30. rocznica pacyfikacji Manifestu Lipcowego

Dział ten poświęcony jest imprezom, wystawom lub innym zdarzeniom nawiązującym do historii Polski. Zespół historiapolski.eu będzie starał się wyszukiwać, systematyzować i publikować wszelkie zagadnienia z historii Polski jakie pojawią się w internecie, telewizji, prasie. Głównym celem jest propagowanie naszej historii w jednym zbiorczym projekcie.
Artur Rogóż
Administrator
Posty: 4635
https://www.artistsworkshop.eu/meble-kuchenne-na-wymiar-warszawa-gdzie-zamowic/
Rejestracja: 24 maja 2010, 04:01
Kontakt:

30. rocznica pacyfikacji Manifestu Lipcowego

Post autor: Artur Rogóż »

30. rocznicę pacyfikacji kopalni Manifest Lipcowy obchodzono w czwartek w Jastrzębiu Zdroju. 15 grudnia 1981 r. podczas tłumienia strajku od milicyjnych kul rannych zostało tam czterech górników.

Wydarzenia w Manifeście Lipcowym były pierwszym przypadkiem użycia broni palnej przeciw protestującym w stanie wojennym górnikom. Dzień później pluton specjalny ZOMO strzelał w katowickiej kopalni Wujek, zabijając dziewięciu strajkujących.

Rocznicowe uroczystości rozpoczęły się poranną mszą św. w kościele Najświętszej Marii Panny Matki Kościoła. Później złożono kwiaty pod tablicą upamiętniającą wydarzenia z grudnia 1981 r.

Były przewodniczący komisji zakładowej w Manifeście, Jan Bożek, podkreślił, że choć przez ostatnie lata wiele rzeczy zatarło się w pamięci, to jednak 15 grudnia świadkowie tamtych wydarzeń będą pamiętali do końca życia.

„Zaskoczenie dla mnie było ogromne, bo władza była, jaka była, ale człowiek chcąc nie chcąc im wierzył. Po wydarzeniach w grudniu 1970 r. było zapewnienie, że nigdy więcej władza do robotników strzelać nie będzie. Chociaż słyszałem strzały, nie wierzyłem, że są to strzały z broni ostrej” - wspominał.

15 grudnia kopalnia została otoczona przez milicję i wojsko. Przed południem oddziały szturmowe weszły na teren zakładu, napotykając silny opór górników. Bramę kopalni forsowano przy pomocy czołgów. Początkowo używano gazów łzawiących i petard, później strzały z broni palnej oddali członkowie plutonu specjalnego ZOMO.
Jak zaznaczył, dopiero po wizycie w punkcie opatrunkowym kopalni i rozmowie z lekarzem przekonał się, że do górników strzelano z broni palnej. Wtedy zdecydował się zakończyć protest.

Szef śląsko-dąbrowskiej Solidarności Dominik Kolorz dziękował górnikom z Jastrzębia za ich wkład w odzyskanie przez Polskę wolności. Przypomniał, że to właśnie w tej kopalni w 1980 r. podpisano Porozumienie Jastrzębskie. W 1988 r. górnicy z Jastrzębia „przypieczętowali” wolność i niepodległość Ojczyzny strajkami sierpniowymi – mówił.

Kolorz pytał zarazem, czy przelana krew i demokratyczne państwo spełniło swoją rolę, czy wolność "jest dla wszystkich". „Niestety, ale z przykrością trzeba powiedzieć, że w dzisiejszej wolnej Polsce oprawcy z lat 80., esbecy, generałowie żyją lepiej od tych, którzy przelewali krew. (...) Bohaterowie tamtych czasów niejednokrotnie muszą szukać chleba po śmietnikach, zapomniano o nich” - podkreślił.

Mówił o łamaniu w Polsce praw pracowniczych i dyskryminowaniu za działalność związkową. Skrytykował też polityków za to, że nie wzięli udziału w rocznicowych obchodach. „Przypominają sobie o was tylko jak są wybory, a ich obowiązkiem było dzisiaj tu być, oddać wam cześć, bo to dzięki wam oni są dzisiaj na piedestale władzy” - powiedział do uczestników uroczystości.

Protest w Manifeście Lipcowym (dziś kopalnia nazywa się Borynia-Zofiówka) rozpoczął się na wieść o aresztowaniu członków komisji zakładowej w nocy z 12 na 13 grudnia. Jej pozostali członkowie postanowili ukryć się w kopalni. Komisja wkrótce przekształciła się w komitet strajkowy.

15 grudnia kopalnia została otoczona przez milicję i wojsko. Przed południem oddziały szturmowe weszły na teren zakładu, napotykając silny opór górników. Bramę kopalni forsowano przy pomocy czołgów. Początkowo używano gazów łzawiących i petard, później strzały z broni palnej oddali członkowie plutonu specjalnego ZOMO.

Po południu siły pacyfikujące kopalnię wycofano, protestujący zaczęli rozchodzić się do domów. Zatrzymanych zostało kilku uczestników protestu. Rany postrzałowe miało 4 górników. Przewieziono ich do szpitala górniczego w Jastrzębiu, kule wyjęte z ran operowanych górników zabrała SB.

Jednym z postrzelonych górników był Czesław Kłosek - pocisk po rykoszecie przeszedł przez gardło i do dzisiaj tkwi w jego kręgosłupie. Do dziś bardzo dobrze pamięta dzień sprzed 30 lat.

„Byłem tutaj, pod tym drzewem, które tak pięknie wyrosło na naszej krwi, bo tutaj zostaliśmy trafieni i myśleliśmy, że to już jest koniec. Jeżeli mówię dziś cokolwiek, to widocznie po to dane mi było żyć, bym mógł składać tę relację" - powiedział.

Kłosek ukończył studia prawnicze. Po jego doniesieniu IPN zajął się sprawą utrudniania pierwszego śledztwa w sprawie pacyfikacji śląskich kopalń. W 2004 r. IPN oskarżył o tuszowanie tej sprawy trzech byłych prokuratorów wojskowych.(PAP)

kon/ hes/
ODPOWIEDZ

Wróć do „Aktualności historyczne”