Zdrajca czy polski Forrest Gump?

Za początek Polski Ludowej uznaje się ogłoszenie manifestu PKWN 22 lipca 1944 roku. Od tego czasu rozpoczyna się budowa ustroju opartego na przyjaźni z ZSRR i szybkie przechwytywanie władzy na rzecz działaczy komunistycznych. W roku 1952 państwo zmienia nazwę na Polską Rzeczpospolitą Ludową.
Warka
Posty: 1570
https://www.artistsworkshop.eu/meble-kuchenne-na-wymiar-warszawa-gdzie-zamowic/
Rejestracja: 16 paź 2010, 03:38

Zdrajca czy polski Forrest Gump?

Post autor: Warka »

Zdrajca czy polski Forrest Gump? Rozważania o drodze Bolesława Bieruta do władzy
2008-08-12 12:35 | Mariusz Szulc

Bolesław Bierut, mimo że trwale zapisał się w historii Polski jako jej pierwszy komunistyczny przywódca, pozostał mało znaną postacią. Lektura życiorysu pierwszego „namiestnika” komunistycznej Polski budzi nieodparte skojarzenie z bohaterem filmu Roberta Zemeckisa „Forrest Gump”. Dlaczego?

Gdy rozmawiałem ze starszymi ludźmi o historii komunizmu w Polsce, zasypywany byłem anegdotami o przywódcach partyjnych. Ta wylewność kończyła się, gdy padało nazwisko Bierut. Padały niewybredne epitety i temat się kończył... to zachęciło mnie do poszukania takowych na własną rękę.
Zwyczajne dziecko?

Bolesław Bierut (ps. "Tomasz") Nieścisłości i znaki zapytania dotyczą już samych narodzin przyszłego towarzysza „Tomasza”. Przyszły prezydent Polski urodził się według wersji oficjalnej w podlubelskich Rurach Jezuickich, ale już zapis w księdze metrykalnej parafii św. Pawła w Lublinie podaje Rury Brygidkowskie. Jak pisze w swojej książce Jaki był Bolesław Bierut jego syn Jan Chyliński są to dwie nazwy wsi na przedmieściach Lublina (Rury Jezuickie to nazwa potoczna). Pewna jest data narodzin (18 kwietnia 1892 r.) oraz imiona szczęśliwych rodziców (Wojciech i Marianna). Rodzinę Bolesława z całą pewnością należałoby nazwać wielodzietną – podobno matka rodziła aż kilkunastokrotnie, choć przeżyło tylko dwóch braci i trzy siostry. Rodzice pochodzili z zaboru austriackiego, do Kongresówki popchnęła ich nadzieja na odmianę losu. Ten jednak nie oszczędzał państwa Bierutów, którzy musieli już rok po narodzinach syna przenieść się do Lublina, gdy ich gospodarstwo zniszczyła powódź.

Zasługą ojca, który wyniósł wykształcenie z autonomicznej Galicji, było to, iż młody Bolesław bardzo szybko nauczył się czytać. Rodzice widzieli zdolnego malca w seminarium duchownym (sic!), ale los chciał inaczej. Książki traktujące o tym okresie życia niezależnie od tego czy są komunistycznymi hagiografiami, czy też wydane były w niepodległej Polsce, są zgodne co do jednego: Bierut nie pochodził z typowej rodziny robotniczej (ciężką pracę mieli jego hagiografowie próbując udowadniać, że było inaczej). Młodzieniec pędził życie na wskroś nierobotnicze (pomagał np. ojcu paść krowy i sprzedawał śliwki na targu).

Legenda tamtego okresu mówiła, iż młodzieniec w 1905 r. dał dzieciom sygnał do strajku, domagając się wprowadzenia języka polskiego do szkoły, poprzez ciśnięcie w portret cara kałamarza. Sam opisany zaprzeczył temu w 1955 r. na sesji naukowej poświęconej rewolucji. Abstrahując od rewolucyjnych inklinacji młodzieńca, faktem jest, że nie skończył szkoły powszechnej i musiał zacząć pracować na własne utrzymanie. Bywał pomocnikiem murarza, chłopcem na posyłki, aż w końcu zatrudnił się w drukarni. Tam szybko nauczył się zecerki. Uczęszczał na wieczorowe kursy handlowe posiadając dużą motywację do nauki. W roku 1908 młodzieniec wstąpił do związku zawodowego drukarzy gdzie rychło pochłonęły go spotkania z grupą takiej samej jak i on ideologicznie „rozpalonej” młodzieży.
Mistyk?

W roku 1910 poznał bardzo ważną dla ukształtowania swego charakteru osobę, czyli redaktora „Kuriera Lubelskiego” Jana Hempla. Oczytany w filozofii i mający kontakty z lożami masońskimi wolnomyśliciel Hempel imponował na tyle, iż jego mieszkanie rychło stało się miejscem spotkań okolicznej młodzieży, w tym Bieruta.

Z powodu zakazu zrzeszania się w Kongresówce rozkwitały różnej maści stowarzyszenia, głównie abstynenckie. Takie też stowarzyszenie o nazwie „Przyjaźń” założył Jan Hempel, a jednym z najbardziej lubianych przez niego członków został przyszły towarzysz „Tomasz”. Losy panów Hempla i Bieruta w tym momencie splatają się dość mocno. Po rezygnacji przez tego pierwszego z redagowania „Kuriera Lubelskiego” młodzieniec działał aktywnie w ruchu spółdzielczym i stał się aktywistą partyjnym PPS „Lewicy”, do której został wciągnięty w 1912 r. wraz ze swoim mentorem przez Oktawiana Zagrobskiego. W tym czasie Bolesław poznał przedszkolankę Janinę Górzyńską, którą później poślubił.

Jesienią 1913 r. przeniósł się do Warszawy, gdzie pracował w drukarni i uczęszczał na otwarte wykłady socjalistycznych myślicieli. Po roku spędzonym w stolicy powrócił do Lublina. Tam zastał go wybuch I wojny światowej, co postawiło cesarsko-królewsko poddanego przed niebezpieczeństwem internowania. Bolesławowi, dzięki gościnności znajomych, udało się go uniknąć. W 1915 roku znów spotkał Jana Hempla, który zawiesił swą działalność jako wolnomularz (niektórzy historycy zadają sobie pytanie czy także Bolesław był przez jakiś czas masonem, ale brak dowodów na potwierdzenie tej tezy). Koniec I wojny światowej to Bolesław Bierut – 26 letni członek PPS „Lewica” mający przyjaciela w intrygującym człowieku, jakim niewątpliwie był Jan Hempel. Do drobnomieszczańskiego purytanizmu wyniesionego z domu dodał Bolesław fascynacje socjalistyczne i sporą dawkę mistycyzmu przejętą od swego nauczyciela. Za przykład niech posłuży urządzona w roku 1912 starosłowiańska wigilia. Pod stoły powtykano kłosy zboża, zaś na środku tychże układano z kłosów swastyki. Około 20 osób śpiewało Na wielki idą bój i Mazura Kajdaniarskiego. Główny bohater wraz z J. Juśkiewiczem odegrał III część Dziadów.

Bolesław w owym czasie to wyrosły z drobnomieszczańskiej tradycji mistyk i socjalista będący pod ogromnym wpływem Jana Hempla. Gotów był wraz z nim wyjechać do Brazylii by budować Polskę wolną od zaborców. Polskę miał okazję budować... ale jednak inną niż ta z jego marzeń roku 1912.

Pomnik Bolesława Bieruta w parku w Kozłówce (autor: Krzysztof Maria Różański, opublikowano na licencji: Creative Commons Attribution ShareAlike 2.5) Nasuwa się jednak refleksja, że przyszły „namiestnik Stalina” nigdy nie przemyślał swojej komunistycznej drogi. W nagrodę za tą bezrefleksyjność Historia pomagała młodzieńcowi znaleźć sobie w niej miejsce.
Wolna Polska a Bierut

Pierwszą niespodzianką, którą zgotował swemu przyszłemu przywódcy kraj był fakt, iż został z mocy prawa komunistą (Socjaldemokracja Królestwa Polskiego i Litwy połączyła się z PPS „Lewicą”, tworząc Komunistyczną Partię Robotniczą Polski). Bierut w tym czasie zajmuje się razem z Janem Hemplem ruchem spółdzielczym i powoli dopracowuje się pewnego szacunku jako działacz spółdzielczy. W roku 1921 sfinalizował w końcu swój związek z Janiną Górzyńską, a dwa lata później doczekał się pierwszego dziecka (córka Krystyna). Wtedy szczęśliwi rodzice przenieśli się do Sosnowca, gdzie Bolesław został kierownikiem miejscowej spółdzielni spożywców. W tym samym roku trafił do kartotek policyjnych. Szybko aresztowano go za poglądy komunistyczne, ale już w październiku został wypuszczony, by szybko powrócić za kratki na około miesiąc. W związku z nasiloną działalnością komunistów w tym okresie polska policja rozpoczyna aresztowania w Zagłębiu Dąbrowskim, co zmusiło naszego bohatera do pozostania w Warszawie i rozpoczęcia pracy jako pracownik aparatu partyjnego KPRP. W warunkach ciągłej wymiany kadr (aresztowania) Bierut dość szybko awansował i został najpierw członkiem Tymczasowego Sekretariatu KC (od maja do sierpnia 1925), a potem kierownikiem Wydziału Spółdzielczego KC.

W październiku 1925 stanął przed wielką szansą – skierowano go do zakonspirowanej radzieckiej szkoły partyjnej. Uczono tam oczywiście języka rosyjskiego, ale przede wszystkim zasad konspiracji wywiadowczej, w co ciężko uwierzyć było synowi Bolesława Janowi Chylińskiemu. Niejednokrotnie zwracał on uwagę na to, iż jego ojciec do końca życia nie nauczył się nawet prowadzić auta, więc ciężko mu sobie wyobrazić go włamującego się do sejfów itp. Szkoła uczyła ponadto, według wspomnień Jana Kwiatkowskiego, m.in. metod działania polskiej kontrwywiadowczej „dwójki”, prowadzenia samochodu (sic!), unieruchamiania radiostacji itp. Bierut powrócił do kraju już po przewrocie majowym w czerwcu 1926 r. Wtedy to zajął się działalnością wydawniczą w Komunistycznej Partii Polski. 15 stycznia 1927 r. gdy odwiedzał żonę i dzieci w Warszawie został aresztowany (wspomniany Jan był na świecie już od 20 stycznia 1925 r.). Aresztowanemu udało się zniszczyć co ważniejsze obciążające go dowody. Przewieziony został do więzienia w Będzinie. Po kilku miesiącach partia wpłaciła za niego kaucję w wysokości 1000zł. Na procesie został przez licznych świadków (m.in. Stanisława Szwalbe) przedstawiony jako skromny, acz zaangażowany działacz spółdzielczy niewiele mający wspólnego z KPP. To, oraz nikły materiał dowodowy i poręczenia znajomych pozwoliło mu na zwolnienie do czasu rozprawy, co wykorzystał uciekając przez Gdańsk do Moskwy. Tam uczestniczył w zjeździe KPP pod Moskwą, tam też poznał 25-letnią Małgorzatę Fornalską, z którą wdał się w romans. We wspomnieniach Jana Kwiatkowskiego jawi się Bolesław jako elegancki, powiedziałbym nawet szarmancki zwłaszcza wobec kobiet, pamiętał zawsze by panią domu przy powitaniu pocałować w rękę... Widać wystarczyło to, by rozkochać w sobie młodą komunistkę i 15 czerwca 1928 r. doczekać się dziecka. Gdy Małgorzata Fornalska była jeszcze w ciąży, Bierut sprowadził do Moskwy swą rodzinę z Polski (Janinę Orłowską i dwójkę dzieci). Ten na pozór nudny człowiek żył w jednym czasie z dwiema kobietami tworząc dwie rodziny, a żadna z nich nie była o siebie zazdrosna, co musi dać do zrozumienia, że Bierut nie był wcale taką nudną osobą.

W trakcie pobytu w Moskwie towarzysz „Tomasz” został słuchaczem Międzynarodowej Szkoły Leninowskiej prowadzonej przez Komintern, a przez tenże został delegowany do pracy partyjnej w Austrii, Czechosłowacji, a potem Bułgarii, gdzie trafił w 1931 r. Niewiele wiadomo o tym okresie jego życia poza wspomnieniami jednego z Bułgarów, podziwiającego go za umiejętność przetrwania w ciężkich dla bułgarskiego ruchu komunistycznego chwilach (liczne aresztowania i obławy). Jesienią 1932 r. Bierut zostawił swoją nową moskiewską rodzinę i wrócił do Polski na stanowisko sekretarza okręgowego w Łodzi, gdzie bez sukcesów starał się odtworzyć przetrzebioną aresztowaniami komórkę partyjną. Wypada uwierzyć wątpliwościom syna Bieruta o jego wyszkoleniu wywiadowczym, gdyż 18 grudnia 1933 roku został znów aresztowany. Policja miała o wiele lepszy materiał dowodowy i broniący go Karol Winawer nie mógł zapobiec karze więzienia na lat siedem. Bolesław został osadzony najpierw w więzieniu mokotowskim, potem w ciężkim więzieniu w Rawiczu. Nie zdawał sobie raczej sprawy jakim dobrodziejstwem był dla niego ten wyrok. Więzienie było spokojną przystanią w czasach, gdy niemal cała polska partia została wymordowana przez Stalina, który po śmierci Kirowa w ZSRR zmienił politykę wobec prawdziwych lub domniemanych wrogów wewnętrznych, co zaowocowało „jeżowszczyzną”. Gdyby udało się Bierutowi wyjść w tym czasie na wolność i co bardzo prawdopodobne zostać przerzuconym do ZSRR, padłby ofiarą NKWD. Predysponował go do tego jego życiorys. W więzieniu spotkał Bolesław ludzi, z którymi los będzie jeszcze nieraz wiązał drogi jego życia (Paweł Finder, Marceli Nowotko).

Bolesław Bierut czyta "Trybunę Ludu", organ prasowy PPR/PZPR Na ten okres przypada też jedna z najsłynniejszych plotek1 dotyczących naszego bohatera. Otóż Aleksander Orłow, wysoki funkcjonariusz NKWD zbiegły na Zachód, w swoich wspomnieniach o reżimie opisał ówczesne przesłuchanie brytyjskiego komunisty przez Bolesława Rutkowskiego, który po wojnie dzięki woli Stalina został jako Bolesław Bierut szefem polskiego rządu. W każdym razie nie tylko życie, ale też w tym konkretnym przypadku dobre imię Bieruta (jakkolwiek zabawnie brzmi to w kontekście jego dalszego życiorysu) chronił okres więzienny. W 1936 r. za niegodne komunisty zachowanie w sądzie i za wciągnięcie „niepewnej politycznie” kobiety do pracy we wcześniejszej organizacji został Bierut wydalony z KPP. W 1940 r. Komisja Odwoławcza Kominternu przywróciła go w prawach członka partii (teraz już WKP czyli partii radzieckiej), utrzymując naganę za sprawę rzeczonej białogłowy. W oczyszczeniu się z zarzutów pomogła Bierutowi opinia dobrego działacza z Bułgarii (wtedy najprawdopodobniej poznał Georgi Dymitrowa), a także wstawiennictwo Marcelego Nowotki. 11 grudnia 1938 r. dzięki uchwalonej amnestii wyszedł Bolesław z więzienia i zamieszkał z żoną. Stanisław Szwalbe pomógł mu znaleźć pracę w Spółdzielni Spożywców. W tej właśnie pracy w Warszawie 47-letniego Bolesława Bieruta zastaje wybuch II Wojny Światowej.
Polski „Forrest Gump”?

Tytułowe pytanie postawił w swojej książce Piotr Lipiński z „Gazety Wyborczej” i pozostaje ono nad wyraz zasadne. Jak działacz czwartego garnituru polskiej partii komunistycznej stał się w niej niezastąpiony? Odpowiedzią nie może być tylko to, iż przetrwał wielką czystkę. Miał też szczęście być w odpowiednich miejscach i odpowiednim czasie. Pozostaje pytanie czy tego właśnie uczono agenta NKWD jakim stał się na podmoskiewskich szkoleniach?

Jak wspomniano, wybuch wojny zaskoczył Bolesława w stolicy. Miał już 47 lat, więc mobilizacji nie podlegał, w związku z czym wyjechał do Lublina. Stamtąd, po zdobyciu miasta przez Wehrmacht, wrócił do Warszawy skąd już w październiku, razem z Franciszkiem Jóźwiakiem, uciekł do Kowla, a stamtąd do Kijowa. Tam mieszkał aż do połowy maja 1941 r. Propaganda komunistyczna w okresie „kultu jednostki” wymyśliła legendę jakoby to Bolesław Bierut w tym okresie kierował pod Kijowem liczną międzynarodową grupą uchodźców pod opieką Kominternu. Jako ich opiekun miał rzekomo wyjeżdżać do Moskwy, a tam kontaktować się między innymi z Wandą Wasilewską.

To oczywiście legenda na użytek przyszłego kultu jednostki, a najbardziej prawdopodobna wersja tamtych dni jest taka, iż mieszkał pod Kijowem, dokąd bezskutecznie próbował sprowadzić rodzinę, z którą miał ciągły kontakt listowny. W połowie maja przeniósł się towarzysz „Tomasz” do Białegostoku, gdzie mieszkała w tym okresie Małgorzata Fornalska z córką. W Białymstoku przebywał kilka tygodni, kiedy rozpoczęła się kolejna wojna, tym razem III Rzeszy z Związkiem Radzieckim. Bolesław uciekł przed Niemcami do Mińska (jeśli wierzyć wspomnieniom córki szedł tam na piechotę, podczas gdy ona wraz z mamą jechały pociągiem).

Gdy Bierut dotarł do Mińska miasto to było już w niemieckich rękach. Tak zaczął się najbardziej tajemniczy okres jego życia. Mieszkał tam dwa lata, jednak mało wiadomo o tym czym się zajmował. Ciekawym jest, że nasz przyszły przywódca miał szczęście do teorii spiskowych dotyczących własnego życiorysu. Popularne jest np. określanie nazwiska Bierut jako skrótu od popularnych nazwisk Biernacki i Rutkowski, kojarzonych powszechnie z aparatem represji. Aleksander Orłow pisał przecież o polskim śledczym Bolesławie Rutkowskim, który przesłuchiwał angielskiego komunistę w roku 1935, kiedy Bierut siedział w polskim więzieniu. Do niedawna nawet w „Wikipedii” nazwisko Bierut było podane jako taki właśnie skrót pomimo sprawdzonych danych chociażby z metryki urodzenia o ojcu Wojciechu Bierucie. Wracając do Mińska we wrześniu 1941 Bolesław poznał Anastazję Kaleśnikową, z którą zamieszkał i rzekomo miał córkę. Pracował w Wydziale Aprowizacji Zarządu Miasta awansując do stanowiska zastępcy kierownika. Gdyby przyjmować surowe kryteria władzy radzieckiej byłby on kolaborantem, z czego niewątpliwie doświadczony blisko 50-letni komunista musiał zdawać sobie sprawę. Bierut w dodatku nigdy nie ukrywał swojej współpracy z Niemcami. Pisywał do rodziny w Warszawie i na Lubelszczyznę do brata kochanki (Fornalskiej). Jak znalazł się na tym stanowisku?

Otóż szokująca jest relacja (niepotwierdzona przez żadne inne źródło) Adriana Kosarowa, opisana w książce Jana Nowaka Jeziorańskiego O proces Bolesława Bieruta i wspólników. Wynika z niej, iż wiceburmistrz Mińska wyjechał wraz z przedstawicielami komisariatu generalnego do Ost-Ministerium w Berlinie, do Alfreda Rosenberga. Miałoby to nastąpić w listopadzie 1941 r. W drodze powrotnej miał przywieźć z Berlina Bolesława Bieruta na wspomniane już stanowisko. Jan Nowak Jeziorański także powątpiewał w te informacje, ale wiarygodność tegoż informatora potwierdził dla niego sztokholmski korespondent radia „Wolna Europa”. To kolejna niejasność w życiorysie Bolesława Bieruta i co ciekawe kolejna wywołana przez Rosjanina (poza tym chociażby wspomniany Orłow i przesłuchania z 1935 r.). W 1956 r., gdy Władysław Gomułka na fali październikowej odwilży doszedł do władzy, przedstawiciel radzieckich organów bezpieczeństwa powiadomił go, iż doceniając przemiany, którym został poddany, PRL musi go poinformować, iż jego poprzednik był hitlerowskim konfidentem. Szok Gomułki, znanego z chłodnego stosunku do Bolesława, uwydatniają najdobitniej jego Pamiętniki. Powiadomił on o tych rewelacjach Chruszczowa, ten jednak całkowicie zignorował informację. W 1972 r. emeryt Władysław Gomułka, usłyszał od ówczesnego ambasadora PRL w ZSRR Jana Ptasińskiego rozwiązanie tego problemu. Ambasador rozmawiał z wysoko postawionym oficerem KGB i usłyszał, iż Sowieci doskonale wiedzieli jakie wrażenie mogłaby sprawiać urzędnicza działalność przyszłego prezydenta KRN w niemieckim wówczas mieście. Miał być on jednak radzieckim agentem, bardzo zresztą istotnym dla sowieckich planów. Bierut podwójny agent? Kilka lat temu słynna była niepotwierdzona źródłami relacja dziennikarska, która przedstawiała go także jako współpracownika polskiej policji politycznej w dwudziestoleciu międzywojennym. Potrójny agent? Łatwo byłoby wtedy wytłumaczyć jego zaufanie do późniejszych paranoidalnych wyroków, które zapadały w procesach przeciwko domniemanym agentom w pierwszych latach PRL. We współpracę z radzieckim wywiadem nie chce uwierzyć w swojej książce Jan Chyliński, kreśląc obraz dobrotliwego ojca, trochę wręcz fajtłapowatego, który daleki byłby od bizantyjskich intryg tamtego okresu.

W Mińsku Bierut nadal posiada ulicę swego imienia

Kolejną ciekawostką jest historia kobiety, z którą mieszkał w Mińsku Bolesław. Miała ona z poprzedniego związku dzieci. Posiadały wpisaną w dokumentach narodowość żydowską, a właśnie Bierut załatwił im papiery białoruskie. Po wojnie wysyłał Anastazji pieniądze, z czego wysnuto wniosek, iż miałby być ojcem rzeczonych dzieci. Syn Bolesława Jan Chyliński obliczył, iż kiedy ojciec poznał Anastazję, jej dzieci miały już 7 lat. Poza tym, zgodnie z prawdą, Bierut nie ukrywał swego potomstwa, czego dowodem przyjaźń pomiędzy dziećmi ze związku z Janiną Górzyńską i tymi z Małgorzatą Fornalską. To przekonujące słowa, ale nie ulega wątpliwości, iż mamy tu kolejną nieścisłość w życiorysie i to właśnie z okresu mińskiego. W 1974 r. Anastazja napisała list do Edwarda Gierka, w którym przedstawiła się jako przyjaciel, żona (!) i pomocnica waszego wielkiego rodaka, wybitnego działacza partyjnego Bolesława Bieruta w związku z tym prosi o przyznanie jej oraz dzieciom emerytalnego zabezpieczenia.

Nadchodzi czas aby Bolesław wrócił do Warszawy. W stolicy urzęduje już w tym czasie „grupa inicjatywna”, która po pierwszych konfliktach tworzy Polską Partię Robotniczą i potrzebuje doświadczonych międzywojennych działaczy. Wybór pada na cieszącego się, jak widać powyżej, zaufaniem Moskwy Bieruta. Do Warszawy ściąga go Janek Krasicki przy wydatnej pomocy radzieckiej partyzantki. Po przyjeździe do stolicy Bolesław zajął się ogólnie pojętą działalnością prasową, w czym zastąpił Władysława Gomułkę. Po konflikcie z Władysławem Bieńkowskim Paweł Finder, który na te stanowisko rekomendował Bieruta, rezygnuje z niego, a skromny spółdzielca nie zapomina tego konfliktu (na mściwość Bieruta i dążenie do władzy zwraca uwagę jego przyszły antagonista Władysław Gomułka).

Paweł Finder, pierwszy sekretarz Polskiej Partii Robotniczej, poprzednik Władysława Gomułki. Cztery miesiące po przyjeździe do stolicy Bolesława PPR poniosła ogromną stratę w wyniku akcji niemieckich sił. Aresztowano Małgorzatę Fornalską oraz sekretarza KC PPR Pawła Findera (kochanka Bieruta z tej niewoli już nie wróci). Razem z aresztowanymi w ręce Niemców wpadły radiostacje, szyfry i wszystko, co było konieczne do utrzymania kontaktu z Moskwą. Na sekretarza, bez konsultacji z towarzyszami radzieckimi, został wybrany Władysław Gomułka. Bolesław Bierut stał się dzięki temu przypadkowi najbardziej zaufanym człowiekiem Moskwy w otoczeniu PPR. Bierut umiał wykorzystać ten przypadek, a od tego momentu losy towarzyszy „Wiesława” i „Tomasza” zaczęły się w niezwykły sposób splatać.

Przed utratą kontaktu z Moskwą rysował się pierwszy poważny konflikt pomiędzy obydwoma przywódcami polskich komunistów. Przyczyną stał się projekt utworzenia Krajowej Rady Narodowej, który zrodził się w głowie Gomułki. W założeniu miała KRN pełnić funkcję podziemnego parlamentu, reprezentującego jak największą ilość grup społecznych, dlatego też Gomułka próbował pozyskać do niego wielu działaczy niekomunistycznych. Gdy Moskwa dostała depeszę o planach utworzenia KRN, powstawał w niej plan utworzenia Polskiego Komitetu Narodowego. Konkurencyjne projekty wzbudziły zainteresowanie Moskwy, która przez długi czas nie odpowiadała na depeszę. W tym zaś czasie na posiedzeniu KC PPR 7 listopada Władysław Gomułka i Bierut pokłócili się o to czy KRN miałaby pozostać po prostu podziemnym parlamentem (pierwszy z nich), czy też należy dobudować do niej strukturę rad narodowych od gminy po województwo (drugi). Gomułka, dla którego KRN była bardzo ważną ideą, poszedł na kompromis z Bierutem i zgodził się na utworzenie struktury rad narodowych. Nie udało mu się jednak na pierwsze posiedzenie zaprosić zbyt wielu działaczy poza PPR-owskich. Przewodniczącym KRN, co miało wielkie znaczenie dla jego przyszłych losów, został właśnie Bolesław Bierut. Przyjmował on ten urząd bardzo niechętnie przekonany, iż jest to dla niego degradacja. Czuł on się w tym okresie podwójnie zagubiony. Niemcy zatrzymali jego kochankę, która miała wszystko, co było potrzebne do nawiązania kontaktu z Moskwą. Sekretarzem KC PPR został jawnie mu niechętny i diametralnie różniący się charakterem Władysław Gomułka, który w dodatku dostał w prezencie od losu okres względnej niezależności od Moskwy. Z całą pewnością bardzo usilne namawianie Bieruta, by stanął na czele KRN, nie mogło wzbudzać jego zaufania. Gdy jednak ostatecznie zgodził się rozpoczął swą wielką karierę.
Władza

Jako przywódca KRN i zaufany człowiek Moskwy Bolesław skupił w swoich rękach ogromną władzę. Formalnie był przewodniczącym Krajowej Rady Narodowej, a jako taki przejął uprawnienia Prezydenta kraju poprzez karkołomne zastosowanie konstrukcji prawnej „opróżnienia urzędu prezydenta” z Konstytucji Marcowej. Nie zadowolił się kompetencjami Marszałka Sejmu oraz Prezydenta, gdyż został także przewodniczącym Prezydium KRN. Ta nowa w polskiej rzeczywistości instytucja przejęła faktyczną władzę od „tymczasowego parlamentu”, którego była organem. To na jej posiedzeniach zapadały ważne decyzje odnośnie sowietyzacji kraju. Decyzje te zatwierdzał skromny spółdzielca, dawny mistyk i nieśmiały abstynent, który dopuszczony do władzy pławił się w jej luksusach. ZSRR nie ufał bezgranicznie Bierutowi i co jakiś czas rosyjski ambasador przypominał o tym kto naprawdę rządził w Polsce, ale Bolesław akceptował tak wyznaczoną swoją rolę bez reszty.

Nadeszła epoka bezkrytycznego przejmowania najdziwniejszych radzieckich wzorców. Nie udały się polskie plany gospodarcze, odbudowa Warszawy kierowana przez Bieruta (żywił niespełnione marzenia o byciu architektem) sprawiła, że „Paryż północy” stał się socrealistycznym potworkiem. W kraju zaczął panować kult Stalina i na mniejszą skalę przymusowy kult Bieruta (za dowód można podać cytowane przez Piotra Lipińskiego zobowiązania z okazji 60. urodzin komunistycznego przywódcy). Bierut był nawet bardziej radziecki od Stalina. „Słońce narodów” musiał powstrzymywać swojego protegowanego przed zmianą polskiego hymnu, przed zbytnim sowietyzowaniem konstytucji, gdzie Bierut głosił hasła, które nawet Gruzinowi wydawały się zbyt daleko idące. Towarzysz „Tomasz” chcąc w pełni realizować wolę Stalina, jako bodaj pierwszy polski przywódca po królu Bolesławie Śmiałym rozpoczął wojnę z Kościołem, co wymagało nie lada odwagi bądź nie lada oderwania od duszy własnego narodu. Jednego Bierut nie doprowadził do końca. Nie udało mu się (bądź nie chciał aby mu się udało) wykryć szerokiego spisku, na którego czele miał stać Gomułka, i wzorem ościennych „demoludów” urządzić wielkich procesów politycznych. Nie brak świadectw, że Bolesław interesował się losem śledztw i bezwzględnie szafował wyrokami śmierci, ale w sprawie Gomułki, którego ze szczerego serca nie znosił Bierut, nie poszedł na całość.

Być może ten nie posiadający wielkiej wyobraźni były spółdzielca, którego Historia dopchała na szczyty władzy, czekał na to, iż ta znów pokaże mu drogę i bał się sam podejmować decyzje, gdyż doskonale wiedział jak kończą prędzej czy później wszyscy w otoczeniu Stalina. Bierut nie dawał sobie rady z władzą, kultem jednostki i nie rozumiejąc tego, że czasy się zmieniają, nie zmienił się sam. Zajmował się procesami, chociaż nie doprowadził do procesu Gomułki, to los Wacława Komara czy też Michała „Roli” Żymierskiego wskazywał, że szukanie wrogów nie ograniczało się tylko do przyszłego I sekretarza. W tym czasie Bierut ma kolejną kochankę (jego sekretarka Wanda Górska) i wedle słów Józefa Światły (komunistyczny uciekinier na Zachód) pławi się w luksusach.
Koniec

Towarzysz „Tomasz” ciężko przeżył to, że Historia nie przynosiła już gotowych odpowiedzi. Wedle słów Stefana Staszewskiego ten dawniej abstynent zaczął zdrowo popijać także na oficjalnych uroczystościach. Jak kiepskim politykiem był nasz „Forrest” pokazują śmierć Stalina i ucieczka Józefa Światły. Bierut zamiast wyciągnąć wnioski i modyfikować swoją politykę, nie zrozumiał obydwu tych wydarzeń. Lata 1954-56 przynoszą Polsce ferment, którego jej przywódca nie umiał skanalizować. W końcu płaci za to cenę, gdy na XX. Zjeździe KPZR słyszy jakie wnioski w ZSRR wysnuto ze śmierci Stalina. Historia znudziła się swoim ulubieńcem i pozwoliła mu w tajemniczy sposób umrzeć. Paradoksalnie ta śmierć w stolicy znienawidzonego mocarstwa przyniosła odrobinę lepszego spojrzenia na znienawidzoną postać „namiestnika Stalina”. Polacy nie znając szczegółów podejrzewali Bieruta wbrew faktom i jego życiorysowi, że umarł bo postawił się Rosjanom. To jednak niewielka grupa naszych rodaków. Reszta odetchnęła z ulgą, że przestali być statystami w filmie o prostym, skromnym spółdzielcy, który zwariował od nadmiaru władzy, a który ze świata polityki rozumiał tylko tyle, iż nie musi myśleć, bo myślą za niego w Moskwie. Nadszedł czas komunisty więźnia – Gomułki.

Bibliografia:

1. Chyliński Jan, Jaki był Bolesław Bierut. Wspomnienia syna, Warszawa 1999
2. Garlicki Andrzej, Bolesław Bierut, Warszawa 1994
3. Kowalczyk Józef, Bolesław Bierut. Życie i działalność, Warszawa 1952
4. Kozłowski Czesław, Namiestnik Stalina, Warszawa 1993
5. Lipiński Piotr, Bolesław Niejasny, Warszawa 2001
6. Lipiński Piotr, Towarzysze Niejasnego, Warszawa 2003
7. Rechowicz Henryk, Bolesław Bierut 1892-1956, Warszawa 1974
8. Torańska Teresa, Oni, Warszawa 1997
9. Ważniewski Władysław, Współczesne Życiorysy Polaków - Bolesław Bierut, Warszawa 1979


Przypisy:

1 Nie brakuje też innych plotek. W rzeszowskich „Nowinach” 2.10 1990r. ukazał się np. artykuł, w którym okręgowy przywódca KPN oskarżył B. Bieruta o zdefraudowanie z Oddziału Ubezpieczeń Społecznych w Wilnie znacznej sumy. Bierut miałby się zresztą nazywać Bednarowicz, a zbrodnia miałaby nastąpić w 1934 bądź 35 r., gdy Bierut siedział w więzieniu.

Tekst zredagował: Tomasz Leszkowicz
Korektę przeprowadziła: Olga Śmiełowska
ODPOWIEDZ

Wróć do „Wprowadzenie demokracji ludowej 1945-1956”