Władysław Siciński. Pierwszy człowiek, który krzyknął Liberum Veto! Czy na pewno?

Wszystko co nie pasuje do pozostałych sekcji, a dotyczy tego okresu.
Warka
Posty: 1570
https://www.artistsworkshop.eu/meble-kuchenne-na-wymiar-warszawa-gdzie-zamowic/
Rejestracja: 16 paź 2010, 03:38

Władysław Siciński. Pierwszy człowiek, który krzyknął Liberum Veto! Czy na pewno?

Post autor: Warka »

„Liberum veto!” te dwa słowa, wstrząsnęły całym od wielu dekad budowanym systemem demokracji szlacheckiej i stały się dla następnych pokoleń symbolem sarmackiej gnuśności, która doprowadziła do powolnego upadku Rzeczypospolitej.

Jest 9 marca 1652 roku. W Warszawie dzień chyli się już ku końcowi, jednak pod aulą sali obrad sejmu Rzeczypospolitej wciąż unoszą się wzburzone głosy przedstawicieli ścierających się ze sobą obozów. Spory toczą się już od niemal dwóch miesięcy, a posłowie, nieniepokojeni przez problemy zewnętrzne, są w stanie bez większych problemów debatować, w tym wypadku głównie nad sprawami ustrojowymi.(3)


Dura lex, sed lex


Sejm Rzeczpospolitej Sejm Polski

Prawo, przysługujące każdemu z posłów biorących udział w obradach Sejmu, do zerwania ich i unieważnienia podjętych na niej uchwał, na przestrzeni XVII-XVIII wieku zostało wcielone w życie aż 73 razy(1), niejednokrotnie wstrzymując kluczowe dla losów Rzeczypospolitej Obojga Narodów decyzje ustrojowe. We współczesnej świadomości Polaków pokutuje obraz liberum veto, jako głównej przyczyny problemów ustrojowych, które w efekcie stały się pretekstem rozbiorów naszej ojczyzny, która była wówczas pogrążona w największym w historii kryzysie wewnętrznym. Choć dziś historycy starają się łagodniej oceniać to zjawisko(2), nie ulega wątpliwości, że było ono nad wyraz kontrowersyjne, a domniemane okoliczności pierwszego użycia słów „liberum veto” obrosły w wiele legend. Z jedną z nich nierozerwalnie związana jest postać polskiego szlachcica, Władysława Wiktoryna Sicińskiego…

Sejm planowo miał zakończyć się dzień wcześniej, jednak ogrom poruszonych spraw zmusił obradujących do jednogłośnego przełożenia części rozmów na dzień 9 marca. W związku z przedłużającymi się obradami i nadchodzącym zmierzchem, kanclerz wielki koronny Andrzej Leszczyński wysnuwa propozycję ostatecznego przedłużenia obrad o jeszcze jeden dzień. Nieoczekiwanie, z drugiego końca izby dobiega przytłumiony głos, grzmiący: „Nie pozwalam na prolongatę!”, a jego właściciel, Władysław Siciński, ostentacyjnie opuszcza salę obrad, wprawiając w zdumienie wszystkich zgromadzonych.

Zgromadzeni, początkowo wpadają w osłupienie, jednak po czasie dochodzą do prostej konkluzji: nie ma żadnych postaw prawnych, by nie uznać sprzeciwu wzburzonego posła (4), tym samym obrady sejmu muszą zostać zakończone, bez wydawania żadnej wiążącej decyzji. To bezprecedensowe wydarzenie, choć prawdopodobnie niemające wiele wspólnego z prawdą historyczną(5), jest powszechnie uważane za pierwszy w historii przypadek zerwania sejmu przez pojedynczego delegata.


Prywatne interesy


Janusz Radziwiłł Janusz Radziwiłł

Jako że sprzeciw Sicińskiego wyznaczył początek nowej, niechlubnej tradycji zrywania sejmów z użyciem zasady liberum veto, warto zadać sobie pytanie o to, jakie motywy kierowały posłem ziemi trockiej, gdy wygłaszał swoje historyczne słowa. Koncepcji jest kilka, a spory o to, która jest najbliższa prawdy, trwają po dziś dzień, stanowiąc temat dyskusji najwybitniejszych historyków.

Głównym podejrzanym zdaje się być hetman wielki litewski, Janusz Radziwiłł. Aspirował do miana jednej z najważniejszych osób w państwie, a zerwanie jednego z sejmów było dla niego szansą do ukazania swojej potęgi królowi Janowi II Kazimierzowi. Wydaje się być całkiem prawdopodobne, że, mając okazję do przekupienia jednego z posłów, postanowił z niej skorzystać, a skorumpowanym posłem okazał się być właśnie Władysław Siciński. Nie ma przy tym jednoznacznych dowodów na jakiekolwiek konotacje między tymi dwiema postaciami, prawdziwość tej koncepcji pozostaje więc wciąż w sferze domysłów.

Niewykluczone jednak, że Śiciński podjął decyzję o ogłoszeniu liberum veto ze zgoła innych pobudek. Można domniemywać, czy swojego udziału w podjęciu przez niego tej decyzji nie mieli zwolennicy podkanclerzego Hieronima Radziejowskiego, który został skazany na karę śmierci, ponieważ popadł w konflikt z królem(6). Zerwanie sejmu było ostatnią szansą na odwleczenie wyroku, ze względu na to, że unieważniałoby decyzję o wykonaniu kary na Radziejowskim, dlatego też nie można wykluczyć, że zwolennicy jego polityki chwycili się ostatniej deski ratunku, jaką było przekupienie Śicińskiego.

Należy także brać pod uwagę najbardziej prozaiczną z przyczyn, zgodnie z którą szlachcic pochodzący z ziemi trockiej wykrzyknął: „Nie pozwalam na prolongatę!” zgodnie z własnym sumieniem, wyrażając jedynie swój sprzeciw wobec polityki królewskiej w sprawie ekonomii szawelskiej.(7) Prawdopodobnie nigdy nie zdołamy orzec ze stuprocentową pewnością, dlaczego u kresu obrad sejmu wielkiego, dnia 9 marca 1652 roku, Władysław Śiciński wyrzekł te, tak znamienne dla dalszych losów Rzeczypospolitej, słowa. Przy tym, nie mniej ciekawe od przyczyn i okoliczności tego bezprecedensowego wydarzenia, są konsekwencje jakie spotkały samego Śicińskiego, a także ludowe legendy dotyczące tego posła, które powstały na kanwie ogłoszonego przez niego liberum veto.


„Bodajby przepadł!”


Otóż, gdy marszałek sejmu ogłaszał jego rozwiązanie, wojewoda Jakub Szczawiński miał krzyknąć:„Bodajby przepadł!”, na co cała izba odpowiedziała chóralnie:„Amen.”(8) Rozgłaszano wiele plotek, mających za zadanie dowieść jakoby złowroga przepowiednia się wypełniła. Jedna z najpopularniejszych głosiła, że poseł, wraz z całą rodziną , zginął od uderzenia pioruna zaraz po powrocie z sejmu.(9) Choć było w niej ziarno prawdy (prawdopodobnie od uderzenia pioruna zginęła jego rodzina żyjąca w Wilnie(10)), samemu Sicińskiemu nic się nie stało.

Polski historyk literatury i kultury polskiej, Aleksander Bruckner, twierdził, że po śmierci polskiego szlachcica w 1672 roku, jego zwłok nie chciała przyjąć ziemia, a zmumifikowane ciało ku przestrodze wystawiano na widok publiczny aż do końca XIX wieku w jego rodzinnej miejscowości, Upicie(11). Wokół jego pochówku obrosły także inne legendy, mówiące między innymi o tym, że gubernator wileński nakazał pochować jego zwłoki pod progiem kościoła, czy też głoszące, iż jego pochówkiem zajęli się miejscowi obywatele, którzy znali go z czasów jego przebywania w Upicie.

Większość z tych historii powstała już po śmierci Sicińskiego i na przestrzeni wieków ulegała wielu zmianom. Dziś nie pozostawiają one wątpliwości, że ogłoszone przez niego liberum veto stało się powodem wykluczenia go z życia politycznego i społecznego, a jego zła sława odbiła się szerokim echem w Rzeczypospolitej, gdzie uznano go za zdrajcę narodu i obarczano winą za wszelkie konsekwencje, jakie w kolejnych latach niosła ze sobą zapoczątkowana przez niego zasada zrywania sejmów.(12)

Zwłoki Władysława Sicińskiego.


Podsumowanie


Historia posła Władysława Sicińskiego, choć jej prawdziwość może budzić wątpliwości (dziś niechlubne pierwszeństwo zgłoszenia liberum veto przypisuje się Janowi Olizarowi i datuje na 1669 rok(13)) w znakomity sposób obrazuje realia XVII-wiecznej demokracji szlacheckiej, dominującej wówczas w Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Pozornie błaha decyzja, którą w afekcie podjął Siciński, w sposób dramatyczny zaważyła na dalszych losach Rzeczypospolitej, pośrednio prowadząc ją na skraj upadku. Od tego momentu zasada liberum veto weszła na stałe do wachlarza nieczystych zagrywek posłów, walczących jedynie o własne interesy, skutecznie paraliżując wszelkie próby zmian ustrojowych w targanej wewnętrznymi sporami Rzeczypospolitej, stwarzając jednocześnie okazję do korupcji i przekupstwa.

Postać Sicińskiego stawiana była w złym świetle przez mu współczesnych, a dla następnych pokoleń stała się przestrogą i uosobieniem całego zła, jakie w politykę Rzeczypospolitej wzniosło zjawisko zrywania sejmów. Był on jednak postacią na tyle barwną, że trudno się pozbyć wrażenia, iż stał się kozłem ofiarnym nie do końca słusznie, a gdyby reakcja stanu szlacheckiego była prawidłowa, zachowanie posła z Upity pozostałoby jedynie ciekawym precedensem w historii polskiej demokracji. Niestety, tak się jednak nie stało, a nieograniczana niczym wolność szlachty, zamiast stworzyć podwaliny nowoczesnego, demokratycznego państwa, doprowadziła do jego upadku, którego symbolem stała się postać Władysława Wiktoryna Sicińskiego. Jako pointę tekstu warto przytoczyć słowa Henryka Sienkiewicza:”Jakaż to wolność, która jednemu przeciw wszystkim oponować pozwala?… Zali ta wolność dla jednego, nie jest niewolą dla wszystkich?(14)”, niech skłonią nas one do refleksji i pozwolą wyciągnąć właściwe wnioski z historii naszego kraju.


Adam Mickiewicz „POPAS W UPICIE”



(Zdarzenie prawdziwe)

Upita, niegdyś miasto, powiatu stolica,
Dzisiaj miasteczko liche; jedna w nim kaplica
I kilkanaście chatek żydowskiej siedziby.

Gdzie były ludne rynki, dziś tam rosną grzyby;
Wzgórek, obronny wałem i zwodzonym mostem,
Teraz broni się tylko pokrzywą i ostem.
Mury w gruzach, na miejscu zamkowego gmachu
Sterczy nędzna karczemka bez okien i dachu.

Tam, na popasie, z nudy rozważać począłem
Miny i mowy ludzi siedzących za stołem.
Trzech było. Pierwszy starzec z posrebrzanym włosem,
Na łbie konfederatka rzucona ukosem,
Wąs augustowski, żupan, dzisiaj popielaty,
Trudno odgadnąc jaką miał barwę przed laty;
U pasa karabela. Obok siedział młody,
We fraku z samodziału, krojem nowej mody,
Fryzował sobie czubek, kołnierzyk, a czasem
Bawił się z pływającym u buta kutasem,
Lub żartował z sąsiada, którego płaszcz długi
I krzyż czerwony – znakiem kościelnego sługi.
Czwarty był Żydek. Temu człowiek od pałasza
Tak mówił: „Hejno! dobra nasza bez mariasza!
Po co trupami w szabas arendarzów trwożyć?
Słuchajcie, kumy, gotów z wami się założyć,
Że jak tylko Siciński na cmentarz odjedzie,
Dostaniem garniec miodu. Nieprawdaż, sąsiedzie?”
Arendarz kiwnął brodą. Słuchałem ciekawy:
Siciński? i w Upicie? Imię strasznej sławy!
„O jakim trupie – rzekłem – toczycie rozmowy
I o jakim Sicińskim?” Na to kontuszowy:
„O Sicińskim? z początku całą rzecz wywiodę.
Na miejscu, gdzie żydowską widzimy gospodę,
Był zamek nieboszczyka; przy tym imion wiele,
Konneksyje potężne, mnogie klijentele,
A stąd ćma popleczników i kresek bez liku:
Siciński był dictator na każdym sejmiku!
Starszych i zasłużeńszych patricios zhasał;
Ale nie dosyć na tym: na wyższe się kasał.
Poczęła też kłuć w oczy zbyt rogata duma;
Przyszedł sejmik poselski: nauczono kuma;
Bo gdy pewny wyboru posłem się ogłasza,
Kiedy dziękuje szlachcie, na obiady sprasza
I gdy się na Mazowsze wybiera do drogi:
Liczą turnum, Siciński padł na cztery nogi!
Agitatus furiis et impotens irae,
Umyślił zgubić szlachtę: o scelus! o dirae!
Daje obiad; zwiedziona zbiera się drużyna,
Gnie się stół pod misami, cieką strugi wina,
Łyka plebs; wtem blekotem zaprawione męty
Durzą głowę: z wesela niechęci i wstręty.
Dalej kłótnia, hałasy, istna wieża Babel.
Od zębów szło do kijów, od kijów do szabel;
Nie patrząc oka, boku, mordując jak wściekli,
Tros Rutulusve fuat, wszyscy się wysiekli.

Lecz truciznik niedługo wygraną się chwalił,
Bo go piorun z rodzeństwem i mieszkaniem spalił.

Jak ów Ajaks scopulo infixus acuto,
Expirans flammas: straszna, lecz słuszna pokuto!”
„Amen!” – rzekł dziad kościelny. Ekonom we fraku
Porównywał tę powieść do zboża w przetaku
I chcąc z bajecznej plewy prawdę wywiać nagą,
Harfował żarcikami, zakończył uwagą:
Że Pan Marszałek, z którym on do stołu siada
I u którego książek niezmierna gromada,
Ilekroć o Sicińskim wspomni, zawżdy mówi:
On zgubił nas, on ręce zawiązał Królowi.

Z tych słów Marszałka głowa ekonomska wniosła,
Że nie szło tam o sejmik ani wybór posła,
Że musiała być wojna – przeciw komu? kiedy?
Trudno zgadnąc, zapewne z Turki albo Szwedy;
Pewno Siciński króla do Upity zwabił,
Oddał w ręce najezdzcom i ojczyznę zabił.

Chciał dalej rzecz prowadzić, lecz sługa kościoła
Zezem nań spozierając: „Niedobrze – zawoła -
Jeśli księdza plebana chcą uczyć dzwonniki,
Jeżeli przed siwymi biorą głos młodziki.

Ja wam opowiem jako najlepiej świadomy:
Nie sejmik ani wojna ściąga niebios gromy,
Lecz bezbożność. Siciński, wyrzeklszy się wiary,
Zabrał, jak mówią, grunta należne do fary,
Nie chciał płacić dziesięcin, nie bywał w kościele,
Pędził chłopów do pracy w święta i niedziele;
Chociaż mu nieraz biskup listami zagrażał,
Choć go wyklął z ambony – Siciński nie zważał.

W święto Bożego Ciała, pod samo południe,
Gdy msza była w kaplicy, kazał kopać studnię.
Dokopał się swej zguby i powszechnej szkody:
Bo z owej studni tyle wybuchnęło wody,
Że pola, kędy niegdyś bujały pszenice,
Zarosły w paproć, łąki poszły w trzęsawice.
Sicińskiego, jak słusznie Pan Sędzia namienił,
Piorun zabił, dom spalił, potomstwo wyplenił.
Trup, klątwą uderzony, dotąd cały stoi:
Ziemia go przyjąć nie chce, robactwo się boi;
Nie znalazłszy na ziemi święconej spoczynku,
Strasząc ludzi, rzec można, wala się po rynku,
Bo go nieraz dziad jaki, uniósłszy z cmentarza,
Wlecze w szabas do karczmy straszyć arendarza”.
Skończył i drzwi stodoły odemknął. Tam stało
Szkaradne, starożytne nieboszczyka ciało.
Nogi długie i czarne sterczą mu jak szczudła,
Ręce na krzyż złamane, twarz głęboko wchudła.
Oblicze wywędzone brud śmiertelny szpeci;
Usta wypsute, przez nie ząb gdzieniegdzie świeci.
Zresztą nietknięta ciała zdrowego budowa,
Postać ludzką, od żywej niezbyt różną, chowa.
Twarz nawet właściwego nie traci wyrazu;
A jako na powierzchni starego obrazu,
Jeżeli mogły rysy pierwiastkowe zostać,
W tych resztach jeszcze dawna przebija się postać:
Tak owa twarz choć ogniem żywotnym nie płonie,
Lecz kto ją znał za życia, poznałby po zgonie.
Za pierwszym rzutem oka cóś takiego widać,
Czego żadnymi słowy nie podobna wydać.
Dzikość, szpecąca żywych oblicze zbrodniarzy,
Zda się dotąd zamarła grozić z jego twarzy;
Dotąd zdradziecka radość w ustach się uśmiécha,
Gniew rozbójniczy w czole, nade brwiami pycha.
Barki na dół pochylił, głową na pierś zwisnął,
Zda się, że ciężar hańby do ziemi go cisnął
Albo że ręka gwałtu z piekieł go wywlekła,
I znowu rad by gwałtem powracać do piekła.

Jeżeli jama, w której łotrowie mieszkali,
Chociaż ją ludzie skruszą lub piorun rozwali,
Dzikością swych położeń i krwawym ogromem
W gruzach daje odgadnąć, czyim była domem;
Gdy węża po zrzuconej rozpoznasz skorupie:
Poznalbym Sicińskiego żywot po tym trupie.

„O towarzysze! – rzekłem – po coście niezgodni?
On był nie jednej winien, ale wszystkich zbrodni;
Jego trucizną naród zdurzony oszalał,
On królom ręce związał, kraj klęskami zalał!” -

A pomyślałem w duszy: – cóż są gminne dzieje?
Popiół, w którym zaledwie iskra prawdy tleje;
Hieroglif mchem zarosłe zdobiący kamienie;
Napis, którym spowite usnęło znaczenie;
Odgłos sławy, wiejący przez lat oceany,
Odbity o wypadki, o kłamstwa złamany,
Godzien śmiechu uczonych: lecz nim się zaśmieje,

Niechaj powie uczony, czym są wszystkie dzieje?


Źródła:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Liberum_veto
Tamże.
http://histmag.org/Liberum%20veto-Nie-p ... olita-6451
Tamże.
http://www.historycy.org/index.php?show ... ntry102843
http://pl.wikipedia.org/wiki/Hieronim_Radziejowski
http://pl.wikipedia.org/wiki/W%C5%82ady ... i%C5%84ski
Tamże.
http://kresowiacy.com/2014/06/wladyslaw ... ia-sejmow/
http://pl.wikipedia.org/wiki/W%C5%82ady ... i%C5%84ski
Tamże.
http://histmag.org/Liberum%20veto-Nie-p ... olita-6451
http://pl.wikipedia.org/wiki/Liberum_veto
http://pl.wikipedia.org/wiki/Liberum_veto

Informacje uzupelniajace:
Leszek Adamczewski, Sławomir Kmiecik: „Zwycięzcy. Bohaterowie Powstania Wielkopolskiego 1918-1919 we wspomnieniach swoich bliskich.”, Polskapresse sp. z o.o.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Polska króli elekcyjnych ogólnie”