Poemat o Grunwaldzie z 1584 roku

Dział ten służy do publikowania odnośników do ciekawych tematów poświęconych historii Polski. Najlepiej jest zacytować post wprowadzający z innego forum oraz podanie nazwy forum wraz z linkiem do tematu.
fora historyczne
Posty: 146
https://www.artistsworkshop.eu/meble-kuchenne-na-wymiar-warszawa-gdzie-zamowic/
Rejestracja: 01 paź 2012, 06:58

Poemat o Grunwaldzie z 1584 roku

Post autor: fora historyczne »

Tekst pochodzi z kroniki Litwy Rusi itd. D. Stryjkowskiego napisanej ok. roku 1585. Autor opisuje historię Rusi i Litwy od stworzenia świata, opierając się na różnych źródłach. Jest tam też spory fragment n.t. wojen litewsko-krzyżackich w tym Wielka Wojna, z której bitwa pod Grunwaldem i bitwa pod Koronowem opisane są wierszem.

Jest to nie tylko ciekawe źródło (choć wtórne, i trochę nazbyt literackie, gdyż autor czerpie m.in. z Długosza i Kromera) ale też piękny pomnik polskiej literatury renesansowej.

Chwilowo przepraszam za braki w tekście, niestety, źródło z którego przepisywałam było częściowo niekompletne. Jeżeli ktoś ma całość proszę o uzupełnienie.

Tekst zawiera też przypisy na marginesie, oraz notatkę n.t. "cudów" widzianych nad polem bitwy. Jeśli Was to interesuje, mogę dopisać. Mogę też przepisać bitwę pod Koronowem (krótsza ale też ciekawa).

edit: Taki ciekawy szczegół: parę lat temu w czasie wycieczki do Wilna trafiliśmy na przewodnika litewskiego nacjonalistę. Było wiele radości, szczególnie gdy zaczął opowiadać, że pod Grunwaldem wygrali Litwini i nie było tam prawie Polaków, zaś Mickiewicz był białoruskim poetą piszącym o Litwie po polsku (sic!). Czytając poniższy tekst, (w końcu kronikę litewską!), zwróciłam uwagę na szerokie opracowanie wkładu Litwy w przebieg bitwy – myślę, że może być to jedno ze źródeł, na którym nasz przewodnik dość bezkrytycznie oparł swoje przekonania.

Zapraszam do lektury.
fora historyczne
Posty: 146
Rejestracja: 01 paź 2012, 06:58

Re: Poemat o Grunwaldzie z 1584 roku

Post autor: fora historyczne »

Zbroiey mężów dzielność wysławiam Sarmackich,
y potłumioną hardość wielkich sił krzyżackich,
hardość którą Bóg milczy, a pokorę lubi,
Cichych na stolce wsadza, pysznych z Carstwy gubi.

Xiążę Witold y Jagieł on Król prawie święty,
Widząć Mistrza Pruskiego zły umysł nadęty,
Iż chciał Polskę i Litwę do gruntu wygładzić,
A w ich ojczyznach hardy swój zakon ossadzić.

Rozesłał wnet Król wici wołając na woynę,
Aby wszystkie powiaty zebrały się zbrojne,
Oznajmiając Krzyżakow tuż być przede drzwiami,
U wszystkich Niemców mocy z Rzeskimi woyskami.

Przeto aby się wszyscy tak na gwałt zbierali,
Nieprzyjaciół w ich ziemiach, nie w domu witali,
A gwałt gwałtem odbili, y ojczyznę miłą,
Wyzwolili z paszczęki Krzyżackiej swą siłą.

Wnet tedy Woiewodztwa ich[---] gotować,
Pancerze zardzewiałe y z[---] szorować,
Brzmią warsztaty Platnerskie [---]ukawski Stolarze,
Tarcze Drzewca a Trzossy [---]akają Szafarze,

A Szlachcicy też Polscy co w [---]rzech miękali,
U wielkich maiętności tam[---]ostali,
Widząc Sigmuntich [---]rzestawa z Krzyżaki,
Wys[---]

Zawiszo[---]
Puch[---]
Przy[---]
Dla [---]

Tamże [---]
Posta[---]
Niech[---]
Zlecił[---]

A sam w Słupiey Miasteczku dwa dni odpoczywał,
Gdzie Boga ustawicznie z wielką skruchą wzywał,
W Kościele przez cały dzień na modlitwach trwając,
A wieczór aż pokarmu trochę pożywając.

Potym się pod Czerwieńskiem przez Wisłę z woyskami,
przez most z łodzi przeprawił, z strzelbą z obozami,
Tegoż dnia Witołd z Litwą, y z Tatary swymi
Przyciągnął, y z hordami dwiema Zawolskimi,

Zawolskimi których rok nakładem swym chował,
Tamże ich sam Królowi tańcem okazował,
Litwę też zbroyno swietno rozszykował swoię,
Kozakow rozdzieliwszy z Usarzami na troie.

Semowit z Mazowieckie y Janusz Xiążęta,
Przy nich Biskupie uffy, y Polskie Panięta,
Na dzień Piotra y Pawła, Świętych się zjechali,
Tam Krolowi Oyczyznie chęć swą obiecali.

Z Czerwieńska prosto w Pruskie ciągnęłi wołości,
Gdzie Tatarowie z Litwą bez żadnej różności,
Co się im nawinęło siekli i palili,
y Kościół z Świątościami w Ludbergu złupili.

Przeto Witold z Jagiełem wnet takich starali,
A dwu winnieyszych Litwow z poysrzodku wydali,
Którzy się sami wiesić na drzewie musieli,
Tym drudzy ustraszeni już broić nieśmieli.

Ruszywszy się od Wukry stanęli w rowninie,
W polu Turzym które krwią Pruską i dziś słynie,
Tam sam Krol zszykowawszy woyska w rownym placu,
Wziął Chorągiew Koronną wzdychając od płaczu,

Rozwinął y rzekł tak: Ach wszechmocny Boże,
przed którym zła dobra rzecz skryta być niemoże,
Który sam myśli ludzkich w skrytościach doznawasz,
Dobrym dobra odpłać, złym zaś źle oddawaj.

Ty sam znasz serce moie, wiesz[---]
Wiesz żem nie myślił [---]orności,
A zwłaszcza z Chrz[---]
Którzy mie pob[---]

Ty wiesz rade, my[---]
Zem uchodził t[---]
Uchodziłem le[---]
Dokąd mi s[---]

Ten urząd któryśmi sam zlecił pełnić muszę,
Boć winien liczbe bede dać za każdą Duszę,
Juszbych był odkupił rad pokojem tę woynę,
Acz mam krzywdę y pomsty przyczyny przystoyne,

Kiedyby byli chcieli Hardzi Zakonnicy,
Pychy przestać, iak Polscy zdawna Jałmużnicy,
Ale nienasyconą chciwością iusz swoią,
Przywiedli mie iż muszę zbroie oddać zbroią.

Nie mogłem ich pokorą ubłagać cierpliwą,
Podnieśli na mię wojnę hardzie zapalczywą,
Przeto ten lud któryś dał mnie w obronę Panie,
Niech dziś pod skrzydły twoiey wielmożności stanie.

Racz ich sam ze mną bronić, bo iusz w imię twoje,
Rozwijam tę Chorągiew z Orłem Panie swoie,
Ty sprawiedliwą stronę rozsądź, kto przyczynę
Dał woynie: Racz mu tej krwie dać rozlania winę.

Gdy to król mówił z płaczem: wszyscy też płakali,
Też Witołd y Xiążęta z Mazowsza działali,
Bogu się oświadczając, potym łzy otarli,
A chorągwie z Powiatow wszystkich rozpostarli.

Zindram z Maszkowic woyska sprawował Koronne,
Jan Tarnowski Czech rządził żołnierze postronne,
Litwę Iwan Zedziewit, y Jan Gastołt wiedli,
Tatarowie poboczną obronę zasiedli.

Potym od Drwiącey wzgórę pod Działdow ciągnęli
A tam Sacrament Pański nabożnie przyjęli.
W dzień Święty Rozesłańców, potym się puścili,
A u Wsi Grunewalda Namioty rozbili.

Było pole szerokie Dąbrowami wkoło
Opasane, Pagorki zielone wesoło
Stały, krzywymi w srzodku rowy rozdwoione
Na tym obozy Polskie były położone.

Zaś przeciw Role stały które przedtem były,
Gestym lassem y krzewim wkoło się okryły,
A mzina zielona na pięć mil patrzała,
Gdzie kiedyś żyzne bydłu pastwiska dawała.

Na tym Litewskie stały obozy szeroko,
Których wały broniły kopane głęboko,
A z Polskim się obozem dotykały rogi,
Iż sobie spolny ratunk mogli dać dla trwogi.

Przeciw zaś gora stała wielka y wyniosła,
Gęstym krzewim dębowym ze wszech stron obrosła,
A z wierzchu gdy tam wstąpił wszystko widać było,
Jak się Polskie z Litewskim woysko położyło.

Na tym rozbite Satri Niemieckie stoiały,
A łańcuchy y rożny wkoło ich spinały,
Mieysca słuszne do boiu, y do krwie przelania,
U do uffow w szerokie połki szykowania.

Król w Namiecie Mszey słuchał z wnętrzymi słozami,
Tak iż Niebo obciążył swymi modlitwami,
A iusz po rownych polach woyska w sprawie były
Zszykowane, a zbroie od Słońca swiecieły.

Konie rżą w dekach swietnych zbroia ladrowane,
A na Giermkach iedwabne szaty aftowane,
Wszyscy włossy golone sturmaki okryli,
Za Contory Oszczepki z znakami nosili.

A Reiterowie czarni harde wsparwszy boki,
Na frezach Hop Hop krzycząc buczne stroią skoki,
Zaś ćmy knechtow z spissami pod stem fendlow kroczą,
Potym za Mistrzem oboz y Dział dwie scie toczą.

Witołd woyska objeżdza swoie y obaczy,
Ano ogromne uffy iusz wiodą Krzyżacy,
Ogromne, bo od zbroie pola sie swieciły,
A słoneczne promienie blask od nich nieciły.

Chorągwie rostoczone, pirwsza z białym Krzyżem,
Y z Orłem w złotym polu, druga z białym brizem,
Czerwona, na trzeciey Lew w białym polu srogi,
W czwartey Orzeł dwugłowny rozszerzywszy nogi.

Inszych pięćdziesiąt jedna różnych herbow było,
Aż od nich wszystko pole Grindwaltskie swieciło,
Taratan Tara Taratan trąby zewsząd brzmiały,
A bębny grzmotem hucznym uszy zagłuszały.

Frezy rżą, głossy mężow spolnie się cieszących,
Zewsząd Teten a Echo po lassach szumiących,
A pod Niebo huk niossąc, głos sowito dwoi,
Niemcy krzyczą wołając, iż się ich Krol boi.

Te trwoge Witold bacząc wskok do Króla bieżał,
Który Krzyżem modląc się przed ołtarzem leżał,
Co czynisz Ehey prze Bog porzuć jusz te modły,
Czy czekasz by pacierze, Pruską moc odbodły?

Tak go z fukał: lecz święty Krol nie wstał z modlitwy,
Aż do Mszey, skutek Bogu polecając bitwy,
W tym Maskowski Polaki Witołd Litwę sprawił,
A na prawy róg uffy Litewskie postawił.

Tak Litwa pod czterdzieścią Chorągwi stanęła,
Smoleńska z Połocką trzy Szlachta rozwinęła.
A Polacy lewy rog od Litwy trzymali,
pięćdziesiąt też Chorągwi swych rozszykowali.

Czelniejszych wystawiwszy y zbroynych na czoło,
Boga Rodzica wszyscy krzykneli wesoło,
Tak Litwa z Polakami chuć i rece mając,
Stali a znaku trąby do bitwy czekając.

Serce w ochotnych mężach skacze do potkania,
Y nieśmiertelney sławy męstwem otrzymania,
A Krol sie ieszcze modlił oni nie czekając,
Wyieżdzali na harce Niemców wyzywając.

W tym Krol po mszy wsiadł na koń Turecki cisawy,
By go wten czas widział rzekł by Hektor prawy,
Xięża w oboz odesłał a za tym w te słowa,
Do wszytkiego Rycerstwa była iego mowa.

Teraz teraz potrzeba o sławni Mężowie,
Oyczyzny miłey bronić jak własni Synowie,
teraz teraz potwierdzić macie swych wolności,
A pomścić się nieznośnych onych doległości.

Ktore wam źli niezbożni Krzyżacy działali,
Y oyczyzny waszey cześć gwałtownie pobrali,
Ledwie to Krol wymawiał, y obaczy ali,
Dwa Posłowie od Mistrza huczno przyjechali.

Na frezach kosmonogich, kussych, hassających,
A zbroje ladrowaną ledwo dzwigajacych,
Samych też by był widział: własni Cyclopowie,
Albo ktorych sie Jonis lekał Olbrzymowie.

Jeden Krola Rzymskiego miał Orła czarnego
W Tarczy: drugi Xiążęcia z Grifem Stetinskiego,
Miecze dwa dzierżąc rzekli: Mistrz nasz Krolu ciebie
Z Bratem twoim ratuie, bronią w tey potrzebie.

Dwać miecza przez nas przysłał byś sobą nie trwożył,
A zbroie do potkania smieley na sie włożył,
A iesli ciasne pole masz ustąpić swego,
A ktorym boiu dokażesz w nim przedsięwziętego.

Krol wziął miecze mowiac acz u mnie dosyć broni,
Lecz y za ten dar Brat moy ze mną sie pokłoni,
Dziekuje za podarek: a co sie tknie placu,
To Bogu swemu zlecam, za tym oczy z płaczu

Otarwszy, kazał w bębny, w trąby dać znak woyny,
Sam ustąpił miedzy uph Polski w srzodek zbroyny.
Teraz iusz wiedzcie wiersz moy panny z Helikona,
Wspomnicie która ktorą przemagała strona,

Którzy Rycerze mężni dzielność pokazali,
Wam to Bog sam pomnieć dał: my od was dostali,
Wspomnicie Musae, Litwa iż z przodkiem skoczyła
z Tatarami a srogi boy z Niemcy stoczyła

Boga rodzica naszy, Niemcy dastycht krzyczą,
z Dział, z Bębnow, z Trąb, trzask, krzyk, zbroy brzęk, konie rżą, kwiczą
Niemcy iż wyzszey stali, z dwu Dział uderzyli,
Ale żadnego w woyskach Polskich nietrafili.

Litwa tym smieley do nich z okrzykiem natarli,
Aż sie konie z koniami boki o bok tarli,
Witołd sam miedzy Litwą tam y sam się snuje,
Napomina, a szykow krzycząc poprawuie.

Grzmot straszny, własnie tak gdy Sodoma gorzała,
Gdzie Dom, Dom Wieża Wieże lecąc rozbijała,
Albo gdy sie Troiański mur od Grekow kurzył,
Albo mocne Kartago gdy Scipio burzył.

Ufy się z ufy tłoczą iak gdy owo czassem
Niedżwiedż ranny ogromny bierzy łomiąc lassem,
Sieką sie iusz wręcz, Niemcy zbroją przemagają,
Tatarowie zaś z Litwą z łukow ich wspierają.

Frezy pod nimi psując a ktory w co zmierzy,
Lub w bok, lub w czoło darmo jednak nieuderzy,
Straszny się ze wszad niesie chrzest y grzmot od zbroie,
Zołnierze też rozdarwszy wszyscy gardła swoje,

Krzyczą, huczą a ranni pod końmi stękają,
Drudzy się na bałuku już bez sił czołgają,
Bitwa z obu stron rowna poł godziny trwała,
A fortuna wątpliwa tam y sam latała.

Kurzy się pył do nieba z prochow poruszonych
Końmi, a Mars wznieca chęć w Mężach zamszonych,
Aż Litwa ustąpiła placu iak na staje,
Witołd sam na nich woła prosząc, drugim łaje.

Lecz zbrojnym Niemcom ręczney bitwy nie wytrwali,
Tylko z łuków uffy ich z boku przerywali,
Część ich w pole pierzchnęła aż do samey Litwy,
Powiedając przegraney skutek naszych bitwy.

Lecz nietrzeba dziwować gdyż na pierwszym czele,
Potkali się dość mężnie i czynili smiele,
Y wszystek gwałt na sobie zbroynych zatrzymali,
Musielić biedni wytchnąc gdy sie spracowali.

Smolensczanie Russacy czyście zastawili,
z Wilnowcami, z Troczany sławy poprawili,
Pod trzemi Chorągwiami uderzyli z boku,
A Krzyżacki walny uff wnet ustąpił kroku.

Czym wieczną cześć od sławy wzieli niesmiertelney,
Pomagając Polakom z uprzeymości wierney,
Zaś Czech Zarnowski pierzchnął wnet z Cudzoziemcami,
W pierwszym potkaniu zmowę miał zdrayca z Niemcami,

W tym Chorągiew Krolewską Niemcy gwałtem wzięli,
Ale ią wnet Polacy przytarwszy odieli,
A zwłaszcza Siradzanie, za co godność czuią,
Iż się woskiem czerwonym wszyscy pieczętują.

Smoleńska, Trocka Slachta, Wileńska z Grodniany
Widząc iusz Litewski szyk słaby y zmieszany,
Ciesząc ieden drugiego wnetrz przyszli do sprawy,
A z Krzyżakami znowu stoczyli bój krwawy,

A w tym wszyscy z Chorągwią odbitą wesoło,
Krzycząc przerwali Niemcow nayzbroyniejszych czoło,
Tramba też Podkanclerz wiodł z obozu uff nowy,
Podkał w lesie z Zarnowskim Czechow: gdzie wnet słowy

Ogromnymi ich sfukał iż wiare złamali,
Czechowie Zarnowskiego winnym być wydali,
Tak sie wrocić musieli nazad do Polakow,
A przyścim przestraszyli swym bardzo Krzyżakow,

Bo mniemali iż woyska nowe przybywały,
Polakom: tak od strachu łytki im drygały,
Tamby był widział nową sprawę oney woyny,
Gdy uderzył Niemcom w bok Polski uffiec zbroyny,

Smoleńsczanie acz iden uff swoich stracili,
Jednaksie we dwu uffach z Polaki zbracili,
Bili, siekli Krzyżakow z grzmotem jak gdy owo,
Wieża wielka upadnie przez wianie wiatrowo,

Szum, krzyk, y grom od zbroie z nowu powstał straszny,
A Phebus iusz puł Nieba był objechał iasny,
W tym kilko dziesiąt Pruskiech Contorow zginęło,
Za czym Niemcy pierzchneli zrzodło krwią płynęło.

A naszy ich gonili bijąc, koląc, siekąc,
A zacniejszych stryczkami powiązawszy wlekąc,
Tecza też z brunatnym się ukazała łukiem,
A deszcz wdzięczny spuściła za którego hukiem

Kurzawy ucichnęły naszym snadnie było
Gonić Niemcow po chłodzie gdy wiatr chwiał aż miło,
Mgła także z prochu wszytka za deżdzem ustała,
Co pierwey pierzchających Niemców zasłaniała.

Naszy ich grzbiety kłoli długimi drzewami,
Iż z nich wnętrzności sladem padały z trzewami,
W tym drugi uff nastąpił Krzyżacki tak znowu
Lecą kule ruśniczne z lanego ołowu.

Swiszczą w gęste strzały brzmią szpady o miecze,
A pod strumieniem y krew z bitnych Mężow ciecze,
Trocka Wileńska Slachta z Zmodzią stale trwali
Z Witołdem, a Polakom mężnie pomagali.

Lecz iusz insze powiaty Litewskie zemdlone,
Rozbiegły sie gdzie kto mogł uwieść w ktorą stronę,
Y głowney z świętym Jerzym Chorągwie niestało,
Na ktorą wszystko woysko Litewskie patrzało.

Jusz było duszno Litwie lecz Witold na czele,
Z Nowogroczany stoiał, y z Wołyńcy smiele,
Leczyczanie zaś stiąc z Kuiawiany rzędem,
Uderzyli w Krzyżackie uffy wielkim pedem.

Xsiążęta Mazowieckie też z boku Płoczanow
Przywiedli y z Warszawskim powiatem Rawianow,
W tym Skarbek nasz Stetynskie Xiąże poymał smiały,
Ktory niedawno z Grifem swoim był zufały.

Uff Niemiecki szfankował a naszy ich bili,
Knechciska po szelinie iako wilcy wyli,
Trzeci uff wielki w ktorym był sam Mistrz z Contory,
Szesnaście miał Chorągwi a z roznymi wzory

Przyszedł a znowu woyne po czwarty raz wzniecił,
A z Rusnic trzaskających ogień wszędzie swiecił,
Sam Krol Jagieł chciał reka skusić bitwy swoią,
Staczając na koniu lsniącą ozdobiony zbroją.

Lecz go Mikłasz Kiełbasa sprawca pohamował,
A z Oleśnickim przy nim straż zbrojną zgruntował,
Chorągiew też gdzie Krol stał dla znaku zakryli,
A za tym piąci naszy Kontorow ubili.

Contorow ktorzy mieli woyska pod swą sprawą,
Tak trupy wszędzie Knechtow leżały jak ławą,
W tym Grof Dipold Kikierzyc Rycerz pasowany,
Wszystek od głowy do nog we zbroje ubrany,

Pas złoty przez ramiona biały Kaptur maiąc,
Darł się do Krola uffy Polskie przebijając,
Jusz blisko Krola przyszedł y drzewo nań złożył,
Krol też mierzył by mu sztych on sztychem odłożył.

Lecz Zbigniew Oleśnicki uprzedził go drzewem,
Iż spadł z konia, aż flaki z niego wyszły z trzewem,
A gdy mu hełm odkryto sam go Krol uderzył,
Mówiąc od tego umrzesz na któregoś mierzył.

Mężnego Męża, mężny mężu mocą zginiesz,
A iż cie sam Krol zabił, smiercią mężną słyniesz,
Drabanci go dobili za tym Niemcy bieżą,
Uciekają po polach trupów kupy leżą.

A naszy biją sieką co się im nawinie,
Właśnie tak kiedy powodź z gory rzeką płynie,
Nie oprze sie iey ogrod ni zbuczniała kłoda,
Ni młyn, ni Dom: Bo wszystko rwie szalona woda.

A Niemcy jak gdy w puszczy Jelenie y Łanie
Hucznej trąby głos słyszą, y łowcow wołanie,
Chwytając on dzwięk w uszy brnie gdzie może który,
Ten w las, ten w błotne łozy, byle umknąć sfory,

Mistrza Ulryka prosty Drab oszczepem przeszył,
Ktory ono Mieczami hardzie Krola cieszył,
Skrzynninski iego łańcuch z Krzyżem przyniósł złoty
Do Krola odiąwszy go u Draba z Kleynoty.

Mistrz sie wala złupiony trup oziębły leży,
A krew wrzącą strumieniem z ciepłą duszą bieży,
Z Duszą która wiele dusz na on Świat posłała,
Hardością swą sama też ich śladem leciała.

Werner Tetinger Contor w las pierzchnął zufały,
Drudzy w obrone wzieli obozowe wały,
Ktore były rożnami wkoło otykane,
Y łańcuchami wozy z wozami związane.

To naszy rozerwawszy siekli ich iak bydło,
Tak w swoie ktore pletli w padli Niemcy sidło,
Z obozow ich krew ciekła: ciekła harda ona,
Iż wszytka Grundwalska włość krwią była skropiona.

Krol kazał Wina zsiekać łuphy nalezione,
Od Cyrussa fortele pomniąc wymyślone,
Acz Comiris samego zaś potym zabiła,
A głowę iego ściętą w iegoż krwi moczyła.

Mowiąc piy krew ktoriyes pragnął się nasycić,
Tak też wten czas Krzyżaków oboz niemogł sczycić,
Kontora Mewienskiego Litwin jakiś strzałą
Zabił ktory odradzał woyne myslą stałą.

A tak Kontorow pierwszych trzy sta z Mistrzem legło,
Pięćdziesiąt tysiąc zbitych, aż źrzodło krwią biegło,
Stetinskie Olesnickie, y Kierczdorf Xiążeta
Poimane, przy nich Rzeskie, Krzyżackie Panieta.

Saskich, Renskich, Liflantskich, Pruskich, y Lusackich,
Friskich, Swabskich, Morawskich, Czeskich i Holsackich,
Dunskich, Sląskich, Morawskich, Swedskich Niemcow zbili,
A z ich hardych obozow skarbow nałupili.

Więźniow czternaście tysiąc iako bydła gnali,
A Chorągwi pięćdziesiąt i iedney dostali,
Ty dziś w Krakowie wiszą na Zamku w Kościele,
Coż rozmiesz iak pod każdą ludzi było wiele.

Bo sto czterdzieści tysiąc nieprzyłacioł było,
Ktorych się hardzie serce tak było spikneło,
Wybić, wysiecz, wynisczyć, y imię wygładzić,
Polskie, Ruskie, Litewskie, a Niemcy osadzić.

Naleźli płotna z smołą wiele pełnych wozow,
Na naszych zgotowanych łańcuchow, powrozow,
Bog zawżdy hardość karze, iż sami ty pęta,
y łańcuchy nosili w Polszcze niebożęta.

Paniąt wszytkich do Polski posłał na więzienie,
Tylko dwa Contoru wziął Witołd na stracenie,
Markwarda Salzbacha, Sumberga dla tego,
Iż w Siem pod Kownem Matce sromocili iego.

Na kilko ich mil naszy gonili scigając,
A oni uciekali pludry z nog zrzucając,
Drugi też wnie napoćił, porzucali broni,
Y zbroje, drugi z błotney patrzył iak wilk toni.

Strach im kości przenikał ieden ich kto gonił,
Aż Phebus z złotym w wozem w Ocean się skłonił,
U Jeziora błotnego kilko ich Rot było,
Pieszych Knechtow w szeline zaległą się skryło.

Blask ich od zbroje wydał: naszy przyskoczyli,
Niemców jak omamionych wszytkich potroczyli,
A drudzy dobrowolnie rece podawali
Do wiązania, i broni od siebie miotali.

Nie inaczej iak owce gdy w chlewie niebogi,
Wilk głodem wysuszony przesladuje srogi,
Jedna sie k drugiey tuląc cicho w kupie stoią,
A ku tey stronie gdzie Wilk i poyrzeć się boją.

Niebyło w ten czas słyszeć dasticht und Polsz: ani
Wyzywali w Kiryssach lśniących ladrowani,
Jak pierwey, gdy tak całkiem naszych poźrzeć chcieli,
Lecz Bog chciał iż swe peta na swych nogach mieli.

Takich do Krola gnali, Witold też Tatary
Puścił burzyć wołości, ci uch zwyczaj stary,
Ktorzy wszerz wzdłuż gwałtowney na stale wpowodź wody,
Mieczem, ogniem, nieznośne poczynili szkody.

Potym Krol kazał trąbą znak wydać pokoiu,
Y Zołnierzow zwoływać od chciwego boju,
Bo insz dosyć krwie ziemia dosyć sie napiła,
A z Winem rozsiekanym iak rzeką płynęła.

Przywieziono do Krola Chorągwie z Działami,
Y z bogatych obozow z wielkimi łupami,
Krol zasłużonych dzieli butynkiem Rycerzow,
Pełno Złota, y Srebra, szat, zbroy, dział, pancerzow.

Krol wieźniow inszych puścił ślubem zawiązawszy,
Zacniejszych na więzienie w zamki rozesławszy,
Gońcowie się rozeszli do Polski z weselem,
Powiedając zwycięstwo nad nieprzyjacielem.

W wszystkich Kosciołach, w wszytkich włościach radość wstała,
Z nabożeństwa aż ziemia, y z powietrzem drżała,
W wszystkich Kościołach wszędzie Te Deum śpiewano,
A chwałe Bogu w Polszce, w Litwie powtarzano.

Za tym Niemcy z Malborku smetni przyjechali
Do Krola, a pogrzebu pokornie żądali,
Mężom zbitym, a zwłaszcza z Contory Mistrzowi,
Y przednieyszemu Paniąt Niemieckich zborowi

Do ktorych tak dobry Krol rzekł krotkimi słowy
Iżem był zawżdy z wami do zgody gotowy,
Tedybych rad y teraz tym żywot darował,
Ktorych za ich przyczynął Mars krwawy zmordował.

Płacząc wzdychał Krzyżakow pobitych żałując,
Przygody, smierć, odmienność fortuny szacując,
Za tym ciało Mistrzowe na Malborg wieziono,
Y pobitych Kontorow gdzie ich pogrzebiono.

Kontorow ktorych trzy sta, drudzy sześć set kładą,
Drudzy iż ich cztery sta legło, z prawdą iadą,
Woyska wszystkiego było sto czterdzieści tysiąc,
Woźnic, Kucharzow, Niemkiń, Jungerow nielicząc.

Tak tym sławnym zwycięstwem ozdobić Polaki,
Y Litwę Bóg sam raczył iż zbili Krzyżaki,
Zbili y Xiążęta ich y obozy twarde
Pobrali y Hetmany powiązali harde.

Polskich Slachcicow tylko dwa przednich zginęło,
Jakubowski z Cziulickim, których wspomnieć miło,
Iż mężnie za oyczyznę walcząc gardło dali,
Potomkow k temusz budząc w sławę wszrobowali.

Z Litwy, y z Rusi wiele Boiarow zostało,
Gdyż ich woysko Polakom wprzod kredencowało,
Niech maia dank dzielności poki Phebus koło
Słoneczne bedzie woził po Niebie wesoło.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Ciekawe tematy dot. historii Polski na innych forach”