Historia ucieczki z piekła Auschwitz: Kazimierz Piechowski i Rudolf Vrba

Klęska kampanii wrześniowej rozpoczęła najciemniejszy okres historii Polski. III Rzesza szybko rozpoczęła wdrażanie polityki terroru i eksterminacji ludności żydowskiej, w ślad za którą miały pójść kolejne ”niższe” rasy. Olbrzymie prześladowania czekały też tych, którzy znaleźli się po radzieckiej stronie granicy.
ziomeka
Posty: 443
https://www.artistsworkshop.eu/meble-kuchenne-na-wymiar-warszawa-gdzie-zamowic/
Rejestracja: 01 cze 2010, 03:37

Historia ucieczki z piekła Auschwitz: Kazimierz Piechowski i Rudolf Vrba

Post autor: ziomeka »

Auschwitz-Birkenau to miejsce na mapie, które stanowi wyrwę samego piekła. Symbol tyranii, sadyzmu i megalomanii. Dante umieścił w swoim poemacie złowieszcze ostrzeżenie dla wszystkich śmiałków przekraczających próg bramy piekieł: “Porzućcie wszelką nadzieję, wy, którzy [tu] wchodzicie”. Oświęcim, ostatnia stacja twojego życia. Miejsce do którego ludzie przychodzili, ale już z niego nie odchodzili. Tak przynajmniej mówiono im na powitalnych apelach. “Praca uczyni was wolnymi”. Jakakolwiek próba ucieczki karana była śmiercią uciekinierów i wszystkich współwięźniów. Odpowiedzialność zbiorowa była najwyższą możliwą ceną wolności. Niektórym udawało się jednak dokonać niemożliwego. Udawało im się oszukać samego diabła.



.

.

.

Auschwitz – punkt na mapie, czarna plama sadzy w środku Europy. Ta ognista plama sadzy, krwawa plama prochów. Dla setek tysięcy – miejsce bez nazwy.
Wyładowywano ludzi z ich życiem, ich pamięcią, z ich wielkim zdziwieniem, spojrzeniem, które stawiało tylko pytania. Często ci ludzie nie widzieli niczego poza dymem, nim zostali spaleni.





Na wakacje bieżącego roku wybrałem się do tego miejsca by zmierzyć się w końcu z ciężkim piętnem polskich ziem. Jeżeli miałbym opisać jednym zdaniem uczucie towarzyszące tej podróży, to powiedziałbym, że te tereny emanują czymś złowrogim. Przez cały czas czułem na sobie ciężkie spojrzenie kata.

O dziwo, mimo brutalnej historii obozu udało mi się znaleźć w nim odrobinę pokrzepiającej pozytywnej energii. Iskierkę, która zapewne wyzwalała pożar wśród współtowarzyszy niedoli. Pożar, którego nie mógł ugasić nawet nazistowski but SS-mana. To w tym miejscu poznałem Kazimierza Piechowskiego (numer obozowy 918). Człowieka, który był inicjatorem najbardziej zuchwałej ucieczki w dziejach tego obozu zagłady. Wraz z młodym Warszawiakiem Stanisławem Jaster (nr 6438) i Józefem Lempart (nr 3419), księdzem z Wadowic, a także przy wielkim udziale Eugeniusza Bendera, obozowego mechanika. 20 czerwca 1942 roku ta czwórka zostawiła piekło za sobą w przebraniu samego Lucyfera. W mundurach SS odebrali swoje człowieczeństwo przekraczając bramę, której nikt dwukrotnie przekroczyć nie mógł. Co więcej, to Niemcy sami wypuścili więźniów, tym samym swoją butę i złość nie mogli wyładować na innych podwładnych.

O ucieczce tej czwórki po raz pierwszy przeczytałem w książce, którą z tego miejsca polecam.
“Byłem numerem…historie z Auschwitz” to zbiór wstrząsających wspomnień z obozu śmierci. To świadectwo, które przelewa trwogę i pokorę w czytelnika. Ale też niesie w sobie płomyk gorącej nadziei.

Drugą ucieczką, jaką chciałbym wam dzisiaj przybliżyć dokonało dwóch słowackich żydów: Rudolf Vrba (1924-2006) i Alfred Wetzler (1918-1988). 7 kwietnia 1944 roku ukryli się we wcześniej przygotowanej skrytce ze stosu drewna tuż za ogrodzeniem obozu. Tam spędzili 3 dni. Przez ten cały czas naziści węszyli tuż obok nich. Ale ich nie znaleźli. Młoda para żydów zaczęła desperacką pogoń z czasem. Chcieli zatrzymać wywózki węgierskich żydów nim te staną się faktem.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Państwo podziemne i okupacja”