.
"Kultury i ludy dawnej Europy", pod red. S. K. Kozłowskiego, Warszawa 1981.
"Kurze Geschichte Siebenburgens", red. Bela Kopeczi, Budapest 1989/1990, http://mek.mif.hu/02100
"Niedola Nibelungów", Przełożył i wstępem opatrzył B. L. German, Wrocław 1994.
"Przegląd Zachodni, Poznań 1951.
"Sacrum pogańskie-sacrum chrześcijańskie", red. K. Bracha i Cz. Hadamik, Warszawa 2010.
"Testimonia najdawniejszych dziejów Słowian", Poznań 1985.
"Wielka historia Polski", T. I, P. Kaczanowski i K. J. Kozłowski, Kraków 2000.
"Wielkopolska w dziejach. Archeologia o regionie", red. H. Machajewski, Poznań 2008.
A. Bruckner, "Starożytna Litwa. Ludy i bogi", Olsztyn 1984.
A. Buko, "Archeologia Polski wczesnośredniowiecznej", Warszawa 2006.
A. Bursche, "Rola źródeł numizmatycznych w studiach nad sytuacją osadniczą i kulturową na ziemiach polskich u schyłku starozytności", http://www.archeo.uw.edu.pl
A. Cofta-Broniewska, " W poszukiwaniu społeczeństwa Kujaw", Inowrocaław 1982.
A. F. Grabski, "Polska w opiniach obcych", Warszawa 1964.
A. Kokowski, "Archeologia Gotów", Lublin 1999.
B. Kurbis, "Epitafium Bolesława Chrobrego. Analiza literacka i historyczna", Roczniki Historyczne 1990.
B. Zientara, "Świt narodów europejskich", Warszawa 1985.
C. Mango, "Historia Bizancjum", Gdańsk 1997.
Ch. Danow, "Trakowie", Warszawa 1987.
E. Roesdahl, "Historia wikingów",
E. Tryjarski, "In confinibus Turcarum. Szkice turkologiczne", Warszawa 1995.
E.O. Sauer, "Rolnictwo. Jego początki i rozprzestrzenianie się.", Warszawa 1960.
Einhard, "Życie Karola Wielkiego", www.zrodla.historyczne.prv.pl 2002
G. Kobler, "Gotisches Worterbuch, 1989, http://www.koebler.gerhard.de
G. Labuda, "Fragmenty dziejów Słowiańszczyzny zachodniej", Poznań
G. Labuda, "Państwo Samona", Poznań 1949.
G. Labuda, "Słowiańszczyzna starozytna i średniowieczna", Poznań 1999.
G. Labuda, "Źródła sagi i legendy do najdawniejszych dziejów Polski", …
G. Labuda, "Żródła skandynawskie i anglosaskie do dziejów Słowiańszczyzny", Warszawa 1961.
H. Kunstmann, "Die Slawen", Stuttgart 1996.
H. Łowmiański, "Początki Polski", Warszawa 1963-1985.
H. Paszkiewicz, "Wzrost potęgi Moskwy", Kraków 2000.
H. Popowska-Taborska," Wczesne dzieje Słowian w świetle ich języka", Wrocałw-Warszawa-Kraków 1991.
H. Tischner, "Volker-, lander- und Gruppennamen Gaut, Gauten, Gotaland, Gotland, Gepiden", 2005, http://www.heinrich.tischner.de
H. Ułaszyn, "Praojczyzna Słowian", Łódź 1959.
H. Wolfram, "Die Goten auf dem Territorium des heutigen Bulgarien", Sofia 2003 A.
H. Wolfram, "Germanie", Kraków 1996.
H. Wolfram, "Historia gotów", Warszawa-Gdańsk 2003.
Historycy Cesarstwa Rzymskiego, "Żywoty cesarzy od Hadriana do Numeriana", Tłumaczyła i przedmową opatrzyła H. Szelest, Warszawa 1966.
I. Materna, W. Ribbe, K. Adamy, "Brandenburgische Geschichte", Berlin 1995.
I.P. i W.I. Magidowicz, "Historia poznania Europy", Warszawa 1974.
J .Rozwadowski, "Studia nad nazwami wód słowiańskich", Prace Onomastyczne 1948.
J. Banaszkiewicz, "Polskie dzieje bajeczne mistrza Wincentego Kadłubka", Wrocław 2002.
J. Czekanowski, "Człowiek w czasie i przestrzeni", Warszawa 1967.
J. Czekanowski, "Wstep do historii Słowian", Poznań 1957.
J. Dzięciołowska, "Futhark - pismo runiczne, Przedmioty ze znakami runicznymi zanlezione na terenie Polski", Warszawa 2001.
J. Gąssowski, "Kultura pradziejowa na ziemiach Polski", Warszawa 1985.
J. Hertel, "Imiennictwo dynastii piastowskiej we wczesnym średniowieczu", Warszawa-Poznań-Toruń 1980.
J. Hoops, H. Bech, D. Geuerich, H. Steuer, "Reallexikon der germanischen Altertumskunde", Berlin 2006.
J. M. Tortosa, "Polityka językowa a jęzki mniejszości", Warszawa 1986.
J. Nalepa, "Słowiańszczyzna północno-zachodnia. Podstawy jedności i jej rozpad", Poznań 1968.
J. Natanson-Leski," Zarys granic i podziałów Polski najstarszej", Wrocław 1953.
J. Ochmański, "Historia Litwy", Wrocław-Warszawa-Kraków 1990.
J. Osięgłowski, "Polityka zewnętrzna księstwa Rugii (1168-1328), 1975.
J. Peisker, "Die alteren Beziehnung der Slawen zu Turkotataren und Germanen und ihre sozialgeschichtliche Bedeutung", http://www.google.books
J. Piontek, "Archeologiczne rekonstrukcje procesu etnogenezy Słowian a ustalenia antropologii fizycznej", http://www.staff.amu.edu.pl/-anthro/slavia/f6.html
J. Rajman, "Osadnictwo Wielkiej Niziny Węgierskiej", Warszawa-Kraków 1975.
J. Roszko, "Kolebka Siemowita", 1974
J. Srzelczyk, "Goci. Rzeczywistość i legenda", Warszawa 1984.
J. Strzelczyk, "Szkice średniowieczne", Poznań 1987.
J. Strzelczyk, "Wandalowie i i ch afrykańskie państwo", Warszawa 1992.
J. Strzelczyk, "Zapomniane narody Europy", Wrocław-Warszawa-Kraków 2006.
J. Wittmann, "Die Dagalinger: Piasten und die germanische Kontinuitat", Wien 1990.
Jordanes, "Getica", Ze wstępem i przypisami E. Zwolskiego, Lublin 1984.
K. Dąbrowski, T. Nagrodzka-Majchrzyk, E. Tryjarski, " Hunowie europejscy, Protobułgarzy, Chazarowie, Pieczyngowie", 1975.
K. Godłowski, "Pierwotne siedziby Słowian", Kraków 2000.
K. Godłowski, "Z badań nad zagadnieniem rozprzestrzenienia Słowian w V-VII w. n.e.", Kraków 1979.
K. Jażdżewski, "Atlas do pradziejów Słowian", Łódź 1949.
K. Jażdżewski, "Z problematyki początków Słowiańszczyzny i Polski", Łódź 1968.
K. Moszyński, " O sposobach badania kultury materialnej Prasłowian", …1962.
K. Moszyński, "Pierwotny zasięg języka prasłowiańskiego", Wrocław 1957.
K. Rymut, "Nazwy miast Polski", 1987.
K. Stronczyński, "Dawny grobowiec Bolesława Chrobrego w Poznaniu", Warszawa 1887/Poznań 1990.
K. Tymieniecki, "ziemie polskie w starożytności. Ludy i kultury najdawniejsze", Poznań 1951.
L. A. Tyszkiewicz, "Barbarzyńcy w europie", Wrocław 2007.
L. A. Tyszkiewicz, "Hunowie w europie", Wrocław 2004.
L. Czupkiewicz, "Pochodzenie i rasa Słowian", Wrocław 2002.
L. Gumilow, "Dzieje etnosów wielkiego stepu", Kraków 1997.
L. Leciejewicz, "Normanowie", Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk 1979.
L. Leciejewicz, "Słowianie Zachodni. Z dziejów tworzenia się średniowiecznej europy", Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk-Łódź 1989.
L. Moczulski, "Narodziny Międzymorza", Warszawa 2007.
L. Zabrocki, "Wspólnoty komunikatywne w genezie i rozwoju języka niemieckiego", Wrocław-Warszawa-Kraków 1963.
Ł. Okulicz-Kozaryn, "Dzieje Prusów", 1997.
M. de Oliveira, "Historia Portugalii",
M. Kosman, "Litwa pierwotna", Warszawa 1989.
M. Malec, "Budowa morfologiczna staropolskich złożonych imion osobowych", Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk 1971.
M. Mączyńska, "Wędrówki ludów", Wa-wa-Kraków 1996.
M. Parczewski, "Najstarsza faza kultury wczesnosłowiańskiej w Polsce", Kraków 1988.
M. Plezia, "Greckie i łacińskie źródła do najstarszych dziejów Słowian", cz. 1, Poznań-Kraków 1952.
M. S. Bodnarski, "Geografia antyczna", Warszawa 1957.
Maciej z Miechowa, "Opis Sarmacji azjatyckiej i europejskiej", Przełożył i komentarzem opatrzył T. Bieńskowski, 1972.
Nestor, "Powieść minionych lat", przełożył i opracował F. Sielicki, Wrocław-Warszawa-Kraków 1999.
Paisij Chilendarski, "Słowianobułgarska historia", Przełozył, wstępem i przypisami opatrzył F. Korwin-Szymanowski, Warszawa 1981.
Paweł Diakon, "Historia rzymska. Historia Longobardów", Przełożył, wstepem i komentarzem opatrzył I. Lewandowski, Warszawa 1995.
Pop Duklanin, "Historia królestwa Słowian", Warszawa 1988.
Prokopiusz z Cezarei, "Historia sekretna", Przełożył, wstepem i przypisami opatrzył A. Konarek, Warszawa 1969.
Przegląd Zachodni, Poznań 1946.
R. Collins, "Hiszpania w czasach Wizygotów. 409-711", Warszawa 2007.
R. Dąbrowski, "Zróżnicowanie antropologiczne populacji ludzkich z dorzecza Odry i Wisły w okresie wpływów rzymskich w świetle problemów etnogenezy Słowian", 2008, http://www.statsoft.pl/czytelnia.html
R. Madyda-Legutko, J. Rodzińska-Nowak, J. Zagórska-Telega, "Wandalowie nad Sanem", http://www.3.uj.edu.pl
R. Wojna, "Wielki świat nomadów", Warszawa 1983.
S. Rospond, "Słowiańskie nazwy miejscowe z sufiksem - sk-, Wrocław-Warszawa-Kraków 1969.
S. Urbańczyk, "Periodyzacja dziejów polskiego języka literackiego", Warszawa 1959.
Słownik Starożytności Słowiańskich, T.: I, II, V, VI.
T. Lehr-Spławiński, "O pochodzenu i praojczyźnie Słowian", Poznań 1946.
T. Ładogórski, "Zaludnienie ziem polskich w czasach Bolesława Chrobrego", Rocznik dziejów społecznych i gospodarczych 1989.
T. Makiewicz, "Problem kontynuacji kulturowej pomiędzy starożytnoscią a wczesnym średniowieczem w świetle nowych materiałów ceramicznych z Wielkopolski", http://www.staff.amu.edu.pl/-anthro/slavia/f2.html
T. Milewski, "Wstęp do językoznawstwa ogólnego", Lublin-Kraków 1948.
T. Sulimirski, "Sarmaci", Warszawa 1979.
Tacyt, "Dzieła", Warszawa 1957.
Thietmar - Kronika, Tłumaczenie, wstęp i przypisy M. Z. Jedlicki, Kraków 2005.
W. Hensel, "Polska starożytna", Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk-Łódź 1988.
W. Hensel, "U źródeł Polski średniowiecznej", Warszawa-Wrocław-Kraków 1974.
W. Kadłubek, "Kronika polska", wstęp i komentarze B. Kurbis, Warszawa 1974.
W. Lipoński, "Narodziny cywilizacji Wysp Brytyjskich", Poznań 1995.
W. Mańczak, "Praojczyzna Słowian", Wrocław-Warszawa-Kraków- Gdańsk-Łódź 1981.
W. Straitberg, "Gotisches Elementarbuch", 1910, http://www.google.books.pl
W. Taszycki, "Onomastyka", Wrocław-Kraków 1958.
W.P. Lehmann, "A Gothic etymological dictionary", Leida 1986, http://www.google.books
Z. Babik, "Najstarsza warstwa nazewnicza na ziemiach polskich w granicach wczesnośredniowiecznej Słowiańszczyzny", Kraków 2001.
Z. Vana, "Świat dawnych Słowian", Warszawa 1985.
Z. Wojciechowski, "Studia historyczne", Warszawa 1955.
Z. Woźniak, "Osadnictwo celtyckie w Polsce", Wrocław 1970.
Zosimos, "Nowa historia", Warszawa 1993.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Czasy przed powstaniem państwa polskiego ogólnie”