Wysiedleni czy wypędzeni? –ludność niemiecka w Polsce

Wszystko co nie pasuje do pozostałych sekcji, a dotyczy tego okresu.
Artur Rogóż
Administrator
Posty: 4635
https://www.artistsworkshop.eu/meble-kuchenne-na-wymiar-warszawa-gdzie-zamowic/
Rejestracja: 24 maja 2010, 04:01
Kontakt:

Wysiedleni czy wypędzeni? –ludność niemiecka w Polsce

Post autor: Artur Rogóż »

W swej pracy historycy często mają do czynienia z procesami historycznymi, w których kwestia terminologii ma szczególne znaczenie. Ważna jest zatem analiza strategii językowych wykorzystywanych mniej lub bardziej świadomie przez badaczy. Jak pisze A. Ziębińska – Witek chociażby „Różnice między nazwami (dla Związku Radzieckiego była to „wojna o ojczyznę”, dla Niemiec „czas Hitlera”, dla Ameryki „druga wojna światowa”) ukazują nam przepaść w rozumieniu tych samych wydarzeń przez różne narody, odbijają różnice w doświadczeniu tego okresu oraz kształty poszczególnych narodowych mitologii i ideologii.”
Wysiedlenie Niemców z Polski również należy do procesów historycznych, w których ważne jest nazewnictwo. Zarówno w języku niemieckim, jak i polskim nie ma jednego terminu odnośnie do wydarzeń związanych z ucieczką, „dzikimi wypędzeniami” oraz zorganizowanymi wysiedleniami Niemców w trakcie i po II wojnie światowej. Nacechowanie danego słowa może rzutować na odbiór postawy autora zajmującego się tą tematyką. Obie główne perspektywy: polska i niemiecka zdominowane zostały przez odpowiadające im słowa – klucze. W obszarze zachodnioniemieckim od początku weszło w powszechne użycie określenie „Vertreibung” oznaczające bardziej wygnanie niż wypędzenie. Termin ten, jak pisze P. Kacprzak, jest moralnie-wartościujący – zawiera w sobie jednoznacznie negatywną kwalifikację działań podejmowanych wobec Niemców. J. Piskorski uważa, że same te określenia nie są złe, jeśli stosuje się je sprawiedliwie do wszystkich tego typu zjawisk a nie tylko wybranych. Historyk ten zwraca uwagę na nierówne używanie tych przymiotników mówiąc chociażby o wypędzonych Niemcach i przesiedlonych Polakach, podczas gdy procesy te przebiegały bardzo podobnie. Najbardziej adekwatna wydaje mi się propozycja B. Nitschke, aby dla przełomu lat 1944/1945 stosować określenia „ewakuacja”, „ucieczka”; dla kolejnego etapu: czerwiec-grudzień 1945 r. terminów „wysiedlenia wojskowe” bądź „dzikie wysiedlenia”; zaś terminu „wysiedlenia” dla etapu rozpoczętego w styczniu 1946 r. i kontynuowanego do 1949 r. W swojej pracy posługuję się zatem terminem „wysiedlenie”, a nie „wypędzenie”.
Jak pisze B. Nitschke, na obszarze Polski po II wojnie światowej można wyróżnić wśród społeczności niemieckiej różne kategorie: obywateli III Rzeszy będących stałymi mieszkańcami ziem przyłączonych z uwzględnieniem polskiej ludności rodzimej; obywateli polskich narodowości niemieckiej (mniejszość niemiecka w II RP); Niemców osiedlonych na ziemiach polskich w okresie trwania wojny, czyli niemieckich przesiedleńców, urzędników i w końcowym etapie ewakuowanych przed bombardowaniami oraz uciekinierów ze Wschodu.
Wśród historyków nie ma zgodności co do liczby Niemców zamieszkujących ziemie polskie w połowie 1945 r. Pojawiają się szacunki od 2,5 - 3,4 mln osób. Próbę weryfikacji tego problemu podjął Kazimierz Piesowicz , który za podstawę swych obliczeń przyjął dane spisów powszechnych z 1931 i 1950 r. oraz szacunek stanu zaludnienia z 1939 r. Doszedł do wniosku, że w momencie zakończenia wojny na ziemiach zachodnich i północnych zamieszkiwało 3,4 mln Niemców. W przeciwieństwie do wielu badaczy, K. Piesowicz pominął wyniki spisu ludności z 1946 r., który obciążony jest wieloma błędami. Jeżeli chodzi o liczbę ludności niemieckiej zamieszkującej ziemie dawne Polski, to badacz określił ją na ok. 200 tys. Biorąc pod uwagę rozmieszczenie ludności niemieckiej, to najwięcej Niemców zamieszkiwało obszary przygraniczne. Wyróżniał się pod tym względem zwłaszcza Dolny Śląski, gdzie przebywało ponad 50% ludności niemieckiej. Należy jednak pamiętać, że różne kierunki migracji ludności, a także brak jej wyraźnej identyfikacji narodowej sprawiają, że dane te mają charakter jedynie szacunkowy. W takiej sytuacji trudno było w jednoznaczny i nie budzący wątpliwości sposób wskazać, kto jest Polakiem, a kto Niemcem. Tym bardziej, że często ludność rodzima sama uważała siebie za Niemców i czuła się związana z kulturą niemiecką. Wśród ludności zamieszkującej obszar ścierania się dwóch konkurencyjnych narodów zjawiskiem normalnym jest istnienie podwójnej przynależności narodowej.
Pierwsze przemieszczenia cywilnej ludności niemieckiej na zachód rozpoczęły się jeszcze przed przesunięciem się linii frontu na Odrę i Nysę Łużycką (od jesieni 1944 r.). Rozkazy opuszczenia terenów wschodnich Rzeszy podjęły władze niemieckie zdecydowanie za późno (styczeń 1945 r.), wcześniej samowolna ucieczka oznaczała dezercję. Ludność niemiecka aż do ostatniej chwili łudzona propagandą o zwycięstwie Hitlera, nie była przygotowana do ewakuacji. Ta zaś przeprowadzona w ogromnym popłochu przed zbliżającą się armią radziecką przyniosła w efekcie śmierć cywilom niemieckim. Ludność tłukła się zimą po zamarzniętym Bałtyku, po zatłoczonych transportami wojskowymi drogach Mazur i Dolnego Śląska. Ludzie ze strachu przed czerwonoarmistami uciekali i często umierali z głodu, przemęczenia lub mrozu, byli bombardowani przez lotnictwo alianckie itp. Miało to miejsce głównie w Prusach Wschodnich, gdzie prawdziwy pogrom ludności nastąpił wraz z ofensywą armii radzieckiej w styczniu 1945 r. Na tym obszarze wojna znana była raczej z opowiadań i doniesień prasy niemieckiej. Wkroczenie Armii Czerwonej zaowocowało masakrą ludności cywilnej, która z różnych względów nie ewakuowała się z wojskami niemieckimi. W literaturze tematu opisuje się drastyczne sceny uciekinierów próbujących wsiąść na przeładowane statki, przeprawiających się zimą przez ledwo zamarzniętą Mierzeję Wiślaną czy umierających z mrozu, głodu i wycieńczenia, próbując uchronić się przed Armią Czerwoną. Znana jest historia przygranicznej wioski Prus Wschodnich Nemmensdorf , której mieszkańcy zostali w większości wymordowani w bestialski sposób. Jeden z żołnierzy niemieckich, którzy znaleźli się później w Nemmensdorf tak przedstawił sceny, które tam zobaczył: „Przy pierwszej zagrodzie stał wóz drabiniasty. Przy nim 4 nagie kobiety były ukrzyżowane. […] Przy gospodzie wzdłuż ulicy stoi stodoła. Na każdych z dwojga drzwi stodoły wisiała naga, ukrzyżowana kobieta z przybitymi rękoma. Dalej znaleźliśmy w mieszkaniach ogółem 72 kobiety, w tej liczbie dzieci i jednego starego mężczyznę, wszyscy byli martwi, prawie wszystkich bestialsko zamordowano, tylko niektórzy zostali zastrzeleni strzałem potylicę.” Powszechny jest fakt, że to właśnie na terenach Prus Wschodnich żołnierze radzieccy wyładowali nienawiść do wroga i upokorzenie wojną. Należy pamiętać, że Prusy Wschodnie były pierwszym obszarem III Rzeszy, na który wkroczyła sojusznicza armia. Stacjonujące tu oddziały radzieckie dopuszczały się grabieży, rabunków i gwałtów na ludności cywilnej. Aktom bezprawia sprzyjała atmosfera odwetu podsycana przez wojskowe władze radzieckie.
Następnie, po zakończeniu działań wojennych, a przed podpisaniem Umowy Poczdamskiej, odbywały się tzw. dzikie wypędzenia. To one pozostawiły najgorsze wspomnienia uciekinierów niemieckich, rzutując współcześnie na cały problem wysiedleń ze wschodu. Dotknęły one przede wszystkim ludność mieszkającą w nowopowstałym pasie przygranicznym wzdłuż Odry i Nysy Łużyckiej, choć nie tylko – również z terenu Warmii i Mazur wydalono wówczas około 25.000 osób. Obradujących w Poczdamie aliantów chciano w ten sposób postawić przed faktami dokonanymi. Zanim więc uregulowano ostatecznie przebieg polskiej granicy zachodniej, obecność Niemców na tych terenach uniemożliwiła przeprowadzenie tam osadnictwa polskiego. W związku z tym Komitet Centralny Polskiej Partii Robotniczej zadecydował już w maju 1945 roku, o wysiedleniu do końca roku wszystkich Niemców. Władysław Gomułka stwierdził wówczas: Wyrzucić ich musimy [Niemców], gdyż wszystkie kraje buduje się na zasadach narodowych, nie narodowościowych. Zaczęto od powiatów przygranicznych, gdyż miały one służyć pod osadnictwo żołnierzy. Akcję rozpoczęto rozkazem Naczelnego Dowódcy Wojska Polskiego z 10 VI 1945 r. Nakazano w nim by usuwać Niemców i nie dopuszczać do ich powrotu za Odrę. Początkowo wysiedlenia realizowane były w powiatach przeznaczonych do osadnictwa wojskowego, a więc w 30 kilometrowym pasie przygranicznym, ale w praktyce objęto wysiedleniami obszar sięgający do 200 km od granicy zachodniej. Rozszerzenie strefy wysiedleń spowodowało, że marsz ludności niemieckiej wynosił blisko 200 km. Np. kolumny piesze szły z Legnicy, Międzyrzecza, Rawska i innych powiatów. Akcja ruszyła 20 VI i trwała do 10 VII 1945 r. Ludność niemiecka miała niewiele czasu, żeby się spakować a co cenniejsze przedmioty były im zabierane. Po drodze nie mieli często zapewnionej żadnej ochrony, byli więc narażeni na szykany, napady rabusiów i chuliganów, pobicia. Ponadto wysiedleńcy nie byli zaopatrzeni w wystarczającą ilość jedzenia i wody w skutek czego również dochodziło do wielu zgonów. Dodatkowo po umieszczeniu Niemców po drugiej stronie granicy pozostawiano ich samym sobie, nie troszcząc się o doprowadzenie ich chociażby do pierwszych zabudowań, czy bazy wojskowej.
Równolegle z wysiedleniami prowadzonymi przez wojsko, usuwaniem Niemców zajmowała się także polska administracja. Starano się nakłonić Niemców, żeby sami podjęli decyzję o wyjeździe. Sprawy niemieckich petentów załatwiano w urzędach zazwyczaj odmownie, bądź w ogóle ich nie rozpatrywano. Wydano zakaz drukowania niemieckich czasopism i książek, zakaz działalności niemieckich stowarzyszeń, wyświetlania niemieckich filmów w kinach itp.
„Dzikie wypędzenia” najsilniej odbiły się we wspomnieniach uciekinierów. Dopiero wraz z podpisaniem Umowy Poczdamskiej można mówić o bardziej humanitarnych przesiedleniach ludności niemieckiej. Akcję zakończono w lipcu 1945 roku w związku z ostrymi protestami administracji cywilnej. Chodziło głównie o brak rąk do pracy w przemyśle i rolnictwie uwidaczniający się coraz bardziej na danych terenach. Na decyzję tę wpłynąć mogły również krytyczne głosy w prasie zagranicznej oraz fakt, iż lada dzień zacząć miała się konferencja poczdamska i taktyka tworzenia faktów dokonanych traciła sens. Ogółem w okresie tym wysiedlono ponad 593.000 osób.
Pozostałą na ziemiach polskich ludność niemiecką zamierzano wykorzystać głównie jako siłę roboczą. Wypłacano im najniższe stawki, a często nie płacono w ogóle, bądź też otrzymywali za pracę wyłącznie żywność. Ze względów na „przydatność ekonomiczną” dzielono ich na kategorie. Najszybciej planowano wysiedlić starców, chorych, dzieci i kobiety. Najbardziej użyteczni fachowcy zatrudnieni w przemyśle dostawali przepustki zwalniające ich tymczasowo od wywózki i pozwalające mieszkać w dawnym miejscu. Jednak często zdarzało się, że przydzielano im lokatorów – byli to osiedlający się tu Polacy, przybyli ze Wschodu. Życie obok siebie, ciasnota, głód i bieda przyczyniły się do wzrostu niechęci Polaków wobec Niemców. Zdarzało się, że między takimi lokatorami nawiązywały się przyjaźnie, jednak dochodziło do nich stosunkowo rzadko. Przeważająca część Polaków uważała, że wszyscy Niemcy są zbrodniarzami i wszyscy muszą zapłacić za krzywdy jakie wyrządzili.
Niemcy nie mogli samodzielnie opuszczać miejsc zamieszkania. Na niektórych terenach tworzono specjalne dzielnice mieszkaniowe dla Niemców, pojawiły się także inicjatywy ich oznakowania. Zwykle nakazywano ludności niemieckiej noszenie na ubraniach litery „N”. Najczęściej lokalni urzędnicy stwierdzali, że w ten sposób uniemożliwiano Niemcom tworzenie organizacji konspiracyjnych, nielegalne uprawianie handlu i korzystanie z państwowych środków transportu. Działania tego typu zostały zakazane decyzją Ministra Administracji Publicznej z 22 XI 1945 r. Władze przyznawały, że „na tle zdziczenia wojennego można rozumieć nastroje społeczeństwa, wyładowujące się tutaj w realizacji prawa odwetu, rzeczą czynników państwowych i społecznych jest załatwienie tych spraw w sposób nie stawiający nas na równi z niemieckim barbarzyństwem.”
Ludność niemiecka trafiała także do obozów odosobnienia zwanych też obozami przejściowymi, przymusowymi, przesiedleńczymi. Liczba obozów jest trudna do ustalenia. W źródłach niemieckich podaje się, że było ich 1255. Często jednak obozem nazywano miejsce koncentracji ludności niemieckiej istniejące kilka dni. Już w kwietniu 1945 r. utworzono cztery obozy centralne z zadaniem koordynowania […]. Znajdowały się one w Warszawie, Krzesimowie w województwie lubelskim, Potulicach w województwie pomorskim i Jaworznie w województwie krakowskim. Tworzono je początkowo by izolować członków NSDAP, SS i innych organizacji niemieckich, by uzyskać darmową siłę roboczą, a także by poprzez osadzenie w obozach części ludności rodzimej przyspieszyć weryfikację i rehabilitację. Do obozów trafiać mieli Niemcy i volksdeutsche w wieku od 14 do 60 lat, zdolni do pracy, a ich pobyt był bezterminowy. Tymczasem lokalne władze umieszczały tam kogo chciały, najczęściej mężczyzn i kobiety zdolne do pracy. Dopiero od jesieni 1945 r. na osadzenie w obozie potrzeby był nakaz prokuratora. Najbardziej znane obozy znajdowały się w Świętochłowicach, Potulicach, Jaworznie i Łambinowicach. W obozie w Łambinowicach położonym 40 km od Opola, według broszury tamtejszego lekarza obozowego H. Essera, śmierć poniosło 6488 osób. Obóz ten był wcześniej obozem zagłady dla jeńców sowieckich, wielu strażników było wcześniej więźniami obozów koncentracyjnych. Jak pisze P. Madejczyk: To nie jest usprawiedliwianie przestępstw i zbrodni, ale ukazanie, jak szczątkowy obraz powstaje, gdy wymienimy tylko jednym ciągiem, jakie okrucieństwa dotknęły Niemców w tym czasie.
Kolejnym etapem usuwania Niemców z ziem polskich po fali tzw. dzikich wypędzeń, były masowe wysiedlenia po konferencji poczdamskiej (17 VII – 2 VIII 1945 r.). Zgodnie z postanowieniami Wielkiej Trójki ludność niemiecka miała być wysiedlona do niemieckich stref okupacyjnych. Trzy rządy, rozważywszy sprawę pod każdym względem, uznają że należy przystąpić do przesiedlenia do Niemiec ludności niemieckiej lub jej części pozostałej w Polsce, Czechosłowacji i na Węgrzech. Zgodne są one co do tego, że wszelkie przesiedlenia, jakie nastąpią, powinny odbywać się w sposób zorganizowany i humanitarny. Wobec tego, że napływ dużej ilości Niemców do Niemiec powiększyłby ciężar już spoczywający na władzach okupacyjnych, uważają one, iż Sojusznicza Rada Kontroli Niemiec powinna przede wszystkim zbadać to zagadnienie ze szczególnym uwzględnieniem kwestii sprawiedliwego rozdzielenia tych Niemców między poszczególne strefy okupacyjne.
Pierwsza umowa w sprawie przesiedlenia została zawarta z przedstawicielstwem brytyjskim 14 II 1946 r. Od tego momentu wysiedleńców przyjmowała brytyjska strefa okupacyjna Niemiec – transporty przejmowane były na granicy nie przez władze radzieckie, lecz od razu przez członków brytyjskiej misji wojskowej. Część wysiedlanych opuściła Polskę drogą morską przez Szczecin – te same statki w drodze powrotnej zabierały Polaków wracających do kraju. Według umowy między przedstawicielami brytyjskimi i polskimi określono warunki i trasy przewozu, tryb przyjmowania Niemców, a także kwestie związane z bagażem, pieniędzmi i opieką lekarską. Wysiedlonym wolno będzie zabrać ze sobą jedynie tyle ich własnego bagażu, ile będą w stanie unieść własnymi siłami, łącznie z pościelą i sprzętem kuchennym. Wysiedlonym wolno będzie zabrać ze sobą maksymalnie 500 marek niemieckich na osobę. Poza markami nie będą mogli zabrać ze sobą do strefy brytyjskiej żadnej innej waluty. W lipcu 1946 roku dla wysiedleńców otwarto również strefę radziecką na podstawie umowy podpisanej 5 V 1946 r.
Ze strony polskiej nadzór nad wysiedleniami sprawowało Ministerstwo Ziem Odzyskanych. W pierwszej kolejności podlegała im niepracująca ludność miejska, w szczególności chorzy, starcy i kobiety w ciąży. Wysiedlenia rozpoczęto także od okręgów, w których zamieszkiwało najwięcej Niemców, a więc od Dolnego Śląska, Pomorza Zachodniego i Gdańska. Przewidzianych do wysiedlenia Niemców powiadamiano około 12 godzin naprzód. Mogli zabrać ze sobą 40 kilogramów bagażu, przy czym wiele przedmiotów wartościowych podlegało konfiskacie. Od początku po stronie polskiej odczuwalne były trudności organizacyjne, na skutek których ustalenia o humanitarnym przebiegu wysiedleń zupełnie nie pokrywały się z faktami. Punkty zborne tworzono w poszczególnych powiatach, najczęściej w okolicach dworców kolejowych. Dostarczenie ludności do punktów zbornych należało do starostów, którzy otrzymawszy zawiadomienie od kierownika punktu, zarządzali wyjście Niemców z danej miejscowości w grupach konwojowanych przez milicję. Przed załadowaniem transportów komisja celna dokonywała rewizji bagażu. Wyjeżdżający mogli zabrać ze sobą tylko najpotrzebniejsze rzeczy (ubrania, obuwie, pościel i sprzęt kuchenny). Zakazano wywozu waluty polskiej i kruszców szlachetnych. Przeciętny transport obejmował około 1.500 osób. Pociągi docierały do wyznaczonych punktów zdawczych, w których przekazywano je misji angielskiej i radzieckiej. Sprawdzały one stan transportu i decydowały o przekroczeniu granicy. Takie punkty funkcjonowały w Kaławsku i Szczecinie. Następnie pociągi kierowane były z Kaławska do Wehrkirch oraz przez Tuplice do Forst w radzieckiej strefie okupacyjnej. Ze Szczecina Niemcy mieli płynąć statkami do Lubeki (tysiąc osób na każdym statku). Pasażerowie, stłoczeni w przepełnionych wagonach towarowych, do strefy brytyjskiej jechali od ośmiu do piętnastu dni, podczas gdy prowiant na drogę wyliczony był zaledwie na cztery dni i to według bardzo niskich norm. Zimą zdarzało się, że podstawiano wagony bez piecyków – na odmrożenia i zgony nie trzeba było długo czekać. Po drodze wysiedlani padali ofiarą szabrowników – pierwsze kradzieże zdarzały się już w punktach zborczych, do których dostęp mieli ludzie postronni. Niejednokrotnie okradała ich również ochrona transportu. W nocie Ambasady Wielkiej Brytanii w Polsce do Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP z 23 XII 1946 r. pisano: Warunki zimowe spowodowały wśród przyjeżdżających grup ludzi było wiele poważnych przypadków odmrożenia i przemarznięcia, w wyniku których częstokroć miały miejsce amputacje. W powyższych okolicznościach brytyjskie władze wojskowe w Berlinie uważają za sprawę istotną, by ruch repatriacyjny Niemców został zawieszony do wiosny. 3 I 1947 marszałek S. Douglas polecił wstrzymać całkowicie wysiedlenia.
Ogółem w 1946 r. usunięto z Polski 1 947 288 Niemców. Niektórzy jednak, podobnie jak w 1945 r. powrócili. Takie wypadki odnotowano na terenie województwa śląsko-dąbrowskiego. Wysiedlenie tak znacznej liczby osób wpłynęło znacznie na zmniejszenie gęstości zaludnienia, szczególnie widoczne na ziemiach przyłączonych.
Warunki uległy zdecydowanej poprawie po wznowieniu akcji w 1947 r. przy czym wysiedleńców przyjmowała już tylko strefa radziecka na podstawie umowy zawartej 12 IV1947 r. Na nowo określono zasady obowiązujące obydwie strony. Ustalono, że do przewozu Niemców będzie użyty jedynie polski transport kolejowy. Pozwolono na wywóz bagażu dowolnej wielkości, nadal utrzymano ograniczenie w przewozie pieniędzy, do 500 marek niemieckich. Akcja wysiedleńcza z 1947 r. została przeprowadzona bez większych komplikacji. Niewątpliwie przyczynił się do tego fakt, że nie przebiegała w warunkach zimowych. W październiku 1947 r. przedstawiciel radzieckiej administracji w Niemczech poinformował Polską Misję Wojskową o zamiarze zakończenia przyjmowania Niemców z Polski, gdy ich liczba przekroczy 520 tys. W listopadzie nie odszedł już z Polski żaden transport. Według danych Ministerstwa Administracji Publicznej w 1947 r. wysiedlono łącznie 538 324 Niemców. Najnowsze badania kwestionują jednak te ustalenia. W tych warunkach najbardziej wiarygodna wydaje się liczba593 120 usuniętych osób.[…] Łącznie w latach 1946-1947 do strefy brytyjskiej i radzieckiej wysiedlono 2 540 408 Niemców. Zgodnie z zaleceniami Ministerstwa Administracji Publicznej, Niemców pozostałych jeszcze w Polsce należało traktować jako przebywających w Polsce w czasowo cudzoziemców. Wskazywano, aby nie umieszczać Niemców w miejscach odosobnienia, chyba że dopuścili się jakiś przestępstw. Zasadniczo także władze polskie nie robiły już w tym okresie trudności w wyjeździe ludności niemieckiej. Wielu Niemców w okresie 1945-1947 zdążyło się już w Polsce zaklimatyzować i chciało pozostać, na co władze nie wyrażały sprzeciwu. Niemcy, którzy decydowali się na opuszczenie Polski w 1948 r., wyjeżdżali już na zupełnie innych zasadach niż w poprzednich latach, nakładano na nich konieczność podjęcia starań o uzyskanie zgody na wyjazd u władz odpowiedniej strefy okupacyjnej. W 1949 r. na podstawie umowy polsko-radzieckiej zawartej 22 III przyjęto wysiedlenie niemieckich więźniów obozów pracy do radzieckiej i brytyjskiej strefy okupacyjnej. Ostatecznie liczba osób wysiedlonych w okresie od 1948-1949 była znacznie mniejsza niż w latach poprzednich i wynosiła 76 875.[…] Rok 1949 nie zamknął jednak zupełnie problemu ludności niemieckiej, bowiem przebywała ona nadal na obszarze Polski w zwartych i licznych skupiskach. Ponadto należy jeszcze uwzględnić część autochtonów „myślących i czujących po niemiecku”, którzy nie poddali się weryfikacji i chcieli Polskę opuścić.
Ważnym problemem na ziemiach przyłączonych było wyraźne określenie narodowości osób tam zamieszkałych. Początkowo władze polskie nie były zgodne, co do tego, jak należy postąpić z autochtonami: wydalić ich z kraju, jako, że wielu z nich służyło w Wermachcie? Przyznać obywatelstwo polskie z ograniczonymi prawami? Czy też dać im okazję udowodnienia wierności państwu polskiemu? Z procesem wysiedleń Niemców po II wojnie światowej nierozerwalnie łączą się zatem problemy weryfikacji i rehabilitacji, te zaś z niemiecką listą narodowościową (Deutsche Volksliste – DVL), którą wprowadzono 4 III 1941 roku. Wpisy te na terenach wcielonych do Niemiec były obowiązkowe, natomiast na obszarze Generalnego Gubernatorstwa dobrowolne. Dlatego też po wojnie nastąpiły dwa procesy: rehabilitacji na terenach przymusu wpisu na DVL oraz proces weryfikacji na obszarach wpisów dobrowolnych. Lista narodowościowa dzieliła wpisanych na 4 grupy: 1. Volksdeutscher: Niemcy aktywni politycznie przed 1939 rokiem, 2. Deutschstämmige: osoby przyznające się do narodowości niemieckiej, posługujące się na co dzień językiem niemieckim, kultywujące kulturę niemiecką, zachowujące się biernie, 3. Eingedeutschte: osoby pochodzenia niemieckiego, częściowo spolonizowane, ale nie wrogie oraz osoby pochodzenia śląskiego, mazurskiego, kaszubskiego, 4. Rückgedeutschte: osoby narodowości niemieckiej, które uległy polonizacji i działały aktywnie w polskich organizacjach politycznych.
Termin rehabilitacja oznacza nadanie obywatelstwa polskiego osobom, które wyrzekły się go w czasie trwania II wojny światowej. Jej zasady regulowane były dekretami i ustawami. Pierwszy dekret PKWN z 4 XI 1944 roku ustanawiał, że wpisanie na DVL równoznaczne jest ze zdradą narodową, ale dotyczył on tylko obszaru Generalnego Gubernatorstwa. Następny dekret z 28 II 1945 roku „O wyłączeniu ze społeczeństwa polskiego wrogich elementów” głosił, że obywatele polscy posiadający III lub IV grupę spisu narodowościowego otrzymują ponownie pełnię praw obywatelskich, o ile zostali wpisani na nią wbrew własnej woli i złożyli deklarację wierności. Druga grupa nie posiadała takiej możliwości, a pierwsza miała zostać przesiedlona do Niemiec. 6 V 1945 roku Krajowa Rada Narodowa wydała dekret o tym samym tytule precyzując jednak obszar jego obowiązywania na Górny Śląsk. Z rehabilitacji wykluczono pierwszą grupę, natomiast osoby z drugiej grupy mogły zostać przeniesione do grupy III lub IV stając przed sądami rehabilitacyjnymi znajdującymi się przy sądach grodzkich. Osoba zainteresowana składała wówczas pozew do sądu, ten prośbę do jednostki administracyjnej o opinię o obywatelu, która następnie była sprawdzana przez Powiatowy Urząd Bezpieczeństwa. Dalej następowała rozprawa otwarta, gdzie funkcję prokuratora pełnił jeden z ławników. Na rozpatrzenie sprawy przewidziane było 30 dni co oczywiście w praktyce było niemożliwe, głównie dlatego, że sędziów było za mało. Dekret z 28 VI 1946 roku (wszedł w życie we wrześniu) zrywał z zasadą, że wina zależy od numeru grupy, a przed sądem stawiani byli ci, którzy na listę wpisali się dobrowolnie. Ostatecznie sprawa rehabilitacji została zakończona ustawą z 20 VII 1950 roku „O zniesieniu sankcji i ograniczeń w stosunku do obywateli wpisujących się na niemiecką listę narodowościową”.
Weryfikacja zaś odnosiła się do pewnej grupy Niemców, którzy mogli zostać w Polsce, zwani później autochtonami. Musieli wykazać się znajomością polskich tradycji i potrafić posługiwać się językiem polskim. Zaliczono tu grupy osób ze Śląska, Kaszub, Warmii i Mazur. Początkowo procedury weryfikacyjne nie były ściśle określone i ujednolicone. Polski Związek Zachodni nalegał, by weryfikacja przebiegała szybko i sprawnie, aby wzmocniono zaufanie autochtonów do Polaków i zapobiegano dezintegracji. 15 I 1946 roku Ministerstwo Ziem Odzyskanych powołało komisje weryfikacyjne umiejscowione w punktach zbornych dla wywożonych Niemców, aby zapobiec wysiedleniom autochtonów. Sama weryfikacja polegała na sprawdzeniu czy wnioskodawca posługiwał się biegle językiem polskim, znał tradycje i obyczaje polskie, działał w polskich organizacjach. Potrzebował on też potwierdzenia od dwóch świadków. O weryfikację nie miały prawa ubiegać się osoby polskiego pochodzenia w pełni związane z narodem niemieckim np. należące do SS czy też funkcjonariusze tajnej policji i żandarmerii. Ostatecznie kwestię weryfikacji rozwiązała ustawa z 28 IV 1946 roku przyznając obywatelstwo polskie osobom, które przed 1 I 1945 roku mieszkały na ziemiach przejętych później przez Polskę, po uprzedniej weryfikacji i złożeniu deklaracji wierności narodowi i państwu polskiemu. Deklaracja wierności brzmiała: Po rozgromieniu Trzeciej Rzeszy chciałbym przyjąć Polskę jako moją ojczyznę. Proszę władze polskie o wybaczenie i przyjęcie mnie do rodziny wielkiego narodu polskiego. Obiecuję, że będę wiernym i posłusznym obywatelem RP i zerwę wszelkie związki z Niemcami na zawsze, uczucia dla niemieckości gruntownie zduszę, dzieci będę wychowywał w duchu polskości i rozbudzę w nich miłość do Polski – ojczyzny mych przodków.
Procesem ściśle związanym z weryfikacją i rehabilitacją była polonizacja. 24 VI 1947 r. Ministerstwo Ziem Odzyskanych skierowało specjalny okólnik do wojewodów na obszarze Polski zachodniej i północnej, w którym wezwało ich do ujawnienia ukrywających się Niemców oraz zacierania śladów niemczyzny. Zalecano skoncentrowanie się na: wyrugowaniu języka niemieckiego, usunięciu napisów niemieckich np. z obrazów, map, talerzy, podstawek pod piwo, nagrobków, krzyży przydrożnych oraz spolszczeniu nazwisk i imion. Akcja ta nosiła nazwę repolonizacji, rzadziej reslawizacji. Do realizacji tych zadań powołano specjalne organy, tzw. obywatelskie komisje kontrolne. Stroną wykonawczą był w zależności od jednostki terytorialnej starosta bądź prezydent miasta.
Wysiedlenie Niemców z ziem przyłączonych do Polski stanowi fragment dziejów Europy walczących narodów. Samo wysiedlenie uważane było za oczywistość. Trudno było wyobrazić sobie pokojowe współżycie na jednym terenie, walczących ze sobą wcześniej narodów. Jak pisze J. Holzer: Nie zrozumiemy Vertreibung inaczej niż w kontekście historycznym, kontekście Oświęcimia i getta, głodowej śmierci jeńców radzieckich i polskiej pracy niewolniczej, ale także w kontekście nalotów na niemieckie miasta i palenia żywcem ludności Drezna. Wysiedlenia to dzisiaj wciąż trudne zagadnienia. W dyskusji o tym okresie często sięga się po uproszczenia. Po stronie niemieckiej wyrywa się wysiedlenie z kontekstu wojny, po stronie polskiej usprawiedliwia się je wojną. Kwestia wysiedleń-wypędzeń wciąż rzutuje na stosunkach polsko – niemieckich, gdyż wciąż trudno obiektywnie oceniać wydarzenia z tamtych lat mimo perspektywy czasu.

Bibliografia
Opracowania:
1. J. Holzer, Zło historyczne, ale zło [w:] Przeprosić za wypędzenie? O wysiedleniu Niemców po II wojnie światowej, pod red. K. Bachmanna i Jerzego Kranza, Kraków 1997
2. S. Jankowiak, Wysiedlenie i emigracja ludności niemieckiej w polityce władz polskich w latach 1945-1970, Warszawa 2005.
3. P. Kacprzak, Organizacja i przebieg wysiedleń ludności niemieckiej z Polski w latach 1945-1949, Sulechów 2008.
4. P. Lippóczy, T. Walichnowski, Przesiedlenie ludności niemieckiej z Polski po
II wojnie światowej w świetle dokumentów, Warszawa 1982.
5. P. Madejczyk, Wszystko jest zemstą [w:] Przeprosić za wypędzenie? O wysiedleniu Niemców po II wojnie światowej, pod red. K. Bachmanna i Jerzego Kranza, Kraków 1997
6. B. Nitschke, Wysiedlenie ludności niemieckiej z Polski w latach 1945-1949,
Zielona Góra 1999.
7. C. Osękowski, Spór o liczbę ludności niemieckiej w Polsce po II wojnie światowej [w:] Ludność niemiecka na ziemiach polskich w latach 1939-1945 i jej powojenne losy, pod red. W. Jastrzębskiego, Bydgoszcz 1995.
8. K. Piesowicz, Demograficzne skutki II wojny światowej, „Studia demograficzne”, 1987, nr 1, pod red. E. Rosseta.
9. J.M. Piskorski, Polacy i Niemcy. Czy przeszłość musi być przeszkodą? (wokół dyskusji o wysiedleniach i tzw. Centrum przeciw Wypędzeniom), Poznań 2004.
10. H. Szczegóła, Przedpoczdamskie wysiedlenie Niemców z Polski [w:] Ludność niemiecka na ziemiach polskich w latach 1939-1945 i jej powojenne losy, pod red. W. Jastrzębskiego, Bydgoszcz 1995.
11. T. Urban, Utracone ojczyzny. Wypędzenia Niemców i Polaków w XX wieku, Warszawa 2007.
12. Anna Ziębińska – Witek, Holocaust. Problemy przedstawiania, Lublin 2005

Źródła
1. Nota Ambasady Wielkiej Brytanii w Polsce do Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP zawiadamiająca o przerwaniu przesiedlania ludności niemieckiej na okres zimowy z dn. 23 XII 1946r. [w:] P. Lippóczy, T. Walichnowski, Przesiedlenie ludności niemieckiej z Polski po II wojnie światowej w świetle dokumentów, Warszawa 1982,
s. 107.
2. Umowa między przedstawicielami brytyjskimi i polskimi w Połączonej Egzekutywie Repatriacyjnej przy Sojuszniczej Radzie Kontroli Niemiec w sprawie przesiedlenia ludności niemieckiej z Polski do brytyjskiej strefy okupacyjnej Niemiec z dn. 14 II 1946 r. [w:] P. Lippóczy, T. Walichnowski, Przesiedlenie ludności niemieckiej
z Polski po II wojnie światowej w świetle dokumentów, Warszawa 1982, s. 66.
3. Umowa poczdamska z 2 VIII 1945 r. [w:] P. Lippóczy, T. Walichnowski, Przesiedlenie ludności niemieckiej z Polski po II wojnie światowej w świetle dokumentów, Warszawa 1982, s. 52
ODPOWIEDZ

Wróć do „Historia PRL ogólnie”