MSPO 2012 – Systemy bezzałogowe

Siły Zbrojne Rzeczypospolitej Polskiej (SZ RP) inaczej Wojsko Polskie - siły i środki wydzielone przez państwo do zabezpieczenia jego interesów i prowadzenia walki zbrojnej.
SZ RP stoją na straży suwerenności Narodu Polskiego oraz jego bezpieczeństwa i pokoju. Mogą brać udział w zwalczaniu klęsk żywiołowych, działaniach antyterrorystycznych, akcjach poszukiwawczych, a także ratowania życia ludzkiego. Biorą też udział w oczyszczaniu terenów z materiałów niebezpiecznych pochodzenia wojskowego i unieszkodliwiają je.
Zwierzchnictwo nad Siłami Zbrojnymi sprawuje prezydent RP, a ogólne kierownictwo zapewnia Minister Obrony Narodowej.
Adambik
Posty: 497
https://www.artistsworkshop.eu/meble-kuchenne-na-wymiar-warszawa-gdzie-zamowic/
Rejestracja: 24 lis 2010, 22:41

MSPO 2012 – Systemy bezzałogowe

Post autor: Adambik »

Podobnie jak w latach ubiegłych, również tegoroczna edycja Międzynarodowego Salonu Przemysłu Obronnego przyciągnęła do Kielc producentów mających w swej ofercie różnego rodzaju systemy bezzałogowe. Były to przede wszystkim bezzałogowe statki powietrzne, które w przeciwieństwie do poprzednich edycji tym razem stały się nieco bardziej widocznym elementem ekspozycji targowej. Dodatkowo mieliśmy okazję zobaczyć konstrukcje do tej pory w naszym kraju niepokazywane, a także premierę światową, którą był produkt w dużej mierze polski. Nie bez znaczenia dla dość licznej reprezentacji bezzałogowców są prawdopodobnie działania Inspektoratu Uzbrojenia, który rozpoczął procedurę zmierzającą do pozyskania BSP różnych klas (jak na razie mowa o fazie analityczno- koncepcyjnej). Wszystko to w warunkach problemów wojska z niesławnym kontraktem na BSR Aerostar, który niedawno został anulowany.

MON a bezzałogowce...

W czasie MSPO resort obrony zorganizował konferencję pod tytułem „Potencjał krajowy w zakresie budowy bezzałogowych platform”, na której Szef Departamentu Polityki Zbrojeniowej gen. dyw. Leszek Cwojdziński przedstawił miejsce bezzałogowców w planach rozwoju wojska. Platformy bezzałogowe, wykonujące różne zadania, np. rozpoznawcze, inżynieryjne, jak i uderzeniowe z użyciem uzbrojenia mają być pozyskiwane w ramach jednego z programów modernizacyjnych (operacyjnych) resortu. Pozostałe wspomniane programy to:

system obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej (projekt wprowadzony we wrześniu tego roku do ustawy o przebudowie i modernizacji technicznej oraz finansowaniu SZ RP),

modernizacja Marynarki Wojennej (de facto trzy zadania: ukończenie jednostki projektu 621 jako OPV, pozyskanie niszczyciela min i okrętu podwodnego),

zapewnienie mobilności wojsk (przetarg na śmigłowiec wielozadaniowy dla SZ RP),

zintegrowane systemy wsparcia dowodzenia i zobrazowania pola walki C4ISR (Command, Control, Communications, Computers, Intelligence, Surveillance and Reconnaissance)

Ten ostatni program wydaje się, obok budowy nowoczesnej obrony powietrznej, kluczowym dla funkcjonowania całych Sił Zbrojnych na przyszłym sieciocentrycznym polu walki. Jednym z elementów, który system C4ISR będzie integrował, mają być – według MON – rozpoznawcze platformy bezzałogowe różnych klas, począwszy od mikro-bsl po cięższe platformy lądowe i lotnicze klasy MALE.

Na wspomnianej konferencji przedstawiono ogólnie możliwości polskich przedsiębiorstw w zakresie budowy nowych typów bezzałogowców. Ale zanim przejdziemy do omawiania oceny tego potencjału dokonanej przez MON, skupmy się na podziale klasyfikacyjnym platform bezzałogowych i zadaniach, jakie resort dla nich przewiduje. Ogólnie rzecz biorąc rozróżniono cztery rodzaje takich maszyn: lądowe, powietrzne, wodne (morskie) i hybrydowe-mieszane (łączące w sobie możliwość poruszania się w co najmniej dwóch środowiskach, np. lądowym i morskim). Wydaje się także, że w ramach każdej ze wspomnianych grup należy dokonać kolejnego rozdzielenia na platformy o różnej wielkości i możliwościach. Tego typu zabieg będzie najłatwiejszy w odniesieniu do bezzałogowych statków powietrznych – wszak na świecie użytkowana jest cała gama różnorodnych BSL - według NATO-wskiego podziału: Klasa I - mikro, mini, małe, Klasa II - taktyczne, Klasa III - MALE, HALE, bojowe. Podobny, choć trudniejszy będzie w przypadku pojazdów lądowych czy morskich (nawodnych i podwodnych). W tym przypadku rodzima klasyfikacja wygląda następująco: platformy zdalnie sterowane, półautonomiczne, autonomiczne i sieciocentryczne.

Wróćmy jednak do koncepcji MON – za zasadnicze zadania dla bezzałogowców wszystkich rodzajów wojsko uznaje: misje rozpoznawcze i obserwacyjne, w tym rozpoznanie radioelektroniczne, akcje rozpoznawczo-uderzeniowe na cele zaprogramowane lub doraźnie wykryte, misje poszukiwawcze i ratunkowe, wykrywanie ładunków wybuchowych - misje IED/EOD - wykrywanie oraz niszczenie zapór inżynieryjnych i rozminowanie, wsparcie ogniowe, rozpoznanie skażeń, wsparcie sił specjalnych, transport, patrolowanie obszarów i akwenów, niszczenie min lądowych i morskich, a także walkę psychologiczną.

Poza tymi teoretycznymi rozważaniami MON podjął, jak wspomniano, działania zmierzające do ustalenia polskiego potencjału przemysłowego dotyczącego bezzałogowców. Jak wynika z danych resortu, spośród ponad 30 ośrodków zajmujących się, w różnym zakresie, platformami bezzałogowymi, najwięcej opracowuje i produkuje bezpilotowe statki latające oraz roboty lądowe. Nie pracuje się obecnie w Polsce nad hybrydowymi pojazdami autonomicznymi. Wstępną analizę polskich możliwości scharakteryzowano następująco - w odniesieniu do BSL: „Zasoby kadrowe, materiałowe i technologiczne polskich firm pozwalają na budowę całych systemów bezpilotowych statków powietrznych zarówno platform powietrznych jak i stacji naziemnych do sterowania i obsługi. Projektuje się i wytwarza struktury płatowców, produkuje elektronikę związaną ze sterowaniem obiektami, wykorzystuje napędy elektryczne i spalinowe, tworzy własne oprogramowanie. Przemysł i krajowe ośrodki naukowo-badawcze są zdolne do wykonania: stanowisk analizy danych rozpoznawczych, baz danych obrazowych i sieci ich dystrybucji, prowadzenia szkoleń dla analityków obrazu, personelu obsługującego platformy bezpilotowe m.in. z wykorzystaniem głowic stabilizowanych oraz trenażerów, a także wspierania serwisu u użytkownika. W odniesieniu do platform lądowych stwierdzono: „Krajowe podmioty dysponują doświadczeniem oraz technologiami niezbędnymi do opracowania i produkcji szerokiej gamy robotów lądowych. Powstają konstrukcję, które są na etapie produkcji seryjnej lub demonstratorów technologii. Dysponujemy w kraju zapleczem umożliwiającym tworzenie podsystemów oprogramowania sterującego i transmisji danych, sensorów i konstrukcji osprzętu roboczego (manipulatory, chwytaki). Prowadzona obecnie prace w znacznej mierze dedykowane są przeciwdziałaniu improwizowanym ładunkom wybuchowym”. Z kolei w zakresie platform morskich: „podmioty zainteresowane udziałem w rozwoju bezzałogowych platform morskich posiadają doświadczenie w postaci już zrealizowanych zdalnie sterowanych pojazdów podwodnych i nawodnych. Prowadzone obecnie prace w znacznej mierze dedykowane są zwalczaniu zagrożenia minowego oraz wykryciu obiektów i ochronie portów. Do opracowanych pojazdów bezzałogowych wykorzystywane są napędy oraz wyposażenie pozyskiwane od dostawców zagranicznych”.

Zatem konkluzja MON jest następująca: „Posiadamy niezbędne zaplecze naukowo-badawcze oraz produkcyjne do prowadzenie prac nad platformami bezzałogowymi dedykowanymi dla środowisk powietrznego, lądowego i morskiego. Ale potencjał ten jest rozproszony i opracowywanie kompleksowych systemów wymaga powołania konsorcjów. Przyszłością są bowiem platformy autonomiczne”.

...latające...

Wracając do MSPO - wspomnianą na początku premierą światową był oczywiście SW-4 Solo RUAS/OPH, czyli prototyp bezzałogowego, czy też – jak na razie – opcjonalnie pilotowanego wariantu doskonale znanego w Polsce SW-4 Puszczyk. Rozwijana przez AgustaWestland, Selex Galileo oraz konstruktorów ze Świdnika maszyna o masie całkowitej 1800 kg powinna wznieść się w powietrze po raz pierwszy, choć jeszcze z załogą na pokładzie, w najbliższych miesiącach, zaś pierwszy bezzałogowy lot planowany jest w 2013 roku. Powstały na bazie jednego z prototypów SW-4 wiropłat prezentowano w Kielcach wyposażonego w głowicę elektrooptyczną zamontowaną nad kabiną. Śmigłowiec otrzymał dodatkowo dwa 12-lufowe zasobniki rakiet niekierowanych kalibru 70 mm. Co prawda tego typu konfiguracja bardziej przystaje do wypełniania zadań w warunkach lądowych, jednak według założeń, dopracowany już wariant śmigłowca mógłby znaleźć miejsce na pokładach okrętów. Sami konstruktorzy informują zresztą, że śmigłowiec przewidziany jest do wypełniania zadań zarówno nad lądem jak i akwenami wodnymi. Swoją drogą, można mieć również nadzieję, że zapoczątkowany z włoskiej inicjatywy program przełoży się z jednej strony na zwiększenie promocji SW-4, a z drugiej na jego dalszy rozwój. Tak czy inaczej, przy wsparciu dużego producenta losy programu wydają się być raczej bezpieczne.

Większą niewiadomą wydaje się być natomiast „wielki nieobecny” kieleckich targów, czyli powstający przy współpracy Instytutu Lotnictwa (projekt), Instytutu Technicznego Wojsk Lotniczych (system sterowania) oraz Wojskowych Zakładów Lotniczych nr 1 (budowa demonstratora) bezzałogowy śmigłowiec ILX-27. Lżejsza od SW-4 Solo maszyna (1100 kg) doczekała się premiery dopiero tydzień po kieleckich targach, na berlińskim salonie lotniczym ILA. O ILX-27 jednak napiszemy innym razem.

Do bardziej rzucających się w oczy bezzałogowych premier tegorocznego MSPO należy bez wątpienia zaliczyć również Herona – zbudowanego przez IAI BSR klasy MALE, czyli jednego z potencjalnych konkurentów polskiego zamówienia na bezzałogowe rozpoznawcze klasy operacyjnej. Pokazanie sprawdzonej i szeroko już wykorzystywanej (przez kilkunastu użytkowników) konstrukcji, wyposażonej w zaawansowany system sterowania lotem i autonomicznego startu/lądowania nie było jednak zaskoczeniem. Podobnie jak i prezentacja, w postaci modeli, BSP Hermes 450 i Hermes 900, pochodzących z oferty firmy Elbit. W tym ostatnim przypadku zdecydowanie ciekawszy był natomiast sam fakt prezentacji wspomnianych BSP we na stoisku polskiego podmiotu – WB Electronics. Obaj producenci mieliby bowiem wspólnie oferować polskiemu MON bezzałogowe rodziny Hermes wraz z towarzyszącymi systemami naziemnymi. Założenia mówią o przekazaniu WB Electronics know–how oraz przynajmniej części produkcji. W programie uczestniczyć miałyby również inne firmy polskie. Czy propozycja ta spotka się z zainteresowaniem MON, czas pokaże.

Oprócz wspomnianych, izraelskich konstrukcji klasy MALE, należy wspomnieć o prezentowanym przez należącą do włoskiego koncernu Finmeccanica firmę Selex Galileo systemie rozpoznawczym Falco Evo, czyli niedawno oblatanym prototypie rozwojowego wariantu dość dobrze już znanego Falco. Dysponujący większą rozpiętością (12,5 m) i udźwigiem (100 kg) od poprzednika Evo charakteryzuje się także zdecydowanie większą długotrwałością lotu (na poziomie 18 h). Większy udźwig pozwolił m.in. na równoczesne zastosowanie dwóch rodzajów systemów rozpoznania, tak więc Falco Evo będzie mógł przenosić jednocześnie nie tylko głowicę elektrooptyczną, ale także radar SAR (również Selex Galileo).

W zakresie bezzałogowców „mniejszego kalibru” najszerszą ofertę przedstawiło WB Electronics S.A., która prowadzi samodzielnie prace nad kilkoma propozycjami. Pomijając dobrze rozpoznawalnego i wdrożonego do służby Fly Eye, w Kielcach zapoznać można było się z założeniami kilku innych projektów pochodzących z grupy WB Electronics. Wśród nich znalazły się bezpilotowe systemy klasy mikro, OZHAR oraz WARMATE. Ten ostatni, przeznaczony do obserwacji w bezpośredniej strefie walki ma zostać wyposażony docelowo w głowicę bojową pozwalającą na zaatakowanie wykrytych obiektów. Sam BSP wchodzący w skład systemu ma charakteryzować się długotrwałością lotu na poziomie 30 minut oraz być przystosowanym do przenoszenia i obsługi przez jednego żołnierza. Bezpilotowiec ma być przenoszony w jednym plecaku i być gotowy do rozpoczęcia misji w ciągu ok. minuty. WARMATE powinien mieć możliwość wykonywania misji w trybie automatycznym, zgodnie z zaprogramowanymi punktami pośrednimi lub też w trybie półautomatycznym, w którym operator ręcznie steruje aparatem. Kontrola nad BSP ma być możliwa dzięki zastosowaniu szyfrowanego łącza radiowego, wykorzystywanego także do transmisji danych z systemu rozpoznania. Drugi ze wspomnianych systemów, OZAHR ma charakteryzować się parametrami podobnymi do WARMATE, jednak powinien być równocześnie aparatem jednozadaniowym (czysto rozpoznawczym), a zatem prostszym, pozbawionym możliwości atakowania wykrytych celów. Sam BSP ma być również pozbawiony możliwości składania skrzydeł, a więc będzie rozwiązaniem nieco mniej poręcznym (dla odmiany powinien być to jednak system tańszy). Start OZHAR-a ma odbywać się z reki.

Inny z projektów, o prowadzaniu prac, nad którymi poinformowało w trakcie MSPO WB Electronics dotyczy natomiast stworzenia prototypu ultralekkiego radarowego systemu zobrazowania terenu CORSAR. Miałby on docelowo zostać zastosowany na BSP Fly Eye lub innej zbliżonej konstrukcji. CORSAR ma wykorzystywać tryb SAR, co ma pozwolić na uzyskanie syntetycznego obrazu terenu w dużej rozdzielczości, bez względu na warunki pogodowe czy oświetlenie, a także zastosowanie środków utrudniających obserwację w rodzaju zasłon dymnych. Wykorzystanie radaru umożliwiłoby przy okazji dokładny pomiar odległości do obserwowanych celów oraz możliwość oszacowania prędkości obiektów. Zastosowanie stacji radiolokacyjnej na, wykorzystującym aktualnie optoelektroniczny system rozpoznania, BSP Fly Eye dałoby mu zdecydowanie większe możliwości rozpoznawcze. Przy okazji należy zauważyć, że przedsięwzięcie to wydaje się być zdecydowanie warte ryzyka, biorąc pod uwagę, że rynek nie jest póki co nasycony podobnej klasy rozwiązaniami. Co prawda dostępna jest dość liczna grupa radarów SAR/ISAR (również z opcją MTI), jednak zdecydowana większość z nich charakteryzuje się masą na poziomie od 10 kg wzwyż (dla przykładu pokazywana na MSPO stacja Thales I-Master ma masę do 30 kg, przy większej mocy nadajnika – co prawda daje jej to zasięg rzędu 27 km, a co za tym idzie może być stosowana jedynie na większych BSR). Co prawda amerykańska firma ImSAR opracowała i oferuje już, jako gotowe do produkcji seryjnej, radary takie jak np. NanoSAR B (zasobnik radaru ma średnicę około 18 cm i wymaga objętości ok. 1,5 dm3, sam radar waży około 1,7 kg), jednak póki co nie znalazły one odbiorców, choć zostały zintegrowane z BSP ScanEagle (NanoSAR). Zainteresowanie tego rodzaju systemami rozpoznania wykazuje jednak m.in. US Army, która w maju tego roku przyznała ImSAR kontrakt na opracowanie i testy lekkiego radaru SAR dla małych BSP. Nawiasem mówiąc sam ScanEale oferowany jest już ze wspomnianymi radarem NanoSAR, jednak brak informacji o ewentualnych odbiorcach tak skonfigurowanego BSP. Należy też pamiętać, że ten BSP jest platformą cięższą, napędzaną silnikiem spalinowym i dysponuje lepszymi osiągami niż większość mini BSP. W każdym razie rynek nie został nasycony tego typu systemami, więc podjęcie badać nad Corsarem może być opłacalne, a sam ruch wydaje się być słuszny. Tym bardziej, że rozwiązania amerykańskie nie będą jednak dostępne dla wszystkich odbiorców.

Kolejna z propozycji WB Electronics przedstawiona w Kielcach to rozpoznawczy system Markus. Jest on rozwiązaniem specyficznym, bowiem wchodzący w jego skład bezpilotowiec ma być wynoszony w powietrze przez pociski rakietowe kalibru 122 mm wystrzeliwane z wyrzutni klasy WR-40 Langusta. WB Electronics ubiega się, wraz z Wojskowym Instytutem Technicznym Uzbrojenia, o dofinansowanie projektu przez Narodowe Centrum Badań i Rozwoju. Prócz samego BSP w skład systemu Markus wchodzić mają oczywiście naziemne stacje kierowania i kontroli oraz stacje nadawczo–odbiorcze. Ponadto system obejmuje moduł logistyczno-transportowy. Zastosowanie w charakterze nośnika systemu pocisku rakietowego kalibru 122 mm ma skrócić znacznie czas potrzebny do przetransportowania BSP nad wybrany obszar działania (rakieta leci kilkanaście-kilkadziesiąt sekund). Sam bezpilotowiec ma być przenoszony w specjalnym kontenerze we wnętrzu pocisku. Po rozcaleniu (w wyniku działania zaprogramowanego zapalnika czasowego) kontener z BSP ma zostać wyhamowany przez spadochron, a następnie powinno dojść do uwolnienia samego bezpilotowca. Ten ma zostać wyposażony w kamery telewizyjne światła dziennego oraz pracujące w podczerwieni.

Ostatnim z lotniczych projektów, którym WB Electronics się pochwaliło (choć jedynie w formie plansz informacyjnych, podobnie jak to miało miejsce w przypadku kilku wcześniejszych propozycji), był mikro-BSP pionowego startu i lądowania Virtus (a także jego wersja rozwojowa OZHAR-Q). Rozwijana we współpracy z Instytutem Techniki Lotniczej i Mechaniki Stosowanej Politechniki Warszawskiej konstrukcja o masie do 5 kg ma wykorzystywać alternatywnie napęd elektryczny lub spalinowy, a czterowirnikowy wiropłat ma być przeznaczony przede wszystkim do prowadzenia rozpoznania w na bliskich odległościach, w terenie zurbanizowanym. Zgodnie z upublicznionymi informacjami do pierwszych lotów aparatu ma dojść jeszcze tej jesieni.

W segmencie większych bezzałogowców rozpoznawczo-uderzeniowych pokazano kolei IAI Harop, wcześniej znanego jako Harpy 2. Jego przeznaczeniem jest atakowanie celów naziemnych, w tym ruchomych, a w szczególności stacji radiolokacyjnych. Harop ma układ aerodynamiczny typu kaczka – w stosunku do pierwszej wersji Harpy wydłużono kadłub (do 2,5 m) poprzez dodanie sekcji dziobowej ze statecznikami poziomymi. BSP startuje z kontenera transportowego ze wspomaganiem rakietowymi silnikami startowymi na paliwo stałe, a w locie poziomym napędzany jest silnikiem ze śmigłem pchającym. Długotrwałość lotu wynosi do 6 godzin a zasięg 500 km. System autonomicznego sterowania lotem wyprowadza BSP w określony punkt w przestrzeni. Oprócz odłamkowej głowicy bojowej o masie 23 kg, Harop posiada czujnik optoelektroniczny i adaptatywny odbiornik promieniowania elektromagnetycznego zintegrowane z systemem naprowadzania.

Jak wspomniano, w klasie statków powietrznych klasy mini i mikro w Kielcach zaprezentowano dość szeroką paletę modeli. Oprócz koncepcji (m.in. prezentowanych przez Wojskową Akademię Techniczną), kilka konstrukcji przywieziono z zagranicy. Izraelska firma UVision pokazała rozpoznawcze BSP Sparrow i Wasp. Pierwszy z nich, klasyczny mini-BSR o masie 45 kg, napędzany jest silnikiem spalinowym pozwalającym na misje o długotrwałości 3-4 h, w tym lot po zaprogramowanej trasie. Sparrow startuje z wyrzutni szynowej wspomagany silnikami startowymi a ląduje na spadochronie po napełnieniu kadłubowych poduszek powietrznych. BSR jest wyposażony w dzienno-nocną głowicę optoelektroniczną. Naomiast Wasp lokuje się w klasie mikro, posiada na dodatek ciekawy układ aerodynamiczny (skrzydła w układzie ”X”) i napęd silnikiem elektrycznym ze śmigłem pchającym. Ten BSR z głowicą optoelektroniczną, startujący z ręki, jest przeznaczony dla pododdziałów zwiadu i specjalnych. Identyczne zadania ma wykonywać Selex Galileo Cerex-B - BSR w układzie latającego skrzydła z silnikiem elektrycznym napędzającym śmigło pchające. Podobnie jak Wasp również włoski produkt jest przenoszony przez żołnierza w plecaku wraz ze wyposażeniem kierowania lotem, a startuje z ręki. Polskim mini-BSR był natomiast Burzyk skonstruowany w Laboratoriach Badawczych Systemów Mobilnych Politechniki Poznańskiej – ten lekki samolot o masie 10 kg przenosi głowicę optyczną. Startuje z ręki lub ze specjalnej katapulty, natomiast przyziemienie odbywa się na kadłubie na trawie.

Bezpilotowymi wiropłatami prezentowanymi w Kielcach były Aquila i Drako. Ten pierwszy, zbudowany w klasycznym układzie ze śmigłem ogonowym, posiada głowicę z kamerą termowizyjną, światła dziennego i dalmierz laserowy. Aquila jest napędzana przez silnik spalinowy i może przebywać w powietrzu do 2 h. Z kolei czterowirnikowy Finmeccanica Drako, napędzany jest silnikami elektrycznymi a przeznaczony do rozpoznania w trudnym terenie, np. zabudowanym. W tym celu wyposażony został w system automatycznego omijania przeszkód. Obserwacja celu i przekazywanie obrazu z głowicy optoelektronicznej, mocowanej do stabilizowanej platformy, mogą być prowadzone również z zawisu. Mały czterowirnikowiec jest przenoszony w plecaku, a układ sterowania pozwala na zdalną kontrolę lotu przez operatora lub lot autonomiczny – Drako może automatycznie startować, wykonać zawis i lądowanie, lot po trasie, a także automatyczny powrót na miejsca startu.

Mimo wszystko, biorąc pod uwagę prace prowadzone nad podobnymi i konkurencyjnymi systemami klas mini i mikro przez WB Electronics, z polskiego punktu widzenia najciekawszymi propozycjami włoskimi i izraelskimi wydają się być zdecydowanie większe bezzałogowce (w tym wspomniane Hermesy, Heron i Falco Evo), niewykluczeni kandydaci w walce o część polskiego programu dotyczącego bezzałogowych platform latających (jak wspomniano proces pozyskania bezzałogowców różnych klas rozpoczął niedawno Inspektorat Uzbrojenia). Podkreślić bowiem należy, że mimo optymistycznych stwierdzeń przedstawicieli MON, dotyczących możliwości samodzielnej budowy w Polsce platform latających klasy MALE/HALE, w tym uzbrojonych, zarówno piszący te słowa,jak i – co symptomatyczne – przedstawiciele krajowych podmiotów zajmujących się bezzałogowcami, nie mają złudzeń, że droga do polskiego Predatora, Reapera czy nawet Aerostara lub Falco jest droga i długa. Pomóc w tym mogą większe pieniądze, krajowa współpraca oraz rozpoczęcie partnerskiej współpracy z przemysłem europejskim – wszak BAE pracuje nad znacznie bardziej zaawansowanym Taranisem, kosztującym prawie 150 mln euro, a konsorcjum m.in. Saab i Dassault rozwija jeszcze droższego nEUROna.

...i jeżdżące

Teoretycznie, za lądowe platformy bezzałogowe można uznać pojazdy zdalnie sterowane, używane m.in. do zadań saperskich, nie posiadają one jednak (obecnie) żadnego systemu pozwalającego na autonomiczną pracę, a i przesyłanie komend odbywa się zwykle przewodowo – takim pojazdem jest np. kołowy mobilny radar do wykrywania ładunków wybuchowych RPZ-200. Trwają jednak w Polsce prace nad autonomicznymi pojazdami lądowymi, a ich efekty już widać.

Póki co, najszerszą gamę robotów lądowych proponuje Przemysłowy Instytut Automatyki i Pomiarów – należą do niej TRM (Taktyczny Robot Miotany), gąsienicowe Scout, Gryf (małe roboty rozpoznawcze, ten drugi miał w tym roku swoją premierę), Expert (robot saperski) i Inspector (najcięższy z robotów, inspekcyjno-interwencyjny o masie 550 kg) oraz sześciokołowy robot pirotechniczno-bojowy Ibis o masie 300 kg, utożsamiający chyba najbardziej postać wojskowego robota niedalekiej przyszłości (choć z ograniczeniami, o których poniżej). Firma już obecnie posiada duże doświadczenie w zakresie platform lądowych, poszerzane ciągle o doświadczenia z użytkowania niektórych z wyżej wymienionych urządzeń przez różne służby. Wszystkie roboty z PIAP posiadają napęd elektryczny i rozbudowane wyposażenie (kamery, manipulatory), przydatne zasadniczo w misjach policyjnych i antyterrorystycznych.

Również prace, w których uczestniczy WB Electronics, dotyczące bezzałogowców, nie ograniczają się jednak wyłącznie do projektów bezpilotowych statków powietrznych. Firma uczestniczy bowiem wraz z gdyńską Hydromegą oraz Katedrą Budowy Maszyn WAT w dofinansowanym przez Narodowe Centrum Badań i Rozwoju w projekcie bezzałogowej platformy ratowniczej Florian. W efekcie współpracy powstać ma bezzałogowy system zdolny do wsparcia operacji ratowniczych i przeciwpożarowych, zaś sam pojazd ma pracować w warunkach zagrożenia wybuchem lub różnego rodzaju skażeniami, czy też na terenie obiektów o naruszonej strukturze, grożących zawaleniem. System Florian ma obejmować zarówno sam bezzałogowy pojazd lądowy o masie do 3000 kg, jak i przyczepę do jego transportu oraz ciągnik transportowy ze stanowiskiem sterowania bezzałogowcem i stanowiskiem obróbki danych. Nietrudno zauważyć, że Florian mógłby znaleźć zastosowanie tak w służbach cywilnych (np. straż pożarna), jak i wojskowych (wojska inżynieryjne).

Nad lądowymi bezzałogowcami pracuje również Wojskowa Akademia Techniczna. Dorobek uczelni obejmuje relatywnie lekki dwuczłonowy gąsienicowy robot Dromader o masie 550 kg (obecnie rozwijany jest jego wariant saperski ze zmodyfikowaną ramą nośną i wyposażeniem) oraz ciężkie: Marek (sześciokołowy kołowy robot inżynieryjny o masie 3200 kg z napędem hydrostatycznym) i Boguś (dwuczłonowy pojazd transportowo-inżynieryjny w układzie 10x10 o masie własnej 4000 kg z rozbudowanym osprzętem). WAT rozwija także – we współpracy z firmami Hydromega i WB Electronics – 2,2-tonowego sześciokołowego Lewiatana z analogicznym napędem hydrostatycznym (silnik spalinowy napędza zespół pomp utrzymujących ciśnienie w silnikach hydraulicznych każdej osi), przeznaczonego zasadniczo do zadań rozpoznawczych i patrolowych. Co istotne, napęd hydrauliczny daje tym pojazdom obecnie przewagę nad robotami napędzanymi elektrycznie z uwagi na większą prędkość jazdy, długotrwałość pracy, czy uniezależnienie od zewnętrznych źródeł ładowania baterii.

Biorąc pod uwagę, że w Kielcach pojawiło się jeszcze kilka innych konstrukcji bezzałogowych, w tym, po raz kolejny, BSP Thales WK450 Watchkeeper (w formie modelu), a także wstępne koncepcje platform bezzałogowych, w tym robotów przeznaczonych do zadań bojowych, nad którymi pracują polskie instytuty i uczelnie, tegoroczną edycję MSPO można pod tym względem zaliczyć do ciekawych. Miejmy nadzieję, że niebawem będziemy mogli również doczekać się konkretnych decyzji dotyczących zakupów nowych bezzałogowców dla różnych formacji SZ RP.

Opracowali: Michał Gajzler i Tomasz Kwasek.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Wojsko, technika i uzbrojenie”