Zabójstwo Marka Karpia

Zazwyczaj przyjmuje się, że przegłosowanie przez tzw. Sejm kontraktowy przywrócenia nazwy państwa polskiego Rzeczpospolita Polska i godła w postaci orła w koronie, które weszło w życie 31 grudnia 1989, zapoczątkowało symbolicznie powstanie tak zwanej III Rzeczypospolitej. Według innych opinii, za początek III Rzeczypospolitej uznaje się rozpoczęcie bądź też zakończenie obrad Okrągłego Stołu, lub powołanie rządu Tadeusza Mazowieckiego albo przeprowadzenie pierwszych po wojnie wolnych wyborów do Sejmu i Senatu w 1991, gdy nastąpiło tym samym przerwanie ciągłości niedemokratycznych struktur PRL. Konstytucja RP z kwietnia 1997 w swej preambule zawarła nazwę Trzeciej Rzeczypospolitej.
asda
Posty: 167
https://www.artistsworkshop.eu/meble-kuchenne-na-wymiar-warszawa-gdzie-zamowic/
Rejestracja: 03 sty 2011, 01:14

Zabójstwo Marka Karpia

Post autor: asda »

Nie wiedzieć czemu media nie poświęcają tej prawie zbyt wiele uwagi. Osobiście od chwili, gdy po raz pierwszy usłyszałem o tajemniczym wypadku założyciela i dyrektora Ośrodka Studiów Wschodnich śledzę, co na ten temat pisze się tu i ówdzie. No i wreszcie natrafiłem na prawdziwą perełkę. Gorąco polecam poniższy artykuł. Jest bardzo ciekawy.
Egzekucja

14.12.2006 16:10
Kto i dlaczego zamordował Marka Karpia – śledztwo dziennikarskie.



Marek Karp był założycielem Ośrodka Studiów Wschodnich, który zajmował się analizami sytuacji politycznej i ekonomicznej w krajach byłego bloku sowieckiego.
Fot. osw.waw.pl
"Oni za mną chodzą, śledzą mnie nawet tutaj, w szpitalu, ja stąd nie wyjdę żywy, za dużo wiem o wszystkim" – mówił do swojego przyjaciela Stanisława Nowakowskiego Marek Karp na kilka dni przed śmiercią. Dyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich – leczył się z urazów po wypadku samochodowym, który wydarzył się 28 sierpnia w pobliżu Białej Podlaskiej. Trafił do szpitala, gdzie – według oficjalnej wersji – zmarł z powodu powikłań powypadkowych. Prokuratura sprawę umorzyła, lecz prawdziwych okoliczności wypadku nie zostały wyjaśnione do dziś. Według naszych ustaleń była to zaplanowana i zrealizowana w najdrobniejszych szczegółach egzekucja, dokonana dla zabezpieczenia paliwowych i energetycznych interesów rosyjskich służb specjalnych.

Niespodziewany wypadek
28 sierpnia 2004 roku, na szosie w Białej Podlaskiej wydarzył się wypadek. TIR na białoruskich numerach rejestracyjnych uderzył w samochód osobowy, którym jechał Marek Karp – dyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich (zajmującego się "białym" wywiadem i analizami sytuacji politycznej i gospodarczej w krajach b. ZSRR). W wyniku uderzenia, auto Karpia wypadło z jezdni i wpadło na przeciwny pas ruchu, gdzie zostało staranowane przez nadjeżdżającą z naprzeciwka ciężarówkę. Ciężko rannego Karpia przewieziono do szpitala, gdzie mimo reanimacji i wysiłków lekarzy nie odzyskał przytomności. Zmarł 14 września 2004 r. Sekcja zwłok wykazała, że przyczyną śmierci były powikłania powypadkowe.

Tak brzmi oficjalna wersja zdarzeń przyjęta przez prokuraturę w Siedlacach. Śledczy przyjęli, że wypadek nie był zaplanowany, a szef OSW zmarł z powodu odniesionych w nim ran. Sprawa została umorzona. Świadkowie i dowody przeczą oficjalnej wersji śmierci Marka Karpia.

Uwolnić zabójcę
Tuż po północy, 29 sierpnia 2004 roku celę policyjnej izby zatrzymań w Białej Podlaskiej opuścił Siergiej Zawidow – człowiek, który kilkanaście godzin wcześniej spowodował wypadek Karpia. Wyszedł z budynku i natychmiast wyjechał w stronę przejścia granicznego w Terespolu. Kilka godzin później był już na Białorusi, skąd ponownie do Polski nie przyjechał. Dopiero nad ranem okazało się, że podejrzanego kierowcy nie ma już w policyjnym areszcie, zaś bez niego nie będzie można przeprowadzić dalszych czynności śledczych oraz wizji lokalnej.

Zwolnienie z aresztu człowieka podejrzewanego o spowodowanie dzień wcześniej wypadku, w którym zginął ktoś tak ważny jak szef ośrodka zajmującego się "białym" wywiadem musi dziwić. Jeszcze bardziej zdumiewa to, że w aktach śledztwa nie zachował się protokół zwolnienia kierowcy, ani nazwisko osoby decydującej o jego zwolnieniu. A przecież było jasne, że uwolniony Białorusin natychmiast skorzysta z okazji, aby opuścić granice Polski. Strata tak ważnego świadka jak sprawca wypadku praktycznie pozbawiała śledztwo możliwości wyjaśnienia prawdziwego przebiegu zdarzeń. Dopiero pół roku później prokuratura – dzięki współpracy z białoruskim konsulatem – ustaliła adres Zawidowa. Jednak korespondencja sądowa wysyłana na ten adres wracała z adnotacją, że adresat jest nieznany. "Całe te wezwania wyglądały prowizorycznie" – oceniają policjanci, którzy brali udział w śledztwie w tej sprawie. Chodziło o to, aby udawać śledztwo, a w rzeczywistości je zakończyć i całą sprawę zatuszować. Nasi rozmówcy zwracają uwagę, że przez cały czas nie próbowano nawet wyjaśnić okoliczności tajemniczego zwolnienia Zawidowa, ani osób, które to umożliwiły.

800 zł za wypadek
Kiedy zamknięto prokuratorskie dochodzenie, sprawa wypadku trafiła na wokandę. Sąd Okręgowy w Siedlcach (w którym sprawy zwykle ciągną się miesiącami), tym razem wydał wyrok w ciągu jednego dnia. Siergiej Zawidow został uznany za winnego spowodowania ciężkiego wypadku samochodowego i za to przestępstwo skazany zaocznie na "800 zł grzywny" oraz "trzy lata pozbawienia wolności w zawieszeniu na okres lat dwóch".

Sąd przyjął argumenty prokuratury o winie kierowcy, podzielił jej wywód i wydał wyrok skazujący. Żadna ze stron nie złożyła apelacji i wyrok uprawomocnił się. Pozostał w mocy tylko na papierze, gdyż kierowcy nie zatrzymano i nie osadzono w areszcie. Wyjaśnienie tego paradoksu jest proste: chodziło o to, by formalnie zamknąć sprawę i doprowadzić ją do końca, nie wyjaśniając prawdziwego tła i przyczyn wypadku.

Dwie ekspertyzy
Co tak naprawdę wydarzyło się w Białej Podlaskiej 28 sierpnia 2004 roku? Przesłuchani przez prokuraturę świadkowie opowiadają, że w tył samochodu Marka Karpia uderzyła ciężarówka. W konsekwencji, jego samochód wpadł pod nadjeżdżającego z naprzeciwka TIR-a, który zgniótł go. Rannego dyrektora Ośrodka Studiów Wschodnich wyciągnięto ze zgniecionego pojazdu i przewieziono do szpitala. Dokładny przebieg zdarzenia odzwierciedla sporządzona po wypadku ekspertyza biegłego. Wynika z niej, że ciężarówka była sprawna, zaś jej kierowca – Siergiej Zawidow – rozpoczął hamowanie dopiero w ostatnim momencie (świadczą o tym ślady opon i zapisy na tachografie). W samochód Karpia uderzył nie prosto, lecz z boku, więc siła i kąt uderzenia zepchnęły auto na przeciwny pas jezdni, gdzie staranowała je ciężarówka. Jeżeli przypatrzyć się całemu zderzeniu bliżej – widać, że wypadek przebiegał według metod uczonych na specjalnych kursach sowieckich służb specjalnych: NKWD i GRU. Samochód ofiary tracił przyczepność i wpadał pod ciężarówkę, która go taranowała (w podobny sposób wyglądał wypadek, w którym zginął Walerian Pańko – szef NIK, który badał aferę FOZZ) "Przebieg zdarzeń (…) nosi znamiona działania zaplanowanego w celu pozbawienia życia M. Karpia" – czytamy w najważniejszym fragmencie ekspertyzy.

Zupełnie odmienne wnioski przedstawia druga ekspertyza. Wynika z niej, że wypadek w Białej Podlaskiej był zdarzeniem przypadkowym i "nie nosił znamion premedytacji". Winę za jego spowodowanie ponosi kierowca białoruskiej ciężarówki, który "nie zachował szczególnej ostrożności" i "zbyt późno rozpoczął proces hamowania". Skoro tak to w jaki sposób wytłumaczyć to, że nie ominął samochodu Karpia prawym poboczem, choć szerokość miejsca pozwalała na to? Dlaczego – jeśli już uderzył w jego samochód, to trafił w prawą stronę tylnej części, a nie prosto, co uniknęłoby zderzenia z nadjeżdżającą ciężarówką? W końcu – jak to się stało, że doświadczony kierowca ciężarówki nie zdążył wyhamować, choć tego dnia widoczność była dobra, a jezdnia niemal idealnie sucha? Odpowiedź na wszystkie te zagadki jest prosta: w przypadkowość tych zdarzeń można byłoby uwierzyć gdyby nie to, że Siergiej Zawidow, uderzając w pojazd Karpia, z wyjątkowym wyczuciem potrafił tak skręcić, że siła uderzenia wypchnęła auto na przeciwległy pas.

Świadkowie wypadku zwracają uwagę na jeszcze jeden istotny szczegół: białoruski TIR jechał za samochodem Karpia dłuższy czas, trzymając się podejrzanie blisko. Wjechał w jego auto dopiero wtedy, gdy z naprzeciwka nadjeżdżała polska ciężarówka. Każe to domyślać się, że kierowca czekał na moment, kiedy będzie mógł uderzyć w samochód Karpia, aby osiągnąć oczekiwany rezultat – mówi jeden z policjantów, biorących udział w śledztwie.

Na stole operacyjnym
Prokuratorska wersja tego, co się działo bezpośrednio po wypadku, nie znajduje potwierdzenia w relacjach innych świadków. Dr n. med. Franciszek Wiewiórski – lekarz z warszawskiego szpitala MSWiA przy ul. Wołoskiej (pracuje w zawodzie od prawie 30 lat) twierdzi, że stan Karpia wcale nie był taki ciężki, jak podawano to w oficjalnym komunikacie. "Pacjent został przywieziony z poważnymi urazami powypadkowymi" – opowiada. "Jednak nie jest prawdą, aby zagrażały one jego życiu". Wiewiórski potwierdza, że Karp przeszedł skomplikowaną operację, w wyniku której usunięto skutki urazów. Jego zdaniem, od tej pory zaczęła się systematyczna poprawa stanu zdrowia i samopoczucia pacjenta. "Miałem z nim do czynienia codziennie" – mówi lekarz. "Widać było, że dochodzi do zdrowia. Zresztą to był bardzo silny człowiek." Podobnego zdania jest dr Maciej Parzkowski – podwładny Wiewiórskiego. "W tamtych dniach miałem codzienny kontakt z Karpiem" – opowiada. "Jego hospitalizacja przebiegała znakomicie. Szybko wracał do zdrowia po swoim wypadku".

Obaj lekarze wspominają, że Marek Karp często pytał jak długo będzie jeszcze musiał pozostać w szpitalu. "Chciał jak najszybciej wyjść. Sprawiał wrażenie człowieka obawiającego się o swoje życie" – zapamiętał Wiewiórski. "Czegoś się bał, był mocno przestraszony, jednak nie chciał o tym mówić".

Wieczorem, 12 września dr Wiewiórski wychodził z pokoju, w którym przebywał Karp. "Przy drzwiach stało dwóch nieznanych mi ludzi" – opowiada – "Zaczekali aż wyjdę, po czym bez zgody weszli do niego. Podszedłem i powiedziałem, że o tej porze wizyty są już zabronione. Wtedy pokazali mi jakieś legitymacje, powiedzieli, że są ze służb specjalnych i że przyszli w sprawie wagi państwowej, o której nie mogą mówić. Kilkanaście minut później tajemniczych mężczyzn już nie było". Dr Wiewiórskiemu do dziś nie udało się dowiedzieć kim tak naprawdę byli i po co przyszli ludzie ze służb specjalnych.

Tajemnica rany na głowie
Według oficjalnej wersji przyjętej w śledztwie, Marek Karp zmarł chwilę po godzinie 15.00 w dniu 14 września 2004 "wskutek powikłań po wypadku drogowym". Zupełnie inaczej ten dzień zapamiętali lekarze. "Chciał jak najszybciej wyjść ze szpitala i często pytał nas kiedy będzie mógł to zrobić" – opowiadają. "W końcu zgodziliśmy się go wypuścić, pod warunkiem, że za trzy dni zgłosi się na wizytę kontrolną". Dr Wiewiórski pamięta, że 14 września był ostatnim dniem pobytu Karpia w szpitalu, ale dlatego, że… tego dnia został on wypisany. "Zezwoliłem Markowi Karpiowi na opuszczenie szpitala" – potwierdza lekarz. "Stan jego zdrowia pozwalał na zakończenie hospitalizacji". Dyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich opuścił szpital jako człowiek zdrowy, kilka minut po godzinie 15:00. Wyszedł i udał się w stronę najbliższego postoju taksówek.


O 15:30 dwaj sanitariusze znaleźli Karpia leżącego na parkingu samochodowym, kilkadziesiąt metrów od głównego wejścia do szpitala. Rozpoczęli natychmiastową reanimację i przenieśli nieprzytomnego z powrotem na oddział. Mimo wysiłków lekarzy, Marek Karp nie odzyskał przytomności i zmarł godzinę później.

Przeprowadzona sekcja zwłok wykazała, że bezpośrednią przyczyną śmierci były obrażenia głowy. Według oficjalnej wersji, były one konsekwencją wypadku samochodowego w Białej Podlaskiej. Lekarze Franciszek Wiewiórski i Maciej Parzkowski są pewni, że rany na głowie nie było, gdy Karp wychodził ze szpitala. Nie było jej również w ostatnich dniach jego pobytu. Ich zdaniem, w przeciągu kilkunastu minut, ewentualny nagły nawrót choroby nie mógł osiągnąć takiego stadium. Jeżeli medycy mówią prawdę – oznacza to, że dyrektor OSW został zamordowany na parkingu samochodowym przy szpitalu MSWiA kilkanaście minut po załatwieniu formalności związanych z wypisaniem.

Spotkanie z Wassermannem
Tajemnica rany na głowie, pospieszna sekcja zwłok i szybkie zamknięcie oficjalnego śledztwa, tworzą logiczną całość z obawami Karpia o własne życie i jego próbami jak najszybszego opuszczenia szpitala. Aby wyjaśnić ich przyczynę, należy prześledzić ostatnie tygodnie życia Marka Karpia, o których wiadomo bardzo niewiele. "To był mało towarzyski człowiek, samotnik, zawsze chodził własnymi drogami, ale nigdy się z tego nie zwierzał" – opowiadają koledzy Karpia z Ośrodka Studiów Wschodnich. Pracownicy OSW przyznają jednak, że ostatnie tygodnie swojego życia, ich dyrektor spędził na badaniu procesów ekonomicznego uzależniania przez rosyjskie specsłużby byłych państw Układu Warszawskiego. W tym czasie sejmowa komisja śledcza ds. Orlenu próbowała wyjaśnić prawdę o wpływie rosyjskich służb specjalnych na polski rynek paliw (kilkanaście dni przed wypadkiem Karpia ujawnione zostały wiedeńskie rozmowy Jana Kulczyka z Władimirem Ałganowem). Badania te były również przedmiotem zainteresowania polskich służb specjalnych.

Jak ustaliliśmy, na zlecenie polskich służb pracownicy OSW sporządzili raport o przejmowaniu przez firmy związane z rosyjskimi służbami specjalnymi kontroli nad rynkiem paliw w krajach Europy Środkowo – Wschodniej. Raport opatrzono klauzulą tajności. W lipcu 2004 r. treść tego raportu została przedstawiona na nieformalnym spotkaniu w jednym z ośrodków wywiadu pod Warszawą. "Niestety, nie mogę się wypowiadać ani o przebiegu takich spotkań, ani o ludziach biorących w nich udział, ani o przedstawianych tam materiałach" – mówi Zbigniew Siemiątkowski – b. szef Agencji Wywiadu. Ze źródeł zbliżonych do OSW udało się nam jedynie dowiedzieć, że w feralnym spotkaniu uczestniczyli przedstawiciele AW i ABW, którzy rozmawiali o tym jak zapobiec energetycznemu uzależnianiu Polski od Rosji. W efekcie, zapadły decyzje i plany działań, których treści nie znamy. Wiadomo tylko, że sam Karp wyjechał do Rosji i Gruzji, aby zbadać kilka dodatkowych wątków tematu.

W drugiej połowie sierpnia, Karp spotkał się ze Zbigniewem Wassermannem – wówczas wiceprzewodniczącym komisji śledczej ds. Orlenu i członkiem komisji ds. służb specjalnych. "Znałem Karpia i bardzo go ceniłem" – mówi nam Wassermann. "Ceniłem również jego pracowników za ich ogromną wiedzę na temat krajów wschodnich". Koordynator służb specjalnych potwierdza, że kilka dni później miało dojść do kolejnego spotkania, podczas którego dyrektor OSW miał przekazać istotne informacje dotyczące ważnej osoby z branży paliwowej. Informacje te miały mieć związek z działaniami komisji orlenowskiej. Do spotkania nie doszło, bo w Białej Podlaskiej wydarzył się wypadek.

Specjalista ds. biopaliw
Dzięki pracownikom Ośrodka Studiów Wschodnich, znamy osobę, którą przed swoją śmiercią interesował się Marek Karp. To właśnie informacje na jego temat miał przekazać Wassermannowi. Tą osobą jest Robert Gmyrek – wówczas członek zarządu PKN Orlen ds. biopaliw. Karp poznał Gmyrka kilka lat wcześniej podczas oficjalnych delegacji parlamentarnych do krajów kaukaskich. Gmyrek – wówczas urzędnik ministerstwa rolnictwa - zajmował się w tamtym czasie nawiązywaniem nowych kontaktów handlowych i badaniem rynku biopaliw. Informacje o związku Gmyrka ze śmiercią Karpia pojawiały się w mediach już jesienią 2004 roku. Szybko jednak zeszły z łamów gazet.


Kontrwywiad ABW przez dłuższy czas miał interesować się Gmyrkiem ze względu na jego zażyłe kontakty z ambasadą rosyjską i jej pracownikami. "Służby kontrwywiadowcze zawsze interesują się kontaktami przedstawicieli obcych wywiadów w Polsce" – mówi Konstanty Miodowicz – były szef kontrwywiadu UOP. "Badanie i rozpracowywanie tych kontaktów to normalna praca służb".

Pracownicy ministerstwa rolnictwa pamiętają, że bardzo często Roberta Gmyrka odwiedzał jeden z pracowników ambasady rosyjskiej - Nikołaj Zachmatow. Wyrażał się o nim jako o swoim przyjacielu i serdecznym znajomym, wręczał mu różne okolicznościowe prezenty. Tymczasem, jak dowiedzieliśmy się ze źródeł zbliżonych do komisji ds. służb specjalnych, Zachmatow był rozpracowywany przez kontrwywiad cywilny i wojskowy jako członek warszawskiej rezydentury GRU.

Tajny ośrodek GRU
Czego dokładnie dowiedział się przed swoją śmiercią Marek Karp? Bardzo istotnej odpowiedzi na to pytanie udziela protokół przesłuchania Arkadiusza Grochulskiego – jednego z szefów i założycieli polskiej mafii paliwowej (związanego z Wojskowymi Służbami Informacyjnymi). Grochulski przeżył próbę zamachu na własne życie. Zatrzymany na polecenie krakowskiej Prokuratury Apelacyjnej, został tymczasowo aresztowany. Od tego momentu zaczął udzielać śledczym bardzo cennych informacji na temat funkcjonowania paliwowych grup przestępczych i ich zagranicznych powiązań. W najważniejszym fragmencie jednego z protokołów przesłuchań czytamy: Za granicą polsko – białoruską, na wysokości Hajnówki, znajduje się tajny ośrodek GRU. Służy on jako miejsce spotkań przedstawicieli mafii paliwowej, polskich prokuratorów i funkcjonariuszy rosyjskich służb specjalnych. W dalszej części zeznań padają nazwiska ważniejszych gości tego ośrodka. Jak wynika ze śledztwa w sprawie mafii paliwowej, tajemnice tego ośrodka jako pierwszy poznał właśnie dyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich.

Zduszone śledztwo
W sprawie wypadku Marka Karpia zgadzają się tylko dwa fakty: fakt jego śmierci i data wypadku samochodowego. Pozostałe informacje to kłamstwa lub wielopiętrowe manipulacje. I nic dziwnego: w zatuszowaniu tej sprawy zainteresowane były bardzo wpływowe grupy interesów oparte na komunistycznych służbach specjalnych. Wyjaśnienie tajemniczego wypadku z Białej Podlaskiej musi pociągnąć za sobą również wyjaśnienie tego kto i w jaki sposób tak naprawdę rządzi polskim rynkiem paliwa i energetyki. Tych pytań nie można jednak odkładać, bo dotyczą one podstawowych spraw związanych z bezpieczeństwem państwa.

Leszek Szymowski



Nazwiska niektórych osób zostały zmienione na ich prośbę i dla ich bezpieczeństwa.
Źródło: http://www.polskieradio.pl/media/artykul.aspx?id=213
ziomeka
Posty: 443
Rejestracja: 01 cze 2010, 03:37

Re: Zabójstwo Marka Karpia

Post autor: ziomeka »

Sprawa jest co najmniej dziwna i nie poświęca się jej wiele uwagi. W tajemniczy sposób zamordowano człowieka, który zajmował się sprawami sprawami wschodnimi. Wygląda to na robotę służb specjalnych białoruskich
lub rosyjskich (Już pewnie weterani z GRU sprawdzają moje Ip, jakbym przestał być obecny na forum, w skutek wpadnięcia pod tramwaj, to niech będzie wiadomo czyja to sprawka:). W zacieraniu śladów tego morderstwa musieli mieć pomoc ze strony polskiej.
Kazik36
Posty: 338
Rejestracja: 22 lut 2011, 06:05

Re: Zabójstwo Marka Karpia

Post autor: Kazik36 »

Artykuł uzupełniający:
Zabojstwo Geremka ?!
Oznaczone z: dlaczego zginal geremek geremek przyczyny wypadku geremek wypadek
geremek2Geremkowi “ktoś pomógł”?!
Śmierć każdego znanego człowieka, zwłaszcza polityka, budzi szczególnie wiele pytań. Czy tak się musiało stać? Czy to na pewno był wypadek? A może jednak nie? Spiskowe teorie dotyczące wypadku Bronisława Geremka rodzą się na naszych oczach.

Pierwsi, oczywiście, zadają pytania blogerzy. Ich teorie są różne, lecz łączy je brak zaufania do oficjalnej wersji wydarzeń.

Jan Lotowski przywołuje samochodową kraksę, która miała miejsce całkiem niedawno:

zabojstwo geremka..dziwne ze wszystkie gazety pokazują tylko prawie jedno zdjęcie,proszę zauważyć jak kruche teraz produkują te Mercedesy : )

Analogiczna sytuacja miała miejsce nie dalej jak cztery miesiące temu, gdy agent BORu, profesjonalny kierowca, ni stąd ni zowąd uderzył swoim BMW również w duże, dostawcze auto Renault Trafic. Zginął na miejscu. Kierowca dostawczaka, identycznie jak w wypadku pana Geremka został lekko ranny i przewieziony do szpitala. Ów agent BORu, był osobistym ochroniarzem generała Wojciecha Jaruzelskiego.

Zdaniem Lotowskiego okoliczności wypadku agenta BOR oraz Geremka przywodzą na myśl techniki działania służb specjalnych:

Kto zna się na brudnej robocie, ten wie, że zorganizowanie podobnej stłuczki brzemiennej w skutkach jest łatwe dla profesjonalisty. Szczególnie na pustej drodze, zdała od zabudowań.

Do podobnych wniosków doszedł bloger znany pod nickiem (może) adaś i nawiązał do sprawy domniemanego zamachu na Jarosława Kaczyńskiego:

W 1996 r. Jarosław Kaczyński o mało nie zginął. Jechał w okolicach Mławy swym oplem vectrą. - Samochód wypadł z drogi przy szybkości 160 km na godzinę - wspomina. – Byliśmy o włos od śmierci, policjanci powiedzieli nam, że przeżyliśmy tylko dlatego, że to niemiecki solidny wóz. Po drodze wyrwaliśmy drzewo z korzeniami. Jak się okazało, ktoś lekko poluzował zawór w kole, by powietrze powoli uchodziło.

Bloger uważa, iż wypadek Kaczyńskiego był niemal identyczny z kraksą Geremka – tyle że nikt nie zginął. (może) adas znalazł nawet motyw zamachu na byłego ministra spraw zagranicznych:

Powód? Jest widoczny dla każdego kto choć trochę orientuje się w meandrach polityki polskiej. Bronisław Geremek, przy wszystkich swoich wadach takich jak antylustracyjna fobia, był człowiekiem honoru. I doskonale wiedział jak wyglądały negocjacje nie tylko rządu Mazowieckiego, ale także Olszewskiego. Co by się stało, gdyby zdziecinniały dziadzio nagle zaczął mówić? Upadłyby ostatnie mity III RP, a dzisiejsze autorytety zamilkłyby ostatecznie. Ponoć miał ochotę…

Spiskowe teorie dotyczące śmierci Geremka będą rozwijać się tym bardziej, iż tajemniczych katastrof na polskich drogach zdarzyło się wyjątkowo dużo. Oprócz wyżej wspomnianych, szczególnie głośnym echem odbiła się śmierć Marka Karpia, dyrektora Ośrodka Studiów Wschodnich. Karp wszedł ponoć w posiadanie informacji dotyczących mafii paliwowej i współpracujących z nią polityków. Nie zdążył ich ujawnić, gdyż w 2004 roku jego auto zostało dosłownie rozjechane przez białoruskiego tira. Kierowca ciężarówki uciekł za granicę.

Zbyt duża wiedza wyraźnie przeszkadza w bezpiecznej jeździe. W 1991 roku nadzorujący postępowanie w sprawie afery FOZZ prezes NIK Walerian Pańko zginął po zderzeniu rządowej Lancii z BMW , BMW zniknęło z miejsca zdarzenia .

Bloger nissan przedstawia długą listę “vipowskich” wypadków samochodowych:

Coś za dużo w dziejach III RP dziwnych wypadków samochodowych : prezes NIK Walerian Pańko, poseł Tadeusz Kowalczyk, Marek Karp, bp. Jerzy Dąbrowski (TW), europoseł Filip Adwent, Daniel Podrzycki... Dodajmy do tego również wypadki, które nie kończyły się na szczęście ofiarami śmiertelnymi, ale zdarzały się znanym ludziom, takim jak: Jarosław Kaczyński, Jacek Kurski, Andrzej Gelberg, Adam Glapiński, prok. Olejnik. Ostatnio taka rzecz spotkała Piotra Bączka i kilku innych członków komisji weryfikacyjnej WSI.

MIEDZICHOWO BRONIS£AW GEREMEK WYPADEKCzyżby więc w Polsce działała grupa zabójców wykorzystująca samochody do eliminacji postaci życia publicznego? Trudno w to uwierzyć – jak zresztą w każdą teorię spiskową. Jeśli nawet w rojeniach blogerów byłby jakiś sens – to dlaczego akurat Geremek miałby być kolejną ofiarą?

Usłyszałem dzisiaj rano w TVN 24, że pasażerka samochodu profesora Geremka „zasłania się amnezją”. Na jakie pytania osoba siedząca (obok, czy na tylnym siedzeniu) w samochodzie profesora Geremka mogłaby udzielić odpowiedzi?

Czy był zestaw głośnomówiący w samochodzie? Czy kierowca odbierał telefony? Ile? Z jaką prędkością jechali? O której godzinie wyjechali z punktu A i znaleźli się w punkcie B albo na miejscu wypadku. Można obliczyć prędkość średnią samochodu – wywnioskować w jakim tempie jechali. Czy się spieszyli, czy traktowali jazdę jako przyjemność? Czy słuchali muzyki, czy słuchali wiadomości radiowych? Komunikatu o pogodzie ? Czy kierowca po coś sięgał ręką tuż przed wypadkiem? Czy pasażerka tego nie pamięta?

Czytam: „Kobieta, która jechała z prof. Geremkiem, została już wypuszczona ze szpitala.”

Dwa dni po wypadku? Cierpi na amnezję i została wypuszczona ze szpitala? Na własne żądanie?

W związku z tymi pytaniami przejrzałem informacje z ostatnich kilku dni – i pytań przybywa.

„Zapowiadana na środę publikacja wyników wstępnych oględzin rozbitego samochodu, na prośbę biegłego, została przesunięta o kilka dni.”

Dlaczego? Słyszałem w telewizji, że cały komplet biegłych został powołany – a okazuje się, że na prośbę jednego „biegłego” wyniki oględzin (oględzin samochodu – nie analizy wypadku) zostaną przesunięte o kilka dni. Jeżeli zostaną opublikowane za 10 dni we wtorek, czy będzie to kilka dni? Czy wiadomo, kiedy samochód przeszedł badania techniczne?

Onet:

„Prokuratura we wtorek przesłuchiwała po raz kolejny świadków zdarzenia oraz policjantów i strażaków.”Informacja z tej samej notki:

„Do prokuratury zgłosili się świadkowie wypadku prof. Bronisława Geremka, którzy jechali za samochodem europosła. – W najbliższych dniach zostaną przesłuchani – poinformowała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Poznaniu Magdalena wypadek geremkaMazur-Prus.”Jedni świadkowie są przesłuchiwani kolejny raz, natomiast nowi świadkowie wypadku, z auta jadącego (czy bezpośrednio?) za samochodem Geremka – zostaną przesłuchani w najbliższych dniach. Dziwne? Bardzo dziwne, jeżeli nie jest to informacja dziennika, a pochodząca wprost od rzeczniczki prokuratury i jeżeli czytam, że:

„Śledztwo prowadzi prokuratura w Nowym Tomyślu oraz policjanci z Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu. Sprawa została uznana za priorytetową.”Priorytetowa sprawa, a świadkowie zostaną przesłuchani dopiero za kilka dni? Gdy pamięć wydarzenia zleje się z doniesieniami medialnymi, a rozmowy spowodują „ujednolicenie” widzenia przebiegu wypadku? Dlaczego nie zostaną przesłuchani –natychmiast, przypominam, że są bezpośrednimi świadkami.

Na marginesie: Dlaczego żaden dziennikarz nie potrafił dotrzeć do bezpośredniego świadka wypadku? Nawet jeden jedyny tabloid, nie chciał zwiększyć nakładu.

W poniedziałek opublikowano wstępne wyniki sekcji zwłok, która wykluczyła zawał serca. Czy oprócz zawału sekcja zwłok coś innego wykluczyła? Standardem w takich przypadkach, jest podawanie czy uczestnicy wypadku byli trzeźwi. Czy kierowca Ducato był trzeźwy? Przebywa w szpitalu w stanie ciężkim. Dlaczego – jeżeli był trzeźwy – nie podaje się tej informacji?

geremka autoPodsumowanie – nie chcę pisać, że wypadek jest traktowany w sposób wyjątkowy – gdyż z uwagi na okoliczności, jest wyjątkowym i tak musi być traktowany. Ale czy informacje podstawowe muszą być traktowane w sposób wyjątkowy?

Pytań można postawić bardzo wiele – dokonałem zaledwie kilkuminutowego przeglądu portali i gazet. Jeżeli powodem zbiorowego milczenia jest to, że wszelkie okoliczności wypadku będą ujawnione dopiero po pogrzebie, to powinno to być powiedziane wprost.

Ale, od wypadku minie 10 dni. Czy nie za dużo?

następny cytat:
Dlaczego mężczyzna zmienił zeznania?
Świadek wypadku Geremka bał się kłopotów

Choć widział wypadek profesora Bronisława Geremka, w trakcie śledztwa zmienił zeznania i przekonywał, że tak naprawdę niczego nie pamięta. Teraz świadek tragedii tłumaczy, że podał inną wersję, bo obawiał się kłopotów. 31-latek, który walczy o PZ081014ASodszkodowanie, ma nadzieję, że to Bronisław Geremek zostanie wskazany jako winny wypadku.

Jak pisze “Polska”, 31-letni mężczyzna był pasażerem fiata ducato. Autem kierował jego teść. Świadek pamięta, że samochód profesora Geremka zjechał nagle na przeciwny pas i uderzył w ducato. Właśnie taką wersję mężczyzna podał policjantom podczas pierwszego przesłuchania, tuż po wypadku. Ale podczas kolejnego przesłuchania, prowadzonego przez prokurator z Nowego Tomyśla, zmienił zeznania - pisze “Polska”.

“Mówiłem jej to samo, co policjantom” – mówi 31-latek. “W końcu doszliśmy do kwestii samego zderzenia. Wówczas pani prokurator po raz kolejny powiedziała o grożącej mi odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań. Pytała, czy aby na pewno wszystko pamiętam. Stwierdziła, że napisze, iż to policjant zasugerował mi treść poprzednich zeznań. Przestraszyłem się. Bałem się, że będę miał kłopoty i zmieniłem zeznania” – twierdzi.

Prokuratura jednak zaprzecza. “Nie zgłaszał jakichkolwiek zastrzeżeń do przebiegu przesłuchania” – mówi “Polsce” Magdalena Mazur-Prus, rzeczniczka poznańskiej prokuratury okręgowej. Faktem jest, że mężczyzna ma nadzieję, że to profesor Geremek zostanie wskazany jako winny tragedii. Jeśli tak się stanie, 31-latek i jego teść dostaną od ubezpieczyciela odszkodowanie.

Według “Polski”, od wypadku mężczyzna nie ma środków do życia. Od października miał rozpocząć dobrze płatną pracę jako kierowca w Poznaniu, ale zamiast tego jeździ na zabiegi rehabilitacyjne.

Ps.Moze ten człowiek boi się o cos innego?

Polonia polska w Wielkiej Brytanii jest zdania ze to morderstwo.Niektórzy ostrzegają mnie żebym lepiej nie zajmował się ta sprawa, bo można stracić nawet życie.Co niektórzy wręcz panicznie się boja o tym mówić.

Wiele faktów jest niejasnych.

Prokuratura nie ujawnia prawdy.

O co tu chodzi?

Czyżby zabójstwo Geremka??
Dla wielu Ludzi Geremek był niewygodny.

………..tych dziwnych niedomówień jest o wiele więcej. Prokuratura mówi że “… prędkość mercedesa była dostosowana do warunków panujących na drodze,…” – to znaczy ile ? Jak patrzę na zdjęcia wraku samochodu to zastanawiam się , że jakieś kruche te mercedesy teraz produkują :)
Myślę ze do sprawy jeszcze powrócimy.
Pozdrawiam Wszystkich
Archiwum X
asda
Posty: 167
Rejestracja: 03 sty 2011, 01:14

Re: Zabójstwo Marka Karpia

Post autor: asda »

A tu sprzeczna informacja??
Tajemnica śmierci Marka Karpia
Jacek Brzuszkiewicz, Wojciech Czuchnowski
2004-09-22, ostatnia aktualizacja 2004-09-21 00:00
Niejasne okoliczności wypadku, dotychczasowe śledztwo nieudolne. Prokuratura Krajowa objęła nadzorem śledztwo w sprawie wypadku, po którym zmarł Marek Karp, założyciel Ośrodka Studiów Wschodnich.
Wypadek zdarzył się 13 sierpnia. Marek Karp z ciężkimi obrażeniami trafił do szpitala. Umarł 12 września. Nieoczekiwanie, kiedy miał już wyjść.

Niebezpieczna wiedza

- Marek mówił, że to nie był zwykły wypadek, podejrzewał zamach, ale nie chciał lub nie mógł wyraźnie wskazać zleceniodawców - opowiada Bartłomiej Sienkiewicz, przyjaciel Karpia i jego bliski współpracownik w Ośrodku Studiów Wschodnich.

Wysoki oficer ABW: - Marek Karp miał ogromną wiedzę o powiązaniach biznesowych między Polską a firmami z byłego ZSRR...
Warka
Posty: 1570
Rejestracja: 16 paź 2010, 03:38

Re: Zabójstwo Marka Karpia

Post autor: Warka »

Podbijam temat :-D
ODPOWIEDZ

Wróć do „Historia III RP ogólnie”