Afery korupcyjne III RP: łapówka Sawickiej

W roku 1990 wszedł w życie plan Balcerowicza, w ramach którego podjęty został szereg działań o charakterze antyinflacyjnym i rozpoczęto proces zmian struktury własnościowej w gospodarce.
Plan Balcerowicza sprawdził się w części dotyczącej obniżenia inflacji i uzdrowienia sytuacji na rynku towarowym. Późniejsze posunięcia rządu, jak chociażby postawienie wszystkich PGR-ów w stan upadłości, niezależnie od ich indywidualnej kondycji finansowej, czy dyskryminacja przedsiębiorstw krajowych, preferowanie obcego kapitału i prowadzenie prywatyzacji bez względu na koszty społeczne, interes skarbu państwa czy wręcz rację stanu wzbudzały pewną nieufność społeczeństwa. Załamanie gospodarcze, szybko rosnące bezrobocie i liczne afery finansowe zdążyły w ciągu półrocza zmniejszyć poparcie społeczne, jakim cieszył się rząd Tadeusza Mazowieckiego na początku swojego istnienia.
ziomeka
Posty: 443
https://www.artistsworkshop.eu/meble-kuchenne-na-wymiar-warszawa-gdzie-zamowic/
Rejestracja: 01 cze 2010, 03:37

Afery korupcyjne III RP: łapówka Sawickiej

Post autor: ziomeka »

Czy można być złapanym na braniu łapówek i zgrywać niewiniątko? Można. Czy można ponieść odpowiedzialność za złapanie kogoś na korupcji? W Polsce jak najbardziej.
Oskarżenie o korupcję to niekiedy większy problem dla oskarżyciela niż dla oskarżonego. Tak było w wypadku posłanki PO Beaty Sawickiej, wobec której Centralne Biuro Antykorupcyjne zastosowało prowokację i napytało sobie przez to sporo biedy.

Tuż przed wyborami parlamentarnymi w październiku 2007 r. CBA zatrzymało Beatę Sawicką w trakcie przyjmowania drugiej raty łapówki (50 tys. zł) od podstawionego agenta biura za obietnicę ustawienia przetargu na kupno działki na Helu. Partia pożegnała się z nią już następnego dnia. – Osoba, która nie jest w stanie wyjaśnić, w jaki sposób znalazła się w takiej sytuacji, nie może być ani chwili dłużej w Platformie – mówił wówczas lider PO Donald Tusk.
Po tym jak szef CBA Mariusz Kamiński przedstawił na konferencji materiały obciążające Sawicką, gdzie posłanka tłumaczy rozmówcom: „W politykę nie musicie się mieszać, tylko kasę dajcie”, ówczesny wiceszef PO Bronisław Komorowski się bronił: „Trudno wyrzucić panią Sawicką dwa razy, wyrzuciliśmy raz, a dobrze”. Z Platformy usunięto też posła Wojciecha Pichetę, którego głos pojawił się na prezentowanych przez CBA taśmach. – Nie zareagował po ewidentnych i bardzo dwuznacznych wypowiedziach pani posłanki, nie poinformował ani władz Platformy, ani prokuratury, to wystarczy, żeby uznać, że nie ma kwalifikacji do bycia posłem – wyjaśniał Tusk. Nagle nikt Sawickiej w PO dobrze nie znał, nikt z nią blisko nie współpracował. – Tylko sejmowa komisja śledcza może wyjaśnić, dlaczego przed swoim zatrzymaniem była posłanka PO Beata Sawicka intensywnie próbowała nawiązać kontakty ze znanymi posłami Platformy – mówił nowy szef MSWiA Grzegorz Schetyna.

Partia odcięła się od niej, kierując uwagę na jej oskarżycieli. Już po wyborach pełnomocnik rządu ds. przeciwdziałania korupcji Julia Pitera zamiast przyjrzeć się parlamentarzystom, którzy wraz z Sawicką zajmowali się służbą zdrowia („Jest nas troje, którzy tworzą prawo”, „Będziemy przekształcać szpitale w spółki prawa handlowego”, „Ci będą mieli fart, którzy pierwsi będą wiedzieć”, „i kręcimy lód” – chwaliła się na nagraniach CBA posłanka), wolała zająć się korupcją... w CBA. – (W moim raporcie o CBA – red.) wyliczone są przypadki ewidentnego łamania prawa przez CBA. (...) Wyłania się obraz instytucji niepodlegającej żadnej kontroli, w której prawo traktowano bardzo swobodnie. Mariusz Kamiński, który za to wszystko odpowiada, nie może dalej kierować biurem – twierdziła Pitera i oceniła, że „przynajmniej w trzech punktach” raportu jest podstawa do zwrócenia się do prokuratury.

Choć ostatecznie to nie Kamiński, tylko premier Tusk został ukarany za raport grzywną za zwłokę w jego udostępnieniu opinii publicznej, w sprawie Sawickiej działania CBA wzbudzały znacznie większe kontrowersje niż samo przyjęcie łapówki przez byłą już posłankę. O przekroczenie uprawnień oskarżyła funkcjonariuszy biura nie tylko Sawicka, lecz także kancelaria premiera. Chodziło o współpracę CBA z FBI. Amerykanie uwiarygodnili firmę niby zainteresowaną transakcją na Helu i agenta, który udawał wiceprezesa firmy. – Współpraca międzynarodowa musi wynikać z ustawy. Ale w ustawie o CBA nie ma mowy o współpracy ze służbami specjalnymi innych państw. Nie ma też umowy, na podstawie której można by prowadzić wspólne operacje między CBA a FBI – wyjaśniał powód złożenia zawiadomienia do prokuratury przedstawiciel premiera.

Na razie jednak sądowe konto CBA pozostaje czyste. Lubelska prokuratura okręgowa uznała, że CBA w sprawie Sawickiej działało w ramach uprawnień. Śledczy nie dopatrzyli się też przestępstwa w samej konferencji prasowej z 16 października 2007 r., podczas której szef CBA Mariusz Kamiński przedstawił materiały ze śledztwa, a Prokuratura Apelacyjna w Lublinie stwierdziła, że choć CBA współpracowało z FBI (i innymi służbami obcych państw) bez podstaw prawnych, to jednak do przestępstwa nie doszło. Nawet sejmowa komisja śledcza ds. nacisków oczyściła biuro w sprawie Sawickiej. – Starannie przeczytałem 30 tomów sprawy pani Sawickiej i żadnych nacisków tam nie zauważyłem. Uznaję, że Mariusz Kamiński i jego podwładni nie naruszyli prawa i nie wywierali nielegalnych nacisków – powiedział przewodniczący komisji Andrzej Czuma z PO.

Tego samego nie można powiedzieć o Sawickiej. Sąd skazał ją na trzy lata więzienia i 40 tys. zł grzywny, uznając, że za pomoc w kupieniu działki na Helu przyjęła 102 tys. zł, a także m.in. pióro wieczne ozdobione brylantem i drogi alkohol. – Podejmując się pośrednictwa w ułatwieniu zakupu działki na Helu, nie kierowała się uczuciem czy chęcią udzielenia pomocy (podstawionemu agentowi CBA – red.), lecz osobistą korzyścią – uzasadnił sędzia. Sąd ocenił także, że „działania CBA wobec późniejszych oskarżonych nie miały podtekstu politycznego, a sprawa uzyskała taki podtekst już po ich zatrzymaniu”, co „utrudniło jej wyjaśnienie”. Obie strony wniosły apelację od wyroku (prokurator żądał dla byłej posłanki 5 lat), którą wkrótce ma rozpatrzyć sąd apelacyjny. I wówczas role mogą się znów odwrócić.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Gospodarka, kultura i społeczeństwo”