Re: Wołyń i Wisła
: 09 mar 2011, 05:13
akurat rozmawiałem i przysłuchiwałem się i raczej nie wspominał okresu stacjonowania tam wojska jako najtragiczniejszy, ani najgorszy. Może były to różne rozmowy?
To całkiem możliwe choćby stąd, że kolega Marshal rozmawiał z dyrektorem Muzeum w Łabowej, a takiego tam nie było.
Może stąd te różne spojrzenia?
Oczywiście pan Gocz w ramach wspominania o dobrym wojsku opowiedział jak to z placówki zniknęły zgromadzone tam militaria... za sprawą jednostki wojskowej z Dębicy?
Oczywiście mówił o tym z sentymentem dla rzeczonego wojska.
Z równym rozrzewnieniem musiał koledze Marshal opowiadać pan Gocz o poczynaniach płk. Parszkiewicza i decyzji gen. Oliwy, takie to było dobre wojsko dla Łemków, że pewnie pan Gocz zapomniał wspomnieć o wysadzeniu pomnika w dniu 1 XII 1976, którzy to dobrzy wojskowi zapomnieli zabezpieczyć okoliczne domy.
Mimo wszystko sam fakt że były to domy, z elektrycznością, w większości jeśli nie skanalizowane to z szambem, z łazienką był dużym postępem cywilizacyjnym do tego zostało w Bieszczadach.
To kolega usłyszał od Gocza?
Bo on sam wspominał:
"... trudne warunki jakie zastała jego rodzina w Lubży w powiecie świebodzin w woj. zielonogórskim. Osadnicy, którzy pojawili się tam wcześniej zdemontowali, przed ich przyjazdem, wszystkie możliwe części domu i wynieśli stamtąd wszelkie sprzęty domowe. Uważa on, że Łemkowie przeżyli wyłącznie dzięki swej zaradności. Szukali pracy przy wyrębie lasu czy w PGR-ach".
Rzeczywiście odbyliśmy rozmowy z innymi osobami, a konkretnie to kiedy kolega Marshal z nim rozmawiał?
To całkiem możliwe choćby stąd, że kolega Marshal rozmawiał z dyrektorem Muzeum w Łabowej, a takiego tam nie było.
Może stąd te różne spojrzenia?
Oczywiście pan Gocz w ramach wspominania o dobrym wojsku opowiedział jak to z placówki zniknęły zgromadzone tam militaria... za sprawą jednostki wojskowej z Dębicy?
Oczywiście mówił o tym z sentymentem dla rzeczonego wojska.
Z równym rozrzewnieniem musiał koledze Marshal opowiadać pan Gocz o poczynaniach płk. Parszkiewicza i decyzji gen. Oliwy, takie to było dobre wojsko dla Łemków, że pewnie pan Gocz zapomniał wspomnieć o wysadzeniu pomnika w dniu 1 XII 1976, którzy to dobrzy wojskowi zapomnieli zabezpieczyć okoliczne domy.
Mimo wszystko sam fakt że były to domy, z elektrycznością, w większości jeśli nie skanalizowane to z szambem, z łazienką był dużym postępem cywilizacyjnym do tego zostało w Bieszczadach.
To kolega usłyszał od Gocza?
Bo on sam wspominał:
"... trudne warunki jakie zastała jego rodzina w Lubży w powiecie świebodzin w woj. zielonogórskim. Osadnicy, którzy pojawili się tam wcześniej zdemontowali, przed ich przyjazdem, wszystkie możliwe części domu i wynieśli stamtąd wszelkie sprzęty domowe. Uważa on, że Łemkowie przeżyli wyłącznie dzięki swej zaradności. Szukali pracy przy wyrębie lasu czy w PGR-ach".
Rzeczywiście odbyliśmy rozmowy z innymi osobami, a konkretnie to kiedy kolega Marshal z nim rozmawiał?